Sprawy sercowe...

Ja nie wątpię, że tacy faceci istnieją i że część kobiet ma z nimi po prostu przes*ane. Tak samo jest masa spoko facetów oraz takich, którzy mają przekichane ze swoimi kobietami heterami. W mojej rodzinie i okolicy jest baaardzo szeroki przekrój ludzi których, patrząc na chłodno mogę oceniać pod różnymi kątami. Mi (i myślę, że Smartini również) chodzi głównie o uogólnianie w stronę tego, że łolaboga zły mężczyzna.
Co do tego motywu z ciotką bo u mnie często występują wizyty u babci, której zwykle trzeba pomóc w jakimś drobiazgu albo większej robocie. Nigdy nie usłyszałam żadnego marudzenia, K zawsze we wszystkim pomaga i robi to bez mruknięcia jednak daleko mu do tego, żeby radośnie krzyczeć: tak, jedźmy do babci, trzeba pomóc jej przejrzeć wszystkie zebrane naczynia! 😉 Myślę, że gdyby on zabierał mnie do swojej cioci czy babci to wyglądałoby to dokładnie tak samo.
tak Was czytam - i te artykuły również, i też myślę, ze jestem z innej galaktyki - tak jak otaczający mnie ludzie.
Środowisko, facet, znajomi - to nasz wybór. Więc od nas zależy jacy będą.
Rodzina - to nie nasz wybór - ale kontakt można ograniczyć do niezbędnego minimum.

"męskie zajęcia" - typu naprawa kranu, zmiana opon czy przybicie gwoździa? Mam to gdzieś czy facet to umie czy nie.
Takie rzeczy zdarzają się rzadko i nie są istotą życia. Są tak mało istotne, że praktycznie niezauważalne.
Ważniejsze jest to czy ktoś jest sobą, ma empatię, jest sympatyczny, można na nim polegać i kobieta przy nim nie czuje się żle.

Rozmowa z moją znajomą 55+ - jej mąż nie robił w domu NIC, kompletnie, był wolnym duchem muzykiem (teraz nie żyje już) i ona była nim zachwycona, nie oczekiwała od niego żadnej pomocy w domu, przy dziecku, bo jego sposób bycia, traktowania jej, wyrażania się o niej, empatia, przyjaźń była dla niej najważniejsza.
Facet nie pomagał w niczym, ale pisał dla niej piosenki, jak ona ogarniała kuchnię - siadał nic nie robił ale np. pisał tekst i głośno jej czytał, konsultował, żartował, śmiał się, opowiadał.
Po prostu BYŁ. Pomimo, że "szorowała" parkiet na kolanach czuła się przy nim zawsze jak księżniczka.
Bo wyrażał uczucia, wspierał ją, był z nią duchowo. I jej to odpowiadało w 100%.
Dodofon, sama nie raz narzekałaś na swoją relację, więc zgodzę się, że nasz wybór. Ale nie zawsze trafny.

I znów wracamy do tego o dla kogo jest męskie 😉. Ja mam w żyłach, wieś, konie, życie takie a nie inne. Naukowiec czy artysta zupełnie nie szedłby ze mną w parze. Oczywiście mam też wymagania intelektualne, lubię czasem skorzystać z oferty kultury. Ale moja codzienność to właśnie budowanie, naprawianie, ulepszanie. I cieszy mnie gdy w tej mojej rzeczywistości mogę liczyć na pomoc.

Jakoś nie bardzo wyobrażam też sobie, by facet w garniaku od Armaniego ochoczo wracał do domu i brał się za rąbanie drzewa 😉
Facet w garniaku od armaniego mógłby rzucić co miesiąc 5 koła na pracowników fizycznych 🙂
Tak - moja relacja jest specyficzna - ale nie ogranicza mi rozwoju, hobby, samorealizacji
Jakoś nie bardzo wyobrażam też sobie, by facet w garniaku od Armaniego ochoczo wracał do domu i brał się za rąbanie drzewa 😉

A dlaczego nie? 😉 Serio, znam takich. Tylko niestety zajęci już są.

