RELIGIA, WIARA, WIERZENIA - rozważania, dyskusje

Naprawdę nie wierzę (! :hihi🙂, że ktoś może kwestionować ewolucję. Jeśli przyczyną tego jest wiara w boga, to...dla mnie taka wiara ogłupia. Religia od zawsze była przeciwna nauce. Również temu, że ziemia kręci się wokół słońca... Dla przykładu średniowiecze było rozkwitem religii, zahamowaniem nauki. Nie wracajmy już do tego.  😵
Dlatego też argumenty religijne nie powinny być argumentem w dyskusji. Jak widać czasami mijają się z prawami nauki. A nauka w przeciwieństwie do religii dotyczy wszystkich...
Całe szczęście, że mam w swoim otoczeniu wierzących, który i ewolucji nie kwestionują, ani innych praw nauki... więc póki nikt mnie nie nawraca, żyjemy sobie bez żadnych zgrzytów. 🙂
To tak poza tematem aborcji, w którym nigdy dwie strony o przeciwstawnych stanowiskach nie dojdą do porozumienia.
Nie wierzę w to co czytam, nasmarowałam gigantycznego posta ale przed wysłaniem postanowiłam wyjść z psem na spacer i jakoś mi przeszła chęć do "dyskusji".
Dla niektórych umysłów już nie ma ratunku  😵
Naturalsi, Watykan nie ma problemu z ewolucją od bodaj 65 roku. KK w Polsce nadal miewa 🙂😉)) A że nauka nie idzie w parze z wiarą... No cóż. Niestety.
(...)
Nikt nie neguje zmian ewolucyjnych - ale te zmiany nie są dowodami na "teorię wszystkiego".
Wiara w to, że nauka wyjaśni wszytko to zabobon - nauka nie daje odpowiedzi na pytanie "dlaczego" tylko "jak".
Teoria, która nie odpowiada na elementarne pytania - jest tylko teorią.
Nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie, dlaczego powstały zwierzęta czy człowiek - które są z punktu widzenia fizyki osobliwościami, tj. nie wiadomo, dlaczego powstają homeostaty - bo żadne prawo fizyki o tym nie mówi.
Statystycznie powstanie świata jest niemożliwe - więc naukowo jest niemożliwe - a obserwacja temu przeczy.
Podobnie - nie ma żadnego racjonalnego (naukowego) wyjaśnienia gdzie były prawa fizyki w czasie gdy wszechświat był nieskończenie gęstą i jednorodną substancją - sami naukowcy posługują się wiarą, że "nauka to wyjaśni" - czyli trzeba przyjąć to na wiarę.
Jest to dużo gorsze od kreacjonizmu - bo trzeba wierzyć, że coś gdzieś jest - co do czego ma być dowód, że jest ale oparty na dowodzie, że tego nie ma - czysty bełkot.
Z hipotezy wynika bowiem, że prawa fizyki wyewoluowały same z siebie - autokreacja. Potem te prawa fizyki, pojawiające się znikąd podziałały na materię i ją udoskonaliły.

To jest jeszcze głupsze i bardziej prymitywne niż wiara w Światowida, czy Matkę Naturę.
Oznacza to bowiem kreację ex nihilo w byt materialny - tu nawet fanatyk kreacjonizmu może uchodzić za wzór racjonalizmu.

Terią naukową jest taka, która pozwala na podstawie danych wyjściowych okreslić stan przyszły - tzn. zweryfikować teorię. W teorii ewolucji tak nie jest, więc jest tylko hipotezą, za która przemawiają wycinkowe ciągi zdarzeń i artefakty. Wiemy, że coś ulegało zmanom tak , a nie inaczej - ale ani dlaczego tak, ani dlaczego nie inaczej - nie wiadomo. To jest dokładnie jak z nauką ekonomii - wróżbiarze od kursów walut potrafią powiedzieć, dlaczego zmienił się kurs waluty - ale dopiero po tym, jak sie zmieni - więc naprawdę nie potrafią, bo nie znają istotnych przyczyn.

