Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

eee tam wy piszecie o przypadkach gdzie dzieci same nie chciały no to wiadomo że nikt na siłę nie będzie pchał, mądrale :P
Smoczek zwłaszcza w tym początkowym okresie ssaczym to nic złego.
Ależ oczywiście, jakbym uważała inaczej to nawet bym nie próbowała. Aczkolwiek uważam, że należy się go miarowo pozbywać, a nie napędzać nałóg.
Euforia_80   "W siodle nie ma miejsca dla dupków!"
01 marca 2012 11:26
moja tez na smoczku odchowana ale od pewnego czasu mocno ograniczam i daje tylko do spania, a właściwie do zasypiania bo jak zaśnie smoka wyjmuję ale zostawiam w łóżeczku w razie jak sie wybudzi zasysa smoka i śpi smacznie dalej. smaczek ma wiele wad ale i zalet. Moje dziecko mocno gryzło paluszki az do ranek więc smoczek był przydatny, poza tym miała kolki więc czasami smoczek był jakiegoś rodzaju uspokajaczem. W tej chwili w ciągu dnia nawet o nim nie pamięta więc problemu nie ma.

ja mam do was jeszcze pytanie związane z bucikami. Zbliżają się cieplejsze dni i chciałabym kupić Hani jakies wiosenne buciki, w domu chodzi w guciach. Jakie "zdrowe dla stopy" polecacie na wiosenne spacery?
Zairka Piotruś boski!!! 😉

Filip niestety używa smoka. Do zasypiania napewno, czasem przez sen sobie weźmie. W domu staram się mu ograniczyć bo zauważyłam że często sam idzie i sobie bierze, chyba mu to pomaga. Niestety jak idziemy na dwór to nauczył się że miał smoka przy kurtce (jak był mniejszy) i teraz zawsze go chce. Potem mu go wyjmuje ale często niestety sam się domaga. Powoli z nim walczę ale też bez przestady. Widzę że mu smok ewidentnie potrzebny. Nic na siłę.
moja Julka ma smoki do dzis a za miesiac skonczy 6 lat

trzyma sobie w swojej miseczce i zasypia z nimi... przez  sen sprawdza czy są

Kinga zasypia z ulubionym kocykiem

nie odzwyczajam ich, same wyrosną z tego
Moja za smoczka nie używała dzięki bogu zamienników w postaci paluchów. W sumie to mam w tym względzie luksusowe dziecko. Smoczka nie chciała, od cycka sama się odstawiła w 9 miesiącu, w zasadzie z dnia na dzień  👀 Tylko to spanie! No śpi. Całe noce. Zasypia aktualnie ciągle po 22, ale wstaje nawet przed 6. Ja nie wiem, czy to jest normalne dla takiego dziecka tak mało snu. W dzień śpi godzinę.
pokemon już się nie budzi w nocy? Pytam bo Filip niby też w nocy śpi. Pisze "niby" bo są noce że jednak muszę do niego wstać. Tak jak kiedyś. On śpi tylko popłakuje przez sen. I muszę go pogłaskać po buźce, dać smoka...Chciałam już mu zrobić osobny pokoik a jednak ciągle czekam aż nie będę musiała starego tyłka podnosić w nocy do niego 😉
I ostatnio też wstaje wcześnie - około 6.30. A zasypia różnie - do tej pory o 20 już spał. Czasem jednak zaśnie  koło 20.40. CZasem o 20.15. Więc źle nie jest choć oczywiście ja najbardziej lubię jak padnie o 20 z minutami, szczególnie że nie zależnie od tego o której zaśnie i tak tak wcześnie wstaje.
W dzień śpi na ogół 2,5 godz.(czasami 2 lub krócej) Choć wczoraj po 3 godz i 15 min nie byłąm w stanie go dobudzić 😉

