Kiedy dać koniowi odpocząć / Jak pomóc mu wrócić do formy?

Moonica, skoro koń boi się (Zacina) na 80 cm... to nie wiem - szczerze - nie wiem po co go ganiać po parkurach 🙁 To że każdy koń skoczy parkur 120 nie oznacza, że warto każdego do tego zmuszać...
_Gaga,80cm skacze bez problemu i 90 też,ale metr to już dla niego zbyt wiele dlatego napisałam,że zastanawiam się,czy jeszcze wrócę z nim do skoków. On potrafi L przejść bez najmniejszego problemu na 1 zawodach,a na kolejnych już w połowie parkuru mówi "do widzenia".
Nie sprzedam go nigdy bo to mój przyjaciel więc pewnie będziemy rekreacyjnie sobie jeździć.
Mnie po prostu do tej pory trzymało przy skokach to,że właśnie miał super parkury, mam filmiki to mogę pokazać,że nic nie wskazywało na to żeby ten koń bał się skakać,ale wiem,że coś w głowie mu siedzi skoro potrafi stopować bo mu przeszkoda 10 cm urosła.  🙄
Moonica, a kto Ci mówi, że masz konia sprzedawać?
Tak czy siak z Twoich postów wynika, ze gdzieś w treningu popełniasz błąd i koń się boi - to wszystko...
Nie mi szukać przyczyn takiej sytuacji on line, nie mi wyrokować co dalej... czegoś tam nie ogarniam, bo mam inne zapatrywania na sens pracy w jakimś kierunku skoro zwierz no ... no nie ogarnia 😉
Ale w temacie wypalenia - z Twojego opisu wynika że to nie wypalenie a strach... to wszystko 😉
_Gaga, o sprzedaży napisałam w sensie,że nawet jak nie będę skakała to nie sprzedam go tylko przerzucę się na jazdę rekreacyjną typowo. 😉
Dziękuję za to,co napisałaś, mam teraz szerszy pogląd na całą sytuację.  :kwiatek:
ja bym poszukała fizycznej przyczyny.
Najpierw
Może jest gdzieś jakaś niewielka kontuzja, nie wiem, bolesność grzbietu choćby, która odzywa się przy wyższych skokach albo intensywniejszym treningu.
Bo jesli koń raz idzie a raz staje to coś jest nie tak i trzeba szukac przyczyny. Najpierw zdrowotnej, potem ewentualnie treningowej

Piszesz że teraz masz problem z pojechaniem w teren, a latem, jak więcej chodzi, w ternie jest ok? A samotne tereny czy z końmi, jest różnica?

Jestem w stanie uwierzyć, że ten metr jest z jakiegoś powodu na granicy możliwości konia ale no dziwne to, może pokaż te filmiki?
Na 90 faktycznie jest tak cud/miód ZAWSZE?
Moonica, jako posiadaczka konia, który "miał miarkę w oku", i to <niecenzuralne> precyzyjną i było albo "pudło" albo stopa, zależnie od humoru - dobrze cię rozumiem.
Też uważam, że da się pracować z koniem bez hali, ale faktycznie wymaga to wyjazdów w teren gdy gruda. Myśmy, bywało, jeździli z czołówkami, ale to jest możliwe, gdy nie ma dróg publicznych, bo na takich po zmroku nie można. Ale były też konie, które całą zimę miały przerwę, i nie przeszkadzało to w skokach. Sporo zależy od konia.
Owszem, jeśli da się ustalić taką prawidłowość (dociekając), że pod koniec sezonu koń traci chęci, to coś jest nie tak z rytmem przygotowań, i może to Też ma wpływ.
Ale podstawowym powodem zachowania konia na 98% jest... stały lub okresowy brak komunikacji. Proste jak barszcz: skoro ty chcesz skoczyć, a koń, dobrze naprowadzony - odmawia, to Nie Słucha Twoich Pomocy. Dlaczego nie słucha - to już szerszy temat. I na 100% pewne, że stopę uważa za bardziej komfortową niż skok. Czemu? To też szerszy temat.
Czyli: jeśli komunikację z koniem doprowadzisz do ładu i sprawisz, że skoki będą komfortowe (fizycznie i emocjonalnie) - koń stawał nie będzie. "Miarka w oku" wskazuje na dwie rzeczy: albo koń jest jednak fizycznie za słaby na (jednak wcale duże) skoki nad metrowym okserem, co jest możliwe gdy np. ma słabo umięśniony zad, fizycznie za słaby wg Swojego wyobrażenia (fuj! trzeba się wysilić!), a to może się łączyć z warunkami treningowymi; albo Ty wysyłasz nie do końca spójne komunikaty. Jest też taka możliwość, że koń centralnie ma cię gdzieś, i jesteś zdana wyłącznie na przypływ jego dobrego humoru. Może być i tak, że w pewnych warunkach wymogi zawodów, rodzaj stresu - przerastają konia. I już. Mało to koni, które dobrze skaczą Tylko na otwartym, albo Tylko w hali? Są takie, które chodzą Tylko potęgę.

