własna przydomowa stajnia

Misiek69 pewnie jakbym nie miała swojej stajni , a Twoja byłaby w okolicy ,to bez chwili namysłu postawiłabym u Ciebie swoje grubasy  🙂 robi wrażenie ze zdjęć  👍
Misiek, mnie juz zapraszałeś, tak więc tylko "doczepię" się do jakiejś wycieczki 😉
To, czy Ty burak, czy wisienka ocenie podczas spotkania  😂

Sankaritarina, pamiętam o tych łąkach, problem w tym, ze nie mogę książki z łąkarstwa znaleźć, aby podeprzeć sie wiedza 😉 pamietam tylko, ze na podmokłych, np torfowych łąkach gleba jest uboga w minerały i trawy są prawdopodobnie "małosłodkie" mniej smaczne. (nie pisze tu o tych sztywnych, typowo mokrolubnych trawach) moje tego jesc nie chca mając do wyboru siano, kolegi zimnokrwiste jedzą jednak ze smakiem.
Kiedyś też od bdb hodowcy słyszałam tekst, ze konie z kwaśnych łąk mają większe problemy z kośćmi (ocd, odpryski-czipy) i nie ma co sie podniecac tym, ze jeśli kon pastwiskowany, to bedzie to zdrowy koń. Jesli nie suplementowany od małego, to szkoda zachodu.
Megane, podmokłe łąki są zdominowane przez turzyce i inne mało wartościowe gatunki. Zioła i wartościowe trawy są zwykle w kilkunastu %. Dlatego ani zwierzęta nie mają ochoty jeść jak mają wybór ani na dłuższą metę nie jest to zdrowe. Pewnie stąd obserwacje hodowcy.

U mnie np. jest gleba uboga w selen i warto go suplementować zwłaszcza u koni pracujących.
Nie, nie o turzyce mi chodzi, tylko o taką trawe jak na zdjeciu z 644 strony. Jest miękka, zielona, rośnie równomiernie nie kępkowato.
Megane, może być inna trawa w monokulturze i zakwaszona przez wilgoć.
No właśnie, tylko czy ten kwas czuć w trawie? Tzn co czuć, ze jedzą ją niechętnie....
Faktem jest, ze siana z tych traw jest u nas pod dostatkiem. Warszawka to bierze dla swoich pensjonariuszy. Wygląda bardzo ładnie 😉
Megane, nie wiem czy w smaku czuć. Jak jadłam karpia z błota to je czułam😉
Fuj.... 😉
Jutro posmakuje i podziele sie wrażeniami 😉
Karpia czy trawę?
Trawę 😉 chyba będzie lepsza niż karp z mułu 😉

A ja dzis produkowałam lonżowniczek 😉
Biorę się ostro za robote z młodą 😉
😅
Koniec dzieciństwa! 3 lata i 4 mce to czas, aby coś do zimy porobić, a od wiosny, jak mnie nie zabije, regularna jazda 😉
Oj, masz odwagę 😉 Ja się martwię co będzie za rok z moim. A dokładniej, nie z nim a ze mną. Niby qń to qń, ale teraz tak patrzę na niego, i nie wyobrażam sobie jeżdżenia na nim, po prostu w moim odczuciu dzieciak i tyle. Może za rok mi zmężnieje i rozterki miną.
gajara18   "Konia strzeż się z tyłu, psa z przodu, a kobiety
14 września 2015 23:43
Megane Ciekawe jaka młoda będzie pod siodłem :-) Ale przy trzech wierzchowcach to zawsze ciekawie jest .
Ja się boje jak to z młodą Dimer będzie ,jest taka ruchliwa , zwrotna a jak bryka to odrazu wiem ,że ja pierwsza na nią nie wsiąde ma powera :-) ^^
Ale jak już ktoś mi ją ujeżdzi to na lato może nabiore odwagi na jazde na niej ,jest taka chętna do współpracy . Przybiega na wołanie ,chodzi za mamą jak przerośniety szczeniaczek . Zrobiła się urocza , fajny konik może być .