Średniowiecze jako ciemna epoka to czysta beletrystyka - bez nauki nie dałoby sie wybudować katedr, produkować broni (górnictwo, hutnictwo) dóbr codziennego użytku -  twierdzenia o zacofaniu świadczą o wyjątkowej ignorancji - bazowaniu na popłuczynach propagandystów.
Nestor, nie wiem gdzie w Twojej dzielni sprzedają dopalacze i jakie, ale koniecznie przestań już ćpać.
Argumentów żadnych, jak już to z dupy, że jesteśmy lewakami, ewentualnie potomkami luftwaffe.

Skoro nikt nie neguje zmian ewolucyjnych to dlaczego Twoi je negowali, jeszcze całkiem niedawno.
Nie, to nie jest pytanie.
Nie oczekuję odpowiedzi od naćpanego histeryka, który ciągle usiłuje histerię udowodnić historią.
Nestor, nie wiem gdzie w Twojej dzielni sprzedają dopalacze i jakie, ale koniecznie przestań już ćpać.
Argumentów żadnych, jak już to z dupy, że jesteśmy lewakami, ewentualnie potomkami luftwaffe.

Nie pisz może o dopalaczach, bo zaraz pojawi sie tu jakaś miła koleżanka i każe mi oglądać filmy o kartelu z Medellin  - albo wręcz zarzuci, że je sprzedaję.

Dobrze, że w Twoim wpisie jest dużo argumentów - wprawdzie ad personam, niemniej argumenty mocne są.
Nie ma żadnych "moich" - nie przypominam sobie, by jakiś "mój" podważał fakty - wnioski i owszem.
O tym, co mówią czy mówili "Twoi" taktownie zamilczę.

Co ja na to poradzę, że ktoś jest lewakiem? Nic.
Dla mnie możesz się przedstawiać jako katolicka konserwatystka rytu trydenckiego - to tylko słowa.
Dziękuję za odpowiedzi. :kwiatek:

To trzeba koniecznie przenieść do wątku "wiara, religie...". Wysyłam prośbę do moderacji.
Dziękuję za odpowiedzi. :kwiatek:

To trzeba koniecznie przenieść do wątku "wiara, religie...". Wysyłam prośbę do moderacji.


A nie da się tego ,,TO'' przenieść do innego wymiaru ???  😁
Można spróbować założyć odpowiedni wątek pod tytułem "Inny wymiar" czy coś... 😉
Jak dla mnie dyskusja bardzo ciekawa.
pokemon, Wybacz, ale jeśli argumentem w dyskusji jest nazywanie rozmówcy ćpaczem i histerykiem, to wydaje się, że albo bardzo nie jesteś pewna swoich poglądów, tzn. wiary w ewolucję, więc Cię trzęsie, albo zdaje Ci się, że pozjadałaś wszystkie rozumy.  Ja Ci życzę tego pierwszego .
Nestor Słowo ''ewolucja'' ma dość szerokie znaczenie. Ew.kosmiczna, chemiczna, planetarna, organiczna, makroewolucja i mikroewolucja. I tylko ta ostatnia, tzn. zmienność w obrębie danego gatunku, jest udowodniona naukowo i można ją zaobserwować. Reszta zostaje domniemaniem, teoriami bez dowodów naukowych. Więc jeśli piszesz, że nikt nie neguje zmian ewolucyjnych, to mogę przypuszczać, że masz na myśli mikroewolucję?
Cały szkopuł w tym, że Darwinowską teorię nazywa się nauką (aż), a kreacjonizm wiarą (tylko).  Niestety ta pierwsza, wg moich dociekań, opiera  na wierze przynajmniej tak samo jak ta druga. Jeśli zwolennik ewolucji czuje się mądrzejszy od kreacjonisty, to chyba właśnie przez magiczne słowo ''nauka'' i jemu pochodne.
Nie ma żadnej wiary w ewolucję, bo to naukowy fakt. To co piszesz - darwinizm, kreacjonizm to POGLĄDY na ewolucję. Ewolucja ma swoje dowody POŚREDNIE i BEZPOŚREDNIE, tylko trzeba nie być ignorantem, żeby zgłębić tajemną wiedzę w podręczniku do biologii na poziomie szkoły średniej.
Nie dziwię się pokemon, bo ręce opadają! Wszystko mi opadło po przeczytaniu tych postów!
Możemy dyskutować nt sensu świata, gdzie zmierza, ale dyskutując o świecie nie podważajmy podstawowych praw nim rządzących!

