Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Boze, jak sie ciesze, ze wyroslam juz z tego okresu i z takich pierdoletow moge sie teraz tylko smiac...😉

A wkurza mnie, ze kaszel mi sie pogarsza a tu kon w formie, jezdzic trzeba a nie chorowac!!
Kiedyś dostałam pokój w akademiku, który, jak się później okazało  - "miał moc" przyciągania ludzi. Nie - nie ja 🙂 (chyba) bo wcześniej w innym pies z kulawą noga nie zaglądał 😁
"Wtem" (dokwaterowana) zamieszkała ze mną młodziutka i cichutka dziewczyna, która miała słaby wzrok, a od świtu zasuwała w... tkalni (artystycznej, przy gobelinach - nieemożebna dłubanina), żeby popołudniami móc chodzić do pracowni malować. Ona musiała(!) o 22 spać przy zgaszonym świetle - jeśli nie, z jej oczami działy się przykre rzeczy. I co zrobić?  Przenieśliśmy się... na schodki (i trochę do kuchenki) - to były spotkanie barwne ale ilościowo kameralne. Te schodki to był najlepszy uniwersytet - wtedy uzyskałam połowę swojej wiedzy - bezpośrednio lub dostając "linki" czego i gdzie szukać. Cudowny czas!
Później "młoda" dostała się na studia, zmieniła pokój ("narybek" szedł do trójek) - ale "do nas" często zaglądała. Nie wiem, czemu to piszę  😜,ot, tak mi się przypomniało.
Chyba nadchodząca starość mnie wkurza  😀iabeł:.
I że moja siostra chyba ma rację: "za każdego przepuszczonego pieszego mam jedno zielone światło więcej" 😀
omnia   żeby zobaczyć świat, trzeba przejść przez próg
22 listopada 2013 05:45
wkurzyło mnie że koń którego miałam oglądać dziś się pochorował po szczepieniu. Mam nadzieję że w przyszłym tygodniu się uda 🙁. A tak mi trudno czas wykroić 🙁. Co do zaś wielkiej dyskusji dotyczącej cichych osób - tacy ludzie są (sama taka jestem), nie mają w zwyczaju wydzierać japy.  Niekiedy tak bywa to związane z problemami neurologicznymi. A jak wiadomo o poziomie i kulturze spoleczeństwa świadczy podejście do inności. Osoba "nietowarzyska" nie musi być zimną i wyniosłą glizdą albo zahukaną niunią. Może po prostu być troszkę inna. Ale o tym czasem warto poczytać 😉.
Averis   Czarny charakter
22 listopada 2013 06:38
Maddie, i mała poprawka - studia są przede wszystkim do nauki i zdobywania doświadczenia. Chlanie i bycie królową rozpierduchy, to raczej na drugim miejscu. Ogarnij się dziewczyno, bo nawet twój sposób pisania wskazuje na wczesne gimnazjum. Co do współlokatorki - masz szczęście, że trafiłaś na taką cichą. Ja regularnie polewałabym was z gaśnicy. Masz typowy syndrom małolaty, która w końcu mogła się wydostać spod czujnego oka mamusi.
Wiecie co mnie wkurza? Jakieś pokrzywione normy. To co było wcześniej zdegradowaniem, chamstwem i buractwem teraz jest normalne. A dobre wychowanie jest passe. Kulturalni ludzie to buraki.


Mam dokładnie takie samo zdanie.  Nie jesteś chamem i prostakiem to Cię zjedzą na śniadanie 🙄
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
22 listopada 2013 09:23
Isabelle, larabarson, tez mnie to denerwuje. Popularne na uczelni u mnie było, że jak ktoś miał gadane to mógł iść na "błaganie" do wykładowcy i dostawał lepszą ocenę. I to nie dlatego, że się nauczył, tylko szedł marudzić, że mu średnią zepsuje. Takie czasy, że trzeba się rozpychać łokciami i krzyczeć, że się idzie są nie dla mnie  🤔
A mnie niemiłosiernie wkurzają kolejki w przychodni, po głupie skierowanie czekałam ponad 3 godziny w kolejce 😵 a nie piszę już o kolejkach do specjalistów bo to robi się już naprawdę śmieszne.
Mnie też to wkurza! Tylko od drugiej strony. Rejestratorki. Ludzie mają pretensje, że nie ma terminów na NFZ - ale co my możemy?! Możemy tyle ile fundusz da kasy.
Natomiast od strony pacjenta - wkurza mnie to tak samo, ale jestem wyrozumiała, bo wiem z czym to się je. Dlatego chodzę prywatnie... Inaczej umrzeć można.
Facella   Dawna re-volto wróć!
22 listopada 2013 13:15
Maddie, i mała poprawka - studia są przede wszystkim do nauki i zdobywania doświadczenia. Chlanie i bycie królową rozpierduchy, to raczej na drugim miejscu. Ogarnij się dziewczyno, bo nawet twój sposób pisania wskazuje na wczesne gimnazjum. Co do współlokatorki - masz szczęście, że trafiłaś na taką cichą. Ja regularnie polewałabym was z gaśnicy. Masz typowy syndrom małolaty, która w końcu mogła się wydostać spod czujnego oka mamusi.

