Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Czytam o tym niejedzeniu i też przypomniała mi się moja frustracja z tamtego okresu. Brrr. Ale wszystko mija, zobaczysz Dzionka za rok bedzie jeść 🙂 Pamiętam jak sama starałam się tak pocieszać. "O na roczek to już coś będzie jadł....na półtora na pewno.....na 2latka?  🙇 ". Do tego stopnia mam uraz, że tym razem zacznę najpierw od papek.

A co do Pepco to moje dzieciaki mają w większości stamtąd ciuchy plus opcjonalnie inne marki dostane w prezencie. Popruło mi się może kilka bodziaków a wyprawkę po moich synach dostał teraz syn szwagry 😀 A niemowlęta moje to pulpety i ubranka w szwach łatwo nie mają  😂 Mieszko np obecnie ma 7,5 kg i nosi 68/74....
niby tak, ale z drugiej strony jak opiekunka ma zarabiac tyle co mama, to totalnie bez sensu... No nic, poki mala nie pojdzie do zlobka od wrzesnia to bede pracowac dla idei  😁

Mam pare bodziakow i spiochow z Pepco, fajne sa! I szczerze, to kupuje nowe ciuchy tylko tam, chyba ze sa jakies dobre wyprzedaze, ale najbardziej lubie i tak w lumpie. Potem tych ciuchow nawet za 1/3 ceny sie nie sprzeda, wiec dla mnie strata pieniedzy, choc ubolewam czasem... 🙂
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
11 stycznia 2017 20:26
No to jest fakt niestety, ze jak sie ma mocno średnia pensje, to tak jak piszesz, średnia to sprawa ...
Ja chce posłać młoda od września do przedszkola. Wtedy tez troche odetchnie 😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
11 stycznia 2017 20:27
nerechta, współczuję, ale takie są niestety realia - kobieta wraca do pracy, żeby zarobić na opiekunkę. Do tego może czuć się "spełniona zawodowo" - to tyle.
A nie możesz jej gdzieś dowozić do żłobka, nawet kawałek dalej?

nika77, kiedy przeczytałam słowo Proboszcz (po ostatniej lekturze Dużego Formatu) w kontekście dzieci dostałam gęsiej skórki...

Dzionka, uff! Na szczeście spóźniłam się na wyprzedaż w Next, już nic nie ma w Hanki rozmiarze. Na szczęście, bo choć to są śliczne rzeczy, to jednak dość drogie, nawet na wyprzedaży. Mam takie masy używanych ciuszków, że aż żal coś nowego kupować.

Brawo dla Sarki za jedzenie! Może teraz pójdzie, i z czymś fajniejszym niż Bieluchem 🙂

dea, zdrówka dla was!!!

Hania dostała wspinaczkowego szału. Włazi na łóżko na wyścigi, oczywiście "schodzi" na główkę  😁 Coraz mniej mam bezpiecznych miejsc w domu, gdzie mogłabym ją na chwikę sama zostawić  😵 Ale prześmieszna się robi i strasznie już rozumna  😍
A co z Bieluchem jest nie tak? Mam czasem wrażenie, że wszystko jest niezdrowe... Bez przesady😉

Lotna odnośnie kanapy - może wystarczy nauczyć schodzić nogami? Hanka ma prawie rok już, spokojnie to ogarnie. Moje dziecko zaczęło samo schodzić z kanapy kolo 9 miesiąca max.

Chciałam się jeszcze dwa dni temu chwalić, ale życie z dzieckiem... Także nie macie czego mi zazdrościć - już nie je lekarstw sam ( a większość wciskam na siłę)... Zapalenie gardła go dopadło, temperaturę miał po 40 stopni, a ja po trzech dniach mam ochotę uciekać! Grrr dobrze że to pierwsza choroba w życiu - moje kumpele tak walczą co tydzień. (żłobek). No i dobrze że już mija!
Chyba przechodzę kryzys... jest zima, wieś zabita dechami, nie ma gdzie iść, dzieciaki zakatarzone, jestem uziemiona, jesteśmy... z mężem. Jeśli tak dalej pójdzie to powybijamy się wzajemnie. Myślałam, że taki układ kiedy nas dwójka dorosłuch + dwójka maluchów opłaci się, zwłaszcza zimą. Jednak o niczym tak nie marzę jak o wyjechaniu choćby na dłuższe zakupy, spacerze itp.

