Prawa dla początkującego jeźdźca

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 grudnia 2013 20:50
epk, ja się generalnie zgadzam, ale... wiesz sama jaki jest świat. Uczyć jogi łatwiej niż jeździectwa =)
Ja generalnie życzę wszystkim szkółkom świetnych klientów, a wszystkim klientom świetnych szkółek =)
Strzyga, dlatego wracamy do początku. Jazda konna nie dla każdego - zaczynając nawet od finansów. Żeglarstwa dalekomorskiego nikt jakoś nie chce uprawiać jako sportu popularnego i nie wymaga, żeby tanio było.
epk, zatrzymać można, jak się ma równowagę i przy przejściu stój - galop nie fiknie 😉. Problem jest inny, gdy ktoś nie ma  równowagi, nie używa subtelnych pomocy i nieświadomie naciska guziki, których działania nie zna, to taki reagujący koń głupieje. A jak za długo to trwa to i zaczyna machać łbem w proteście, cofać się. Kiedyś ktoś opisał swoje wrażenia po jeździe na koniu chyba Lostak. Chodziło o to, że wsiadł i nic nie działało tak jak na szkółkowych koniach. To pokazuje, że nie zawsze dobrze wyszkolony koń (w sensie dużo potrafiący) jest odpowiedni dla początkującego.
Z doświadczeń pamiętam, że Ci najsłabsi jeźdźcy wybierali konie tuptusiowate. A ich ulubieńcami były mieszanki z końmi zimnokrwistymi, które miały tylko 3 biegi w przód i opcję skrętu.
bera7, dlatego ja napisałam, że koń ma być dobrze, a nie wysoko wyszkolony. Dobrze wyszkolony koń, to koń, który prawidłowo reaguje na pomoce, jest równy (równe tempo), rytmiczny. Umie podstawowe elementy / ma bardzo dobrze wdrukowane podstawy. Broń boże koń wysoko wyszkolony - do wysokich klas ujeżdżenia. Dla mnie to dwie różne sprawy.
Czy wy macie jakiś problem dotyczący mojej osoby?  🤣

Na forum jestem prywatnie, w stajni jako instruktor jestem niejako "służbowo" i rozdzielam te rzeczy. Za moje słowa odpowiadam ja, a nie stajnia w której prowadzę jazdy. Bo w kontekście tego tematu nie wygląda to zbyt korzystnie przez moją nieprzyjemną wymianę zdań z Alilalila. Nie wiem w ogóle skąd taki pomysł - to prywatna sprawa każdego z osobna czy informuje resztę gdzie bywa czy nie. Na forum jest sporo aktywnych użytkowników którzy mnie znają i jakoś nie czują potrzeby mnie opisywać.

Edycja bo dopiero doczytałam post dokładniej.
Pytanie bardzo na miejscu - ale nie żebym nie odpowiadała ( ukłon w stronę kajpo który jakoś nie chce sie przed nami chwalić gdzie pracuje ) - mam 27 lat, regularnie  jeżdźe od 18 z przerwa na dzieciaki 🙂
Jeździłam w nastu stajniach w warszaiwe i okolicach do tego tematu obiecuje wrócić .

Alilalila a z imienia i nazwiska się nie przedstawisz?  🤣
Tyle to i ja mogę o sobie napisać: ja liczę sobie lat 23 i też jeździłam w paru stajniach, choć nigdy nie miałam okazji jeździć w rekreacji - wychowałam się w stajni od 5 roku życia.


