Co mnie wkurza w jeździectwie?

Moon   #kulistyzajebisty
13 grudnia 2017 12:39
kutykula, i tu, moim zdaniem jest cały problem -> bo ludzie myślą, że puszczenie psa w stajni, niech się wylata i wyszczeka, załatwi sprawę.

Ale ja stoję tam gdzie xxagaxx, więc nie mam takich problemów - baa, nawet jak w dni wolne od jazd szkółki brałam mojego schroniskowca, żeby się przyzwyczaił do koni i zakumał że nie musi drzeć japy na wszystko co się rusza, to też nie było problemu. Obecnie nie jeździ raczej ze mną, bo się po prostu nudzi. Chyba, że Kulek ma wolne i jadę tylko po to by skontrolować stan bytowy oraz przygotować jedzenie. Wtedy, poza wizytą w stajni jest obowiązkowy spacer po lesie, rzucanie kijaszków i inne takie atrakcje, które go zmęczą nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. (Jezu, zabrzmiało jakbym psa katowała :P jednak mam nadzieję że wszyscy psiarze wiedzą o co mi chodzi, noo :P)

smartini, amen.
smartini a jak wyobrażasz sobie tą weryfikację w praktyce? Kto miałby to robić? Właściciel stajni?
smartini   fb & insta: dokłaczone
13 grudnia 2017 12:59
ashtray, normalnie, życiowo. Stajnia to nie korpo, które wymaga miliona papierków na wszystko, więc musieli znaleźć sposób z behawiorystą i im to działa. Już pisałam, że chyba żyję w równoległym wszechświecie, gdzie psy weryfikowali właściciele a gdy im to nie wychodziło, byli upominani przez właściciela ośrodka/osobę decyzyjną. Wiem, że się da bo w takim miejscach bywałam, tylko obie strony muszą się zachowywać jak ludzie a nie oszołomy. Także nie musisz mi udowadniać, że to misja niemożliwa 😉 byłam, widziałam, da się. A że sporo tak psiarzy jak i koniarzy jest walnięta na głowę, to też wiem. Oszołomstwa nie zdzierżę w żadnej dziedzinie.
Z resztą, kwestię weryfikacji przez behawiorystę poruszyłam dla przykłady. Nawet w tak skomplikowanej i trudnej strukturze dla psiarza jak wielkie korpo, udało się znaleźć sposób, by psy brać do pracy i wszyscy - właściciel psa, współpracownicy i zarząd - byli kontent.
A gdzie ja coś udowadniam? 🤔 Tylko pytam. Nigdy się z takim czymś nie spotkałam. Nie musisz być złośliwa, dlatego, że mam inne zdanie. Rozmawiaj proszę jak dorosła osoba, a nie dziecko, któremu każdy musi przytaknąć. Daruj sobie te nadinterpretacje, bo to już nawet nie jest śmieszne.
O tym już było, ale się powtórzę: denerwuje mnie traktowanie prywatnych koni jak swoich. Pomijając już skrajne przypadki, gdzie ktoś bierze bez zgody konia na jazdę, irytują mnie kursanci, którzy upodobają sobie jakiegoś konia z prywatnej stajni i na zbyt wiele sobie pozwalają. Współdzierżawiłam kiedyś wałacha z bardzo fajną babeczką. Jeździłyśmy na nim tylko my dwie: ja i wspomniana właścicielka. Stajnia, w której stał koń była też częściowo szkółkowa (kilka pierwszych boksów od wejścia), ale to tylko z 4 pierwsze boksy należały do nieprywatnych. Na wszystkich boksach prywatnych wiszą tabliczki z numerami i danymi właściciela. Ciężko się pomylić. Przyjechałam kiedyś do konia, otwieram pakę tuż przy boksie i biorę swoje ubrania jeździeckie na przebranie, zostawiam swoją torbę. Poszłam się do szatni przebrać. Wracam, a tu jakaś, na oko 16-18letnia, kursantka jakby nigdy nic wzięła sobie z PRYWATNEJ SZAFY szczotki i jakby nigdy nic czyści sobie "mojego" konia (btw. nawet nie przywiązała). Na pytanie co robi odpowiedziała, że jej koń na jeździe, nie miała co robić, to wyczyści. Inicjatywa miła, pewnie. Tyle, że bez pytania grzebanie w cudzych rzeczach i wchodzenie jak do siebie do obcego konia już niekoniecznie.
smartini   fb & insta: dokłaczone
13 grudnia 2017 13:10
ashtray, cały czas piszesz, że psy w stajni to tragedia a z ludźmi nie da się dogadać, bo nie panują nad psami i generalnie zachowują się jak psiarze_janusze. Masz postawę skrajnie przeciwną psom
I szczerze co myślę? Właściciele przywożą psy do stajni po to by właśnie sobie polatały 2-3 godziny, bo później mają spokój ze spacerem, a nie dlatego, że na 3 godziny nie mogą się z psem rozstać. Litości, do pracy też psa zabierasz? lol
Wiem tyle, że od 3 godzin w domu nie zdechnie.
Ale nie rozumiem postawy, w której oczekuje się od tychże właścicieli ośrodków chowania swoich psów, bo Ty chcesz przyjechać ze swoim. Wy do swojego domu też chyba nie wpuszczacie obcych psów i nie zamykacie swojego w łazience, prawda?