Właśnie kołuję sobie pracę by choć 1x w tyg. wyjść do ludzi na jakies 2 godz. Dłużej nie wchodzi w grę bo raz, że kp, a dwa, że nie ma kto z dziećmi zostać. Wręcz marzymy o wyjściu do pracy (jakie czasy nastały 😉) tylko nie bardzo mamy alternatywę na to, co zrobić z dziećmi. Żłobków w okolicy nie ma, jedna opiekunka dwójki nie ogarnie... patowa sytuacja.

Co do ubranek to mam stos użytych kilkukrotnie dosłownie bo młody wyrósł ekspresowo. W wielu ubrankach nie wystąpi bo leniwa jestem i na tej mojej wsi ubieram go codziennie w body+pajac, a jakieś ogrodniczki, spodenki+skarpetki itp. leżą i kurzą się.

Pytanie do mam na wsi... jak żyć z takimi maluchami? Zdziczeję do reszty :P

p.s. karmienie Staśka nadal do przyjemnych nie należy, chociaż nie mogę już narzekać. Kilka razy zjadł sam, widelcem/łyżką gdy ja jadłam obok swój obiad. Umie, ale chyba wygodniej mu jak go wyręczę, a nadal mam bzika na punkcie wagi i boję się, że sam nie zje tyle ile ja mu dam  🤔wirek:

Moje dziecko mówi absolutnie wszystko! Jestem w szoku 🤔 i takimi tekstami rzuca, że normalnie czasami zbieram szczękę z podłogi, np. mąż chce zmienić pieluchę, a on do niego "nie ma nawet mowy", puszczam bańki mydlane a syn krzyczy: "Mamusiu, nikt nie widział tak dużej bani", usłyszał silnikauta, podbiega do drzwi i mówi "o wujek volvo przyjechał". Dziecko rozróżnia marki przynajmniej 7 samochodów, 2 motocykli. Gdy nie może otworzyć drzwi mówi "mamusiu, no nie dam rady kurde" 😉 Wczołgał się pod krzesedłko do karmienia i nie mogąc się wydostać, położył się i westchnął "oo matkoo!". Boję się co powie jutro  😲
Lotnaa   I'm lovin it! :)
11 stycznia 2017 20:57
DoSia, uczę uczę! I jak jest spokojna i ustawiona "w dobrym kierunku", to złazi nogami, ale zazwyczaj jednak idzie na żywioł.
A z Bieluchem nie ma nic złego! Chodzi mi tylko o to, że jak już z tym poszło, to może by jakiś warzyw spróbowała czy innych rzeczy. W końcu "nabiał" ma od mamy 😉

Edit: nada, Stasiu wymiata!  😜
A co do życia na wsi - ja co prawda niby w wielkim mieście mieszkam, ale tak już na wyjeździe i koło siebie mam co najwyżej osiedle domków i las. Tak więc dla mnie wyjazd do sklepu to też wydarzenie... Współczuję na swój sposób - z jednej strony dom na wsi to moje marzenie, a z drugiej rozumiem, że potrafi być ciężko.
Lotnaa chyba z tym wspinaniem taki etap, osiwieć idzie (oboje wchodzą mi z kanapy na stół, Hela jeszcze do tego z niego skacze) i czepianiem się/przewalaniem się po mamie też -  czasem jak Alek już bardzo coś chce zwłaszcza jak robię śniadanie dla nich w kuchni to czepia się nogawek spodni piżamowych i bach zjeżdżają mi z tyłka, jak ja tego nienawidzę 😁
A z tym schodzeniem to pokaż jej koniecznie jak to się robi. Ja zerknęłam do tajnych zapisków i zobaczyłam, że Helka już to dawno potrafiła w tym wieku i zrobiłam młodemu szkolenie 😂
Załapał całkiem szybko. Teraz jak widzę, że się zbliża do brzegu tylko pytam Alek jak się schodzi a młody się odwraca się pupą i powoli zjeżdża.

Edit. Lotnaa pisałyśmy równocześnie, a jak w amoku to nasz też się rzuca na przód heh
Lotnaa tak jak pisalam, nie ma szans na dostanie sie do zlobka w polowie roku, nawet z prywatnym ciezko... nie wiem, mamy to chyba musza z dwuletnim wyprzedzeniem wiedziec, kiedy wroca do pracy zeby zlobek zalatwic  🙄

No, jak pokazalam mezowi jaka pani sie do mnie na opiekunke zglosila - nienaganna polszczyzna typu "cza sie podporzadkowac" i wyglad az strach, to od razu znalazl nianie w postaci swojej kolezanki  😁 takze trzymajcie kciuki zeby na pewno cos z tego wyszlo!

