rozmowy o niczym

U mnie jedni ze znajomych chcą zabawki dla dzieci do domu dziecka - fajny pomysl. Ale to Ci co urządzają mniej wystawne wesele i mają jakieś normalne podejscie do tego wszystkiego.
Tylko dobrze wcześniej ustalić z domem dziecka czy na pewno chcą 😉 Bo jak ja chodziłam jako wolontariuszka to podobno dostawali masę zbędnych rzeczy, zabawek. Ja na swój ślub tez bym chętnie zebrała karmę dla psów czy jakieś akcesoria dla dzieciaków, ale jakoś też do końca nie mam do tego przekonania.
Panna młoda regularnie coś tam robi dla konkretnego domu dziecka, z jej inicjatywy pomysł więc pewnie faktycznie potrzebują zabawek 🙂
Pomysł na drobiazg zamiast kwiatów, czy to karma, czy wino, książka, kupon, czy co tam jeszcze jest bardzo dobry, bo wiadomokwiaty szybko więdną. Ale ja napisałam o sytuacji, gdy panna młoda chce i to, i to, i to. Co sms to kolejna rzecz, chyba pluła sobie w brodę, że na zaproszeniach tylko kwiatki były 😉 Ale to taki typ jest. Ja to nazywam gó*nojad, bo i gó*no by zjadła jakby było darmo lub za czyjeś  😵

To o czym Wy dziewczyny piszecie jest jak najbardziej ok.
Myślę, że pomysł z karmą dla schronisk zamiast kwiatów wiąże się jednak z problemem jaką karmę goście przyniosą. Czasem Viva na FB wstawia fotki darów od nowożeńców a tam głównie karma taka z najniższych półek. Nie wiem czy potem tym karmią w ogóle.
uważam, że idea jest słuszna, ale nie wiedziałabym jak to rozwiązać.
Podobnie z zabawkami dla DD, znajomi się dowiadywali, chcieli przyjąć tylko określone zabawki- jakieś konkretne modele edukacyjne i interaktywne, z paragonami. Ale to pewnie zależy od konkretnej placówki.
Oni nie chca prezentów, wiele razy to podkreślali 🙁 wiem ze sie obrażą jak nie dostana chociaż 350zl, ale no cóż... No to się najwyżej obrażą :P

Słabe, bardzo słabe... (z tym obrażaniem).
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
30 sierpnia 2016 10:37
Branka - napisz z życzeniami "miałam ci włożyć 500 zł ale już zakleiłam kopertę" a tak serio to ją nie zwracałam uwagi ile kto dał, ważne, że był. My od wszystkich gości dostaliśmy kasę a od jednych  taki robót kuchenny Zelmera. Ktoś by powiedział że ot i prezent za 100zł ale ją się cieszę bo kasa się rozeszła a robót cały czas się przydaje a sama bym pewnie nie kupiła.
Branka z takimi znajomymi jak opisałaś to się po prostu nie utrzymuje kontaktu, bo to jest niskie i bez klasy... Nie mówiąc już o chodzeniu do nich na wesele 🙄. Ja w każdym razie uciekam od takich ludzi gdzie pieprz rośnie...
Tylko to przyjaciele jeszcze od podstawówki. Ze wspólnego grona kilku osób. Ogólnie to mnie wszyscy Ci moi znajomi męczą poza jedną przyjaciółką ktora niestety wyemigrowala do Holandii. I tak w sumie zauwazylam ze od dłuższego czasu rzadko się z nimi widuje i mi tego nie brakuje, zeby się spotykać częściej.
branka ale przyjaciele takich rzeczy do siebie nie mówią. Ja dojrzałam do tego w 2008 roku, a pamiętam to tak dokładnie, bo miałam wtedy bardzo poważną operację i postanowiłam po wszystkim, że już nie zmarnuję ani jednej chwili ze swojego życia na głupoty (narzekania, marnowanie czasu, itp) i na głupich ludzi. Od tamtego czasu moje podejście do życia zmieniło się bardzo. A wracając do takich przyjaciól, to mam teraz takie podejście, że jeśli kiedyś mnie ktoś czymś denerwował to pewnie znowu to zrobi, jeśli mu na to pozwolę. Więc nie, dziękuję. Teraz staram się mieć obok siebie tylko dobrych ludzi, resztę zlewam i nie zwracam uwagi. Np. w pracy, jeśli kogoś nie lubię, a mam taką jedną osobę, to rozmawiam tylko na tematy dot. pracy i nic poza tym, zero mojej uwagi, mogą go kosmici porwać i powieka mi nie drgnie  🤣
Ale ja tych znajomych mimo wszystko lubię i wiem, że mogę na nich liczyć 😉 wkurzają mnie takie rzeczy jak ich podejście do gości na ślubie, ale to tylko jakaś jedna strona... To że mi nie brakuje teraz spotkań nie znaczy, że za jakiś czas nie będzie brakowało. Chyba... :P