Zresztą ja niezmiennie uważam, że kopanie koni bierze się z tego, że ludzie zaczynają się jeździć na koniach nie reagujących na łydki. Nie idących do przodu, kombinujących. Najpierw się zaczyna napinanie ciała, bo koń nie idzie - a że jeździec nie wie co zrobić dalej (bata użyć nie umie odpowiednio, łydki odpowiednio użyć też nie, a i wodze często zaciąga) to zaczyna się skręcać, napinać, kopać w końcu. A potem to zostaje - a o porządnym dosiadzie mowy być nie może. Gdyby koń  od początku nauki był chętnie, równo idący do przodu (nie biegnący!!!), reagujący na łydki odpowiednio (nie wyrywaniem do przodu, nie biernym oporem) to by dużo szybciej można nauczyć prawidłowego działa pomocy a i problem kopów by się raczej nie pojawił. Bo po co kopać konia, który od normalnego przyłożenia łydki idzie do przodu. (Nie mówiąc już o tym, że koń to powinien iść zadanym chodem nie popędzany łydką co krok, ale do momentu, kiedy zażądamy zmiany chodu). Dobrze przygotowane do nauki konie - i umiejętnościami i psychiką dają gwarancję dobrze wyszkolonych jeźdźców. Po odsiewie oszołomów oczywiście.


To jest niewątpliwie prawda:-)
I jeszcze jedna sprawa: początkowa nauka MUSI się odbywać na lonży, do momentu opanowania podstawowych pomocy (czyli łatwe przejścia w zakresie 3 chodów, mogą być z pomocą głosu) Nie na ogonach. I wtedy, jeśli nawet koń słabo reaguje na dobrze daną łydkę (jak mam delikwenta na lonży to bardzo dokładnie widzę działanie) to jestem tam ja z batem-i nie zawaham się go użyć:-)
A jak tylko człowiek ma jaką taką równowagę to dam mu palcat do ręki i nauczę jak się nim posługiwać z sensem. Też jeszcze na lonży.
Magda Pawlowicz, Amen. Całkowicie się zgadzam.
epk, ja nie uważam, żeby mój koń był wysoko wyszkolony. Zrobi w stępie ustępowania, zwroty, cofania, przejścia góra -dół na wszystkich biegach. I tyle. Bardziej chodzi o jego szybkość reagowania i jeśli nie rozumie polecenia to i tak próbuje "coś" zrobić.
Kiedyś wsadziłam na niego kogoś, komu się wydawało, że dobrze jeździ. Komentarz był taki " k..wa, pierwszy raz galopowałem do tyłu".
Jest bardzo czuły, jak przesadzam z topornej baby na niego osoby, które już mają równowagę to jest "wow" i banan. Bo jest przyjemny, ale nie dla kogoś, kto jeszcze uczy się końskiego ABC.
Ten koń będzie równy, jeśli jeździec ma równowagę. Wręcz reaguje na regulowanie tempa dosiadem. Ale.. klapnięcie pupą, albo sztywność w ćwiczebnym koń pokazuje jak lusterko. I tu brakuje mi konia o zdrowych plecach i żelaznych nerwach 😉
Pozwolę sobie na uporządkowanie tamtu o wniesione informacje. Mam nadzije ze ten post dotrze też do osób początkujących -

POCZĄTKUJĄCY  JEŹDZIEC  MA  PRAWO

1.wymagać żeby instruktor zapewnił możliwie jak największe bezpieczeństwo dla konia i siebie tez. Przez to rozumiem wywiad dotyczący umiejętności zanim posadzi jeźdzca na konia. Odpowiedni dobór wyszkolonego wierzchowca. Wyklucza jazdę  w teren w momencie kiedy osoba jest w stanie samodzielnie galopować.

2. do przygotowanego do rekreacji konia czyli bez narowów, reagującego na pomoce, bez agresji w stosunku do jeźdzca czy innych koni.

3. do komfortowej jazdy czyli otrzymać sprzęt siodło głowie nadające sie do użytku i bezpieczne, w pełni skąpletowane.

4.zgłaszać swoje wątpliwości w sprawie konia, sprzętu czy ćwiczeń w trakcie jazdy przez co rozumiem że  jezeli osoba ma problemy z strzemionami, popręgiem itp. Ma prawo zgłosić to do instruktora i uzyskać pomoc . Jezeli nie rozumie polecenia po prawo otrzymać spokojne wyjaśnienia.

5.do szacunku wrzeszczenie na (nie do) kursanta lub obrażanie jego braku umiejętności nie powinno mieć nigdy miejsca !

