kuć czy nie kuć?

[quote author=lillid link=topic=209.msg2893773#msg2893773 date=1571830201]
Kucie powinno być kwestią potrzeby, nie przekonań.

Tylko nie każdy potrafi tę potrzebę ocenić
[/quote]

Nie skupiałabym się tutaj na ocenie samego kopyta (w sensie tego, jak ono wygląda), tylko na tym, jak koń się porusza. Ludzie kupują konie w określonym celu.
Jeśli użytkują konia rekreacyjnie i "ostrożność" konia w ruchu (czyli wszystko to, co napisała halo) im nie wadzi, to niech trzymają boso.
Jak ktoś trenuje cokolwiek i chce, żeby koń kroczył pewnie i skupiał się na robocie zamiast drżeć w każdym kroku o swoje bose stopy, to kuje.
Nie wykluczam przypadków koni, które kroczą pewnie wykorzystując swój pełny potencjał motoryczny mimo to, że są bose (choć nie znam takiego).
Zresztą - życie samo weryfikuje.
Do nas do stajni przyszło parę bosych koni i na ogół zmiana poglądów ich właścicielom nie zajmowała więcej, jak 2 miesiące. Obecnie wszystkie są kute co najmniej na przód.
Teoretyzować można do woli - zmianę w ruchu w wyniku okucia trzeba zobaczyć, żeby uwierzyć. Jak ktoś nie widzi różnicy, to... niech nie kuje.
Musimy też pamiętać, że koń, która maca albo porusza się delikatnie, bez swobody ma silne napięcia. Widziałam pare takich koni, które chodziły bardzo delikatnie, niepewnie a konsekwencjami tego były ogromne spięcia mięśni przy kręgosłupie, usztywnienia łopatek i ich bolesność no i dużą sztywność w okolicach stawu biodrowo-krzyżowego.
Moja vet z UK powtarzała, że przy dzisiejszej hodowli i użytkowaniu koni jest coraz mniejszy odsetek koni, które dają sobie radę bose, zdecydowana większość wymaga podków na przód. A podkowy to narzędzie, żeby utrzymać konia niekulawego i przedłużyć jego zdolność do użytkowania.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
24 października 2019 22:25
Niestety to też narzędzie, które pozwala konia przeciążyć. Znieczulony podkową pracuje aż konkretnie się nie uszkodzi. Gdzie bosy pokazywał, że się nadwyrężył i potrzebuje przerwy zanim będzie gotowy na lepszy ruch i mocniejszy trening.
Nie tylko kuć, ale i użytkować kutego kona trzeba umieć. Na miejscu Meise, bym się nie pchała w kucie młodego konia, bo może kiedyś zdecyduje się na coś więcej. Okuć zawsze zdąży na szybko. Zrehabilitować kute kopyto do funkcjonującego bosego to przynajmniej kilka miesięcy ograniczeń.
I jeszcze trzeba wziąć pod uwagę, że okute kopyta są niebezpieczniejsze dla ludzi, samego konia i innych zwierzaków.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
25 października 2019 06:55
A no właśnie jeszcze jedna kwestia, Meisie napisała, że po wygojeniu po kastracji ma iść z innymi końmi na padok. To też problem z kutym koniem, bo nie każdy się zgodzi, żeby jego koń z kutym koniem stał. Zwłaszcza, że to dzieciak młody to się pewnie będą sporo bawić. No ja bym nie chciała, żeby kuty koń mojemu po plecach podkowami tupał w zabawie.
Ja sama mam opory, żeby swojego kutego na 4 puścić z obcym koniem, mimo, że starszy, spokojny i taka pierdoła, że zawsze go ktoś broni 😉 To puszczam go ze stałym kolegą. Nie chce mieć czyjegoś konia na sumieniu, w stado bym chyba nie puściła, niech się integrują przez płot.

