No to mam dzisiejszy cotygodniowy korytarz pofotografowany 🙂
Na początek kobyła. Chapeau bas! Trudny, wrażliwy koń, z którym początkowo praca poszła nie tak, jak powinna. Mimo aparycji wielkiego wozaka, to bardzo delikatna dziewucha, nerwowa, ale zaczynająca pokazywać pierwsze objawy przełomu w pracy. I tak prawdę mówiąc... to szkoda jej do tego ujeżdżenia 😉
Fenomenalnie poprawia zadem, na niektórych zdjęciach prawie nie widać, że w ogóle ma tylne nogi:
Tu młody Argentinus, ciekawy zwierzak, który skacze wszystko z półmetrowym zapasem, niezależnie od wysokości przeszkody 🙂 Co prawda, o ile niskie przeszkódki pokonuje w stylu na jelonka, z wiszącymi łapami, to dopiero na jakichś konkretniejszych wysokościach zaczyna kombinować nad techniką. Nie będzie to łatwe do przerobienia, bo skubaniec ma tak silne odbicie, że jest w stanie nawet z miejsca skoczyć dowolnie wybrany obiekt.
Typowe ju-huuu na niziutkiej, treningowej kombinacji skok-wyskok:
Duży okser należy już jednak skakać gramotnie:
Siwy - bezsprzecznie najlepszy technicznie koń z naszej stajni. Bardzo fajnie, okrągło baskilujący. Jak tak będzie kicał pod jeźdźcem, to naprawdę mucha nie siada. Muszę zacząć drążyć właścicielkę w kierunku jakiejś Lki na wiosnę 😉
Żeby nie było za cukrowo, siwy tak samo jak ładnie pokonywał dziś przeszkody, pokazywał tak samo dużą niechlujność, szczególnie na początku. Stawiam na to, że oszczędza się na weekend, kiedy go będę wyrzucać w karuzelę 🤣
Zdecydowanie jednak skoczek, i ma przewagę charakteru nad kobyłą powyżej.
No i na deser, Kucunio 🤣 Jakoś tak się złożyło, że nie chodził razem ze stawką do korytarza i dziś testowo skakał pierwszy raz. Odnoszę wrażenie, że w ogóle skakał w korytarzu pierwszy raz, bo kompletnie, 100% nie wiedział o co w tej zabawie chodzi. Nakręcał się, zabierał przeszkody, skakał w ostatniej chwili (następnym razem trzeba pamiętać, żeby robić mu luźno rozstawioną kombinację i koniecznie wskazówki), w ogóle nie był pewien, czy na pewno chodzi nam o przeskakiwanie ogrodzenia (przecież ogrodzenia są do respektowania, a nie dżampów). Mam bardzo mało Kuco-fotek, bo dopingowałam jego próbom przefrunięcia przez drągi 🤣
Ratunku!
Poleciałem!
Za to potem grzecznie asystował przy odnoszeniu w drągi, prowadząc się za mną lub za trenerką krok w krok i pakując z nami na zaplecze hali (wychodziliśmy przez małe, ludzkie drzwiczki) 🤣