6. do odmowy wykonania ćwiczenia dopóki osoba nie zdeklaruje swojej chęci do ambitniejszej jazdy ma prawo do odmowy ćwiczenia .

7. do otrzymania 100 % uwagi instruktora czyli osoba prowadząca jazdę nie powinna w trakcie przeprowadzać długich telefonicznych rozmów, wysłać SMS lub rozmawiać ze znajomymi.

8. aby instruktor przekazał mu wiedzę dotycząca jazdy konnej ,opieki nad koniem i sprzętem to jest główne zadanie instruktora. Nie jazda za ogonem w kółko przez cały czas , kursant powinien byc w stanie sam prowadzić konia.

9.pomoc przy czyszczeniu i ubraniu konia jeśli sobie z tym nie radzi ja wiem ze instruktorzy już ne pamietają ale w tych sznureczkach, paseczkach idzie sie pogubić szczególnie przez pierwsze klika razy lub przy zmianie sprzętu , zaoszczędzi to czasu i nerwów wszystkim trzem stronom. A koń to na początku po protu wielkie zwierze które słusznie budzi lęk.

10. do zmiany konia jeśli nie radzi sobie na obecnym bardzo trudne do wykonania ale bardzo ważne.

11.instruktora któremu będzie w stanie zaufać ! Związek kon rekreacyjny +kursant + instruktor jest cholernie trudny ale jezeli nie będzie w nim zaufania to nie ma o czym mowić .

Poproszę o dopisanie możliwych punktów o które mi umknęły .. Wolała bym żeby kwestie co kursant powinie zrobić były w odzielnym dziale ale zaznaczę je bo już sie sporo o nich naczytałam.. - kursant powinien - słuchać instruktora, wykonywać każde jego polecenie najlepiej jak umie, szanować swojego konia i instruktora, dbać o sprzęt, czyścić konia, nie spóźniać sie na jazdy, nie odbierać telefonu w tracie jazdy, absolutnie nie byc złośliwym kopać bić i inne konia na którym jeździ, nie gadać w trakcie jazdy o głupotach, skupić sie na zadaniach, egzekwować swoje prawa 🙂😉 , nie karmić konia bez zgody instruktora, .. Tak, tak zdaje sobie sprawę ze tego pewnie znajdzie sie jeszcze trochę ale dałam ogólny zarys w tym wątku bardzo bym prosiła skupić na na prawach początkującego jeźdzca a jezeli kogoś bardzo nosi zawsze można zacząć wątek o obowiązkach jeźdzca ..
[quote author=epk link=topic=93112.msg1945243#msg1945243 date=1386359907]

Zresztą ja niezmiennie uważam, że kopanie koni bierze się z tego, że ludzie zaczynają się jeździć na koniach nie reagujących na łydki. Nie idących do przodu, kombinujących. Najpierw się zaczyna napinanie ciała, bo koń nie idzie - a że jeździec nie wie co zrobić dalej (bata użyć nie umie odpowiednio, łydki odpowiednio użyć też nie, a i wodze często zaciąga) to zaczyna się skręcać, napinać, kopać w końcu. A potem to zostaje - a o porządnym dosiadzie mowy być nie może. Gdyby koń  od początku nauki był chętnie, równo idący do przodu (nie biegnący!!!), reagujący na łydki odpowiednio (nie wyrywaniem do przodu, nie biernym oporem) to by dużo szybciej można nauczyć prawidłowego działa pomocy a i problem kopów by się raczej nie pojawił. Bo po co kopać konia, który od normalnego przyłożenia łydki idzie do przodu. (Nie mówiąc już o tym, że koń to powinien iść zadanym chodem nie popędzany łydką co krok, ale do momentu, kiedy zażądamy zmiany chodu). Dobrze przygotowane do nauki konie - i umiejętnościami i psychiką dają gwarancję dobrze wyszkolonych jeźdźców. Po odsiewie oszołomów oczywiście.


