Sprawy sercowe...

Dzieki wszystkim za odzew, dopiero teraz pisze bo bylam na zawodach. Nie mialam pojecia ze tyle jest tego typu dupków  🤔 eh widze zycie ciągle może mnie zaskoczyć  😁 Nie cierpie nie zamkniętych spraw, do tego ja głupia, naiwna, jak zawsze rozpamiętuje i sama nie daje sobie spokoju, mimo ze nie wolno, ze to nie moja wina, co najwyżej niedopasowanie. Pytanie brzmi- zadzwonić do niego i powiedziec mu pare słów (ostatecznie napisac gdyby nie odbierał) czy dac sobie spokój? Nie chodzi o jakies użalanie sie ale zaznaczenie ze tak sie nie traktuje ludzi. Nie mam problemu z mówieniem wprost i z chęcią nawet mu nawrzucam tylko czy jest to wszystko warte moich (jawnych) nerwów, czy większym taktem bedzie olanie gościa?
Averis   Czarny charakter
24 sierpnia 2014 21:48
Evson, olać, albo napisać zdawkowy sms typu "Szkoda, że nie miałeś odwagi, by zakończyć to z klasą. Żegnam"
Dzionka, dla mnie też sama prawda.
Miałam pare takich sytuacji z nagłym zrywaniem kontaktu ale jedna była szczególna.

Poznałam faceta który podobał mi się strasznie, ja mu poniekąd też. Pare razy się spotkaliśmy, wrzało ogolnie między nami 😉 nie owijałam w bawełnę, mówiłam wprost ze mi się podoba, bo uznałam ze musze być sobą i nie będę bawić się w gierki. On na to zaczał ze się dopiero rozstał, ze nie jest gotowy i takie tam dyrdymały. Więc uznałam, że nie możemy razem imprezować jeśli imprezy tak się dla nas kończą i ze trzeba na spokojnie poprowadzić tą znajomość. Zadzwoniłam do niego umówić się na spotkanie: usłyszałam ze nie może gadać i ze oddzwoni. no ok. oddzwonił po roku!!  😵 zaczął ze mną gadać jakby nigdy nic, że on już zdobył tę pracę.  🤔 i ze on właśnie przyjedzie n do znajomych gdzie jestem. no nie zdążyłam wspomnieć ze jestem tam z narzeczonym i naszym psem. Przyjechał i mial na twarzy taką setę, że zapamiętam na długo. W końcu przydybał mnie na balkonie i zaczął gadkę. Wiecie czemu się nie odezwał? bo ja prowadzę firmę, jestem zaradna i realizuje pasje. i w jego ocenie on nie miał mi czego zaoferować, ale już ma, bo jest i praca i pasja. tak tak, serio, nie zauważył ze minął rok, i zapomniał jak mnie potraktował. Powiedziałam, że niestety takie drzwi ma już u mnie zamknięte. Zdziwiony był, ale chyba dotarło. teraz mamy sporadyczny koleżeński kontakt 😉
Lov   all my life is changin' every day.
25 sierpnia 2014 17:32
Dziewczyny, czytając ostatnio wasze historie zaczynam się zastanawiać, kiedy jakieś wiksy u A. się pojawią, bo jak na razie to od pół roku nie mieliśmy nawet najmniejszej spiny 😁

