Bry 🙂 Czy moge poprosic sznurkowe towarzystwo o rade i pomoc?
Podczas urlopu nabylam w sklepie zeglarskim line i karabinczyk i zaraz po powrocie zabralysmy sie z moja konina za bardziej "profesjonalne" podejscie do tematu 😉 Przynajmniej tak mi sie zdawalo. No bo halterek juz byl + teraz nowa lina- ciezka, ze sklepu zeglarskiego i wszystko powinno isc jak z platka. Oczywiscie tak sie nie dzieje 😉
Lina nie jest odpowiednia, nie ma takiej "zywiolowosci" jakiej sie spodziewalam i wychodzi niestety, ze chcac, nie chcac, bede musiala zainwestowac w markowy sprzet lub przynajmniej ten od Pana Podkowy.
Plus spostrzezenie: ten carrot stick naprawde jest potrzebny i bardzo ciezko go czyms zastapic... Na poczatku wydawalo mi sie- okay, wezme sobie dluzszy palcat albo polowe bata do lonzowania. Ale to nie to samo, niestety. Nie moge osiagnac odpowiedniego nacisku, zamienniki nie sa odpowiednio sztywne. Chcial, nie chcial- bedzie trzeba wydac pieniadze.
A teraz a propos problemow, jakie mi wyskakuja na chwile obecna:
1) przy probach skierowania kobyly przodem do mnie, czyli przy probie przestawienia jej zadu (jak to widac na tym filmiku:
), kobyla zamiast przestawic zad i skierowac sie glowa do mnie, zaczyna zapierniczac dookola mnie a ja nie mam ja jak zblokowac na przodzie, zeby tylko zad przeskoczyl a przod pozostal do mnie pod katem prostym. Ona traktuje moje dzialanie na jej zad jak przyspieszenie podczas lonzowania i zamiast ustawic sie prostopadle, leci mi klusem na malenkie kolko 🙁
Czy macie moze jakies rady na rozwiazanie tego problemu please? Bylabym wdzieczna za kazda wskazowke.
Dodam moze do tego punktu ciekawostke- podczas zabawy w jeza nie mam wiekszych problemow z przestawianiem jej zadu i wykonaniem pelnego zwrotu na przodzie, albo nawet i kilku. Klopot jest jedynie jak ona np. krazy wokol mnie, ja ja chce przywolac aby stanela prostopadle i patrzyla na mnie. Staje ale rownolegle a na probe przestawienia zadu, rusza cala soba naprzod, jak do lonzowania.
2) Nasza zabawa w yo-yo wyglada jak sinusoida 😉 Jednego dnia jest calkiem fajnie a nastepnego mam wrazenie, ze gadam do sciany 😉 Wiem, ze pewno to moja wina i daje inne sygnaly niz dzien wczesniej ale naprawde staram sie aby kobyla wiedziala, ze ciagle chodzi o to samo...
Cura jest koniem lgnacym do czlowieka. Nie mam zadnego problemu aby przywolac ja do siebie, przychodzi chetnie- czasami ZA chetnie 😉 Problem jest z odsylaniem. W wiekszosci potrzebuje uzyc az 4 fazy odsylania, zeby skumala, ze ma odejsc na cala dlugosc liny. Dwa dni temu udalo ja sie odeslac na 2 fazie na dwa kroki w tyl. I moje pytanie: po tych dwoch krokach na 2 fazie odpuscilam jej, bo bylam zachwycona, ze tak ladnie zrozumiala. I teraz: pierwsze niemrawe kroki robi na fazie 2-3 ale zeby odeslac ja dalej musze uzyc mocnej fazy 4. Czy powinnam na razie skupic sie tylko na odeslaniu na 2-3 kroki na nizszych fazach, czy lepiej zajac sie odsylaniem na cala dlugosc liny, bez wzgledu jakiej fazy uzywam (lina 4 m)?
3) Wczoraj mialam dziwna sytuacje. Bawilysmy sie na padoku przy pastwiskach. Jeden z koni pasacych sie tam dostal tzw. "wsciku" i zaczal biegac jak oszalaly, co oczywiscie niesamowicie podniecilo Cure. Postawila ogon jak arab, szyje wygiela w pieknego labedzia i zaczela prychac. Postanowilam zignorowac sytuacje i uspokoic ja swoim spokojem. Ale kiedy kobyla nagle niemal na mnie wskoczyla, zaczelam sie zastanawiac co jest nie tak. Cura normalnie szanuje moja przestrzen i gdy odmachne sie, zeby na mnie nie wlazila, to odchodzi ale wczoraj to wygladalo jak- Jezu, co sie dzieje, ale sie boje, wskocze Ci na rece, to nic mi nie bedzie... Troche dziwne bylo to jej zachowanie. Nigdy wczesniej nie przelecialo mi przez mysl, ze moj kon moglby mnie w panice staranowac...
Pewno ma to zwiazek z tym, ze ona naprawde lubi byc blisko i niechetnie odchodzi podczas yo-yo ale to wczorajsze zachowanie bylo naprawde bardzo dziwne, bo wygladalo w pewnym momencie tak, jakby ona chciala na mnie wkoczyc. Ze strachu? Czy z braku poszanowania?
Sytuacja zakonczyla sie tak, ze potrzasnelam lina dosc mocno i ustawilam ja rownolegle do siebie i odeszlysmy, zajmujac sie spacerem. Pewno trzeba bylo jakos inaczej zareagowac, tylko jak?
Przepraszam za dlugosc tekstu ale takie sytuacje zawsze lepiej dokladnie opisac 🙂 Moze ktos z Was pokusi sie o jakies "dobre rady"? 😉 Dzieki z gory! I wybaczcie, ze od razu przychodze po prosbie, zamiast najpierw dac cos od siebie... Moze jesli wiedza juz na to pozwoli, to bede miala szanse jakos wkrotce sie zrewanzowac 🙂