😵
Możemy dyskutować nt sensu świata, gdzie zmierza, ale dyskutując o świecie nie podważajmy podstawowych praw nim rządzących! 😵


Niektórzy z dyskutantów zapewne nie wiedzą jeszcze że ziemia kręci się wokół słońca , więc te fakty o ewolucji które przedstawiacie w tym wątku są dla niego jak z innego wymiaru . 😉 😉 😉
Do "aborcji" to nie pasuje.
Przenieśmy się tu: http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,5272.0.html
Smoku wszak teoria heliocentryczna to też "tylko teoria"  😂
Zacznijmy może od tego, że nikt z nas nie wie na pewno, czy świat w ogóle istnieje.
Naturalsi Jeśli wierzysz, że w toku ewolucji jeden gatunek zwierzęcia zmieniał się w inny, to jest to tylko wiara. Nie znaleziono żadnych ogniw pośrednich. To nie jest nauka i nie ma się co emocjonować. Historie o australopitekach i innych domniemanych osobnikach pośrednich między małpą a człowiekiem już dawno zostały zdemaskowane. Zapewne wiesz, że datowania radiowęglowe są o kant d..y rozbić.  Wg nich ten sam mamut miał kości starsze od swojej skóry o jakieś tysiące lat (dokładnie nie pamiętam). Te ''naukowe'' liczby, mające określać wiek są niczym więcej, jak tylko przypuszczeniem i pobożnym  😁 życzeniem. Oczywiście większość ludzi wierzy w to, co chce, bo jest zbyt leniwa, żeby zadać sobie pytanie ''jak jest naprawdę?'' i iść za tym pytaniem.
Kreacjonizm nie jest żadnym poglądem na ewolucję (tę w powyższym rozumieniu). Skąd Ty to wytrzasnęłaś?
I tak gwoli tematu wątku, to myślę sobie, że tym małpom, od których mielibyśmy pochodzić, nie przyszło do głowy, żeby przerywać ciąże. A jeśli jedną z konsekwencji ewolucji uznać to właśnie, to chyba nie ma powodu do radości. A dziś trafiłam na artykuł, w którym naukowcy (a jakże) stwierdzili, że ewolucja człowieka dobiegła końca. I tu mogę się zgodzić  😁
lira, tak sobie czytam Ciebie i parafrazując Twój wniosek mam wrażenie, że co poniektórzy usiłują cofnąć się do etapu małp na drzewie (co to ciąży by nie usuwały). Idąc dalej tym tropem... czyżbyś postulowała hedonizm, wolny seks (małpy się masturbują, tak nawiasem mówiąc)? Jeeee... fajne wnioski  😁

Co do reszty, to się gadać nie chce. Serio.
Zacznijmy może od tego, że nikt z nas nie wie na pewno, czy świat w ogóle istnieje.


no tak, to wiele wnosi do dyskusji o aborcji. Równie wiele jak wywody na temat ewolucji, polityki, medycyny, psychologii zwierząt i o czym by tu jeszcze nie pisano. Ludzie latami studiują, poświęcają się nauce, prowadza badania, doświadczenia itd, a tu proszę wchodzisz na re-volte i rach-ciach wszystko wiesz. Ba, dodatkowo cię zdiagnozują i przypiszą do odpowiedniej frakcji.
Brawo re-volta 🙂
A mnie się wydaje że jak niektórych czytam to faktycznie są zaprzeczeniem ewolucji i zostali na poziomie małp ( tyle że gadających ) 😁 😁 😁 😁
lira, tak sobie czytam Ciebie i parafrazując Twój wniosek mam wrażenie, że co poniektórzy usiłują cofnąć się do etapu małp na drzewie (co to ciąży by nie usuwały). Idąc dalej tym tropem... czyżbyś postulowała hedonizm, wolny seks (małpy się masturbują, tak nawiasem mówiąc)? Jeeee... fajne wnioski  😁

Co do reszty, to się gadać nie chce. Serio.

