500+ jaką macie opinie o tym programie?

Niekonieczne dla tych co ledwo przędą, po prostu dodatkowe 500 czy 1000 zł zmienia jednak budżet domowy 😉
(tak wiem smoczki podrożały  :cool🙂

Dodofon, Jujkasek no co wy na prywatne konto  😀iabeł: Dzieci już zainwestowane.

Bera no coś Ty  😲 Serio się dziwię, u nas tych prywatnych placówek jak grzybów po deszczu, a i tak dla dzieci jest miejsce w przedszkolach publicznych. Ze żłobkami gorzej, ale miasto buduje, na co z koeli burzą się ci prywatni właściciele, bo woleli by żeby miasto dopłacało do dziecka w prywatnym 😉
Podręczniki przecież są darmowe (czy jestem nie na czasie, bo jak moje dziecko poszło do 1 klasy to były i miały być wprowadzane dla kolejnych klas. Zrezygnowali z tego???)
Wszystkim nie dogodzisz, ja tam wolę dostać do ręki i przeznaczyć na to co MOJE dzieci potrzebują.
1. Tak generalnie to ja w ogóle nie uważam, że komukolwiek cokolwiek "należy się od państwa". Niby z jakiej racji? Państwo to swoisty pasożyt - żywi się ludzką pracą, a czasem także krwią (o czym różne pięknoduchy notorycznie zapominają - a nawet skłonne są wyrażać "moralne oburzenie" na ten, oczywisty przecież, fakt!). Żywił się, żywi i będzie się żywił - całkiem niezależnie od tego, czy jego żywiciele też coś z tego mają, czy nie. Różni teoretycy zwykli zaklinać rzeczywistość, postulując a to różne utopijne twory w rodzaju "umowy społecznej", a to znowu jakieś banialuki w rodzaju "państwa opiekuńczego", itd. Można się tak połudzić, bo połudziwszy się, na ogół człowiek lepiej się czuje - od czego lepiej mu się trawi i lepiej śpi. Ale rzeczywistości nie zmienia się złudzeniami.

2. Programu "500+" nie ma tedy sensu rozpatrywać w kategoriach "należy się", czy "nie należy się". Bo to po prostu niczego do dyskusji nie wnosi (poza, ewentualnie, lepszym snem albo lepszym trawieniem, jak komuś ziółka nie pomagają...). Program ten można rozpatrywać sensownie i z jakimś pożytkiem innym niż poprawa snu lub trawienia tylko badając, czy spełnia on cele, dla których został wdrożony i czy robi to efektywnie.

3. Tym samym, ocena tego programu będzie różna w zależności od tego, jakie cele mu się przypisze. Jeśli podejdziemy do problemu prostodusznie i przeczytamy zwyczajnie ustawę, to faktycznie - ocena może być tylko negatywna. Bo dzietności w Polsce ten program z całą pewnością nie zwiększy. Istnieje odwrotna korelacja między poziomem dochodów a dzietnością. To znaczy - im mniej pieniędzy, tym więcej dzieci. Ergo - gdyby rząd chciał istotnie zwiększyć dzietność, to powinien zbiednić Polaków. Co tylko pozornie jest paradoksem. Dzieci naprawdę nie potrzebują odżywek, pampersów, szkół (a uniwersytety to wręcz szkodzą! Po sobie sądzę - a wiem co piszę, dłuuugo studiowałem...) i całej masy innych kosztownych gadżetów. Ostatecznie - tysiące lat niczego takiego nie było - a dzieci nie brakowało, prawda..? Tak naprawdę jest to kwestia priorytetów i wyborów ich rodziców. Zbiednienie wymusiłoby porzucenie różnych bezpłodnych, a nierealnych mrzonek (typu własny koń, wakacje na Krecie, czy własne mieszkanie...) - i nagle okazałoby się, że te dzieci to żadne wyrzeczenie, jak chodzi o pieniądze, a nawet wprost przeciwnie: samochodu czy mieszkania i tak nigdy w życiu nie kupimy - to chociaż mamy wesoło... (jak nie rozumiecie, o czym piszę, zapytajcie swoich rodziców czy dziadków - przecież w PRL tak właśnie było - i dzieci nie brakowało...).