Ale fakt, na pies na smyczy w stajni= totalny sci-fi.

Nie dziw się, że jak piszesz w taki sposób to traktuję Twoje pytanie jako ironiczne i złośilwe.
Kocham psy, miałam psy przez całe życie: małe, duże, różne; nie boję się psów, ale nigdy nie zabieralam ich do stajni, bo uważam, że to po prostu nie jest miejsce dla nich. I rozumiem właścicieli ośrodków, którzy sobie tego nie życzą. Rozumiem właścicieli ośrodków, którzy mają na terenie stajni swój dom i swoje psy, że nie życzą sobie obcych psów, bo ich dom jest również domem ich psów. Ale nie rozumiem postawy, w której oczekuje się od tychże właścicieli ośrodków chowania swoich psów, bo Ty chcesz przyjechać ze swoim


Mnie psy takie luźno latające po stajni też wnerwiają.


To czytaj może od początku do końca, a nie tylko to co sobie wybierzesz. 🙄

A to o czym pisze, to nie jest personalny atak na Ciebie i Twojego psa, więc nie wiem czemu jesteś konkretnie DLA mnie złośliwa, bo ja w stosunku do Ciebie nie jestem. To o czym pisałam to moje doświadczenia z warszawskich pensjonatów i +/- 12 lat bywania w stajni. Ale jak chcesz, to możesz się o to obrażać, brać do siebie, bronić tych ludzi (choć ich nie znasz), czy co tam uważasz. Ja w taki sposób dyskutować nie będę 🙂
smartini   fb & insta: dokłaczone
13 grudnia 2017 13:14
ashtray, Czytam od początku do końca, ale co mi z tego, że kochasz psy skoro gardzisz faktem, że chcę zabrać swojego do stajni i kpisz? + Sama nie czytasz moich postów, bo już w pierwszych pisałam, że próby dogadywania się i zamykania psów właścicieli nie wchodzą w grę no i co, wylatujesz z argumentem włażenia ludziom do domu.
Pytasz się skąd tak odbieram Twoje wypowiedzi a nie inaczej, to cytuję, dlaczego.
smartini, problem w tym, że ludzie bywają w różnym stopniu obiektywni względem siebie i swojego psa (a także konia, dziecka etc). Ile razy idąc na spacerze ze swoim sierściuszkiem, który do szczególnie przyjaznych nie należy, więc w otoczeniu gdzie możemy spotkać inne psy chodzi na smyczy, spotykałam luźno biegające czworonogi i właścicieli zapewniających, że ich Pimpuś to nigdy przenigdy nie ugryzł, że oaza spokoju i zaraz go zawołają. Tymczasem tylko widzę, jak owemu Pimpusiowi podnosi się karczycho i startuje z impetem ku mojemu, a na wołania jakoś głuchy...
I co z tego, jeśli faktycznie ten nieszczęsny Pimpuś "zawsze" jest grzeczny a teraz bardzo wyjątkowo nie był? Jako właściciela pogryzionego i stratnego w tym przypadku psa, który był grzeczny i zachowywał się jak należy, po prostu się bronił zaatakowany, niewiele mnie to interesuje i nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla tamtego właściciela.