Co do tego "jak koń nie zawsze skacze to się do skoków nie nadaje" to zwyczajnie się nie zgadzam, bo, jak gdzieś zauważyła KaNie - gdyby tak było to nie oglądalibyśmy koni na Eurosporcie, gdyby opierać się na tych koniach, że Zawsze gra i śpiewa. Oglądając zawody nie widzimy pracy koniecznej do przepracowania tego i owego. Czasem tylko widzimy - gdy para mierzy się z nowymi trudnościami; wtedy widać, że nie zawsze wszystko gra. I to na każdym poziomie.

Jeśli masz tego konia od młodu, i zawsze startował niewiele, i nigdy nie chodził 120+ - to on nie jest "stosunkowo młody", jako 8-latek, tylko jest żółtodziobem i pełnowymiarowe L to dal niego wyzwanie. A może kiedyś chodził intensywnie, ale został "szarpnięty"?

Pewnie, że zawsze lepszy będzie koń, który stanie na uszach, żeby Nie Stanąć i Być Czysto, i takie też są, i coraz więcej, ale zdecydowana większość coś tam ma za uszami, gdy się Uczy - a wyszkolenie konia trwa długo.

Na tym świecie mało co jest sprawiedliwe (ponoć jedynie przydział inteligencji 😉). Sądząc z innych dyskusji na forum - różnie może być. Mogą być "no problem" konie "załatwiane" przez beztroskich użytkowników, mogą być surowe młodziaki pod juniorem, które super progresują a potem pozwalają zdyskontować trud wyszkolenia, może być i MP o którym (sądząc z publikowanych informacji) wielu sądziło, że skakać to za dobrze nie będzie. Masa jest koni, które fundują różnorakie trudności - a rezultat najróżniejszy - od śpiewających występów (po x latach) po ruinę.