To jest niewątpliwie prawda:-)
I jeszcze jedna sprawa: początkowa nauka MUSI się odbywać na lonży, do momentu opanowania podstawowych pomocy (czyli łatwe przejścia w zakresie 3 chodów, mogą być z pomocą głosu) Nie na ogonach. I wtedy, jeśli nawet koń słabo reaguje na dobrze daną łydkę (jak mam delikwenta na lonży to bardzo dokładnie widzę działanie) to jestem tam ja z batem-i nie zawaham się go użyć:-)
A jak tylko człowiek ma jaką taką równowagę to dam mu palcat do ręki i nauczę jak się nim posługiwać z sensem. Też jeszcze na lonży.
[/quote]

Pochwalam i popieram w pełni. To ja nie wiedziałam ze na lonży  powinni mnie nauczyć używać palcata ... :/ życie było by o tyle prostsze ...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 grudnia 2013 22:09
Alilalila, dziewczyno, nie wierzę, że masz tyle lat i robisz tak koszmarne błędy ortograficzne.
subaru2009   Specjalizacja: Od lady do szuflady.
06 grudnia 2013 22:12
i brak czytania ze zrozumieniem, jeśli chodzi o edycję postów ...
Alilalila, prawie się zgadzam. Prawie. Bo - sory - ale odmowa wykonania ćwiczenia, cóż, jakby... obraża mnie jako instruktora. Czyli mówię: wolta w stępie - a kursant: NIE, bo nie?
Mówię: Aniu (przykładowo) kłus - a Ania - NIE? Mówię - do stępa - a kursant: NIE?
Ani punkt o odmowie wykonywania poleceń (bo odmowa wykonania ćwiczenia to JEST odmowa wykonania polecenia) ani punkt o zmianie konia jakoś nie sugerują WZAJEMNEGO zaufania - sprzeczność i tyle.
Jeździec początkujący ma prawo (i obowiązek 🙂😉 do zgłaszania np. słabszej formy czy chwilowej niedyspozycji. "O dalszym postępowaniu" - sory - decyduje instruktor.
Pisząc co piszesz sugerujesz, że instruktor Kompletnie nie zna się na swoim fachu!
Co do edycji postów - moj sprzęt po prostu nie ładuje tej opcji . Wiesza sie i tyle. Wiec wszystkich z góry przepraszam za nie edytowanie postów chyba ze sie przesiądę na inny komputer.

halo masz racje. To moje niedpowiedznie które poprawie. Nie chodzi mi o niewykonywanie poleceń pod byle pretekstem.. Przykład - kursant ma uraz łopatki a instruktor prosi o dotknięcie ucha to taki delikwent ma prawo odmówić i powiedzieć ze akurat tego zadania nie moze wykonać bo go po prostu boli. To bardzo prosty przykład, zdarza sie tez ze instruktor prosi o galop uczeń ma prawo odmówić powiedzieć ze jeszcze nie czuje sie gotowy , lub jezeli dostaje polecenie i zauważy jakaś przeszkodę której nie moze ominąć a instruktor jej nie widzi.
Rzecz nie miała obrażać kompetencji instruktora - wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Instruktor morze po prostu nie wiedzieć o jakiejś fizycznej poważnej przeszkodzie uniemozliwajacej wykonanie polecenia.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 grudnia 2013 07:25
halo, moi kursanci mieli prawo domowy wykonania ćwiczenia, np. skoków czy galopu. No nie wykonania wolty. Bo ktoś np. bał się i nie chciał. Nie musiał. On przychodzi dla siebie, a nie dla mnie.
Alilalila, coś kombinujesz. Jak ktoś ma uraz jakikolwiek to na konia nie wsiada. Bo nie jest w stanie kierować swoim ciałem, a to jest potencjalnie niebezpieczne.
Ja nie wiem co to za przeszkodę może widzieć uczeń a instruktor nie. Co to tor z przeszkodami poustawianymi między drzewami?
Te zmiany koni podczas jazdy to niestety też mnie nie napawają optymizmem. Co instruktor ma schodzić z jazdy, zostawiać pozostałych ludzi (mocno niebezpieczne) i iść wybierać kolejnego? A jak konie wszystkie wykorzystane?
Alilalila jeśli jeździec jest po urazie, który powoduje bolesność w prostych ćwiczeniach, to przede wszystkim nie ma prawa wsiadać na konia
Jeśli instruktor uważa, że jeździec jest gotowy na zagalopowanie, to wydaje takie polecenie
Rozumiem odmawianie skoków - wiele osób się boi, ale galop  😲 po 18 latach jazdy konnej  🤔 bez przesady

