Sprawy sercowe...

Lov   all my life is changin' every day.
25 sierpnia 2011 23:27
Czasami jestem po prostu mistrzem pisania po pijaku 😁 ale dobrze, że T. nie przyszedł, bo był w pelnej gotowości 🤔wirek:
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
26 sierpnia 2011 12:04
naprawdę, ostatni raz łączę piwo, wódkę i tequile 😵

Ja tak trochę OT, ale ciesz się, że przeżyłaś taką mieszankę... ja po zmieszaniu tequili i whisky umierałam cały następny dzień.


A tak w ogóle to u mnie w tym momencie jest tak 💘
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
26 sierpnia 2011 12:08
Pauli przez tego faceta z którym masz się spotkać? 🙂
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
26 sierpnia 2011 14:01
Oj zdecydowanie najgorsze jest potem plucie sobie w brodę, że się takie smsy wysłało, ale komu się to nie zdarzyło? 😁
Lov sory, że tak pytam, ale od niedawna dopiero 'śledzę' Twoje losy 😁 mieszkacie z T. w jednym mieście? Bo coś mi się ubzdurało, że nie.
Hm. Mnie się nie zdarzyło. 😀iabeł:
Mój autopilot po alkoholu dba o to, żebym nie dotykała telefonu i grzecznie wróciła do domu. 😁 A ostatnio nie piję prawie w ogóle.
Ale za to zdarzyło mi się dostać smsy od byłego w okolicach 1-2 w nocy. Wiedziałam, że to są smsy "po pijaku". Durne uczucie.
Ani mi 😉 Serio.
Mi też nie  😉

Powiem Wam ze chory mężczyzna to wstęp do apokalipsy i jego śmierci... tzn według Niego 🤣
Czasami mam ochote pomóc mu i dobic zeby się nie meczył .
Ma tylko katar i lekko boli go gardło ale NIE .....on UMIERA ! 😁
Dopiszę sie jako czwarta - nie ;]

Ostatnio mam fazę na rozpieszczanie T. A On nie zostaje w tyle 😁
halo, nie o to chodziło, to był skrót myślowy. Oczywiście, że on będzie przyjeżdżał! Najczęściej jak mu się uda, ale ja będę miała problemy z jeżdżeniem do niego, ze względu na maturę. To nie jest tak, że on będzie tam siedział jak król i nie ruszy palcem, żebyśmy się zobaczyli, jeśli ja tam nie przyjadę, napewno nie! Sam nawet mówił, że postara się przyjeżdżać chociaż na kilka godzin, żeby mnie zobaczyć 😀

incognito, nie wydaje mi się, żeby to, że R poszedł na studia do Warszawy świadczyło o tym, że mu nie zależy. O tym kierunku na UW marzył od dawna, bardzo się starał, żeby się dostać i jestem z niego dumna, że mu się udało. To, że obiecał jak najczęściej przyjeżdżać, świadczy o czymś zupełnie przeciwnym. Jak będzie w praktyce - zobaczymy, ale z jego zapewnień wszystko wydaje się być okej.

Dworcika, z Gdańskiem chodzi tylko o to, że kocham to miasto. Nie mam tam wybranego kierunku, wymarzonej uczelni, czy coś. Jeśli będziemy ze sobą przez najbliższe lata i będzie nam nadal tak dobrze razem, to pewnie uda się tam razem zamieszkać, nie zależnie od tego, czy pójdę tam na studia, czy nie. R za miastem nie przepada, ale, jak twierdzi, gdzie będę ja, tam jemu będzie dobrze, dlatego też cichutko liczę na to, że jednak go tam ściągnę - prędzej czy później.

Livia, taka odległość byłaby najlepsza 😉

mery, ewuś, Teodora, niby wiem, że moje marzenia powinny być najważniejsze, bo nie wiadomo jak to z facetem będzie, ale jednak mam obawy, że przez te właśnie marzenia nasz związek się zniszczy... Chociaż jeżeli związek będzie miał przetrwać, to przetrwa, nawet jeśli przez kilka lat będziemy daleko od siebie.

