kącik skoków

zembria   Nowe forum, nowy avatar.
17 lipca 2024 15:26
Ciekawe podejście do lonżowania. Ja w sumie jak byłam na szkoleniu z Robem .Ehrensem to tak zgapiłam z tego co on mówił czyli że koń powinien mieć różną pracę, więc raz plac, raz teren, ale też mówił o lonży w kontekście nie pracy właśnie, a tego, że np jego konie raz w tygodniu mają lonżę taką że łeb trzymają gdzie chcą i mogą sobie być końmi. Mi się to spodobało, i moją sobie raz w tygodniu wiruję. Jak chce to sobie bryka, jedynie pilnuje rytmu i tyle.
Perlica,
Takie "wybieganie" km swobodnie zupełnie na lonży może być spoko opcją dla koni, które nie mają swobodnego ruchu na codzień wystarczająco. Małe padoki, bez stada, padok nie zachęcający do ruchu, płaski jak stół, nudny po prostu itp. Albo zwyczajnie za krótko. Jak koń przez pozostałe 23h doby, albo choć większość, ma gdzie swobodnie sobie łazić i się gdzie wybiegać i z kim, to trochę bez sensu takie kółkowanie 🤷 No ale ja też np. Nie pozwalam na wyszalenie się na lonży. Tam jest właśnie robota, a brykać to sobie proszę na padoku z kolegami. Pozwalam na coś takiego w wyjątkowych sytuacjach, np. Koń jakiś "nie teges", sztywny/nie może puścić, czy coś w tym klimacie i jeśli wtedy sam proponuje, że on se pierdnie, wybryknie i "szarpnie" co go trzyma, to ok. Jednak to wyjątki, potem zaraz po chwili stępa, żeby emocje opadły wracamy do normalności.
zembria, chyba nie wiesz kim jest Ehrens.
Przecież logiczne, że mam na myśli konie startujące w treningu skokowym, a nie trzymane wolnowybiegowo.

