rozmowy o niczym

Mozii   "Spełnić własną legendę..."
01 września 2016 11:32
maluda, amen 😉
Maluda święte słowa. Zgadzam się w 100 %  😎  Ja już 9 lat w handlu ...... Masakra  😁
Ja w obsludze klienta, ten sam chleb 🙂
Ja (nie chwaląc się wcale) uciekłam w końcu z handlu i teraz pracuje bez udziału klienta.  😉
maluda, a czym się obecnie zajmujesz? Ja od lat w obsłudze klienta, potem gościa, teraz pacjenta. Czuję, że nie pociągnę tak długo :/
Dołączam do klubu zirytowanych handlujących.
Powiem Wam, że mnie najbardziej irytują ci, którzy podczas rozmowy ze mną odbierają setkę telefonów bez żadnego "przepraszam, muszę odebrać", a rozmawiają nie o biznesowych sprawach, tylko o wakacjach lub o tym, co żona gotuje na obiad. Do większości nie trafia nawet powiedziane wprost, że nie chcę słuchać ich prywatnych rozmów... A ja mam przez ich wywody zatrzymaną pracę przez wiszącą fakturę i najczęściej kolejkę ludzi/maili/telefonów do ogarnięcia. Wrrrr... odliczam dni do urlopu!
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
01 września 2016 14:59
mundialowa, o to to ! albo nagabywanie na facebooku, o 22, czy mam żółty czaprak taki i taki, bo jest im ta informacja niezbędna do życia jak tlen...  😵 A ja mam cały magazyn w głowie  💃
maluda no wiem, ale co zrobisz, trudno 😀

Ja się dlatego nie nadaję do pracy w obsłudze klienta/gościa. Bo jak mi przyjdzie taki bezczel 'co to nie on', to mnie coś trafia i się kłócę albo jestem tak samo niemiła. Ile razy słyszałam od kierownika Mc, że mam w końcu przestać się tak do 'gości' odzywać. 😁

Jeszcze 2 tygodnie i wracam do domu. Strasznie mi się tęskni za Szczecinem, kocham to miasto. 😍
Czy u Was też jest taka plaga komarów?
Dziś o 18.00 prowadziłam jazdę w Mielnie i w pewnym momencie Szogun miał ze 50 komarów na samej głowie.
A jak wróciłam do domu, to mąż utłukł też ze 50 w całym domu. Były wszędzie, na ścianach, sufitach... Jakaś masakra.
Julie my też się z nimi męczymy 🙄 Co wieczór wciągamy w domu kilkanaście komarów odkurzaczem, bo inaczej w ogóle byśmy nie spali... 
Julie, tak. Zaczęło się jakieś 1.5 tygodnia temu, może 2 i nie da się wytrzymać. Wcześniej za to mieliśmy gzy - te się skończyły...
Kastorkowa   Szałas na hałas
01 września 2016 21:52
U nas też tak jakoś, masakra konie są całe czarne od tego.
U nas też koszmar  🙁 Taka piękna pogoda, a nie da się na ogródku posiedzieć. I tak po całym dniu pracy na dworze jestem pogryziona straszliwie. Szaleństwo w tym roku.
maluda, a czym się obecnie zajmujesz? Ja od lat w obsłudze klienta, potem gościa, teraz pacjenta. Czuję, że nie pociągnę tak długo :/

A, kompletuje leki.
Klienta nad głową nie mam, szefostwa też prawie wcale i jakoś do przodu leci.

flygirl byle nie płakać.  😉

Komary faktycznie zaczely sie późno w tym roku, za to od razu w ilości imponującej. Ja co wieczór jestem tak pogryziona w pracy ze masakra,konie do tego dostają szalu i nie stoją przy kopytach 🙁 w dzień nie ma dziadostwa ale za to wtedy jest gorąco, wiec i tak zle i tak nie dobrze. A wstawać wczesnie rano nienawidzę... Jak zyc  😁
Za to w mieszkaniu mam względny spokój, rzadko cos lata, może to zasługa tego gniazda szerszeni co mam gdzies w sąsiedztwie,w końcu to się owadami żywi.. Swoją drogą tak wszyscy psioczą na te szerszenie a dowiedziałam sie, że raz - pszczół wcale masowo nie zabijają, zdarza im się ale rzadko, my je tepimy znacznie bardziej, niebezpieczne szerszenie sa tylko 1-2m od gniazda albo zaatakowane tak to bardzo łagodne zwierzaki. A jak straż przyjeżdża likwidować gniazdo to niestety jak się je ruszy to potem zawsze umierają. Wiec sie z nimi polubiłam.. Moje koty w końcu tez je przestaly ganiać, Rudego jeden uzarl to się teraz boi, musiało boleć bo aż miauczal, za to prawie nie spuchl, nie musiałam go nawet sterydem męczyć.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
14 września 2016 21:10
Prawo serii, jak się kończy jedna rzecz to za moment kolejna  😂
W ciągu kilku dni:
- ukochany krem do twarzy
- płyn do demakijażu
- paliwo w autku
- długopisy w pracy (wywalam jeden dziennie)
- peeling do twarzy
- pasza dla psa
- aceton do paznokci
- witaminy
- odżywka do włosów (a Rossman ją wycofał :zemdlal🙂
- żel pod prysznic - taki ładny czekoladowy 🙁
- pieniądze na koncie i w portfelu

