trzebiska

Konto zarejstrowane: 15 grudnia 2008

Najnowsze posty użytkownika:

NIEUCZCIWI RE-VOLTOWICZE
autor: trzebiska dnia 10 marca 2014 o 20:49
Nie polecam osoby o mailu mikomal@interia.pl
Po mailu doszłam do strony http://www.mikomal.pl/ dane się zgadzają
Czekam na przelew od 13 marca i ani widu ani słychu. Na maile, ani wiadomości na fb nie odpowiada...
Ma ktoś pomysł co to za użytkowniczka?


Stajnia Bella. Znam tę osobę i wysłałabym ją najchętniej na długąm bezpowrotną podróż na marsa. Jestem w trakcie wojny o konie, które miała ode mnie kupić. Konie u niej są. Warunki ma beznadziejne. Odebrać ich na razie nie mam jak, ona się zapiera jak może że ich nie odda, zapłaciła po wielu upomnieniach, smsach i wezwaniach może 1/3. Chciałam oddać do sądu ale jak zobaczyłam jak wyglądają konie to teraz szukam sposobu żeby jej te konie wyrwać i gdzieś je umieścić. Jeszcze tylko nie mam dogadaen gdzie dokładnie.
Paskudne babsko. Kłamie, oszukuje, fantazjuje tak, że sama nad swoim fantazjami nie nadąża.

Trzymajcie się od niej z daleka!!!!!
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 21 stycznia 2013 o 13:54
No nie wiem ile razy jeszcze mam pisać, że to NIE BĘDZIE O NIEJ żeby było zrozumiale. Inspirowanie się czyjąś historią nie wiąże się z korzystaniem z czyjejś biografii w sensie dosłownym.  Gdyby tak było nikt niczego by nie napisał bez pisemnej zgody bo wszystkie postaci książkowe czy też serialowe były na kimś wzorowane.  Prosiłam o kilka zdań żeby wyrobić sobie pogląd jak to mogłoby wyglądać. Opracować konstrukcję, szkic. Owszem, być może korzystając z czyichś poczynań, ale jak mówiłam nie dosłownie i nie wprost. Ale skoro to takie trudne.... To dobra. Chyba się poddaję.


Dziękuję wszystkim. Przede wszystkim tym, którzy byli łaskawi napisać do mnie te dwa, trzy zdania odpowiedzi na pytanie bez dodatkowej analizy psychologicznej czy sytuacyjnej.


A teraz - czy ktoś mógłby wreszcie zamknąć ten wątek?!
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 21 stycznia 2013 o 10:53
Pisałam to dawno, faktcznie "na emocjach" i może to i wygląda histerycznie ale cóż. Tak to właśnie odebrałam. Całe to zamieszanie.
Pisanie książki wyszło tylko dlatego, że mnie ta historia w ogóle po prostu zainspirowała. Nie do opisania faktów, o czym już mówiłam, ale w pewnym momencie po prostu zobaczyłam w tym to "coś", co przy odpowiednim rozegraniu tematu może dać ciekawy efekt. I stąd tylko moja prośba. Gdyby mi się nie obiło o uszy, że ta para jest dość znana ze swoich poczynań to nie prosiłabym o info. Ale skoro mogę mieć coś w rodzaju osnowy do pomysłu to czemu nie? I zupełnie nie mają tu do rzeczy nic moje ówczesne emocje. Obecne zresztą też nie bo, jak już chyba wspomniałam, nie mam ochoty grzebać się w osobie Justyny. Trochę mi się ckni za koniem bo fajny był ale to tyle.

Szkoda, że tak bardzo skupiacie się na analizowaniu mojego stanu psychicznego czy sposobu odniesienia się do tematu. Zawsze można byłoby to zrobić gdyby ewentualnie taka książka powstała. Bo w końcu żadnej gwarancji na to nie ma 🙂
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 21 stycznia 2013 o 06:51
Hej, jest tam kto? Jeszcze jakaś chociaż jedna osoba, której udało mi się nie obrazić?  👍
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 15 stycznia 2013 o 21:11
Dobra, jeszcze raz przepraszam za nieokiełznane nerwy. Fakt, ostatnio trochę mnie ponosi. Z różnych względów.

