Dzierzawa

I potem się dziwić, że nie można dzierżawcy znaleźć... 😉
Jakby do mnie ktoś miał pretensje, ze spadlam - to grubo bym się zastanowila nad taka dzierzawa 😉

Btw, do poddzierżawienia swojego ciagle po roku nie dojrzałam ;P
Hmmmm a ja bym się chyba w takiej sytuacji zaniepokoiła, że coś jest nie tak na linii dzierżawca-koń. Bo jeśli miałabym bezpiecznego konia typu oaza spokoju i cierpliwości, uczącego dzieci, z którego nikt nigdy nie spadł itp., po czym nagle dzierżawca by z niego leciał, to bym się zaczęła zastanawiać, co też ten dzierżawca robi, że tak się dzieje. 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 grudnia 2017 07:48
Murat-Gazon, z najspokojniejszej konia na świecie tez można spaść jak sie potknie.
Murat-Gazon
Kwestia pewnie czy ta osoba często jeździ, jak jeździ, ale też bez przesady.
Wyczytałam, że do upadku doszło w terenie. A czy koń często chodzi w teren? Może na placu leniwa, ale w terenie trzęsie się jak galareta i się czegoś spłoszyła?
Może jeździec spanikował w terenie, może pies wyskoczył na ścieżkę albo coś w krzakach się ruszyło.
Serio, to że ktoś spadł z konia nie oznacza, że nie potrafi jeździć.
Przecież ilu jeźdźców zawodowych spada z koni.
Strzyga oczywiście, że tak. Dlatego zanim bym się zaniepokoiła, to zapytałabym takiego dzierżawcy, co się stało. 😉
No i też inaczej, jeśli takie coś stanie się okazjonalnie, a inaczej, gdyby działo się częściej.

marszylka nie napisałam nic o "nie umie jeździć", bardziej chodziło mi o "jak dogaduje się z koniem". 🙂
Myślę, że jeśli ktoś "nie umie jeździć" (cokolwiek to znaczy w ocenie właściciela konia), to mu się konia nie dzierżawi i tyle.
No tego to jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś miał pretensje do dzierżawcy, że spadł z konia  😵 Ludzie to jednak mają nas...e w tych głowach. Pepolec skoro ci nie pasuje to sama jeździj i nie szukaj dzierżawcy 🤔wirek:
faith ja też się nie mogłam zdecydować ale zdobyłam się w końcu na podjęcie tej decyzji i jestem mega zadowolona. Dzierżawczyni mi się super trafiła, tylko niestety teraz chwilowo zrezygnowała ze względu na porę roku i sesję na studiach (nie mamy hali). Chciałabym przenieść konia do stajni z halą ale automatycznie musiałabym brać więcej kasy za dzierżawę + sporo dalej do stajni + żarłabym gruz (pomijam kwestię pakowania mojego konia do przyczepy, bo to osobny temat  😉 )
Ale kwestia dobrania jeźdzca do konia też jest ważna. Jeśli koń wcześniej nie zrzucał innych,a trafiło się to przy tej jednej osobie, to faktycznie coś musi być nie tak.
Sama gdy szukałam dzierżawcy do swojego trafiłam na fajną dziewczynę. Sympatyczna i miła dla koni, miała pojęcie o jeździe.
No ale z moim nie mogła się dogadać. Przez 7 lat nie widziałam, alby mój koń reagował w taki sposób na jakiegokolwiek innego jeźdźca (a wsiadały dzieciaki, początkujący itd nie ponosił, nie próbował zrzucać itd).
Nie chciał z nią w żaden sposób współpracować.
Ni do kłusa, ni skręcić, co chwilę w stępie jej się zatrzymywał i nie chciał ruszyć. No dosłownie jak nie mój koń.
Pobyła w naszej stajni przez miesiąc próbując trochę jeździć z naszą trenerką (na moim i jej koniach).
Ostatecznie razem bez spiny stwierdziłyśmy, że ta przygoda musi się zakończyć.
O ile nie rozumiem oburzenia Pepolec, że ktoś spadł, tak rozumiem, że z samym człowiekiem też może być problem.
Dopasowanie jest bardzo ważne, dzierżawiłam raz konia. Wałaszek od serduszka, taki pieszczoszek i dla początkujących i dla zaawansowanych. Tylko w terenie szybki jak diabeł, ale do opanowania, od samego "prrr" staje. Właścicielka postanowiła dokoptować, kolejnego dzierżawcę, no mi to wisiało. Dziewczyna miła, sympatyczna, dogadałyśmy się. Niestety, zaczęłam mieć problemy z koniem. Zamiast kłusa, dostawałam całą symfonie czworoboków, byle nie robić kroku do przodu. Dawałam rade, "naprawiłam" konia i chodził znowu normalnie. Bez kombinowania. Jednego dnia, zadzwoniła do mnie właścicielka i poprosiła bym pomogła tej drugiej dziewczynie, z koniem bo sobie nie radzi, a ja owszem. Zgodziłam się, pojechałam do stajni, co widzę? Proba zakłusowania, a koń znowu obroty, cuda na patyku, byle by nie zrobić, tego co ma. Mówię dziewczynie, zdecyduj się, bądz twarda bo nie zakłusujecie. A ona mi na to, ze woli całą godzine jezdzi stępem, bo ona sie konia boi.  😵 Rozumiem stęp fajna sprawa, ale bez przesady. Cóż, właścicielka wolała zatrzymać dziewczynę, żeby płaciła. Koniec, końców... straciła nas obie.  🙄
Jasna sprawa.
Ale jeden upadek nie swiadczy o braku dopasowania 😉
Dlatego fajne są miesiące próbne, kiedy można się przekonać, czy dana osoba (jako współdzierżawca lub właściciel) lub koń nam pasuje. Z drugiej strony to krótko, wiele rzeczy często wychodzi po czasie, niemniej osobiście zawsze wolę takie "zabezpieczenie" by później ewentualnie rozejść się bez zgrzytów. Pamiętam, że do jednego konia przekonywałam się prawie pół roku, ale się uparłam i dobrze, bo to do dziś mój ulubiony zwierzak i najmilej wspominana współdzierżawa.  😉

