Two Finger Rule - czyli walka z zapinaniem nachrapników na maksa...

http://www.ipetitions.com/petition/SavingTheHorses/?e
co wy na to?
spotkałam się nie raz i nie dwa z takim zapinaniem nachrapników ze był problem z ich rozpięciem 😲 i nie wynikało to wcale z niewiedzy a raczej swiadomego działania
macie jakies przemyslenia?
jakis czas temu była ciekawa dyskusja na forum http://www.hipologia.pl/viewtopic.php?f=1&t=360&start=0
Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 18:30
Ja skośnik zapinam dość mocno, bo Ontario strasznie otwiera gębiszona i praca wtedy na nic. I nigdy nie charczał, nie sapał, a treningi do lekkich nie należą. Owszem, poszerzone nozdrza- ale to chyba logiczne przy wysiłku, nawet przy braku nachrapnika są one duże. Znam wiele osób zapinających nachrapniki mocno, i jakoś nie zauważyłam u żadnego podobnego problemu 😉
gracja03   "Kto dosiadł konia ten dosiadł wiatr"
19 marca 2009 18:33
A ile ja widziałam na volcie koni z zapiętym na maksa nachrapnikiem i jeszcze ciaśniej skośnikiem, aż przykro było patrzeć na te ściśnięte mordeczki.  😕

Ja w sumie nie znam się na tym ale jeżeli koń otwiera pysk tzn. chyba , że coś go boli, uciska za mocno mam tu na myśli wędzidło.
Czy nie jest tak?
Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 18:45
gracja03, niekoniecznie. Mało jest koni kombinatorów?
Ja też na początku nie mogłam "patrzeć na te ściśnięte mordeczki", ale przekonałam się, że przy "ścisniętej mordeczce" mogę działać wędzidłem wręcz kilka razy łagodniej.

dempsey   fiat voluntas Tua
19 marca 2009 18:50
usłyszałam kiedyś opinię znanego startujacego zawodnika (którego notabene cenię jako sportowca i szkoleniowca)
brzmiała ona: zapinać  mocno bo jak jest zapięty luźno to po prostu nie działa.

osobiście nie zdecydowałam się stosować tej zasady na własnym koniu.
odpięłam skośnik po pierwszej jeździe. kon wyraźnie go nie lubił.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
19 marca 2009 18:51
Lov, taa, jeździłam kiedyś na takim inteligencie ( z początków jego "kariery"😉, co siedzisz, siedzisz, uwalony na przodzie całym swoim ciężarem, po czym "pyk!" i koń tak luźny, że w ogóle go na kontakt wziąć nie można... a on już z języczkiem nad wędzidłem paraduje...
Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 18:54
dempsey, taka prawda. Patrząc logicznie: po cholerę luźno zapięty skośnik? Żeby ładnie wyglądał?

Jeszcze do wypowiedzi gracji- widziałaś kiedyś zdjęcia koni chodzących w ogóle bez nachrapnika? Założę się, że 90% z nich miało na maksa otwarte ryjki 😉

Strzyga dokładnie. Mój nie z tych, on po prostu otwiera ryjek, a ja w tym momencie muszę się na tym o wiele bardziej skupić. A tak, mogę na czymś innym 😉
Moja kobyła dopiero na ciasno zapiętym nachrapniku hanowerskim przestała się uwalać na wędzidle. Jakoś nie mam skrupułów żeby jej ciasno dopiąć.
my_karen   Connemara SeaHorse
19 marca 2009 19:08
Zawodnik ktoremu luzakowałam w Anglii zapinał na maxa zarowno nachrapnik jak i skosnik. Przywiazywal ogromna wage do prawidlowego i 'wygodnego' (dla konia oczywiscie) osiadłania, ale nachrapnik zawsze bardzo mocno. Nigdy sie do tego nie przekonałam, no ale musiałam sie dostosowac...