Do puszczania psów luzem przy koniach, nawet najbardziej grzecznych i ułożonych, podchodzę z dużym sceptycyzmem. Pół biedy, jeśli konie są przyzwyczajone i tolerują psie gonitwy, szczekanie i obecność (choć też się może okazać, że do czasu, aż któryś się nie wkurzy i nie strzeli psu w żuchwę). Ale niestety nie wszyscy zwracają na to uwagę. Moim zdaniem po prostu nie ma co zbędnie ryzykować (a jest to jak najbardziej zbędne) życia i zdrowia psa, konia, jeźdźców i tak dalej.
smartini   fb & insta: dokłaczone
13 grudnia 2017 13:44
kutykula, dlatego napisałam, że ostateczne słowo powinien mieć właściciel ośrodka, ew veto pensjonariuszy. Sama nie trawię większości 'psiarzy' i przeklinam ich na każdym spacerze. Natomiast sytuacje, gdzie pies wybiega na arenę i szczeka na konie uważam za nie mającą prawa bytu i taki właściciel powinien zostać poinformowany, że to była jego ostatnia wizyta z psem. Od, napisać regulamin i się go stosować. Jeśli ludzie stosują się do punktów dotyczących koni to czemu mają się nie stosować do tych dotyczących psów. I dlatego będę szukać sobie stajni, gdzie się da z ludźmi dogadać i tyle :P
biegające psy mi nie przeszkadzają, moje konie mają w pompce. Ogólnie to uwielbiam psy, ale jak widzę psa sikającego na moją derkę, przeżuwającego moje veredusy, kopiącego dołki na parkurze czy srającego gdzie popadnie (po co sprzątać), to mnie trafia...
smartini, ale ja też mam widocznie równoległą rzeczywistosć. U nas w stajnie też jakoś dało się przetłumaczyć jakie psy mogą a jakie nie latać luzem. Koniec tematu. Wszyscy temat ogarnęli. I się dało. I bardzo dobrze ze są stajnie gdzie można przyjechać z psem a gdzie nie. Każdy ma wybór. Psa można sobie wychować, konia można sobie wychować. A to ze niektózy tego nie robią to inna kwestia, ale nie należy uogólniać.
Mnie bardzo wkurza to, że mam umówiony trening na daną godzinę i dzień, napisałam na stajennej grupie, że mam ten trening i jednak no chciałabym z niego jak najwięcej wynieść. Po czym przychodzę na halę rozstępować konia, a tam... 5 koni z tego 2 mają treningi, no oszaleć można. I to wszystkie rozpoczynały się o tej samej godzinie. A ja pisałam, mogli ludzie przecież napisać, że już mają umówiony trening, to bym zaczynała pół godziny później.
Wkurza mnie to, że ludzie z którymi muszę dzielić halę, nie rozumieją tego, że mój koń się boi, jak ktoś ma wystawiony bat prawie prostopadle do swojego konia i mijając się "smyrają" mojego konia końcówką bata.
Wkurzają mnie ludzie, którzy mają jazdę z instruktorem z tymi okropnymi słuchawkami, przez co nie mówią gdzie jadą i ciągle wpadają na innych użytkowników hali. Przepraszam ale nie czytam w myślach i nie wiem gdzie chcesz jechać, skoro o tym nie komunikujesz.
Wkurza mnie to, że mimo, że jest zakaz przychodzenia z psem na halę, notorycznie, kiedy na nią wchodzę, te psy tam są, dlaczego? bo tak.
Wkurza mnie jak jeździ ktoś z koniem, który kopie, a podjeżdża do każdego i każdy ma uważać, bo ona ma konia, który kopie. No heloł, na początku osoba na koniu, który kopie powinna uważać, a nie wydzierać się "MÓJ KOŃ KOPIE" i kompletnie olać bezpieczeństwo i podjeżdżać do każdego.
Wkurza mnie to, że jadę galopem z lewej nogi i ktoś jedzie ze mną na czołówkę kłusem z prawej, bo tak. Ani be ani me ani kukuryku, a jak się coś powie, to od razu, że mam się uspokoić.

