Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Dzionka, akurat niedosluch ma cos do wszystkiego i ciezko jest w szkole masowej- to fakt. Ale zawalczyc trzeba.

Fala, a masz aparat dobrze dobrany? Nosisz? Nie daj sie, moze jakies korki porzadne by sie przydaly?

bera7, wspolczuje i trzymam kciuki za powrot zycia na dobre tory! Szkoda, ze wybylas tak daleko, bo nie ma jak pmoc 'rencami' :/

Będą korki na 100%
wiem, ze mowicie tu w wiekszosci o sprawach rodzinnych chorobach klotniach itd, ale mam pytanie. Jak usztywnic ledzwia na koniu ale jednoczesnie nie obijajac konia?? bo robie taki jakby taniec brzucha w klusie cwiczebnym i galopie i nie umiem tego zmienic... nikt nie umie mi poradzic 🙁
gniadula, Od listopada 2011 roku nie zrozumiałaś bardzo prostego przekazu pt "przeczytaj regulamin, poczytaj forum".... więc radzę ci zrobić to teraz.... Mein Gott....
ja to jestem zdołowana, tylko malutko iskierka mi została nadziei.
dempsey   fiat voluntas Tua
12 marca 2012 00:21
Od jakiegoś czasu - znaczy od urodzenia. Taka jestem, podejrzewam u siebie aleksytymię.

Strzyga, 4u
Generalnie staram się o tym nie myśleć, ale to cały czas we mnie siedzi. Straszliwie boję się piątku i wyników badań mojej mamy...
flygirl, trzymaj się! Będzie dobrze!

Ja już mam dosyć tej pieprzonej zimo/wiosny. Non stop docierają do mnie złe wiadomości i to nie takie "kiepskie", ale naprawdę tragiczne. Dzisiaj już nie wytrzymałam i się normalnie poryczałam. Beznadziejne to życie czasami...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
12 marca 2012 20:02
Też dziś płakałam. Życie jest bardzo, bardzo okrutne i zabiera zdecydowanie nie tych, których powinno =(
Strzyga, no więc właśnie. Dowiedziałam się w ciągu paru dni o 4 śmierciach, żadna nie była "usprawiedliwiona" chociażby wiekiem. Boję się odbierać telefon normalnie, bo już mam dosyć...


Ja już mam dosyć tej pieprzonej zimo/wiosny. Non stop docierają do mnie złe wiadomości i to nie takie "kiepskie", ale naprawdę tragiczne. Dzisiaj już nie wytrzymałam i się normalnie poryczałam. Beznadziejne to życie czasami...


Zgadzam się. Od wczoraj jestem totalnie rozbita. Nie umiem sobie poradzić z emocjami mimo że sprawa mnie bezpośrednio nie dotyczy.
Facella   Dawna re-volto wróć!
13 marca 2012 13:00
w niedzielę niedaleko mojego domu rozbił się motocyklista. widziałam te wszystkie karetki, straże pożarne, wraki... z daleko bo z daleka, ale jakoś tak nie mogłam się ogarnąć w poniedziałek... paskudny okres  😕
Hipp   Hipster Hippoland
17 marca 2012 19:15
Za to ja nigdy nie miałam chłopaka, wgl nie jestem zdatna chyba do ludzkich uczuć, siedzę i się dołuje...
Tak-z takich bzdet 🙁
Hipp to jeszcze zalezy ile masz lat..

