Widzę ,że jest potrzeba dyskusji na ten temat i stąd moja propozycja,żeby ją wydzielić.
Opisujesz przykłady zjawisk nagannych . Nikt nie zaprzeczy,że w każdym zawodzie się zdarzają.
Uważam je za wyjątki . I potępiam.
Nagromadzenie ich w jednej,pełnej napięcia dyskusji utworzyło bardzo koślawy i nieprawdziwy obraz. Wystarczy zerknąć na tym samym forum na wątek Opinie o wetach i już inaczej się to przedstawia.
Podobnie rzecz się ma z Klientami - w znakomitej większości są w porządku. Pamięta się jednak tych paskudnych. Bo bywają i paskudni- to z kolei Ty powinnaś przyznać. 🤣
Myślę,że jeśli udałoby się spokojnie przedstawić punkt widzenia i lekarza weterynarii i posiadacza zwierzęcia - jakaś korzyść z dyskusji by wynikła.
Co do zarzutu -był umówiony a się nie zjawił,spóźnił:
-Ja jestem punktualna obsesyjnie. Teraz mam już poukładaną praktykę i bardzo ograniczoną.
Dawniej przyjmowałam masę zgłoszeń -bo mi taka popularność imopnowała,nie umiałam odmawiać a i pieniądze miały znaczenie wielkie. I już pierwszy Klient nie pojawiał się na czas- kwadrans opóźnienia, drugi... już godzina. Trzeci-jakaś trudna sprawa,wszystkiego się nie przewidzi. Czwarty -musiał gdzies pojechac i zapomniał odwołać / 30 km jazdy w jedną stronę/ .Piąty się nie doczekał . Ale nigdy ze świadomego olewania. Z przyczyn niezależnych. Pamiętajcie,że lekarze tzw.terenowi często nie tylko praktykują. Weterynaria jest tak u nas zrobiona,że lekarz prywatnej praktyki wykonuje też masę czynności urzędowych. Pobieranie krwi od bydła ,świń,szczepienie psów , badanie w ubojni . To nie tylko te zadania ale masa papierkowo komputerowej roboty. A dzieje się tak-bo zwyczajnie -z samej praktyki wyżyć trudno.
Możecie sobie zerknąć na forum dyskusyjne
http://www.medicusveterinarius.pl/I poczytać jak to po tej drugiej stronie wygląda.