Dzierzawa

Okey...
A jak wybrnąć z sytuacji, kiedy dzierżawa jest darmowa, a opiekun tymczasowy dopuści się zaniedbania w wyniku czego ucierpi koń?



A od kiedy dzierżawa może być bezpłatna ???  😲

Istotą dzierżawy jest to, że wydzierżawiający na oznaczony czas oddaje dzierżawcy rzecz do używania i pobierania pożytków, w zamian za co dzierżawca zobowiązuje się płacić wydzierżawiającemu czynsz. Konieczną cechą dzierżawy jest zatem jej odpłatność.
Moje pytanie dotyczyło dyskusji wyżej, więc skoro już wolisz to zamień słowo dzierżawa na darmowa opieka bądź wstaw "".

Okey...
A jak wybrnąć z sytuacji, kiedy dzierżawa jest darmowa, a opiekun tymczasowy dopuści się zaniedbania w wyniku czego ucierpi koń?




A jak wybrnąć z sytuacji, kiedy "dzierżawa" jest darmowa, a opiekun tymczasowy dopuści się zaniedbania w wyniku czego ucierpi koń?
Przestańmy bo wiedzę że mój post powoli doprowadzi do kłótni. Jeżeli chodzi o zaniedbanie konia to myślę że mimo wszystko powinno podpisać się stosowny dokument. :-) czy komuś zdążyła się taka sytuacja? Pytam z czystej ciekawości
Okey...
A jak wybrnąć z sytuacji, kiedy dzierżawa jest darmowa, a opiekun tymczasowy dopuści się zaniedbania w wyniku czego ucierpi koń?



Podciągnąć pod kodeks cywilny art. 714
"Biorący do używania jest odpowiedzialny za przypadkową utratę lub uszkodzenie rzeczy, jeżeli jej używa w sposób sprzeczny z umową albo z właściwościami lub z przeznaczeniem rzeczy, albo gdy nie będąc do tego upoważniony przez umowę ani zmuszony przez okoliczności powierza rzecz innej osobie, a rzecz nie byłaby uległa utracie lub uszkodzeniu, gdyby jej używał w sposób właściwy albo gdyby ją zachował u siebie."
justa0073, obcym osobom ludzie chcą zwykle dzierżawić za pieniądze, bo jak kogoś nie znają i ponoszą ryzyko to chcą chociaż częściowego zwrotu kosztów. Ja się ludziom nie dziwię. Jak moja córka wyjeżdża to zawsze się jakiś chętny, znany mi osobiście trafi, żeby ruszyć jej konia za darmo i do tego nie potrzebuję dzierżawić za darmo obcej osobie.

Za zajmowanie się moim koniem, płacę komuś kompetentnemu i zaufanemu, dlatego że wolę zapłacić niż potem żałować.

Nie dziw się więc, że naokoło Warszawy, gdzie ceny są dość wysokie ludzie nie garną się, żeby komuś sponsorować jazdę konną. Albo jesteś berajtrem i ktoś Ci płaci za konkretny oczekiwany progres konia, albo właściciel sam jeździ. W przeciwnym wypadku przy permanentnej niemożności wsiadania na własnego konia - lepiej go sprzedać niż puszczać z dymem 20 tysięcy rocznie na pensjonat.

W zasadzie w okolicach Warszawy Twoje pytanie sprowadza się do tego, dlaczego ludzie nie są chętni do płacenia 12-20 tysięcy rocznie, żebyś mogła sobie za darmo pojeździć, stąd myślę poruszenie na forum.

Okey...
A jak wybrnąć z sytuacji, kiedy dzierżawa jest darmowa, a opiekun tymczasowy dopuści się zaniedbania w wyniku czego ucierpi koń?




To właściciel ma problem bo musi konia leczyć na własny koszt...

Osobiście w zeszłym roku szukałam kogoś do konia bo zaszłam w ciążę i chciałam żeby koń chodził.Konia chciałam oddać pod opiekę za darmo jedyny wymóg to umiejętności jezdzieckie na poziomie minimum BOJ i ewentualna jazda z instruktorem ze względu na brak umiejętności u konia....
Szukałam i szukałam: były 2 młode panienki:wyszło słabo... finalnie na konia zaczęła wsiadac znajoma w swoim siodle no i jakby to powiedzieć: lecze plecy już jakiś czas...
Po tym doświadczeniu moge powiedziec tak: Jak ma wsiadac na mojego konia ktoś byle jak,byle gdzie i w byle czym to lepiej żeby koń stał i nie robił nic...bo później więcej szkody niż pożytku z takich układzików...
Ja osobiście już (poza moją trenerką i może z 3 osobami) nikomu nie pozwole dotknąc się do mojego konia..
[quote author=maluda link=topic=1887.msg2701944#msg2701944 date=1501772951]
Okey...
A jak wybrnąć z sytuacji, kiedy dzierżawa jest darmowa, a opiekun tymczasowy dopuści się zaniedbania w wyniku czego ucierpi koń?