Swoją drogą - jak piszesz masz 27 lat, tymczasem ton Twoich wypowiedzi bywa mocno "nastoletni", zaś ortografia woła o pomstę do nieba  😵
Używaj proszę autokorekty postów, skoro nie radzisz sobie z najprostszymi słowami. Zanim wyślesz post - obok "wyślij wiadomośći i "podgląd" jest przycisk "sprawdź ortografię"
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
07 grudnia 2013 08:11
po 18 latach jazdy konnej  ke bez przesady

Od 18 roku życia zdaje się Alilalia jeździ a więc 9 lat (z przerwami na dzieci)
Przepraszam źle przeczytałam
To rzeczywiście 9 lat jazdy konnej - załóżmy z 2 - 3 letnią przerwą, czyli 7-8 lat to za mało aby bez stresu galopować  😉
opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 grudnia 2013 11:15
_Gaga, tu sie nie zgodzę. Miałam uczennice, dorosla kobietę, która po przerwie i upadku, wsiadła na konia. Jeździła kilka lat, rekreacyjnie, również galopowala. Ale nie czuła się pewnie i nie chciała galopować. Przyszło to z czasem, na spokojnym koniu, najpierw na lonzy. Miałam ja zmusić do galopu, bo to potrafi, tylko się boi? Po co?
Każdy ma swoje tempo nauki i rozwoju.
To jest rekreacja.
Ja miałam wiele takich osób - które z jakiegoś powodu przerwały jazdę za młodu, a po latach, pod moim okiem do niej wróciły.
Można mieć różne blokady fizyczne i psychiczne, mimo wielu lat jazdy, zwłaszcza jak się trafiało na złe stajnie i złych instruktorów. Ale pod okiem dobrego instruktora można to wszystko szybko nadrobić i przełamać.
Zgadzam się z Opolanką. Co więcej - trzeba czasem rozróżniać... na szkółkę i rekreację. Też miałam takich, co bali się galopować. Mimo, że jeździli regularnie, ale... albo byli "ogólnie strachliwi", ale chcieli jeździć; albo wcześniej mieli jakieś traumatyczne przeżycia bądź bardzo długą przerwę od jazdy. Zazwyczaj zachęcałam, ale kiedy ktoś naprawdę nie chciał, to nie zmuszałam.

_Gaga, Ludzie czasami nie wiedzą czy powinni wsiadać na konia czy nie powinni. Bo im się wydaje, że to takie łatwe - siedzi się na koniu i jeździ 😉 Dwa razy miałam totalnie początkujących, którzy dzień wcześniej trenowali coś innego, a absorbującego, i jak wsiedli na tego konia, to po 10 minutach się odzywali, że "ała, mam zakwasy...." 😉 albo dziewczyna, która po 20 minutach przyznała się, że ją ręka boli, bo gdzieś tam się uderzyła wcześniej, a nie przyznała się rodzicom, bo koniecznie chciała jeździć. No nie sprawdzę tego przed samą lekcją, jeśli delikwent nie jest blady, rozkojarzony i ogóle nie wygląda źle.
Raz miałam niespecjalną sytuację, bo początkującej - z nadwagą i baardzo flegmatycznej, wręcz takiej "eterycznej" - na drugiej lonży zakręciło się w głowie. Od kilku kroków kłusa. Zlał mnie zimny pot, ale na szczęście nic się nie stało. No, a dziewczyna chciała tylko spróbować.
ushia   It's a kind o'magic
07 grudnia 2013 12:48
a ja dalej twierdze ze jak ktos ma problem z tym ze sie boi, zwlaszcza po latach jazdy, to niech sie od koni trzyma z daleka
naprawde nie trzeba jezdzic konno