Mnie za to strasznie przygnębia, że nie mogę znaleźć żadnej współdzierżawy na dłużej. Zawsze wszystko jest super do czasu aż przychodzi decyzja o zmianie stajni na taką, do której nie mogę sobie pozwolić na dojazdy.
Niby ofert jest mnóstwo, ale z drugiej strony naprawdę ciężko wybrać spośród nich taką wartą uwagi. Już pomijając infrastrukturę stajni, to oczekiwałabym chociaż od właściciela, że ma jakieś pojęcie o tym, co robi. A niestety spotkałam się już z takimi kwiatkami, że już niewiele mnie zdziwi. Mam na myśli chociażby dopasowanie sprzętu do konia i zapewnienie mu podstawowej opieki, w tym weterynaryjnej.  😵
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 grudnia 2017 09:36
To jest bardzo ciężkie dla człowieka jak musi sie liczyć, ze kon nie jest jego i decyzje o nim nie on podejmuje.

No i czasem problemem jest tez filozofia/szkoła jazdy. Jeden jezdzi do przodu, drugi skraca, trzeci jezdzi na niskiej szyi, czwarty cała jazdę w wysokim ustawieniu. I czasem cieżko to przełknąć.
Nie mam pretensji, że ktoś spada bo sama leżałam nieskończona ilośc razy. Ale jak ten konkretny dzierżawca chwalący się papierami instruktora i doświadczeniem w nauce spada na każdej jeździe (nawet dwa razy) w momencie gdy kon przechodzi do kłusa? Hmm... Co do problemu dzierżawca-koń. Kilku ich było i każdy miał podobne problemy. Może ja nazbyt dużo wymagam bo gdy uczyłam się w przeciętnej szkółce u nas nie do pomyślenia było, że koń w terenie poniesie. Uczyliśmy się wielu sposobów co zrobić gdy do tego dojdzie.
RatinaZ konia swojego znam prawie dekadę. I nie tylko na jeździe ale także wiem czego się po niej spodziewać w wielu innych sytuacjach. Przez kilka lat mieszkała kolo mnie  w przydomowej stajni, niestety sytuacja zyciowa sprawiła, że musiałyśmy wrócić do pensjonatu a jakis czas później musiałam wyjechać. Nie ma sensu przenosić konia z miejsca na miejsce więc została. Zależało mi tylko na kimś kto będzie jej doglądał i zaopiekuje się jak swoim.