Podciągnąć pod kodeks cywilny art. 714
"Biorący do używania jest odpowiedzialny za przypadkową utratę lub uszkodzenie rzeczy, jeżeli jej używa w sposób sprzeczny z umową albo z właściwościami lub z przeznaczeniem rzeczy, albo gdy nie będąc do tego upoważniony przez umowę ani zmuszony przez okoliczności powierza rzecz innej osobie, a rzecz nie byłaby uległa utracie lub uszkodzeniu, gdyby jej używał w sposób właściwy albo gdyby ją zachował u siebie."
[/quote]
Czy można zastosować ten punkt, kiedy właściciel świadomie zgadza się na układ udostępnienia konia za darmo i wcześniej szczegółów nie ustalił?

RatinaZ to też właśnie pomyślałam.
Dlatego w ogólnym rozrachunku (dla właściciela) bardziej "opłaca się" dać konia w płatną dzierżawę z odpowiednią umową.

W umowach o dzierżawę zawsze miałam podpunkt, że w sprawach niezawartych w umowie obowiązuje kodeks cywilny.
Jak szukam konia do dzierżawy, za koszty utrzymania z przeniesieniem.. to środek wakacji to bardzo kiepski czas? Widzę, że dużo osób jest w takim samym, położeniu jak ja. Ale koni brakuje. Nie wiem, czy robić sobie nadzieje, czy odpuścić. Chciałabym konia kupić, za przed tym, chciałabym go trochę podzierżawić. Trochę entuzjazm mi opadł.
ja tam się nie dziwię, sama bym nie dała konia w dzierżawę z przeniesieniem. nic bym nie wiedziała co się z nim dzieje, a ludzie różni są....
Zależy do kogo poszedłby koń. Zapewne, gdybyś znała tą osobę i ufała to (jak mniemam) miałabyś mniejsze opory. To samo ja mam obecnie. Obce osoby piszące do mnie o moją gniadą, ale z chęcią przeniesienia. Odległości bywają spore. Nie zgodziłam się ani razu.
Za bardzo się boję, że przegapię moment, w którym źle się dzieje i nie będę można już tego cofnąć.

Obecnie koń stoi na łąkach 250 km od mojego miejsca zamieszkania, ale u osoby, której ufam.
Tutaj oporów nie miałam żadnych. Szkoda, że nie pracuje tylko tyje.
nie brałam pod uwagę opcji, że znajomy bierze w przeniesieniem, wtedy moża to rozważyć. choć nie. NIE. już kiedyś i na znajomym się zdrowo zawiodłam..
W granicach jakiś ludzkich kilometrów (nie wiem, 40, 50km?) rozważyłabym dzierżawę. Sama co prawda dzierżawiłam konia którego właścicielka była 300km dalej :P  Ale to trochę inna sytuacja. Ja się sama sparzyłam trochę jeśli chodzi o dzierżwy z przeniesieniem, co prawda koń miał dobrze, bo się obijał. Ale założenia były inne. Skończyło się na zabieraniu konia z dnia na dzień do siebie.
Ja nie przenosiłabym konia, gdyby w moich okolicach, było coś wartego uwagi. Ale niestety, wczoraj miałam oglądać jednego konia, właścicielce coś wypadło, umówiła się ze mną na dzisiaj, a rano dostaje sms, że już nieaktualne.  😵 Trochę podcięło mi to skrzydła, ale żyję nadzieją, że coś znajdę...
W granicach jakiś ludzkich kilometrów (nie wiem, 40, 50km?) rozważyłabym dzierżawę. Sama co prawda dzierżawiłam konia którego właścicielka była 300km dalej :P  Ale to trochę inna sytuacja. Ja się sama sparzyłam trochę jeśli chodzi o dzierżwy z przeniesieniem, co prawda koń miał dobrze, bo się obijał. Ale założenia były inne. Skończyło się na zabieraniu konia z dnia na dzień do siebie.

