Sprawy sercowe...

smartini   fb & insta: dokłaczone
02 sierpnia 2018 14:46
No no, o takie przyjaźnie mi właśnie chodzi ;D
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 sierpnia 2018 15:46
Ja bym się zastanowiła dlaczego:
A) zakochujesz się w facecie, który nie jest dla Ciebie dostępny
B) nie mozesz zapomnieć misiącami o relacji w której sie nic nie wydarzyło. Dlaczego wywołuje w Tobie smutek i złość. 

ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
02 sierpnia 2018 15:52
JARA,
o to to! W punkcik.

Bischa, tylko nie odbieraj Jary (Jarej?) negatywnie.
Chyba dziewczyny juz wszystko napisaly. Ja bym chciala od siebie dodac, ze z tego co piszesz on Waszej relacji nie nadawal tak wielkiego znaczenia jak Ty skoro potrafil z dnia na dzien te relacje zakonczyc.
No i tez zastanowilabym sie nad tym co napisala Strzyga. Szczegolnie nad tym pierwszym. Ja generalnie na miejscu zony rowniez bylabym wkurzona, gdyby jakas przyjacioleczka mojego faceta zapraszala go na kawki i wyczekiwala telefonow od niego.
Bischa   TAFC Polska :)
02 sierpnia 2018 17:10
Ja na nikogo nie jesstem zła.

Jara jaki zawodnik, za koniem jezdziłam, faceci w wieku 50-60 lat nie są i nigdy nie byli w moim typie, a w takim wieku jest zawodnik swego czasu na nim jeżdżący. Ba nick tutaj jest od imienia tego konia.

Z grajkiem po 4 latach stalismy się koncertowymi "kumplami" także nie mam czego żałować. 

Kierowca-zaproszenie na kawę do którego nie doszło, bo mi się podobał a nie ze myślałam że on coś tego. 

Co do M. Proszę, nie czytajcie po lebkach i wybiórczo.
Zaprosiłam na jedną kawę, od razu zaznaczyłam w rozmowie ze przyjacielska. Bo wiecznie czasu na dluzsze rozmowy. Jedna, jedyna. O więcej nie prosiłam. On na kolejna nie zaprosił koniec tematu.
Telefony. Sam wziął numer do mnie i dzwonił TYLKO w sprawie dostaw. To że tamtego dnia nie zadzwonił było jasne ze coś bylo nie tak. Żadnych innych innych nie oczekiwałam 🤔
Ja przepraszam, jesli odbierzesz mnie jakos ofensywnie, ale...
To na jakiej podstawie uznawalas go za przyjaciela skoro dzwonil do Ciebie wylacznie sluzbowo a wczasie spokan rowniez sluzbowych uprawialiscie gadke-szmatke o zyciu?

Bo troszke nie ogarniam.
Hmm, no ja właśnie nie czytam wybiórczo, tylko dokładnie. Wyczekiwałaś telefonów- wszystko jedno czy prywatnych czy służbowych. Było Ci przykro, że nie zadzwonił- określiłaś to nawet słowem "koszmar". W związku z tym kryła się za tymi telefonami jakaś nadzieja, uczucie i oczekiwania.

I nadal nie byłabym zadowolona z przyjacielskich zaproszeń na kawki czy tam jedną kawkę z koleżanką, która się skrycie podkochuje w moim mężu. No nie. Sorry, że to powiem, ale facet dobrze zrobił, że to urwał. Dla Ciebie w sumie też dobrze. Lepiej pewne sprawy uciąć niż albo robić sobie przez kolejne miesiące niepotrzebną nadzieję albo zranić kogoś trzeciego.
busch   Mad god's blessing.
02 sierpnia 2018 18:09
Przyszłam podzielić się z wami smutną historią, a właściwie smutnym zakończeniem historii którą jako ostatnią opowiedziałam, o friendzone i walce z własnymi uczuciami do "przyjaciela". Niestety teraz wiem, że to był pseudo przyjaciel, przyjaciele tak się nie zachowują.