4. Nie musimy jednak do problemu podchodzić prostodusznie. Można spróbować wczytać się w intencje ustawodawcy. Wymienione tu zostały dwie możliwości takiego odczytania. Możliwość pierwsza - tzw. "kiełbasa wyborcza". No i OK. To działa! Jak rozmawiam z sąsiadami (szóste dziecko w drodze...), tak z ludzi polityką niezainteresowanych, stali się nagle PiS-owskim betonem, przy którym nawet moja przyszła żona to gołąbek łagodności... Działa? Pewnie że działa! I jeszcze jak! Możliwość druga - tzw. "transfer socjalny" w celu "wyrównania dochodów" i "pobudzenia konsumpcji". Tu przyznaję się do niekompetencji. Pojęcia nie mam jak to zmierzyć..?

5. Wszystko to jednak mało istotne. To znaczy - mało istotne, że program na pewno nie pobudzi tzw. "dzietności" i nie wiadomo, czy "pobudzi konsumpcję". Kompletnie, ale kompletnie bez znaczenia jest też to, że "da pieniądze patologii", czy temu podobne. Doprawdy - państwo nie jest od tego, żeby zbawiać świat (byłoby szczytem uprzejmości z jego strony, gdyby świata nie niszczyło - nadmiernie...)! Grunt, że moim zdaniem, ten program stwarza fenomenalny zgoła potencjał jak chodzi o przyszłe OSZCZĘDNOŚCI BUDŻETOWE. Wielka szkoda, że nie wykorzystano tego potencjału od razu - ale może nie można było. Może Jarosław Kaczyński po prostu musi w spokoju umrzeć, a wraz z nim - wiara w socjalizm. Nie szkodzi. Parę lat możemy poczekać, żadna wielka szkoda się nie dzieje. Ważne, że po raz pierwszy wprowadzono w naszej "praktyce socjalnej" zasadę "każdemu po równo". Teraz tylko trzeba tę zasadę stopniowo rozszerzać - a nie obejrzycie się, a będziemy mieli budżetowe nadwyżki, a nie żaden deficyt. Budżet już na programie "500+" miałby oszczędności, gdyby go nieco jeszcze uprościć (żadnego dokumentowania przychodów, żadnego składania wniosków - wypłaca się każdemu jak leci, kto tylko ma dziecko - dane zaciągając z bazy PESEL: fakt, że trzeba by ją pierwej doprowadzić do stanu używalności, a bajzel tam zgoła jak na obrazach Hieronima Boscha - i co najwyżej zapytując obywateli uprzejmie, czy wolą na konto, czy do rączki, w kasie urzędu gminy...) - i gdyby zastąpił wszystkie inne formy "pomocy na dziecko". Na "dzień dobry" możnaby wywalić na bruk parędziesiąt tysięcy pracowników różnych MOPS-ów, GOPS-ów i innych takich... A ten sam model spokojnie da się zastosować w każdej innej sferze "transferów socjalnych", z emeryturami na czele...

A co do "pobudzenia dzietności", to znacznie większe znaczenie od "500+" miałaby realizacja innego, niesłusznie wyklinanego przez opozycję punktu programu PiS. Zakaz handlu w niedziele. Ludzie musieliby coś zrobić z wolnym czasem...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 kwietnia 2016 09:25
Poziom rozmowy mnie zabił. A rodzine mam. Nie mam dzieci, ale mam rodzine.
Ale odpowiadać tak niskiemu poziomowi umysłowemu nie zamierzam.