Jeśli komuś zależy na Wyniku - wtedy sprawa jest jasna: trzeba "brać" konia super rokującego i super go trenować. I trzeba mieć na to finanse. W pozostałych przypadkach to nie jest takie proste.
Magda Pawlowicz,latem jak więcej chodzi,to teren wygląda jak walka o życie.  🙄 Niestety nie mogę wyjechać na nim w teren bez uprzedniego treningu na placu żeby trochę "spuścił powietrze" bo bez uprzedniej jazdy na placu, w terenie strzela z zadu, potrafi próbować stawać dęba i ogólnie jest bardzo do przodu,ale to by mi nie przeszkadzało gdyby dawał się kontrolować. Samotny wyjazd w teren,to żadna przyjemność,ale jeździłam w tym roku w teren sama po ścierniskach i po górkach troszkę pojeździć,ale musiałam mieć go na wielokrążku (na co dzień chodzi na pustym pojedynczo łamanym wędzidle) żeby móc nad nim zapanować. Wyjazd z innymi końmi jest już o wiele lepszy bo idzie pod kontrolą,nie płoszy się bez powodu i przede wszystkim nie strzela z zadu bez przyczyny. Problem samotnych terenów upatruję w tym,że półtorej roku temu na samotnej przejażdżce ni stąd ni zowąd wyleciała nam przed nosem sarna i tak panicznie przestraszył się,że wysadził w górę z 4 nóg i spadłam,a on uciekł do stajni,a byliśmy kawał drogi od stajni więc pewnie był przerażony jak go ta sarna zaskoczyła i jeszcze jak uciekał i wodze plątały mu się między nogami.  🙄 Od tamtej pory jego bardzo stresują samotne wyjazdy w teren więc zawsze staram się z kimś jeździć,ale ponieważ stajnia jest przydomowa,każdy ma swoje zajęcia,to takie wspólne tereny zdarzają się raz na miesiąc.  🙄
Dodaję link do mojego kanału na YT. Jest tam kilka filmów z 2 ostatnich lat. Z tego roku z zawodów obecnie dodany jest tylko 1 filmik. Wszystkie filmy mam poopisywane więc łatwo zorientować się w czasie i wysokości konkursów. Uważam,że nie wyglądają te przejazdy tak jakby koń bał się skakać,czy nie lubił tego,czy nie chciał.  🙁 Uważam,że możliwości ma,a może miał bo zapewne popełniłam gdzieś błędy,które spowodowały,że odmawia mi skoków.
https://www.youtube.com/user/Moonica91/videos?sort=dd&view=0&shelf_id=0
halo,bardzo Ci dziękuję za tak obszerną wypowiedź.  :kwiatek: 😉 Mam tego konia od 4 lat. Jako 3 letni ogier biegał na Partynicach. Później wrócił z torów,został wykastrowany i poszedł na rok na padok. Potem trafiłam na niego. To pode mną poszedł pierwsze zawody i to ja wszystkiego go nauczyłam. Jestem zadowolona z tego jaką pracę w niego włożyłam bo to jest teraz zupełnie inny koń,ale tak może powiedzieć każdy,kto pracuje ze swoimi rumakami.  😉 Wiem,że początki skoków były zbyt intensywne,czasami za szybko stawialiśmy mu nowe wyzwania i wtedy zmieniłam trenera bo nie zgadzałam się z jego poglądami. Z nowym trenerem zrobiłam z tym koniem dużo,ale niestety wyżej niż L nigdy nie pojechaliśmy. I naprawdę zdaję sobie sprawę,że nie jeden błąd popełniłam (każdy jakieś popełnia),ale nie mogę powiedzieć bym zniszczyła konia,czy sprawiła,że on nie chce skakać. Jak dla mnie ma możliwości,a nie ma chęci. Przykład taki: w sierpniu miałam trening i odważyliśmy się postawić mu coś wyższego. Skoczył stacjonatę 115cm (oksera nie stawialiśmy żeby miał łatwiej) i skakał to i nie robiło to na nim wrażenia. Pojechałam na zawody. Przejechałam 90cm na czysto, jadę L i szedł jak burza,a na przedostatniej przeszkodzie, była to stacjonata - zatrzymał się 3 razy i koniec.  🙄 Często zatrzymuje mi się na okserach bo kiedyś nad nimi zawisał i wiem,że nie lubi szerokości,ale ostatnio potrafił stopować nawet na 80cm tak bez powodu. A i słusznie - może być tak,że on ma mnie gdzieś bo to mój jedyny koń i w zasadzie pierwszy własny,a co za tym idzie oczko w głowie. 🙂 A do tego wszystkiego jest to koń gorący - praca na ujeżdżalni wygląda tak,że co chwilę musi być nowe zadanie bo on idąc 5 minut kłusem jest w 100 miejscach na minutę - bo tam motylek poleciał,a tu konie po padoku biegają. 🙄
filmów jeszcze nie obejrzałam ale z tego co piszesz to na 90% koń jest po prostu nieposłuszny.

Jednorazowe spłoszenie, nawet z ucieczką do stajni, nie powinno spowodować zmiany nastawienia konia do wyjazdów w teren. Bardziej bym się spodziewała, że to twoje nastawienie się zmieniło: zaczęłaś się bać.

