własna przydomowa stajnia

Otóż to właśnie.
Przydomowi!  Podajecie swoim koniom jabłka?  A jak tak to w jakiej ilości.? Ponoć można  zakwasic organizm.
Ostatnio codziennie.  🤣
W małych ilościach, przekrojone na ćwiartki lub połówki i lekko zleżałe ( zmieniony kolor przeciętej powierzchni). Dużo lepsza marchew, ta skolei nie powinna być krojona.
nokia6002, jesienią konie w ogóle mi nie odchodzą spod jabłoni, co spadnie po to muszę się z nimi ścigać jeśli chcę pojeść. 😀 Zimą "konie są mi bardzo drogie" więc podaję o wiele mniej, jabłko-dwa dziennie w formie przysmaku. Czasem jak mam humor tnę jak najdrobniej jabłko z marchwią i tak daję.
Daję dwa razy dziennie po jednym jabłku lub po kilka marchewek, albo seler, zależy co mam pod ręką. Nigdy nie kroję, niech sobie gryzie, w końcu po coś te zęby ma.
otrzymuję jabłka przebrane z przechowalni. Musze więc szybko skarmić, zanim się zepsują. Nie ważę, ale kilka kg dziennie dostają. Chyba nie więcej  niż 4 kg/konia.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
15 lutego 2017 16:56
kwagga, byłam świadkiem sytuacji, kiedy kon się dusił, bo zamiast pogryźć połknął jabłko. Od tamtej pory kroję zawsze 😉
Mam dostęp do jabłek z sadu. Facet oddaje i takie wiaderko 10l jak dam dwa dziennie na 4 sztuki? dwa duże i dwa małe.
Bez przesady, nic się stać nie powinno.
nokia6002, przyzwyczaj je przez kilka dni do jabłek, podawaj po trochę, potem nie ma problemu. Konie są skarmiane jabłkami na co dzień, ale jeśli nie podawałaś  i nagle dasz dużą ilość - ryzykujesz ich problemy żołądkowe. Pół wiaderka na łeb to nie jest za dużo. Rzekłabym - w sam raz.
Kiedy kroić - kiedy jabłko jest takiej wielkości że istnieje ryzyko udławienia. Jeśli to bardzo duże jabłka które koń i tak musi pogryźć to można je po prostu rzucić i niech źrą 🙂
Dostajemy jabłka ze szkoły - dzieciaki prawie ich nie jedzą więc dostajemy potężne ilości. Codziennie na 6 sztuk przypada spory kosz. Plus minus koło 7kg. Rozrzucam po całym wybiegu - łażą, szukają, jedzą. 🙂 Lecą już tak od listopada i żadnych negatywnych skutków nie zaobserwowałam.
Ja rozdzielam sporą ilość jabłek na 4 konie, zawsze po posiłku dostają wiaderko dodatków, codziennie są tam ponad 3 jabłka, 2 buraki i z 6 marchewek, czasami dorzucę gruszkę czy banana, zależy co się trafi :p Konie żyją, mają się dobrze i zawsze po zjedzeniu wyczekują wiaderka 😀
Koniuszek, a buraki jak podajesz?
Luna_s20, kroję 😀 podobnie jak jabłka
Ja daję po 3-4 jabłka przekrojone na pół. Oprócz tego marchew i buraki ćwikłowe w małych ilościach, ale niektóre konie nie lubią.