Trochę się tego nazbierało, ale zaraz oszaleje. Już sama nie wiem, czy może te sytuacje nie powinny mnie irytować?
Nie licząc pierwszej sytuacji, gdzie twardo trzeba ustalić na później (a i domaganie się przeprosin by nie zawadziło), to..

Nie, nie powinny cię irytować. Powinnaś op*ać z zimną krwią, od razu i szczodrze.

Wkurza mnie los grzecznych ludzi w zestawieniu z coraz liczniejszymi "Z drogi bo JA jadę!".
Mam sporego konia, który w razie Wu staranuje delikwenta, który nie przestrzega zasad jazdy na ujeżdżalni (hali). Mierzę zamiary podłóg sił i w większych nie wjeżdżam 😁
A tak całkiem serio bywało, że wymuszałam pierwszeństwo (przy moim pierwszeństwie). Na dużym, zawścieklonym lekko koniu można 😉 ale bywało i tak, że zatrzymywałam konia z galopu wyciągniętego do stój, szczęściem się da, bo mi ktoś drogę zajechał, czy nie ustąpił na lewo... Takie melepety nie ogarniające zasad zdarzają się niestety wszędzie :/
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 grudnia 2017 07:56
_Gaga, skąd ja to znam 😀 u nas zasad mniej i prościej się po hali jeździ (koła mają pierwszeństwo przed prostymi, jedno koło na jeden kierunek, nie stajemy na środku ósemki) a i tak znajdują się mistrze, którzy jeżdżą w lewo na prawym kole i odwrotnie. Budyń idzie jak czołg, więc zdarzyło mi się parę razy wjechać w konia takiego geniusza - ależ wtedy jest zdziwko, że jakto tak ja jadę w tę stronę? :P
Kastorkowa   Szałas na hałas
14 grudnia 2017 07:57
Ja miałam taką sytuację kiedyś. Na ujeżdżalni ja i pani "trener" prowadząca jazdę dziecku, które zdążyło się rozpłakać zanim na konia wsiadło i jeździło tak stępem snując się z przerażeniem albo stojąc bo "jak koń chce stanąć to może bo on nic nie musi, może ewentualnie chcieć, zero presji jestem naturalem" cytując panią "trener"  jadę galopem po ścianie mówiąc wcześniej oczywiście, więc dzieciak chce zatrzymać konia wyjeżdżając z jakiejś to chyba była wolta w tępię jakby koń miał zamiar umrzeć na co nagle rozlega się "CZEMU STAJESZ, JEDŹ OMINIE CIE"  😵 jasne, bo nie mam co robić a omijać w galopie nagle konia który wwali mi się na ścianę i  nie wiem kiedy nie postanowi stanąć. Potem zaczęła chodzić i strzelać batem do lonżowania (tu cieszę się, że akurat wzięłam wtedy swojego najspokojniejszego konia) no, ale nawet on stwierdził, że no way biega tu baba z batem nie da się, i sama dla bezpieczeństwa przerwałam i poszłam jeszcze występować konia w teren.