Do tego jak wspomniałam - ochraniacze i pancerze, a to też może ograniczyć padokowanie, bywa upierdliwe. Okuć zawsze można.
A jakie zagrożenie dla ludzi i innych koni generuje koń okuty tylko na przód?
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
25 października 2019 07:33
Dla ludzi nie wiem, raczej znikome, ale dla innych koni młody wałach? Dębując na siebie w zabawie.
już oczami wyobraźni widzę jak ramię podkowy zahacza się o kantar drugiego konia. Brrr
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
25 października 2019 07:46
lillid, choćby nadepniecie z podkową jest dużo gorsze. Np. machanie i zahaczenie "prosząc" też się zdarza, nie wspominając o zdenerwowanym uskakującym czy debujacym koniu gdzie jest większy impet.
Moja kobyła jak była kuta na 4 to w życiu z innym koniem nie wychodziła. Niestety takie są konsekwencje kucie. Oddzielne, nieduże padoki/pastwiska.
....,,Do nas do stajni przyszło parę bosych koni i na ogół zmiana poglądów ich właścicielom nie zajmowała więcej, jak 2 miesiące. Obecnie wszystkie są kute co najmniej na przód,,....  tak duża presja otoczenia ? nieciekawa stajnia.
blucha nie, nie otoczenia, tylko koni, które nie dawały rady na boso... czytaj całe posty.

Izolowanie koni kutych na 4 rozumiem, swojego też bym nie puściła. Ale z kutymi na przód nie widzę problemu.
Z wyłączeniem specjalnych przypadków, jak młode wałachy skaczące na inne konie, tudzież konie "proszące" i depczące ludziom po nogach (choć tu jest raczej problem z ludźmi, że pozwalają koniom na takie rzeczy...)
Generalnie istnieje niemała grupa koni, które na otwartej przestrzeni, bez podków i kantarów potrafią zrobić sobie krzywdę.
Takie demonizowanie kucia na przód to już naprawdę szukanie dziury w całym...
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
25 października 2019 09:33
Ja tu nie widzę demonizowania, tylko zwykłą ostrożność i minimalizowanie ryzyka.
Trzymanie koni w stadach to w ogóle ryzyko, nie mówiąc o wypuszczaniu ich na padoki - nawet bosych...Generalnie kontakt z koniem to ryzyko. Żeby zminimalizować proponuję owinąć w folię bombelkową i postawić w boksie obitym gumą. A stajnię oglądać z odległości 100m, to nam na bank się nic nie stanie. A jakby ktoś chciał wypuszczać konie przypadkowo to zażądać od właściciela pensjonatu albo plus minus 30 kwaterek albo przyjmowania tylko niekutych koni. Wy tak wszyscy na serio? Lata całe stoję po różnych pensjonatach, moje konie w stadach i koni kutych na przód jest tak ok. 75%. Wypadków z tym związanych może  ze 3, wszystko były to stare wałachy, które raczyły skakać na kobyły w celach seksualno-rozrywkowych. A jedne z najgorszych wypadków kończące się uśpieniem konia albo ciężką operacją były spowodowane przez ... niekute konie.
Bezpieczeństwo stada nie zależy od tego, czy któryś koń jest okuty czy nie a na dobrym doborze koni do stada i wyeliminowaniu na kwaterki elementów wywrotowych.
Z dużym zainteresowaniem czytam Wasze bardzo rozbieżne i bardzo ciekawe opinie w tej kwestii 🙂 czy mówiłam już, że mam totalny mętlik? 😉  😁 Chyba po prostu pójdę zgodnie z maksymą "niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgadzać trzeba..."
Bo czytam po kolei posty i przy każdym niejako kiwam głową i rozumiem ideę...