I jeszcze raz proszę o informację na PW. Tym bardziej, że temat rozkręca się na nowo i .... wbrew mojej woli.... wciąga mnie znowu. Myślałam, że mam to za sobą i jedyne co ewentualnie mnie czeka to przerobienie historii w wyobraźni na coś, co może się komuś spodoba. Niewiarygodne jak życie potrafi człowieka zaskoczyć.
(...)Bardzo więc was proszę - jeśli się zetknęliście z tą znaną parą i przypominacie sobie to spotkanie napiszcie o nim choć kilka słów. Będę naprawdę wdzięczna. Im więcej bowiem takich informacji, tym więcej inspiracji i łatwiej się pracuje.

Z góry dziękuję za wszelkie zainteresowanie i odpowiedzi.
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 14 grudnia 2012 o 11:07
Pewnie wszystko zależy od ujecia tematu. No bo niby kogo interesuje jakaś głupia panienka, która nie wie czy zdecydować się na Zdzisia czy na Jasia a romanse mają jednak czytelników. Więc chyba nie o to chodzi. Raczej o to, że być może powinien się za to wziąć ktoś o bardziej pokręconym wnętrzu niż ja.
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 14 grudnia 2012 o 10:49
Nie, nie tyle się złoszczę co jestem zmęczona. Mam po prostu dość łażenia na okrągło, a jak chciałabym coś wprost to się nie daje.

Róbcie co chcecie. Miałam jakiś tam pomysł ale wcale nie wiem czy go zrealizuję. Zaczynam się zastanawiac czy to w ogóle miałoby sens.  🤔
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 14 grudnia 2012 o 10:44
trzebiska a jednak się rzucasz..  🥂
dziwny ton jak na chęć uzyskania informacji ...  🤔

faktycznie wątek do zamknięcia


No bardzo przepraszam, że mam własne zdanie i jeszcze śmiem je wypowiadać.
Faktycznie, najlepiej zamknąć twarz komuś kto się z tzw. ogółem nie zgadza. Cóż, świetny sposób na prowadzenie forum dla miłośników tematu. Gratuluję.

🤦
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 14 grudnia 2012 o 09:19
Ja się nie rzucam. Staram się tylko skierować dyskusję na właściwe tory, bo jakoś z doświadczenia wiem, że tutaj rozdymanie nieistonych wątków to rodzaj miejscowego hobby.
Ale cóż, widać zgłosiłam się w niewłaściwe miejsce.

Pozdrawiam,
bawcie się dobrze
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 23 listopada 2012 o 13:40
To chyba nie istotne skąd pomysł? Nie "o tym konkretnym koniu" tylko w oparciu o jego historię. Zgłosiłam prośbę o informacje dotyczące tej historii bo fragmenty jej znam. I tyle. Reszta naprawdę NIE JEST ISTOTNA.
Będę wdzięczna za każde info, ale jeśli nie chcecie się dzielić wiedzą to nie. To tylko prośba. Można ją olać.

Dyskusja o genezie pomysłu i ewentualnym efekcie końcowym jest co najmniej zbędna. Ale jeśli macie ochotę tracić czas: proszę. Wasza wola.

Za każdy konkret serdecznie dziękuję.
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 23 listopada 2012 o 10:08
Brzoza wylądowała gdzies na Mazurach. Sprzedana przez faceta, który dostał ją zaraz po mnie jakoś. Gość z Raszyna. Nawsadzał Justynie i sprzedał klacz jak swoją. Co dalej - nie wiem. Chodziły słuchy, że się rozmnożyła. Ale nie mam potwierdzenia.

Chciałabym jak najwięcej informacji bo do dziś mnie szokuje wyobraźnia pani J. i jej umiejętności manipulowania ludźmi. O tym co było i co jest, jeśli ktoś wie....
WIELKA PROŚBA o informacje
autor: trzebiska dnia 23 listopada 2012 o 09:54
Słuchajcie, wiem, że już kiedyś kiedyś pętała się gdzieś taka prośba, ale to było dawno temu i pewnie nikt nie pamięta. Więc znowu się do Was zgłaszam. I tym razem edytuję ten wątek, z mam nadzieję, sensem jakimś...
bardzo was proszę o wszelkie informacje i wspomnienia na temat poczynań i historii Justyny i Brzozy. Zetknęłam się z tą parą kiedyś w dość bolesny sposób. Potem docierały do mnie jakieś strzępki informacji, które wskazywały na to, że historia jest dość burzliwa i inspirująca. Chciałabym spróbować zmierzyć się z tematem w formie książki. Takie rozliczenie z przeszłością a przy okazji próba stworzenia czegoś ciekawego na ciekawej bazie. Bo właśnie nie chcę pisać książki o Justynie i Brzozie tylko w oparciu o ich historię. Dlatego właśnie do was się zwracam, bo wiem, że sporo z was zetknęło się z nimi w różny sposób.