Dodofon, Jujkasek no co wy na prywatne konto  😀iabeł: Dzieci już zainwestowane.



a dlaczego nie??
OFE ukradli - a miało być na zawsze!!

wejdzie ustawa o blokadzie np. kont i tyle widzieli...  mało to było takich sytuacji?

dzisiaj tak - jutro inaczej

banki też miały nie padać - a ile padło i ludzie nigdy nie odzyskali kasy...
a AMBER GOLD - też był cudowny i na zawsze...
jujkasek Dodo czy bera napisaly cos o pracy matki i ja tak to widze - jak matka chce zajmowac sie dziecmi dluzej i nie bedzie pracowac to co, jest pasozytem?

jagoda alez widze roznice i o tym tez napisalam - tyle, ze panstwa nie stac tak czy owak na te wszystkie chciejstwa, wiec pomoc dorazna to jednak jakas pomoc.

Strzyga jak zwykle zabawna 😉
Dla mnie program 500+ to szczyt cynizmu. Z jednej strony panstwo kusi taka marchewka, z drugiej strony (ustawa antyaborcyjna) pokazuje, gdzie w szeregu jest miejsce dla kobiety- matki. Z trzeciej strony patrzac sie na swoje pokolenie (polowa lat 80-tych) nazywane przez socjologow mianem straconego pytam sie, a gdzie konkretne i realne pomysly na wykorzystanie potencjalu mlodych ludzi w wieku prokreacjynym? A co jesli poklosie programu 500+ stanie za parenascie lat dokladnie przed tym samym dylematem- emigrowac i zarabiac godnie, lub wiazac koniec z koncem.
Argumentujac w ten sposob przychylam sie do wczesniejszych opinii o korzystniejszym dla pracownikow i pracodawcow opodatkowaniu pracy, ewentualnie o ulgach i rozbudowaniu systemu opieki nad dziecmi. Oczywiscie, ze zastrzyk gotowki jest super, ale prowadzil bedzie do czystej patologii. Czesc mojej rodziny pochodz, ze tak powiem, z nizin spolecznych i juz zdarzylam sie nasluchac, w jaki sposob zostana spozytkowane pieniace rozdzielone bardzo niesluszna miara!
nerechta, broń Boże nie jest pasożytem, ale czemu ja mam ją utrzymywać? Hmmm? A kto utrzyma moje dzieci? No życie po prostu.
ja się obawiam jednego...
za pół roku przyjdzie weryfikacja 500+ i znów ktoś już nie dostanie, za rok coś znów pokręcą, nowe zasady i znów ktoś nie dostanie...
po czym za 3-4 lata przyjdzie dupa.kwas. i wycofanie z programu....
a dzieci zostaną...

