"Nie ogarniam jak..."

I  dodatkowo poza wami dwema nikt was tu nie rozumie.  😂
majek   zwykle sobie żartuję
18 maja 2018 15:26
Jeszcze ja rozumiem... Troche

.
Tunrida, toz to odwieczny problem tylko dyskusja o jego angielskiej wersji... niektórzy mysla ze panstwo zabierze tym co maja "za dobrze" i da im, niestety w praktyce wtedy panstwo tylko zabiera a g***o daje. Byle nie przeszkadzalo zarabiac. Imho socjal powinien byc po to zeby pomoc wyjsc z klopotow czy dla niezdolnych do pracy z powodu wypadku/choroby. Państwu w typie robin hooda mowie stanowcze nie.
Moim zdaniem w Polsce lekarze nie doceniają roli komunikacji w procesie leczniczym ale też w ratowaniu swojego spokojnego snu 😉 jak dla mnie też zbyt często spotyka się takie postkomunistyczne podejście, rozmawianie o pacjencie przy pacjencie, ale nie bezpośrednio z nim. Nie informowanie o tym, co się robi i po co. Jak zaczęłam staż to na niektórych oddziałach, zwłaszcza tych zarządzanych przez stara kadrę byłam w szoku. Mówienie przy pacjencie świeżo zdiagnozowanym na raka przełyku, że 'no,tu juz u pana nie ma czego ratować, to już jest stan terminalny, leczenie paliatywne' i wzrok tegoż pacjenta skaczący z ordynatora na lekarza , próbujący coś z tego wyczytać, zgadnąć co to znaczy. Najwidoczniej właśnie się dowiedział co mu jest. Brakuje życzliwości i rozmowy. Wiele z tych zachowań na zachodzie by nie uszło i skończyło się przynajmniej solidnym upomnieniem. Więc powiem tak: rozumiem braki w systemie, które są nie do przeskoczenia, ale nie rozumiem zdarzającego się wśród personelu braku informowania i odrobiny dobrej woli. Choć może jakbym tutaj chwilę dłużej popracowała to bym zaczęła rozumieć.

Bardzo dobrze, ze widzisz te roznice. Mam nadzieje, ze mlodzi lekarze tacy jak Ty cos zmienia w tym zakresie, bo jak dla mnie roznica jest wrecz tragiczna.
Po przejsciach w polskich szpitalach, ciaglym zderzaniem sie z chamstwem (poza nielicznymi wyjatkami), kiedy ide teraz do szpitala z moim synem, a pan doktor tlumaczy mojemu synowi (nie mi, bo to on jest jego pacjentem) w przystepny i umiejetny sposob jaki jest stan jego nerek i co robimy dalej, to ja prawie mam lzy w oczach. 🙂
Odbiegnę od tematu lekarzy, wracając do wynagrodzeń. Akurat pojawił się artykuł o mojej branży.

http://miejmiejsce.com/sztuka/inteligenci-skazani-na-biede-o-pracownikach-publicznych-instytucji-kultury/
Ascaia, - mnie ogólnie przeraża, że wykształcony, uczciwy człowiek, który normalnie pracuje musi się zastanawiać jak przeżyć od 1 do 1. Niezależnie od branży, to po prostu jakaś paranoja jest. W dzisiejszych czasach albo ma się szczęście, albo mieszka z rodzicami/w wynajętym pokoju do 30...
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 maja 2018 06:57
keirashara no nie do końca się zgodzę, bo w dobie powszechnego dostępu do informacji, w tym dotyczących zarobków, możliwości rozwoju, ofert pracy czy takich artykułów jak podała Ascaia naprawdę nawet średnio rozgarnięty młody człowiek ma możliwość podjęcia racjonalnego wyboru. Tak jak tunrida pisała, że idąc na studia X lat temu nie miała pojęcia o tej pracy, tak obecnie przyszli pracownicy mają dużo, dużo łatwiej, bo musieliby być ignorantami żeby nie mieć pojęcia przy obecnym bombardowaniu informacjami. A przecież młodzież jest biegła w kwestii obsługi internetu.