zembria, ja mam konia 12h na dworze, ma małe stadko ale ja ich biegających nie widzialam xd ponoc się zdarzyło jak budowa obok była. Jak nie wymuszę ruchu klusem albo galopem to śmiem podejrzewac ze by się sama z siebie nie ruszyła. Stadko wałachów jest bardziej zabawowe, ale kobyly są mega stateczne
Nevermind   Tertium non datur
17 lipca 2024 17:42
keirashara, wiem co to, ale stan zapalny chyba się z czegoś bierze, zwłaszcza kiedy wraca.
Na prawdę nie wiem co chcesz udowodnić tą pracą z ziemi. Że człowiek zły i tylko zad chce wozić i nie umi, a konia nie kocha? Lol. Ok, niech tak będzie 😀 No właśnie to Ty chcesz coś chyba udowodnić. Ja napisałam jedynie, że czasem w niektórych przypadkach koń jest na tyle rozwalony, że ostrzykwianie to sztuczne ukrywanie problemu, który jest i będzie, i trzeba przejść na pracę z ziemi. I to po tym jak pisałam o różnych innych sytuacjach. Nigdzie nie napisałam, że ostrzykiwanie jest złe albo że jazda pod siodłem to zły sposób na utrzymanie konia w formie. Ale jak widać samo stwierdzenie że coś może się czasem nie sprawdzić wywołało burzę, bo jak to czasem ostrzykanie nie jest najlepszą opcją i jak to jazda pod siodłem nie zawsze jest lekiem na całe zło?
Nevermind, - tak, bierze się czegoś, ale to "coś" nie wyklucza z pracy pod siodłem w wielu przypadkach. Tak samo przejście na pracę z ziemi często nie jest rozwiązaniem. Nikt nie mówił, że jazda jest lekiem na całe zło.
Natomiast praca w stępie w ręku mało którego konia utrzyma w formie - porównując do formy z pracy pod siodłem w trzech chodach. Pewnie, jak koń jest tak rozwalony, że zostaje tylko to, no to nie ma innego wyjścia, zleci z tych mięśni po prostu. Na pewno też często lepszy taki ruch z ziemi niż nic - choć w sumie nie wiem, czy tak skrajnie rozwalonego konia to nie lepiej puścić na łąkę i niech se poje trawy póki może.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
17 lipca 2024 20:34
Perlica, xxagaxx, no i dla takich koni, które się same z siebie niewiele ruszają to myślę, że fajna opcja. Dla ruszających się swobodnie sporo, bezcelowa moim zdaniem.
zembria, przyznam,że nie rozumiem.
Dla mojej top opcja np po skokach na drugi dzień czy po zawodach się powirować.
Cel to rozluźnienie, puszczają zakwasy, galopuje, pobryka, wyprycha się i takie 25 minut starczy. Na padoku jest od rana do obiadu, a przed padokiem 40 min karuzela.
Po padoku czasami pobiega, ale to inny ruch zupełnie.
zembria, Perlica, xxagaxx, no i dla takich koni, które się same z siebie niewiele ruszają to myślę, że fajna opcja. Dla ruszających się swobodnie sporo, bezcelowa moim zdaniem.
Też się zgadzam, nigdy nie mogłam załapać sensu takiego opędzania na lonży. Rozumiem, gdy koń ma się wybrykać, przebiegnąć, nawet przebiegać zakwasy, ale lonża to ma być praca, taka jak pod siodłem, a nie zapinamy konia na lonży, poganiamy w trzech chodach i gitara, po robocie. A jak ktoś potrafi zrobić coś z siodła to nie widzę sensu, żeby pracował na lonży, chyba że jako forma urozmaicenia czy własnego komfortu zobaczenia czegoś z ziemi. Plus praca na lonży, to używanie patentów takich czy innych, bo na goło to zwykle można sobie pomachać batem, ale to też jest dla wielu osób fe. 😉 Po to są patenty, żeby koń się prawidłowo ruszał, a jak koń rusza się prawidłowo sam z siebie, jeśli już to potrafi, to zwykle i sam z siebie luzem będzie się ruszał jako tako prawidłowo.
I zgadzam się też ze stwierdzeniem większości - mało kto potrafi pracować na lonży (lonżach/dwóch wodzach itd., bo to też się liczy, ale skupiam się na jednym). Każdy koń na lonży powinien normalnie potrafić chodzić, bo to też jeszcze te kilka lat temu wcale nie była taka oczywistość, nie wiem jak teraz. Naprawdę gro koni i to także po wysokim sporcie nie potrafiło chodzić w cywilizowanie na lonży, żeby nie ciągać, nie wypadać, nie fisiować itd.

Nie widzę najmniejszego sensu z dyskusją co do tego, że niektóre konie nie powinny być wsiadane, ale mogą pracować z ziemi. O tym decyduje weterynarz. Porządna praca z ziemi będzie podobnie obciążająca jak z siodła po prawdzie, bo jasne, nie ma koń na sobie plecaka w postaci człowieka, ale obciążenie robotą i owszem, a jeśli nie może nosić człowieka nawet poprawnie w tych trzech chodach bez figur i pokonywania cavaletti/przeszkód, to zwykle nie może pracować też porządnie z ziemi. Można się bawić w zabawy z ziemi, rozciągać konia, przestawiać itd., to można robić praktycznie z każdym koniem i jest rodzajem pracy, bo wymagamy od konia skupienia na sobie, ale grubą kreską oddzieliłabym taką lekką pracę od konkretnej pracy z ziemi.
Nevermind ty wyznajesz zasadę, że "praca z ziemi" (celowo w cudzysłowie) to jakiś święty gral jeździectwa, bez którego konie nie mają prawa być zdrowe i prawidłowo się ruszać pod siodłem. Inni często wiedzą, że apoteoza pracy z ziemi to są w dużej mierze banialuki🙂