A co do prześladowania- to jakiś czas temu powiedziałam P., że ta "przyjaźń" już sensu nie ma i nie chcę, żeby dzwonił. To wydzaniał dwa dni, tego drugiego od godziny 6 rano do 8.30 miałam 133 połączenia od niego, po czym pojawił się pod moim domem. Z PŁACZEM prosząc, żebym się z nim zobaczyła, bo on już zrozumiał, co zrobił źle, itepe, itede. W sumie przez chwilę zrobiło mi się go trochę żal, ale potem nie miałam skrupułów powiedzieć wprost, że swoją szansę stracił dawno temu i teraz może co najwyżej życzyć mi szczęścia 😉
Lov, my na razie ponad 5 lat bez najmniejszej spiny 😉 możesz sobie jeszcze spokojnie czekać 😉
Lov   all my life is changin' every day.
25 sierpnia 2014 17:47
galopada_, uff 😁 Bo serio zaczęłam się martwić, nie pokłóciliśmy się ani na wakacjach wspólnych, ani teraz widząc się praktycznie codziennie... Co prawda nigdy za codziennym spotykaniem się nie byłam, ale jak staramy się być kreatywni (uprawianie sportu, wspólne wyjścia, działanie w organizacji studenckiej itp.), to ani nuda, ani spiny się nie wkradają 😉
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
25 sierpnia 2014 18:44
A ja jestem za spotykaniem codziennie lub prawie codziennie wtedy mozna najlepiej poznać człowieka, a jak wkurza codzienna obecność partnera to jak dla mnie nie ma to dłuższej racji bytu i w moim poprzednim związku to się potwierdziło. Wiadomo nie jest to reguła, ale uważam, że w dużej mierze się sprawdza.
Lov   all my life is changin' every day.
25 sierpnia 2014 18:53
incognito, jeśli nie opiera się to na codziennym leżeniu na kanapie i oglądaniu filmów, to jak najbardziej 😉  Poza tym wydaje mi się, że przy codziennych spotkaniach szybciej do związku wkrada się rutyna i znudzenie swoją obecnością. Ja z A. rzadko leżymy nic nie robiąc, często też jest tak, że on siedzi przy kompie i zajmuje się swoimi sprawami, a ja z lapkiem- swoimi. Akurat lubimy nasze towarzystwo przy nauce czy pracy, zwłaszcza mnie to motywuje. Ale nie spędzamy czasu patrząc sobie w oczy i rzygając tęczą 😁
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
25 sierpnia 2014 18:58
Jak najbardziej to miałam na myśli. ja z K. jesteśmy razem dwa lata z hakiem i na tym etapie wygląda to jak weekendowe mieszkanie ze sobą u mnie+codzienne lub prawie codzienne spotkania, ale też nie siedzimy bezczynnie. Bywa i tak, że razemy leżymy i czytamy ja swoją książkę on swoją czasem jedną razem 😁 chodzimy na zakupy, sprzątamy razem, różne sprawy ogarniamy i K dalej mi się nie znudził 😁 to musi być prawdziwa miłość  😍
U nas to samo - od prawie ośmiu lat dzień w dzień razem ze sobą i nie znudziło się nam to jeszcze. A fazy mamy różne, od patrzenia się na siebie i rzygania tęczą, przez aktywne wyjścia, wycieczki, wyjazdy, po leżenie przez laptopem i oglądanie pierdół na internecie. Fazy się nie przeplatają, a aktualnie czas spędzamy przed laptopem 😁
kurcze ja nawet się nie zastanawiałam czy może mi się znudzić mój facet, ani przez chwile nie miałam takiego uczucia. i zawsze staram sie wrócic jak najszybciej  żeby już się spotkać w naszym mieszkaniu. mimo ze czesto wymienimy pare zdań i każdy robi swoje 😉to jakoś tak wtedy wszystko jest juz na miejscu. Stuknęło nam 1,5roku. 1,5roku w miarę świętego spokoju. 😉
Nie jestem stałą bywaczynią wątku, ale mimo to może znajdzie się życzliwa dusza, która pomoże mi obiektywnie spojrzeć na pewną sprawę - sama jakoś nie jestem w stanie jej przetworzyć.

SPRAWA: Tak gdzieś z pół roku temu siedziałam sama, przy komputerze, w mieszkaniu mojego faceta. Niechcący zamknęłam w przeglądarce kartę, na której oglądałam serial. Otworzyłam sobie historię, żeby odnaleźć zaginiony link. No i się zaczęło.
Nie musiałam wcale w tej historii grzebać - rzut oka wystarczył, żeby zorientować się, że mój szanowny mężczyzna, lat 30, przytłaczająco często odwiedza fejsbukowy profil pewnej dziewczyny - nie muszę pisać, że młodziutkiej i baaardzo ładnej. Dokładniej - ogląda se jej zdjęcia. Codziennie. Od niemal dwóch miesięcy. 🙁