A tak zmieniając temat - mam pod opieką bullteriera brata na tydzień  😍 zawsze mnie rozwala komizm tych psów. Moje kotki go jakoś wyjątkowo polubiły 🙂
Ja się wprost spytałam czy jest jakaś rzecz, którą przyjaciółka chciałaby dostać z okazji zamążpójścia. Odpowiedziała, że nie wie i nie jest do końca pewna czy w ogóle coś takiego jest to stwierdziłam, że kasa i koniec tematu. O kwotę nie zapytałam, bo to już w mojej gestii ile jestem w stanie jej dać.

jagoda1966 uważam, że każdy człowiek może kiedyś zdenerwować drugiego i od takich sytuacji również nie ma ucieczki. Sprzeczki się zdarzają, bo różnimy się od siebie i niekoniecznie tolerujemy te same rzeczy na podobnym poziomie, ale nigdy nie skreślam drugiego człowieka, jeżeli ten popełni błąd. Ja rozmawiam. Oczywiście są sytuację, kiedy kategorycznie skreślam "przyjaciela" i nie chce mieć z nim nic wspólnego lecz przeważnie należy to do rzadkości.

Mnie zaś wyjątkowo wkurza jojczenie o braku pieniędzy, bo to temat przewodni ostatnio mojej przyjaciółki. Problem polega na tym, że niby ich nie ma... a w weekend nad morze pojechała. Taki rozdźwięk irytuje.
Ja idę za tydzień na wesele numer 6  😎 jeszcze 3 dwudniowe w październiku tydzień po tygodniu  😉
Co z tego,że wszystkie luźne środki poszły na wesela i panieńskie ja też będę chciała,żeby na moje ktoś kiedyś przyszedł,więc jak mnie zapraszają to idę.
A ile dać...ja daję 600 u znajomych (200-250 cena talerzyka) i wydaje mi się ,że nikt nie powinien narzekać.
Jeśli ktoś liczy na refundację to niezbyt ładnie.
maluda moja przyjaciółka mi powiedziała, że nie da rady mnie odwiedzić w Holandii, bo jej nie stać i w tym samym tygodniu pojechała z chłopakiem na 3 dni do Pragi. Można? Można. 😁
flygirl może chłopak płacił  😁
maluda moja przyjaciółka mi powiedziała, że nie da rady mnie odwiedzić w Holandii, bo jej nie stać i w tym samym tygodniu pojechała z chłopakiem na 3 dni do Pragi. Można? Można. 😁

Wygrana w totka jak nic, musisz zapytać jej jak ona to robi.  😁

maluda u mnie skreślenie przyjeciela to też rzadkość, do tej pory zrobiłam to raz. A to, że uważam, że ludzie się nie zmieniają to już inna sprawa. Dlatego moim zdaniem powiedzenie: "Nie wchodź dwa razy do tej samej rzeki" dotyczy wszystkich sytuacji międzyludzkich, nie tylko związków damsko - męskich.
I ja nie wchodzę dwa razy do tej samej rzeki, bo zwyczajnie nie mam siły ani chęci sprawdzać czy ta druga osoba rzeczywiście się zmieni. Rozmowa rozwiązuje pomniejsze zatargi, które tak naprawdę wydają się błahym powodem to rozpętania wojny. Oczywiście, kiedy jedna strona przesadzi to już można mówić o wyciągnięciu cięższych dział. Ja z natury jestem spokojna i mało konfliktowa, jeżeli się denerwuje to wyżywam na czymś, a nie na kimś. Staram się nie razić innych swoim złym humorem. Rani mnie natomiast, kiedy dana osoba chce być w centrum zainteresowania, pomijając inne obok siebie. To tak jakby rozmawiać z kimś, kto i tak cię nie widzi i wcale nie interesują go twoje uczucia.

Przyjaźń też jest skomplikowaną relacją.
No ale, ona się liczy w jakości a nie ilości.

Mozii   "Spełnić własną legendę..."
31 sierpnia 2016 14:08
Zadziwiają mnie niektórzy ludzie. Przyzwyczaiłam się, że wchodzą do sklepu i nie mówią dzień dobry. Ale nie rozumiem podejścia, że ja klient jestem wyżej w hierarchii niż Ty sprzedawca. Brak elementarnej kultury osobistej i znajomości zasad panujących w społeczeństwie jest wręcz porażający.
Pracowałam w handlu 5 lat i to co opisujesz jest w standardzie zachowania klienteli, ale zdarzały się bardzo miłe wyjątki. Natomiast hitem był pan ze złotym zegarkiem, który usiadł na palecie żądając towaru (trzeba było ściągnąć go z góry wózkiem) teraz i natychmiast, bo on ważny. I co z tego, że inni byli przed nim i również czekali na swoje. I co z tego, że zwozisz towar z przyjęcia w międzyczasie.