Jak nie chce się gadać, to nie gadaj. A jeśli już stukasz w klawiaturę, to odnieś się tez do innych zdań, a nie tylko do luźnej, nic nie znaczącej uwagi.
Ewolucjoniści mają dar omijania niewygodnych faktów. Jak np. datowania radiowęglowe. Podlinkowana przeze mnie debata pokazuje, że dowodów na ewolucję brak. Że nie ma ogniw pośrednich dla żadnych skamielin, bo gdyby były to ten dr pokazałby je z wielką radością. A tak poległ z kretesem, zresztą nie on jeden. Naprawdę trzeba mieć klapki na oczach, żeby przynajmniej nie zadać sobie pytania ''a co jeśli jest inaczej?''
I zacytuję Sir Arthura Keitha, który napisał wstęp do książki Darwina :''Ewolucja jest nieudowodniona i nie da się jej udowodnić. Wierzymy w nią dlatego, że jedyną alternatywą jest stworzenie, a to jest nie do pomyślenia''.
Podaj proszę artykuł udowadniający, że datowanie radiowęglowe to pomyłka.
I nie istnieje jako metoda naukowa.

(ja naprawdę nie wierzę, że to dzieje się naprawdę)
lira,wybacz, ale mam mniej więcej tak  😲 Nie wierzę, autentycznie nie wierzę, że mamy XXI wiek i toczymy taką dyskusję. Wybacz, ale równie dobrze mogłabyś żądać ode mnie, żebym Ci udowodniła, że to Ziemia kręci się wokół Słońca.
Wiara wchodzi tam, gdzie brakuje wiedzy. Tam, gdzie wchodzi wiedza, wiara przestaje być potrzebna. Nie muszę wierzyć, że 2+2 da 4, ale nie mogę wiedzieć że Bóg istnieje lub nie istnieje. Nie jestem za tym by dzielić ludzi na lepszych lub gorszych pod kątem tego, jaki jest ich bilans wiary i wiedzy. lira, Ja ci mogę podlinkować takie same debaty na temat płaskości ziemi. Z dowodami 🙂 Jak również na to, że średniowiecze nie istniało w ogóle. O czym to świadczy? O niczym, dopóki oficjalnie nie zostanie to uznane za naukę. Za fakt naukowy. Zwykliśmy pewne rzeczy, których nie może zbadać każdy pospolity zjadacz chleba, przyjmować za fakt naukowy. A że każdy jeden taki fakt prędzej czy później zostanie podważony...
Mnie natomiast ciekawi jak to jest, że nauka bezbłędnie datuje szkielety przodków, czas napisania listu (również współczesnym długopisem), wiek obrazu na płótnie, a wszyscy naukowcy popełniają jeden i ten sam błąd gdy przychodzi do datowania węgla. I jakkolwiek materiały które podajesz skłaniają do zastanowienia, zweryfikowania czy nie za szybko przyjmujemy lub odrzucamy coś właśnie na wiarę - to wolę wierzyć że to, co cała cywilizacja uznała za podstawy nauki ma jakieś powody i dowody, niż w to że wszystko powstało nagle, z niczego, a tysiąclecia naszej cywilizacji błądziły dopóki ktoś pod wpływem świętego snu nie napisał księgi, której prawdziwość potwierdza... ona sama. Nawet zakładając, że węgiel faktycznie może powstawać szybciej niż dotychczas przypuszczano,  nie mamy podstaw sądzić że w związku z tym cały świat nauki myli się w większości dziedzin. Ani - że za czasów Mojżeszowych po ziemi biegały tyranozaury, bo jakoś żadne zapiski o nich nie wspominają, mimo że od lwów, kóz i gołębi aż rojno. Podobnie od wszystkiego tego co dzisiaj nazwalibyśmy pechem - a akurat wielkie gadzisko rozdeptujące pół wioski i zjadające całe stada za pech należałoby uznać. Już o wiele większe podstawy są do poszukiwania średniowiecznych smoków 😉 Nie wykluczam, że jakieś wielkie gady miały szansę przetrwać - i dziś mamy tzw żywe skamieliny, ale nie ma co wybiegać za daleko na podstawie badań małej grupki ludzi, do których oficjalny świat nauki nie ma odwagi się odnieść.