Koń kuty tylko na przód, na pewno nie dawałabym go kuć na tyły, skoro ma w końcu wychodzić w towarzystwie. Nie po to go wycinałam, żeby dalej łaził sam 'bo podkowy' 😉
Kwestia kaloszków i ochraniaczy jest tu dla mnie jasna. Wypadki typu zahaczenie podkową o kantar można minimalizować, ja nie puszczam koni w kantarze, w boksie też ma być goły.
Co do stada, to myślę, że zrobimy to stopniowo i powoli, na pewno nie hurr durr, hajda na pole razem z całym tabunem. On musi przejść sobie zapachem nowej stajni, będę czuwać, żeby wszystko przeszło bezboleśnie i bez ofiar. Nie jestem pewna, ale w nowej stajni jest duuużo padoków, więc możliwe, że konie są łączone w stada a nie wszystkie w kupie.

Jedyne co wiem, to że kowal kuje bardzo porządnie i takie są o nim opinie w okolicy.
dea   primum non nocere
25 października 2019 20:58
A jakie zagrożenie dla ludzi i innych koni generuje koń okuty tylko na przód?

Jednej naszej kobyle druga (nie nasza, to było ostatnie wyjście naszych koni z obcymi) kuta na przód, rozwaliła podkową nadgarstek przy zapoznaniu, ot, kwiknęła i fiknęła. Paskudnie długo się goiło, ropiało. Fuks, że zeszło ostatecznie bez śladu, ale był nawet mały nakostniak.

Wałach świeżo kastrowany na pewno będzie skakał na kobyły, może też i skakać na kolegów. Rozorane plecy, boki są mocno prawdopodobne. Jeden z moich wałków regularnie skacze na moją kobyłę (kastrowany prawie 10 lat temu 😉) i mimo że bosy, czasem jakąś ryskę jej na lakierze zostawi. Nie chcę myśleć jak by wyglądała, gdyby był kuty.
dea, no tak, ale łączenie w jednym stadzie wałachów i kobył to akurat jest średni pomysł 😉. To nie jest kwestia kucia tylko zapobiegania takim ekscesom przez niełączenie. I to ze względu na krycie kobył jak i walki między wałkami o kobyły.

Niekuty koń kopnął tak drugiego (jeden kop), że roztrzaskał mu nogę tak, że trzeba było uśpić. Niekuty! Czy to jest powód, żeby każdego konia osobno puszczać? 😉. Tak jak pisałam - wypadki są, zawsze - ale generalnie z końmi kutymi na sam przód nie ma problemów większych i za dużo wypadków to jednak nie ma. Dla mnie to nadmierna histeria.
dea   primum non nocere
25 października 2019 21:10
Napisałam tylko co może zrobić koń kuty na przód, na przykładach 😉 moje chodzą w stadzie, 5 sztuk, dwa wałachy i trzy klacze. Jak się tego nie zmienia to jest dobrze (u nas, ten konkretny układ). Gorzej jak dwie dominujące klacze wyjechały. Po powrocie przemaglowały tę trzecią, bo nie chciała oddać władzy, była odganiana kilka lat... Ale to OT 😉
Ejjj, seeerio... Opatulmy konie w folie bąbelkowe.... Wszędzie może stać się Wszystko. Wiecie ile jest wypadków w boksach? 😎 Albo w stajni?