edit: ooo dziś spał 2 godz i 50 min 😉
Nie budzi się. Na razie  😁
Zastanawiam się, czy nie zadzwonić do doktora i spytać o ten sen.
No właśnie się obawiam ssania kciuka. Moja kuzynka wychowywana dość rygorystycznie i w nieprzyjemny sposób odstawiona od smoczka ssała kciuk w nocy do 12 roku życia. Że też dzieci nie rodzą się z trochę większym rozumkiem 😉 Mam trójkę młodszego rodzeństwa i z każdego pamiętam co nieco okres niemowlęctwa i o ile siostra J. nie lubiła ani smoka ani kciuka, brat darł się jak mu smoczek wypadł, ale zasypiać z nim nie chciał, a najmłodsza siostra wrzeszczała w każdej możliwej sytuacji, więc smok był stosowany, bo byśmy ogłuchli.
pokemon już się nie budzi w nocy? Pytam bo Filip niby też w nocy śpi. Pisze "niby" bo są noce że jednak muszę do niego wstać. Tak jak kiedyś. On śpi tylko popłakuje przez sen. I muszę go pogłaskać po buźce, dać smoka...Chciałam już mu zrobić osobny pokoik a jednak ciągle czekam aż nie będę musiała starego tyłka podnosić w nocy do niego 😉
I ostatnio też wstaje wcześnie - około 6.30. A zasypia różnie - do tej pory o 20 już spał. Czasem jednak zaśnie  koło 20.40. CZasem o 20.15. Więc źle nie jest choć oczywiście ja najbardziej lubię jak padnie o 20 z minutami, szczególnie że nie zależnie od tego o której zaśnie i tak tak wcześnie wstaje.
W dzień śpi na ogół 2,5 godz.(czasami 2 lub krócej) Choć wczoraj po 3 godz i 15 min nie byłąm w stanie go dobudzić 😉

edit: ooo dziś spał 2 godz i 50 min 😉


No jakbyś pisała o moim dziecku.
Kuba wstaje punkt 6 kładzie się miedzy 20 a 20:30
w nocy zależy albo budzi mnie 2 razy albo raz
Z reguły nie moze sobie smoczka znaleźć i wola mama
Drzemke popołudniowa zaczyna koło 12 ale ja go budze miedzy 14 a 14:30 jak mi za długo śpi ( niestety jak spi dłużej to jest potem marudny)
AleksandraAlicja a możesz wstawić ten filmik z usg?  :kwiatek:

Zapisałam się na czwartek za tydzień. Koszt połówkowego to jednak "aż" 200 zł. Ale dostanę płytę z filmem hihi.
ja miałam połówkowe dwa tygodnie temu i dostałam tylko jedno zdjęcie 🙁 Az mnie ściska jak piszecie o tych filmikach, świetna pamiątka

No ale już wiemy, że będzie dziewczynka  💃
Tak jak napisała natchniuza- niesposób nadrobić...
(Ale masakrę przeżyłaś 🙄 współczuję)
Dziękuję wszystkim za zainteresowanie i gratulacje.

U nas było tak:
23.02. na wywołanie. W szpitalu siedzenie na korytarzu bo nie ma miejsc. W końcu mnie przyjęli, bo na ktg mała miała wysokie tętno- położyli na ginekologii. Po 17 przyszedł mój lekarz i mówi, że kobitki urodziły i wolna jest porodówka.
Próba wywołania i lipa. Skurcze za małe, rozwarcie za małe.
Na oddział.
24.02. Odpoczynek. Wysłali mnie na lepsze usg gdzie wyszło, że mała 4375gram. Dzwonię do mojego lekarza i mówię co i jak a on,  że to bardzo dużo, że ryzyko i że przyjedzie na następny dzień o 9 do mnie, to się umówimy na cesarkę albo ją zrobimy.
25.02. Godzina 6 rano odeszły mi wody. Lekarka, która miała dyżur i położna stwierdziły, że dam radę urodzić- mój lekarz powiedział, że skoro tak twierdzą to ok i o 8 podali mi kroplówkę z oksytocyną. Wzieli krew do badania i się okazało, że mam za mało płytek i nie mogę dostać znieczulenia.
Nawet było nieźle bo o 10:25 mała była na tym świecie. Chociaż dość długo z główką się męczyłyśmy.
Smok tak jak napisała Epikea (dzięki  :kwiatek🙂 4300 i 57cm.
Sama nie wiem czy lepiej, że tak się stało czy nie.
Jak widziałam potem sąsiadkę z sali jak cierpi po cesarce- nie wstaje, boli, z mlekiem problemy, słaba jak piórko- to może dobrze. Z drugiej chyba ryzykowali lekarze. Niedotlenienia nie było, choć było blisko- mała ma pęknięty obojczyk 🤔
Ja byłam dwa razy cięta i jeszcze pękłam, straciłam 400ml krwi i mam mocną anemię.
No, ale jesteśmy już razem.
W szpitalu było tak różnie, mała nerwowa, ja słaba, trudno się było poogarniać jak ciągle kręci się w głowie.
Wczoraj nas wypuścili.
Ja się czuję tak sobie, nie mogę siedzieć- tylko na jednej nodze, bolą mnie plecy bardzo, mleko mi cieknie tak, że muszę chodzić z podkładem higienicznym na brzuchu cały czas- ale cieszę się, że je mam i mogę karmić.
Emisia czuje się chyba dobrze.
Zrobiła mi niesamowity prezent i mimo, że wczoraj płakała godzinę non stop, to później od 22 budziła się co 5h ❗ i szybko po karmieniu, przewijaniu zasypiała. Także na razie z tej strony rewelacja!  😀
Ile mogę fotek wrzucić?
A trudno, najwyżej będą krzyczeć 😉
Ze szpitala:






I po:



RaDag śliczności ale nie powiem kruszynka to taka spora Ci się urodziła😀

jak tak sobie Was czytam o tych usg rosnacych brzuchach porodach no i potem jak widzę zdjęcia tych maleńkich szkrabów to coraz częściej nachodzą mnie mysli o siostrzyczce albo braciszku dla mojego bąbla😀
zuza   mój nałóg
01 marca 2012 16:12
RaDag gratulacje.
Trochę przeżyłyście a z Młodej niezła kluseczka.No i urodzone 25.II to fajne babki  😉 -będziemy razem obchodzić urodziny  😅
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
01 marca 2012 16:29
gwash, proszę, oto Wojtek
RaDag, ale fajna klucha  😅
AleksandraAlicja no niesamowite ale widac że Wojtek to taki ruchliwy na tym usg😀 a jeszcze bicie serduszka sie normalnie wzruszyłam
maleństwo   I'll love you till the end of time...
01 marca 2012 16:44
RaDag, gratulacje raz jeszcze! Kawał Emilii! Dzielna babka jesteś 😉

Ale opisy tych bóli, pęknięć, krwawień - rrrany, jak się z tego wątku dowiedziałam o rodzeniu tyle szczegółów, co nigdzie indziej i lekko to przerażające... Mój mąż w ogóle w szoku, on myślał, ze cieżarna od nie-ciężarnej różni się TYLKO wielkością brzucha, a po porodzie od razu jest jak sprzed. Się zdziwił.
RaDag cudna jest!!
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
01 marca 2012 16:54
aszhar, akurat na tym filmiku to on śpi, bo normalnie jak nie śpi, to robi fikołki i (jeszcze) skacze po całym brzuchu, albo wali mnie z 7 stron jednocześnie  😁 Takie akcje ma kilka razy dziennie i są wyraźnie odmienne od tego, jak przez sen się rusza- wtedy ruchy są mniej intensywne, głównie w jednym miejscu i co jakiś czas. A zauważyłaś, jak on śpi? Normalnie jogin, chyba po babci taki  😂
maleństwo, bo jak Twój mąż z ciężarnymi miał do czynienia tylko w telewizji, gdzie taka gwiazdka całą ciążę jest piękna jedynie z piłką przed sobą i 2 tygodnie po porodzie pojawia się w telewizji śniadaniowej chuda, jak szczapa, to mógł tak myśleć- nie on jeden zresztą  😉 Dopiero, jak się ma taką ciężarną na co dzień/jest się taką ciężarną, to poznaje się prawdę- upławy, gazy, skurcze, pomoc przy goleniu  😜
maleństwo   I'll love you till the end of time...
01 marca 2012 16:57
AleksandraAlicja, no właśnie juz pare razy go delikatnie uświadomiłam (sama siebie też, np. nie miałam pojęcia, że po porodzie jeszcze wiele tygodni się babka "oczyszcza", myślałam, że wszystko "się wylewa" razem z dzieckiem :p), był mocno zniesmaczony i przerażony i powiedział, ze mi nie da zajść w ciążę 😉
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
01 marca 2012 17:15