Jeszcze 2 miesiące temu kobyła była wystawiona do darmowej dzierżawy, chodziło tylko o to by ktoś konia ruszył. Niestety jest jak jest i od tego czasu klacz nie pracuje i tylko chodzi po padoku.
A jazda próbna była, która zweryfikowała by osobę dzierżawcy pod siodłem?

Nie wyobrażam sobie oddać konia osobie, której się wcześniej nie sprawdziło, chociażby właśnie jazdą próbną. Z resztą i w interesie tej osoby jest sprawdzenie wierzchowca czy mu się spodoba, czy też to nie będzie to czego szuka.
Pepolec sama pisałaś, że sprawdzałaś umiejętności dzierżawcy. Nie rozumiem na jeździe próbnej było ok, chwilę później spadała przy przejściu do kłusa  🤔
Nie można wymagać cudów, bo mało kiedy zdarza się chętny na dzierżawę, który naprawdę ogarnia. Zazwyczaj są to osoby jeżdżące rekreacyjnie, często nastolaty nie mające jeszcze osiemnastki. Ta większość, która chce faktycznie jeździć i coś mądrego z koniem zrobić, pewnie będzie chciała zabierać konie do swoich stajni i swoich trenerów.

Ale to nie tak, że nie rozumiem "drugiej strony medalu". Są konie "niewydzierżawialne", bo:
- są trudne/elektryczne/panikujące. Rekreacja wsiądzie i bardzo szybko zsiądzie...
- są trudne w obejściu z różnych powodów - bałabym się dawać do dzierżawy konia, który kopie i gryzie, nawet jeśli pod siodłem byłby grzeczny
- mają przewrażliwionych właścicieli, którzy dzielą się na typ A i typ B 😎
Typ A: który będzie węszył, sprawdzał, wnikał, ma swoje filozofie i kurczowo się ich trzyma. A jak jeszcze zdarzy się zwyczajnie chamski, to wylecisz, dzierżawco, w podskokach jeśli źle okiem mrugniesz. A spróbuj się odezwać. Albo inaczej konia jeździć...
Typ B: którego dusza cierpi, gdy kto inny wsiada 😁 A z tym się trzeba liczyć przy szukaniu dzierżawcy - że to będzie inna osoba, inaczej będzie rękę trzymać, inne sygnały będzie dawać i choćby nie wiem co, nie będzie taka sama jak właściciel konia. 😎
Usmialam się, bo jestem klasycznym typem B 😀 na razie jestem w stanie przelknac tylko trenerke i martva na moim koniu 😀
Pepolec  :kwiatek:  w takim razie przykro mi ,że jednak okazuje się iż dzierżawca nie jest taki jak miał być 🙁
Sankaritarina świetny podział...można by go jeszcze rozwinąć,ale myślę ,że Twój opis to takie solidne podstawy 🙂

Ja miałam troszkę przepraw w okresie ciąży,chciałam żeby koń pracował...no i wyszła dupa..więcej szkód niż pożytku z tego oddawania konia...i doszłam do wniosku,że jak ma jeździć byle kto,byle jak i byle w czym to lepiej żeby koń stał...w tej chwili niewiele osób wpuściłabym na swojego konia.
Ha ha, ja też jestem typem B  😀 Może jeździć trenerka, jedna bliska koleżanka (pod moim nadzorem) i tyle. 😉
Zdarzyło się, że okazyjnie kogoś wsadzałam, ale myśl, że ktoś miałby jeździć beze mnie i miałabym nie wiedzieć, co z koniem robi - nienienienienie.  😜
Mam podobnie. Obecnie na konia wsadziłabym tylko jedną osobę, której nie musiałabym "pilnować". Reszta pod moim okiem. Może to głupie, ale pracuje z tym koniem i uczymy się razem, progres jest i nie chciałabym, abyśmy się cofnęły. Dużo widziałam i mam przed oczyma katastrofę z dzierżawą.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 grudnia 2017 16:59
Sankaritarina, kiedyś dzierżawiłam konia od typu B, myslalam, ze zwariuje 😀 never ever. Wole nawet nieujezdzonego konia do przepracowania, niz histerycznego właściciela 😀