chociaż nie sądzę, by to pobudziło dzietność
To i ja wypowiem swoją opinię..
Moim zdaniem ten cały program to pomysł debilny jak żaden inny, ale PIS coś wymyślić musiał, żeby wygrać wybory..
Szkoda tylko, że NIKT z nich i z tych osób, które owe 500 zł dostaną nie myśli o tym, że to tak rujnuje nasze finanse państwowe, że aż szkoda o tym wgl myśleć... Jak się za 3 lata program skończy (bo zakładam, że nasza jakże mądra społeczność nie wybierze po raz drugi PISu ...... chociaż jak ktoś to 500 dostanie to i może wybierze :/) to dopiero będzie płacz jak ludzie przyzwyczajeni do dość dochodów będą musieli żyć skromniej lub w końcu iść do pracy..
Moja mama NIGDY nie dostała od państwa ani złotówki, ja pewnie też nie dostanę bo nie zamierzam mieć dzieci w najbliższych latach i nie rozumiem dlaczego ktoś ma mieć jakieś dodatkowe pieniądze (i to nie małe) za to, że CHCIAŁ mieć dziecko. Lepsze byłoby pokrywanie przedszkoli, obiadów w szkole, żłobków.
Mój znajomy w Poznaniu jest policjantem, ostatnio mieli wezwanie na libację. Przyjechali a tam dwójka ludzi 'robi sobie dziecko'. Nie przestali przy nich, bo jak to powiedzieli 'pińcet plus będzie' i ja niestety widzę to wlaśnie tak - menelstwo narobi dzieci i jak się 'pińcet +" skończy to te dzieci odda... no i oczywiście dzieci nienauczone pracy, bo przecież mama dostawała od państwa z 1000-2000 zł (bo pewnie na 1 dziecku nie skończą).
U mnie w gminie jedna pani miała 7 dzieci, z 8 była w ciąży i ledwo urodziła to już w ciąży z 9... więc jak łatwo policzyć dostanie 4500 zł...
+ program ten niestety zachęca do pracy na czarno, bo jeśli ktoś ma 3 osobową rodzinę to przy dwóch pracujących osobach nie dostanie się 500zł, a gdy pracuje jedna osoba to juz na 90% się uda.. (moja koleżanka specjalnie szukała pracy bez umowy 😉 )
Podsumowując, bo nie wiem czy to wgl ma ład i skład, ten program wg mnie jest debilny i doprowadzi do tego, że ludzie wyjdą na ulice jak się to skończy 😉
arlyn, u mnie w rejonie 80% ludzi pracuje na czarno. I to nie jest wybór pracowników niestety. Do tego płace są tak niskie, że ponad połowa ludzi 1/4 do 1/2 przeznacza na dojazdy. Tu nikt dla 500zł nie będzie się starał o kolejne dzieci, skoro z 2 pensji ledwo utrzymują 4 osobową rodzinę na skromnym poziomie.
jujkasek ale w jaki sposob Ty ja utrzymujesz?
Zastanawiam się czemu człowiek tak roszczeniowy? Czemu uważamy, że po przepracowaniu x lat należy nam się emerytura, że po urodzeniu dzieci należy nam się pomoc od państwa, że rolników trzeba dotować, górników, nauczycieli...itd. Przecież na to wszystko się jedynie "umówiliśmy" i przez lata kolejne ekipy nam próbują wtłoczyć do głów, że coś się należy. Każde państwo ma wypracowaną umowę społeczną, skoro więc nam się nie podoba tutaj tzn., że coś z większością społeczeństwa jest nie tak, że teraz (gdy granice są otwarte) może czas poszukać państwa idealnego? A co, jeśli okaże się, że takiego nie ma?

Moim zdaniem państwo nie powinno utrudniać życia obywatelom, także w kwestii finansowej. Państwo powinno stwarzać jedynie warunki do rozwoju. Skoro jakaś grupa zawodowa nie ma się najlepiej to po co ją sztucznie dotować, dokładając do i tak przegranej sprawy? To samo z dziećmi... nie stać kogoś - nie produkuje więcej. A jeśli ma taką wolę to idzie do pracy by zarobić na rodzinę. Obecnie przez rozdawnictwo pieniędzy publicznych przedsiębiorcy dostają o d.... więc ciężko o etat i przyzwoite pieniążki.

Reasumując - najpierw silna i prężnie działająca gospodarka/przedsiębiorcy, a gdy już państwu "zbywa" może się zastanawiać nad rozdawnictwem typu pińcet plus, a nie obiecywać 500, a w międzyczasie szukać sposobów by je zdobyć oczywiście wprowadzając wyższe stawki, rezygnując z ulg itp.
jujkasek ale w jaki sposob Ty ja utrzymujesz?