Przyszedł pan i władca, klękaj.  😉
espana hahaha na pewno 😀
maluda dowiedziałam się, że 'to Czechy, wiadomo taniej', ok, może jest taniej, ALE nadal trzeba mieć te pieniądze tak czy siak, a nie siedziała tylko w hotelu jedząc suchy chleb. No i Praga może jest w Czechach, ale to nie jest jedznoznaczne z tym, że jest tania. 🤣 Ale wiecie, nawet nie zezłościłam, już jestem tak przyzwyczajona, że ludzie dużo mówią, a nic nie robią/robią co innego.
TRATATA, mikser mamy na tej samej zasadzie , nigdy byśmy nie kupili  a tak od 10 lat czasem się przyda  :]
Po 20+ latach nie pamiętam, czy ktoś w ogóle dał kasę, a prezenty pamiętam. Toster służy do dziś. A puchowe kołdry 🙂 - chyba będą wieczne 🙂

Myśmy kiedyś (ale dobrze znając młodych) kupili sztućce, taki wypaśny komplet raczej w komódce niż walizce. Z pewnymi wątpliwościami, że takie mało oryginalne etc., ale nie bardzo była okazja szukać czegoś wymyślnego (ciut kasy było dodatkowo). Tymczasem okazało się, że te sztućce służą całej rodzinie! Jakakolwiek rodzinna impreza (rodzina liczna) - bach, ktoś przywozi komplet. Kłopot rozwiązany dla kilku domów. Czyli polecałabym dla licznej i spotykającej się rodziny.
Sztućce są ekstra, też dostaliśmy ładny komplet i wszystkie imprezy nimi "ogarniam".
espana hahaha na pewno 😀
maluda dowiedziałam się, że 'to Czechy, wiadomo taniej', ok, może jest taniej, ALE nadal trzeba mieć te pieniądze tak czy siak, a nie siedziała tylko w hotelu jedząc suchy chleb. No i Praga może jest w Czechach, ale to nie jest jedznoznaczne z tym, że jest tania. 🤣 Ale wiecie, nawet nie zezłościłam, już jestem tak przyzwyczajona, że ludzie dużo mówią, a nic nie robią/robią co innego.

Cóż, gdyby chciała faktycznie do Ciebie przyjechać to nie wynajdowałaby wymówek. Taka jest prawda.

Mozii   "Spełnić własną legendę..."
01 września 2016 11:05
Pracowałam w handlu 5 lat i to co opisujesz jest w standardzie zachowania klienteli, ale zdarzały się bardzo miłe wyjątki. Natomiast hitem był pan ze złotym zegarkiem, który usiadł na palecie żądając towaru (trzeba było ściągnąć go z góry wózkiem) teraz i natychmiast, bo on ważny. I co z tego, że inni byli przed nim i również czekali na swoje. I co z tego, że zwozisz towar z przyjęcia w międzyczasie.

Przyszedł pan i władca, klękaj.   😉


Oj tak  😎 Nie powiem, po tylu latach jest duże grono klientów, których znam i bardzo lubię, chyba ze wzajemnością  😁 I przynajmniej dwóch z nich zrobiło takie wejście z pozycji ja jestem ważniejszy i wiem wszystko lepiej, ale po delikatnym, ale rzeczowym sprowadzeniu na ziemię są teraz jednymi z najlepszych klientów  😀
Też miałam swoich ulubionych klientów, ale oni również byli handlowcami. Zazwyczaj prowadzili mniejsze sklepiki i doskonale znali warunki środowiska w jakich przyszło im pracować zatem mieliśmy wspólny język.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
01 września 2016 11:16
U mnie troszkę inaczej, bo różni ludzie przychodzą, z różnych branż  😉 Taka specyfika sklepu(sprzęt jeździecki). Aczkolwiek ja mam dwie zasady: kultura obowiązuje wszystkich taka sama i traktuj innych tak jak sam chcesz być traktowany. Ale nie do wszystkich to dociera 😉
Dlatego uważam handel za prawdziwą szkołę życia, bo nikt tak nie uczy cierpliwości, uśmiechu pomimo wkurzenia jak klient - marudny, spóźniony, wściekły czy opryskliwy.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się