Przypomnę, M. był, jak mi się wydawało moim przyjacielem już praktycznie, żonaty, dzieciaty, od pierwszego dnia byłam pogodzona z myślą, że nigdy razem nie będziemy z wyżej wymienionych powodów, czasem tylko miałam kryzys płaczący. Rozmawialiśmy i mogliśmy rozmawiać o wszystkim i o niczym. Wydawało mi się, że się super rozumiemy, byliśmy na przyjacielskiej kawie, M. bardzo mnie wspierał, gdy jego kumpel z którym zaczynało mi się układać zrobił mnie w bambuko i oszukał. Był moment że chciałam odejść z lotniska, by odpocząć od tego wszystkiego (i tak musiałam zmienić lokal w którym pracuję), miałam kryzys. To M. walczył żebym została na lotnisku jednak, że on się nie zgadza żebym odchodziła. Myślę, że się domyślał że coś więcej czuję, ale nie robił z tego wielkiego ajwaj, żyliśmy w zgodzie.

[...]

Dzień później zeszłam po inną dostawę (sama, B. pracował co drugi dzień), w międzyczasie przyjechał M. i widzę że coś jest nie halo, wiedziałam już że zostaję na lotnisku, że będę pracować tam gdzie mnie namawiał, usłyszałam, że co go to obchodzi i w ogóle miał focha na mnie, nawet się nie przywitał. Pomyślałam "spoko, gorszy dzień" bo to już się zdarzało czasem, dzień-dwa i wracało do normy. 3 kolejne dni bez zmian. Wstając w piątek do pracy, uznałam że zacznę panikować, jeśli zadzwoni (tego dnia miał do nas kolejną dostawę) do restauracji, a nie do mnie (to było jak radar, jeśli dostawcy z tej firmy dzwonili na górę, znaczy że dostawę przywiózł ktoś inny niż M., M. zawsze dzwonił do mnie, 100% pewność), byłam akurat na magazynie, rozkładałam inną dostawę dzwonią do mnie z restauracji, że dostawa (ta którą M. przywozi zazwyczaj) przyjechała. Zbladłam, zzieleniałam i myśl "proszę, żeby to nie był M. 🙁". Koszmar niestety się spełnił, to był M.


Wg mnie podane wyżej fragmenty brzmią tak, jakbyś Ty czuła do niego silne romantyczne emocje, a w związku z tym trudno to nazwać prawdziwą przyjaźnią - ja przynajmniej bym nie nazwała przyjaźnią sytuacji, w której ja mam koleżeńskie intencje, a druga strona ewidentnie chciałaby więcej, gdyby tylko nie było okoliczności x, y i z.

Uważam, że zrobiłaś błąd próbując się przyjaźnić z facetem, w którym się zakochałaś i powinnaś była wycofać się do relacji pracowych, przede wszystkim dla swojego dobra - ale też dla dobra związku tego M. z jego żoną. Takie udawanie że interesuje Cię tylko przyjaźń, kiedy w rzeczywistości facet wywołuje w Tobie tak silne emocje, jest bardzo niezdrowe dla Twojego zdrowia psychicznego i emocjonalnego samopoczucia. A to, że w dodatku uznajesz odcięcie się M. od tej całej toksycznej sytuacji za świństwo świadczy o tym, że nawet nie dostrzegasz, jak bardzo siebie samą raniłaś tym "lizaniem loda przez szybkę".
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 sierpnia 2018 19:56
Bischa, ja naprawdę na Twoim miejscu zastanowiłabym się nad terapią. Widać, że bardzo wszystko przeżywasz. Ładujesz się w dziwne sytuacje, które później miesiącami analizujesz i z których nie potrafisz się otrząsnąć... może czas zastanowić się dlaczego tak jest i spróbować poszukać relacji, która ma szanse na powodzenie?
Strzyga, słusznie prawi.
Bischa, emocje masz tak "podbite", że przypomina mi to trochę zachowanie nastolatki, która przeżywa rozczarowanie miłosne. Twoje emocje związane z M. są tak silne, że kojarzą mi się z odejściem faceta, a nie z zerwaniem kontaktu przez kolegę. Myślę, że M. domyślił się Twoich uczuć i dla dobra obojga zerwał relację.
Bischa... poważne... "znajomy" z pracy, kompletnie nieważny dostawca to Twój przyjaciel?  😲 😲 😲
To tak jakbym za przyjaciela uważała kolesia z DHL co przychodzi codzień z pocztą do biura...