prawo odmowy wykonania cwiczenia? wolne zarty - zgloszenie chwilowej niedyspozycji, jakiegos problemu NIE JEST prawem do odmowy wykonania czegokolwiek
czlowiek wsiadajac na moja jazde oddaje mi paleczke i ma robic co mu kaze - jezeli nie ufa mi na tyle zeby uwierzyc ze nie kaze zrobic nic przekraczajacego jego mozliwosci - niech nie wsiada
instruktor ma uczyc, a kursant sluchac
zmiana konia w trakcie jazdy? kup sobie swojego, jak idziesz do szkolki jezdzisz na tym, ktory jest akurat dostepny
i wez laskawie pod uwage, ze konie w rekreacji pracuja wg pewnych schematow - na to nie ma rady
i twoje widzimisie moze je zwyczajnie znarowic - bo jak po pierwszej probie wyjechania wolty, kiedy laskawie stwierdzisz ze jednak nie chcesz nie wyegzekwujesz jej jednak od konia, on sie nauczy ze nie musi - i nastepnym razem bedzie trudniej
ale ty oczywiscie zazyczysz sobie wtedy kolejnego konia, zeby kolejnego narowic
a wystarczyloby wykonac polecenie
ot tyle
jazda konna, nawet, a moze zwlaszcza, rekreacja nie powinna byc sprowadzana do przebywania na koniu - to nie fotel bujany
to jest wspolPRACA
na kazdym poziomie, od lonzy zaczynajac
a takie postulaty jak autorka watku wysuwaja ludzie ktorzy traktuja konie jako PRZEDMIOT uslugi
i takich nie powinno byc na konskim grzbiecie

te szalone 40zl to koszt ktory musisz poniesc zeby moc wsiasc na konia bez ponoszenia o wiele wiekszych kosztow utrzymania wlasnego - to nie jest laska z twojej strony
chcesz jezdzic (czy tez lansowac sie ze jezdzisz jednoczesnie narzekajac ze jazda wymaga pracy) - to sa koszty tego ze mozesz
zaplacenie za jazde daje ci prawo do usadzenia tylka na koniu i sluchania polecen instruktora
nie do wybierania sobie konia i rodzaju cwiczen
chcesz sama o tym decydowac? kup sobie konia
wtedy okaze sie ile naprawde trzeba zaplacic za jazde
i nie zapomnij kupic sobie w 100% "zrobionego" konia
ciekawe jak szybko bez wlozenia twojego wysilku w jazde sie "popsuje"

zeby byla jasnosc - jestem swietnym instruktorem
uwaznym, starannym, prowadzacym jazde od pierwszej do ostatniej minuty, dobierajacym konia do jezdzca i jezdzca do konia, tlumaczacym, pomagajacym, wymyslajacym urozmaicenia, jak trzeba zmuszajacym, kiedy indziej odpuszczajacym
ale tobie by sie nie spodobalo - bo ja ucze a nie prowadze wypozyczalnie koni
wiec i wymagam
pomoge przy ubieraniu raz, drugi, dziesiaty - ale po dziewiecu latach to bede wymagac zeby jednak robic to samodzielnie