Meise, a jak uciekną to co, na lasso będziesz łapać?
Moim zdaniem na padok koń powinien mieć kantar. W ostateczności obrożę, jeśli są ku temu powody. W boksie niech sobie siedzi goły...
Też nie lubię kucia. Mój koń jedyny raz chodził z kutymi końmi, skończyło się na długomiesięcznym ropiejącym rozciętym stawu skokowym. Wiadomo, że takie rzeczy dają się przewidzieć i ogarnąć, ale szczerze, jaka jest sytuacja w rzeczywistości w pensjonatach? Po prostu wrzuca się zazwyczaj nowego konia do stada i tyle.
Plus też użytkowo. Rozumiem, że np. do skoków itp. kucie daje zalety. Tak samo jeżeli koń ma np. zniszczone trzeszczki i inaczej nie da rady. Po prostu jeżeli kuć, to wiedzieć po co a nie dlatego, że konie się kuje i tyle. Czasami na pewno są sytuacje, kiedy jest to rozwiązanie przydatne.
Ale np. jeżeli jeździ się rekreacyjnie, głównie rajdy czy tereny i po ujeżdżalni, to za bardzo nie kumam po co kuć. Konie bose są bardziej bezpieczne w terenie, czują gdzie idą, na co sobie mogą pozwolić. Jeżdżę głównie po górach, mamy tutaj bardzo wymagające tereny dla koni, dużo kamieni, niektóre duże i luźne, żwir. Mimo to, jeżeli jadę na kutym, to o niebo więcej się ślizga, nogi uciekają, nie czuje czy mu na kamieniu noga nie ucieknie i ogólnie też mniej uważa (takie moje doświadczenie). Już nie wspominając śnieg i lód. Zdarzyła mi się sytuacja, że bosy koń przeszedł bez problemu po pochyłej drodze z przymarzniętą trochą pierwszego śniegu- ostrożnie kładąc nogi (co dla kogoś może i jest wada, jak zrozumiałam) i żaden kuty nie dał rady bo nogi rozjeżdżali się na wszystkie strony (nie mieli haceli). Znów z hacelami są też inne problemy związane.
Ja osobiście czuje się dużo bezpieczniej na nie kutym koniu - i w miarę dobrze (nawet nie idealnie) prowadzony koń z przyzwoitymi kopytami, powinien dać rady przy takim zwykłym użytkowaniu. Jeżeli koń ma wrażliwe przody, zawsze można na trudnym podłożu ubrać buty i tyle. Niech sobie na co dzień łażą jak je do tego stworzyła natura, no bo ile kowali umie kuć tak, by strzałki pracowali? Ale wiadomo, nie piszę o sporcie, gdzie potrzeby i wymagania są inne, chociaż też można konia kuć na sezon i potem dać kopytom odpocząć.
Sankaritarina, - a mój się wyciera od kantara i chodzi bez. Nie trzeba lassa, grzecznie przyłazi zawołany 😉 Nie raz do boksu wracał ze mną trzymany za grzywę lub wcale. Kwestia wychowania.
Wygląda na to, że cześć osób docenia bose a część docenia podkowy.
Oraz część lubi kucie a część nie lubi.

unity, widzisz, to zależy od potrzeb. Przy takim użytkowaniu jak piszesz kucie ma niemal same wady.
Ale biada temu, kto pójdzie tą drogą, a potrzebuje wierzchowca bynajmniej nie ostrożnego, nie czujnego, nie samo decydującego.
Bose kopyto jest rewelacyjne dzięki pracy na całym obwodzie, dzięki czułemu kontaktowi z gruntem, dzięki swobodzie adaptacji do warunków,
dzięki możliwości bardzo częstych korekt.
Ale, choć można biegać po górach w kierpcach, to nawet górale miewali odpowiednik raków na śnieg i lód.
Oczywista sprawa, że goła podkowa nie nadaje się na śliskie. Bose kopyta często tak, bo sobie wykształca ABS 😉
Już pisałam, że są hacele na lód, widia 2 mm. I takie hacele można wkręcić na cały okres "zlodowaceń".
Dzięki temu np. tak zaopatrzone konie mogą korzystać z padoków i spacerów w terenie gdy bose drżą ze strachu, bo im się nogi rozjeżdżają.
Generalnie chodzi właśnie o zaopatrzenie konia w sprzęt, który pozwoli koniowi(!) czuć się pewnie, komfortowo i bezpiecznie w tym co koń robi.
Gdyby nie ta kluczowa sprawa, to nikt by koni nie kuł, bo po co sobie dokładać kłopotów.
Zimą najgorszy problem to cienka warstwa mokrego śniegu (bo głęboki śnieg nie jest problemem) - bo się nabija i tworzy koturny w podkowie łatwiej niż przy bosym (choć u bosych też).
Jak na razie dobrego rozwiązania na to nie ma, choć jedni raportują, że najlepszy jest łój wołowy, a inni - że... olej przekładniowy.