Ja jestem medycznego wykształcenia, dla mnie fizjologia nie jest straszna, podobnie dla mojego męża, który ma zresztą większą tolerancję dla mojej fizjologii niż ja sama, ale mimo to niektóre aspekty ciąży i porodu przede wszystkim mnie przerażają  🙄 Niby cieliłam krowy, asystowałam przy szczeniących się sukach, ale jak obejrzałam, jak wygląda poród kobiety, to się załamałam. Gdyby nie to, że zależy mi na dobru dziecka, to upierałabym się przy cesarce  🙄 Niestety, wraz z ciążą zaczęło mi bardziej zależeć na tym, co dobre dla mojego dziecka, niż co dobre dla mnie, stąd różne pomysły porodu domowego- najchętniej urodziłabym sama-samiuśka, bez nikogo przy boku. Mąż oczywiście nie wyobraża sobie, że miałoby go przy porodzie nie być, ale jak już pisałam- jemu niestraszna wizja mnie rodzącej, w przeciwieństwie do mnie samej. Ja jestem wstydliwa i nie chciałabym, by mnie widział w "takim" stanie i to nie dlatego, że bałabym się, że się zniechęci, tylko dlatego no... bo ja to nawet do toalety na dłuższe posiedzenie wolę iść, jak on wychodzi  😁 Niemniej przy porodzie no musi być, choćby dlatego, by przypilnować, żeby nie doszło do takiej sytuacji jak u natchniuzy. A biorąc pod uwagę jego profesję i to, że jest strasznie roszczeniowy i na leczeniu zna się najlepiej na świecie  🤣 , to powinno być dobrze, choć pewnie trochę nerwowo  😂
I tak wracając do tego wszystkiego- przy obecnym poglądzie na ciążę, wagę przytycia (swego czasu czytałam komentarze pod artykułem o odchudzaniu się w ciąży i większość głosów była tam taka, że kobieta absolutnie nie powinna przytyć w ciąży więcej, niż waga płodu i macicy, a jak przytyje, to znaczy, że gruba świnia się zaniedbała!!), presję pięknego wyglądu itd. wcale nie dziwię się modzie na cesarki w 8 miesiącu ciąży... Ani modzie na cesarki w ogóle, bo cesarka jest w całej tej fizjologii najbardziej estetyczna...
Co do mężów, to nie dodałam, że mój był cały czas przy mnie. I 23.02 na prowokacji dzielnie deptał ze mną 4h po korytarzu i 25 przy właściwym.
Był bardzo dzielny i baaaardzo pomocny. Na początku do zagadywania stresu, później do mierzenia częstotliwości skurczów, do trzymania przy wiszeniu nad kiblem (położna dotknęła mi czegoś tam przy sprawdzaniu skurczu na co mój organizm zareagował natychmiastowymi wymiotami- podobno to norma, dla mnie duuuży szok bo bardzo ciężko mnie sprowokować do wymiotów), do pilnowania i pomocy pod prysznicem w trakcie porodu (ciekawostka- na mnie woda działa wybitnie rozkurczowo i nie mogłam się tym ratować w bólu, bo przechodziły mi skurcze, stawały się rzadsze). Później pomagał w pozycjach do parcia jak również podawał mi tlen.
Odcinał też pępowinę. Mówił, że najgorszy moment to kiedy mnie rozcinali.
Nie wyobrażam sobie teraz przechodzić to bez niego...

Ja przytyłam w ciąży sporo- 20kg.
A do czego dojdziemy teraz- zobaczy się 😉
Fajnie się je lody bakaliowe czytając opisy porodów 😎 Mniam 😉 Ale fajnie, lubię to czytać bo tego nie przeżyłam w sumie.

RaDag cudna córcia. I faktycznie kluseczka 😉

AleksandraAlicja fajowy  filmik z Wojtkiem. Też mam podobny.