Najfajniej na świecie mi było jak Złotuś Poni stał na hipodromie 😀 ale i tak przed pierwszą jazdą byłam zestrachana, że popsuję 😀

Pepolec, to jak to sie stało, ze na jeździe próbnej było wszystko ok i zdecydowałaś sie na ta osobę, a potem na KAŻDEJ jeździe spada? Moze kon jest chory?
Strzyga, a ty dzierżawiłaś jeszcze jakiegoś konia oprócz mojego czy to ja jestem histerycznym właścicielem? :P
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 grudnia 2017 18:09
xxagaxx, nie chcę podawać danych, bo to nie o to chodzi 🙂 Nie mam też absolutnie żadnych pretensji do tej osoby, bo rozumiem, ale jako dzierżawiący było to po prostu mało przyjemne 🙂
Ja kiedyś też byłam typem B ale mi przeszło. Nie mam w planach żadnych zawodów, ot jeżdżę sobie rekreacyjnie i dla odpoczynku psychicznego, staram się być jeźdźcem świadomym i to co ewentualnie dzierżawca mi "popsuje" to sobie naprawię sama lub z pomocą trenera/instruktora i jeżdżę dalej. Ważne żeby sprawdzić dzierżawcę, ja zrobiłam najpierw wywiad kto to taki i czy można zaufać, była jazda próbna i się okazało, że fajnie trafiłam.
Ja jestem typem C - se jeździjcie se - prosz bardz... tylko konia mam w typie 1: panikarz z mega szybką reakcją na bodźce 😵 Sama czasem nie zdążam ogarnąć jak znalazłam się w pół sekundy dwa kilometry dalej  😲 "nastoletnia rekreacja" by niestety poległa na pierwszym zakręcie  🤣
Gaga to ja bym też już dawno poległa, mimo że do nastoletnich rekreacji już od dawna się nie zaliczam 😀
No, ten podział można byłoby spokojnie zmodyfikować oraz dodać... 😀 Skupiłam się na najczęściej spotkanych "typach". No i ja to też bliżej typu B.  👀
Tzn, wydaje mi się, że typowość B trochę jednak maleje wraz ze wzrostem lat posiadania konia, tudzież lat posiadania koni; bądź ewentualnie wraz ze wzrostem liczby posiadanych koni (no w sensie, jak ktoś te konie wymienia i ma w życiu czwartego czy tam piatego z kolei)...... ale i tak, bywają konie nabyte/posiadane w takich sytuacjach i momentach życia, że ojejujeju, to Mój Koń Życia i w ogóle. Choćbyś miał tego konia 20 lat - będziesz traktował tak samo....
Natomiast typ A chyba na zawsze takim typem pozostaje.... Też przyjemny jak w mordę strzelił.
Gillian   four letter word
21 grudnia 2017 21:28
nie przejmujcie się, ja jestem najgorszym właścicielem ever i nie wiem jak dzierżawiąca ze mną wytrzymuje 🙂
Sankaritarina no nie wiem, mnie nie maleje, a konia mam prawie 5 lat - co może nie jest jeszcze bardzo dużo, ale też już nie jestem "początkującym właścicielem". Ja to chyba raczej przypadek "Mój Koń Życia i w ogóle". 😉
Zastanawiając się, co by mnie mogło skłonić do dzierżawy jej, to przychodzą mi do głowy tylko dwa przypadki - brak kasy na utrzymanie albo względy zdrowotne (= koń musi mieć więcej ruchu, niż ja mogę zapewnić).
Ja żałuję jedynie,że moja dzierżawczyni jeździ tylko raz w tygodniu, dwa byłoby idealnie 😉 Dobrze trafiłam i w ten sposób mam dzierżawcę-weterana - to najdłuższa dzierżawa u nas w stajni. Jak nie ma hali i dojazdu MPK pod stajnię, to jest ciężko kogoś znaleźć.
Murat-Gazon, ja mam konie ponad 20 lat, z czego aktualne konie: 17 (emerytka) i 12 (elektryk). Po 5 latach posiadania "tego jedynego" też jeszcze byłam raczej typem B 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się