O, jak ładnie powiedziane!  :kwiatek: Nic więcej dodawać nie trzeba.
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
22 listopada 2013 14:16
Averis, to ty mi przypięłaś sama tę łatkę królowej rozpierduchy, ja nic takiego nie mówiłam, więc w tej kwestii weź się już uspokój. Moi rodzice wiedzą co robię, jak idę na imprezę, jak piję, oni też mieszkali w akademiku i wiedzą jak to wygląda, a u nich było jeszcze weselej.
Są od nauki - uczę się (źle?!), zbieram doświadczenia a nie tylko te w kwestii naukowej, bo nie chcę za 10 lat (ba, widzę, że nawet już za 2 lata mogłabym) narzekać na to, że inni potrafią korzystać z życia w każdy możliwy sposób, a ja przewaliłam całe studia z nosem w książkach ucząc się tego samego i nie mając znajomych. A styl pisania dziesięciolatki może mieć osoba czterdziestoletnia, co często na tym forum można spotkać.
Facella   Dawna re-volto wróć!
22 listopada 2013 14:35
Myślę, że z tą dziesięciolatką (swoją drogą, to jeszcze podstawówka, nie gimnazjum) raczej chodzi o treść niż o formę... Skoro twierdzisz, że akademik jest po to, żeby się bawić, to ja naprawdę współczuję Twojej współlokatorce. I nie rozumiem, jakim cudem, a nawet prawem, masz do niej jakieś żale i problemy.
A dzisiaj jestem wkurzona sama na siebie, że drugi dzień z kolei muszę siedzieć w KomiSporcie na dworzu pare godzin i mi zimno. Kierownik mnie ubłagał. Mjentkie serce sie ma to teraz twardą d**ę trzeba mieć 😉

P.S Zapraszam do komisów sportowych organizowanych we wszystkich Decathlonach (trwaja do niedzieli). Może znajdziecie cos dla siebie żeby rozładować wkurzenie 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
22 listopada 2013 22:55
Skoro twierdzisz, że akademik jest po to, żeby się bawić, to ja naprawdę współczuję Twojej współlokatorce. I nie rozumiem, jakim cudem, a nawet prawem, masz do niej jakieś żale i problemy.



Dlatego codziennie dziękuję losowi, że stać mnie na wynajęcie mieszkania  😵 Nie wyobrażam sobie że miałabym mieszkać z kimkolwiek w pokoju, a już tym bardziej z rozpieszczonymi.. gimnazjalistkami? No nie, nawet tak tego nie nazwę, bo moja 10-letnia siostra ma więcej ogłady towarzyskiej.
Wkurza mnie, że nic w mediach nie mówią o proteście nauczycieli i manifestacji w Warszawie. Jak się cymbały biły 11 listopada to huczeli na prawo i lewo. A jak się dzieje coś ważniejszego to cisza jak makiem zasiał.
kujka   new better life mode: on
23 listopada 2013 10:06
Hilunka, a w ktorym deca pracujesz? 🙂
Averis   Czarny charakter
23 listopada 2013 10:44
sandrita, zależy, który kanał oglądasz 😉
TVN24 🙂 Właśnie od 10 minut pokazują. 😉
Averis   Czarny charakter
23 listopada 2013 11:04
No, pochód zaczął się o 11, więc i od rana trudno było go pokazywać 😉
A no widzisz. Mama mi mówiła, że o 10 mają już prostestować. Co nie zmienia faktu, że i tak zobaczyłam reprezentację z mojego rodzinnnego miasta, a w sumie na tym mi najbardziej zależało. 😉
kujka Decathlon Reduta 🙂
Wkurza mnie starościna mojego roku. Po raz setny w tym semestrze. Ma w d zajęcia, na wykłady na których się pojawiła w tym semestrze można zliczyć na palcach jednej ręki. Zaliczenia musimy ustalać sami bo jej ciągle nie ma. Raz, drugi, trzeci jej mówiliśmy że to kpina co odstawia i prosiliśmy o zorganizowanie wyborów. Rozumiem że ważne są dla niej wyjazdy na konferencje itd ale jak już chciała być starostą to niech się z tego wywiązuje.
Jutro mamy mieć zaliczenie którego termin ustaliliśmy sami, we wtorek jej powiedziałam że prowadzący dopytywał się w jakiej auli piszemy i czy jest zarezerwowana na 2h. I co? Dziś się obudziła i:
-nie wie do kogo pisać maila z pytaniem - nie ma zielonego pojęcia jak nazywa się dr który prowadzi wykłady
-nie wie co ma robić bo nie ma wolnych auli (tylko ona może je rezerwować)
Nosz k.mać  😤 I opieprz dostanie cały rok bo lasce nie chciało się kiwnąć palcem.