A wracając do wapna, sądzę, że koń był nadwrażliwy i zdecydowanie za wcześnie wpuszczony do boksu. Napisałam po to, żeby uświadomić, że są różne preparaty wapniowe i trzeba sprawdzić czym się zamierza malować i czy to nie zaszkodzi koniom.
[quote author=Luna_s20 link=topic=19013.msg2649916#msg2649916 date=1487184720]
Koniuszek, a buraki jak podajesz?
[/quote]

Mi ostatnio trafiły się gigant sztuki, do żłobu wchodziły maks dwa. Wgryzienie się w takiego "buraczka" mojemu zajmowało co najmniej 10 min  🤣 Podawałem w całości, dla rozrywki.
ja, dla zabawy, wieszałem takie wielkie buraki na sznurku pod sufitem. Ale zabawa krótko trwała. Szybko rozkminił jak się do nich dobierać. Pierwsze kęsy atakował, a jak już nadgryzł, to szybko wykańczał. przy pierwszych burakach kolki dostawaliśmy ze śmiechu.
Moje nie ruszają, obrażają się.
Marchew dodaję do kolacji, a jabłka w ciągu dnia daję dla zabcia nudy bardziej rozrzucam po padoku i zbierają, kłócą się :P  Buraki jak przywiozłam od kolego kilka to nawet patrzeć nie chciały... Królikom oddałam 🙂 Kukurydzę jedna klacz je tylko druga nie chce, w sumie to ona nawet owsa nie bardzo 😀 Mam chęć zacząć podawać siemię bo jedna troszku chuda mi się wydaje. Go się gotuje parzy czy jak? I w jakich ilościach można go podawać?
nokia6002, samym siemienem się nie odpasie konia. Siemię zadaje się w meszu...
Może warto sprawdzić dlaczego koń chudnie. Zęby sprawdzić na przykład...
I siemię całe się gotuje, mielone zaparza.
nokia6002, do szybkiego odpasienia polecam otręby ryżowe i kukurydzę. Ja daję całą zimę ok. 0,5kg kukurydzy staruszkowi jako dodatek do stałego zestawu z ubiegłych lat i wygląda lepiej.
Jabłek nie daję bo nie mam dostępu , musiałabym kupować a jak widzę teraz te wielkie, pryskane jabłka w sklepie, bez smaku i ze skórką jak z papieru to wolę nie, sama rzadko jadam :/ Ale marchew jak najbardziej , ja wrzucam każdej po 4 duże marchwie rano i wieczorem . ZAWSZE je kroję, bo znam przypadek że koń marchwi nie pogryzł i tak ją sobie wciągnął  jakoś całą i ugrzęzła. 🙁 Dusił się ponoć strasznie do przyjazdu weta więc od tamtej historii zawsze marchewką kroję, tak przynajmniej na 3 częsci.
Buraki moje uwielbiają ! Mój tata mi obiecuje że przywiezie od kuzyna worek ale jakoś mi z tymi burakami nieporęcznie, z krojeniem tego,  ciężko, wielkie to takie, mogłabym wrzucać całe ale zawsze sądziłam że to za dużo cukru,  nie wiem czemu w sumie :p No i takie buraki byłyby praktycznie prosto z pola, myć trzeba ale teraz jak nie ma węża rozciągniętego to masakra. Nope nope nope !! 🍴
Ja też wszystko kroję, raz jeden mało mi sie całym jabłkiem nie zadławił, od tego czasu kroję i jabłka i marchewki i buraki. Z jabłkami uważam, po dwóch nienajlepszych żołądkowych reakcjach zeszłam na max jedno jabłuszko na łba. Marchew dostają różnie od 1 do 4, dla mnie najbezpieczniejsza. Buraki odeszły w zapomnienie, bo zdaniem koni próbowałam je otruć:/ Za to wpierniczają wysłodki Pavo (błyskawiczne). Ja szczerze mówiąc jabłkom do końca "nie ufam". Nie wiem czy problem jest w jabłuszkach czy może całej chemii jaką sa te sklepowe nabite, ale tak czy inaczej, uważam, że ogólnie owoce z umiarem. Warzywa-proszę bardzo, prawie do woli...Tylko nie wszystko chcą żreć...
Ja, odkąd wyciągałam łapą koniowi z gardła połówkę jabłka, nie kroje. Jeśli przytkał się większym ogryzkiem (najpierw zrobił dziaba, druga część mu utknęła) to i ćwiartkami się udławią. Jabłek niby nie daje aby jakoś dodatkowo nie zakwaszać ale w sezonie mam kilka jabłonek z różnymi gatunkami, no i wiaderko dziennie wtedy im wysypuje na padok, niech sie owoce nie marnują.
Raz widziałam, jak kon sie ksztusił krojoną marchewką. Jeśli mam marchew pół kilo sztuka, potrafię przecinać wzdłóż ale nie kroje w kawałki.
Jablka absolutnie nie -nie jest to pasza dla koni, nic nie daje oprócz przyjemności i rozwalonych kopyt (za dużo szkodliwych cukrów). Mnie od jabłek zeszła koza. Marchew już tak -bo zawiera cenny karoten -ale tez w rozsądnej ilości (również z powodu cukru). U mnie do 0,5 kg dziennie, tylko w sezonie zimowym. Pokrojone, z powodów, jak wyżej napisały koleżanki.
To, żę "nic sie koniom nie dzieje" od zjedzonych owoców - czyli nie zdychają- nie oznacza, ze są absolutnie konieczne i dobre. To właściciele tak uważają, bo organizm koni nie jest przygotowany do jedzenia tego, co się nam wydaje -że smaczne i super 😉
A czy naprawdę "nic się nie dzieje"  -to mógłby ocenić ktoś, kto dobrze zna się na kopytach i powie,jakie spustoszenie potrafią zrobić kilogramy jablek w strukturze kopyt 😁
Jablka absolutnie nie -nie jest to pasza dla koni, nic nie daje oprócz przyjemności i rozwalonych kopyt (za dużo szkodliwych cukrów).
Marchew - typowo: 6-8 kg, jabłka tak samo.
Tako rzekli panowie profesorowie Jerzy Zwoliński i Ewald Sasimowski. Ale co tam oni mogą wiedzieć.. 😉
[quote author=rzepka link=topic=19013.msg2650110#msg2650110 date=1487243808]
Jablka absolutnie nie -nie jest to pasza dla koni, nic nie daje oprócz przyjemności i rozwalonych kopyt (za dużo szkodliwych cukrów).

