praca

ovca   Per aspera donikąd
11 sierpnia 2016 17:20
Szukałam głównie za granicą, bo muszę odłożyć nieco hajsów (i wyprowadzić się jak najszybciej z domu :/ ). Pomyślałam o tej opcji, bo podobałoby mi się 😉 (bardziej niż na produkcji na pewno 😉 )


no to kierunek Berlin- wegańska stolica Europy 😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
11 sierpnia 2016 20:28
ovca, pomyslę nad tym, ale nie wiem czy uszu nie wykrwawię. Strasznie nie lubię niemieckiego 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
11 sierpnia 2016 20:57
madmaddie, ja też nie lubiłam. Ale jak się go uczy jako dorosły człowiek, to nie jest tak źle. Nawet całkiem go obecnie lubię 😀
madmaddie   Życie to jednak strata jest
11 sierpnia 2016 21:08
wczoraj spędziłam dzień w towarzystwie Niemców. no, thanks. Ale skandynawskie języki bardzo mi się podobają, o dziwo 🙂
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
11 sierpnia 2016 21:19
Kupka z przodu - wnioski z tego tygodnia (do każdego teraz musze napisać wszczęcie, pismo o wypis z mpzp, kartę informacyjną, później jechać na oględziny, spisać protokół, wysłac pismo o zakończeniu i decyzję)

Kupka z tyłu - decyzje do napisania

A oprócz tego jeszcze sprawy osoby, którą zastępuje plus wizje do spraw w toku i obsługa przychodzących osób  😂

Kiedy zaczną klonować ludzi?  👀
madmaddie w jakich językach mówisz? Kelnerowanie nie wchodzi w grę, tylko kuchnia? Jeśli posługujesz się biegle angielskim+jakimś innym językiem+byłabyś w stanie ogarnąć podstawy hiszpańskiego, a do tego umiesz naprawdę ruszać tyłek w robocie i faktycznie szukasz pracy za granicą to ja bym uderzała na Baleary  😍  w sezonie letnim. Ibiza, Formentera, Majorka, Menorka. Można ogarnąć fajny pieniądz, ja przez poprzednie 2 sezony zarobiłam na studia i jeszcze trochę mi zostało. Uważam, że to niezły pomysł jak ktoś potrzebuje grosza. No i hiszpańskie normy zatrudnienia są hmmm nieco mniej restrykcyjne niż się z tym spotkałam w innych częściach Europy... zwłaszcza jak potrzeba ludzi do roboty w środku sezonu. Ma dwie ręce? Ma. Ma dwie nogi? Ma. Książeczka sane...co? Wtf is that? Bierzemy!  👀 😁  Niestety ma to również swoje złe strony, ale ogólnie nie narzekam.  😉
Safie gdzie pracujesz? 😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
12 sierpnia 2016 11:02
feno, dzięki! teraz nie widzę żadnych takich ogłoszeń, bo późna pora sezonu (za to zalew au pair), ale będę mieć na uwadze w przyszłym roku 🙂
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
12 sierpnia 2016 11:54
Gwash, w urzędzie, czyli to wszystko w 30 dni  😂
feno a orientujesz się, jak wygląda kwestia pracy w końskiej branży?
flygirl na Ibizie jest parę stajni, na Formenterze tylko mój znajomy ma swoje 4-5 koni(jedyne stworzenia kopytne na całej wyspie zresztą...nie licząc kóz  :hihi🙂 i na nich wozi turystów(http://rutasesboixets.com/), tylko że on tam robi wszystko sam. Menorka to bardzo zakoniona wyspa, więc może tam, ale przez większość czasu trzebaby mieć gałki oczne przylepione plastrami do oczodołów żeby nie wypadały na widok tego, co oni tam z tymi końmi wyprawiają (https://es.wikipedia.org/wiki/Doma_menorquina) i nie liczyć na zapłatę, jedynie ciekawą formę spędzenia wakacji  😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
18 sierpnia 2016 15:45
Od września zmienia mi się forma pracy, jest to coś na kształt awansu... Nie będę odpowiedzialna za merchandising tylko na moim Tesco, ale też na kilku halach w regionie, co oznacza jeżdżenie od miasta do miasta... Do tej pory nikt w firmie tak nie robił, więc zagranie poniekąd pionierskie. Z połówki etatu zrobił mi się pełny. Szef oczekuje, że popracuje tak przynajmniej do końca roku, a ja już się ledwo wyrabiam z życiem... Boję się, że sobie nie poradzę, a z drugiej strony to może być naprawdę ciekawe i może wreszcie lepiej sobie zorganizuje czas.
Facella, od marchandisera mobilnego już niedaleka droga do zostania przedstawicielem handlowym lub koordynatorem merchów, więc nie bój się, tylko łap byka za rogi i daj z siebie wszystko! 🙂
Facella   Dawna re-volto wróć!
18 sierpnia 2016 21:41
mundialowa, tylko ta praca miała być przejściowa, a właściwie w czerwcu byłam skłonna szukać czego innego  😂 kształcę się w zupełnie innym kierunku i raczej by mi zależało na pracy w zawodzie. Ale szkoły zostało mi jeszcze 1,5 roku. Wszystko się jednak zanosi na to, że jeśli teraz sobie dam radę, to w przyszłości przejmę rejon (a że mi nieszczególnie zależy i nie mam na to parcia, to na bank tak będzie). Obecny przedstawiciel na ten rejon robi najlepsze wyniki w PL, więc jego awans to tylko kwestia czasu - a staż pracy w firmie ma krótszy niż ja, dodatkowo jest najmłodszym z przedstawicieli i wcześniej był "tylko" merchem  😁 jak widać da się. Jeździłam z nim w trasę nie raz i mniej więcej orientuję się, na czym polega jego praca, dało mi to super bazę do tego, co się będzie działo od września.
Facella, nie wiem, czy pracujesz z konkretnym działem produktów czy z firmą/producentem/dystrybutorem, ale wiem na czym praca polega i wiem też, że życiowe plany często ulegają zmianie. Dlatego nie ma co się nastawiać, tylko brać, co niesie los. Może akurat spodoba Ci się na tyle, że i Twoje plany ulegną zmianie. 😉 I mówi Ci to dziennikarz i marketingowiec z wykształcenia, a obecnie przedstawiciel handlowy. 😁
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 sierpnia 2016 12:04
Z firmą, mam produkty na chyba pięć różnych działów... Nie przywiązuje się do tej pracy, robię najlepiej jak umiem i jak dają, to biorę, korzystam ile wlezie. Nie narzekam, nawet są momenty, że lubię te pracę, ale mimo wszystko wole w przyszłości przeswietlac ludzi rentgenem 😁
Trzymam zatem kciuki, żeby wszystko poszło po Twojej myśli. 😉
Dziewczyny, podpowiedzcie bo juz sama nie wiem... Skladam papiery do pracy - zakres obowiazkow mam wypisany w CV i w liscie referencyjnym od bylego szefa - powtarzac to wszystko w liscie motywacyjnym? Mi sie wydaje, ze bedzie tego zwyczajnie za duzo... Co pisalyscie w swoich LM?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 sierpnia 2016 15:23
nerechta, dlaczego ta firma jest dla Ciebie i dlaczego Ty jesteś dla tej firmy.
Ok, wróciłam do żywych po targach, więc Wam trochę opowiem o tym najcięższym i najlepszym czasie odkąd pracuję w mojej firmie.