Rozmowy sensu większego nie mają, takiego 'autorytetu' nie przegadasz więc po prostu w miarę możliwości nie jeżdżę wtedy kiedy ona ma swoje jazdy bo to niebezpieczne, a jak już muszę to wybieram momenty jak ma najbardziej ogarniętych z tych nieogarniętych ludzi bo co jeden to lepszy (co nie znaczy, że błyszczą choćby zasadami poruszania się po ujeżdżalni)
jogurtmalinooo jak ja Cię rozumiem😀

Ja też bardzo lubię ludzi z słuchawkami. Wydaje im się, że mamy 8my zmysł przewidywania, gdzie pojadą.
Z moich ulubionych są też ujeżdżeniowcy, którzy akurat muszą trenować program. I nie ważne czy pierwszeństwo, czy w Ciebie wjadą, czy zajadą Ci drogę on jedzie, bo on ma program  🙄 I pal sześć jeśli ostrzega w sposób zrozumiały - rozumiem, że kiedyś musi przetrenować, ale jeśli trenuje to bitą godzinę to już mnie to wkurza.
Ostatnio też miałam taki przypadek trenowanego czworoboku i byłam ostrzegana hasłem uwaga - tylko nie wiadomo było uwaga co😀
Yh chciałabym już, żeby sezon halowy się skończył.
Moon   #kulistyzajebisty
14 grudnia 2017 08:08
olq, jak stałam na hipodromie to moją największą zmorą były dni, kiedy był dzień typowo dla dresiarzy - ustawiali wtedy pełnowymiarowy czworobok na środku hali i... radźcie sobie.  😜
Hitem byli wtedy też skoczkowie, którzy przeszkody rozstawiali sobie obok czworoboku i tak np. odbywali całe treningi skokowe, a obok ktoś programy jeździł i wjechanie choćby kopytkiem w linię płotków groziło śmiercią.  🤣
"Ujeżdżeniowe" dni na hipo były fajne. Do mnie wiecznie ktoś miał pretensje, że za głośno galopuję, tudzież za szybko i rozpraszam ich konie.
Przestańcie bo aż mi głupio jako pingwinowi  😂 U nas we wtorki są treningi skokowe całe popołudnie, a ja akurat musiałam pokręcić piruety w galopie w ten dzień i się elegancko wkomponowałam między przeszkodami  😀
Moon   #kulistyzajebisty
14 grudnia 2017 08:15
Klami, o tak! <3 Jak wtedy jeszcze Heńka jeździłam (gabarytem w sumie podobny do "malutkiego" Smoczka) to też się raz z kimś spotkałam prawie nosami na ścianie, więc co zrobiłam? Po prostu przeskoczyłam przez czworobokowy płotek, by uniknąć czołówki. To opr. dostałam że to nie do tego służy. Serio?!  🤣 😁

tulipan, no pacz dałaś radę!  😀

Uprzedzając odwieczną halową walkę dresiarze kontra skoczkowie -> tak, da się pojeździć ujeżdżeniowo między przeszkodami. Tak, jasne, ujeżdżeniowcy też czasem potrzebują wymiarowego czworoboku by potrenować elementy jako całość - nikt tego nie neguje. Są też skoczkowie co uważają się za pępki świata zawsze i jak muszą poczekać 2min bo ktoś przejeżdża przed szereg robiąc ciąg to mają bulwers. Tu i tu znajdą się asy mające innych w odwłoku, a jednak trzeba współistnieć, albo... przenieść się do stajni skokowych/ujeżdżeniowych i już. 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 grudnia 2017 08:18
To wyobraźcie sobie co się działo, jak na jakichś zawodach uj był pokaz reiningu. I reinerzy mieli się rozprężać z dresiarzami 😁 jak dresiarskie konie zobaczyły spinujące kucyki, to podobno prawie się pozabijały :P ale potem znajomi spokój mieli, żaden koń nawet nie podjeżdżał w ich okolice, a co dopiero zajeżdżać drogę :P
Jednak fajnie jest mieć aqh i móc mieć wylane w takich geniuszy machających batem