Oczywiście jak B. wrócił do domu to zapytałam kto to jest i o co do cholery chodzi. Szczegółów tej rozmowy nie pamiętam, dużo było w tedy emocji, ale jego wyjaśnienia można streścić mniej więcej w słowach: "To jakaś dziewczyna, nie znam jej, ja ją tylko maluje".
A ja tego nie kupiłam, bo:
Po pierwsze, nic jeszcze wtedy nie namalował.
Po drugie, z calusieńkiego morza internetowych "pind", on wybrał sobie dziewczynę z naszej mieściny, którą w każdej chwili może spotkać, poznać - ja sama od tamtej pory widuje ją częściej niż bym chciała.
Po trzecie, częstotliwość, z którą właził na ten jej profil, jest dla mnie poprostu NIENORMALNA.
Mimo tych wszystkich wątpliwości nie otrzymałam żadnego innego wytłumaczenia niż to powyżej. Tylko przeprosiny. Długo mnie to męczyło, kłuło w mózg, że być może mój facet zauroczył się w kimś innym, ale jakoś (chyba trochę z bezsilności, trochę z upływu czasu, a trochę z wyrzutów sumienia, że gdzieś tam naruszyłam jego prywatność) w końcu to przebolałam.

To było pół roku temu. W ostatni piątek siadłam u niego do komputera, tym razem w jego obecności. I co widzę na pulpicie? Zdjęcie TEJ SAMEJ dziewczyny. I to samo tłumaczenie. Rozumiecie to? Bo ja nie jestem w stanie. Przeszło pół roku maluje tą samą dziewczynę, teraz na dodatek ze zdjęcia profilowego, które ma ile - 100 na 100 pikseli??? I ciągle nic nie namalował. Bo ma mało czasu. Mówi mi to wszystko z takim opanowaniem, że prawie mu wierze - gdyby jeszcze potrafił spojrzeć mi przy tym w oczy. I gdyby był trochę głupszy - bo uważam, że jest na tyle inteligentny, że domyśliłby się, że zrobi mi tym zdjęciem przykrość.

Help! Mam za dużo sprzecznych danych, żeby przejść obok tego obojętnie, a nijak nie potrafię przyjrzeć się temu na chłodno. Co się robi z takich przypadkach? Męczy o sensowniejsze tłumaczenie? Wierzy na słowo? Może to ze mną jest coś nie tak, że się tym przejmuje?
Nie meczy sie o tlumaczenie, bo i tak zadne Cie nie usatysfakcjonuje. Jak Cie zdradza, to sie nie przyzna, skoro nadal z Toba jest. Jak Cie nie zdradza, to nie ma do czego sie przyznawac i bedzie mowil to, co mowi, a w Tobie i tak juz wykielkowalo spore ziarno niepewnosci.

Sama musisz zdecydowac co bedziesz z tym dalej robic, jak sie z tym czujesz. Ufasz mu?
A czy on kiedykolwiek cos namalował? Ma pędzle? Sztalugi?
Dla mnie to dziwne. Moze on ja nęka?? Albo z nia chodzi?
Bo nie wiem co mogłoby mnie skłonić do wstawienia zdjecia realnego faceta na pulpit. Rozumiem jakiegoś mięsniaka z katalogu, albo babę z cyckami obcą. Ale to realna dziewczyna. Jakoś ja znalazł.
Jakoś jest z waszego miasta...
Za dużo zbieżności. Ja bym sie odezwała do laski.
Albo,poweszyla czy nie macie wspólnych znajomych i podpytala.
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
25 sierpnia 2014 20:51
ekhem,
Skoro facet ją maluje i faktycznie nie ma nic do ukrycia, poproś, żeby pochwalił się efektami swojej pracy.
Sprawa jest mocno zastanawiająca, a tłumaczenie podejrzane.
Ja bym z pewnością nie przeszła nad tym do porządku dziennego.
zen, Ufam. Zakładam, że nigdy mnie nie zdradził, nie zdradza i nie zdradzi w sensie fizycznym - duży jest, to i umie się kontrolować.
Tyle tylko, że ja niespecjalnie boje się zdrady fizycznej. Emocjonalnej, owszem. Boję się, że pod moim nosem kiełkuje jakaś dziwna sytuacja z potencjałem na dalszy rozwój. I tak zwyczajnie nie jestem gotowa pogodzić się z myślą, że mój facet dzieli swoje myśli pomiędzy dwie kobiety: mnie i jakąś dziwną obsesyjkę.