I nawet zakładając, że nauka faktycznie w jakiejś dziedzinie się myli - należy wówczas założyć że ... w jakiejś dziedzinie się myli. A i to na podstawie niezbitych dowodów, a nie przypuszczeń.  A nie że nauka sama w sobie to błąd i droga donikąd. Przy takim założeniu należałoby przestać korzystać z jej osiągnięć, nie tylko technicznych, ale również medycznych. Porzucić np "zabobony" o witaminach lub bakteriach o których święte księgi nie wspominają. Wyrzucić globusy i mapy świata, psią karmę, szampon do włosów, odstraszacz komarów, i wynieść się na pustelnię jedząc jałowiec i korzonki.

Nauce zdarza się mylić w czymś, odkrywać jakieś tajemnice powoli i weryfikować wnioski naukowców, choć i często pomyłki wynikają z usilnego dopasowania wniosków do utartego światopoglądu - niejednokrotnie wyrobionego pod wpływem wiary. Z kolei gdy dochodzi do starcia nauka - religia, religia myli się PRZEWAŻNIE - co daje doskonały obraz która z tych dróg powinna zostać uznana za racjonalną. Zresztą, nie było raczej na świecie tak, by zwolennicy podejścia naukowego mordowali masowo ludzi wierzących za fakt ich wiary - a odwrotnie już się zdarzało. To również nasuwa pewne wnioski. I tutaj nie chcę wskazywać palcem na żadne konkretne wyznanie, bo mogłoby zabraknąć palców.

Jeśli chodzi o omijanie niewygodnych faktów, to wystarczy założyć sobie akwarium, hodowlę pająków czy myszy, albo nawet przebadać pod mikroskopem próbki z zamkniętego na kilkadziesiąt lat grobowca, by na własne oczy w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat ujrzeć potwierdzenie teorii ewolucji. Mi tyle wystarczy - i dla mnie bije na głowę teorię, zgodnie z którą ewolucja jest niemożliwa bo kiedyś któryś kapłan tak powiedział. A jeszcze mniej dociera do mnie traktowanie wszelkich opisów kreowania świata zaczerpniętych ze świętych ksiąg dosłownie - z pominięciem zastanowienia, czy w czasie w którym powstały, gdy ludzie byli na innym poziomie wiedzy ogólnej, coś poza uproszczonym przekazem w ogóle byłoby dla nich zrozumiałe. Zaraz nasuwa mi się skojarzenie z takimi kreskówkami jak Flinstonowie czy Jetsonowie - w sposób nieco prześmiewczy pokazującymi, że w każdych czasach i każdych warunkach ludzie od zawsze żyli według współczesnego "amerykańskiego snu" 🙂

Ale bardzo nas wyniosło z tematem, i mam wrażenie że temat samej aborcji jakby się rozpłynął.
Tak się składa, że twierdzenie "2 + 2 = 4" to jest akt wiary. Albowiem matematyka jest systemem dedukcyjnym, który wymaga koniecznie przyjęcia pewnych aksjomatów nie podlegających dowodzeniu. "2 + 2 = 4" wynika z aksjomatów przyjmowanych w "matematyce licealnej", z grubsza - odpowiadającej geometrii euklidesowej. Przy innej aksjomatyce może być i tak, że "2 + 2 = 5". Albo i nieskończoność...

Ogólnie rzecz biorąc, w ogóle nie ma niczego takiego jak "prawda naukowa". Najbardziej zapaleni scjentyści bronią co najwyżej "metody naukowej" - tym się, w pierwszym rzędzie cechującej, iż jest postawą otwartą na nieustanne kwestionowanie najbardziej nawet oczywistych oczywistości. Ale jest to postawa bardzo rzadka - zwłaszcza na uniwersytetach i w akademiach nauk, gdzie przecież nie o żadne tam "prawdy" chodzi, tylko o granty, awanse i podkopywanie kolegów...