salto piccolo, zawsze jak mam obawy czy się uda, myślę o tym, że "skoro salto z forum daje radę być w związku oddalona od faceta o 2000km, to ja z moimi 200 też dam radę!" 😀
aaaaaaach  💘 💘 💘 jest świetnie
laski, będzie dobrze, re-voltowe kciuki czynią cuda, naprawdę. sprawdzone na sobie 😉
To ja też poproszę o kciuki. 🙂
pony   inspired by pony
26 sierpnia 2011 22:02
Fin,jako,ze mieszkamy w jednym miescie to powtorze,moze Cie to pocieszy- moj chlop tez w wawie. 4 rok jestesmy razem, ja za chwile wyprowadzam sie do wawy. Nie wyobrazam sobie,zeebym miala z nim nie byc z powodu odleglosci . A tym bardziej niee wyobrazam sobie sytuacji,kiedy on rezygnuje z uw na rzecz kulu czy umcs. Nie zaluje ani dnia z tych wszystkich lat.
incognito: gdybym nie wiedziala,ze jestes mloda I czytala ?twoje ostatnie wypowiedzi,to bym pomyslala,ze jestes kobieta po 60, bez urazy, tak jakos:-)
fin
Widzisz wszystko sie da jak sie chce 😉 Trzymam za Was kciuki  😅
Aktualnie znowu sie rozstalismy - ja praca wezwala na poludnie Wloch na tydzien, on musial zostac. Ale juz udalo mi sie wyjazd skrocic o 3 dni a M juz planuje co tez my bedzieeeeemy robic przez AZ 3 dni razem!  😁
Wczesniej ktos powiedzial, ze zwiazek na odleglosc weryfikuje czas - i owszem! Z kazdym dniem czy blisko czy daleko jestem coraz bardziej przekonana, ze moje zycie jawi sie do konca w jasnych barwach  😜
fin, uff... bo się naprawdę wystraszyłam 🙂
Potrzebuje pilnie dobrej rady.
Mam jechać jutro na wyjazd ze znajomymi na 1 dzień w tym z moim byłym, którego mój M z przyczyn oczywistych nie lubi. Z byłym i jego znajomymi utrzymuje jako tak kontakt, co jakiś czas się widzimy. W poniedziałek M ma jeszcze egzamin. I powiedziałam najpierw, że jadę lecz teraz mam wątpliwości. Boje się, że skrzywdzę tym mojego. I nie wiem co robić.
Lov   all my life is changin' every day.
27 sierpnia 2011 09:57
Strucelka, w tym samym. I wczoraj odczułam tego skutki. Mnóstwo klubów w mieście, a ograniczając się do starego rynku, to z 15 się uzbiera. Oczywiście,  kogo musiałam spotkać? 👿

edit: a może Ci się wzięło, że inne miasta, jak pisałam, że w Krakowie przez jakiś czas był 😉
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
27 sierpnia 2011 10:56
Lov no właśnie, bo pamiętam, że o Krakowie mowa była 😉
I jak 'spotkanie' przebiegło?

Ja jak już widzę u kogoś na fb zmianę statusu na 'w związku' to żałuję, że nie ma przycisku 'rzygam tym' 🙄
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
27 sierpnia 2011 12:05
pony ciekawe, a możesz napisać dlaczego? Mnie tam nie bawią związki na odległość itp trafił mi się realny związek bez żadnych udziwnień i taki zostanie. Dla mnie pisanie o egoizmie w związku czy patrzeniu tylko na swoje cztery litery jest nie do przyjęcia, ale każdy robi co chce i jak chce.
Nalle   Klapiasty & Mała Cholera
27 sierpnia 2011 12:26
Dla mnie pisanie o egoizmie w związku czy patrzeniu tylko na swoje cztery litery jest nie do przyjęcia, ale każdy robi co chce i jak chce.