Żadna "praca z ziemi" nie zastąpi pracy pod siodłem. Gdyby tak było, wystarczyłoby samą pracą z ziemi doprowadzić konia do poziomu GP czy wyższej szkoły jazdy i dopiero wtedy wsiąść i cyk- byłby gotowy super-moover GP. A tak nie jest.
Nie jest z tego powodu, że właśnie porównanie pracy konia bez jeźdźca i z jeźdźcem do wysiłku fizycznego człowieka bez plecaka i z plecakiem - jest, no jakby to dyplomatycznie napisać - stanowi o zaskakująco wysokiej nieznajomości anatomii i tzw. biomechaniki jednego i drugiego gatunku🙂 (nie będę rozwijać ale dam hint - kolumna kręgosłupa i pewne kości u konia nieobecne.)
Rzeczą pierwszorzędną w tej dyskusji o pracy z ziemi i na długich wodzach po prostych (w Pl nie ma rozróżnienia bo oficerska szkoła jazdy była instrukcją tak precyzyjną, że nie trzeba było osobnych pierdyliard pojęć na warianty rzeczy oczywistych) jest rozróżnienie tresury od pracy🙂
Młodego konia na lonży się nie ogania, nie pracuje z nim tylko uwaga - SZKOLI. To jest doskonałe pojęcie, które zawiera w sobie wszystko. Polski język jeździecki jest precyzyjny i żadne kalki z USA czy w Pigon English ze Skandynawii od pani Miracke nie są nam potrzebne.
Praca jest tylko wtedy gdy następuje wysiłek i progres fizyczny!!! Jeśli natomiast koń człapie na dwóch lyckach z głową w dole i długą szyją, to to jest SZKOLENIE, a nie praca. Nawet jak energicznie człapie i z zadkiem podstawionym. Szkolimy go, że tak ma się poruszać. Jak uczymy konia z ziemi łopatki, to to nie jest żadna praca tylko SZKOLENIE, jak uczymy piafu i pasażu, to tam już z racji tego jak położony jest kręgosłup musi nastąpić praca żeby mogło postępować szkolenie.
Mody koń SZKOLONY z ziemi jest uczony - poruszać się po powtarzalnym rysunku (stała średnica koła) bo to gwarantuje możliwość utrzymania rytmu (podstawa piramidy), a stały rytm to droga do rozluźnienia (drugie piętro piramidy).
Więc autokratywne stwierdzenie, że "praca po kole jest szkodliwa"... jest durne. Oganianie po kole ze zmiennym rytmem w pozycji położonego motocyklisty w długich nawrotach i owszem. Ale prawidłowe SZKOLENIE nie jest szkodliwe, jest etapem, który musi nastąpić.
Koń dalej jest też SZKOLONY w zwrotach na przodzie od końcówki (drugiej str) bata - bo to uczy reakcji ustępowania na nacisk w obrębie kłody (tam gdzie będzie łydka). Musi to umieć, żeby można było wsadzić jeźdźca, żeby koń mógł zacząć wykonywać PRACĘ noszenia jeźdźca.

Wiesz, kiedy koń najlepiej PRACUJE z ziemi na dwóch wodzach?
Przy zrywce drewna!
I w powożeniu🙂
Swoją drogą to zaskakujące, że środowisko powożeniowe ze szkolenia swoich koni bez oprzęgania nie robi czarów z mleka i nie cyzeluje każdego obejścia hali i nie tworzy w SM do wyrzygania opisów benefitów tej "pracy" w modelu subskrypcyjnym 🙂



Moim prywatnym zdaniem, jeśli nie pracujecie ze swoimi końmi z ziemi tylko je od czasu do czasu lonżujecie, to wasze jeździectwo nie jest mniej prawidłowe, tylko porftfele i zasięgi ostatnio pojawiających się jak grzyby po deszczu guru od "klasycznej equitacji" cierpią. Wasze konie nie cierpią.
Również moim zdaniem niewiele jest gorszych rzeczy dla konia niż właściciel, który nie ogarnia z siodła ciągu, czy pasażu, a będzie konia uczył tej "pracy" z ziemi.



