Sprawy sercowe...

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
14 listopada 2013 18:26
Tak ku przestrodze, tym co czekaja... Moja bardzo dobra znajoma, od lat nieszczesliwa, bo 30 za pasem, a ona ani jednego zwiazku nie doswiadczyla (powaznie! ostatni to bylo jakies 2 miesiace w LO, czyli 12 lat temu 😉 ). No i poznala faceta, okazalo sie, ze laczy ich wspolna pasja- tango milonga. I tak zaczeli na tangowe wieczorki od czasu do czasu chadzac. Czasami tez gdzies indziej wyszli, w miedzyczasie czasem on sie odezwal, czasem (czesciej) ona. I tak po jakis 8(!) miesiacach ona mi opowiada, ze ona nie wie w zasadzie jaki jest status tej znajomosci, ze ma nadzieje, ze moze, ze wysyla jej zdaniem jasne sygnaly, ze jej sie podoba, ale ona nie wie wlasciwie co on sadzi itp. Jak jej sluchalam to nie mialam serca powiedziec 'nie jest zainteresowany, traktuje Cie czysto kolezensko', bo pomyslalam 'a noz sie myle?moze mi instynkt zle podpowiada'.
Rozmawialysmy wczoraj, po roku sytuacja sie wyklarowala jak... przedstawil jej swoja nowa dziewczyne. Dla niego nie bylo w tym nic zdroznego, bo od poczatku nie byl nia zainteresowany jako kobieta, jej runely nadzieje i uklulo ja to mocno.
Taka sytuacja.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 listopada 2013 19:03
szafirowa, no tak to jest, jak zamiast ryzykować, człowiek woli żyć swoimi fantazjami =( Ryzyko nie jest przyjemne, bo zawsze może nie wypalić, ale jest o wiele mniej nieprzyjemne niż czekanie, trwanie w nadziei, życie fantazjami, a potem doświadczanie bólu, gdy runą.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
14 listopada 2013 19:40
Niektórzy mawiają, że lepiej żałować, że coś się wydarzyło, niż żyć w domysłach co by było, gdyby (i tworzyć w głowie obraz rodem z bajki Disney'a 😉). Ja popieram to stwierdzenie w 100%. Sama zaryzykowałam i po półtorej roku wiem, że choć zachowywałam się trochę jak desperatka 😁 to nie żałuję, bo wygrałam los na loterii. Nigdy nie byłam taka szczęśliwa i życzę wszystkim kobitkom, by nie bały się zaryzykować i znalazły miłość swojego życia 🙂
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
14 listopada 2013 19:51
Fajnie, że wam się tak poukładało. Ja zaryzykowałam dwa razy i efektem były wizyty u psychologa  🙄
safie, jesteś moją mentalną bliźniaczką  🤣
Trzy razy zaryzykowałam i trzy razy oberwałam. Owszem, żałowałabym, gdybym nie podjęła tego ryzyka, ale czasem jednak nachodzi myśl, że mogłam sobie odpuścić po poprzednich przygodach... Ale ze mnie taka narwana wariatka, że muszę się sama przekonać, że to jednak "ten zły".
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
14 listopada 2013 20:05
Fajnie, że wam się tak poukładało. Ja zaryzykowałam dwa razy i efektem były wizyty u psychologa  🙄


A ja psa ;-)
Fajnie, że wam się tak poukładało. Ja zaryzykowałam dwa razy i efektem były wizyty u psychologa  🙄

Witam w klubie, 2 próby, obie nawet nie warte komentowania. Od 8 miesięcy próbuję pozbierać się po ostatnim "związku". I kurcze zastanawiam się, czy kiedykolwiek nastąpi 3 próba czy jednak wole sobie spokojnie skapcanieć w samotności 😉
Gej albo pipa? Hymmm nie zgodze sie faceci tez moga byc niesmiali i wstydliwi nie tylko my kobiety  😵. Ja znalam mojego obecnego chlopaka kupe lat przed tym jak "coś zaczeliśmy" . W listopadzie cos zaiskrzylo stwierdzilismy ze spróbujemy... zlapal mnie za reke w styczniu a pocalowal w marcu a juz bylismy razem prawie 5 miesiecy ! Ja nie smiala i nie ufna strasznie, on niesmialy ciezko szlo, chodz oboje bardzo tego chcielismy. I gejem nie jest pipa tym bardziej .Wszyscy maja go za twardego faceta ale ze mna obchodzi sie BARDZO delikatnie 🤣 Czy naprawde dla wielu z was liczy sie to jak najwczesniej facet pocaluje,poobmacuje i sie przespi zeby czuc sie piekna,dowartosciowana i wiedziec ze sie jemu podobamy....  🤔 Ja ciesze sie ze tak wolno szlo ze czulam sie wazna przez mile slowa i gesty a nie fizycznosc od poczatku.
Moja przyjaciolka zaczela ostatnio nowa znajomosc z facetem ,znaja sie od miesiaca ,zaczeli sie spotykac, chlopak nie caluje trzyma za reke i slodzi ,jest szczery, inteligentny i bardzo fair a ona chce to skonczyc bo...i tylko i wylacznie ze jej jeszcze nie pocalowal 😲 😵
A jaka jest definicja złego faceta? 😉