Iga zlazi sama z metrowego lozka juz dosc dlugo, szalona  🙂
Lotnaa nasz Proboszcz to absolutnie dziwny przypadek i jest tak normalny, że ciągle nie wierzę 🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
11 stycznia 2017 21:26
ner, trzymam kciuki!

Pani myk, mam dokładnie ten sam problem z piżamą  🤣 Jeszcze szczypie mnie strasznie jak się mnie czepia, całe nogi w siniakach- aaaa!
Musimy się bardziej przyłożyć do tego złażenia, jutro regularna szkoła 🙂
nada, my przy takiej pogodzie spędzamy na podwórku max godzinę. Nela sama chce wracać do domu. Są dni, że nie chce wyjść jak deszcz pada. Wtedy ogląda bajki a ja idę do koni. Tylko zaglądam do domu co kilka minut czy jest ok.
A tak bajki, książki, ciastolina i klocki.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
12 stycznia 2017 07:14
nada fajnie teksty Stasia 🙂 Czas gna jak szalony, prawda? Ja liczę na to, że szybko przyjdzie wiosna, dzień będzie dłuższy i cieplejszy i dzięki temu samopoczucie też będzie lepsze, czego również Tobie życzę.

Dzionka ja taż fiksowałam na punkcie niejedzenia Ani. Bo w okolicach roku po prostu zaczęła jeść coraz mniej i nie było opcji żeby coś jej przemycić. MM nigdy nie tknęła. KP prawie 20 miesięcy. Do tej pory jest drobniutka. Niektóre dzieci tak mają i nic z tym nie zrobisz. Możesz jedynie zaakceptować...

DoSia Ania jeszcze niedawno chętnie przyjmowała leki i witaminy a od miesiąca mamy z tym ogromny problem. Nawet dopaszczowo strzykawką pół na pół z sokiem się nie da, wpada w histerię i ma odruch wymiotny. Tłumaczenie też nic nie daje, nawet nie chce spróbować. Macie jakieś metody na to?

A ja wracam do Was z 3,31 cm maluchem w brzuchu  🙂
maleństwo   I'll love you till the end of time...
12 stycznia 2017 07:22
Agnieszka, łiii, udało się! Gratuluję!
Gratulacje 🙂
Zdrówka!
Agnieszka - wielkie gratulacje! zdrówka dla Was 😅
ash   Sukces jest koloru blond....
12 stycznia 2017 08:23
Agnieszka, wow!! Ale super! Gratulacje i duzo zdrówka!
Lotnaa   I'm lovin it! :)
12 stycznia 2017 08:24
Agnieszka, gratulacje!  😀 I barwo za odwagę! (ja w ogromnym szacunkiem i podziwem podchodzę do ludzi, którzy decydują się na drugie dziecko).
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
12 stycznia 2017 09:07
Dziękuję Wam bardzo  :kwiatek:
Nie odzywałam się z rok chyba ale nadal czuję się w tym wątku jak w domu  😉
Teraz znów mam więcej czasu więc będę regularnie Was czytać, czasem coś pisać.
Choć z małym bąblem nie mogę skupić się na sobie jak te 3 lata temu  😉

Lotnaa to nie odwaga a rozsądek  🙂 Chcieliśmy rodzeństwa dla Ani a ja do najmłodszych nie należę. Nie chciałam też dużej różnicy wieku między dziećmi.
Do tego kupiliśmy dom (na zabójczo duży kredyt), mi się w pracy pogorszyło, więc zawiesiłam swoją wątpliwą karierę na rzecz macierzyństwa.
Ania jest cudownym i mało kłopotliwym dzieckiem, to była dodatkowa motywacja, choć drugie może być zupełnie inne.
Poza tym czuję się dobrze, staram się nadal fitnessowac 3-4 razy w tygodniu (mam zgodę lekarzy i trenerów) ale dla odmiany mam hipoglikemię zamiast cukrzycy więc też wesoło  😉
Agnieszka, hej, to chyba jesteśmy na podobnym etapie 🙂 na kiedy masz termin? Gratuluję ciąży i fitnessowania, a do tego drugiego dziecka w domu - WOW 😀
Poproszę o voltowe kciuki, bo lecę na prenatane 😅
maleństwo   I'll love you till the end of time...
12 stycznia 2017 09:17
Agnieszka, to też odwaga - pójść na rozsądek 😉 Ja takiej nie mam, więc tylko jojczę, a nic z tego nie wynika 😉 U nas problem taki, ze pracuję na zlecenie, więc znowu musiałabym od razu wracać do pracy, a nie wiem, czy mąż dałby radę sam z dwojgiem. Może po przeprowadzce byłoby łatwiej, bo co innego iść na spacer po osiedlu z trzylatkiem, psem i jeszcze wózkiem, który trzeba przydźwigać z piwnicy, a co innego puścić psa do ogrodu i raz dziennie iść na pola za domem.
Drugie zawsze może być inne - mój mąż był dzieckiem, którego jakby nie było, a siostra od początku wyła, wymagała noszenia, podrzucania, spełniania każdej zachcianki (i tak do dziś...), zasypiała przy jednej jedynej piosence (i ten popłoch, jak kasetę szlag trafił i teść na gwałt szukał drugiej, a w latach 90 jednak tak łatwego dostępu jeszcze nie było). Ale bądź dobrej myśli 😉