Owszem, można wiecznie kierować swoją uwagę na "zło, patolę, nieumiejętność" - tylko po co? Po co równać w dół? Po co taplać się emocjach niskich? Po co rwać szaty bo ktoś gdzieś strzelił koniowi po dupie trzy razy? Nie lepiej w tym czasie jeździć, jeździć, jeździć i się rozwijać i równać w górę. Nie lepiej zapakować konia w przyczepę i zamiast jechać na kolejne gówniane zawody towarzyskie o pietruszkę i spędzić dzień na "oglądaniu przykrych obrazków" umówić się z dobrym zawodnikiem na trening?
Nevermind   Tertium non datur
18 lipca 2024 23:16
kotbury, Nevermind ty wyznajesz zasadę, że "praca z ziemi" (celowo w cudzysłowie) to jakiś święty gral jeździectwa, bez którego konie nie mają prawa być zdrowe i prawidłowo się ruszać pod siodłem.
No właśnie nie wyznaję 🙂 I NIGDZIE tego nie napisałam 🙂 Czytanie ze zrozumieniem nie boli 🙂


keirashara, wiesz co, przeczytaj to co napisałam i dopiero potem odpowiadaj. Bo serio nie chce mi się po raz dwudziesty tłumaczyć, że nie nie napisałam tego nigdzie. Dopowiadasz sobie i kłócisz się w zasadzie sama ze sobą, bo nie ze mną na pewno.
Nevermind, a nie myślałaś przeanalizować samą siebie, skoro od chyba już lat twierdzisz, że nikt tu nie czyta ze zrozumieniem i nikt cię nie rozumie? Bo ja bym się zastanowiła czy to nie ze mną jest coś nie tak, zamiast twierdzić, że to wszyscy wokół mają problem xD
Nevermind   Tertium non datur
19 lipca 2024 22:36
budyń, ja siebie przeanalizowałam i nadal analizuję, wiem, że czasem piszę niezrozumiale i z czego to wynika.

Co innego jednak jak piszę coś po raz piąty i ktoś to przekręca. Ta osoba zwyczajnie nie chce mnie wysłuchać i nie widzę sensu takiej dyskusji.
Pomijam już, że napotkałam nieraz bardzo wyraźne przykłady przekręcenia czegoś umyślnie… I że jak ktoś nie ma racji to nigdy się do tego nie przyzna. Ot, magiczne forum 😉
Nevermind, to samo mogłabym napisać o Tobie🙂
Nie piszę, bo wierzę, że to po prostu ograniczenia dyskusji w formie jaką jest forum plus usilna "wiara" w to, że konie to zwierzęta porozumiewające się za pomocą emocji.

Ja wyznaję zasadę odwrotną. Konie (i psy) to zwierzęta niewerbalne, które porozumiewają się nie za pomocą słów i emocji wyrażanych gestami ale jednak za pomocą dotyku i fizycznością. Tak też się uczą. Więc ja np nie uznaję pozytywnego wzmocnienia jako jedynej lub wiodącej metody komunikacji w szkoleniu i jednych i drugich. Stosuję obroże i pociagnięcia za smycz. Tak jak stosuję gdy uważam, za konieczne wyraźne półparady i działanie batem w słabiznę z ziemi. Kompletnie bez emocji. Korekta zachowania a nie wymierzanie sprawiedliwości post factum.
Myślę, że z tej fundamentalnej różnicy poglądów bierze się twoje wrażenie, że cię nie rozumiem i przekręcam wypowiedzi. Dla mnie twoje założenia są często infantylne, dla ciebie moje okrutne. Raczej nie dojedziemy do konsensusu.
kotbury, walisz konie batem po słabiźnie? 😮
mindgame, po brzuchu. Niekoniecznie zawsze na wysokości popręgu. I nie "walę" tylko, gdy jest taka potrzeba, to uderzam. Nie siekam, nie walę, nie leję, a tak używam bata aby koń go poczuł na tyle aby nie zlekceważył.
Odniosłam się do tego, co wywołało całą tą dyskusję - do lamentu, że Kobiernik uderzyła konia batem po brzuchu.
kotbury, ok, dzięki za wyjaśnienie. brzuch przy popręgu i słabizna to kompletnie różne miejsca, stąd moje zdziwienie.
Nevermind   Tertium non datur
23 lipca 2024 17:34
kotbury, nie zgadzam się. Owszem, różnimy się poglądami, ale nawet w tej wypowiedzi zawarłaś sugestie, jakobym ja wyznawała kult tylko r+ i przeklinała korektę batem. A wieelokrotnie pisałam, że tak nie jest.