Dla kolesia prawdopodobnie byłaś jedna z wielu znajomych z pracy... nawet nie koleżanką - koleś ma pracę rozwozi towar więc i "kaweczki" i miłe gadki z Paniami mu się trafiają - to normalne. Ty dobudowałaś do tego historię wielkiej "przyjaźni" i zaangażowania z drugiej strony.
A tu nic nie było.
Zaczęłaś może gościa męczyć, albo nie chce mu się gadać, albo stracił "karmę" na Ciebie, albo mu się nie chce.
Norma przy płytkich nieistotnych znajomościach.
Można sie pośmiać i pożartować czy wypić kawę, ale jutro będzie odbierał towar ktoś inny i nadal sie pożartuje, pośmieje czy wypije kawę  NORMALNE znajomości w pracy. Bez podtekstów.
No... o to wlasnie pytałam.

Mialabym ze 100 'przyjaciol' w robocie jakbym takie rzeczy traktowala jako przyjazn...
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
03 sierpnia 2018 09:28
Dodofon , faith - dokładnie o tym samym myślałam czytając tę historię... Nie wiem gdzie tu miejsce na koszmary i przepłakane dnie i noce.
Bisha, musisz być bardzo samotną osobą 🙁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
03 sierpnia 2018 09:41
tak Ogólnie, bo nie wiem jak jest u Bischy, nie chce wyrokować absolutnie, ale takie sytuacje zdarzają sie bardzo często i sa dla osoby bardzo bolesne, pomimo, ze dla osób z boku nic sie nie dzieje.
Na zasadzie wlania calej swojej miłości, wszystkich swoich uczuć, całego zaangażowania w bezpieczny (bo niedostępny) obiekt. Taki obiekt nie skrzywdzi, tu nie bedzie ani dobrego, ani złego zakończenia, bo na szczescie sie nie zacznie. To bardzo popularne, zwłaszcza tez u osób, które wchodzą w „trójkąty” kochanek/kochanka.
Myślę, że są osoby, które z braku poczucia własnej wartości lub z innego powodu "zakochują czy zadurzają" się w kimkolwiek, kto wyrazi jakiekolwiek zainteresowanie.
Od razu podświadomie dobudowują do tego historię. Każdy facet MILSZY, DZENTELMEŃSKI, czy OKAZUJĄCY zainteresowanie to dla takiej osoby sygnał - oczywiście nie prawdziwy - że jest zainteresowany.

Ale TAK - są faceci mili, uprzejmi, dzentelmeńscy, ujmujący - którzy absolutnie NIE są zainteresowani, ale po prostu tacy są. Z uwagą słuchają, odsuwają krzesło, podają marynarkę gdy zimno, otwierają drzwi, są kulturalni, zainteresowani, wyrażają atencję, dzwonią żeby pogadać, pisza fajne komentarze na fb, mówią prosto w oczy - o! super dziś wyglądasz, o! zmieniłaś fryzurę. NIE - oni nie chcą nic w zamian - po prostu tacy są. Nie są gejami czy popaprańcami. Mają rodziny i żony.
Nie chcą romansu czy sexu od innych kobiet. Po prostu są mili.

A niestety są kobiety, które takie zachowanie interpretują na swój sposób typu: jest miły = jest zainteresowany. Nie nie jest.
Nic bardziej mylnego.

Bischa - masz tendencję do zadurzania się w takich ludziach... wizualizujesz sobie obraz rycerza na koniu, może masz wizję romantycznej miłości, przyjaźni.
Niestety do niczego to nie doprowadzi.

Zweryfikuj też definicję przyjaciela. Gość, który z Tobą fajnie rozmawia i dzieli się informacją że będzie miał dziecko nie  jest przyjacielem. To zwykły znajomy, z którym się gada OK. W pracy nie ma przyjaźni. Są znajomości. Wasza jedyna platforma kontaktu to była praca. Raczej nie imprezowaliście razem, nie bywałaś u niego w domu, nie byłaś zapraszana na chrzciny dziecka, nie przyjeżdzał o 12 w nocy by Cie zawieść do szpitala czy zmienić oponę w aucie. Nie spędzaliście rodzinami wspólnie wakacji.
Ot, zwykłą znajomosc, dziś jest, jutro nie.