Z drugiej strony - Ascaia pisała, że jest to jej pasja a nie tylko praca. Myślę że dlatego też człowiek godzi się na różne odstępstwa. Oczywiście to jest szalenie smutne, i nikt nie powinien tyle zarabiać patrząc na koszty życia obecnie..  🙁 Ale w dużej mierze jest to kwestia priorytetów - jedni chcą robić to co kochają za 2,5 tys, inni chcą pracować w znienawidzonym korpo ale za 10 tys i za to po pracy mieć pieniądze na swoją pasję. Szkoda, że tak ciężko połączyć jedno z drugim 🙁
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
19 maja 2018 08:20
smarcik, ja startując do urzędu te 5 lat temu NIE WIEDZIAŁAM, jakie są zarobki. W ogłoszeniach o naborach nie ma takich informacji, a o stawce dowiedziałam się przy podpisywaniu umowy w pierwszym dniu pracy ...
Idąc na studia miałam inny plan (sprzedaż nieruchomości), ale zmienił się w międzyczasie rynek, zainteresowało mnie coś innego i nie za bardzo wiem, jak z tematyką planowania przestrzennego w kontekście zieleni mogłabym się odnaleźć w korpo.
Lubię swoją pracę, warunki są jakie są i pewnie niektórzy pamiętają moje narzekania, jak po zwolnieniu 2 osób dowalono mi zakres jednej. Cóż nauczyłam się stawiać naczelnikowi, a on oduczył się ode mnie wymagać nie wiadomo czego i wrzucać, wrzucać, wrzucać. Zobojętniałam na pretensje ludzi (tak po jakimś czasie obojętność przychodzi).
Ciągle słychać wszędzie, że w urzędach się świetnie zarabia. NIE. Zarabia się bardzo źle, zwłaszcza w kontekście wiedzy jakiej wymagają, kontaktów z bardzo roszczeniowymi ludźmi i nakładów, czasu jaki trzeba poświęcić na edukację (przepisy się ciągle zmieniają, a kasy na szkolenia nie ma - nie ma 300 zł na to, żeby pracownicy poszli na szkolenia z kluczowych zmian przepisów, więc trzeba siedzieć w domu, czytać i starać się jakoś to zinterpretować).

Teraz nawet nie wiem, co mogłabym innego robić 🙁
smarcik, - mi nie chodzi o racjonalny wybór tylko o to jak wyglądają pensje w stosunku do cen wynajmu/kredytu, jedzenia i paliwa. Pokombinować zawsze można, tylko o to chodzi, że to nie jest ok, że trzeba. Że człowiek nie ma szans skończyć studia, iść do pracy i normalnie, godnie, spokojnie żyć, bez gimnastyki.
Ja mając pełny etat w sklepie, nie byłabym w stanie sama się utrzymać. Wynajęcie kawalerki zabrałoby 3/4 wypłaty...
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
19 maja 2018 09:08
[quote author=karolina_ link=topic=95120.msg2783903#msg2783903 date=1526591235]
W Polsce ZUS powyzej pewnej kwoty juz wcale nie pobiera skladek, bo gdzies jest granica dotowania wspolobywateli.
[/quote]
karolina_ ograniczenie składek dotyczy tylko emerytalnej i rentowej, a nie zdrowotnej.
[quote author=karolina_ link=topic=95120.msg2783903#msg2783903 date=1526591235]
W Polsce ZUS powyzej pewnej kwoty juz wcale nie pobiera skladek, bo gdzies jest granica dotowania wspolobywateli.

karolina_ ograniczenie składek dotyczy tylko emerytalnej i rentowej, a nie zdrowotnej.
[/quote]
Dokładnie. Składkę zdrowotną płacisz tyle razy ile masz źródeł przychodów. Znam osobę, która płaci miesięcznie 5 składek zdrowotnych!!! Z emerytury, z własnej firmy i 3 spółek cywilnych. A na koniec i tak idzie prywatnie. Pieniądze wywalone w błoto.
Ciągle słychać wszędzie, że w urzędach się świetnie zarabia. NIE.