Lov moj młodziak chodzi zupelnie bez nachrapnika. Jasne, ze nie pracuje jeszcze specjalnie, ale podstawy zna, nie chodzi z glowa w chmurach. Nigdy nie zauwazyłam u niego otwartego pyska. Chyba sie wlicza do tych 10% o ktorych piszesz 😉
U mnie brak nachrpnika wynikał poczatkowo z checi jak najmniejszego stresowania mlodziaka, pozniej nie dokladalam nic, bo kon mial byc tylko zrobiony w stopniu podstawowym i puszczony na łąki na nastepne conajmniej pol roku. Idzie za tydzien. Pewnie gdyby pysk otwieral nachrapnik by dostal. Ale nigdy nie mial najmniejsych buntow przed wedzidlem wiec i z nachrapnika narazie zrezygnowalam, po prostu bylam zadowolona z tego jak pracuje.
Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 19:14
my_karen, możliwe, że się wlicza 😉

Trzeba się zastanowić, co jest wygodniejsze dla konia- moim zdaniem mocniejsze zapięcie nachrapnika, co wiąże się z delikatniejszym działaniem wędzidłem.
Solina   Wszyscy mamy źle w głowach że żyjemy hej hej la la
19 marca 2009 19:16
slyszalam i nawet dwa razy widzialam co sie dzieje z pyszczkiem konia przy lekko wrecz luzno zapietym nachrapnikiem i skosnikiem. kon sie obtarl  😲 ❗ myslalam ze to nie mozliwe ze przy luznym zapieciu moze sie obetrzec. a jednak jak zobaczylam na jezdzie konia z luznym nachrapnikiem to widzialam ze cala godzine cos sobie majstrowal otwieral puszczek a wiadomo ze przy upalach nie trudno o przypocenie sie od skory a porem wycieral sobie siersc!

osobiscie zapinam wszytko tak zeby dwa palce weszly, tak mnei uczono i tak tez robie
IloveMosiek   Mościsław & Co
19 marca 2009 19:17
mnie "mocno" zapięty nachrapnik i skośnik umożliwiły pracę z Wichrem. skupił się na wędzidle, mając zamknięty pysk i nie otwierając japy, uwalając się na przodzie i ciągnąc ten swój wielki łeb do dołu, wyrywając mnie tym samym z siodła. dostałam go do jazdy jako beton w pysku, chodząceego na chamskim wytworze munsztukopodobnym, bo na nic innego nie reagował, ale zawsze z rozdziawioną gębą. natychmiast zmieniłam na podwójnie-łamane i skośnikoterpię. pomogło, widzę to i czuję całą sobą, koń rozluźnia się, podstawia i pracuje. po dwóch latach odruch wyrywania łba do przodu praktycznie zniknął. teraz prób otwierania pyska podczas jazdy nie obserwuję, ale ze skośnika nie rezygnuję, bo koń się przyzwyczaił i ten system mu odpowiada.
ushia   It's a kind o'magic
19 marca 2009 19:35
po pierwsze - kto wie, gdzie te "two fingers" maja wchodzic?  👀
jak ostatnio spradzalam u siebie w stajni, to prawie wszystcy ladowali... miedzy sanki, tam gdzie zawsze jest luz
a mnie uczyli, ze maja CIASNO wchodzic dwa palce na kosci nosowej

po drugie - ciasno a ZA ciasno, to jednak dwa rozne okreslenia

po trzecie - ja z kolei tepie niedopinanie nachrapnikow, bo takie telepiace obcieraja konie, a i tak nie dzialaja
busch   Mad god's blessing.
19 marca 2009 19:41
Jeszcze do wypowiedzi gracji- widziałaś kiedyś zdjęcia koni chodzących w ogóle bez nachrapnika? Założę się, że 90% z nich miało na maksa otwarte ryjki
Z października (listopada?) zeszłego roku:

I jeszcze takie sprzed 1,5 roku:


O czym ty w ogóle do mnie rozmawiasz  😉  . 90% koni chodzących bez nachrapnika ma rozdziawione ryje, bo zdecydowana większość ludzi jeżdżących bez nachrapnika nie ma pojęcia o sporcie, prawidłowym treningu itp. itd.