No proszę Cię... płacąc podatki, z których jak mniemam oczekujesz socjalu dla niej. Bo jeśli "nie musi pracować", to z czego powinna żyć?
Dla mnie to 500+ to poroniony pomysł. Mi by w zupełności wystarczyło, żeby państwo stworzyło mi możliwość utrzymania się z mojej pracy (lub pracy mojego męża), żebym nie musiała ręki po jakiś socjal wyciągać. Połowa pensji idzie na ZUSy, podatki, składki, a do lekarza i tak prywatnie chodzę...Szkoła darmowa, a w tym roku na wyprawkę dla dwójki dzieci 1500 lekko poszło (jak nie więcej). I na każdym zebraniu cykam, a to na komitet, a to na Rade, a to na mleko, a to na papier do ksero, bez końca można by wyliczać. Do specjalisty z nfz się dostać to z cudem graniczy, dentysta ma limity, trudno zębom powiedzieć, kiedy się mają psuć...Dzieci robić, a później nie marudzić, tylko płacić, a państwo cyknie 500, albo i nie. Bo ja uwierzę, jak dostanę.
A nie uwazasz ze np jesli przed dzieckiem pracowala i po jakims czasie do pracy wroci, to ona tez te podatki placi w ogolnym rozrachunku? Ja tam mysle, ze kobiete bedaca w dom utrzymuje jednak maz (ktory te podaki placi rowniez) a nie jakas wirtualna osoba.
Oczekuje normalnosci, to wszystko...
nerechta... no ale nie mówiłaś o MACIERZYŃSKIM (to chyba oczywiste), a o tym, że matka 3ki dzieci wzwyż w ogóle nie powinna musieć pracować. Zatem musi z czegoś żyć. Wirtualne nie są osoby, z podatków których płacony jest socjal i wszelkie możliwe mądre inaczej programy społeczne.

A jeśli o męża chodzi... w obecnym systemie płac w Polsce utrzymanie 3ki dzieci i żony. Ilu takich mężów mamy? Dość niewielu jednakowoż. To o czym piszesz śliczne jest, tylko nierealne w naszym pięknym kraju.
a gdzie ja cokowiek takiego, ze kobieta pracowac nie powinna napisalam? 😲

Z socjalu dodatki sa smieszne, rzedu 300 zl mieszkaniowy a na dziecko ok 80 zl z tego co kojarze - dlatego mysle, ze to jednak glownie maz jest utrzymujacym, a socjal to tylko dodatek i tak powinno z reszta byc. W ogole sytuacja w kazda strone jest taka, jak kiedys krazaca anegdota - "mowia, ze za 500 zl nie da sie zyc, a zyja".

Ogolnie rzecz biorac ciezko jest znalezc dobre rozwiazanie...
generalnie jest to pytanie BAZOWE

czy dziecko to kaprys/widzimisie/potrzeba/decyzja rodziców
czy dziecko to trybik społeczeństwa

kto ponosi odpowiedzialność? rodzice? czy pośrednio społeczeństwo?

jeśli to pierwsze = to tylko zdrowi, mądrzy, bogaci ludzie powinni mieć dzieci?

Czemu uważamy, że po przepracowaniu x lat należy nam się emerytura, że po urodzeniu dzieci należy nam się pomoc od państwa

Dlatego, że co miesiąc płacę na to bardzo grube tysiące zł. Chętnie odkładałabym to na konto, ubezpieczyła się socjalnie i zdrowotnie prywatnie na warunkach, które mi będą odpowiadały, ale mi nie wolno. Muszę płacić ZUSowi i NFZtowi chcę mieć zatem możliwość korzystania z usług obu tych "tworów" - i tak należy mi się to bo za to płacę...
_Gaga Dokładnie.
arlyn To żeś poleciała. Prawdopodobnie też dostanę 500 zł, więc wyobraź sobie, że nie tworzę patologicznej rodziny ani nie uchylam się od pracy. Zgadzam się z Tobą po części, ale nie uogólniaj.

Rozumiem to tak, że w stabilnych ekonomicznie krajach to jest nawet niezły pomysł. W Polsce? To typowe dawanie ryby zamiast wędki i obawiam się, ze skorzysta na tym nie ta grupa społeczna, która powinna. I nie ta grupa, co powinna doceni takie "starania" rządu.