Z eksremalnych ale zabawnych sytuacji, to raz trener kazał mi i znajomej pojeździć nasze konie w pełnym galopie na jedną rękę z ciągłymi losowymi zmianami kierunku, tempa, skrótkimi stopami do zmiany kierunku itp. I na hali jeździły 3 kucyki rekreacji po swojej stronie, więc miałyśmy ledwo pół hali na takie wygibasy. Raz faktycznie zatrzymałyśmy konie czołami przed sobą, bo ja zmieniłam kierunke o 90' a ona akurat zatrzymała i zrobiła rollback ponad 180 😁 ale za to jak wyłazą problemy i błędy treningowe podczas takiej jazdy i jak rośnie pojęcie o WSZYSTKIM :P
😁 Fajnie macie w tym Trójmieście. 😀
Wszystko byłoby spoko, gdyby każdy jechał pewnie & zachowywał zasady jazdy na ujeżdżalni - albo przynajmniej mijał się na tą lewą rękę. Tylko tyle i aż tyle.  Choć z trzeciej strony - czworobok i parkur przed zawodami... to zawsze trochę co innego 🙂

Klami, tego jeszcze nie słyszałam. Gąbkę miałaś dać na kopyta, by "poprawić wyciszenie".... ?  👀
tulipan, mniemam, że to o czym napisałam nie jest hmm.... szeroko ujmując normalnym zachowaniem dla każdego "pingwina", lecz elementem pewnego folkloru. Zawsze odnosiłam wrażenie, że 99% tych osób zwyczajnie się boi koni, a jeszcze bardziej boi się skakać, ale tego nie powie to robi z siebie profesjonalnego pingwina któremu jakiekolwiek odgłosy przeszkadzają w ogromnym skupieniu jakiego wymaga wykonanie wolty w kłusie.

Moon, oj tam. Ja te płotki generalnie traktowałam jakby ich nie było, bo inaczej nie dało się w ogóle jeździć. Jak 3/4 hali to czworobok, a pozostałą część szczelnie wypełniona przeszkodami i drągami. No jakoś trzeba się minąć itp.

Sankaritarina a widzisz. Nie byłaś z koniem na hipo --> niewiele widziałaś/słyszałaś. Niech się chwilę zastanowię, to zaraz przywołam więcej takich ciekawych elementów funkcjonowania. Generalnie czasem trudniej było mi cokolwiek popracować na tej ich gigantycznej hali z powiedzmy 5-6 innymi końmi niż w obecnej stajni gdzie mam namiot 20/40 i często przychodzi mi jeździć wraz ze szkółką. Tyko rzucam zwykle komunikat, że mają na mnie absolutnie nie zwracać uwagi / nie próbować ustępować itp. a ja sobie będę między nimi lawirować i robić swoje. Działą doskonale. Cóż no... stan umysłu.
Klami ogólnie to niestety większość ujeżdżeniowców ma pełne gacie jak ma wsiąść na konia. Nie mówię o profesjonalnych jeźdźcach i zawodnikach, ale o pingwinach jeżdżących bardziej rekreacyjnie. Także to z czym się spotkałaś to bardziej standard niż wyjątek, niestety  🙁 Na zasadzie - wszyscy mają chodzić na palcach i na wdechu, a najlepiej to wyjść z hali i zamknąć za sobą drzwi. Jasne, że ujeżdżenie wymaga precyzji i skupienia od jeźdźca i konia, ale bez przesady. Ja jeżdżę wśród zastępu rekreacyjnego, skoczków, lonży i innych ujeżeżdżeniowców i jasne, że wolałabym mieć całą halę dla siebie  😉 Ale to trzeba mieć swoją stajnię. Z takimi bojącymi się jeźdźcami potem jest problem z chodami wyciągniętymi, lotną zmianą nogi czy zwykłym wyjściem ze strefy komfortu. A wszystkie chody zebrane to taki trochę balans między podporządkowaniem, a wystrzałem w kosmos. Mój koń mega się bał koni nadjeżdżających z naprzeciwka i to był koszmar na zawodach. A teraz? Zero problemu. Może ktoś skakać tuż obok, a ja jadę swoje i mam 100% posłuszeństwa, a przy tym skumulowaną pod łydką energię  😉
Ja kiedys tak sie tez przejmowalam ludzmi na hali. Nauczylam sie jezdzic i uwazac na hali dopiero w pracy. Nienawidzilam dni kiedy na hali bylo np 11 mlodziakow, z czego ze 3 albo 4 bez kontroli 😉 Ale nauczylo mnie to  uwazania ZAWSZE na kazdego, słuchania tego co się dzieje , skupienia i ograniczenia zaufania do kazdego jezdzca bez wzgledu na to czy jedziemy na lewa reke czy nie. No i wkomponowania sobie elementow treningu w taki chaos. Kiedys sie denerwowalam ludzmi, balam sie, stresowalam i jazda na hali z wieksza iloscia koni niz 2 byla dla mnie stracona.