Targi to mega ciężki zapierdziel. To były najważniejsze targi branżowe dla nas. Są przeogromne. Przez 5 dni spałam może 6h w sumie. Codziennie kilkanaście spotkań biznesowych prowadzonych po niemiecku, angielsku, polsku. Z największymi firmami branży i nie tylko. Stres i wycieńczenie organizmu. Po całym dniu targów trzeba było jechać na chwilkę do hotelu, prysznic i wyjazd na imrezę/miasto - kontynuacja pracy i trochę rozluźnienia. Powrót do hotelu późną nocą, pobudka o 5 rano i znowu wyjazd na targi. Przez te kilka dni schudłam prawie 4kg. Jadłam tylko śniadanie w hotelu i potem cały dzień na nogach i w biegu. Nerwowe zerkanie na zegarek, kolejne spotkanie. Trzeba wyglądać świeżo, promiennie i w pełni fokusować się na celach biznesowych. Trzeci dzień łapią mnie objawy jak przy delirium. Dostaję dreszczy i mięśnie mi drżą, niedobrze mi i słabo. Ale trzeba wziąć się w garść, prowadzić kolejne spotkania. Oczy zapuchnięte, wory ukryte pod grubą warstwą mejkapu. Po 3-cim spotkaniu tego dnia mam wrażenie, że nie dam rady i umrę... Ale jakoś daję radę. W tym ferworze nawet nie mogę się nad sobą poużalać, odsapnąć. W końcu po ok. połowie dnia czuję się lepiej. Spotkania mega produktywne, obiecujące. Mnóstwo deali i biznesów dogranych. Tony wizytówek, że torebka pęka mi w szwach. Do naszego standu tacham różne prezenty i gadżety, które dostałam od partnerów. Nogi puchną od wysokich obcasów, kostka mnie tak boli, że mam wrażenie, że zaraz mi się złoży jak scyzoryk i się przewrócę... gorąco od eleganckich bluzek, spódnic, sukienek. Ale trzeba wytrzymać. Gardło zdarte, głowa pęka, mieszają mi się już wszystkie języki.