Ziemia krąży wokół Słońca z naszego punktu widzenia, przyjmowanego w dotychczasowych obserwacjach. W rzeczywistości Ziemia, Słońce i inne obiekty Układu Słonecznego wykonują dość skomplikowane ruchy (abstrahując na razie od niejednoznaczności pojęcia "ruchu"...), których opis w postaci zdania "Ziemia krąży wokół Słońca" jest bardzo daleko idącym uproszczeniem. A w pewnych okolicznościach - jak najbardziej, może być zdaniem fałszywym!

Naprawdę, jak już musicie upraszczać i trywializować - to czy koniecznie musicie przy okazji ulegać tak płaskiej i miałkiej modzie jak upraszczanie i trywializowanie antykatolickie..? Moim zdaniem to już passe i demode..!
[quote author=Luna_s20 link=topic=60588.msg2549957#msg2549957 date=1464617062]
Wiara wchodzi tam, gdzie brakuje wiedzy. Tam, gdzie wchodzi wiedza, wiara przestaje być potrzebna.
[/quote]
Tyle by wystarczyło.

Mam wiedzę, wiara mi niepotrzebna, wiedza jest taka, że aborcja jest spoko - więc powinna być - i już.
Po co tyle wysiłku?


Mam wiedzę, wiara mi niepotrzebna, wiedza jest taka, że aborcja jest spoko - więc powinna być - i już.
Po co tyle wysiłku?

Mam wiarę, wiedza mi nie potrzebna, wiara jest taka, że aborcja jest be-wiec nie powinno jej być-i już. A i jeszcze wszyscy, którzy twierdza inaczej to komuniści i mordercy Polaków. I pozamiatane.
A i jeszcze wszyscy, którzy twierdza inaczej to komuniści i mordercy Polaków. I pozamiatane.

W okresie okupacji hitlerowskiej obowiązywało w latach 1943-1945 prawo pozwalające na dokonywanie aborcji w nieograniczonym zakresie przez Polki – był to jedyny raz w historii Polski, kiedy aborcja była legalna „na żądanie”

Za komuny wprowadzono ograniczenia - "problemy" zaczęły się dopiero po upadku komunistów - więc wniosek oczywisty.
Tak, komuniści i mordecy Polaków byli zwolennikami aborcji - bez ograniczeń lub ograniczonej formalnie, w praktyce "na żądanie".

Więc Twój wniosek jest jak najbardziej prawidłowy - do oceny aborcji nie trzeba mieć żadnej wiedzy formalnej - wystarczy notoryczna.
Ocenę przypadków medycznych (konflikt na linii matka- dziecko) rozstzyga lekarz - w oparciu o wskazania medyczne, a nie ideologiczne.
Dla jasności - kryterium eugeniczne nie jest kryterium medycznym.

Dla osoby posiadającej wiedzę naukową - problem aborcji nie isnieje - chyba, że kopuluje w ciągu alkoholowym czy narkotycznym i po zapłodnieniu jest w stanie nieważkości przez wiele dni - lub też ma tylu "partnerów" i w takich okolicznościach, że nie jest w stanie nad tym zapanować.

W grę wchodzi np. biznes - który potrzebuje "płodów" do celów "naukowych" czy "opracowania nowch produktów" - może o taką naukę chodzi?

Lossuperktos ta jest!  👍
W nawiązaniu do wpisów Jacka i liry:

1. Dyskusja pomiędzy naukowcami wierzacymi a nie, jest trudna - ponieważ każdy wierzy w co innego - jedni w Boga, drudzy tylko w naukę. Różnica jest taka, że ci pierwsi przyznają sie do wiary, ci drudzy nie. Rzecz dotyczy uniwerystetów amerykańskich - ale nie będę podawał linków, bo jak to mówią wierzącego niewiele jest w stanie przekonać.
Jak się można domyślać - w świecie naukowym jest zgoda co do faktów - ale nie co do interpretacji.
Wystarczy nie zgodzić sie z interpretacjami - by zostać obrzuconym inwektywami i zaszeregowanym jako kreacjonista, religijny fanatyk.