Nooooo... Z ujeżdżaniem młodego poszło jak z płatka, troche lonży (troche, bo duży i szkoda było mi stawów) i wsiadłam i pojechałam. Wtedy wsparcie miałam w forumowej averis, oba młodziaki szły w tym samym czasie do roboty. Póżniej był przestój do wiosny i wsiadłam jak na starego konia.
Młoda ma odmiennie inny charakter, jak się złości, to aż jej białka wychodzą 😉 no i utrudnieniem jest to, ze w przydomówce mogę liczyć na pomoc tylko mojej jedynej pensjonariuszki, która często wyjeźdza, wiec musze się dopasowywać z robotą. Mlodej ciezko jest zaakceptowac obca osobe w otoczeniu, w tym tez jest problem 🙁
Luna20 ja na młodym zaczęlam jezdzic, jak mial 4,5 roku, bo byl jak przerosniete dziecko, grube stawy, dlugie nogi i kloda szczura 😉 jako 4,5 siedzialam na nim z 7 razy, dopiero jako 5latek od wiosny poszedl do prawidlowej jazdy.
Z młodą musze wczesniej, bo to kawał... k...-pipi ale jak juz ją objezdze, to moze to byc moj najfajniejszy, najodwazniejszy kon, jak jej matka 😉
Edit. Fot: mój młody, ośmioletni, wieczny dzieciak 😉 i młoda.... Zdjecia z konca  kwietnia z tego, co pamietam
A ja jak zwykle, zamiast coś sensownego do wątku dodać (liczę, że nadejdzie ten czas) przychodzę z problemem. Problem nawłoci wierzę, że ogarną. Powoli jest jej mniej. Problem jest taki, że z 0.5 hektara mojej ziemi (z całości 1,2) to "ziemie rolna IIIb" tylko z pozoru bo zarośnięta samosiejkami, około 10-letnimi. Lasek brzozowy, jesiony, topole, skupisko grabów.. pojedyncze dęby. W zasadzie wszystko bo działka z dwóch stron graniczy ze starym lasem i ziemia pozostawiona sama sobie mocno zarosła. Wykarczowanie tego i doprowadzenie do stanu pozwalającego na uprawę kosztowało by fortunę, i nie wiem co bym zrobiła z korzeniami i resztą. Mam opcję za dobrą cenę (po znajomości leśników) doprowadzić do stanu które być może będzie nadawało się na pastwisko - czyli wycięcie i zebranie tego, i frezowanie na głębokości 10-15 cm. razem z tym wszystkim co na tym rośnie, może jeszcze udałoby mi się teraz posiać trawę. Czy myślicie, że coś takiego może zdać egzamin? To są drzewa w tysiącach nie setkach, i naprawdę nie widzę innej sensownej opcji by przy okazji "przydomowej stajni" nie zbankrutować. Byłabym bardzo wdzięczna za podzielenie się wszelkim doświadczeniem w temacie.  :kwiatek:
U nas 1,5 hektara wyglądało tak:


wycięliśmy przy samej ziemi, teraz pilnujemy żeby przynajmniej raz w roku było nisko wykoszone, i nie ma problemu, nie dosiewaliśmy, trawa sama urosła, ale mamy w sumie 5ha dla dwóch szkap więc jakoś wybitnie nie zależało nam na jakości łąki, szkapy nie narzekają  😉
Moja znajoma na 800m2 samosiejek zarosnietych chwastami blisko 2-metrowej wysokosci wypuscila 4 konie, po 2 tyg przetrwaly tylko stare duze drzewa, reszty nie bylo...
Dosiewacie trawy po suszy? Bylam dzisiaj na lace i to co 2 tyg temu bylo wypalonym stepem jest zielone!!! Bez lysych plackow!
Mam pytanie  :kwiatek:.
Czy u Was ktoś cały czas jest w domu i dogląda koni, jeśli Wy jesteście w pracy ? Czy może macie jakiegoś dobrego sąsiada, który to robi ? Póki co, temat przydomowej stajni jest dla mnie odległy, ale mam nadzieję, że kiedyś uda się to zmienić i zastanawiam się jak inni rozwiązują kwestię opieki nad końmi, podczas gdy sami są w pracy.
Zostawia ktoś konie bez ludzkiego nadzoru (na dobrze ogrodzonym wybiegu) ?
Ircia   Olsztyn Różnowo
16 września 2015 20:54
falabana najważniejsze pytanie czy jest już pozwolenie  z gminy na wycięcie tych drzew, bo jeśli mają po około 10 lat to nie wiem jak to jest w Twojej gminie, ale u nas już nie pozwolą wyciąć [gmina Dywity], niedawno też zgłaszaliśmy i przyjechały paniusie w  szpilkach i oceniały niektóre drzewka do wycięcia  😁 a reszta ma sobie rosnąć czyli te najstarsze, oczywiście sa to też ziemie rolne klasy o ile pamiętam 4 i 5 czy nawet 6  😉
na wszystkie drzewa oprócz owocowych powyżej 10 roku życia trzeba mieć pozwolenie z urzędu miasta/gminy na wycięcie to ogólnopolski przepis, nasze na szczęście miały 7-8 lat
Takie pozwolenie to groszowe sprawy, a można pisać o pozwolenie na wycinkę od razu dużej ilości, nie trzeba pisać o każde drzewo z osobna 🙂 Duża wygoda. My mieliśmy (wnioskując z opisu) taki sam problem + gęstwinę zdziczałych śliwek, wycieliśmy to co większe, część drzew zostawiliśmy obcinając im dolne gałęzie, a resztę wygryzły konie i to dość szybko. Po totalnej dżunglii nie ma ani śladu, jest fajne równe pastwisko i nic więcej nie trzeba było robić. Jeśli masz falabana, możliwość skorzystania z pomocy przy wycince i zwiezieniu zamiast biegać z siekierką to jak najbardziej korzystaj, bo samemu ciężko i czasochłonnie.
pozwolenie nic nie kosztuje
... Jak to nic nie kosztuje? Z tego co pamiętam kilkanaście złotych.
ajstaf, 15 lat w przydomowej stajni nikt koni fizycznie całymi dniami nie pilnował. Szło się do pracy, konie zostawały na pastwiskach (bardzo dobrze ogrodzonych) i tyle. Aktualnie w pensjonacie moich konie również nikt 24 h na dobę nie dogląda - tyle, co przy karmieniach. Ba - chyba nigdzie nikt nie stoi całymi dniami i się na konie nie gapi... 😉
Hehe, ja od lutego na swoim... Na poczatku jak wstawalam na siku, to szlam do stajni, czyli okolo 23 jak sie kladlam, okolo 2-3, i o 5 bo juz spac nie moglam. Pozniej juz do 6 spokojnie przesypialam, teraz ide o 23 dac buziaka i uzupelnic wode, chłop o 5:30 dorzuca siano, a królewna o 6:30 idzie karmic owsem 😉 czasem sie obudze w nocy, ale tylko nasłuchuje, czy nic po scianach nie wali... Jak nie wali, to albo wszystko w porzadku, albo juz zwierze padło, wiec i tak do rana juz dolezy hihihi... (zart)
U nas strasznie cicho nocą, wiec budze sie, jak starowinka pokasłuje, albo okolo 3 młody zaczyna sie wiaderkiem bawić. :/
Udaje mi sie na 3 dni wyjezdzac, konie wtedy sa pod opieką pracujacego męża i sąsiada, ktory juz o 5 rano dorzuca siano do siatek.
Mam obawy, pewnie, no ale .... Kurcze, nie moge dac sie zwariowac 😉
Trochę mnie pocieszyliście, też tak podejrzewałam, że im wcześniej uda mi się wpuścić konie tym lepiej.

pestka - uwierz mi, że u mnie wygląda to jeszcze gorzej. Gleba dobra więc powstała istna dżungla. Przestrzeń pomiędzy drzewami wypełnia dwumetrowa nawłoć  😲. My mamy trochę ponad hektar na przewidywaną kobyłkę, kuca i w przyszłości chciałabym od niej źrebaka więc trochę na styk (ale ze względu na pracę musiałam zostać bliżej miasta) i na trawie mi zależy. Liczę się z tym, że siano na zimę będę musiała dokupić.

luna - będziemy robić podobnie, też przycinam dolne gałęzie większych osobników które chcę zostawić. Tak są naprawdę ładne drzewka, no ale koń to nie żyrafa  🙄

ircia - teraz właśnie leśniczy dał mi do przeczytania, że aktualnie wycięciu bez zgłoszenia podlegają drzewa <25cm obwodu 5cm od ziemi, niektórych gatunków (topola, klon srebrzysty) < 35 cm. Jak dla mnie trochę bardziej przejrzyste niż te <10 lat bo to zależy od gatunku, warunków w jakich rosły itp. itd. Nowy "sposób" kwalifikuje mi 90-95% drzew do wycięcia. Większe tak i tak chciałam zostawić. Jak będzie trzeba, to postaram się w przyszłości o pozwolenie na wycięcie (ja to inna gmina mimo, iż bliżej Olsztyna, więc może nie będzie problemów).
ja dostałam zgodę na wycinke ilus tam drzew ale musiałam wykupic w gminie aktualną mapke i narysować które to drzewa i gdzie stoją. Oprócz tego zażadano ode mnie zdjec tych drzew.
Miałam troszkę problemów bo drzewa rosły blisko zabudowań wiec chciałam wziąśc profesjonalną firme do wycinki. Szybko zrezygnowaliśmy z tego pomysły , gdy firma zażadąła 3000zł za wycinkę jednego drzewa. Daliśmy rade sami.
W tym roku mam zgodę na następne 3 brzozy które sa naprawdę wysokie i chore, maja mnóstwo dziur, w srodku są puste i spruchniałe. Zgoda jest ale ..od pazdziernika.
Gaga, mnie twój żart rozbawił nawet nie wiesz jak 😉 I napełnił jakimś takim spokojem, że nie tylko ja mam takie barbarzyńskie podejście do zwierząt :P

