Okiem Planty - życie w Teksasie

dea   primum non nocere
12 września 2017 00:49
Skoro tyle piszesz po polsku, nie możesz sobie doinstalować klawiatury polskiej? Fizyczna jest taka sama, tylko mapowanie klawiszy do znaków to jest. Powinno być dostępne. Co więcej, możesz ją ustawić na stałe chyba, bo nie zauważam, żeby przeszkadzała mi w używaniu amerykańskiego w robocie. Nawet gdyby, to można ustawić dwie dostępne, przełączać jednym klikiem/kombinacją klawiszy. Jak chcesz się pobawić, to pisz pw, potrzebuję trochę danych o systemie itp i może coś pomogę 😉
Szacun za edytowanie Wikipedii ze wstawianiem znaków z tabelki  😍
PS. Dołączam do czytaczy 😉
Dzieki za oferte! Kiedys juz ktos probowal pokazac mi jak zainstalowac polska klawiature i polegl  😀 A potem juz i ja i czytacze przyzwyczaili sie do braku polskich liter.
Napisze mejla jak tylko zrestartuje, zeby sie upewnic. Bo na 98% jestem przekonana ze to Vista.
Te edytowanie znakow dwie godziny mi zajelo!  😁

Wlasnie wrocilam z ladunkiem sciolki, bo musze zaczac znowu okladac ogrod. Sciolka przez te ostatnie, nietypowe descze przekompostowala, zaczela wyzierac gola ziemia i ogrod bardzo porasta mi chwastami. Zwykle w ciagu roku widlami laduje i rozkladam po ogrodzie kolo 20 ton sciolki...jak to dobrze, ze jest za darmo!
rybka   Różowe okulary..
12 września 2017 07:37
Planta dzięki za info o szkole  :kwiatek:
Co do ogrodu, to nie możesz go częściowo chociaż taką folią na chwasty okryć i na to wysypać ściółkę ? to bardzo ułatwia życie. Ja jestem typem leniwca, więc zawsze staram się znaleźć rozwiązania, które wymagają najmniej mojego zaangażowania  🤣

O czymś takim mówię:
https://sklep.swiatkwiatow.pl/agrotkanina-czarna-na-chwasty-grubsza-niz-agrowloknina-0-40-x-100-00-m.html?gclid=Cj0KCQjw6NjNBRDKARIsAFn3NMo0iI06BCOVGGAoaKxDRvb8dDGRbWsbU7aXLrCKO-VAEnZOSl1USRIaAvijEALw_wcB
madmaddie   Życie to jednak strata jest
12 września 2017 07:44
Planta, w ustawieniach języka klawiatury powinno to być, te znaki, ja tego używałam, jak się uczyłam skandynawskich języków, miałam 3 klawiatury i skrótem zmieniałam ich język. Ale w win10, więc nie wiem jak w viscie.
tu znalazłam takei coś:
a ja myślałam że Ameryka Macintoshami stoi 🙂
Trochę OT bo, nie na temat Teksasu i trochę wstecz

Planta
A ja po pracy z amerykankami stwierdzam, ze niecierpie tego jak bardza sa mili. Bo to jest cholernie nieszczere. I te anerykanki przyznaly racje, ze tak jest.

Absolutnie się nie zgadzam, że jest to nieszczere. W żadnym innym kraju nie spotkałam się z taką życzliwością i zainteresowaniem obcych ludzi i chęcią pomocy. Jak jest potrzeba, pomogą czy przynajmniej wyrażą chęć pomocy.  Nie wiem, jak ocenić, czy są mili w sposób szczery czy nieszczery i dlatego ich sposobu „bycia miłymi” nie oceniam, chociaż wg mnie to „miła” odmiana w stosunku do innych nacji generalnie patrzących wilkiem. Ale nawet jeśli to jest nieszczere - wolę miłych nawet nieszczerze niż niemiłych szczerze. Naturalnie mówię ogólnie, nie o indywidualnych przypadkach, bo takie wiadomo są różne.

Co do kibli amerykańskich: jak pierwszy raz taki zobaczyłam, myślałam, że się zapchał i poleciałam zgłosić w recepcji.  Nie mogli pojąć, o co mi chodzi.  🤣
Ja się mogę trochę wypowiedzieć o szkole w USA,jako że skończyłam 3 klasy w McKenzie Elementary School.Ze swojej strony szkołę w USA oceniam dużo bardziej pozytywnie niż polskie.Można się śmiać,że amerykanie nie wiedzą nic o Europie i podobne, ale faktem jest że szkoła idzie innym trybem niż tutaj- wróciłam umiejąc rzeczy, o których tutaj dopiero się uczyli,a nie umiejąc tych, które były tu już opanowane. To, co przede wszystkim było lepsze to nauczyciele z podejściem do nauczania (uwielbiałam matematykę, tutaj jej znienawidziłam) i kreatywniejsze lekcje. Dodatkowym plusem są zajęcia praktyczne,jak szycie i gotowanie oraz carpentry class (w elementary to nie,ale później już tak)- fajnie jest umieć naprawić podstawową rzecz. No i ja przeskoczyłam jedną klasę (przełom XX i XXI wieku,więc jeszcze można było), a tutaj musiałam wrócić i zacząć czwartą klasę od nowa. Oczywiście też fajnie wspominam np. school lunch,gdzie było jedzenie do wyboru i było robione na miejscu w kuchni. Ogólnie rzecz biorąc amerykanska podstawówka bardzo kładła nacisk też na rozwój indywidulanych zainteresowań- moim była plastyka,gdzie mogłam lepić gliniane konglomeraty, które z założenia miały być dinozaurem i wypiekać je w specjalnym piecu. Mój ojciec do dziś ma te wspaniałe dzieła,a minęło 17 lat  😁 Niestety z mojej prespektywy polska szkoła zabija i zainteresowania, i zdolności.