Z reguły wyrasta się z tego młodzieńczego idealizmu. Trzeba przebrnąć przez kilka związków, żeby przekonać się, czego się w tego typu relacjach szuka i potrzebuje oraz nauczyć się pozostawać w tym wszystkim sobą. Być może to szczęście jednostkowe, indywidualne, jest obecnie zbyt mocno akcentowane, ale z drugiej strony przedkładanie potrzeb drugiej strony przed własne jest najkrótszą drogą do zostania w głębokiej d**** lub sfrustrowaną kurą domową.
incognito ale dlaczego aż tak skrajnie podchodzisz do tego egoizmu w związku? Tu nie chodzi o myślenie tylko o sobie, nie liczenie się z potrzebami partnera, ale o własnym rozwoju, o rozwoju swoich zainteresowań, dbaniu o swoich znajomych/przyjaciół... i moim zdaniem to jest taki zdrowy egoizm i chyba o taki chodziło Dzionce. I zresztą w 100% sie z nią zgadzam 🙂
Niestety dzisiaj boleśnie się o tym przekonałam, po 11 latach. Trzeba być egoista i dbać o własny tyłek...
Averis   Czarny charakter
27 sierpnia 2011 12:49
Ja z kolei nie chciałabym być z facetem, który zrezygnowałby dla mnie z własnych aspiracji, czy marzeń. Poczucie niespełnienia potrafi zabić najlepszy związek. Nie wspominając o argumentach typu 'Tyle dla ciebie poświęciłem'. Brr...
incognito, nikt nie mówi o chorym egoizmie i byciu przesadnie wpatrzonym w siebie. Dziewczynom chodzi o to, żeby nie lecieć ślepo za chłopakiem, bo nie wiadomo jak w przyszłości będzie (czy nie pójdzie do innej albo czy nie rozejdą się "życiowe drogi"😉 i żeby nie zatracić w tym wszystkim siebie. Kończąc zaplanowane studia na dobrej uczelni zapewniamy sobie dobry start w przyszłość i nawet, jeżeli kiedyś się rozstaniemy, to zdobyte wykształcenie zostanie. Związek, jeżeli jest naprawdę silny, przetrwa kilka lat rozłąki, tym bardziej jeśli mamy w perspektywie wiele wspólnych lat szczęścia (realizując się zawodowo lepiej się z samym sobą czujemy i nie mamy pretensji do partnera, że przez niego nie skończyliśmy wymarzonych studiów i teraz mamy gorszą pracę). Trzeba znaleźć równowagę pomiędzy dbaniem o związek i wspólne dobro, a realizowaniem swoich celów, spełnianiem marzeń, itp. Mówisz tak, jakby dziewczyny radziły "olej faceta, patrz tylko na siebie i swoje potrzeby, rób co chcesz, a on niech za Tobą leci", a przecież wcale tak nie jest. Nie widzisz tego?
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
27 sierpnia 2011 14:29
Na szczęście żadne z nas nie musi z niczego rezygnować i zatracać siebie czy rezygnować z realizacji marzeń/planów😉 i dobrze Was rozumiem teraz-wcześniej nie do końca się zrozumiałyśmy. Zostanie kurą domową na pewno mi nie grozi ani też zatracenie siebie.
Dziewczyny dokładnie napisały o co mi chodziło. To trochę jak z tymi sławnymi słowami z Małego Księcia, że kochać to nie znaczy patrzeć na siebie na wzajem, ale patrzeć w tym samym kierunku. Myślę,że mój związek taki jest. Nie robimy wszystkiego razem, a wręcz mamy wiele tylko własnych aktywności, co przez ponad 4 lata nie przeszkodziło nam być razem szczęśliwymi i zmierzać mniej więcej w tym samym kierunku.

incognito, dla mnie to co piszesz brzmi też bardzo kuro-domowo, mimo że piszesz, że ci to nie grozi 🙂 Tym tekstem, że nie chcesz żeby się szlajał z kolegami to w ogóle mnie zabiłaś! I ta pewność, że nie grozi ci, że cię zostawi dla innej... Ja mam po prostu zupełnie inne spojrzenie na facetów i związki niż ty, nie dogadamy się w tej kwestii chyba... Co byś zrobiła gdyby powiedział ci, że ma możliwość świetnej, rozwijającej pracy, o której marzył, ale... w Anglii na przykład? Albo gdybyś ty miała taką możliwość? Odpowiedz szczerze na to pytanie 🙂

Pauli, pisz jak tam romantyczny weekend 😀!!

Dzionka ja bym poleciała pierwszym samolotem 😉
zresztą, tak zrobiłam w zeszłym roku, tyle, że to nie była Anglia tylko Niemcy
Averis   Czarny charakter
27 sierpnia 2011 16:49
kisiel, ale do niego, czy do swojej pracy 😎?
no pewno, że pracy  😎 bo o tym Dzionka mówiła 😉
Averis   Czarny charakter
27 sierpnia 2011 17:00
kisiel, to pijona
kisiel, no i bardzo dobrze 😀 Również ode mnie pijona 🙂 Mój chłop w pierwszym roku naszej znajomości pojechał do Hiszpanii na pół roku i co? I nic, przez myśl mi nie przeszło zatrzymywanie go. Sama też bym pojechała bez sekundy zastanowienia, ale pewnie bym straaasznie tęskniła 😀
Po prostu, generalnie, mam wrażenie, że takie symbiotyczne związki źle się kończą i z moich obserwacji to tak w 90% nawet :]
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się