Od razu przepraszam za wszystkie nerwowe wpisy, które się pokazały i jeszcze mogą się pokazać. Od jakiegoś czasu mocno nerwowa jestem i zdarza mi sie przyostrzyć tam, gdzie to nie jest potrzebne. Przepraszam. Nie zniechęcajcie się proszę. Podzielcie się wspomnieniami. Może naprawdę wyjdzie z tego coś ciekawego? W zależności od rodzaju i ilości wiedzy poinformuję Was na końcu jak to bęzie. A może jeśli się uda to rozgryźć to będzie jakaś fajna pozycja na końskim rynku księgarskim? :P

Z góry wszystkim dziękuję. I jeszcze raz przepraszam.

PS. Żebby nie było, że było to poproszę o informację na PW. Dziękuję

🏇
galeria zdjęć dla forumowiczów-szmatoholików
autor: trzebiska dnia 14 kwietnia 2009 o 20:41
Hej, a ja dołączam do szmatoholików z moimi dwoma najnowszymi zestawami:
Końska rewia mody cz. 3
autor: trzebiska dnia 12 kwietnia 2009 o 10:05
To ja się pochwalę moimi niedawno skompletowanymi zestawami. Oba zestawy to czapraki YORK i uszy roboty własnej. Do tego ochraniacze lamicella zielone - do niebieskiego jeszcze nie mam.
Konie srokate
autor: trzebiska dnia 08 kwietnia 2009 o 08:41
To wymarzony wątek dla LEGENDY zwanej najczęściej Lenuszkiem:
Kącik luzaka
autor: trzebiska dnia 07 kwietnia 2009 o 14:29
Wiecie co, przerażacie mnie. Nie jestem co prawda i nigdy nie byłam niczyim luzakiem - mam trudności w tolerowaniu "autorytetów" ale myślałam o pracy u kogoś przy koniach. Po przeczytaniu kącika wyleczyłam się z tych myśli ostatecznie....

Laguna - zazdroszczę ci samozaparcia i twardego tyłka. Ja bym już pewnie kilka razy siedziała za pobicie. Choć rozumiem troszkę - nie mam jeszcze decyzji komorniczej ale co miesiąc banki ścigają mnie o powstające zaległści. Od 2004 rou mniej więcej próbuję rozruszać własną stajnię. Ale pracując 85 km od domu i jadąc na kredytach chyba się nie da. Choć miałam nadzieję. Jednak teraz jest tak, że słomę i siano dla futer biorę na krechę od sąsiada i to tylko dlatego, że on ma teraz nadmiar. Nie wyrabiam się z kasa na nic. Konie żyją 5 dni w tygodniu w stanie niemal dzikim bo ja wtedy pracuję "na etacie". W tygodniu zmieniam ciuchy na stajenne i zawalam w stajni i na placu i na koniach. Jestem właścicielem własnego grajdołka - nie mam głupiego szefa przynajmniej tu, ale do obłędu doprowadzają mnie ludzie którzy np co prawda chcieliby wstawić konia do pensjonatu ale im nie pasuje, że w stajni z końmi, w swoim boksie mieszka krowa. Albo przyszli by może na jzadę ale jest za drogo i konie są za duże/ za małe/ nie tej maści (niepotrzebne skreślić). Miotam się tak marząc właśnie o możliwości zorganizowania sobie jakiejś pomocy w stajni i o cudzie jakimś finansowym i jak mi ktoś taki przychodzi to mam ochotę serdecznie przywalić mu w łeb. I wiesz co? Zaczynam dochodzić do wniosku, że chyba mi się ten biznes nie uda bo ja NIE POTRAFIĘ spokojnie przyjmować fochów. Warczę. Dziewczyno, jak Ty to robisz?!!!
A w ogóle to trzymam kciuki za Ciebie!
I pozdrawiam wszystkich luzaków, którzy w tej chwili są moim niezrealizowalnym marzeniem 😉
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: trzebiska dnia 06 kwietnia 2009 o 09:19
NAjpierw robię "czapeczkę" a potem dopiero doszywam uszy 🙂
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: trzebiska dnia 05 kwietnia 2009 o 17:45
No i dobra, chwalę się moim ostatnim świeżuteńkim dziełem 🙂
Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: trzebiska dnia 03 kwietnia 2009 o 08:40
To co prawda nie na you tube, ale też czterokopytny filmik... 🙂 Moje ostatnie dzieło. 😡
http://trzebiska.wrzuta.pl/film/7HNxtzaAhh/
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: trzebiska dnia 03 kwietnia 2009 o 08:32
A ja jeszcze pozwolę sobie wtrącić moje uszy:
Koniokrytyka :)
autor: trzebiska dnia 03 kwietnia 2009 o 08:23
A to jedno z moich ulubionych:

Ty, co on tak właściwie robi?
A skąd mam wiedzieć?
Koniokrytyka :)
autor: trzebiska dnia 03 kwietnia 2009 o 08:20
Ach wygrzebałam takie fotki z lutego 2007:
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: trzebiska dnia 01 kwietnia 2009 o 20:39
Zapraszam w kwestii nauszników 🙂
http://www.re-volta.pl/forum/index.php/topic,2.210.html
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: trzebiska dnia 31 marca 2009 o 14:26
Szyję "uszy" z materiału a potem przyszywam do części dzierganej. Dziergam z bawełny bo najtrwalsza i dość łatwa w utrzymaniu
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: trzebiska dnia 31 marca 2009 o 13:49

(Trzebiska, dla Kukusia nie zrobisz, dla swojego Kukusia Kuleczkensa...?)
[/quote]

Dla mojego?! A myślałam,  ze on Twój... ;P

A gadałaś, że coś chcesz? To dopiero jak się ludziska na forum zainteresowali to Ci się o Kulku i starych Trzebiskach przypomniało? Oj Ty....!!!!! 🤬
A poza tym skąd ja biedna wezmę tyle materiału na te jego ośle uszy.....?  😂
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: trzebiska dnia 31 marca 2009 o 12:00
W pociągu, jak jadę z pracy albo jak zdarza mis ię coś oglądać w tv. Jak wrócę do domu to może znajdę Wam więcej zdjęć ...
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: trzebiska dnia 31 marca 2009 o 09:41
A ja na razie robię uszy różne, od czasu do czasu. Np takie:
KĄCIK PARAJEŹDZIECTWA (kalendarz, wyniki, aktualności, ploteczki)
autor: trzebiska dnia 31 marca 2009 o 07:34
Con-chan jeśli masz możliwość dotransportownia się pod Łowicz to serdecznie zapraszam. U mnie nie ma problemu z podsadzaniem (często sama to proponuję żeby ułatwić wszystkim życie) czy pomocą przy organizacji sprzętu nawet jeśli siodła nie wiszą pod sufitem (a nie wiszą). Wszyscy sobie pomagamy a jazda odbywa się najwyżej w 2 osoby.
KĄCIK PARAJEŹDZIECTWA (kalendarz, wyniki, aktualności, ploteczki)
autor: trzebiska dnia 30 marca 2009 o 20:27
Bo chciałabym więcej. I nie cierpię tego stanu bo jak wiadomo dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane ... Ja po prostu nie cierpię nie móc.... a w tym okrutnym świecie niestety nie zawsze chcieć=móc...
KĄCIK PARAJEŹDZIECTWA (kalendarz, wyniki, aktualności, ploteczki)
autor: trzebiska dnia 30 marca 2009 o 15:00
Dziewczyny, trzymam za Was kciuki baaardzo mocno! Jeśli kiedyś wpadnę na jakieś możliwości pomocy to możecie na mnie liczyć. Na razie mogę jedynie kibicować... 🙁
Potomstwo ROLANDA
autor: trzebiska dnia 15 stycznia 2009 o 09:18
Trzebiska czy to Remik? 😲 Ależ on wydoroślał! Kawał pięknego konia się z niego zrobił 🙂


Remik Remik. Aktualnie Ryszard, bo któż by inny ?  😀
Potomstwo ROLANDA
autor: trzebiska dnia 14 stycznia 2009 o 08:27
Uff, ulżyłyście mi bo słyszałam, że potomstwo Rolanda rzadko bywa normalne. 😉