Jeśli koń nie słucha cię w terenie (sama napisałaś, że nie bardzo masz nad nim kontrolę) to jest nieposłuszny. To dlaczego ma cię słuchać na zawodach? Konia trzeba po prostu ujeździć, przepracować nieposłuszeństwo. Tak obstawiam po tym co psizesz, pooglądam zaraz filmy

obejrzałam filmy i to co bym tak generalnie powiedziała, to że jak dla mnie to na takie małe konkursy jedziecie za szybko, zwłaszcza na ostatnim filmie, sprzed 3 miesięcy. W efekcie jest dużo chaotycznych odskoków, koń się ratuje przytupami albo skacze z podejścia, na ile ja widzę to trochę wganiasz w szeregi.

Nie wiem już kto to wymyślił ale: "jak koń się chce zatrzymać to zawsze zdąży" i to jest święta prawda. Nie masz tam filmu z treningu skokowego ale mam też wrażenie że koń nie koniecznie daje ci się przytrzymać, ja bym tu upatrywała problemu.

Trzeba by przepracować na spokojnie, ujeżdżeniowo, uzyskać 100% akceptację kiełzna, w domu koń powinien posłuchac półparady ZAWSZE, również w terenie.

Wiem że u konia po torach to może być trudne, pracowałam z końmi po wyścigach, z końmi xx i jedną półkrewką. Droga do mormalnego kontaktu, pełnej akceptacji bywa długa i kręta ale trzeba nią iść. I na to właśnie powinna być zima
Magda Pawlowicz,nie powiem,że teraz tereny sprawiają mi taką samą frajdę bo z tamtego feralnego terenu nie wróciłam już o własnych siłach, a przez następne 3 miesiące nie chodziłam bo miałam gips.  🙄
Jestem ciekawa opinii po obejrzeniu filmów i ciekawi mnie też w jaki sposób można takie nieposłuszeństwo przepracować? Ale dodam,że on potrafi pod innym jeźdźcem też zrobić takiego psikusa.  🙄 Nie dalej jak w lipcu wsiadł na niego chłopak, sprawdzał bo miałam wtedy taki czas,że myślałam,że będę zmuszona sprzedać konia. Jeździł najpierw ujeżdżeniowo,wszystko fajnie, później zaczął skakać i tak skakali i skakali aż tu nagle bęc i chłopak leży bo koń zatrzymał się na metrowym okserze i już go nie skoczył więcej. Ale żeby było śmieszniej - skoczył ten metrowy okser 2 razy i za 3 już była stopa,a chłopak fajnie jeździł, fajnie koń dochodził do przeszkody i w sumie nic nie wskazywało by się zatrzymał...ale jednak to zrobił.
jak przepracować nieposłuszeństwo w terenie: jeździć w teren! Bez tego ani rusz!

Jak pojechanie gdzieś dalej jest niebezpieczne to jeździć po łąkach koło domu, latem jak są ścierniska to po ścierniskach, robić normalną robotę ujeżdżeniową poza placem.

Jak mam konia, który robi cuda w terenie to tak robię: najpierw po własnych łąkach a więc stosunkowo blisko domu, tak że konie są jeszcze w zasięgu wzroku, potem stopniowo coraz dalej. Oczywiście lepiej mieć drugiego konia do twoarzystwa poczatkowo.

Robiłam też coś takiego, że takiego trudnego konia prowadzałam jako luzaka, przy drugim koniu, tylko ten koń na którym się siedzi musi być bardzo pewny no i nauczony do prowadzenia.