Dodofon, ogólnie się z Tobą zgodzę - cały czas konkluzją dyskusji jest, że każdemu według potrzeb. 😉 Ale nie zgodzę się z tym, że takie techniczne problemy zdarzają się w życiu rzadko. 😉

Dla mnie o tyle istotne to przysłowiowe przybicie gwoździa, że chciałabym mieć w mężczyźnie partnera. Skoro ja umiem przybić gwoździa, no to niech on też umie przybić gwoździa. Ja umiem ugotować rosół - niech on umie ugotować rosół. To są jednak podstawy. 
Nigdy nie patrzyłam na ukończone szkoły, na tzw status społeczny rodziny z której mężczyzna pochodzi, na zasobność portfela. Bo te rzeczy moim zdaniem nie są przełożeniem. Ale jednak... lepiej się jednak czuję z kimś kto w zakresie inteligencji, wiedzy, obejścia towarzyskiego, kultury, hierarchii wartości, umiejętności życia codziennego przedstawia podobny "poziom" jak ja. Bo z kimś takim jest o czym rozmawiać, bo z kimś takim łatwiej się zrozumieć bez słów, bo ktoś taki pomoże bez problemu, bo z kimś takim ma się wspólne zainteresowania.


smartini   fb & insta: dokłaczone
05 listopada 2016 10:54
Alez ja nie przecze, ze takich sytuacji jak w artykule nie ma. Tylko ze jest opisywany z poziomu absolutnej normy i oczywisgosci a opisywane są zwiazki patologiczne!
Gdyby na początku dac wstep 'no to pomowmy o patologicznych zwiazkach i manipulacji ze strony mezczyzn' - i (prawie) wszystko spoko.
Ale artykul jest od poczatku w tonie 'no to jak to jest w tych malzenstwach' a to juz nie jest fajne.
Tekst sugeruje, ze to reguła i całą winę ponoszą faceci a ja się z tym nie zgadzam.
nie wiem... nigdy nie zepsuło mi się nic technicznie... jakoś istotnie
psuje się kran, zamykam zawór, szukam w necie "dziada od kranu" - i wołam fachowca,
mam do zawieszenia obraz wołam fachowca - skąd mam mieć w domu wiertarkę udarową, kołki rozporowe oraz poziomicę aby to zrobić (lub partner?)
do jednego obrazka kupować wiertarkę i komplet wierteł pod każdy "gwoździk"? Nie wyobrażam sobie partactwa typu biorę młotek i gwóźdź i walę w ścianę - kalecząc ją.
Kurde, uświadamiam sobie jak bardzo ludzie się różnią 😉
Nie mówię, że sama zrobiłabym wszystko ale dla mnie posiadanie w domu wiertarki udarowej, kołków, poziomicy i całej kasy innych rzeczy jest najnormalniejsze w świecie. Przez x lat sytuacja finansowa u mnie w domu była taka, że Tata co mógł to robił sam i tyle. Efektem tego jest fakt, że jeśli jest potrzeba to zrobi praktycznie wszystko. Dopiero od jakichś 10 lat wszelkie remonty i inne robione są przez zamawiane (po znajomości 😉 ) ekipy. W każdym razie nauczona jestem tego, że jeśli można coś zrobić samemu to się to robi zamiast wydawać kasę na "fachowców". Obrazek na normalnej ścianie powiesi każdy, tak samo jak każdy zmieni klasyczną uszczelkę. W temacie: dzisiaj facebook wypluł mi wspomnienie o K naprawiającym rury w łazience 😉
Inna sprawa, że on jest majsterkowiczem i z pomocą narzędzi w garażu zrobił na przykład regał. Teraz kombinujemy jak zdobyć drewno bo chce zabrać się za jakiś wymyślniejszy mebel do sypialni, od podstaw.
Tak samo nie rozumiem tego, że jednak strona związku ma niby prawo mieć totalnie w dupsku prowadzenie domu. Mój ojciec pracuje bardzo dużo i utrzymuje rodzinę a i tak trochę pomaga. Oboje rodzice mojego K to artyści. On muzyk, ona malarka i każde z nich zapierdziela w domu. Nikt nikomu nie recytuje wierszy do szorowania podłogi. Razem ją szorują. Nie wyobrażam sobie relacji z kimś kto zachowuje się całkowicie inaczej.
O to, to - razem szorują podłogi śpiewając piosenki. 😉

U mnie tak samo jak u Chess.
Pierwszym zakupem jak podpisałam wstępną umowę na kupno mieszkania była skrzynka narzędziowa. W tej chwili mam więcej narzędzi niż mój ojciec. Owszem do powieszenie dużych półek wzywałam fachowca z bardzo porządną wiertarą (stary blok z solidnej radzieckiej wielkiej płyty 😉 ). Ale poza tym sama robię różne rzeczy w domu. Meble robię - takie hobby. Więc... facet nieumiejący wywiercić prostej dziury pod śrubę... mój facet... no głupio jakoś 😉
 
Dodofon, jestem realistką. Ja faceta z garniturem od Armaniego, który wyprowadziłby się za mną w dzicz do lasu to ten tego... za cienka jestem 😉  Wiem, że nie mogę mieć wszystkiego, zwłaszcza, że sama nie jestem typem powalającej urodą na kolana. Więc należało wybrać cechy ważniejsze a z innych trochę ustąpić.
Ascaia, zgadzam się w całej rozciągłości.