Nie wiem, jakie masz doświadczenia z pracą w budżetówce/samorządówce np. wśród rodziny czy znajomych.
U mnie właściwie wszyscy w takim sektorze pracują, chociaż w różnych branżach. Nigdy w życiu nie słyszałam by w urzędach czy innej państwowej "firmie" zarabiało się świetnie. Ba! nawet by zarabiało się dobrze. 😉

Tak jak pisze Smarcik - miałam świadomość niskich zarobków (choć po cichu liczyłam na nieco lepsze i więcej bonusów typu premie, może jakieś "bony" czy tego typu świadczenia), ale ja się po prostu urodziłam by pracować w kulturze 😉 😉 😉 Najpierw pracowałam na scenie w  teatrze podlegającym pod województwo, teraz w miejskiej instytucji kultury. Ja to kocham całą sobą i tyle.
Ale 100% zgadzam się z tym co Smarcik zauważyła - w dzisiejszych czasach bardzo łatwo jest zbadać rynek pracy, poznać widełki możliwych zarobków, itd. Tym bardziej właśnie w sektorze państwowym. 
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
19 maja 2018 09:49
epk dokładnie.
A pomyśleć, że jak zrobili kasy chorych to to wszystko zaczynało powoli coraz sensowniej funkcjonować i trzeba było tylko dopracować stworzony system. To nie, to NFZ centralny powołali, bo w kupie łatwiej przepływ pieniądza się ukrywa. Tych co rozmontowali nieźle funkcjonujący system, zamiast go ulepszać powinni za jaja na latarniach powiesić.

Tak samo tych, co rozmontowali świetnie funkcjonujący system opieki nocnej i świątecznej. Lub za cycki przy braku jaj.
[quote author=safie link=topic=95120.msg2784363#msg2784363 date=1526714412]
Ciągle słychać wszędzie, że w urzędach się świetnie zarabia. NIE.


Nie wiem, jakie masz doświadczenia z pracą w budżetówce/samorządówce np. wśród rodziny czy znajomych.
U mnie właściwie wszyscy w takim sektorze pracują, chociaż w różnych branżach. Nigdy w życiu nie słyszałam by w urzędach czy innej państwowej "firmie" zarabiało się świetnie. Ba! nawet by zarabiało się dobrze. 😉
[/quote]


O samorzadach sie nie wypowiem ze wzgledu na brak doswiadczen.

Natomiast mialam okazje pracowac w budzetowce w 2 roznych ministerstwach i oba miejsca wspominam dobrze, w tym rowniez od strony finansowej.
Startujac do obu miejsc nie mialam zadnych znajomosci.
Wiem oczywiscie, ze w tym srodowisku niemal zawsze wymagane jest doswiadczenie w administracji. Moge podpowiedziec, ze sama zdobylam je podczas Erasmusa we Francji - poszlam do konsulatu z prosba o rozmowe z konsulem, ktoremu zaproponowalam miesieczna wspolprace w ramach bezplatnego wolontariatu - oczywiscie w gre wchodzily najbardziej prymitywne zajecia i nie roscilam sobie praw do wykonywania tego czy tamtego, w koncu nie mialam poswiadczen bezpieczenstwa wiec od dokumentow i korespondencji musialam byc odcieta).