... nerwy też mam w pracy na wykończeniu
Mi się kończy urlop, kasa, kosmetyki akurat też:P
Ale to mi nie przeszkadza, natomiast nie mogę przeżyć caly czas, ze niw będę w ten weekend na Manolo Mendezie. Wrrrrrr.
Mi sie zdecydowanie konczy cierpliwosc do pracy, nawet bedac na l4 w domu...
jak nie rzuce wypowiedzenia na biurko przed 31.09 to bedzie cud.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 września 2016 14:40
Oj dzisiaj to myślałam, że wyjdę z siebie. Pracę lubię, wydział lubię, teraz jeszcze fajny naczelnik się zjawił i jakoś stara się to ogarnąć, ale siedzę w pokoju z takim wrednym babsztylem, że łooo .... Walnęła mi wczoraj na biurko stertę dokumentów i żebym jej decyzje poprawiła, bo ona ma tak dużo trudnych i skomplikowanych spraw. Zabrałam do domu, przeczytałam jej wersję, przeczytałam zalecenia radców i 5 h pisałam po swojemu, bo to co ona napisała do niczego się nie nadawało.
Wysłałam do znajomej, która lata pracuje w administracji i potwierdziła, że jest ok.
Dzisiaj zanoszę do naczelnika, on przekazuje, żeby G. to przeczytała. G. czyta wrzeszczy, że to się jedynie do kosza nadaje i lecie drąc się do naczelnika /kurtyna/  😵
Osłabia mnie dosłownie dzień po dniu.
Jak dobrze, ze ja nie mam szefa ani współpracowników  😎

Uff kupulam sobie wreszcie buty na wesele. Nie przypuszczałam ze to będzie takie ciężkie - szukalam klasycznych, czarnych szpilek ale nie na za wysokim obcasie bo nie chodzę na co dzień na obcasach i bym się zabiła, do tego chciałam zeby były wygodne. Przeszłam cala wielka galerie i dopiero na koniec znalazłam takie buty...
Ostatnio też szukałam butów, bo jadę jutro na wesele znajomej i... No cóż, nie dane mi było nic kupić. Bywa i tak.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 września 2016 15:07
branka, od 5 lat jestem na rynku pracy, pracowałam już w kilku miejscach i pierwszy raz mam taką osobę, której nikt (!!) nie może znieść  🤔wirek: zostałam z nią posadzona, bo nikt nie chciał, a ja byłam nowo zatrudniona ....
Mam obiecane od szefa, że kogoś jeszcze zatrudni, ale kiedy i kogo i co będzie robić to nie wiem.


Oj z butami jest dramat jakiś. W zeszłym roku szukałam sandałków (japonek) skórzanych, bez ozdób i kilka tygodni szukałam  🤔wirek:
A znaleźć najzwyklejsze sandały na koturnie, to jakiś kosmos jest. W ogóle teraz cokolwiek normalnego znaleźć to jest gruba misja. Wszystko ma jakieś udziwnienia. Nawet zwykłą koszulkę czy spodnie jest trudno znaleźć. 🤔wirek:
faith nie rzucisz bo nie istnieje taki dzień jak 31 września  😁
o!!! to racja  😁 co ta żółć robi z czlowiekiem  😎
O mamo, jak ja się nie znam na relacjach damsko-męskich to jakiś dramat. Mialam dzis wrażenie że jestem podrywana, potem ja flirtowalam, potem mialam wrażenie, ze tym bardziej jestem podrywana a do domu wróciłam sama. Nie ze miałam jakies parcie że wrócę z kimś hehe ale mam wrażenie ze ja jednak kompletnie nie umiem czytać innych ludzi i w ogóle teraz nie wiem co dzisiaj miało miejsce. Albo za bardzo mi doskwiera samotność albo zbyt z góry traktuje innych i nawet nie bardzo wiem co bardziej ma miejsce 🙄
Takie tam rozważania samotnej kobiety przed 30  😂

A w ogóle to miał być post w sprawach sercowych, pomyliłam watki haha.
Czuję się jak stara baba. Gdzie te czasy, jak można było imprezować do 5, pójść rano do pracy i nie umierać? Pojechaliśmy wczoraj do Zangersheide na samą imprezę, bo po co oglądać Mistrzostwa Świata Młodych Koni. 😁 Wróciliśmy jakoś o 4.30, od 8 w pracy a ja nadal zdycham. A jeszcze spałam godzinę w porze lunchu i zamiast mi pomóc, to czułam się jeszcze gorzej. 😵

A jutro do domu! 😅
flygirl ja chyba opuściłam te czasy  😁 zawsze jak zarwałam noc to kolejny dzień był porażką.
Ostatnio wróciłam do domu o 4, wstałam o 7 i poszłam do pracy... Nigdy wcześniej tak mi się dzień nie dłużył :/
flygirl, piona, my poszliśmy w czwartek na imprezę i mieliśmy niecny plan w piątek jechać stopem do Francji... tyle nam z tego wyszło, że obudzilismy się jakoś koło 13, a do Francji jednak jest kawałek 😁
Inna sprawa, że godzinę później już leżałam pod kocem z gorączką, o i tyle zostało z romantycznego spontanicznego wypadu 😁
Ja wczoraj na weselu przyjaciólki tak narzekalam przed a tak mi.się podobało... Teraz caly dzień poprawiny i pomimo ze jestem chora to się dalej super bawię. Stwierdzam ze kocham polskie wesela 😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się