Osobiście czuję się okradana. Ciułam, żeby być ubezpieczoną (i nie mogę inaczej, mniej...), a i tak w sprawach istotnych idę do lekarza prywatnie. Z synem, przecież, też. Gdyby służba zdrowia działała jak trzeba, to te 500 zł i tak zostawałoby mi w kieszeni. A tak, dostanę, i coż wydam zapewne na ZUS!
[quote author=_Gaga link=topic=99551.msg2531578#msg2531578 date=1461060770]
Czemu uważamy, że po przepracowaniu x lat należy nam się emerytura, że po urodzeniu dzieci należy nam się pomoc od państwa

Dlatego, że co miesiąc płacę na to bardzo grube tysiące zł. Chętnie odkładałabym to na konto, ubezpieczyła się socjalnie i zdrowotnie prywatnie na warunkach, które mi będą odpowiadały, ale mi nie wolno. Muszę płacić ZUSowi i NFZtowi chcę mieć zatem możliwość korzystania z usług obu tych "tworów" - i tak należy mi się to bo za to płacę...
[/quote]

nie należy nam się emerytura - NALEŻY nam się odbiór NASZYCH pieniędzy, które odkładaliśmy na ten czas

zawsze mnie bawi, że nie ma dzieci - nie będzie na nasze emerytury!

Ja nie chcę emerytury od swojego, czy obcego dziecka! Ja chcę emerytury ze swoich pieniędzy - ze swoich składek, które od 20-stu lat płacę. Nie chcę od nikogo. Chcę od siebie!
[quote author=_Gaga link=topic=99551.msg2531578#msg2531578 date=1461060770]
Czemu uważamy, że po przepracowaniu x lat należy nam się emerytura, że po urodzeniu dzieci należy nam się pomoc od państwa

Dlatego, że co miesiąc płacę na to bardzo grube tysiące zł. Chętnie odkładałabym to na konto, ubezpieczyła się socjalnie i zdrowotnie prywatnie na warunkach, które mi będą odpowiadały, ale mi nie wolno. Muszę płacić ZUSowi i NFZtowi chcę mieć zatem możliwość korzystania z usług obu tych "tworów" - i tak należy mi się to bo za to płacę...
[/quote]

Rozumiem Cię całkowicie, dlatego jestem zdania, że państwo powinno odpuścić do jakiegoś stopnia zus i pozwolić ludziom pracować. Nie rozdawać kasy, tylko pozwolić ją zarobić. Wówczas nie byłoby kwestii, kto będzie pracował na nasze emerytury itp. Każdy miałby tyle, ile sobie oszczędzi. A dla osób poszkodowanych, niepełnosprawnych itp. powinno być zabezpieczenie właśnie z tego okrojonego zus.
Atea przepraszam, jeśli poczułaś się urażona, ale po prostu ten temat baaardzo mnie denerwuje.. bo zapewne za parę lat na emerytury nie będzie już nic, bo teraz ktoś się rzucił kasą..
I wiem, że parę osób dostanie pieniądze i wykorzysta je dobrze, bo dba o dzieci i stara się itp. Ale niestety większość pieniędzy trafi do osób, które nie zainwestują tego w dzieci..
Ja po przeczytaniu tego wątku mam wrażenie, że w u nas w kraju same patologiczne rodziny. Posiadanie dziecka prowadzi to tej patologii czy jak? Dysponujecie jakimiś statystykami?
Atea przepraszam, jeśli poczułaś się urażona, ale po prostu ten temat baaardzo mnie denerwuje.. bo zapewne za parę lat na emerytury nie będzie już nic, bo teraz ktoś się rzucił kasą..
I wiem, że parę osób dostanie pieniądze i wykorzysta je dobrze, bo dba o dzieci i stara się itp. Ale niestety większość pieniędzy trafi do osób, które nie zainwestują tego w dzieci..