Bischa, rozumiem Cię bo też tak miałam kiedyś. Gdy tylko jakiś chłopak był mną zainteresowany (a w rzeczywistości po prostu zwyczajnie miły :hihi🙂 to wyobrażałam sobie niewyobrażalne rzeczy. I trochę głupio, bo straciłam w ten sposób kilka fajnych osób, które chciałabym mieć teraz w swoim otoczeniu. Ostatni taki raz totalnie roztrzaskał mnie psychicznie i po okresie dość długiej "żałoby", kiedy w końcu moja głowa i serducho zaczęły ze mną chociaż trochę współpracować, zaczęłam pracować nad sobą. Drogi są różne, u mnie się zaczęło od medytacji, potem wyjazdu do rodzinnego domu na wieś, gdzie zwyczajnie cieszyłam się z każdego dnia wśród przyrody. Jakoś zaczęłam się cieszyć ze swojego własnego towarzystwa i moich własnych wyborów. Dodatkowo zaczęłam chodzić na tańce, dzięki którym nie tylko się dobrze bawiłam, ale też pogodziłam się z moim stylem bycia, który wcześniej czasami próbowałam zamaskować, bo nie wydawał mi się właściwy. Po prostu zaczęłam się czuć dobrze sama ze sobą i nikogo nie potrzebowałam do osiągnięcia tego stanu. A wcześniej szukałam szczęścia w kimś innym (uważam że to nie fair wobec tej drugiej osoby).
Później poznawałam różnych mężczyzn, którzy już faktycznie czegoś ode mnie chcieli i mogłam na luzie decydować, czy idę w to czy nie. Trochę w tym czasie miałam gdzieś miłość 😁 ale ważne było żebym ja się czuła w tym dobrze i swobodnie. Aż w końcu pojawił się jeden taki typek, który mi zakręcił w głowie, ale moja niewiara w jakikolwiek sukces związkowy w moim przypadku trzymała mnie na dystans. Typek owy jednak wyjaśnił mi czynem i słowem że za mną szaleje i pyk, i ponad rok razem i pewnie jeszcze trochę.

Dziewczyny mają rację. Musisz zadbać o swoje zdrowie psychiczne, bo nie warto tracić życie na takie zbędne i wyniszczające rozkminy. I to prawda, że jak się przestaje szukać to się znajduje ; ). Trzymam kciuki

Jak przerywać Friendzone?  🙁
Poznałam M. Prawie rok temu. Od poczatku mi się podobał, ale od poczatku wiedziałam ze nigdy nic między nami nie będzie-żona (nosi obrączkę, stąd od poczatku o żonie wiedzialam), z czasem się dowiedziałam ze ma córkę, dzis oglosil mi radośnie, ze jego żona spodziewa się drugiego dziecka. Świetny kumpel, nadajemy na tych samych falach, nagadać się nie możemy. Po tak krótkim czasie chyba jeszcze przyjacielem trudno go nazwać, wspierał mnie bardzo w trudnych chwilach, gdy T. Z opisywanej tu ostatnio sytuacji mnie okłamał. Nigdy nie mówiłam mu i nie zamierzam mówić, ze czuję do niego coś więcej.
Generalnie pogodzilam się z tą sytuacja, ale są dni kiedy mam kryzys, tak jak dzisiaj...
Nigdy nie miałam faceta przyjaciela, a tym bardziej takiego który by mi się podobał i nie wiem jak to przetrwać.


Z tego co rozumiem, to chyba są też bardziej bliższe kontakty, skoro od 2 lat coś tam się sobie zwierzają. Albo mam dziwną definicje kumpla, bo ja się obcym nie zwierzam.  🤣
Kumpel to kumpel.Ja też mam w pracy przedstawicieli z którymi współpracuje latami i choć wiem jak mają na imię ich matki,żony i kochanki i jaki kolor majtek lubią albo że pies ma sraczkę nie znaczy ,że są moimi PRZYJACIÓŁMI.Nie będę już mówić o tym,że niektórzy zwyczajnie flirtują albo rzucają sprośnymi żartami.Ja etap doszukiwania się sygnałów też w życiu miałam i wiem,że sporo życia straciłam na bezsensowne rozkminy. Bisha dość!To dobre dla nastolatek.Jako dorosła baba kiedy miłość przed Tobą stanie będziesz o tym wiedziała bo ktoś Ci zwyczajnie o tym powie a przyjdzie taki czas prędzej czy później a jeśli nawet nie to życie singla też jest piękne jeśli tylko przestaniesz się tym dręczyć.
Szkoda życia na takie głupoty  😉 Poszukaj sobie przyjaciela w sieci np na sympatii i tu mówię całkiem serio.Może potrzebujesz,żeby ktoś w stanie rzeczywistym Ci czasem sprzedał kopa  😉
Bisha, obejrzyj film "On mnie kocha" z Heather Locklear.........
Też niestety mam wrażenie, że każdy przejaw otwartości, życzliwości od faceta za bardzo odbierasz jako Bischa, jako zainteresowanie Tobą jako kobietą i zbyt szybko pakujesz swoje serce w coś, co nie ma prawa wypalić.