Jak nie możesz jeździć w tygodniu to może chociaż w wekend? Może iść z nim na lonży gdzies dalej od stajni, taka namiastka terenu ale nie spacerować tylko zrobić robotę na lonży ale dalej od domu?
Tak tez robiłam (z tym samym koniem którego prowadzałam, tu jeszcze był długotrwały problem zdrowotny) to też jest swoista namiastka terenu
Moonica, Nie chcę się bawić w guru internetowe, ale jak tak poprzeglądałam filmiki ze skoków, to odniosłam wrażenie, że ta jazda między przeszkodami jest bardzo mało płynna + ten filmik sprzed 3 miesięcy to faktycznie za szybko + nie dojeżdżasz na kontakcie, tylko na luźnych wodzach = jak na takich wodzach można uzyskać półparadę, jeśli jest potrzeba przytrzymania konia w dystansie? Już nie mówiąc, że jesteś jakby.... trochę zbyt bierna, podróżująca na tym koniu = koń nie jest "przypilnowany" w dystansie = jeśli koń ma możliwość, to spłynie sprzed przeszkody, skoro nauczył się, że można (przy ostatnim zdaniu trochę gdybam).
Ewidentnie brakuje takiej regularnej, ujeżdżeniowej roboty. No, ale jak zostało powiedziane - nad tym się właśnie pracuje w domu i do tego służy zima. On nie wygląda na konia, któremu to skakanie się nie podoba. Ty też nie wyglądasz na kogoś, kto jest jeździecką katastrofą 😉 Tylko nic się samo nie zrobi i bez codziennej jazdy nie będziesz miała postępów w treningu i nie przepracujecie pewnych rzeczy. Niby LL i L to nie cuda na kiju, ale chcąc jeździć na zawody, to fajnie byłoby pokazać dobrą jazdę na każdym konkursie. Okej, można jechać "na pałę", bo w LLce to przejdzie - tylko po co?
Też mam konia "gorącego", który miał różne "fazy" w naszym wspólnym "pożyciu" jeździeckim, ale w miarę upływu czasu i dobrych treningów - wszystko przechodzi jak ręką odjął.
Moonica czytąjac ciebie od razu przymniałam  sobie siebie.Jeżdziłam kiedyś na klaczy.Ta to dopiero była .Menda mocna silna i właśnie tak wyłamująca.Potrafiła przejechać parkur  kl P pełnowymiarowy/tak najwyżej na niej jeżdziłam parkury/
i nawet się nie zawahała  a potafiła  wyłamać na przeszkodzie  60 cm. Nasze wyjazdy na zawody wyglądały tak-jeden  konkurs przejechany w dobrym czasie i drugi oczywiście wyłamanie /w najlepszym  przypadku 4 pkt karne/.
Przez 3 lata jak ją jeżdziłam miałam półroczny okres kiedy skakała wszystko i wszystkie parkury na czysto-potem sobie przypomniała ,że można i to wykorzystywała.Ma treningach skakała świetnie były nawet mowa ,że pojedziemy nasze pierwsze N-tak jakby to słyszała i koniec.Ale jechaliśmy na zawody  no i tu było losowanie albo dobrze albo żle.Potrafiła wyłamać nawet na pierwszej ,żeby zaakcentować swoje ja a potem przejść parkur jak burza bezbłędnie.
I uprzedzając komentarze-była zdrowa jak rydz-plecy nogi jak dzwony, dobrze ujeżdzona i dobrze chodząca w terenach.
Nie imały się jej żadne choroby i kontuzje nie miała nawet przykłądowego katarku.Była jak taran-jednego dnia mogła iść wyczerpujący parkur  a na drugi dzięń była świeża jak rybka-niesamowita regeneracja sił.
Ją trzeba było brać na zawody nie wypoczętą i świeżą ale lekko zmęczoną.Lekko nie mocno .
Po prostu nie lubiła skakać choć potencjał miała dobry.Mój trener zawsze mawiał -żeby ona miała takie chęci jak możliwości.Miała bardzo dobre skokowe pochodzenie.
I robiła takie numery nie tylko pode mną-nikt jej nie chciał jeżdzić.
To samo było  z wejściem do przyczepy -raz wchodziła bez problemu a drugim razem bez powodu nie bo nie.
Na szczęscie nie była moja choć był moment zastanawiałam się nad jej kupnem bo jednak dużo mnie nauczyła.
Teraz mam fajnego konia który nie ma problemu z zatrzymaniami i  nagle wszystko zaczęlo wychodzić.