ja myślę, że to nie kwestia inwestycji w dzieci... 
nie chodzi mi o patologię kompletną typu pijaki, ale nie trzeba inwestować w dzieci od razu - można np. uzbierać i kupić piec - jak się miało węglowy - to też inwestycja pośrednia, że nie nosi się węgla - a dziecko ma lepsze warunki do życia....
dla mnie jak już to 500 zł nie ma być na lody, lizaki, czy zabawki - ale przecież może być na ważniejsze rodzinne potrzeby
Kupno pieca to poniekąd też inwestycja w dziecko, bo ma lepsze życie dzięki temu.
Chodziło mi o to, że jeśli ktoś nie przetrwoni tych pieniędzy na alkohol to okej, ale niestety ja znam więcej osób, które dostaną te pieniądze i na 90% przepiją.. Ba, mało kto z moich znajomych mających dziecko i uczciwie pracujących dostanie te pieniądze. Mimo, że żyją skromnie, bo kredyt na mieszkanie itp..
A to nie jest tak - teraz ludzie zdecydują się na dziecko ze względu właśnie na te 500+, przyjdzie nowy rząd i zniesie takową pomoc? Co wtedy?
Nie zniesie. Problem polega na tym, że jak już jakąś 'znaczną' (w sensie pieniężnym) pomoc się ustanowi dla ludu to zabranie tego jest bardzo ciężkie. Ludzię sie przyzwyczajają, że im kasa spływa z nieba i potem jak im będzie chciał ktoś to uciąć to dopiero się lament podniesie taki, że olabog! Także byłby to samobój wyborczy i tyle, jakoś wątpię, żeby ktoś miał tyle jaj.
Uciąć nagle nie utną, ale wydaje mi się że z biegiem lat (?) będą wprowadzać coraz więcej ograniczeń, progi dochodowe itd. Na początku miało być przecież na KAŻDE dziecko i to jest chamstwo że nie jest.

Lady Lawenda   I'm trying to stay sober but I end up drunk...
19 kwietnia 2016 13:06
Moje przemyślenia są dość ponure:

1) Państwo nie ma za bardzo pieniędzy innych, niż te, które zabierze swoim obywatelom. Czyli za 500+ w pewnym sensie zapłacimy sami.
2) To, czego nie znajdzie się w obywatela kieszeni, zwiększy dług państwowy -> a to do niczego dobrego nie prowadzi.
3) Zamysł zwiększania dzietności w sytuacji, gdy jakieś 20% młodych nie ma pracy jest cośkolwiek nietrafiony -> bo ci młodzi i taki nie uratują walącego się systemu emerytalnego. W połączeniu z koniecznością zwiększania obciążeń podatkowych doprowadzi to do jeszcze większego zwrotu bezrobocia wśród młodych.
4) Program ma dodatkowy cel, to zabetonowanie jego pomysłodawców u władzy. Liberalna opozycja jest podzielona i nie poradzi sobie z pokonaniem partii majacej poparcie killu milionów ludzi świadomych, że każda inna partia będzie chciała im otrzymane 500 na dziecko odebrać. Socjalistyczna opozycja zachowała się niestety rzetelnie i do swojej wizji opiekuńczego państwa dodała informację, ile to będzie kosztować, przez co poparcie osiągnęło ledwie 3% (wiem, nie tylko dlatego, ale obrazuje to pewien problem - jeśli ktoś mówi, że da za darmo, to lecimy na niego glosować...)
5) Wyciąganie łapki po pomoc to nie jest (tylko) efekt lat komunistycznych. To siedzi głębiej, w tym, że w chłopskim przeciez kraju do drugiej połowy 19 wieku chłop-przedmiot nie miał ani nic do gadania, ani nie miał odruchu, czy potrzeby decydowania o sobie, bo i decydować nie mógł...
Ja się po prostu obawiam, że największymi beneficjentami takich programów będą takie osoby jak te na zdjęciu:



Zastanawiam się - jaką oni przyszłość zapewnią swojemu potomstwu? Jakie przekażą wzorce?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się