Faceci są różni, bywa że gdyby nie pewien dystans i doświadczenie to pomyślałabym, że połowa znajomych facetów na mnie leci (co nie jest prawdą). Oni miewają taki sposób bycia, że przed obcą babą są bardziej życzliwi, uczynni a czasem wręcz zasypują komplementami by poflirtować. I głupie pytania "tęskniłaś za mną?" nie mają nic wspólnego z miłością czy zauroczeniem. Ot, głupia gadka i tyle.

Może lepiej faktycznie poszukać w sieci kogoś wolnego, również szukającego relacji partnerskiej i przynajmniej wiedzieć że oboje szukacie tego samego niż pakować swoje uczucia w ludzi, którzy mają już partnerów i robić sobie emocjonalne kuku?
Bischa zgadzam się z tym, że może warto iść do terapeuty i pogadać o tym wszystkim, o czym pisały dziewczyny. Ja dodam od siebie, że może warto też zastanowić się nad definicjami relacji międzyludzkich takich jak "kolega/koleżanka", "przyjaciel/przyjaciółka", "zakochanie", "miłość". Każdy definiuje takie rzeczy trochę inaczej, ale jednak ogólne rozumienie tych relacji w społeczeństwie jest dosyć jasne.
Z Twoich wypowiedzi wynika, że to po prostu człowiek, którego znasz. Nie wiem czy ja nazwałabym go w ogóle kolegą a co dopiero przyjacielem. W prywatnej sytuacji spotkaliście się RAZ na kawie, kontaktował się z Tobą tylko jak przyjeżdżał z dostawami. Przyjaźń to bardzo silna więź, przyjaciele znają się na wylot w prywatnych sytuacjach, często podzielają pasje, wyjazdy, uratują się o każdej porze dnia i nocy, tak jak Dodofon wspomniała. Traktują się jak rodzina, bardzo często są nieodłączną częścią życia. Mogłabyś takim mianem nazwać człowieka, z którym widywałaś się jedynie w pracy na dostawach? O którym na dobrą sprawę nie wiesz nic, nie znasz jego historii i przeżyć, nie znasz jego charakteru i zachowań, nie wiesz kim jest poza pracą? Czy jest to osoba do której mogłabyś zadzwonić o północy zapłakana i on by przyjechał bez zastanawiania, żeby Cię pocieszyć lub pomóc, osoba która by Cię przyjęła pod swój dach, jeżeli nagle zostałabyś bez domu?
Mamy tutaj kogokolwiek, kto jest w związku na odległość? Jak sobie radzicie..?
lazuryt00, nie radziliśmy sobie i było ale się skończyło 🤣 a serio, to największe znaczenie ma chyba jaka to odległość i jaka jest perspektywa, że tej odległości nie będzie. Jak coś to dawaj na PW :kwiatek:
Ja mam duże doświadczenie w tej kwestii, więc tez w razie co zaprszam na priv  :kwiatek:
lazuryt ja byłam, przemęczyliśmy się tak 1,5 roku, dalej jestem z tym samym facetem, ale od roku już na miejscu 😉 Jak coś to pisz 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 września 2018 10:35
lazuryt może i ja coś mogę podpowiedzieć na pw  😉
lazuryt00, ja też mam trochę doświadczenia, ale jesteśmy specyficznym przypadkiem związku na odległość (już na szczęście nie na odległość). Po miesiącu związku mój facet wyjechał na pół roku na misję wojskową do Iraku, oczywiście bez możliwości przerwy przez cały ten okres. Odbiło się to trochę na nas, przede wszystkim na mnie, ale staramy się pomału wrócić do normalnej rzeczywistości. Również służę PW jeśli będziesz potrzebowała 😉
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
19 września 2018 15:00
fin opowiadaj co tam u Ciebie! Szalenie mnie to interesuje  😉
busch   Mad god's blessing.
19 września 2018 15:29
Ja byłam w związku na odległość przez jakieś ~3 lata (od samego początku znajomości), a teraz od ~2 lat szczęśliwie kohabituję z tym samym osobnikiem  🤣. Jakby co, to również mogę odpowiedzieć na jakieś pytania  😀
Czy mamy na tym forum kogoś kto używał tindera i poznał kogoś normalnego 😁?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się