a ja szukam pracy... juz jakis czas na obczyznie, przestalam liczyc ilosc wyslanych CV, portali z praca, na ktorych sie zalogowalam itd... jestem po prostu zalamana! nigdy nie mialam TAKIEGO problemu ze znalezieniem pracy w Polsce... moge robic wszytsko (w granicach moralnosci) sprzatac, roznosic ulotki, cokolwiek! ale nic tu dla mnie nie ma 😕 a poki nie znajde pracy nici z przywiezienia Rudego tutaj.. 😕
pofarbowałam biała kurtkę narciarską, którą pożyczyłam od kuzynki i na dodatek nie potrafię pralki wyłączyć. Się zachlastam normalnie 🙁
Lov   all my life is changin' every day.
21 marca 2012 19:51
Ja mam dzisiaj chyba dzień z serii "nic się nie stało, ale i tak mam wstrętny dzień". Wiosna, wszyscy się cieszą, ja z kolei najchętniej zostałabym w łóżku. Jak zwykle zamartwiam się drobnostkami, które mnie rozbijają na drobne. Strasznie, ale to strasznie zdołowałam się właśnie przez obejrzenie 1szego odcinka siódmej serii YCD, gdzie na casting przyjechała 15latka, która chciała udowodnić ojcu, że się nie boi, takie tam srety bzdety, oczywiście tatuś w tajemnicy przyjechał na widownię i wielki szał. Kurde, moi rodzice nigdy nie widzieli mnie na zawodach. Okey, akurat w te dni pracują, ale wiem że mogliby sobie na jeden dzień odpuścić <własna firma>. Na dobitkę na pierwsze zawody Gallardo przyjechali ich znajomi, którzy zawsze chcieli mnie na koniu zobaczyć. Nie wiem, dobija mnie to, że w ogóle nie mam w nich poparcia dla tego, co robię. Nikt mi nigdy nie powiedział, że jest ze mnie dumny, bo robię to, co robię i jaka jestem. Heh, na serio, dałabym wiele żeby usłyszeć coś takiego od mojego ojca.
I na dodatek różne insynuacje stajenne, w tej chwili normalnie jestem w stanie pogadać z dwoma, trzema osobami, bo reszta to dwulicowe dupki. Mam świadomość, że przesadzają i wymyślają bzdury, ale ja jestem miękka i zaraz zaczynam się zastanawiać, co ja komu złego zrobiłam, że ciągle się dopieprzają o cokolwiek. Albo parszywe słodzenie i głupie teksty, szału można dostać, bo zaczynam wszystko robić tak, żeby zważać na zdanie innych. Paranoja.
Pozostaje zaszyć się w łóżku i poczekać, aż wszystko minie.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
21 marca 2012 20:12
Lov, Ot, zycie. 'Pociesze' Cie, ze jestem sporo starsza od Ciebie, a moi rodzice widzieli mnie na koniu... no kiedys widzieli- raz, moze dwa( w tym raz na moim starszym). Ba, mam dwa konie- drugiego nie znaja nawet- nie pamietaja jak ma na imie. Zawody? Zapomnij. Stajnia gdzie jest? A co ich to. Nawet jakby sie (tfu tfu) cos stalo, to nie wiedzieliby gdzie jechac. Bywa.

A ludzie- to tylko ludzie, gadaja, gadali i gadac beda. Olac i robic swoje, wszystkim nie dogodzisz, no way! Wierz mi, ze najciekawszych rzeczy o soboie dowiadywalam sie wlasnie od ex znajomych stajennych (a raczej od ich znajomych 😉 ),ktorzy na codzien malo w tylek nie wlezli. Taki swiatek. Jak jedno wielkie gimnazjum 😁
Lov   all my life is changin' every day.
21 marca 2012 20:25
szafirowa, czasami zastanawiam się, czy to jeszcze do gimnazjum by się zaliczyło. Co rusz nowe ploteczki. A ja już dochodzę do takiego momentu, że robię swoje i spadam, a kiedyś potrafiłam godzinami w stajni siedzieć. I ciągle krytyka. Nosz kurde, ile można?
I jeszcze dobijają mnie sprawy z ex. Co prawda na własne życzenie wpakowałam się w kontakt z nim, bo najpierw pisał, potem się spotkaliśmy dwa razy, kiedy prosił mnie o pomoc z nieszczęśliwą miłością.. A ja głupia, chciałam być dobra i zbawiać świat, i wplątałąm się w bardzo niezdrową sytuację. Shit.
.
Graba.   je ne sais pas
21 marca 2012 20:47
Lov, ja mam podobnie, tylko, ze w innej dziedzinie(muzyka). Nie wiem co musiałabym zrobić, żeby zdobyć jakieś ich uznanie. Staram sie ile mogę, niby ze świadomością, że robię to dla siebie, ale... brakuje mi tego, żeby ktoś był ze mnie dumny. Całe życie wszystkie dzieci wokół były lepsze. I do teraz odczuwam tego skutki, niestety.

Lov   all my life is changin' every day.
21 marca 2012 21:16
Vanilka, wiadomo, ja na co dzień też się z tego śmieję, bo takie zachowanie jest żałosne, ale czasami już nerwy siadają..