W przypadku rynku pracownika, ktory np. mamy obecnie w Warszawie sytuacja tez moze wygladac inaczej - w sumie to na plus dla niektorych pracownikow: mniej osob jest chetnych wejsc do administracji (wiec jest szansa, ze wymagania beda troche obnizone), ok pensje beda nizsze niz w korpo ale przypadku osob chcacych wziac np. kredyt to na osoby pracujace w administracji banki patrza dobrze, mozna tez przygotowac sie do egzaminu na urzednika - w przypadku jego zdania dodatek wynosi teraz cos ok. 700 zl (minusem jest jednak to, ze bez oficjalnego pozwolenia nie mozna dodatkowo pracowac i inne obostrzenia). Bezwglednie nalezy postawic na jezyk obcy, w wersji absolutne minimum angielski, lepiej wiecej - wowczas w gre wchodza zagraniczne wyjazdy sluzbowe (i wynikajace z nich znajomosci, nie zapominajac o dietach). Ewentualnie, zwlaszcza w przypadku mlodszych osob, mozna pomyslec o KSAP'ie.

Sytuacja moze wygladac inaczej w samorzadach oraz w mniejszych miastach - zwlaszcza w kwestii niskich pensji.
Ale w ministerstwach, na poziomie specjalisty (czy nawet starszego, glownego) pensja pozwala na normalne zycie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 maja 2018 11:32
keirashara no jasne, w wielu dziedzinach pensje są niskie, nawet bardzo niskie i niestety nie pozwalają na życie na satysfakcjonujacym poziomie, zgadzam się z Tobą w 100%. Ale to wyłącznie od nas zależy, czy będziemy pracować w sklepie, czy pójdziemy na aplikację adwokacką po studiach prawniczych i będziemy trzepać hajs. (sama większość pensji wkładam w mieszkanie i owszem, mogłabym psioczyć, że trzeba było słuchać rodziców i iść na stomatologię, ale to był mój wybór, że tego nie zrobiłam i zamiast tego skończyłam studia nie dające zawodu 🙂 ).

Jeszcze wracając do sektora państwowego - ja nie słyszałam, żeby praca tam dawała kokosy. Nie zauważyłam powielania takich opinii w swoim środowisku. Kiedyś bardzo chciałam pracować w państwówce więc na studiach robiłam rozeznanie. Weszłam w BIP instytucji dajmy na to A - starszy specjalista ds Hr z minimum 5 letnim doświadczeniem pensja 2100 netto. Z ciekawości sprawdziłam też prawnika, wymagana aplikacja, 5 lat doświadczenia w tym doświadczenie w instytucji międzynarodowej, 3 tys netto.  Weszłam na BIP instytucji B - stawki podobne. W instytucjach C i D nie podawano stawek ale raczej nie było trudne do wydedukowania, że skoro są finansowane w tej sam sposób, to stawki będą podobne. Ostatnio sprawdzałam np NCBiR - tak samo, tabele stawek podane. Nie twierdzę, że wszystko jest podane na tacy, tylko że jest to o wiele łatwiej dostępne niż jeszcze 10 lat temu. A potem i tak decyzja należy do nas. Ja z mojego pomysłu zrezygnowałam.

Oczywiście, niektórzy mają po prostu szczęście i trafiają na super pracę ze świetną pensją nawet jak nic nie umieją. Ale jednak spora część tych dobrze zarabiających osób na wysokich stanowiskach to efekt ciężkiej pracy i pomysłu na siebie.
[quote author=karolina_ link=topic=95120.msg2783903#msg2783903 date=1526591235]
W Polsce ZUS powyzej pewnej kwoty juz wcale nie pobiera skladek, bo gdzies jest granica dotowania wspolobywateli.

karolina_ ograniczenie składek dotyczy tylko emerytalnej i rentowej, a nie zdrowotnej.
[/quote]
znoszą wszystkie limity od przyszłego roku 🙁
keirashara no jasne, w wielu dziedzinach pensje są niskie, nawet bardzo niskie i niestety nie pozwalają na życie na satysfakcjonujacym poziomie, zgadzam się z Tobą w 100%. Ale to wyłącznie od nas zależy, czy będziemy pracować w sklepie, czy pójdziemy na aplikację adwokacką po studiach prawniczych i będziemy trzepać hajs. (sama większość pensji wkładam w mieszkanie i owszem, mogłabym psioczyć, że trzeba było słuchać rodziców i iść na stomatologię, ale to był mój wybór, że tego nie zrobiłam i zamiast tego skończyłam studia nie dające zawodu 🙂 ).