Dodofon, Pauli, maluje. Rzadko, bo rzadko, pędzle i farby ma. I nic ciekawego jeszcze z tego "pozowania" się nie wykluło - już po pierwszym epizodzie pojawił się jakiś niedomalowany portrecik, ale niewykluczone, że to na siłę, żeby kłamstwo się jednak uprawomocniło. Nawet mi nie podpowiadaj, że za nią łazi - wzdrygam się na samą myśl. Ale to normalny chłopak, znamy się od 5 lat, psychicznie z nim wszystko ok.

Jeszcze dopisze, że to zdjęcie na pulpicie to nie była tapeta - aż tak hardcorowo to nie jest. Jakiś tam pliczek, miniaturka się wyświetliła, więc widziałam co to.
No, ale co jak nic nie wywęsze? Jeśli nic między nimi nie ma na żywo, ale coś jest w jego głowie? Nie jestem przecież w stanie skontrolować jego uczuć, a on się nie przyznaje.
ekhem, a może on zwyczajnie prawdę mówi? Estetyczna fascynacja? Model na jakąś anielicę, elficę?
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
25 sierpnia 2014 21:44
ekhem,
Broń Boże nic Ci nie sugeruję, może facet faktycznie nie ma nic na sumieniu.
Może powinniście porozmawiać na spokojnie o waszym związku, może jest coś do przepracowania.
ekhem, cos pewnie jest na rzeczy, jest jakas fascynacja, zauroczenie kims w jego mniemaniu estetycznym, pieknym etc. W jego umysl nie wejdziesz, szkoda zycia i zdrowia. Mozesz po prostu na spokojnie powiedziec, ze ta sytuacja sprawia Ci przykrosc, ze jej nie akceptujesz i oczekujesz od niego stosownej reakcji. Bo to tez nie jest tak, ze robisz z igly widly, jest nad czym sie zastanowic.
Ej, ale skoro to - jak mówi ekhem - inteligentny facet, to myślicie, że mając coś na sumieniu wrzucałby zdjęcie tej laski na pulpit? Owszem, może i jakaś fascynacja jest, ale z autopsji wiem, że internetowe zdrady faceci potrafią dobrze ukryć. Raczej nie zostawiają ich na wierzchu z myślą "jak nie będę ukrywał, to moja kobieta nie będzie mnie podejrzewać".
Wydaje mi się, że poza szczerą rozmową i przedstawieniem sytuacji jako burzącą spokój związkowy ekhem nie jest w stanie nic zdziałać. Bo jeśli chce coś "wywęszyć" to wywęszy. Ale nie zawsze będzie to odpowiadało rzeczywistości. Podejrzliwość kobiety potrafi stworzyć różne historie... I żeby nie było - ekhem, to nie przytyk w Twoim kierunku, mówię jak było u mnie - coś zobaczyłam, coś wywęszyłam, coś dotworzyłam i zaczęło się walić. Teraz wiem, że każdą taką "modelkę" trzeba przegadać, a nie szukać na własną rękę dowodów zdrady, jeśli nie jest ona oczywista.
Mój ex się wypierał do końca. Najpierw smsów. Też nie wierzyłam, dlatego zostałam. Chciałam wierzyć. I było dobrze, do momentu...
A wypierał się jeszcze 3 razy.
Nawet, jak mu pokazałam wydrukowane jego rozmowy z pewną (śliczną i sympatyczną) dziewczyną...

ekhem, współczuję. Ale nie napiszę, że to moja historia, a Ty pogadasz z nim i będziesz sama lepiej wiedzieć. (BO mi się też wydawało, że "problem" rozwiązaliśmy 🤔wirek🙂
Cenciakos   Koń z ADHD i złośliwa zołza ;)
26 sierpnia 2014 09:47
ekhem - od niego prawdy się nie dowiesz. Jeśli zrobił coś złego i tak się wyprze, jeśli nie zrobił to i tak zasiał w Tobie duże ziarno niepewności i nieufności, która będzie Cię męczyła.

safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
26 sierpnia 2014 09:56


Mój wypierał się rozmów na gg, smsów czy profilu na cudownym badoo. Rozstaliśmy się, wróciliśmy do siebie, minęło 3,5 roku, a w piątek się dowiedziałam, że spotyka się z jakąś nową panną. Do czego sam się przyznał. [...] Z drugiej strony mocno przez ten czas podkopał moje poczucie własnej wartości, które obecnie jest gdzieś w okolicach -50.