Dlatego, jeżeli miałabym konia zabierać do siebie to właśnie do miejsca, które jest niedaleko mnie. I te 40/50 km bym rozważyła, a tak jej nie ruszam z łąk. Problem z przeniesieniem jest taki, że człowiek boi się braku kontroli. Dla mnie to straszne.
efeemeryda   no fate but what we make.
10 października 2017 12:02
znowu muszę szukać dzierżawcy  😵
jestem załamana, każdy chciałby skoki, zawody, konia 5letniego, dojazd autobusem pod drzwi stajni i to wszystko najlepiej za 300zł ...
😵 😵 😵
😕
Pełen pakiet z psie pieniądze, ale to tylko w Erze.
Powiem Tobie, że jednego dnia podniosła mi ciśnienie pewna Pani, która chętnie konia przeniesie, zapłaci 200 zł (hotel rzecz jasna wybierze sama, a ja jeszcze dopłacę za transport).
Facella   Dawna re-volto wróć!
13 października 2017 13:36
Ja ostatnio rozważam dzierżawę... I powiem tak, mam minimalne wymagania - koń ma chodzić pod siodłem na już (czyli wszystko poniżej 4 lat odpada) i być zdrowy. Nie musi być piękny, z pochodzeniem, chodzić wysokich konkursów czy nawet chodzić przeciętnie na poziomie P w ujeżdżeniu, nie musi wcale skakać, może się bać własnego cienia, nie potrzebuję startów w zawodach ani sprzętu. A mimo to nie mogę nic znaleźć. Albo bez przeniesienia, albo za miliony monet, albo na drugim końcu Polski, albo wszystko naraz. 
Dziewczyny, jak to jest z kosztami weta, jeżeli oddajemy konia w pełną dzierżawę?
Ja bym powiedziała, że wszystkie koszty ponosi dzierżawca.
Ew szczepienia i odrobaczenia właściciel.
maluda ja mam w umowie, że wszelkie koszty ponosi osoba dzierżawiąca, chyba że koń bardzo poważnie uszkodzi się na padoku/w boksie i koszty leczenia będą bardzo duże, to wtedy osobno ustalane z właścicielem.
Mogłabyś mi wzór tej umowy podesłać, jeżeli gdzieś masz?

Dzięki Dziewczyny, tak właśnie myślałam.
Mam podobny problem co i Wy . Pół roku temu dałem ogłoszenie o dzierżawie lub półdzierżawie i nic. Teraz się mocno zastanawiam nad tematem jazda ( nauka jazdy ) za pomoc  przy dwóch fryziach . Czy ktoś z was przerabiał taki temat, ma jakieś doświadczenie i co rozumieć przez ,, pomoc ,, . Dzięki za info
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
17 listopada 2017 21:29
Jak mieszkałam we Wrocku to wciąż słyszałam o braku koni do dzierżawy, w mniejszych miejscowościach jest odwrotnie.
Na ogłoszenie o współdzierżawie odpowiedziały 3 osoby. Ostatecznie dwóm było za daleko a 3 mnie nie przekonała podejściem do koni. Na ogłoszenie jazda za pomoc (tylko zabiegi pielęgnacyjne) nie odpowiedział nikt. Na wiosnę pewnie znowu będę szukać pomocnika, ale tym razem nie ograniczę się do internetu.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 listopada 2017 22:42
U nas na wsiach sa konie do dzierżawy, ale w mieście znikają super szybko. Mi sie udało jednego wyrwać, dlatego brałam ujezdzeniowego, nawet pomimo tego, ze chciałam skakać.
Co do pełnej dzierżawy, ja dzierżawię tak klacz i ponoszę wszystkie koszta, typu pensjonat, witaminy, kowal, szczepienia i odrobaczenia. Mam tylko tak dogadanie z właścicielem, że jak nie mogę wyrobić się na termin, to on płaci, a ja oddaje. Ponieważ, własciciel ma podpisaną umowe pod swój termin, a ja wypłaty mam trochę inaczej, ale to drobnostka.
A ja juz zraziłam się do dzierżaw czy wspołdzierżaw. Przez długi czas szukałam kogoś kto zajmie się koniem jak własnym, oprócz jazdy jakieś ćwiczenia z ziemi czy spacery w ręku przy groszowych kosztach. Ważne aby koń sie ruszał. I co po tym, że znalazlo się kilka chętnych osób, które podczas jazdy próbnej poradziły sobie bardzo dobrze bo i wiedza, i iluśtam letnia praktyka i umiejętności jak po pewnym czasie dowiadywałam się od właściciela stajni/ pensjonariuszy/ dzierżawcy, że koń go w terenie poniósł i wrocił do stajni/ brykał/zrzucił/ cokolwiek ? Klacz raczej strasza, z tych grubszych i leniwych, na której dzieciaki znajomych zaczynają swoja przygodę z końmi (zarówno jazda jak i samodzielne czyszczenie czy siodłanie) i NIGDY nie było sytuacji, że kobyła nawet przypadkiem nadepnęła czy machnęła ogonem po twarzy (o gryzieniu i kopaniu nawet nie wspomnę).
Ja rozumiem, że moga się zdarzyc różne sytuacje związane z końmi, bo jednak to zwierzę, ale na Boga! Jak mam calą gromadkę ludzi, ktorzy jeżdża od X czasu, startowali w zawodach na roznym poziomie, mieli swojego konia, dzierzawili konia czy mieli papiery instruktorskie (zdarzyła się taka osoba, byla pierwszą, ktora zleciala z mojego konia przy zakłusowaniu. Dwa razy 🙂😉 a spytem prześciga ich stara klacz bo dają sobie wejśc na głowę...
Przepraszam, musialam się wyżalić 🙂
A ja juz zraziłam się do dzierżaw czy wspołdzierżaw. Przez długi czas szukałam kogoś kto zajmie się koniem jak własnym, oprócz jazdy jakieś ćwiczenia z ziemi czy spacery w ręku przy groszowych kosztach. Ważne aby koń sie ruszał. I co po tym, że znalazlo się kilka chętnych osób, które podczas jazdy próbnej poradziły sobie bardzo dobrze bo i wiedza, i iluśtam letnia praktyka i umiejętności jak po pewnym czasie dowiadywałam się od właściciela stajni/ pensjonariuszy/ dzierżawcy, że koń go w terenie poniósł i wrocił do stajni/ brykał/zrzucił/ cokolwiek ? Klacz raczej strasza, z tych grubszych i leniwych, na której dzieciaki znajomych zaczynają swoja przygodę z końmi (zarówno jazda jak i samodzielne czyszczenie czy siodłanie) i NIGDY nie było sytuacji, że kobyła nawet przypadkiem nadepnęła czy machnęła ogonem po twarzy (o gryzieniu i kopaniu nawet nie wspomnę).
Ja rozumiem, że moga się zdarzyc różne sytuacje związane z końmi, bo jednak to zwierzę, ale na Boga! Jak mam calą gromadkę ludzi, ktorzy jeżdża od X czasu, startowali w zawodach na roznym poziomie, mieli swojego konia, dzierzawili konia czy mieli papiery instruktorskie (zdarzyła się taka osoba, byla pierwszą, ktora zleciala z mojego konia przy zakłusowaniu. Dwa razy 🙂😉 a spytem prześciga ich stara klacz bo dają sobie wejśc na głowę...
Przepraszam, musialam się wyżalić 🙂


