A ja właśnie nie wiem, czy ten. Tak jak na Gromie koniczki kolana miękną, to na Dzionku nie do końca tobacco dla mnie zagadały. No i wiem na pewno, że dla brązowych zdecydowanie nie - w ogóle by na Dzionku zniknęły. Za to Kujkowe białe 😍 Mam nadzieję, że wstawi jakieś zdjęcia z całym koniem 🙂
Anaa, no co Ty, to nie wiesz, że ja nic nie umiem jeździć, przebieram nocami zdjęcia, na których udało się cudem wybrać niekaleczny moment? Gdzie mi na zawody 😀
Skwarek to dla mnie koń bez funu na starty, on się wiecznie spina, gapi, próbuje odginać, nie wierzę, że się uda przejechać na nim chociaż jeden czworobok w pełnym rozluźnieniu i zaufaniu do jeźdźca. A bez tego to ja jakoś nie czuję tematu. Rudy nie jest koniem na ten sezon na pewno, a Karol pójdzie do realnej pracy za rok. Poza tym ja jestem uprawniona do jeżdżenia Ptek, musiałabym zrobić srebrną odznakę, ciekawe na którym koniu mam pojechać parkur, bo do wyboru mam konia, który skacze tak:
na krzyżaku 40 cm, już widzę, jak on pokonuje metr 🤣 Albo konia bez kopyt, albo Karola, który też kompletnie nie wie, co ma zrobić z leżącym na ziemi drągiem i jest w tej kwestii dość kaleczny 😁
Poza tym mam plany znów na wyjazd na 1-2 miesiące gdzieś z wszystkimi chłopakami. Może w tym roku Holandia? Ale może i nie, bo mam wrażenie, że znalazłam super trenera, który na nas wszystkich ma dobry sposób. Finansowo dam albo radę mieć 2 miesiące w roku wspaniałych wakacji i pracy z końmi w jakimś ładnym miejscu, albo ciągać się po okołowarszawskich zawodach. Jakoś pierwsza opcja mnie bardziej kusi 🙂
ashtray, przede wszystkim staram się do tematu podchodzić racjonalnie, po dniu wolnym robię lonże, a nie wsiadam, cierpliwie daję Rudemu czas na ogarnięcie się w trudniejszych sytuacjach, już trochę też znam jego repertuar i wiem, czego się mogę spodziewać. On na szczęście uprzedza, że jest bliski eksplozji, więc jest zawsze czas na odpowiednią reakcję, albo przygotowanie się, albo zajęcie go inną robotą. Znacznie gorzej jest z końmi, które odpalają bez żadnego uprzedzenia.
tuch, no Rudy ma szałowy galop, dlatego też bardzo długo kompletnie sobie z nim nie radził, próbując tą gigantyczną akcję przodu przemieszczać tylko na mostku i zablokowanej dyszlowatej szyi. Zad zamiast wstawiać pod kłodę szedł dookoła przednich nóg, na okrak. Pół metra w każdym fule w górę, pół metra w każdym fule w dól, bujany konik. Teraz się trochę poskładał i zaokrąglił, coraz łatwiej mu przychodzi dobry autopilot. Bardzo ciekawa zmiana w stosunku do trzylatka.
Kłus już ma trochę gorszy, chociaż zależy, jakie kłus się lubi, stęp też doskonały, ale równie trudny jak galop. Wymagający koń 🙂
Karol jest teraz rozkuty (a brak podków zmienia szczególnie galop na gorsze) i jeżdżony głównie w dole, więc trochę trudno te konie porównywać. Jest koniem łatwym do jazdy i z rewelacyjną własną równowagą, wiec myślę, że za te trzy lata pracy będzie koniem lepszym niż Rudy Retard teraz.
Za to Ty masz całkiem ciekawego konia do pracy 🙂
Do młodego Hendrixa/Hendersona wpadnę dopiero w maju, ale postaram się nie przpuścić tym razem okazji. W ogóle to on już ma swoją ksywkę na stałe. Dostaję rachunki z źrebięciarni po holendersku: rekening van veulen in de opfok, czyli rachunek za odchów/hodowlę źrebięcia, jakoś tak się przyjęło u nas w domu mówić, że przyszedł rachunek za opfoka, więc młody został Opfokiem (Opfok brzmi trochę jak Ufok, imo sympatycznie) 😉