Mój też ma pewnie nieciekawą opinię, bo cóż, specjalnie stały w uczuciach nie był, ale też nikomu nie obiecywał miłości aż po grób. Nieśmiały nie jest, sam też nie chciał być, więc próbował. Na bank większość jego eks wiesza na nim psy, że je zostawiał 🙄 Bo one przecież super, a on po kilku miesiącach kończył znajomość. Nawet jego przyjaciel po jakimś czasie pytał, czy warto poznawać kolejną jego dziewczynę i czy warto pamiętać jej imię. Różnie w życiu bywa, czasem nam, kobietom, wydaje się za dużo i sobie same dośpiewujemy coś, czego tak naprawdę nie ma, czytamy między wierszami coś, czego nie ma, w gestach doszukujemy się czegoś, czego nie ma.
Eeeeh a gdzie ja napisałam że chodzi o zabawe w matkę teresę? Ten etap mam dawno za sobą. Dlaczego Isabelle piszesz mi tu o jakiejś przemocy i innych skrajnych patologiach? Uwielbiasz się doszukiwać. Ja zupełnie nie o tym żeby kogoś sobie zmieniać. Swojego poznałam i nie orzejawial patologii nic nie musiałam zmieniać, jednak wiem z relacji jego i wspólnych znajomych że kiedyś był typem faceta z którym bym się nie związała. Więc wniosek jest taki że niektórzy die zmieniają na plus jak poczują że warto do czegoś dojrzeć. I nie musiałam tu miejsc palcem. Zacznij pytać normalnie a nie formułować zarzuty 😉
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
14 listopada 2013 22:48
Ale ludzie zmieniają się tylko dla siebie. Nie wierzę, po prostu nie uwierzę, że ktoś może się zmienić dla drugiego człowieka.
busch   Mad god's blessing.
14 listopada 2013 23:06
Oczywiście, że może się zmienić dla drugiego człowieka lub przez drugiego człowieka  😉. Każdemu, kto w to nie wierzy, polecam zastanowienie się nad ofiarami przemocy domowej, które zmieniają bardzo wiele, by jakoś przetrwać w trudnej sytuacji, te funkcjonalne zmiany zostają z nimi zresztą nie tylko w sytuacji, która je wywołała. Mniej ekstremalne przypadki to kobiety, które się 'wylaszczają' dla faceta, są ludzie którzy rzucają palenie, żeby przypodobać się wybrance serca  😉.

Jest tylko jeden problem - druga osoba może być bodźcem do zmiany, ale zmiana zachodzi pod wpływem naszej własnej motywacji, nas samych, a nie dlatego, że ktoś będzie gderać na temat każdego wypalonego papierosa.

Z drugiej strony: całkiem bez pomocy od zewnątrz próba zmiany czasami jest jak próba wyciągnięcia samego siebie za uszy z bagna. Wrócę do patologicznej rodziny. Jeśli dziewczyna z tej patologicznej rodziny pozna chłopaka, którego rodzina jest normalna, to samo zetknięcie się z sympatyczną domową atmosferą może jej porządnie otworzyć oczy. Z tej samej przyczyny psychoterapia potrafi być tak skuteczna - bo sami nie mamy do siebie dystansu i jesteśmy nieobiektywni. Inna osoba potrafi jedną celnie wypowiedzianą uwagą totalnie zmienić nasze spojrzenie na coś. Kiedy obracamy się stale w tym samym kieracie, łatwo przyzwyczajamy się do różnych rzeczy, które nie są do końca dla nas zdrowe. Pojawienie się osoby, na której nam zależy, i która widzi coś złego w naszym stylu życia, może nas wytrącić z tego kieratu.