Graba., taa... Czasami po prostu wystarczyłaby wiara we własne dziecko. A nie tylko wypominanie, że ktoś jest lepszy. To ja już nie wiem, co powinnam w życiu robić..
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
25 marca 2012 19:25
A myślałam, że tylko ja nie umiem się dogadać w obecnej stajni  🙄 Zresztą w poprzedniej myślałam że się dogaduję, póki nie odeszłam i się po mnie nie posypało jaka to nie jestem .
Mogę ponarzekać? Mogę?
Mama kontuzjowana, więc od 2 miesięcy pomagam w domu. Zapitalam jak szalona, w tygodniu przeważnie pomaga babcia, ale w weekendy ja gotuję (przeważnie 3 obiady bo każdy chce coś innego  😵 ) Staram się, jestem wykończona bo często przeplatam to nauką i muszę odpuszczać sobie konia. I co w pt usłyszałam? Że jestem miła tylko jak czegoś chce, nie można na mnie liczyć i nic się nie udzielam. No ręce i cycki opadły. W dodatku siedzę w sobotę na kursie maturalnym i dostaję w połowie ostatniego wykładu smsa że mama sobie zdjęła gips, a ja mam szybko wracać i pomóc jej założyć. Tu mnie trafił zupełny szlag. Wróciłam z zakupów to mi się zgarnęło, że ona dla siebie chciała sama zrobić i po co ja kupowałam cokolwiek dla niej. Potem zadzwoniła do swojej przyjaciółki i jej nawypominała co o mnie sądzi. Na każdym kroku słyszę, że nie zdam matury, że się nigdzie nie dostanę. A ja potrzebuję trochę wsparcia i pomocy, a nie tylko ciągłych propozycji oglądania filmu, albo ochrzaniania mnie że się nie uczę/uczę się za mało.
Konia oddałam koleżance pod tyłek, bywam raz w tygodniu przy dobrych wiatrach. Dzisiaj się uczyłam, potem gotowałam, liczyłam na to, że mnie tata podrzuci wieczorem tak jak obiecał. O 20 powiedział, że możemy jechać, jak o 20 30 już mają być w boksach bo karmienie i zamykają.
I w dodatku znajomi się odemnie poodwracali bo nie mam na nic czasu/ "zmieniłam się"/ ...cokolwiek innego.
Wiem że to brzmi strasznie głupio i dziecinnie ale od 2 dni po prostu siedzę i płaczę i nie wiem co ze sobą zrobić...
Zu, wytrzymać jeszcze odrobinę. Dzielna baba jesteś. A mamie się nie dziw, bo ona nie wie co z sobą zrobić i pewnie wszystko już ją wq*a. Mama wylezie z gipsu, ty śpiewająco zdasz maturę, koń się rozwinie i bez (chwilowo) ciebie... jeszcze sobie pojedziecie na spacer do lasku i będziecie ze śmiechem wspominać te ciężkie czasy. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Na każdym kroku słyszę, że nie zdam matury, że się nigdzie nie dostanę. A ja potrzebuję trochę wsparcia i pomocy, a nie tylko ciągłych propozycji oglądania filmu, albo ochrzaniania mnie że się nie uczę/uczę się za mało.
Raaany, jakbym swojego ojca słyszała. Wszechwiedzący, czytający mi w myślach i widzący przez ściany nośne. " Bo Ty ciągle siedzisz na fejsbuku, forach. Myślisz tylko o koniach, to jest dla Ciebie najważniejsze. Nic się nie uczysz. Nigdzie się nie dostaniesz jak tak dalej pójdzie. Żadnej pracy nie znajdziesz."
Doooobra, po takich słowach już lecę, chwytam książki, zaparzam kawę i zakuwam dzień i noc biologię Villego!
Ale na to już nic nie poradzę. Taki typ człowieka. Wkurza mnie to niemiłosiernie i demotywuje do wszystkiego, no ale co z tego?

Ale ja chciałam sobie na co innego ponarzekać. Miesiąc do matury, a ja jestem w czarnej d...pie. Zaczynam pisać pracę z polskiego, staram się codziennie jakiś rozdział z biologii przeczytać i powtórzyć. jednak nie o to mi chodzi. Ogarnął mnie dziwny, paraliżujący strach o to co dalej będzie.
Nie zdałam w piątek prawka, 7 czerwca kończy mi się teoria, a sponsor powiedział, że przed maturą nie chce nawet słyszeć o samochodzie (koniach z resztą też, ale to sobie odpuszczam). ostatni egzamin mam 16 maja. 5 tygodni czeka się na egzamin na prawko. Będę musiała zdawać teorię. Nie chcę tego robić. to i tak ogromny stres dla mnie, a mogłabym już mieć to z głowy 🙁
Biję się z myślami na jakie studia iść. Myślę nad Hipologią, nowy kierunek, stricte koński. W ramach studiów mają być robione różne kursy. Podobno bardzo ciekawe zajęcia są już rozpisane. tylko gdzie ja będę pracować po tym? podobno jak kto obrotny i ma pomysł na siebie, to wszędzie pracę znajdzie. Ale jeśli nie? 🙁

Znów nie poszłam do szkoły. Dzwoniła już do mnie wychowawczyni, że mam się u niej stawić na pogadankę, bo za dużo zajęć opuszczam. ja sobie nawet nie zdawałam sprawy, że tak to wygląda. Nie mam siły chodzić do szkoły, nie mam ochoty.

najgorsze, że te wszystkie myśli kłębią się w mojej głowie bez ładu i składu i strasznie mnie to denerwuje. Nie ma żadnego porządku w moim życiu, nienawidzę tego. Ja muszę mieć wszystkie sprawy jasne i poukładane, a w tym momencie nic nie jest pewne i przejrzyste.