Marchew - typowo: 6-8 kg, jabłka tak samo.
Tako rzekli panowie profesorowie Jerzy Zwoliński i Ewald Sasimowski. Ale co tam oni mogą wiedzieć.. 😉
[/quote]

Nie no to jakieś przegięcie !!  😜 To tak jak ,  chyba w książce E.prosta to przeczytałam - dorosłym, pracującym koniom nawet 10 kg marchwi dziennie! Serio ?? 😵 Książka z czasów  krótko powojennych , jak konie pracowały naprawdę ciężko , może  wtedy były inne konie nie wiem, może nie zwracano uwagi na pewne rzeczy  .Ja bym nigdy w życiu koniu nie zaserwowała ani 6-8 kg jabłek ani 10 kg marchwi !! Może profesorowie , specjaliści od żywienia uważają że to jest w porządku ale chyba nie spotkali się jeszcze na ostrej dyskusji z specjalistami od kopyt, insulinooporności i syndromu metabolicznego koni. Tutaj z szanownym gronem naukowym bym się absolutnie nie zgodziła! I uważam że w wypowiedzi poprzednika rzepki jest dużo racji
Ja w starych książkach nic nie widzę o jabłkach 😉
Marchew owszem, w zależności od natężenia pracy. Konie zimnokrwiste pracujące ciężko (zrywka, wozenie węgla) zimową porą pare kilo dziennie.
Ja daję max kilogram jak nie ma trawy. 
Zauwazcie jednaj, ze wiekszosc pasz czy muesli ma w swym składzie i marchew i np wytłoki jabłek, albo co mnie bawi..  suszone banany 😉
U Zwolińskiego ciężko pracującym koniom to nawet do 20 kg marchwi (chodziło o konie robocze). Mój zupełnie niepracujący koń szlachetny dostaje codziennie przez cały rok 5 - 7 kg marchwi.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się