A oto przyczynek do pytania, moja po-rolandowa popierdółka w roli nauczyciela.
Młode Konie
autor: trzebiska dnia 13 stycznia 2009 o 09:15
Mój pierwszy własny koń miał 4 m-ce jak go kupiłam. Był ciekawskim wypłochem i muszę przyznać, że bardzo dużo mnie nauczył. Wszystko co z nim robiłam było na zasadzie zabawy. Na lonży nauczył się chodzić jak miał rok, ale żadne z nas nie traktowało tego jak pracę. Większość czasu jaki mogłam mu pościęcić spędzałam na siedzeniu z nim na pastwisku, bawieniu się z nim w berka chowanego za drzewami. Najważniejsze było dla mnie zaprzyjaźnić się z nim. I udało się. Nie stosowałam żadnych "sznurkowych metod", zresztą akurat nie jestem pasjonatką ani robertsa ani parellego. Mam do nich dość ambiwalentny stosunek.
Zajeżdżanie mojego strasznego ogiera było dla mnie ogromnym przeżyciem. On zdaje się niczego nie zauważył. Siodło przyjął tak naturalnie jakby nosił je zawsze i mnie na nim też bez problemu. Nigdy nie bawiłam się z nim w żadne odczulanie a nie mam problemów ani w terenie ani w stajni. On po prostu przygląda się mnie - jeśli ja się nie przerażam znaczy nie ma czego się bać. Teraz ma siedem lat i muszę powiedzieć, że teraz on często przejmuje rolę uspokajacza. Dyskutujemy sobie teraz na innych już poziomach ale pozostajemy przyjaciółmi a nasze dyskusje są szczere i otwarte.

Pracowałam i pracuję z różnymi końmi. Mam klacz, która jest świetnym nauczycielem dla zwolenników tzw. metod naturalnych typu MR i PP - jest inteligentna, charakterna i głeboko przekonana, że można ją o coś poprosić ale nakazać - nigdy. Próby przekabacenia jej np metodą MR zazwyczaj kończą się pięknym pokazem tylnych kopyt z baaaardzo bliska. A mimo to Gruba ma fanklub osób, które na niej przełamują swój koński lęk.

Teraz mam ośmiomiesięczną córkę Grubej po folblucie. I muszę powiedzieć, że śmiać mi się chce z opinni o niej - jest ponoć najnudniejszym źrebakiem pod słońcem. Ciekawskim, towarzyskim, którego jedyny strach to pusty żłób. Bez stosowania imprintingu i innych "zaawansowanych metod wychowawczych" można ją wytargać za uszy, za ogon, podrapać po brzuchu, podłubać w ryjku. Wołają na nią "stara malutka" bo nie trzeba się oglądać jak zwykle przy źrebakach. A kantarek, uwiąz to dla niej zupełnie naturalne elementy środowiska. Ani żadna praca ani specjalna rozrywka. Coś jak wschód słońca - po prostu jest i tyle. Przy czym u mnie konie mają na nosie kantar w sumie może kilka minut w ciągu dnia - kiedy wychodzą na pastwisko. No, oczywiście kiedy idą do pracy też. Bo wracają już same a w boksach i na pastwisku chodzą "na golasa".
naturalna pielęgnacja kopyt
autor: trzebiska dnia 13 stycznia 2009 o 08:26
Moje konie kowala nie widziały na oczy od ponad roku. I prawdę mówiąc lekkiej korekcie trzeba tylko poddać klacz, która w czerwcu przyjechała do mnie do stajni bo ją kowal jakiś zchrzanił i jeden, poochwatowy przód ma prawie pionowy. Właśnie będę się do tego zabierać. Tylko, że ja nie byłam na żadnym kursie - decyzja była wynikiem obserwacji, że im mniej ingerencji tym lepszy efekt. Miałam straszne problemy z jednym wałaszkiem, któremu kopyta dosłownie rozpadały się w oczach. Częste werkowanie nie pomagało. Od kiedy przestał oglądać kowala na kopytach nie ma jednego pęknięcia.
Z obserwacji najlepsza recepta na zdrowe kopyta: częsty pobyt w nawilżającym błocie, sucha ściółka i bieganie po różnych podłożach.
Potomstwo ROLANDA
autor: trzebiska dnia 13 stycznia 2009 o 08:08
Hej, szukam osób, które znają lub miały do czynienia z potomstwem Rolanda han. od Makowskiego ? Chciałabym wiedzieć co o tym potomstwie sądzicie?
Rollkur
autor: trzebiska dnia 12 stycznia 2009 o 11:50
Jak tu rozmawiać o rollkurze skoro np. deborah prezentuje takie zdjęcia?Deborah co Ty chcesz od sylwetki konia na pierwszym zdjęciu? Przecież prawidłowe ustawienie to najwyższy punkt w potylicy (żucia z ręki i stępa swobodnego nie licząc) - odsyłam do Przepisów Ujeżdżenia FEI a nie - któryś tam krąg. W PL pełno koni, którym góruje grzebień szyi, zad na księżycu a jeździec bardzo zadowolony, bo mu się miękko siedzi i niewiele (nic???) ma w reku. Chcecie, żeby takowych obrazków było jeszcze więcej?