Mój rasowy wbijacz gwoździ zaprosił mnie do operetki na "Skrzypka na dachu".
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
05 listopada 2016 20:02
Tata mojego kolegi z podstawówki miał własną firmę, a w wolnym czasie majsterkował. I nie mam tu na myśli wbicia gwoździa w ścianę, a rozbudowę i przebudowę domu w zależności od potrzeb rodziny. W trakcie kilku lat zaliczyłam dobudowanie piętra, ścianki działowej, jak siostra z bratem wymagali już oddzielnych przestrzeni, rozbudowę o kolejne pokoje i, przede wszystkim, meble! Jeju, jakie ten człowiek robił piękne drewniane meble.  😍 Mój mąż ma kilka skrzynek narzędziowych, wiertarkę, szlifierkę. I nie są to gadżety, on tego używa.
Dla mnie to się wszystko rozchodzi o ZARADNOŚĆ. Właśnie urządzam mieszkanie - wiadomo, potrzebuję 1500 specjalistów, bo tu hydraulik, tam burzenie ścian, tu stolarz... I fajnie by było gdyby ktokolwiek w mojej lub W rodzinie cokolwiek z tego ogarniał, no ale cóż - obie rodziny takie same 😀 ALE: mój tata zna wszystkich fachowców świata, więc obdzwonił zaufanych i mam kompletną ekipę, a do tego jego pracownicy (zajmujący się zupełnie czym innym) zrobią u nas za free dużą część roboty. No czy to nie jest zaradność? Czy nie o to właśnie chodzi, a nie o to żeby mój tata własnymi ręcami montował mi wanny i inne bidety? Mi to nie tylko wystarcza, ale i imponuje wręcz, tata zawsze ma rozwiązanie na wszystko 😍 (zakochana córeczka tatusia)
Dzionka, ale to już trochę wyższy poziom wtajemniczenia 😉 nie wymagam by każdy znalazł się na wszystkim. Tak jak zrobienie budyniu czy sernika na zimno nie czyni ze mnie cukiernika.
Ale zaradność właśnie. Ważna rzecz w życiu.
Stawianie ścian to jedno, no ale żeby facet nie umiał gwoździa prosto pod powieszenie obrazka wbić 😉 Albo dziurkę pod śrubkę wywiercić w szafie jak haczyk trzeba przewiesić. 😉 Albo sprawdzić dlaczego włącznik lampki nie działa...
Wzywać fachowca do takiej durnoty, na 10 minut roboty. (a wziąłby pewnie z dojazdem z 50zł 😉 )
Averis   Czarny charakter
05 listopada 2016 23:02
Mnie nie interesuje wiercenie, wbijanie i operowanie frezarką. Gwóźdź sobie sama wbiję jak muszę, do wiercenia wezmę kolegę lub sąsiada. Ostatnio doszłam do wniosku, że najbardziej męski facet dla mnie to taki, który razem ze mną sprząta, zmywa, prasuje i odkurza. Bo wiercić w ścianie trzeba dwa razy do roku, a ogarniać wspólną przestrzeń kilka razy w tygodniu/ codziennie. Serio, nigdy nie imponowały mi skille takie, jak kładzenie fug czy wymiana tej legendarnej uszczelki w kranie. Dopóki czuję, że jestem w związku traktowana fair, to mogę robić wszystko. Co nie znaczy, że musimy robić po równo. Nieźle gotuję, ale nienawidzę zmywać naczyń, więc na przykład układ gotowanie za zmywanie jest dla mnie ok. Tak samo mogę wywiercić dziurę w ścianie, jeśli partner posprzątałby po tym bałaganie.
busch   Mad god's blessing.
06 listopada 2016 14:47
Averis, no właśnie myślę że to 'fair' jest ważniejsze niż 'po równo'... chociaż też trudniejsze do zdefiniowania. Np. ja nie wyobrażam sobie się wkurzać na faceta, że sprząta mniej niż ja, jeśli jednocześnie pracuje dużo więcej niż ja i nie ma wolnych weekendów. Lub że wtedy nie gotuje.