zjezdzilas kilkanascie szkolek? fajnie, a dalas w jakiejkolwiek instruktorowi sznase zeby cie czegos nauczyl, czy strzelalas fochem jak czegokolwiek wymagal?
sprobuj dla odmiany robic co ci sie kaze, moze jednak do czegos to doprowadzi i okaze sie ze jednak kon jest zajezdzony jak nalezy tylko trzeba umiec sie z nim porozumiec
opolanka   psychologiem przez przeszkody
07 grudnia 2013 13:25
ushia, oczywiście, ze wymagać. Bo człowiek przyszedł się czegoś nauczyć. Ale ma też prawo się bać, niewierzyc w siebie. Pisałam już, ze proponowalam kroczku w dochodzeniu do celu, np. na lonzy.
Uważam również, ze jeśli ktoś się boi jeździć albo boi się koni, to przeczy to zasadzie bezpieczeństwa.
Stoję jednak na stanowisku, ze to nie jest przygotowanie do zawodów, dla wielu osób to oderwanie od pracy, domu, sprawia im przyjemność głaskanie konia i jeżdżenie. Czy muszą galopować? Dla ich bezpieczeństwa dobrze by było, bo nie zleca, jak kon się sploszy (oby). Ale po co kogoś zmuszać? Ja staralam się zachęcać, ale bez przesady, ze moja jazda, moje nakazy.
ushia zapisałabym się do Ciebie na lekcję 🙂
Lubię instruktorów 'sadystów' 😉, którzy stawiają przede mną wyzwania adekwatne do mojego (dość niskiego!) poziomu.
Pamiętam swego czasu jazdę na pewnym siwku - to była lekcja pokory - udało mi się zagalopować dopiero po dość długiej walce i to w dodatku na złą nogę.
Czy miałam pretensje do instruktorki, że przydzieliła mi takiego a nie innego konia? Nie. Pretensje miałam do siebie, bo koń potrafił, tylko jeździec był d*pa.
ushia   It's a kind o'magic
07 grudnia 2013 14:58
fialar - miło mi 🙂
niestety coraz mniej ludzi ma takie podejscie jak Ty, a szkoda, bo praca z kims kto wie po co przyszedl jest o niebo przyjemniejsza dla wszystkich zainteresowanych 🙂

opolanka - brutalnie rzecz ujmujac - moi jezdzcy wierza we mnie - skoro ja mowie ze da rade to da. Nic nie sprawia takiej radosci jak pochwalenie delikwenta ktory wlasnie sprawdzil ze jednak umie
i po ludziach tez widac radosc ze dali rade
Jasne ze rzecz trzeba stopniowac, bo inaczej jest jak ktos mnie zna od lat, inaczej jak widzi pierwszy raz w zyciu, ale to taki sport, ze nie ma w nim miejsca na brak wiary w siebie i strachy

troche inaczej wyglada jazda indywidualna, gdzie wiecej rzeczy mozna dostosowac stricte pod klienta, inaczej grupowa, gdzie mniej-wiecej wszyscy musza robic to samo i nie ma mozliwosci cackac sie z jedna foszasta kosztem reszty grupy
tylko indywidualna wiecej kosztuje

irytuje mnie rozroznianie rekreacja-sport - jasne, ze poziom nie ten, ale w swojej istocie konie tak samo sa konmi pod laska co to od dziecka marzyla i wlasnie siedzi pierwszy raz i pod ta ktora od dziecka jezdzila i wlasnie sie do duzej rundy przygotowuje

i zawsze bede walczyc z traktowaniem konia jako narzedzia do relaksacji po stresujacym dniu w pracy
bardzo chcesz? zapisz sie na hipo - terapia kontaktem z koniem fajna sprawa
ale jak idziesz na jazde to na jazde a nie wozenie

czemu walcze? bo ludzie roznie odreagowuja stres - bo traktowanie konia jako srodka ku temu uprzedmiatawia zwierze - a tu juz blisko do wyladowywania frustracji na koniu - no przeciez sie klient przyszedl zrelaksowac
i nie przesadzam - lata w rekreacji nauczyly mnie ze takich ludzi jest duzo - roszczeniowych na maks, z pretensjami ze oni placa, a tu kon taki glupi i w ogole

straszne jest to, ze ludzie traktuja rekreacje jako te czesc jezdziectwa gdzie mozna byle jak bo to tylko rekreacja - halo, rekreacja to podstawy - bez porzadnych podstaw nie ma porzadnego jezdziectwa
to tak jakby nie uczyc dzieci ortografii od poczatku bo to tylko pierwsza klasa

jasne, moze 1/1000 z rekreacji pojdzie dalej, ale czemu te 999 osob ma odwalac kiche? nawet jezdzac dla zabawy raz w tygodniu? czemu od nich nie wymagac? nie lotnej co tempo ale ogolnego ogarniecia?
bo placa? kurcze, sportowcy tez placa i to wiele wiecej a jakos nie spodziewa sie nikt, ze beda robic co im sie zywnie podoba bo zaplacili  👀