Ale to jest troche takie zbywanie problemu, jak ci sie nie podoba praca na kasie, to sie naucz programowac 😉 Tyle ze primo - praca w sklepie, przy zbieraniu ogorkow, na produkcji i w pierdylionie rownie nieprestizowych branz jest zwyczajnie potrzebna. Ergo ktos ja wykonywac musi, a jak ma pracowac za poldarmo, to woli siedziec na kasie czy zbierac ogorki za granica. Albo poszukac swiadczen socjalnych (500 plus for the win 😉 ) i nie wykonywac jej wcale. Secundo, nie kazdy jest w stanie zrobic aplikacje prawnicza, zostac stomatologiem czy nauczyc sie programowac. Nie kazdy  ma tyle zdolnosci do nauki, inteligencji, mozliwosc finansowych (umowmy sie, wymagajace dzienne studia w Polsce bez zadnego wsparcia ze strony rodzicow to naprawde orka na ugorze; jasne da sie! ale to trzeba byc mega ogarnietym i pracowitym czlowiekiem), samozaparcia, talentu. Takie czynniki co nie do konca "tylko od nich zaleza". I co, maja ci ludzie spadac na nasyp zrec szczaw, bo nie umieja zapracowac sobie na godne zycie? Tego w sumie nie ogarniam - tej obecnej i w dyskusji o sluzbie zdrowia pogardy dla slabo oplacanych pracownikow. Jakby niskie zarobki byly oznaka lenistwa 🤔wirek:
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 maja 2018 12:41
kokosnuss nie, nie jest to zbywanie problemu, tylko rozwiązywanie go na poziomie jednostkowym, swoim własnym, indywidualnym. Fajnie jest robić coś dla świata - nie wiem, chodzić na protesty, angażować się politycznie itp. Ale żeby robić to wszystko i tak trzeba zadbać o siebie.
smarcik, - ale ja akurat kończę super przyszłościowe studia związane z IT (e-bussines, mam programowanie, grafikę, analizę danych, architekturę systemów, sieci i do tego elementy zarządzania, reklamy... no o dobrą pracę w tej dziedzinie nie jest ciężko). Kierunek zaczęły 63 osoby. Obecnie jest nas 15 na roku 😉 Z czego poodpadały też całkiem ogarnięte osoby, a nie jakieś bezmózgi i lenie.
Pracuję w sklepie na połówkę, bo potrzebne mi coś, żeby sobie dorobić, a się nie angażować. Tylko wiesz, ja widzę kobitki, dla których to jest normalna praca, dająca te szalone 1800zł. Jak za to jeść, mieszkać, kupić ciuch na tyłek? Z czego spłacać kredyt lub wynająć mieszkanie, a do tego np. wyżywić dziecko, kupić i utrzymać auto? To zwyczajnie jest przerażające, że można pracować i nie mieć na podstawowe rzeczy, bo Ci się w życiu nie poszczęściło i nie jesteś wybitnie ogarniętym, inteligentnym człowiekiem.
kokosnuss, - amen...
[quote author=n link=topic=95120.msg2784443#msg2784443]
znoszą wszystkie limity od przyszłego roku 🙁
[/quote]