Właśnie. Mnie osobiście bardziej leży ten pierwszy obrazek niż drgi, na którym dla mnie koń ma "złamaną" szyję..... 
Osobiście jeżdżę teraz klacz, która ze stresu najlepiej galopowałaby przez cały trening a jak jej dać kawałek wolnej przestrzeni to gna ile fabryka dała. Do tego uwielbia robić to wszystko z łbem w chmurach. Delikatne wędzidło z miedzianymi wkładkami, ostrożna praca z pyskiem i miałyśmy już spore efekty. Ostatnio dodałam trójkątne wypinacze i mam pięknie kompaktowego konia. Bez wielokrążków, czarnej wodzy, rolowania ....

Osobiście zgadzam się z opracowanymi już dawno metodami ujeżdżeniowymi, które mówią o tym, że w trakcie treningu można popracować w "głębszym ustawieniu" bo to ma uzasadnienie. Ale rolkurowi jestem przeciwna zdecydowanie. Tak naprawdę z żadnego punktu widzenia czy to fizjologicznego czy psychologicznego bardziej to szkodzi niż pomaga. I proszę mi tu nie wyjeżdżać ze złotem olimpijskim Anky i Salinero - wystarczy sobie popatrzeć jakie efekty ta sama metoda treningowa przyniosła Anky np na Nelsonie. Salinero to wyjątkowy wyjątek.
"Złote rady koniarzy" oraz prosto z Photoblogów
autor: trzebiska dnia 06 stycznia 2009 o 08:54
Szczerze mówiąc kompletnie nie rozumiem o co w tym miało chodzić. A pan pokazuje przepiękny dosiad no po prostu miodzio!!!!
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: trzebiska dnia 31 grudnia 2008 o 10:38
Ja lubię każdą formę włóczenia się po terenach niekoniecznie jeździeckich..... 🙂
A to z hubertusa 2008:
Zdjęcia z wypadów w teren. Reaktywacja tematu!
autor: trzebiska dnia 31 grudnia 2008 o 10:13
Dobra, to wspomnienie lata w takim razie:
Kącik ŁODZIANINA (Łodzianie, Łódź i okolice)
autor: trzebiska dnia 31 grudnia 2008 o 10:06
www.trzebiska.prv.pl
A ja ciągle próbuję....  🏇
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: trzebiska dnia 28 grudnia 2008 o 16:17
Ja kupiłam swojego pierwszego konia jak miał 4 m-ce. Długo słyszałam, że z moim podejściem to wyląduję na wózku inwalidzkim co najmniej jeśli ten mój ogr mnie nie zabije. Miałam nawet takich życzliwych, którzy oferowali mi rehabilitację w swoich ośrodkach. O wyrazach współczucia dla moich rodziców nie wspomnę. Ów straszny ogr ma teraz sześć lat. Nie jest już ogrem (miał pecha trafić na biedną właścicielkę) ale to nie ma znaczenia. Był i jest najbezpieczniejszym koniem jakiego znam. Wrażliwym, uważnym, mającym cały czas na uwadze, że pracuje z ludźmi - istotami mniejszymi i bardziej kruchymi. Jest koniem, który pomaga jeźdźcowi kiedy może. Ale cóż, można powiedzieć że ma DOPIERO 6 lat i jeszcze wszystko przed nim..... 🏇
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: trzebiska dnia 23 grudnia 2008 o 09:22
Tych wkurzających rzeczy jest zdecydowanie zbyt dużo i to mniw wkurza najbardziej.
A co mnie boli? Nadmierna papierologia i zbyt wiele formalności na początkowych etapach. Traktowanie rekreacji jak wrzodu na tyłku - przez wszystkie zainteresowane i niezainteresowane strony. Bałagan w przepisach. A najbardziej mnie boli to, że nadal mając tylko kasę można mieć wszystko - uprawnienia, certyfikaty, dyplomy i głosić wszem i wobec jakim się jest cudownym co potwierdzają papiery (kupione). Rzeczywiste umiejętności są możliwie dalekie od tych twierdzeń ale taka osoba dalej jest pełnoprawnym zawodnikiem, instruktorem, trenerem, sędzią czy kim tam jeszcze. Przestaję się wobec tego dziwić, że na zawodach przepuszcza się ludzi, którzy nie umieją dobrze siedzieć ale umieją dobrze przylać i jakimś cudem nie spadają. Smutne to bo mamy sporo zdolnych jeźdźców, których nadmierna papirerologia i finansologia blokuje. A potem wszyscy wiemy jak polska wypada na międzynarodowym forum....
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: trzebiska dnia 19 grudnia 2008 o 08:37
Trzebiska: tak z ciekawości: ile trwa dojazd do W-wy i czym jeździsz?