Chodzi o to, żeby każda strona wkładała w związek mniej więcej tyle samo energii, która z kolei może być zarabianiem więcej pieniędzy, opiekowaniem się dziećmi, sprzątaniem, gotowaniem, ale też słuchaniem, empatią, robieniem sobie miłych niespodzianek itp. itd. 'Waga' poszczególnych elementów pewnie będzie zależeć już od indywidualnej pary.

edit: Pewnie najgorzej jest jak dwie osoby w parze mają zupełnie inny 'taryfikator' energii z różnych źródeł i są pretensje, bo kobieta wolałaby by facet więcej pomagał przy domu, a jemu się wydaje, że jest wszystko ok bo więcej zarabia itp. itd.
.
busch   Mad god's blessing.
06 listopada 2016 20:04
pamirowa, no właśnie chciałam powiedzieć, że w takiej sytuacji ani Ty, ani on nie macie 'obiektywnie' racji, bo nie ma żadnych obiektywnych przeliczników w tej materii 😉. Najlepiej jest się komunikować ze sobą i negocjować, jeśli coś zgrzyta 😉.
BASZNIA   mleczna i deserowa
07 listopada 2016 23:15
Zupełnie inaczej odczytałam ten artykuł,  który wstawiła Dodo. 
I uważam,  że jest bardzo trafiony.  Chaotyczny,  ale trafiony.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 listopada 2016 08:05
Rozmawiałam ostatnio z siostrą, jęczałam jej na swojego chłopa że nie chce mi pomagać w domu(jedyne, czego od niego wymagam to wyrzucanie śmieci, sprzątanie po robieniu sobie jedzenia i czasem ogarnięcie w weekend jak mnie nie ma a on jest).
I od niej słyszałam to "daj chłopakowi spokój, ciężko pracuje, sprzątaj sama, nie chciej nic od niego, przecież on jest zmęczony i musi odpocząć" 😲
Troszkę "szokłam" 😲 Serio wymaganie od dorosłego mężczyzny powyższych rzeczy jest ponad jego siły? 😲
Ja od niedawna mieszkam na wsi i tu niestety facet musi umiec wszystko. Moj umie wiec nie ma problemu. Ale np ja wczoraj rabalam drzewo a on ukladal ,bo uwielbiam rabac drzewo ale nienawidze ukladac. Jakby ktos to z boku zobaczyl to by sie zlapal za glowe😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
08 listopada 2016 13:01
CzarownicaSa, nie, nie jest. To model rodem z poradnika dobrej, amerykańskiej żony z lat 50. To naprawdę minimum oczekujesz. Mój mąż pracuje więcej niż ja, a po 9h wpada do domu, przejmuje dziecko, puści pranie i zmywanie, wyrzuci śmiecie, ogarnie kuchnię, w weekendy szoruje chatę i auta. Sam z siebie.
Czarowniczko, nawet gdyby utrzymywal cały dom i mnie finansowo, to nie wyobrażam sobie, żeby aż takim problemem było wyniesienie śmieci, czy sprzątniecie talerza. Twoja siostrzyczka chyba za bardzo przesadza  😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 listopada 2016 13:27
Uff... juz myslalam, ze cos ze mna nie tak 🤔wirek:
Pracuje 10h dziennie jako spawacz, wiec zdaje sobie sprawe z tego ze nie jest łatwo. Ale jak ktoś ma sile po tych 10h lecieć do sklepu po fajki 20min w jeden stronę to nie uwierze, ze jest zbyt zmęczony żeby smieci wyrzucic 🤔
Wkurza mnie to, ale dre z nim koty i drzec o to bede, bo jestem jego partnerka a nie służąca. Lodowka nie gryzie, można wsadzić wsadzić niej z powrotem słoik jak sie to wyjelo i sie nie umrze od tego 👿
Przeciez to już by po drodze to wyniósł na śmietnik, skoro i tak idzie.  😲
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 listopada 2016 14:45
Lepiej- my mamy śmietnik na podwórku, 5 kroków od drzwi 😀
Nie ogarniam... serio. No, ale on PRACUJE 😀
No nikt nie mowi, że nie pracuje, ale serio!? Pięć kroków!? Szczyt lenistwa!!  🤔wirek:
Wiecie... mnie kiedyś pewien starszy pan, wychowany w kulturze patriarchalnej, powiedział zupełnie poważnie, że... nie powinnam zmuszać męża do czynności takich, jak wyrzucanie śmieci, zmywanie naczyń czy sprzątanie po sobie, ponieważ to jest niemęskie i jeżeli będę go w ten sposób psychicznie kastrować, to mnie zostawi.  🤔  😲  😂
Murat-Gazon Dooobre, muszę powiedzieć mojemu, że sam się psychicznie wykastrował 😂 W tym związku to on jest tą bardziej pedantyczną i poukładaną stroną, mimo że również pracuje jako spawacz i praca + dojazd do niej zajmują mu naprawdę sporo życia. Twierdzi, że niemęskie jest żeby ktoś po nim sprzątał 😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
08 listopada 2016 16:43
No ja mojemu sugeruję wielokrotnie, że jak zacznie zarabiać tyle, żeby nas stać było na sprzątaczkę- niech sobie olewa i nie sprząta do woli 😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się