Nie wierzę w porozumiewanie się za pomocą emocji - wierzę w to, że zwierzęta te emocje mają i zrozumienie co którą powoduje jest bardzo pomocne w treningu. I ogólnie wierzę w to, że koń wyznaje proste zasady: warto/nie warto. To też tłumaczyłam wiele razy.

W tej dyskusji pisałam o tym, że czasem ostrzykanie i dalsza jazda jest dobrym pomysłem, czasem warto odpuścić jazdę i przejść na pracę z ziemi - bo dla mnie tak powinno wyglądać koniec jazdy, że idzie się w inne metody utrzymania konia w formie (na ile to możliwe). A Ty napisałaś pean o tym jak kocham i wywyższam pracę z ziemi… No nie 😉 Nie zająknęłam się o tym ani razu.

Wiesz kto to sugerował? Osoba z którą prowadziłam dyskusję 🙂 Nie ja. I często odnoszę wrażenie, jakbyś nie czytała stricte moich wypowiedzi, tylko czyjąś interpretację.

Odniosę się do Twoich zasad. Jeśli naprawdę uważasz, że trzeba czasem konia walnąć batem w brzuch, to czemu nie umiesz tego nazwać po imieniu? Czym się różni walnięcie od uderzenia? Bo moim skromnym zdaniem są to synonimy. Tak samo nie piszesz o uderzeniu tylko o korekcie, na wszelkie sposoby kombinujesz z tymi nazwami.

Jeśli naprawdę uważasz, że w konkretnych przypadkach bicie koni jest okej - czemu nie nazwiesz tego po imieniu? Albo to pochwalasz, albo nie. Niezależnie czy będziemy mówić o korekcie, uderzeniu, walnięciu, ,,daniu lepa” czy klapsie.
Nevermind, nie widzisz różnicy pomiędzy korekta a uderzaniem konia?
Ja widze.
Może zakażmy używania batów- bo służą wg. tego co mi zarzuczasz do uderzania i walenia.
Nie che mi się tego kontynuowac.
Uważam, że z wieloma zwierzętami ponad 600kg nie da się komunikować bez presji czy użycia bata. i tyle.

Dementek   ,,On zmienił mnie..."
24 lipca 2024 20:46
kotbury, miałam kilka osób na jeździe, które powiedziały, że ,,nie będą biły konia", gdy powiedziałam, by raz klepnęły konia palcatem (widziałam, że koń zobaczył, że jeździec nie jest pewny i nie chciał się wysilać). No i palcata nie użyły więc koń szedł wyłącznie na moje komendy 😁 Tylko przykre, bo jedna dziewczynka miała przy domu swojego surowego 3- lub 4-letniego hucuła (wymarzony prezent na komunię - odsadek dla dziecka niemającego wcześniej kontaktu z końmi, rodzice też laicy) i mówiła, że jej koń już ugryzł kilka razy i próbował kopnąć... Ale cóż, przecież nie można bić zwierząt i ona nie uderzy konia, gdy ten chce ją ugryźć lub kopnąć 🙄

Też uważam, że bat może być różnie użyty- jako wskazówka, upomnienie, wzmocnienie sygnału, jako korekta, ukaranie za złe zachowanie lub jako narzędzie do wyładowania frustracji. Nawet ,,naturalsi" lub osoby uczące konie sztuczek wykorzystują bat/baty do pracy z końmi.
Dementek, bo to nie baty, ostrogi, soda oczyszczona, czy noże albo broń palna są źle same w sobie, to są przedmioty. Złe może być wykorzystanie przez ludzi. Albo sypiesz sodę do zapchanej rury, albo mężowi do herbatki w małej ilości przez kilka miesięcy, różnica kolosalna, środek ten sam.
Nevermind   Tertium non datur
25 lipca 2024 00:47
kotbury, jeśli korekta polega na uderzeniu konia - to nie, nie widzę różnicy. I jeśli muszę uderzyć konia, to mówię wprost - uderzyłam konia. A nie ,,skorygowałam konia mocniejszym bacikiem". Uderzyłam konia w celu korekty. Ot co.
Już któryś raz oburzasz się na użycie słowa ,,uderzenie", za to na sugestię, że można konia nie bić wsadzasz ludzi do pudełka z jednorożcami. Może odnoszę się zbyt personalnie, ale mam wrażenie, że jednak Twoje poglądy nie zgadzają się z Twoim sumieniem.
rudziczek   Małe i duże.
25 lipca 2024 10:28
Nevermind ja widzę różnicę, między "korektą" a "uderzeniem". Tu chodzi o celowość i wyczucie momentu. IMO: użycie słowa "uderzenie" sugeruje, że chodzi o to, żeby konia po prostu jebnąć. W słowie "korekta" jest zawarte to, że owszem, używamy siły, ale robimy to dokładnie wtedy, kiedy dla konia jest zrozumiałe, dlaczego go to spotkało, a siła kary jest wystarczająca, żeby zrobiła na koniu wrażenie, ale tylko tak mocna, jak jest to niezbędne.