Meise, wg mnie to ty w ogóle nie masz problemu. Póki koń nie będzie twój - to nie twój problem.
Jak będzie twój - to póki się nie wygoi, nie wdroży do pracy - swobodnie może być bosy. Potem będzie zima i wtedy zobaczysz jakie są warunki.
Jeśli kiepskie - to zostaje bosy do wiosny, ale jeździsz dość ulgowo, na pół gwizdka.
Jeśli nadal wypadnie ci jeździć na pół gwizdka - koń nadal może być bosy.
Ale jeśli zabierzesz się za robotę na poważnie - kuj.

Tu dodam, że zawsze byłam zwolenniczką rozkuwania na zimę, ale już jakiś czas temu zmieniłam zdanie.
Po prostu te adaptacje bosy-kuty-bosy-kuty trwają zbyt długo i zbyt wiele zmieniają w motoryce. Fundują regresy.
Utrudniają koniom życie, utrudniają funkcjonowanie jako wierzchowcom. Przy rozkuciu pojawia się co najmniej dyskomfort, może i ból,
przy okuciu - kłopoty z ogarnięciem nowej równowagi, innej ekspresji.
Jak się konia zacznie kuć, to już lepiej kuć non stop (i przenigdy nie wydłużać terminów między przekuciami)
a rozkuwać, i nie na krótko, tylko wtedy gdy trzeba, gdy trzeba wyleczyć, skorygować kopyta.
Oczywiście jest trochę koni, którym bosy czy kuty - nie ma różnicy, albo jest minimalna, zazwyczaj są to konie dość "ciężkie".
Ale gdy koń ogólnie wrażliwy, suchy, "gorący", subtelny - "księżniczka na ziarnku grochu" to z reguły zmianę warunków kopytnych odczuwa mocno.

Jest jeszcze taka, dość nietypowa, rzecz do rozważenia. Otóż są konie, które, jakby, mają nadmiar ekspresji, aż nie do opanowania.
I jeźdźcy różnie kombinują, najczęściej z żarciem. A czasem wystarczy zabrać podkowy żeby ancymon "zmiękł".
I nie dlatego, że boli czy cuś. Dlatego, że lepiej ogarnia własne ciało, nogi przestają go wyprzedzać.
Sankarita, ogólnie koni nie trzeba łapać, ucieczka jest jednak mało prawdopodobna, no i zazwyczaj konie jak uciekną to nie dziczeją i nie dają się już złapać, żeby tylko lasso wchodziło w grę  😉 ja chodzę po konie z uwiązem (żeby ew zarzucić na szyję), o ile w ogóle trzeba, bo zazwyczaj lezą jak pies i to nie tylko ten jeden "mi potrzebny" tylko całe stado idzie za mną do wyjścia  😁

Poza tym na własne oczy widziałam jak koń się na padoku drapał tylnim kopytem po czerepie i mu noga ugrzęzła w kantarze. No, thanks.