A chwaliłaś się domem? Co za dom? U mnie to temat na tapecie, więc żywo interesujący 🙂
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
12 stycznia 2017 09:31
nada, jako wsiowa matka powiem Ci jak ja sobie radze. Po pierwsze mam tyle roboty codziennie, ze nie zauwazam jak mi dzien zlatuje. Przy tych mrozach to oprocz normalnego zapindzielu musze jeszcze pilnowac, zeby psy mialy wode w formie cieklej,  a w chatce temperatura nie spadala ponizej komfortu termicznego, no i wycieczkuje czesto do/z przedszkola z cala ferajna. Na dworze jestesmy 2-2,5h, bo musze zrobic obrzadek (taa, nawet przy -20 moje dzieci spaly na dworze, tfu, w stodole) i nikt tego za mnie nie zrobi.
Jak mam chwile staram sie zadzwonic do kogos, kogo np dawno nie slyszalam. Takie 10-15 minut rozmowy fajnie resetuje czache i odciaga mysli od pieluch, kup, zarzygow i innych codziennych atrakcji.
Wyjscia (nawet eskapady do Biedronki, obowiazkowo cala rodzina,) planuje kilka dni wczesniej i mam jakis punkt zaczepienia. Odmozdzam sie tez robiac zakupy przez net- co tam, ze glownie jest to zarcie dla psow i zamowienia z apteki 😉 . No i zapraszam gosci, oczywiscie nie wpadaja tak czesto jak bym chciala, ale zawsze to super fajny kop energii.
No i meza nie ma wiecej niz jest i dzieki temu sie nie zabijamy i doceniamy jak juz jest (jak sie zdarzy, ze jest kilka dni w domu, to mord wisi w powietrzu i zaczynamy niebezpiecznie powarkiwac).
Niemniej- jakbym ze 2razy w tygodniu wyszla na 2h z domu to bym pewnie lepiej przewietrzyla czache. Ale tymczasem nie mam na to szans.

Aga- wielkie gratulacje i bezproblemowej ciazy!
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
12 stycznia 2017 09:43
sienka termin mam na 10 sierpnia, a Ty?
Bedzie dobrze na prenatalych, trzymam kciuki  🙂

Dziękuję szafirku  :kwiatek: Póki co wszystko jest super i mam nadzieję, że tak pozostanie. Dla mnie, z całym tym majdanem dzieciowo-zwierzakowo-domowym, jesteś bohaterką!

Maleństwo u u mnie też kolorowo w sferze zawodowej nie jest bo skończy mi się umowa na czas określony w połowie urlopu macierzyńskiego. Później ZUS będzie mi wypłacał zasiłek macierzyński (do 1 roku). Potem zostaję bez pracy... A pracowałam w tej korpo prawie 8 lat.
Mieszkaliśmy w bloku na 46 m na 2 pietrze i pierwsze spacery to było niezłe wyzwanie  😉 Teraz mieszkamy w bliźniaku, kupionym z rynku wtórnego, na wsi, 5 km od miasta w którym do tej pory mieszkałam. 152 m w tym użytkowej ok 130m. Sprzątam na 2 razy, 2 dni  😀. W drugiej części bliźniaka nikt nie mieszka.
Biorąc pod uwagę moją czasową umowę o pracę i nasze plany powiększenia rodziny oraz wymogi banku dot. wkładu własnego musieliśmy coś postanowić i pójść na pewien kompromis.
Może za kilka lat uda nam się wybudować coś swojego, co w 100% będzie nam odpowiadać, czyli np. garaż dwustanowiskowy. Szczególnie zimą jest to istotna dogodność.
No i trzymam się myśli, że drugie dziecko może być jeszcze prostsze w obsłudze niż pierwsze  😉

Agnieszka, gratulacje!! Na kiedy masz termin? Co do jedzenia - nie przejmuję się tym, jak mam być szczera. Ja też byłam drobna całe życie (poza epizodem grubasa na mm) i wszystko ze mną ok (na ciele przynajmniej 😉 ). Ile Ania teraz waży?