Oczywiście wszystko to ma prawo zajść wtedy, kiedy rzeczywiście opinia tej drugiej osoby daje nam do myślenia, a nie np. jest tylko z naszej perspektywy głupim czepialstwem. No i jak już wyżej pisałam - siłę napędową każdej zmiany mamy w sobie, inne osoby tylko pomagają nam dostrzec różne alternatywy, których sami być może byśmy nie dostrzegli. Nawet przystosowanie do życia w patologicznej rodzinie nie jest zdeterminowane tylko przez zastaną sytuację - mechanizmy obronne są przeróżne, od autodestrukcji, przez agresję skierowaną w innych, do wycofania itd. Tak samo z bardziej zdrowymi czynnościami przystosowawczymi. Jeden palacz naprawdę się przejmie, kiedy jego dziewczyna będzie się martwić o jego płuca (lub swoje/dziecka), inny popuka się w czoło i dalej będzie robił swoje, może tylko kryjąc się z papierosem po kątach  😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 listopada 2013 23:11
Fajnie, że wam się tak poukładało. Ja zaryzykowałam dwa razy i efektem były wizyty u psychologa  🙄


Ale jesteś pewna, że wizyty u psychologa (swoją drogą marny psycholog, skoro piszesz takie zdanie) były efektem, tego, że zaryzykowałaś i Twoje uczucie nie zostało odwzajemnione? Czy może dlatego, że pod tym kryje się coś głębszego?
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
15 listopada 2013 00:21
Oczywiście wszystko to ma prawo zajść wtedy, kiedy rzeczywiście opinia tej drugiej osoby daje nam do myślenia (...) siłę napędową każdej zmiany mamy w sobie, inne osoby tylko pomagają nam dostrzec różne alternatywy

I dokładnie o to mi też chodziło. Jeśli chcę się zmienić dla drugiej osoby, to dlatego, że JA CHCĘ się zmienić. Więc ostatecznie zmieniam się, bo JA chcę (a że ktoś inny też - siła napędowa) - czyli zmieniam się (pośrednio, ale ostatecznie!) dla siebie. Jeśli JA nie chcę zmiany, to się NIE zmienię.

A co ci się strzyga w psychologu nie podoba w tym zdaniu? Chyba się zagalopowałaś.  🙂
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 listopada 2013 06:52
Tak Strzyga, jestem tego pewna. Psycholog może i uczelniany i za darmo (chociaż wątpię, żeby to miało jakieś znaczenie), ale bardzo pomogła mi babeczka się pozbierać i zmotywowała mnie do działania  😀 Wiesz takie sytuacje jakie miałam z kilkoma panami są do przeżycia za 1, 2 razem, ale za 5 kiedy postawiłam wszystko na jedną kartę, byłam gotowa przeprowadzić się do miasta, którego nie znoszę, "troszkę" się podłamałam. Głupia ja 😉
Nie wiem czy się zalicza do spraw sercowych, ale pośrednio na pewno... Teściowie doprowadzają mnie do szału swoją nadgorliwością! Przykłady można mnożyć, ale nie o to tu chodzi. Musiałam gdzieś się wyżalić  😤
szafirowa, no tak to jest, jak zamiast ryzykować, człowiek woli żyć swoimi fantazjami =( Ryzyko nie jest przyjemne, bo zawsze może nie wypalić, ale jest o wiele mniej nieprzyjemne niż czekanie, trwanie w nadziei, życie fantazjami, a potem doświadczanie bólu, gdy runą.