Gniada chodzi w nachrapniku tylko dlatego, że mi się nie podoba bez- zapinam go, tak, że mieszczą się ze 2-4 palce pod nim. Szczerze pisząc nie widzę specjalnej różnicy pomiędzy zapięciem na 2, a na 4 palce.  😜
To, że koń otwiera paszczę lub wywala jęzor podczas jazdy to nie wina luźno zapiętego nachrapnika, tylko złego dopasowania wędzidła i braku akceptacji ręki jeźdźca. Zaciśnięciem mordy problem można zamaskować, co nie znaczy, że go nie ma.
Im mniej talentu tym więcej patentu.
Ja zapinam jak kazał przed laty trener Orłoś: broń Boże skośnik - po co dusić własnego konia, luźno zapięty nachrapnik.
Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 19:54
espana, kto tu mówi o duszeniu? Właśnie o to chodzi, niektórzy traktują zapięty skośnik tak, jakby miał co najmniej konia udusić... Wybacz, mój jeszcze nie padł 😉 I, jak wspomniałam, nie zauważyłam u niego żadnego charczenia czy sapania.
uważam że to zależy od rodzaju konia. niektóre konie poprostu potrzebują mocniejszego upięcia. miałam dwie klacze: jedna chodziła bez nachrapnika zaś druga z nachrapnikiem plus mocno zapiętym skośnikiem. Nigdy nie widziałam żeby dla konia jakiegokolwiek znam działa się krzywda. Wolę skupić się na jeździe, niż na tym że koń cały czas rozdziawia pysk.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
19 marca 2009 20:06
Lov, Ja znałam taką kobyłę co zawsze pakowała sobie wędzidło pod jęzor i całą praktycznie jazdę odbywała z otwartym pyskiem.

jak to w końcu jest z zamkiem (metalową częścią)? Powinien być na nosie czy pod? Spotkałam się z opinią, ze zawsze na nosie, bo jak jest pod to może nawet przyszczypać skórę.
Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 20:19
Notarialna, ja zapinam tak, że to metalowe jest jak najwyżej, czyli wychodzi na nosie. Tak mi się zdaje, że tam jest miękko i giętko 😁 rozumisz, o co mi chodzi 😉
to jest zbyt płynny temat żeby jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie

główna przyczyna stosowania i ciasnego zapinania skośnika i nachrapnika -otwieranie pyska

dlaczego otwierają?

w większości przypadków będzie to brak akceptacji kiełzna i reakcja na działania jeźdźca (nie koniecznie obecnego, wystarczy że podczas zajeżdżania koń musiał się bronić przed kiełznem i doświadczył jak milutko może być, czasem ciężko wyplenić potem takie zachowania) zaś w niewielkiej części pysk będzie się otwierał chociaż odrobinkę ze względu na mechanikę działania kiełzna i jego objętość w pysku, czasami konie bawią się dość wyraźnie kiełznem pomlaskując troszkę - ale trzeba te dwie rzeczy rozróżnić

są też konie które mają pewne nawyki i nie wypleni się ich - wystawianie bokiem języka (znam konia który to robi nawet na pastwisku w największe mrozy - nawet jak ciąga się za język to i tak go wyciąga) czy gryzienie wędzidła (mój dla przykładu w momencie kiedy się stresuje i denerwuje zaczyna "gryźć" wędzidło, podciąga językiem i skrobie po nim zębami, ale jeśli jest rozluźniony i wszystko gra to w trakcie roboty nie otwiera nawet na moment pyska i bardzo ładnie pracuje)