halo, oni chcą konia podkuć zanim będzie mój  🙂 czyli przywiozę sobie jegomościa w butach.
Chciałabym, żeby jak już dojdzie po kastracji całkowicie do siebie normalnie poszedł w trening niezależnie od pogody, hala jest, można na niej ćwiczyć. On jest chyba z tych księżniczkowatych, w podkowach leci jak taran, mocno i wręcz "bujnie" do przodu. Bez - gapi się ciągle pod kopyta i stawia nóżki jak panienka... Skacze bardzo odważnie, ale nie skakałam w nim na boso, może bez podków jest zupełnie inaczej.
Co do stajni, to na pewno nie będzie latał z całym stadem, bo tam teraz hodowla i w większości to matki z dziećmi, albo źrebne. Mógłby chodzić sobie na padok z jednym, dwoma końmi i ja już bym była hepi, bo miałby przyjaciela i mógłby z nim ganiać.
Nie wydaje ci się to podejrzane że wykładają kasę na okucie tuż przed odebraniem konia? Podkowy znieczulaja. Przepraszam, ale jestem podejrzliwa jeśli chodzi o to.
.....On jest chyba z tych księżniczkowatych, w podkowach leci jak taran, mocno i wręcz "bujnie" do przodu. Bez - gapi się ciągle pod kopyta i stawia nóżki jak panienka... Skacze bardzo odważnie, ale nie skakałam w nim na boso, może bez podków jest zupełnie inaczej,, .... skoro o tym juz wiesz to nie rozumiem nad czym się zastanawiasz 🙂
Nie chce mi sie odnosic juz do konkretnych postow, ale troche kazdy argumentuje do ekstremum 😁

Jak bosy kon ma tak dramatyczne kopyta, ze zaburza mu to cala motoryke ruchu przy podstawowej pracy na normalnym, elastycznym podlozu, powoduje napiecia i w konsekwencji kontuzje wyzej w aparacie ruchu to a)rozwazylabym podkowy rehabilitacyjnie albo chociaz do utrzymania sensownego status quo (stare dziady u nas po to sa okute :P) b)jak to bylby mlody kon, no to kurna niezly destrukt 👀 I tak, dobre bose kopyta to nie tylko struganie, ale tez ruch przede wszystkim.

Jasne, podkowy daja wyciagnac z konia wiecej ekspresji w ruchu czy pewnosci na ladowaniu po skoku 🙂 - tyle ze ani tej ekspresji ani tej super pewnosci nie trzeba do jezdzenia z dobrymi wynikami L czy P klasy dresazu i skokow w sezonie halowym. Zeby na tak ambitnym poziomie 😉 wykrecic super procenty i zbudowac podstawy do pracy wyzej, to nie trzeba z konia wyciskac 100% potencjalu ruchowego. Wiec na podstawie rachunku zyskow i strat, IMO lepiej oszczedzic koniowi skutkow ubocznych podkow zanim nie zrobi sie wyzej i trudniej.

Argumenty padokowe to juz natomiast troche szukanie dziury w calym 😉 personalnie mi zwisa, czy moj kon wychodzilby z kutymi (zreszta jak mialam konia to wychodzil i z kutymi na 4, i nic zlego z tego nie wynikalo). Bardziej kontuzjogenne niz potencjalne oberwanie podkowa na przodzie jest chocby dodatkowy poslizg, ktory podkowy daja na oblodzonym podlozu, a upierdliwe - sniegowe obcasy, zgubione podkowy w zasysajacym glebokim blocie i tego typu przyjemnosci. Przerabialam nie raz zime i z bosym koniem, i z podkutym i tak po ludzku - z bosym jest 10x wygodniej i latwiej 😉 Ofkors o ile nie odbywa sie to kosztem konia.

Edit. tajnaa mi to wszystko tak podejrzanie brzmi, stad mowilam, ze ja bym tego konia nie chciala. Ze trzeszczki nie halo jak na mlodziaka, ze musi byc okuty, ze nie zagalopuje bez ostrog, ze prob zginania nie szlo dobrze zrobic, ze costam. Ale moze szukam dziury w calym 😉
Każdą ewentualność należy przyjąć za możliwą, kto pyta nie błądzi itd. Myślę, że skoro na konia się zdecydowałam to ostateczna decyzja odnośnie kucia należy do mnie. Dlatego przyszłam tu po radę, bo ja specem nie jestem. Niestety w tym temacie (mówię ogólnie, nie tylko na r-v) każdy jeden właściciel konia, każdy jeden trener i każdy jeden kowal/strugacz twierdzi co innego. Ja już kota dawno dostałam  😵

kokos, ile koni teraz (również młodych) ma trzeszczki na 1? A ile na dwa? Mógł się na dobrą sprawę z takimi urodzić i z takimi zejdzie z tego świata. To jedyny mankament w zdrowiu, inaczej byłby w zasadzie altasowy.