Ja mam taka kolezanke w pracy! Ma 32 lata i nigdy nie miala faceta, oczywiscie dziewica, nigdy nawet z zadnym sie nie calowala! Jest zakochana w naszym koledze z innego wydzialu od 5 czy 6 lat. Nie zagada do niego, bo sie wstydzi, bo sie boi odrzucenia. Woli zyc fantazjami i platonicznym, nieodwzajemnionym uczuciem. Ona jest strasznie zamknieta w sobie, cnotliwa, brak jej luzu. Jako kolezanka jest fajna, ale gdy tylko pojawi sie jakis facet w poblizu, od razu sztywnieje, robi sie czerwona na buzi. Ten kolega oczywiscie wie o jej milosci, cale biuro o tym wie. Jednak nie jest specjalnie nia zainteresowany, wlasnie ze wzgledu na jej niedostepnosc i to, ze sprawia wrazenie ozieblej. Od czasu do czasu wysle jej tylko maila albo zapyta "co slychac?", raczej z grzecznosci niz prawdziwego zainteresowania. Jej to wystarcza by byla cala w skowronkach. Chyba zdaje sobie sprawe z tego, ze on nie jest nia zainteresowany, ale i tak sie nie odkocha. Tak jej wygodnie z tym niespelnionym uczuciem. Ona jest kompletnie niereformowalna. Staramy sie jej przetlumaczyc z dziewczynami, ze to nie ma sensu, zeby odpuscila, zeby otworzyla sie na innych ludzi, ale NIE. Ten i juz.
Moja babcia od strony mamy mówiła, zawsze przypatrz się teściom, przypatrz się rodzinie za rodzinę nie wychodzisz za mąż, ale mają bardzo duże znaczenie i duży wpływ na związek. Moja mama jej nie wierzyła, "przecież my się kochamy"- mówiła. Nie wiedziała, że teściowa zgotuję jej prawdziwe piekło, a rozwód będzie się ciągnął, dzięki szwagrowi sędziemu aż 8 lat, że odbiorą jej dziecko tylko i wyłacznie dlatego, żeby zrobić jej na złość i żeby zdobyć mieszkanie....
Do tej pory te słowa rozbrzmiewają w moich uszach, uważaj kajpo  i obserwuj. Mój ojciec nie umiał odciąć pępowiny i zniszczył życie wielu osobom...
Czyli jeśli teściowa jest nie do wytrzymania, a on odciął (z tego też powodu) pępowinę szybko i nie identyfikuje się z mamuśką, to powinnam się cieszyć?  😎
Mnie też zawsze kręcili ci "źli".
A niedługo rok stuknie od kiedy tak ze sobą funkcjonujemy blisko 💘
gunia92,  ile znasz wieloletnich związków, RODZIN, w których facet zwlekał ponad pól roku, żeby chociażby cmoknąć w policzek? escada,  żaden zarzut 😉 jak na moje to Twój mężczyzna dojrzał, a nie radykalnie zmieniła mu się osobowość. nie wierzę w to, że ludzie się zmieniają i już. dojrzewają, zmieniają poglądy, ale jeśli np na początku wkurza nas, że facet nie zmywa po sobie to nie zacznie nagle tego robić, bo tak już ma 😉 i albo jesteśmy w stanie znieść jego wady i jesteśmy szczęśliwe, albo  latami nam się wydaje, że z miłości do nas facet nagle będzie kimś zupełnie innym 😉

busch, zrzucenie kilku kilogramów czy rzucenie palenia to dla mnie nie jest "zmiana". to bardzo powierzchowna, podjęta decyzja. mi chodzi o zmianę charakteru, nie pozorną, a głęboką, np zazdrośnik i choleryk zmienia się nagle w anioła i swiętego. o ile przecież palenie czy tłuszcz można rzucić w kąt, to nie wierzę, że zaborczy, egoistyczny kłamca moze się zmienić z miłości.

safie, chyba okrzepnąć musisz 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 listopada 2013 09:34
Isabelle, jupi w policzek całuje od drugiej randki  😅 Śmiać mi się chce, bo jest wartościowym mężczyzną i ma jakieś dziwne kompleksy, a taki chłopek roztropek, z którego się każdy śmieje uważa, że jest najwspanialszy i najcudowniejszy  🤔wirek:
safie,  łe, to gdzie to całowanie w rękę tylko :P jeśli Tobie takie tempo odpowiada, to przecież nic złego. Ja bym nie potrafiła żyć z zakompleksionym i niepewnym siebie człowiekiem. Czasem mamy przed sobą różne wybory, trudne sytuacje (nie ukrywajmy, cięższe "psychicznie" niż kontakty damsko-męskie) i wtedy taki niezdecydowany osobnik by mnie tylko wkurzał 😉 ja potrzebuję partnera, oparcia, ale też takiego, który nie powie mi "rób jak uważasz" tylko powie własne zdanie. A jeśli jest niepewny siebie, to swoich decyzji też nie będzie pewny 🙁

(przykład: jak w ciąży musieli mi zrobić rtg to nie było nic wiadomo na temat czy to zaszkodzi dziecku i jak to zaszkodzi. bez zdjęcia nie wiedzieliby co mają robić, czy gipsować na ślepo, czy co. i teraz jak zdecydować? co wybrać, skoro nikt nie mówi o zagrożeniach? trzeba było podjąć decyzję czy robimy czy nie. M. powiedział, że robimy, ja byłam gotowa zaryzykować nie robienie. Gdyby wtedy był niezdecydowany, to ja-przerażona sytuacją, oszołomiona bólem- byłabym o stokroć mocniej zagubiona! koniec końców dobrze wyszło, że podjął taką decyzję, bo przez operację udało mi się choć częściowo wrócić do sprawności-mogę chodzić z bólem, ale bez kuli. Gdybym postawiła na swoim i nie zrobiła zdjęcia-zagipsowaliby mnie na ślepo i nigdy nie postawiłabym kroku samodzielnie. Nie mówię o jakimś zwalaniu odpowiedzialności i decyzji na drugą osobę, ale w takiej sytuacji pewność siebie i zdecydowanie M. bardzo pomogło. )
Isabelle,