A w temacie treningow. To w Polsce sie nie spotkalam z uprzejmoscia w tym temacie i zawsze sie ktos wtarabanił.
W stajni do ktorej ostatnio pojechalam na trening sa fajne zasady (ale mysle ze ustalone odgornie ), ze jak ktos ma trening to w danej godzinie moze byc tylko jeden, i osoba ktora ma taka jazde ma pierwszenstwo we wszystkim. W efekcie mozna sie nie stresowac innymi na hali, bo oni musza uwazac i zjezdzac. Komend nie slychac, bo trening na sluchawce, ale nie zauwazylam problemow. Na mojej jezdzie bylo kilka koni i czulam sie tak jakby ich nie bylo. A wszyscy jezdzili normalnie.
No ale w Polsce zdecydowanie czesciej spotkalam sie z buractwem. Chociaz ostatnio prowadzilam trening w Polsce , gdzie byl tez inny trening i 6 osobowa rekreacja. I nie zanotowalismy problemow.  Wiec to chyba wsaystko zalezy od stajni.
Moon   #kulistyzajebisty
14 grudnia 2017 08:35
Oj tak. Hipo to zdecydowanie stan umysłu. Nie raz już pisałam, że o wiele częściej mi ciśnienie skakało, jeżdżąc tam, na wielkiej hali z kilkoma nieogarami, niż w owczarnianym namiocie ze szkółką. Serio, serio.

Ale i tak nic nie przebije mojej jazdy podczas... Mistrzostw Polski ( 😜 ) w jeździe bez ogłowia! To było apogeum mojego hejtu na wszelkich naturalistycznych oszołomów  😜
Heniek był typem konia, obok którego mogła bomba wybuchnąć i by ew. spojrzał, no ale nagle włączana muzyka na cały regulator, tak że pół Trójmiasta ją słyszało, dzieci z kolorowymi parasolkami na hali czy powiewające skrzydełka walające się po rozprężalni to naprawdę było za dużo. Plus zero ogarnięcia zasad jazdy na ujeżdżalni, więc wg. mnie to były mistrzostwa w jeździe bez mózgów, serio  😫 Na szczęście to był jeden i ostatni raz, gdzie hipo organizowało tę szopkę, nie wiem czy ktokolwiek normalny z pensjonariuszy by to drugi raz przeżył...  🤔wirek:
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 grudnia 2017 08:37
U nas momentami na niewielkiej hali bywało po 10 koni, z czego połowa to dwu-trzylatki, kilka pro koni walących stopy po 10m + juniorzy na swoich koniach. Do tego muzyka i wszechobecne rozmowy. Wszyscy żyli i nie mieli żadnych problemów z jazdą. No ale do tego niestety trzeba ludzi kulturalnych i znających savoir vivre panujący na arenie
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
14 grudnia 2017 08:44
A mnie teraz wkurza jak dresiazuje i nie mam ŻADNEGO miejsca nawet na 15m wolte, bo przecież nasza hala taka mała i w absolutnie każdym miejscu trzeba mieć dragi i przeszkody i po nich jezdzic. Bo zostawienie jednego narożnika to zbrodnia :P
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się