Przykłady:
KOREKTA Koń opieszale reaguje na pierwszą łydkę, więc drugą dostaje wzmocnioną klapsem bacikiem za łydką. Rusza dynamicznie- chwalimy. Dzięki temu koń respektuje łydkę i możemy używać jej bardzo delikatnie.
UDERZANIE Koń zrobił zrzutkę na przeszkodzie, więc zostaje "na ręcznym" zatrzymany w miejscu i dostaje w zad trzy siarczyste klapsy z zamachu z za ucha. Jeździec oczekuje, że koń wyciągnie wnioski i następnym razem nie zrzucie w obawie przed karą.

kotbury, jeśli korekta polega na uderzeniu konia - to nie, nie widzę różnicy. I jeśli muszę uderzyć konia, to mówię wprost - uderzyłam konia. A nie ,,skorygowałam konia mocniejszym bacikiem". Uderzyłam konia w celu korekty. Ot co.

Nevermind, ok. Proszę, specjalnie dla Ciebie:

Uderzam konia batem w kłodę gdy nie reaguje na moje polecenia co do ruchu. Zarówno gdy siedzę w siodle jak i w sytuacjach gdy brak reakcji następuje gdy prowadzę konia z ziemi.

Uderzam konia w kłodę wywołując ruch po okręgu gdy ten przestaje koncentrować na mnie swoja uwagę i próbuje podejmować samodzielne, ekpresyjne decyzje co do kierunku i tempa w jakim chce się poruszać.

Lepiej ci?
Jak chesz zawołać TOZ to dam dane do siebie na priv.
Nevermind   Tertium non datur
25 lipca 2024 18:33
kotbury, tak, o tym mówię dokładnie. I nie idę wzywać TOZu. Cieszę się, że odważyłaś się nazwać rzeczy po imieniu.