Prosiliśmy ją o zorganizowanie wyborów nowego starosty który będzie chodził na zajęcia - jest chyba 2 czy 3 chętnych. Z 10 razy. I nic. Wielkie nic. 😤
Wkurza mnie mój facet swoim niechlujstwem w mieszkaniu 😵. Nie mieszkamy razem (chyba bym tego nie wytrzymała), byłam u niego wczoraj i usłyszałam, że owszem jest syf, ale trochę posprzątał, więcej nie zdążył - nie chodzi mi o nieumyte naczynia, czy nawet kurz na półkach, bo rozumiem, okej, jest facetem, non stop w pracy itd, ale jak można mieć po całym mieszkaniu porozrzucane ciuchy, na biurku ślady po wylanej herbacie, podłoga się klei, a pies jak rozwalił poduszkę x czasu temu, tak to dalej leży, w kuchni jakieś kartony pod nogami, puszki po karmie dla psa, wszystko się wala i można się o to zabić, no k.., a on wielce nie wyjdzie z domu nie wykąpany i mu pies śmierdzi, albo koń go obślinta i wielkie fuj, bo to wielkie śmierdzące zwierzę. Powiedziałam, że jeszcze dwa razy zastanę taki syf to zabieram psa, bo boję się, że zje jakiś papier czy będzie chciała wylizać puszkę i się zrani. I chyba faktycznie to zrobię, bo nie wróżę, że zacznie cokolwiek robić w tym domu, poza syfem. Jakkolwiek w samochodzie umiem to znieść, że mam puszki i papierki pod nogami, tak jak w domu nie mam gdzie usiąść na czystym to szlag mnie trafia. A umie posprzątać, z wierzchu. Pozamiatać i umyć podłogi, naczynia i wytrzeć kurze - wszelkich śmieci leżących wszędzie nie widzi. A jak kiedyś pomyśli, że pod szafą też jest kurz, to się zdziwię. I on chce, żebym z nim zamieszkała. Nie zamierzam po nikim sprzątać i się wkurzać. Raz sprzątałam, jeszcze wtedy kawalerkę, przed sylwestrem, bo robiliśmy imprezę, zajęło mi to cały dzień. Serio już nie wiem co mu przemówi do tego głupiego łba. Dla mnie taki syf jest obleśny i tyle.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
24 listopada 2013 19:33
lussi: ludzie a tym bardziej faceci się nie zmieniają. Tak więć albo zaakceptujesz ten fakt i będziesz żyć z nim w syfie albo będziesz sprzątać ty albo zatrudnicie sprzątaczkę.
Tak, ale bez przesady. Ja powiedziałam, że wprowadzę się, jak zobaczę jakieś efekty. Dla mnie nie jest problem sprzątać, jeśli porządek jest w miarę utrzymywany, normalne mycie podłóg, odkurzanie, wycieranie kurzy, mycie naczyń, okien itd, ale rozrzucania czy nie sprzątania czegoś rozlanego nie zniosę, bo nie chodzi o fakt sprzątania tylko jak można wg tego nie zauważyć i zostawić jak jest. Wiem, że jakbym zaczęła po nim sprzątać, to pewnie on już by łapką nie ruszył.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
24 listopada 2013 20:08
na początku może trochę się poprawić ale z upływem czasu raczej wrócą stare nawyki, niestety. Pewnie wina mamusi że po syneczku zawsze sama sprzątała i taki wyrósł
Właśnie nie problem mamusi, chyba bardziej w tym, że rodzice nie ingerowali tak bardzo, bo jak ktoś chce żyć w syfie, to niech żyje (duży dom mieli). Jego mama była w stanie wywalić mu wszystko do góry nogami, to jak nie wiedział gdzie co jest to posprzątał, a i tak pobieżnie, byle wyglądało, że niby sprzątnięte. Najgorsze jest to, że przez to wszystko gubi. Książeczkę zdrowia psa już musieliśmy wyrabiać na nowo (mamy ją od niedawna, ze schroniska, więc nie pamiętałam nr czipa, ani kiedy szczepienie). Kluczyk z samochodu też dorabiał. Za głupotę się płaci, kluczyk z wymianą stacyjki (bo to ford) 250zł. Ja po prostu mówię do ściany i chyba przestanę się całkiem odzywać, nie mówiąc o sprzątaniu za niego i w ogóle zbliżaniu się do jego mieszkania. A wiem, że potrafi ładnie ogarnąć. Co innego u mnie - krzywo spojrzę, to naczynia błyskawicznie pozmywane, w butach nie wejdzie, ładnie pościeli łóżko. Tylko, że robi to dla świętego spokoju. No w każdym razie wyżaliłam się 😁 Jeśli się nie zmieni to chyba wolę być sama niż się denerwować i brzydzić wejść do domu.  🤔 😀
.
Ja tam dawałam ściągnąć, czy odpisać zadanie domowe (w szkole), bo wisiało mi to, czy oni będą się uczyć, czy nie, a to, że dostaną lepszą ocenę nie oznaczało przecież, że ja dostanę gorszą (tak jakby ściągnięty ode mnie materiał podwyższał ocenę im, a mi go ubywało :lol🙂. 
Ja też nieraz daję notatki/ściągać, a innym razem korzystam z pomocy. Często piszemy sprawdzian w kilka osób, każdy coś dopowie, bo ja wiem jedno zadanie, ktoś drugie - a to nie znaczy, że się nie uczymy. Gorsi są ci, którzy chcą pościągać, ale jak spytasz o notatki to "trzeba było pisać!", albo ci, którzy na pierwszy termin nie idą i wyskakują z tekstem "ej zrobisz zdjęcie sprawdzianu i mi poślesz?" 😉
emptyline   Big Milk Straciatella
24 listopada 2013 22:47
Jak tak czytam te ostatnie strony, dochodzę do wniosku, że jestem chyba anty-studentem. Nie imprezuję, nie bawi mnie to, nie odczuwam takiej potrzeby. Nie odczuwałam też na początku studiów. Miast tego, chciałabym wziąć ślub i ogólnie ujmując - ustatkować się. Niezmiernie zawsze wkurzała mnie postawa ludzi, którzy przychodzi na zajęcia pijani, całe noce darli ryje (zdarzyło mi się być w akademiku na kilka nocy) i nie rozumieli, że to jednak jest przestrzeń niejako wspólna. Maddie nie rozumiem ani trochę, ale jak widać każdy ma inne priorytety.