[quote author=Murat-Gazon link=topic=98518.msg2628450#msg2628450 date=1482311017]
Więc też uważam, że odstawienie od pracy nie musi być ze szkodą dla konia.
[/quote]
Ale dziewczyna przez pozostałą część roku chce trenować i startować, a nie jeździć sobie w tereny i od czasu do czasu snuć po placu  🙄
To nie było konkretnie do niej, tylko a'propos pojawiającego się obok głównego wątku dyskusji stwierdzenia, że przerwa w pracy to żadnemu koniowi dobrze nie robi - z czym się nie zgadzam.
O treningach i startach się nie wypowiadam, bo się na tym nie znam, my jesteśmy tylko rekreacja w sezonie snująca się po placu 😉
Generalnie nie chodzi o to czy ktoś jeździ rekreacyjnie czy sportowo. Chodzi o wymagania stawiane koniowi. Jeżeli w sezonie otwartym mam ambicje na starty i ciąganie konia po zawodach to należy cały rok zaplanować tak, aby nie było to dla konia wyzwaniem i dużym obciążeniem. Cała filozofia jeździectwa (a co za tym idzie i odstawiania konia od pracy bo odpoczynek to też element treningu) opiera się na traktowaniu konia jak żywej istoty i partnera, a nie środka do realizacji ludzkich celów. Jeżeli pół roku miałabym permanetne wolne i leżałabym całymi dniami na kanapie z przerwą na krótki spacer to jak niby po miesiącu truchtu w średnio wymagającym tempie (lonży) mam kolejne pół roku brać udział w zawodach biegowych... W dodatku w średnio dopasowanych butach, czyli pod takim sobie jeźdźcem.
Mój trener wyznaje zasadę-
kiedy koń wypoczywa np miesiąc to drugi miesiąc jest stopniowo wdrażany do treningu.
Moonica, jeśli to koń po torach, nauczony, że pozytywna adrenalina odpala w bezpośrednim(!) współzawodnictwie, to potem gdy jest sam na parkurze jest mu ciężko.
Filmów nie mam czasu na razie obejrzeć, ale i tak podejrzewam, że mocno musisz poprawić komunikację, aby koń był "podłączony" do ciebie, aby z tobą nie czuł się Sam, aby nie czuł się zagrożony Wszystkim.
Moonica, Twoja historia przypomina mi moją z czasów kiedy byłam jeszcze drągotłukiem, czyli skoczkiem  😁

Ciężko wyrokować by net, a i jestem bardziej laikiem, niż profi, ale … mam konia, który chodził wcześniej trochę w szkółce, potem ja uczyłam się na nim jeździć i go kupiłam. Generalnie polskie szkółki nastawione są na produkcję skoczków, więc i ja poszłam ta drogą. Koń duży, silny, w szkółce wiadomo nauczył się targać delikwentami jak mu pasowało. W domu skoki szły nam naprawdę nieźle, koń miał potencjał i lubił skakać. Na treningach odmawiał rzadko. Najczęściej z mojej winy. Ale na zawody nie dało się jechać. Nie wiem kto bardziej się denerwował ja czy on. W każdym razie przed zawodami obydwoje mieliśmy „rzadką” chorobę  nie ma co dywagować, generalnie koń wywoził z placu, odmawiał, trzaskał z zadu, dębował itd. Na rozprężalni wszystko ok, ale na placu był nie do opanowania. Różni próbowali na różnych kiełznach i różnie się to kończyło …

Dziś z perspektywy czasu myślę, że błędem było, że zaczęłam startować w rok od dnia kiedy pierwszy raz posadziłam tyłek w siodło. Namawiali wszyscy. A bo tak fajnie wam idzie, a on duży, co to dla niego LL… ale dziś wiem, że koń był kompletnie nieprzygotowany ujeżdżeniowo.  Zero prawdziwej pracy nad moim dosiadem, ustawieniem konia na pomocach, tak książkowo. Nooo, ale przecież „trzeba skakać”!!! W konsekwencji te pierwsze zawody mocno utkwiły i mnie i jemu w głowie .... a potem były tego dalsze konsekwencje.