No zartujesz chyba? To juz pewne? U mnie jeszcze niepewne czy zus musze placic w UK czy w PL... a bez limitu polski zus byłby totalnie z dupy. Trzeba bedzie uciekac na kontrakt w razie w...
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 maja 2018 08:42
keirashara no i super, że kończysz fajny kierunek 🙂 jasne, że byłoby świetnie, gdyby każdy zarabiał kupę kasy, tylko rynek działa tak, że z ekonomicznego punktu widzenia jest to wizja utopijna, niemożliwa do osiągnięcia. Wraz ze wzrostem płac następuje zwiększenie popytu na towary i usługi. Ludzie zarabiają więcej, stać ich na więcej, kupują więcej. Firmy muszą więc podnieść ceny. Następuje inflacja, wszystko drożeje i ludzi znowu nie stać. Błędne koło.
Inflacja to jedno.
Ale chyba dziewczynom chodzi o to by te minimalne zarobki nie były oderwane od rzeczywistości kosztów utrzymania.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
20 maja 2018 09:24
Ascaia no i tak w koło Macieju będziemy gadać o tym samym 😉 Oczywiście, że byłoby super. Jeszcze bardziej super byłoby gdyby każdy też mógł pojechać na wakacje albo kupić sobie samochód. Tylko i te wakacje i samochody byłyby wtedy droższe. Ta pensja minimalna i tak ostatnio rośnie, i całe szczęście.
Ja tak pracowałam - za 2 brutto przy pełnym etacie, jednocześnie płacąc za wynajem pokoju u obcych ludzi 850zł miesięcznie. Na zadupiu oczywiście, bo w centrum Warszawy to przecież nierealne. Dlatego ludzie wynajmują czasem i jeden pokój na dwie osoby.. A z drugiej strony wchodzę na to forum i widzę kupę ludzi młodszych ode mnie, którzy mają swoje konie i super sobie żyją. Skąd to się bierze?
No wiem... surowe prawa ekonomii i brutalne prawa rynku. Bleee... 😉

Wydaje mi się, że jednak sporo osób jest wspomaganych przez rodziców. Tylko nie każdy chce się do tego przyznać. Czasem to zastrzyk gotówki, czasem to opłacanie przedszkola dziecku czy pensjonaty dla konia, czasem po prostu "słoiki" z jedzeniem.
Mnie znowu fascynuje wątek o podróżach / wakacjach - że ludzie jeżdżą po dużych ośrodkach, SPA i tego typu, że tyle osób jeździ po różnych egzotycznych miejscach, ogólnie za granicę. Lubię o tym czytać, bo to jakiś inny świat. 😉 Moja rodzina kompletnie nie ma umiejętności do zarabiania pieniędzy, więc podziwiam to u innych 😉


Z innej beczki
Nie ogarniam tej wszechobecnej agresji w ludziach. To jest ciągle zwiększające się zjawisko. Nie ogarniam tego i strasznie mi smutno za każdym razem jak się z tym zetknę.
Takie proste sprawy jak kolejka w sklepie czy minięcie się z kimś na chodniku (o dyskusjach w internecie nie wspominając 😉 ) Tak często odezwanie się do kogoś, jakaś prośba powoduje od razu napięcie, złość. I to we wszystkich pokoleniach - złoszczą się staruszki, ludzie dorośli i nawet dzieci. Dzieci i młodzież, które nie mają najmniejszych opór, żeby się odszczeknąć od obcej dorosłej osoby.
Takie banalne codzienne sytuacje - trzech chłopców w wieku koniec podstawówki zatrzymało się na chodniku, na skrzyżowaniu dróg. Stoją, rozmawiają, porządne ubrania, plecaki, itd. Dwóch ma hulajnogi, którymi kręcą młynki co jakiś czas. Niby tylko trzech chłopców, a stoją tak, że nie można ich minąć. Widzę to z daleka - mija ich starsza pani z siatkami, przechodząc po trawniku, mijają inni ludzie jakoś się przeciskając. Jakaś kobieta ok. 50tki  mówi "przepraszam" - zero reakcji, a jak ich minęła to śmiech. Zbliżam się do nich i mówię spokojnym głosem, z uśmiechem "chłopaki, zeszlibyście trochę z tego chodnika, bo nijak was z psem nie mogę minąć, a ona się boi"... dostałam takimi wściekłymi trzema spojrzeniami, że aż mnie odrzuciło "a co ku***a pani przeszkadza!" 
Dlaczego? Dlaczego nie można o nic poprosić? Dlaczego nie można nic powiedzieć? 
Takie sytuacje można zobaczyć co krok - przepychanki w drzwiach autobusu, przepychanki przy parkowaniu aut pod marketem...
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
20 maja 2018 10:27
keirashara no i super, że kończysz fajny kierunek 🙂 jasne, że byłoby świetnie, gdyby każdy zarabiał kupę kasy, tylko rynek działa tak, że z ekonomicznego punktu widzenia jest to wizja utopijna, niemożliwa do osiągnięcia. Wraz ze wzrostem płac następuje zwiększenie popytu na towary i usługi. Ludzie zarabiają więcej, stać ich na więcej, kupują więcej. Firmy muszą więc podnieść ceny. Następuje inflacja, wszystko drożeje i ludzi znowu nie stać. Błędne koło.