Nie rozumiem... Najpierw piszesz o tym, że dzierżawca miał się zająć Twoim koniem, jak własnym, a potem Twoim jedynym problemem jest to, że... spadł? Serio? Współdzierżawczyni mojego konia leci z niego, jak szalona, z czego już 3 razy w terenie. To nie jej wina i jestem jej w cholerę wdzięczna, że się nie zniechęciła i dalej jeździ. Najlepsi jeźdźcy na świecie spadają z koni. Klacz dłużej nie pochodziła/miała wesoły dzień/wiosna przyszła, zdarzy się odpalić wrotki. Nie ogarniam, jak możesz mieć pretensje, że ktoś, kogo sama oceniłaś bardzo dobrze na jeździe próbnej, spadł z konia. Jakby wyrzucano zawodowych jeźdźców z pracy, bo z konia spadli, to właściciele sami by swoje konie jeździli.
Mam wrażenie, że ten post to troll, bo tak bardzo nie ogarniam tego podejścia.
Nie mam pretensji tylko jeśli powierzam komuś konia gdzie osoba ta będzie jedynym opiekunem konia gdyż ja np. nie mam czasu, wyjazd za granicę itp to oczekuje, że zarówno koniowi nic się nie stanie jak i jeźdźcowi. Kwestia czystego sumienia jak i tego, że trochę strach jak koń sam wraca z terenu. Zarówno dla konia, jeźdźca jak i otoczenia.
Ja też nie kumam pretensji ,że ktoś spadł (nawet w terenie) A Pepolec takie pytanie, jeśli piszesz ,że nie masz dla swojego konia czasu to może tak naprawdę nie znasz swojego konia i nie wiesz jakie potrafi mieć reakcję...Mnie się kiedyś zdarzyło dzierżawić konia, który jest totalnym introwertykiem: ma swój świat,swoje kredki,lubi swoją właścicielkę i ją uznaje i zachowuję się przy niej całkiem dobrze ( i pod nią) Gorzej jak zaczyna się Nim zajmować kolejny dzierżawca, a właścicielka nie rozumie w czym problem...hmmmm...no będąc u konia raz w tygodniu na 2 h trudno powiedzieć,że się swojego konia zna...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się