Poza tym jeżeli coś się nagle "wyda" przecież można konia zawsze zwrócić.

Kwestie jazdy/zachowania wynikają z wieku i płci. Przecież to jeszcze dzieciak, nie był nie wiadomo w jakim treningu itd. Zresztą teraz juz kastrat. Uważam, że charakter i jezdność ma bardzo dobrą jak na swój wiek. Nie pisałam tu o dobrych rzeczach, tylko o wzbudzających wątpliwości.
Ludzie nadal kupują konie bez badań i cieszą się nimi latami.
Nie mówię, że jest to właściwe.
Zobaczymy, zawsze jest wyjście awaryjne.
Ja nie czuję specjalnego zagrożenia, ale jeżeliby mnie ktoś chciał zrobić w konia to nie odpuszczę i krwi popuszczę.
Nie jestem 15-letnią szczeniarą, wydaję swoje i tylko swoje ciężko zarobione pieniądze. To chyba normalne, że mam duzo pytań, bo jestem świeżakiem a do koni wróciłam po wieloletniej przerwie po wypadku.
On jest chyba z tych księżniczkowatych, w podkowach leci jak taran, mocno i wręcz "bujnie" do przodu. Bez - gapi się ciągle pod kopyta i stawia nóżki jak panienka... Skacze bardzo odważnie, ale nie skakałam w nim na boso, może bez podków jest zupełnie inaczej.

Oczywiście nikt za Ciebie decyzji nie podejmie, ale to jest zdecydowanie opis konia, który do pracy po prostu musi być kuty.

Może się mylę, ale konie raczej nie "rodzą się" z kiepskimi trzeszczkami - one wyrastają na konie z kiepskimi trzeszczkami. Jeśli taki młodzik nie miał szans wypracować sobie odpowiednio rozwiniętych struktur amortyzujących, kiedy był na to czas, to te trzeszczki ulegają zmiażdżeniu - ot i cała historia. Proces jest nieodwracalny, przy czym nawet takie konie w późniejszym wieku są w stanie te struktury rozwinąć i tym samym funkcjonować komfortowo na boso. Pod warunkiem, że będą miały ku temu odpowiednie warunki...
Nie wiemy, jak wyglądają kopyta tego konia - czy tutaj taką rehabilitacją na boso można cokolwiek osiągnąć, czy nie.
Przy czym jeśli koń trafi do Ciebie już okuty, a Ty jednak chcesz go użytkować normalnie, to naprawdę lepiej będzie dla Ciebie i konia, jeśli zostanie w butach.

P.S. my mamy "jedynki" - i tak trzeba było kuć 😀
"Jako drugorzędne powody powstawania zwyrodnień w obrębie trzeszczki kopytowej wymienia się czynniki genetyczne [...]".

Zadzwonię do tego kowala i zapytam po prostu co on zaleca. On raczej na pewno nie zostanie naszym kowalem, bo nie będzie tak daleko dojeżdżał, więc nie powinno mu jakoś szczególnie zależeć na kuciu/nie kuciu tego konia 🙂

Martwię się tylko, czy kucie jakiekolwiek nie osłabia trzeszczek, bo i takie są opinie.

Martwię się tylko, czy kucie jakiekolwiek nie osłabia trzeszczek, bo i takie są opinie.

Jeśli zawęża piętkę i robi z kopyta naleśnik, to tak. Ale nie zawsze tak jest i tu ponownie bardzo dużo zależy od kowala.

A geny, jak to geny, predysponują do wielu rzeczy. Czynniki środowiskowe robią resztę.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się