rudziczek, wiele razy w dyskusji było określane, że to uderzenie miało na celu skorygowanie x lub y. Jeśli ktoś może coś zrobić z wolnym sumieniem, to powinien też umieć to głośno przyznać. Chyba że jednak gryzie go to sumienie i będzie wszystko zmiękczać, bo przecież on konika nie uderzy.
Nie no słuchajcie uderzenie to uderzenie. Wiem że zrobię porównanie z d.y ale akurat z mojej działki. Dzieci i małzonki/małzonka nie UDERZAMY w ramach korekty... Liść jest liściem, niezależnie czy dlatego, żeby następnym razem nie przesolila zupy, czy dlatego że mąż ma zły humor i akurat się "wyżył". Dla mnie widok koni na parkurach jest często trudny, bo widzę że są szarpane za pysk, że czasami muszą skoczyć mimo, że widać że cały przejazd nie idzie. Czy dla mnie to różnica że przejazd trwa minutę a nie godzinę, i przez resztę czasu koń nie jest szarpany? Nie. Bo nie wierzę w to, że nie jest. Rozumiem użycie bata w sytuacji, kiedy koń stanowi dla mnie zagrożenie. Nie odpowiadanie na pomoce nie stanowi zagrożenia dla mnie. Jeżdżę bez bata. Co prawda jestem tylko laikiem rekreantem. Ale konie nie skaczą coraz bardziej wymyślnych przeszkód bo im się tak podoba, tylko dlatego, że ludzie mają wobec koni coraz większe oczekiwania. I dlatego pojawiają się konie "trudne do prowadzenia na parkurze, no ale na 165 no to on już musi być taki". To może trzeba pomyśleć o tym, żeby jednak konie skakały niższe przeszkody? Może nie wywalać murów na 220? Dla uciechy gawiedzi? Takie moje luźne spostrzeżenia. Jeśli by nie było czempionatów koni 3 letnich, ile koni zostałoby zajezdzonych później? Sorry ale jeszcze raz powtórzę. Uderzenie to uderzenie. Uderzenie nie jest korektą zachowania. To pokazanie, że innymi metodami nie umiem wpłynąć na konia. Ostatnio widziałam kobietę która jechała konia na wielokrazku i czarnej wodzy, mam wrażenie że tam gumy jeszcze były wsadzone (chyba że czarną wodza bywa w innych kolorach niż czarnym kolorze) koń się sadzil jak jasna cholera, cuda wyczyniał. No skakać na czymś takim? I ona też to nazywała "korektą bo się napala". Dla mnie koń po prostu cierpiał i chciał mieć przeszkodę jak najszybciej za sobą. Skoki z łbem przyklejonym do klaty. Sama przyjemność.
wilann, tak porównanie z dupy, więc należałoby jednak pokusić się o takie rozsądne
Nevermind   Tertium non datur
25 lipca 2024 23:15
Nie no słuchajcie uderzenie to uderzenie. Wiem że zrobię porównanie z d.y ale akurat z mojej działki. Dzieci i małzonki/małzonka nie UDERZAMY w ramach korekty... Liść jest liściem, niezależnie czy dlatego, żeby następnym razem nie przesolila zupy, czy dlatego że mąż ma zły humor i akurat się "wyżył".Dokładnie o to mi chodzi.

To dziwne, mnie się tutaj postrzega jako jednorożcową, a ja przyznaję się otwarcie, że nie raz i nie dwa zdarzyło mi się konia uderzyć. I nie mam problemu, by powiedzieć to na głos - było trzeba to uderzyłam. Trudno.

A już u osób które najbardziej wyśmiewają figurę paniusi, która nie uderzy konika, bo go to boli krygowanie się jakoby ,,korygowało się" konia, a nie go uderzało wydaje mi się dość, no cóż, niesmaczne. To jednak dobrze jest konika uderzyć czy źle? Bo jak paniusia nie uderzy to źle, jak ktoś uderzy to też niedobrze.