i czemu uwaza sie ze jezdzic moze kazdy? jakos na basen nie przychodza ludzie ktorzy sie boja plywac, do wspinaczki ci z lekiem wysokosci
a jak przychodza to ze swiadomoscia ze przyszli na wlasna odpowiedzialnosc i skoro tak to musza

a na koniu - nieeeee, zaplacili to nie musza  😵
podczas gdy tu akurat jest to podwojnie niebezpieczne


ushia,  ale niektórzy nie mają chęci na wielogodzinną orkę i spływanie potem. nas to rajcuje, lubimy schodzić mokrzy z uśmiechem na ryjku i myślą "dałam z siebie wszystko". niektórych... nie.

gdyby mój chłop miał dupować na poważnie godziny-nigdy by nie wsiadał. a tak ? wsiada. okazjonalnie, ale wsiada. postępować z rzuconymi wodzami. największa jego aspiracja to samodzielny terenik stępem po lesie albo do sklepu. on nie ma potrzeby tyrać na koniu. nie ma potrzeby się szkolić. to nie jest jego pasja. to właśnie odreagowanie stresu, zabawa. czy stępowanie gdzie koń ma ochotę jest dla konia stresujące? nie. ale też mariusz nigdy by konia nie uderzył, chyba, że by na niego wlazł, w samoobronie. 1,5 roku pomaga mi z końmi, nauczył się mimochodem wiele. głównie obsługi, żywienia, okołokońskich zajęć.

uważam, że wyładowanie frustracji na koniu nie jest związane z aspiracjami a z charakterem. Najlepszy sportowiec może konia traktować jak śmiecia i przedmiot do wygrywania. a ktoś, kto ma małe potrzeby i chce się tylko zrelaksować-może być miłośnikiem, który będzie czerpał radość z człapania stępem po ujezdzalni i go to zrelaksuje. (bo właśnie nie ma tych aspiracji i nie frustrują go niepowodzenia)
ushia   It's a kind o'magic
07 grudnia 2013 15:24
Isabelle - fajnie, ale Twoj chlop wsiada zdaje sie na prywatnego konia?

jak ktos przychodzi ze on chce godzine drozszej indywidualnej jazdy stepem - czemu nie
ale jak jest tansza grupowa to jeden kon mi nie bedzie stepowal bo ktos ma gorszy dzien

jak wspominalam - chcesz na wlasnych zasadach - kup swojego konia


wyladowywanie frustracji na koniu jest zwiazane z podejsciem do konia - traktowaniem go jako przedmiot, ktory zostal oplacony i ma spelniac moje widzimisie a jak nie to do wymiany
ushia, ale na szkółkę i rekreację? Nie na rekreację i sport?
Pytam, bo sporo takich ludzi. Oni nie chcą się uczyć tak defacto - chcą miło spędzić czas. I nie zawsze można im powiedzieć "to zmieńcie sport". Roszczeniowi to już w ogóle osobny temat, ale kilka razy trafiłam np. ludzi jeżdżących w tych 3 chodach, nie spadających na każdym zakręcie, którzy chcieliby tylko w tereny jeździć - nawet na stępo-kłusa, bez "męczenia" na ujeżdżalni. Bo nie chcą. Albo takich, którzy przyjeżdżają ot, tak, żeby się powozić.
(tzn - zaraz mówię - ja tam wszystkich po równo traktowałam - zastęp robi to samo, indywidualna to indywidualna, teren to teren, ale właśnie - jak mi się zdarzył jakiś maruder, to często nie cisłam na siłę. Nie chce to nie chce)
ushia,  masz rację. czyli jeśli ktoś chce się zrelaksować, czyli godzinę powozić stępem gdziekolwiek i wykupi indywidualną jazdę, ale nie chce nauki czy rad, tylko łażenia w kółko, to jest w porządku, tak?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się