Nie no taki człowiek na pewno jest "do lubienia jako człowiek". To trochę masochistyczne chcieć utrzymywać kontakt z kimś kto podkopuje nasze poczucie własnej wartości- wiem, przerabiałam, nie polecam. Nie lepiej się otaczać ludźmi, dzięki którym stajemy i czujemy się lepsi/ szczęśliwsi?
Cenciakos, zaraz, zaraz. Twój facet ma oficjalnie drugą laskę? i Ty o tym wiesz, że ją ma? czy się rozstaliście i ma tylko jedną (tamtą) ?
Bee.   przewodnicząca chaos serce ma przebite strzałą.
26 sierpnia 2014 10:01
myślę, że znów trochę demonizujecie, chociaż wiem, że każda chciałaby ustrzec ekhem przed bolesnym rozstaniem i rozczarowaniem.
ekhem, mówisz, że maluje, a więc to artysta. artyści tak mają, to trochę inni i bardziej skomplikowani ludzie. porozmawiaj. przedyskutuj, ale starając się powstrzymać od emocji. spróbuj przejść z Nim na "przyjacielską stopę" a nie tą oskarżającą, złośliwą. mówisz, że znacie się od 5lat, więc krotko pewnie z sobą nie jesteście. nikt z nas nie zna Go tak jak Ty i prawdopodobnie nikt też, mimo wszystko, nie spojrzy na to obiektywnie - bo każdy coś przeszedł (jak już czytasz, wypieranie się smsów, itd). ja trochę uważam jak halo, że to może być po prostu artystyczna fascynacja. jak postarasz się porozmawiać i On będzie kręcił, to Ty będziesz wiedzieć, BO TY ZNASZ GO NAJLEPIEJ.
ot takie moje zdanie. 🙂
Averis   Czarny charakter
26 sierpnia 2014 10:07
Bee., czy jak maluję konia raz na pół roku w zeszycie, to już mogę ranić partnera i stalkować obcego faceta?

Może być artystą, ale przede wszystkim jest dorosłym (!) facetem. Poza tym jako wielbiciel sztuki powinien mieć dość dobrze rozwiniętą empatię.
Cenciakos   Koń z ADHD i złośliwa zołza ;)
26 sierpnia 2014 10:16
safie  widzisz- wbrew pozorom to jest na prawdę mega fajny chłopak. Tylko może faktycznie nie do życia w związku.
Nie opisałam całej naszej historii, a jest ona wypełniona "dramatami". Ja też jestem ciężka- nie potrafię odpuścić. No jak- dla mnie się nie zmieni? ja nie dam rady? ale jak to chce inną, a ja mam dać spokój? On ma swoje za uszami, ale nie jest "tym złym". Sama sobie winna jestem, bo wiem na jakich zasadach nasza "relacja" była. Teoretycznie żyliśmy jakbyśmy byli razem, ale było pewne "ale", na które ja się godziłam.
Trudno to będzie zrozumieć - ja też bym te 4 lata temu wysłała taką "mnie" na leczenie do psychiatryka i nie mogłabym zrozumieć jak tak można żyć. Tak jak żona nie zrozumie jak można być kochanką. Punkt widzenia i rozumienia zależy od sytuacji w której się znajduje.

Isabelle on nie ma oficjalnie laski innej. Spotkał się z nią parę razy.

ekhem prawdy mogłabyś się tylko dowiedzieć od tej dziewczyny. Choć jeśli ona nie ma pojęcia o jego istnieniu, to jeszcze chłopaka w kłopoty wpędzisz.

Bee.   przewodnicząca chaos serce ma przebite strzałą.
26 sierpnia 2014 10:17
Averis, oczywiście, że nie, ale ja sama, jako "fotograf" mam kilka takich "obiektów", może nie tak przesadnie, jak partner ekhem, ale jednak. moj P. nie traktuje tego, jak ranienie, bardziej jako moją twórcza fascynację, ale my, mimo krótkiego stażu, mamy dość zdrowy związek, tak mi się wydaję. 🙂 
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 sierpnia 2014 10:20
Cenciakos, ślicznie go usprawiedliwiasz. Ile czasu juz tak robisz?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się