Jeżdżę pociągiem bo najprościej, taniej niż samochodem i korków nie ma 🙂 A dojazd trwa ok półtorej godziny.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: trzebiska dnia 18 grudnia 2008 o 09:05
Rumianka się reklamuje w ostatnim Koniu Polskim chyba. Jakoś tak rzuciło mi się w oczy na kartach miesięcznikowych.

Ech, szkoda, że w kilometrach nie jestem bliżej stolicy. Dojeżdżam co prawda codziennie ale to chyba tylko ja jestem taka zdolna..... Ale jakby ktoś kiedyś chciał konia w dobrym miejscu a nie koniecznie w obrębie stolicy to zapraszam: www.trzebiska.prv.pl
zima - podłoże jak sobie radzicie?
autor: trzebiska dnia 15 grudnia 2008 o 10:23
Hej, o czym wy mówicie? Prawdziwych mrozów nie było chyba od dwóch lat.....

Ja jeżdżę na łące, ale generalnie ćwiczymy wszelkie podłoża. Ni zauważyłam, żeby przeszkadzało jakiekolwiek poza oślizgłą gliną po dużych deszczach lub takim trochę roztopionym i potem zmarźniętym śniegiem co się zdarzyło u nas ostatni raz chyba ze cztery lata temu..... Jeździmy cały rok jeśli tylko nic nie pada na głowę....
Klacz BRZOZA i jej losy z Panną J.
autor: trzebiska dnia 15 grudnia 2008 o 10:19
Ze swojej strony mogę tylko powiedzieć, że jeden z psów (suka owczarka niemieckiego) zaginął pod koniec sierpnia w Puszczy Bolimowskiej i do dziś nie udało się go ani znaleźć ani dowiedzieć co się z nim stało. Natomiast drugi - bernardynka - mieszka u nas, ma się świetnie. Chciałaby być psem kanapowym, a że mamy za małą kanapę to musi się pogodzić ze słomą ale nie narzeka.
Klacz BRZOZA i jej losy z Panną J.
autor: trzebiska dnia 26 listopada 2008 o 20:52
Witam, wiem, że dzięki nagłaśnianiu przynajmniej jedna osoba ocaliła tyłek. I to dość poważnie. To osoba, która jako następna, po mnie, została uraczona Brzozą i Justyną. Teraz podobno Brzoza jest w Wawie znowu. Jak i kiedy - nie wiem. Gdzie jest Justyna też nie wiem.

Od razu uprzedzam ze pamiętam dlaczego temat został zamknięty na starej volcie. Jeśli wykroczy poza pewne ramy zostanie zamknięty, więc proszę mieć to na uwadze czyli żadnych danych adresowych, nazwisk, komentarzy o rodzicach.
Klacz BRZOZA i jej losy z Panną J.
autor: trzebiska dnia 10 listopada 2008 o 20:26
Prawdę mówiąc ja nic już nie wiem poza tym, ze Brzoza została odstawiona przez jakiegoś buraka wynajętego przez Justynę prawdopodobnie do Głowna, do jakiejś stajni żyjącej z handlu końmi. Brzozy nie ma, kasy nie ma, Justyny też nie ma, policja ma wszystko w dupie bo to "sprawa prywatna" i tyle. Ale ostrzegajcie kogo możecie. Taki sposób na życie jest niedopuszczalny w cywilizowanym kraju.