Niekoniecznie. Są dziedziny, zwłaszcza w sektorze usługowym, które mają małą podaż, bo popytu brak. Pieniądz robi pieniądz, pieniądzem trza obracać. Ludzie, którzy mają więcej pieniędzy dają więcej pracy, a co za tym idzie, więcej kasy innymi, a Ci inni znów innym i tak się kręci. Wraz ze wzrostem popytu rośnie podaż, rośnie konkurencja. Wolny rynek. Nie trzeba podnosić cen, tylko uruchomić wolne moce produkcyjne i zwiększać podaż. To o czym piszesz:
"Ludzie zarabiają więcej, stać ich na więcej, kupują więcej. Firmy muszą więc podnieść ceny." - to wtedy, gdy "moce produkcyjne" osiągną maksimum swoich możliwości i pomimo rosnącego popytu nie ma możliwości zwiększenia podaży.

Gdyby przeciętnego człowieka było stać na obiad w knajpie min. 2-3 razy w tygodniu, panią do sprzątania i gotowania, opiekunkę do dziecka, zajęcia dodatkowe dla dziecka, wakacje/ferie/inne wyjazdy wspólne plus kolonie/obozy dla dzieci, fryzjera, kosmetyczkę, fizjoterapeutę, kino tudzież inne rozrywki, różne pasje, itd. -  i to wszystko nie raz od wielkiego dzwona, to zobacz ile przeciętnych ludzi zarobi. Wtedy i fryzjer i kosmetyczka i pani do sprzątania i inni też dadzą zarobić innym, bo ich będzie stać. Właściciel knajpy czy organizator koloni zatrudni więcej ludzi i tych ludzi też będzie na więcej stać.

Tylko, żeby to tak działało, to niestety nie może funkcjonować złodziejskie państwo próbujące nieudolnie sterować gospodarką, tylko wolny rynek.
A z drugiej strony wchodzę na to forum i widzę kupę ludzi młodszych ode mnie, którzy mają swoje konie i super sobie żyją. Skąd to się bierze?


Wiekszosc takich osob 18-25 to ma konie za kase rodzicow. Albo odwrotnie - na konia zarabia a za kase rodzicow zyje. Albo jakies inne wsparcie z rodziny ma. Albo wydaje wlasna pensje na konia a zyja z wyplaty meza/partnera. Moze sa wyjatki co w takim wieku zarabiaja tyle kasy, zeby lekka reka z 1,5k miesiecznie wydac na konia, szacun! ale to raczej wyjatki wlasnie 😉