Skomentuje tylko jedno - ja po cesarce (po kilkunastu godz kiedy to zupełnie odeszło mi znieczulenie) czułam się w sumie świetnie. Wiadomo że rana i szwy ciągnęły i trudno się wyprostować ale źle nie było. A koleżanka po naturalnym przez 3 tyg nie była w stanie normalnie usiąść  - korzystała z dmuchanego kółka. Tak była pocięta i popękała. Więc to nie do końca tak że po cesarce jesteś słaba i biedna a po naturalnym od razu śmigasz. Wszystko zależy od organizmu jak widać. No i od sytuacji.
Bo znam też taką dziewczynę która 6 dni (!!!) po porodzie naturalnym siedziała na koniu. Stałam u nas w stajni, patrzyłam jak jeździ i oczom nie wierzyłam 😉
Muffinka- dokładnie!
Ja leżałąm na sali z dziewczyną, która "rodziła" zaraz po mnie- cesarka.
Ja po 3h od porodu miałam małą w sali i zaczynałam się zajmować, nie oddałam na ani jedną noc. Mimo, że jestem okropnie poszyta i mam dużą anemię- radziłam sobie a ona nijak- znieczulwenia do cewnika do kręgosłupa non stop, omdlenia, wymioty itp do końca trzeciej doby praktycznie 🤔
Chociaż też myślę, że w dużym stopniu to kwestia psychiki.
Rany ja nie zapomnę nigdy pionizacji po cc.
O 10:40 urodzil sie Kuba a ja następnego dnia o 5 rano chciał nie chciał do toalety udac sie musialam.
Zgięta w pół z ciagnącymi szwami i mega wielim parciem na pecherz doczłapalam się do kibelka ktory byl na drugim koncu korytarza.
W czasie mej wędrówki myslalam że szwy mi puszczą flaki wyjdą na wierzch wykituje z kilka razy zemdleje z miliard...ale o dziwo dolazłam cała i zdrowa a wierzcie mi dla mnie trwalo to po prostu wieki.

w sumie po cesarce dochodzilam do siebie ze 2 tygodnie, brzuch miałam dretwy przez jakieś 2 miechy
AleksandraAlicja, Cierp1enie, dzięki dziewczyny 🙂 dostałam dzisiaj pierwszą różową sukienkę  💃


gwash, przepraszam, że dopiero teraz odpisuje, już pisze co miałam robione:

- mierzoną główkę
- mierzoną kość udową do wagi dziecka
- mierzony brzuszek pokazany żołądek i coś jeszcze ale nie pamiętam, no i serduszko całe było widać
- mierzony rytm serca ( coś na zasadzie poszczególne sekwencje )
- no i miałam pokazany kręgosłup oraz płeć

jeszcze coś chciałabyś wiedzieć??
A moim zdaniem cc to rewelacja. Doszlam do siebie superszybko. Pionizacja bez problemu. Dziecko mialam co prawda dopiero od nastepnego dnia rano przy sobie, ale myslalam, ze bedzie duzo gorzej. Mialam kiedys laparoskopowy zabieg na brzuchu i dlugo nie moglam dojsc do siebie, dwa dni po cesarce pod wzgledem "pooperacyjnym" bylam juz niemalze calkowicie sprawna. I uwazam, ze dla dziecka tez jest lepiej, nie meczy sie jak przy sn, duzo mniejsze ryzyko, ze cos sie stanie. Teraz jestem zagorzala zwolenniczka tzw. cesarek na zyczenie, choc wczesniej wydawalo mi sie, ze trzeba byc nienormalnym, zeby sie na wlasna prosbe dac pociachac.
RaDag cudna mała! 😍 pulpecik taki słodki! 💘
Shagya ja swoje dwie wychowałam bez smoczka z pełną premedytacją- nawet nie kupiłam żeby wypróbować. Sysaki wybitne, obie po 2 lata karmione cycem. Przy każdej zaraz po macierzyńskim musiałam wracac do pracy, a osoba, która sie nimi zajmowała, nie miała kłopotu i wycia o zatkanie paszczy. Czyli da się. Celowo nie chciałam smoka- mam w rodzinie kilka przypadków, kedy dzieciak kilkuletni łaziła ze smoczkiem w paszczy a moja kuzynka nawet z dwoma  😲- no powiem otwarcie jestem uprzedzona do smoczków  😡 😡 😡
RaDag jaka Ona śliczna 😍
Ja po cc czułam się fatalnie.dosyć,że miałam problem z kręgosłupem,wbijali mi się 3razy żeby mnie znieczulić 😤,to jakoś dziwnie mnie zszyli i ledwo co łaziłam.Małą miałam u siebie dopiero na 2 dobę,bo wstawanie z łóżka zajmowało mi ok 20min 😵,a co gorsza było tylko jedno łóżko bez pilota i jeszcze musiałam na nie trafić 👿Miałam problem usiąść na nim bo jestem niska.Przez to wszystko ponaciągałam sobie szwy i nadwyrężyłam kręgosłup.Przez 2 tyg,miałam zgrubienie w wielkości cytryny w miejscu gdzie dostałam znieczulenie.Ogólnie nie wspominam miło cc
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się