Potem miałam etap trzech lat w stajni przydomowej bez hali, oświetlonego placu. W zimie jeździłam zatem wyłącznie w weekendy i tylko w teren. To co wówczas zaobserwowałam to pogłębiające się zjawisko związania konia bardziej ze stadem, niż ze mną tzn. po pewnym czasie nie dało się pojechać do lasu obok pastwiska, albo w ogóle odjechać spod stajni. No chyba ze we dwa konie. W lesie koń coraz mniej posłuszny, wciąż nasłuchujący, płoszący się od najmniejszego szmeru. Najczęściej czułam się jak na beczce prochu, także wiem o czym piszesz. Ale moim zdaniem to była wyłącznie konsekwencja braku regularnej pracy pod siodłem, nawet takiej minimalnej, ale jednak.

Także przychylam się do głosów bardziej doświadczonych koleżanek, że wasze kłopoty biorą się z braku porządnego ujeżdżenia i posłuszeństwa i warto coś wykombinować jednak, żeby popracować także zimą. Nie tylko dla kondycji fizycznej konia, ale i psychicznej.
Bardzo dziękuję Wam wszystkim za odzew na mój post!  :kwiatek: Przede wszystkim dziękuję za wyrozumiałość i przyjrzenie się temu tematowi bliżej.  :kwiatek: To dla mnie bardzo ważne.
Jak czytam Wasze odpowiedzi,to coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu,że między mną,a koniem nie ma komunikacji.  🙁 Pocieszające jest to,że po filmach nie wnioskujecie,że to koń,który nie lubi skakać,tylko po prostu leń,który mnie ma po prostu w poważaniu.  🙄
Zdziwiło mnie,że kilka osób miało do czynienia z podobnym przypadkiem konia. Myślałam,że jestem w odosobnieniu.
Myślę,że skoro zima w chwili obecnej nie umożliwia mi pracy z nim,to pewnie od wiosny zacznę zabawę ujeżdżeniową żeby zaczął mnie słuchać i robił,co ja chcę,a nie to,co on chce,choć to będzie ciężkie bo mi nawet zdarzają się jazdy,że on na widok cavaletti rozpędza się i jakieś wolty przed najazdem,czy uspakajanie go nic nie daje.  🙄 Dużo mam do przepracowania,ale może to wszystko da jakiś efekt. Marzenie miałam żeby pojechać kiedyś na nim P klasę - może kiedyś się uda.  🙄
Pewnie z końmi, jak i z ludźmi jest różnie, ale tak jak pisałam, z moich doświadczeń wynika, że odstawienie od pracy na dłuższy czas nie jest dobrym pomysłem (oczywiście nie mówię o przerwach spowodowanych kontuzją czy chorobą). Może tym bardziej w przypadku konia, który i przed przerwą przyzwyczajony jest do samodzielnego podejmowania decyzji.
To tak w aspekcie psychiki, bo fizycznie to wiadomo, że trzeba stopniować wysiłek i budować kondycję stopniowo.
Natomiast w Waszym przypadku stawiam, że problemem jest ta strefa psychiki, czyli nieposłuszeństwa konia, braku ujeżdżenia, czy tez komunikacji jak to określiłaś.