Ascaia, ale zeby podrozowac to nie trzeba miec jakos mega duzo kasy, chyba ze faktycznie 5 gwiazdek albo nic 😉 my caly czas ogarniamy jakies egzotycznie brzmiace kierunki po kosztach. Tyle ze cos za cos, sobie pojade wygrzac tylek na plazy zima, kawalek swiata zwiedzic latem i moze safari na swieta, a tynk mi sie ze scian sypie 😁 dopoki instalacje dzialaja i jest czysto to mnie g... obchodzi jak mieszkam. Z reguly nie ogarniamy jak ludzie wydaja kase na cos, czego sami nie potrzebujemy, ja nie ogarniam po cholere wszystkim tyle butow, szmat ludzkich i konskich, elektroniki i dlugo by wymieniac czego jeszcze 😉
smarcik, a dodatkowo jeszcze mamy w naszych czasach hasła typu - możesz wszystko, jak się chce to można. Przez co młodzi ludzi myślą, że każdy z nich będzie dyrektorem, a okazuje się, że są tylko trybikiem korporacji albo pracują w sklepach i są nie potrafią się do tego przystosować, bo ciągle widzieli hasła, że przecież tylko od nich zależy kim będą! Albo że to zarabianie pieniędzy to takit 8h w pracy i weekendy wolne... A to tak nie działa.
Przez co młodzi ludzi myślą, że każdy z nich będzie dyrektorem, a okazuje się, że są tylko trybikiem korporacji albo pracują w sklepach i są nie potrafią się do tego przystosować, bo ciągle widzieli hasła, że przecież tylko od nich zależy kim będą! Albo że to zarabianie pieniędzy to takit 8h w pracy i weekendy wolne... A to tak nie działa.



Mysle ze troche mieszasz dwie rzeczy. Jesli ktos jest trybikiem w korpo to rzeczywiście pracuje te 8-9 a czasem 10h dziennie z wolnymi weekendami, ale zarabia tak zeby potem miec czas dla siebie na hobby, rodzine itp. A praca po godzinach i w weekendy, poza specyfika pewnych zawodow (np. lekarza czy policjanta) bardzo czesto wiaze sie wlasnie z wlasna działalnością i laczeniem pracy z pasja - przykladem moga byc zawodnicy, fizjoterapeuci, weterynarze i wiekszosc ludzi zyjacych z koni. Sama nie wiem co jest fajniejsze, osobsicie przerabiam pierwsza opcje i nie narzekam jakos strasznie chociaz chcialoby sie mieć wiecej czasu dla koni
karolina_, pewnie zależy od korpo, ja od korpo to z daleka, więc mogę mieć ograniczoną wiedzę, jednak z tego co widzę to jednak nadgodziny i weekendy to nie jest nic wyjątkowego 🙂
desire   Druhu nieoceniony...
20 maja 2018 18:48
Ascaia no i tak w koło Macieju będziemy gadać o tym samym 😉 Oczywiście, że byłoby super. Jeszcze bardziej super byłoby gdyby każdy też mógł pojechać na wakacje albo kupić sobie samochód. Tylko i te wakacje i samochody byłyby wtedy droższe. Ta pensja minimalna i tak ostatnio rośnie, i całe szczęście.
Ja tak pracowałam - za 2 brutto przy pełnym etacie, jednocześnie płacąc za wynajem pokoju u obcych ludzi 850zł miesięcznie. Na zadupiu oczywiście, bo w centrum Warszawy to przecież nierealne. Dlatego ludzie wynajmują czasem i jeden pokój na dwie osoby.. A z drugiej strony wchodzę na to forum i widzę kupę ludzi młodszych ode mnie, którzy mają swoje konie i super sobie żyją. Skąd to się bierze?

w moim otoczeniu to w większości "bogatych rodziców mam". i osobiście znam tylko 1 osobę, która do wszystkiego doszła od zera, dobrze zarabia i ma auto, mieszkanie, rodzine itp., tylko i wyłącznie dzięki sobie, reszta to: rodzice pomogli/pożyczyli (na wieczne nie oddanie 😉), rodzice dali, rodzice dają. i takie oderwanie od rzeczywistości i zdziwienie, "a dlaczego tobie nie dadzą?!".  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się