i teraz wchodzi kwestia druga - siła zapięcia zarówno nachrapnika jak i skośnika

jak zapniemy za luźno to tak jakby go nie było - i powinno być z tym ok, chyba że koń nie akceptuje kiełzna z jakiegoś powodu i nabrał nawyków kombinowania uniknięcia jego działania

jak zapniemy ciasno - będzie działał, koń nie otworzy pyska nawet jeśli będzie próbował
ALE
skoro dążymy do rozluźnienia szczęk, do "żucia" wędzidła czyli przełykania śliny napływającej do pyska w większej niż zazwyczaj ilości z powodu obecności w nim wędzidła (u rozluźnionego konia oczywiście) możliwych tylko przy pracy mięśni, szczęki oraz języka (co daje nam końcowy efekt spienionych lekko warg), to jak koń ma to zrobić kiedy ma zciśnięty maksymalnie nachrapnik? Zaciśnijcie szczękę i spróbujcie swobodnie przełknąć ślinę - znacznie łatwiej i przyjemniej kiedy ma się te minimum swobody, prawda? więc wypadałoby dać dla konia ten komfort i dać możliwość rozluźnienia szczęk zostawiając choć odrobinę tej przestrzeni na ruch szczęki
dla przykładu u mojego konia bardzo wyraźna jest różnica w rozluźnieniu i akceptacji kiełzna przy nawet w miarę luźnym skośniku i przy jego braku, zdecydowanie spokojniejszy jest BEZ skośnika - wiem, teoretycznie nie powinno mu to robić różnicy 😉 ze skośnikiem nie umiera, też robi co ma robić ale różnicę w jakości czuć bardzo

i teraz tak szczerze przed sobą niech każdy się zastanowi po co mu ten skośnik, co się dzieje bez niego i czy kiedykolwiek dał szansę dla konia pokazać że jak jest ok to i skośnik nie będzie potrzebny? oczywiście, są przypadki niereformowalne którym potrzebny jest skośnik ale rękę dam uciąć że większość tak naprawdę mogłaby funkcjonować bez skośników i w większości przypadków skośnik i nachrapnik to jedynie maskowanie braku akceptacji kiełzna, pójście na łatwiznę bo inaczej się nie da jeździć, bo rozdziawia się..

a zdaje się że sam skośnik głównie miał służyć stabilizacji kiełzna w pysku i bardziej precyzyjnemu działaniu wędzidła a nie zamknięciu pyska kiedy koń na naszą rękę reaguje jego otwieraniem


ps.czy kiedykolwiek ktoś się zastanowił czy te konie - te tak otwierające maniakalnie pyski - robią to samo mając rzucone totalnie wodze lub w stępie mając długą wodze i spokojny, miękki kontakt? czy zanim człowiek wsiądzie też od początku tak bardzo się rozdziawiają tylko dlatego że jest wędziło? to samo robią będąc wypiętymi stabilnie i bez podszarpywania ręką na lonży? na chambonie, wypinaczach zwykłych czy trójkątnych? Załóżcie kiedyś na lonżowanie na ogłowie kantar i do niego podepnijcie lonżę, do wędzidła tylko wodze pomocnicze - ciekawa jestem w ilu przypadkach te rozdziawiające się konie raptem bez ingerencji ręki jeźdźca wcale lub znacznie mniej będą cokolwiek pyskiem kombinowały
Lov skośnik mocno zapięty zamyka kanały nosowe blokując dostęp powietrza do nozdrzy. Po prostu koń nie może wziąć głębszego oddechu. W "dużym" sporcie coraz częściej stosuje się plasterki unoszące skrzydełka w celu poprawienia oddechu i zminimalizowania powstania długu tlenowego.
Mnie to boli, gdy koń ma zaciśnięty na kościach nachrapnik i wrzynający się w skórę skośnik. Ale to jest moja opinia.
Tak z innej beczki...  wiecie co mnie bolało ? Pewna znajoma posiadająca swojego konia pozapinała wszystko, co dało sie zapinać. Ok.
Ale co robiła ? Na jazde wypychała kieszenie kawałkami marchewek. 'Przecież nagroda jest ważna !' Częstowała konia, jakoś wpychając mu to do pyska. W efekcie po jezdzie, po rozpieciu całego mechanizmu, koń wypluwał wszystko co się nagromadziło...
Widzieliście kiedyś zadławionego konia ...?
Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 20:54
k_cian, mój otwiera pysk na lonży, jak ma za lekko zapięty 😉 ale reszta bardzo dobrze napisana.