Generalnie odsypiałam te 5 dni 16 godzin. Jestem przeszczęśliwa, że dałam radę. Ost. spotkanie o 17 w piątek z najtłustszą rybą tej branży, która nienawidzi naszej firmy i nigdy nie chciała podjąć z nią współpracy. Kompletny sukces, szykują się biznesy na wielką skalę i wielkie kwoty. Po wyjściu z ich bootha mam ochotę skakać z radości.

Leżę w łóżku, przytulam się z moim zającem, który nie odstępuje mnie na krok, i czekam na mojego mężczyznę, aż wróci z Monachium późno w nocy.

Przed następnymi targami muszę naprawdę zacząć trenować wytrzymałość organizmu i brak snu przez kilka dni pod rząd 🙂

To tak w telegraficznym skrócie.
Meise  -rada... Buty na średnim obcasie. Torba na zapleczu z butami na zmianę (o ile macie stoisko) i kilka snaków w torebce (jakieś batony musli) oraz leki przeciwbólowe.
Meise, mieliście siłę na imprezy? Podziwiam. Ja po kolacji zwykle po 22 odpadałam, a było sporo spokojniej niż u Ciebie.
Meise  -rada... Buty na średnim obcasie. Torba na zapleczu z butami na zmianę (o ile macie stoisko) i kilka snaków w torebce (jakieś batony musli) oraz leki przeciwbólowe.


Miałam na zapleczu dwie pary na zmiany, niestety balerinki mnie obtarły na piętach do "mięsa", więc było jeszcze gorzej  🤔 Starałam się większość spotkań umawiać na naszym standzie, ale do niektórych firm pasowało podejść do ich standu, a targi i hale przeogromne. W środę nie byłam ANI RAZU w wc  😲 A zjeść nie mogłam nic, bo tak mi ścisnęło żołądek, że żułam tylko gumę pomiędzy spotkaniami  😉 Leków nie miałam i był to wielki błąd, ale pewnie też by mi nie pomogły szczególnie na takie ogólne wyczerpanie..

bera7, nie mieliśmy wyjścia, to były imprezy co-brandingowe, na które zapraszaliśmy też naszych partnerów - obecność obowiązkowa... I dzień w dzień pobudka o 5 rano. Dojazd do Kolonii - 17h busem. W pt po całym dniu targów w garniakach i garsonkach - do busa i znowu 17h z powrotem. Myślałam, że tam umrę, a niektórzy jeszcze mieli siłę imprezować i chlać w busie na maxa. Było mega głośno, muza na maxa a ja się zwinęłam w kłębek na swoim fotelu i mimo to zasnęłam, mając już w dupie wszystko i wszystkich  😀

Nie wiem skąd niektórzy biorą tą siłę i zdolność przyjmowania nieograniczonej ilości alko...
Meise, może się czymś wspomagają 😉 raczej czymś nielegalnym. Albo legalnymi lekami, mój kolega kiedyś wziął lek dla narkoleptyków i nie spał 24h, ale nie wiem jak to działa z alkoholem 😉
Nie no, nie sądzę 🙂 było nie było to moi koledzy i koleżanki z pracy, porządni ludzie  😁
Ja to jakiś słabiak jestem, chyba dlatego, że mięsa nie jem  😀

Jutro się zacznie... follow-upy i konwersja tych wszystkich spotkań  😉 plus sprawy bieżące. Zajrzałam na maila i trochę sobie humor tym popsułam, ale trudno, jakoś trzeba będzie to przejść (prawoklik -> oznacz jako przeczytane -> kawa 😀)
Meise, współczuję. To ja miałam komfort samolotu i odsypiania + hotel kilka minut taksówką od targów, które zaczynały się koło 9 rano.
No to klasa! My niestety tak dobrze nie mieliśmy, za dużo osób pojechało, żeby była możliwość lotu...
Plus busem z hotelu na teren targów (mimo, że było dość blisko) jechało się ok. 1h w jedną stronę (koszmarne korki). Ja się wypięłam na nasz autobus i z kumpelą jeździłam S-Bahnem  🙂

Cieszę się, że jestem już w domku, w swoim łóżeczku  😍
Meise, czytam i myślę sobie- dla żadnej pracy nie warto tak poświęcać swojego zdrowia. Taka eksploatacja fizyczna i psychiczna organizmu może się za jakiś czas odbić niezłą czkawką.
yegua, ale nie jest to codzienna sytuacja, tylko zdarzająca się raz-kilka razy w roku. To są akurat najcięższe targi w branży w ogóle - wiedziałam na co się piszę (no, może nie do końca..) i mimo to bardzo chciałam jechać. Nie żałuję ani trochę  🙂
Wierzę, że za rok będzie to jeszcze lepiej zorganizowane i użyjemy jednak transportu lotniczego.
Meise, mój znajmy to też nie jakiś menel spod sklepu, ale wziął Vigil, żeby móc jechać 20h samochodem bez przerwy 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się