e: Dodaję do tego, że od 4 godzin próbuję pisać bibliografię prezentacji maturalnej i mam pustą kartkę. taki durny temat wybrałam, nie mogę go zmienić. Zero opracowań, zero wszystkiego. Pytam nauczycielki co mam zrobić, to słyszę tylko "idź do biblioteki". Juz tam byłam. nawet w akademickiej 🙁 Cholera by to wzięła. Ale się wkopałam. A w tym tygodniu trzeba oddać plan prezentacji.  :bum:
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
26 marca 2012 12:11
Jasnowata, jaki madz temat? Zarzuc, a noz cos komus wpadnie do glowy.
Szafirowa, "Muzyka i poezja Kaczmarskiego, jako obraz oczekiwań i przemian społecznych Polaków."
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
26 marca 2012 12:30
Jasnowata, No to jesteśmy w podobnej sytuacji... Trzymam kciuki żeby się poukładało, damy radę 🙂 trzymaj się
halo, Zaszczepiłaś we mnie iskierkę nadziei :kwiatek: dziękuję, dużo to dla mnie znaczy
Jasnowata, Sponsor = ojciec....?
Weź się w garść, idź do szkoły i zainteresuj "tu i teraz". Teraz masz maturę i ona jest najważniejsza. Potem będziesz myśleć na co pójdziesz mając wyniki z matury w łapce. Nie rozumiem trochę o co chodzi z prawkiem.... Że nie dostaniesz auta przed maturą?

A odnośnie tematu....
Ta Twoja nauczycielka jest "super", skoro nie potrafi dać Ci choć jednej, małej sugestii gdzie szukać i jak szukać... ale znając życie, pewnie sama nie wie.
A konkretnie... no cóż, Jacek Kaczmarski -> biografia, recenzje poszczególnych płyt, daty wydania, gdzie to się wydawało, kto o nim pisał, kiedy zasłynął => na tle historycznych wydarzeń (podpowiem: stan wojenny, Solidarność... czyli do biblioteki do działu "historia Polski"....) i... teksty, teksty analizować!
Tak, sponsor, to tata. Z prawkiem chodzi mi o to, że po raz kolejny go nie zdałam, a ja jestem z tych co to ciężko znoszą takie porażki i po prostu chciałabym mieć plastik jak najszybciej bez dodatkowego stresu (zdawanie po raz kolejny teorii), żeby uleczyć swoją "dumę". po prostu mam w głowie kolejną niedokończoną sprawę.

A co do JK. Wybrałam sobie cztery utwory pasujące do tematu, znalazłam dwie analizy w sieci i tyle. Czytam te teksty, myślę, myślę, coś mi świta i pyk, nie ma. nienawidzę historii, nie interesuję się nią, a wzięłam sobie taki temat. Szczyt głupoty. Jutro jeszcze pójdę pomęczyć polonistkę, najwyżej się przed nią rozpłaczę i niech mi pomoże, żebym zdała tą maturę :/
ash   Sukces jest koloru blond....
26 marca 2012 14:04
Jasnowata nie rozumiem zupełnie dlaczego taki temat wybrałaś, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Trzeba się wziąć do roboty. Idź do polonistki, weź korepetycje. Niech ktoś Ci pomoże, niech Cię nakieruje i sprawdzi to.
Dziwne jest też to, że matura za miesiąc, a nauczyciele nie wymagają od Was napisanych prac?
Ja jak pisałam maturę ( I rocznik nowej matury) to wybrałam temat, który bardzo mi odpowiadał. Pracę musiałam oddać na zaliczenie I semestru.
No... i.... dalej nie kumam: nie zdałaś prawka więc... fochujesz się, że ojciec nie chce Ci dać kasy, żeby zdawać ten egzamin teraz? No nie przesadzaj. Matura to powinno być w tej chwili naprawdę Twoje jedyne zmartwienie i nie ma różnicy czy będziesz miała ten egzamin na prawko teraz czy później. Podstawowa różnica między jednym i drugim w tym, że prawko można zdawać kilka-kilkanaście razy w roku, a maturę... raz w roku.

Odnośnie tematu: Przecież Ci wyraźnie podpowiadam gdzie szukać... 😉 Biblioteka -> dział "historia Polski" -> PRL i "Solidarność". Trudno, trzeba było takiego tematu nie wybierać. Teraz jest za późno na zmiany, wiec, powtarzam: trudno - zacisnąć zęby i zainteresować się historią....
Ba... nawet jak odpalisz polską wikipedię pod hasłem "Jacek Kaczmarski" to też znajdziesz konkretną odpowiedź na Twój temat. No bardziej podpowiedzieć już nie umiem...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się