a'propos RTG w ciązy, matka mi opowiadała, że w każdej ciązy przed porodem robiono (przynajmniej u nas) RTG brzucha, aby było wiadomo czy dziecko leży głową w dół...
myślę, że zawsze należy wybrać "lepsze zło"
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
15 listopada 2013 10:25
Isabelle, u mnie zwykle związki zaczynały się ... cóż od d** strony, jakby nie patrzeć i teraz jest to dla mnie coś innego i za bardzo nie wiem jak tą sytuację ugryźć. Z kumplami też witam się buziakiem w policzek.
Nie lubię jak ktoś za mnie decyduje, akurat w sytuacjach kiedy powinnam panikować jestem raczej oazą spokoju.

Teraz to wygląda tak, że ja nie chce niczego popsuć i on też i bawimy się w podchody
Kiedy poznałam mojego męża i zaczęliśmy się spotykać, tak po koleżeńsku, nie widziałam od niego żadnych chyba sygnałów świadczących o tym, że byłby mną zainteresowany w inny, niż koleżeński sposób. Chodziliśmy na łyżwy, najczęściej z jego kolegą i moją koleżanką, do pubu ze znajomymi, pisaliśmy na gg (bo tak się poznaliśmy) dużo, ale raczej "po koleżeńsku". Spotykaliśmy się nie codziennie, nawet zastanawiałam się, czy on ma żonę, skoro ma czas tylko czasem, i zazwyczaj ja była inicjatorką tych spotkań. Trwało to od 21 września do 3 grudnia, kiedy to 3 grudnia powiedziałam, ze mam ochotę na hot doga ze stacji Statoil (są meeegaaa....) i tak sobie chodziliśmy z tymi hot dogami, i gadaliśmy o bzdetach, doszliśmy do mojej klatki i powiedziałam no to cześć. Odpowiedział- no to cześć. Odwróciłam się i podeszłam do drzwi, odwróciłam się, wróciłam do niego i go pocałowałam. I tak w sumie się zaczęło🙂 potem jakiś kotek bezdomny się przyplątał i pijany kumpel podszedł, i tak stał z nami i patrzył na mnie pytając, czy jest ok. Nie mogłam go odgonić, zeby nie przeszkadzał, w końcu powiedziałam: Gomes, jest ok, zaraz do was przyjdę, idź już bo chcę się całować dalej:P:P  tak, to była moja inicjatywa. Ten krok naprzód. Pierwsza też powiedziałam kocham Cię ponad rok później, 6 grudnia, odpowiedział , że też mnie kocha i to jest oczywiste. Tak więc w sumie... każdy "dalszy krok" należał do mnie.

I wiecie co? mój mąż nie jest ciapą ani chłopkiem roztropkiem. Potrafi podejmować mądre decyzje w przeciągu chwili, ale zazwyczaj daje mi furtkę na ich zmianę, choć wiem, ze one są najwłaściwsze. Jest bardzo mądry, męski i stanowczy w tym, co robi. I gdybym to ja nie podjęła tego 1 kroku, pewnie teraz nie siedziałby na działce i nie murował ścian naszego domku. 🙂
tak więc, nie trzeba się bać. Choć pospiech też nie jest wskazany w niczym.... ja jestem zdania, że trzeba iść za głosem serca...
To mój jest cudownym wyjątkiem bo nie sprzatal i nie zmywal za często a jak powiedziałam że mnie to wkurza to ustaliliśmy że robimy to na zmianę a sprzatamy razem w weekend i cudownym przypadkiem reguł się trzyma... Ja też się zmienilam i to nie w kwestii dojrzałości więc uważam że ludzie się zmieniają i już 😉
escada, po 10 latach powiesz czy się zmienił 😉 mój były przez prawie dwa lata nie objawiał sadystycznych zapędów i mnie nie uderzył po wielu obietnicach, a później jak zaczął to wylądowałam w szpitalu z pękniętymi żebrami 😉 dlatego ja nie wierzę, że na dłuższą metę cham zmieni się w anioła.

Jeszcze jakieś błachostki (cholera, nie zrobiłam byka?) to się mogą zmienić. Ale w podstawowych kwestiach, nie wierzę w zmiany i już (np zaborczy zazdrośnik nie zacznie nagle i długotrwale być luzakiem w tych sprawach)
Isabelle, próbujesz obalić tezę, że człowiek się potrafi zmienić dla innego rzucając przykłady psychopatów.
Mówmy o normalnych ludziach 😉
Isabelle, skaczesz ze skrajności w skrajność, od sprzątania po bicie 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się