espana, na moją logikę, skośnik nie może  totalnie zablokować kanału nosowego, skoro przechodzi nad kością nosową i pod żuchwą, bo musiałby mieć wtedy jakiś dziwny kształt, a nie w miarę okrągły. Chyba 😁
kpik   kpik bo kpi?
19 marca 2009 20:54
tak jak tu już pare osób napisało: wszystko jednak zależy od konia, można dopinać ciasniej nachrapnik nie koniecznie z powodu otwierania pyska a np uwalania się na rękę.
Można kombinować z regulacją i nachrapnika i skośnika- jeżdzilam jakiś czas na mocniej dopietym skośniku i lżej od niego zapietym nahrapniku, bo tak akurat koniowi podpasowało bardziej i chodzil lepiej.
I nie można wkładać do jednego worka po prostu dopinania nachrapnika a zaciskania go tak że trzeba nogą się zapierać o ściane
christine   zawodnikowanie reaktywacja. on the go.
19 marca 2009 21:10
mój dla odmiany ma zapięty nachrapnik lekko w domu na zawodach dziurkę mocniej, a skośnik ma luźno tak, że wydawałoby się, że wcale nie działa- w momencie jego wyjęcia natychmiast koń mało przyjemny w pysku. nie wiem z czego to wynika...jakaś stabilizacja wędzidła w pysku? tak mu pasuje i tak jeżdżę nie wgłębiając się za daleko w jego wymysły.

kobyła trenera chodzi na bardzo ciasno- ktoś powiedziałby za ciasno, zapiętym nachrapniku hanowerskim. nie dość, że żyje to ma książkowo spienione wargi. a i skacze coraz lepiej 😅
Lov   all my life is changin' every day.
19 marca 2009 21:13
Właśnie, apropo żucia i pienienia- mój też zazwyczaj cały zapluty, mimo mocnego zapiecia 😉
okwiat   Я знаю точно – невозможноe возможно!
19 marca 2009 21:16
Nie zdążyłam przeczytać wszystkich postów, ale biorąc pod uwagę te które przeczytałam mogę napisać to czego sama doświadczyłam. Otóż dwa lata temu kupiłam surowego konia, niedługo potem oddałam go do zajeżdżenia mojej koleżance, oczywiście w pełni kompetentnej. Okazało się, że konisko od początku wędzidła nie akceptuje. Nachrapnik nie dość że kombinowany, musiał być ciasno zapięty, co nie oznacza, że koń był "zduszony". Oczywiście miał możliwość głębokiego oddychania.Któregoś razu zafundowałam sobie i Jaskrowi lonżę u pani Kozłowskiej- trenerki ujeżdżenia. Widząc reakcję Jaśka na wędzidło, a raczej jej brak zacisnęła nam nachrapnik jeszcze mocniej.
Wyglądało to tak
Czyli raz lepiej, raz gorzej:



Jaskra sprzedałam w środku wakacji 2008 i do dziś widuję się z nim bardzo często, prowadzę też jazdy dziewczynie która dzierżawi go od nowych właścicieli. Z pewnością jest odrobinę lepiej z akceptacją wędzidła, ale skłamałabym mówiąc, że koń zupełnie je zaakceptował. Wnioski jakie jeszcze mogę wysunąć, to że lekka poprawa akceptacji wędzidła jest wynikiem czasu jaki minął, z pewnością nie jazdy.
Ja jestem przeciwna skośnikom i nachrapnikom w  ogóle, bo maskują problem. Jeśli koń rozdziawia pysk to znaczy, że nie akceptuje wędzidła. Nie wsiadłabym na takiego konia tylko pracowała z nim z ziemii. Albo jeździła na dłucgich wodzach, jak na młodziaku - w dól i w prżód, jak najdelikatniej. Koń chce lecieć? A niech  leci, znajdzie szybko równowagę. Koń otwierający pysk nie jest gotowy do wzięcia na kontakt! Zakłądając paski zamaskuje się problem lub doprowadzi do tego, że koń przestanie wlaczyć ale nigdy nie będzie wyglądał jak dumny, luźny wierzchowiec, gotowy spełnić każdą prośbę jedżca z przyjemością.
Ale ja jeżdżę bez wędzidła od pół roku i nigdy z nim więcej szkolic koni nie będę, więc mam trochę inny punkt widzenia niż wy. Jeżdże poza tym bez wodzy lub tylko lekko nimi działając  na zasadzie wskazówki, bo uwazam, że do zebrania czy do czegokolwiek się nie dojdzie zakładając wędzidła i paski. A w każdym razie nie zakładając ich droga jest krótsza, prostsza i sympatyczniejsza, o czym sie kazdego dnia przekonuję. Ja uważam, że jak koń się broni i jako rozwiązanie zakłąda się ciasno zapięty nachrapnik i mówi, że koń lepiej chodzi(no jasne, wyobraxcie sobie ból jaki czuje)w moim pojęciu nigdy z takim koniem jeździec w ten sposób nie dojdzie do zebrania - czyli psychicznego stanu gotowości do wykoania najtrudniejszych elementów. Wtedy koń sam przybiera odpowiednią pozycję ciała,  i naprawdę nie potrzeba do tego wodzy ani nachrapnika.
Ale zdaję sobie sprawę, ze sa jeźdzcy ode mnie lepsi, z miękką ręka i wyczuciem. Mam nadzieję, że oni używając wędzideł i skośników i ciasno zapiętych nachrapików wiedzą co robią, choć dla mnie dobry jeździec się bez nachrapika, a w kazdym razie skośnika obejdzie swietnie. Mam nadzieję, ze rozumieją, że jak koń otwiera pysk to pokazuje, ze jest jakiś problem. A koni nalezy słuchać inaczej nigdy nie dojdzie się do niczego co cieszy oko i jest harmonią jeźdzca z koniem.
Ja stosuję zasadę- jeśli koń choćby marszczy nos z niezadowoleniem natychmiast szukam przyczyny. Jeśli widzę u konia dyskomfort nie robię nic na siłę. Jeśli napnę lekko wodzę i koń się usztywni to znaczy że nie jest gotowy do tego bym napinała wodzę. Albo że robię to niewłaściwie.
Bez słuchania koni jaki sens ma jazda? Jak moża się jej nauczyć bez tego? Po co utrudniac sobie zycie stosując paski? Ograniczając konia ogranicza się szanse zrozumienia go.

Branka zgadzam się z Tobą!!
Ja nie napiszę o sobie bo jeżdżę na sznurkach ale napisze o koleżance, która jest moim klasycznym autorytetem.

Ona zapina nachrapnik tak, że wchodzą 2 palce na nosie, jeździ tak ,że jej koń nie otwiera pyska, trzyma wędzidło językiem przez co utrzymuje kontakt z jej ręką, która jest stabilna i pewna i daje oparcie koniowi.

Skośnik jest po to ,żeby zamaskować problem z ręką jeźdźca. Jeśli jeździec ma stabilną i pewną rękę koń nie kombinuje z wędzidłem.
IloveMosiek   Mościsław & Co
19 marca 2009 22:57
chyba, że ma taki nawyk.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się