Co do wspinania - u nas też w rozkwicie. Sara włazi na otwarte drzwi od zmywarki jak ją tylko otworzę, do kabiny prysznicowej, na taki schodek z ikei i w dodatku na jego szczycie wstaje i przyprawia mnie o zawał... no inwencję ma.

pani myk, padłam jak przeczytałam o piżamie 😀 😀

Nie chcę zapeszać, ale nasze noce od tygodnia jakoś mają ręce i nogi. Zasypia w łóżeczku i mamy 2 pobudki, a nie 3 - czyli śpi ciągiem po 5 godzin :O I nie jest jakoś bardzo głodna jak się budzi o tej 4/5, więc może jest nadzieja na przespaną nockę kiedyś.
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
12 stycznia 2017 10:02
Dzionka, dzięki, termin na 10 sierpnia więc jeszcze trochę. Najtrudniejsze tygodnie za mną, teraz już mniej się boję i dlatego odważyłam się podzielić z Wami swoją radością  🙂

Ania waży - UWAGA - ok 10,2 kg. Tyle ważą zazwyczaj roczne dzieci...Nie była wcześniakiem, waga urodzeniowa 3200. Co 3-4 miesiące robimy badania krwi (pełna morfologia, cukier, żelazo, ferrytyna) i oprócz żelaza jest ok... Suplementujemy żelazem ale efektów brak a ostatnio Ania nie daje sobie podać żadnego leku. Teraz dodatkowo zbadamy kupę.
Też byłam niejadkiem jako dziecko, zaczęłam jeść jak po 4 latach pojawił się na świecie mój młodszy brat. Z zazdrości. I straszliwie się roztyłam, z czym zmagam się całe życie.
Co do nocek - oby tak dalej! Ja znów w najbliższych 2 latach nie mam szans na całą, teraz wstaję na siku, potem będzie drugie. Już się przyzwyczaiłam  😉

maleństwo   I'll love you till the end of time...
12 stycznia 2017 10:07
Agnieszka, nie brzmi źle ten dom. Nasz będzie sporo mniejszy i bez garażu - moze kiedyś, jak się odkujemy, postanie wiata... A obecnie mamy 35,7m2 i nic, NIC nam się już nie mieści, mieszkanie wygląda jak poligon, zabawki kipią, ciągle coś skądś wypada... Komedia. Tragiczna :P

Dzionka, normalny etap. Kalina też właziła do zmywarki 😉 Potem to przechodzi, ale oczy trzeba mieć dookoła głowy i łazić za tym brzdącem non stop... Teraz jest ciut lepiej, bo mogę ją np. zostawić samą na naszym łóżku, ona się tam bawi, a ja coś robię. Ale i tak co i rusz sprawdzam, czy się akurat nie zabija. Albo ona co chwila czegoś chce. Aktualnie usiłuję wypisywać karty semestralne, a ona albo biega jak strzała drąc się "dzidzia biega", albo wspina się na oparcie kanapy i komentuje akwarium "mama pać, simak idzie! Sioko! Ooooo, duzia jibka, pać!". I muszę patrzeć. Albo właśnie dała mi coś, mówiąc, ze to lody, i muszę "lizać". Jest 11, a ja już jestem wykończona 😉
majek   zwykle sobie żartuję
12 stycznia 2017 10:11
maleństwo z twojego opisu wynika, ze potrzebujesz drugie dziecko, zeby starsza miala komu rybki pokazywac.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
12 stycznia 2017 10:18
Hahaha, Majek, you made my day.
Agnieszka, no to drobniutka jest. Sara 7600, a roczek za 1,5 miesiąca, więc też 10kg nam nie grozi 😀 a pamiętasz ile ważyła w wieku 12 m-cy?

maleństwo, oj znam to. U mnie poranki z nią w domu to koszmar. Wczoraj jęczała od 8 jak wstała aż to wyjścia do tego kina. Nie chciało mi się samej iść ale wizja zostania w domu skutecznie  mnie zmotywowała do wyjścia 😉

Patrzcie, jaka dobra wnusia 😉 Tylko z mama coś jej nie po drodze.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
12 stycznia 2017 10:40
Maleństwo a z kartonem próbowałaś? Serio. Bo moje jest i było jak kot- pojawi się karton w domu i dziecko znika.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się