xxagaxx, masz może jakieś w zanadrzu? Bo pokrytykować to i ja lubię. A to porównanie jest akurat na tyle rozsądne, że uświadamia nieco lepiej znaczenie słowa - chociaż wiadomo, że żona raczej nie waży 500kg i nie bije jej się w ramach korekty.
NEVERMIND właśnie o tym mówię. Ze nie można nazwać uderzenia głaskaniem (w ramach korekty), bo wtedy wszyscy przemocowcy by mieli raj na ziemi. Uwierz mi, (pracuje ze sprawcami przemocy domowej) ilu z nich przemoc uznaje za głęboko UZASADNIONĄ, bo traktują to właśnie jako korektę. Zarówno przemoc psychiczna jak i fizyczna. Nomenklatura jest bardzo w tym przypadku ważna, bo jeżeli zaczniemy zmiękczać bicie no to ... Nie wiem gdzie zajdziemy. Chyba tam już byliśmy i z jakiegoś względu poszliśmy w inną stronę, jeśli chodzi o rozumienie przemocy. Nie można używać agresji i przemocy w celu uzyskania lepszego efektu, co innego w przypadku zagrożenia życia. Jeśli bym widziała konia który idzie na 2 nogach a ktoś go leje batem żeby nie dostać po głowie kopytem- ok. Ale uderzanie konia na parkurze bo "brak mi argumentów a ja tu mam konkursom do wygrania" no nie. Bicie to bicie. Nazywajmy to wprost, zmiękczanie nie jest dobre.
wilann, ale jak ty mozesz porównywać ZWIERZĘ roślinożerne do człowieka??!! No litości, sprowadzasz dyskusje do abstrakcji. To są bardzo proste umysłowe zwierzęta, które przede wszystkim przez życie prowadzi INSTYNKT. Ludzie jednak mają "odrobine" bardziej rozwiniety mózg. Ty rozumiesz konsekwencje, a przynajmniej na tym powinno polegać wychowanie dziecka. Nie uczy się? Dostanie jedynkę. Popsuje zabawkę? Nie będzie jej. Zrobisz coś nie tak? Rodzice będą źli, nie wyjdziesz do znajomych pobawić się, nie dostaniesz kieszonkowego, wybierać pewnie z różnych "kar" można pewnie jeszcze długo. Nie przyjdziesz do pracy? Zwolnią cię. Zabijesz kogoś? Pójdziesz do więzienia.
I teraz konik który przetarga cię po okolicy, to jak ma zrozumieć że to źle? Powiesz mu? Hej stary, nie ciągnij. Konik nie chce wejsć do przyczepy? Włazi na ciebie dupą? Konie ze sobą "rozmawiają" presją, ale także kopytami i zębami. Potrafią się naprawdę sprać, bo jeden przegiął pałe.
Nieporządane zachowanie konia koryguje się różnie, w zaleznosci od sytuacji. Czasem przecofasz go na kantarze, szarpiąc/strzelajac z uwiązu, czasem wywrzesz po prostu inną presje (choćby pomachasz batem) a czasem tego bata użyjesz. Jak siedzisz na koniu i on postanawia sprawdzić czy na pewno musi zaregować na lydkę, to co masz zrobić? Zacząć używać jej mocniej, aż w końcu koń nawet na mocniej przestanie reagować? Czy użyjesz wraz z łydką bata ? Tak, uderzysz batem za lydką.
Dla ciebie bicie to bicie, dla mnie bicie = wyładowanie złości. Użycie duzej siły aby zadać ból w celu polepszenia własnego samopoczucia. Dla mnie jest różnica czy ktoś pobił konia a czy ktoś wziął bata i nim 2 razy strzelił delikwenta który zasdził się na 2 nogi. Albo go przecofał ileś metrów sprawiając ból? dyskomfort? Konie są różne, jedne bardziej wrażliwe inne mniej.
Sama mialam w stajni przypadek kobły która postanowiła nie schodzić z padoku czy nie dochodzić nawet na myjkę. Moja klacz, jak ja lekko naprężę jej kantar na głowie to włącza wsteczny. Tu mogłaś szarpać naprawdę mocno, a w nagrodę koń próbował przejsć przez ciebie taranem. I nikt tego konia nie "pobił" ale bat również został użyty aby pokazać koniowi ze próba przejsćia przez człowieka nie jest ok, nie przyniesie mu porządanego rezultatu.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 lipca 2024 09:01
xxagaxx, no, ale jak mówisz dziecku, żeby nie ciągnęło obrusu, bo zrzuci wazon, ale ono dalej ciągnie, bo nie rozumie, to uderzenie go nie jest przemocą, a korektą? bo nie rozumie, a korekta potrzebna? A że to akurat klaps, to co za różnica, dzieci i tak mają amnezję dziecięcą koło 4 roku życia, nie będzie pamiętało, kota przedczołowa niewykształcona, więc nie rozumie konsekwencji działań, z językiem też nie najlepiej sobie radzi.

Trzeba przemoc nazwać przemocą, przecież revolta sama wyśmiewała zawsze sznurkowców, którzy na lanie liną mówili wysoka energia albo presja. Ale jeśli chodzi o klasyków, to to nagle jest korekta?
Semantyka nie zmienia aktu i jego fizycznych parametrów. Oczywiście, zmienia postrzeganie moralne tych, którzy ten akt wykonują. Bo ciężko myśleć o tym, ile razy się stosuje przemoc wobec koni. Ale już o tym, że się je KORYGUJE, można spokojnie sobie dyskutować, a nawet być dumnym.
I tak, używałam i używam przemocy, jeśli moje zdrowie i życie jest zagrożone. Ale nie pudruję tego, nazywając korektą 🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się