Mój jak się dowiedział podczas jednych, drugich zawodów co można zrobić, żeby wyszło na jego, to potem w domu też próbował wspinać się, trzaskać z zadu... ale ponieważ na treningu w spokoju można było zapanować nad sytuacją, to szybko tego się oduczył. Także to ewidentnie była kwestia nieposłuszeństwa, a nie wypalenia, czy znudzenia.
Moonica, w ramach krótkiego relaksu zerknęłam na wasze filmy. Koń jest uroczy i szczery. U ciebie zawodzi prowadzenie. Np. jesteś nieprzewidująca wobec trudności (tak sobie "widzisz" gdy coś "nowego"😉, nie zamykasz konia po skoku, powinnaś poprawić ustawienie rąk, żeby koń miał więcej pewności (ale zależnej od ciebie). Powinnaś poćwiczyć doprowadzanie do przeszkód, linie, różne rodzaje przeszkód. Faktycznie koń miał prawo się ciut zrazić, bo trochę bazowałaś na jego ochoczości, a ty bez doświadczenia, on bez doświadczenia. I gdy ochoczość zawodzi bo np. w tle jest coś niepokojącego - jesteś bezradna. Poprawa technikę doprowadzania i odjazdu po skoku, przestaniesz fundować koniowi dziwne odskoki - nabierze zaufania. Konia się nie czepiaj, bo niejeden po x awaryjnych odskokach powiedziałby "nope, sama se skacz", a on nadal się stara. O ile "zwykłe" przeszkody macie opanowane, to tam gdzie jeździec musi zaplanować - idzie ci słabo. Rezultat uczenia się razem.
Moonica, sprawdzałaś dopasowanie siodła? na filmie z 2015r wygląda to tragicznie, gdybyś nie zapieła czapraka do przystuł to wyfrunął by ci spod siodła. Bez urazy, ale jeśli jeżdziłaś w tak dopasowanym sprzęcie i uważałaś, że jest OK, to nawet jeśli obecne siodło wydaje ci się być w porządku, może warto żeby spojrzał na to fachowiec...
[quote="edyta"]Pewnie z końmi, jak i z ludźmi jest różnie, ale tak jak pisałam, z moich doświadczeń wynika, że odstawienie od pracy na dłuższy czas nie jest dobrym pomysłem (oczywiście nie mówię o przerwach spowodowanych kontuzją czy chorobą). Może tym bardziej w przypadku konia, który i przed przerwą przyzwyczajony jest do samodzielnego podejmowania decyzji.
To tak w aspekcie psychiki, bo fizycznie to wiadomo, że trzeba stopniować wysiłek i budować kondycję stopniowo.[/quote]
W tym przypadku psychika chyba OK... tzn, psychika konia. W sensie takim, że koń ma przerwę w treningach, ale jest "zaopiekowany" przez czas zimy (chyba, że nie jest). Najgorzej, jeśli wdrażamy konia w trening (ale prawdziwy trening, nie spacer do lasu raz w tygodniu), stawiamy mu wymagania i obciążenia fizyczne oraz psychiczne, udaje się zbudować z tym koniem relację, koń nas zna, rozpoznaje, spędzamy z nim czas... codziennie się nim opiekujemy i zajmujemy... a tu nagle przerwa, człowieka nie ma, koń stoi. Do wszystkich innych koni właściciele przychodzą, a ten jeden stoi i nikt się nie zajmuje. Ja wiem, że to trochę brzmi jak historyjka a'la "ratujmy ptaszki, one tak paczą!", ale z moich doświadczeń i obserwacji wynika, że takie odstawienie od pracy i niezajmowanie się ("no przecież wychodzi na padok i ma stado"😉 wcale nie jest takie obojętne dla konia.

[quote="Moonica"]Pocieszające jest to,że po filmach nie wnioskujecie,że to koń,który nie lubi skakać,tylko po prostu leń,który mnie ma po prostu w poważaniu.[/quote]
Nie. Leniem bym go nie nazwała. Nie wygląda na konia, któremu się nie chce. No ale nie widziałam na żywo, to mogę tylko gdybać.
Konie zawsze starają się wybrać "wygodne" dla siebie rozwiązanie - jeśli jakiś koń wpadł na to, że wygodniej i łatwiej mu przeszkodę ominąć/zatrzymać się, jeśli faktycznie nie musi.... to ten koń to zrobi. Sęk w tym, żeby go przekonać, że bardziej opłaca mu się tą przeszkodę przeskoczyć. Proste, a jednak trudne 😉
halo,dziękuję za podpowiedzi.  :kwiatek: Dużo mi to daje do myślenia,naprawdę!
ekhem,, jeśli mówisz o filmiku z hali,to owszem - miałam latające siodło bo tak wyszło,że ja głupia nie dopięłam popręgu... Tak wiem czysta głupota moja.  🙄 Ale filmik był dodany poglądowo i nawet z tym latającym siodłem widać,że koń skacze choć wiem,że popełniłam błąd,ale tak jak mówię filmy są poglądowe, akurat tu było dobrze widać jak skacze.  🙄
Sankaritarina, koń ma ze mną kontakt cały czas, jestem codziennie w stajni, wie,że "ja to ja" bo jak wchodzę,mówię cześć to on rży i ogólnie to mój przyjaciel więc nie zostawiłabym go na dłużej niż kilka dni (choroba czy jakiś wyjazd). 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się