2. Wolf-Ekkehard Lönnig, genetyk z Instytutu Maxa Plancka, w swojej najnowszej pracy twierdzi, że pies domowy nie stanowi żywego dowodu potwierdzającego zachodzenie makroewolucji.
Cały tekst (400 stron po niemiecku):
http://www.weloennig.de/Hunderassen.Bilder.Word97.pdf
pokemon pierwszy z brzegu http://www.chn24.pl/opinie/news/5228-datowanie-radiowglowe-zaoenia-i-bdy.htm. Oczywiście nie jest to artykuł ze strony zwolenników teorii ewolucji. Wiele ciekawych wpadek z badań radiowęglowych przytacza dr Hovind na swoich seminariach. Wysłuchałam wielu dość dawno temu, więc nie będę teraz poszukiwać, bo nie mam czasu, więc wybacz. Jeśli Cię to interesuje to znajdziesz je, a jeśli nie, to i moje pisanie daremne. Zaś W tej debacie Hovind mówi o różnych wynikach przy badaniu tego samego mamuta, a Weisenberg nawet się do tego nie odniósł.  W tym filmie
mówi o tym dr Gentry, fizyk nuklearny.  Nadmienię, że cofnięto mu kasę na badania, gdy okazało się, że jego odkrycia obnażają kłamstwa ewolucji, ściślej, ewolucji ziemi jako planety. Zdają sobie sprawę, że dla wielu osób naukowiec wierzący w Boga jako Stwórcę,  nie jest rzetelny. Ale na to już nie poradzę. Muszę też dodać, że nie mam zamiaru nikogo przekonywać, że ja mam rację, czy ktokolwiek inny. Chodzi mi o to, że ktoś tu napisał, że nie wierzy, że ktoś może kwestionować ewolucję,a dla mnie takie stwierdzenie świadczy o ciasnych  (delikatnie mówiąc) poglądach. Nie umiem sobie wyobrazić, że można żyć w przekonaniu, że wszyscy myślą tak jak ja (czyli słusznie, a jakże) i uważać się jednocześnie za zwolennika nauki. Głównym zadaniem nauki, wg mnie, ma być szukanie prawdy o prawach, którymi rządzi się ten świat. A miliony (domniemane) lat temu, czyli tak dawno, że najstarsi ludzie nie pamiętają  😁 wszystko mogło funkcjonować inaczej, a... nikt tego nie zapisał. Domyślanie się i zakładanie czegoś nie może być pewnikiem, prawdą. Można sobie zakładać cokolwiek, ale to nie będzie nauka.
Lunaależ ja nie neguję nauki jako takiej. Jeśli tak mnie zrozumiałaś to przepraszam. Może źle się wyraziłam. Chodzi o te aspekty nauki, albo raczej ''nauki'', jak w przypadku teorii Darwina i tymi, które się z nią wiążą, a które są nieweryfikowalne dzisiaj.  Nie chce mi się rozpisywać, bo kiepsko u mnie z czasem, ale mogę Cię zapewnić, że lubię swoją pralkę i odkurzacz. Komputer też mi się przydaje w życiu i fajnie, że mamy elektryczność. Rozumiesz mnie?
Ten wymiar nauki jest weryfikowalny, ale sięganie miliony lat wstecz ... wyobraźnią i używanie często słów typu ''mogło mieć miejsce'' , czy ''z dużą dozą prawdopodobieństwa'' przy opisywaniu domniemanej rzeczywistości, jest dla mnie nienaukowe. Przykro mi.  Mam nadzieję też, że Cię źle zrozumiałam i nie uważasz ludzi żyjących daaawno temu za głupszych od nas. Choć, jeśli uważasz, że człowiek powstał od małpy (szkoda, że nie od delfina, bo są, wg naukowców inteligentniejsze  😉), to faktycznie nic innego nie pozostaje. Domyślam się, że nie wierzysz w Boga, albo ...?
jujkasek widzisz, Twoja wypowiedź szczerze mnie rozbawiła, bo jest ...szczera  😀 .  Po prawdzie to trudno to nazwać dyskusją, bo nie ma jakby pola do rozmowy. Chodzi mi o to, że jeśli ktoś nie wierzy istnienie Boga, to nie zrozumie fundamentu na którym stoi wierzący. I jest dobrze jeśli takie osoby przynajmniej sie nie obrażają wzajemnie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się