Vanillka, ja jestem akurat z tych osób, które jak wiedzą to podpowiedzą, jak mają to same z siebie podzielą się notatkami. Wszystko pokazuję, konsultuję etc. Do tego jestem strasznym leniem niestety, mam kupę obowiązków, często choruję, więc ja pomocy tez potrzebuję i być może dlatego, że muszę z niej korzystać, sama też wypracowałam w sobie chęć jej niesienia. Nie zmienia to faktu, że też do szału doporowadzają mnie ludzie, którzy swoje niepowodzenie zrzucają na barki innych osób, winią warunki atmosferyczne, prądy morskie, albo inne tym podobne. Podczas ostatniej sesji, mieliśmy sytuację w której koleżanki wściekały się, że nie zaliczyły egzaminu, a przecież jedna ściągała wszystko z internetu (była niezwykle oburzona, że nie zaliczyła, kwitując nawet słowami "no co, jestem taka głupia, że nawet ściągnąć nie umiem - nie chciałam przytakiwać - dziewczyna ogólnie bardzo miła, ale to mnie wcisnęło w krzesło), inna uznała, że to przecież takie bez sensu, powinniśmy dostać 3 bez zaliczenia i tak w kółko można wymieniać. Ja też nie zaliczyłam, nie nauczyłam się, ale przez myśl nie przeszło mi winienie kogokolwiek lub czegokolwiek innego, prócz siebie. Przed egzaminem z historii sztuki (na którym można było mieć własne notatki!) ludzie obudzili się na dzień/dwa przed, na sraczkę szukając notatek. Nie miałam swoich, nie chodziłam na wykłady, przepisałam zagadnienia od koleżanki i przygotowałam sobie swoje własne (2 godziny roboty, naprawdę prosta, przyjemna i przydatna sprawa) - proponowałam to samo moim koleżankom, wypunktowując nawet, co jest najważniejsze, ale nie, to nie dla nich, one chciały gotowe. Nie rozumiem i już chyba nie zrozumiem. Tak samo jednak irytują mnie osoby, które za nic w świecie nie chcą drugiej osobie pomóc - nie bo nie i wsio. :/
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się