Od 1,5 roku jestem z końmi na swoim i dokładnie te same etapy przechodziłam. Najpierw stałam nad nimi i się trzęsłam jk kwoka, doglądałam, sprawdzałam i umierałam na zawał idąc spać. Po wymianie monitoringu u znajomych dostaliśmy od nich kamery i jakieś tam urządzenia inne. Czekają na założenie w boksach i chyba się już nie doczekają. No bo jak to, będę spać z jednym okiem wlepionym w monitor i całą noc konie podglądać?
Teraz, okno sypialni mam na stajnię, idąc spać nasłuchuję czy nic nie kopie i tak dalej... jak napisałaś.  Trochę stresu jest i humor czarny się czasem udziela, ale co zrobić? Nie można dać się zwariować. Konie na szczęście wykazały się przez ten rok zdrowym rozsądkiem i pozostawione na trawie na parę godzin w ciągu dnia czy na noc zajmują się trawa a nie głupotami. Zostawiając chłopaków latem na noc na pastwisku miałam obawy czy mi ktoś ich nie uprowadzi, ale jakoś nic takiego się nie stało.
W zeszłe wakacje nie było mowy o urlopie. W tym roku wyrwaliśmy się na TYDZIEŃ! Koniaste zostały z koleżanką i przeżyły (kwiatki za to uschły, ale cóż koleżanka miała mieć rękę do koni a nie do roślin :P )

Wcześniej pracowałam w stajni w której stajenny mieszkał przez ścianę z końmi 24/7 i to było dla mnie oczywiste ze ktoś pilnuje przez cały czas i to zapewnia zwierzętom bezpieczeństwo. Tylko czy faktycznie? Czy usłyszałby kolkę z drugiego końca stajni o 2 w nocy? Niekoniecznie.

Wychodzę z założenia, że zapewniam koniom najlepsze (na moje możliwości) warunki. Karmię regularnie dobrą paszą, profilaktyka wet- jest, ogrodzenie jak nalezy- jest, stajnia bezpieczna to chyba nic więcej nie mogę dla nich zrobić i całodobowy nadzór nic nie zmieni. Zdrowy rozsądek przede wszystkim  🏇
W połowie maja dojechały do mnie wszystkie bebechy do monitoringu stajni , który miałam mieć podpięty do naszej sieci .
Zainwestowaliśmy w dosyć porządny sprzęt"na lata", z opcją włączania czujek na decybele . Niestety, facet, który miał to zainstalować , przesuwał i przesuwał termin , a na koniec jeszcze nogę skręcił ... no i  w nocy  na pierwszego czerwca, kiedy  Alien zaczął umierać , miotał się w boksie ze dwie-trzy godziny , zanim wreszcie obudziły nas wyjące psy ....i było za póżno.
dominoxs, sądzisz, że monitoring by pomógł? Gapilibyście się na konie cała noc?
Jedyny moment, w którym na prawdę korzystałam z monitoringu to wyźrebienia. A i tak włączałam TV w nocy średnio co godzinę, jakby się coś pomiędzy tymi włączeniami wydarzyło to bym przegapiła...
Gaga , Alienowi zabrakło  tych dwóch-trzech godzin - udało mi się zawieźć ją do kliniki , przeżyła operację , ale odeszła  wkrótce  po- lekarz powiedział, że właśnie jakieś dwie godziny zadecydowały o jej losie , bo zabiło ją postępujące zatrucie całego organizmu. Operacja się udała , pacjent zmarł.  I tak , pomógłby monitoring , bo miał mieć właśnie ustawienie na określone decybele  na nasz domofon albo na mój telefon . Zainwestowaliśmy w to po powodzi w stajni , bo jak poszedł wtedy zawór , to sprawdziliśmy , jaki  byłby optymalny poziom hałasu, na który czujka miała przesyłać sygnał .  Mąż coś tam wynalazł takiego co reaguje na powtarzający się lub ciągły hałas o określonym natężeniu i daje cynk . Podobne rozwiązanie mamy w domu , i to działa ( choć czasem jest nadgorliwe nieco).
Co za idiotyczny zbieg okoliczności- pięć miesięcy się zbieraliśmy,  żeby to kupić , a zabrakło dosłownie kilku dni na montaż ...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się