I bardzo miło wspominam takie rzeczy jak nagrodę za drugi najlepszy wynik testu (chyba ogólnostanowego czy jakoś tak) w szkole, kiedy dostałam discmana. Dla 9 latki sliczny niebieski odtwarzacz był szczytem marzeń 😀
Rybko-caly wic polega na tym, ze ta sciolka powinna sie kompostowac. To wzbogaca glebe w prochnice. Kiedy pierwszy raz zacelam kopac pod rosliny, nie moglam wbic lopaty. Gleba tu jest gliniasta, kamienieje na amen przy suszy, ktora trwa wiekszosc roku. Nawet tworza sie spekania jak w Dolinie Smierci.
Sciolka nie tylko jest dla widoku, ale rowniez zatrzymuje wode i chlodzi korzenie. Przy stosowaniu wklokniny korzenie zaczynaja rosnac plytko, tuz pod powierzchnia wlokniny, a to z kolei zle wplywa na calosc zdrowia rosliny i jej stabilnosc w wietrze.Pamietaj, ze my tu mamy klimat polpustynny i temperatury 40C i wyzej w lecie. Te korzenie zaczynaja sie gotowac pod wloknina.
Dzis, po 6 latach sciolkowania, ma zupelnie inna glebe. Pamietam jak dzis, ze kiedy wykopalam pierwsza, chudziutka dzdzownice, pierwszego roku ogrodniczenia, bylam w szoku, bo tyle kopalam i nic, zadnego zycia w glebie. Dzis kiedy kopie dolek pod rosline, mam pol kupka dorodnych, tlustych dzdzownic.
Nie wiem czy w Polsce tez tak jest, ale przy deszczu nie tylko uciekaja na powierzchnie ziemi, ale znalazlam je wspinajace sie po scianie domu, a w szczelinie zenetrzniej oka corki, tam, gdzie okno sie przesuwa na boki, znalazlam cala ich kolonie. Poltorej metra nad ziemia,  zywiaca sie prochnica z tego co przywial wiatr i opadlych lisci wisterii nad oknem!!

Ze nie wspomne, ze moj ogrod ma ok. 5-6 tys m2. To bardzo duzo wlokniny  🤣

Madmaddie-poszukam, dzieki. Teraz bede musiala sobie przypomniec, GDZIE sa polskie znaki  🤣

Blucha-tylko ci, ktorzy stoja  w opozycji do majatku Billa Gatesa  🤣. Maz jakis czs uzywal w pracy, ale okazalo sie ze pliki sa niekompatybilne, programy, ktorych potrzebowal nie zawsze dobbrze dzialaly, i przeniosl sie z powrotem na Windowsa.

Brusiu-ja tez tak mysle. Samo to doswiadczenie z wczoraj; kiedy pojechalam do Tractor Supply, sklepyu farmerskiego, gdzie kupuje workowana pasze dla koni, kasjer, mlody chlopak, z autentyczna troska zapytal czy wszystko jest w porzadku. Powiedzialam mu, nie chcac sie rozkminiac, zreszta za mna byla juz kolejka, ze "don't even ask". Wiec, zeby mnie jakos rozweselic i skierowac na ine tory, zaczal opowiadac o sobie i planowanych trzymiesiecznych wakacjach w Serbii, zeby przejechac Europe i moze zawadzi tez o Polske, bo slyszal, ze jest piekna. Powiedzialam mu ze mamay piekne krajobrazy i mnostwo zabytkow, miedzy innymi sredniowieczne zamki i tak pogaalismy chwile o podrozach itp. I juz bylo milej, ludzie z tylu zaczeli tez wtracac swoje dowiadczneia z podrozy i juz cala grupa dyskutowala. To bylo naprawde fajne.
stamtad pojechalam do Coolhorse, sklepu dla kowbjow z wyzszej polki, za to maja zawsze bardzo dobra lucerne w kostkach i tez , kasjerka zapytala, w czym problem, bo wydaje sie byc smutna. Wiec powiedzialam, ze moja znajoma zmapowala mi grzbiet konia i wychodzi na to, ze musze sprzedac swoje siodlo i kupic bezterlicowe za 1000+. Wiec dziewczyna zaszczebiotala, ze oni przyjmuja uzywane siodla w komis (moje tanie siodlo wzbudziloby smiech na sali) i w rozliczeniu tez, a maja takie siodla na stanie i zaraz mi pokaze. Wiec poczlapalam za nia, pokazuje mi siodlo jak na rodeo, z jaskrawopurpurowym siedzeniem i jasna skora, Ale co pylo najgorsze...caly tylny lek i przod siodla byly oklejone blyszczacymi rkysztalkami, wielkosci paznokcia na kciuku. Spokrzalam ciezko na to siodlo, a dziewczyna sczebiocze, zebym konieczne sprobowala i usiadla. Zapytalam tylko o cene, ona wyciaga maja zawieszke ukryta z tylu za siodlem...2500$  😵

A ja sie martwie, ze nie mam tysiaka na zbyciu  😡 😫

W kazdym bardz razie, w obu sklepach od razu sie zainteresowali  moja mina, probowali mi pomoc, na rozne sposoby. I to wlasnie bylo mile. Za to lubie Stany.

Kiedy z mezem przyjechalismy pierwszy raz do Polski, maz przezyl szok kulturowy. Nie tylko nikt w sklepach i na ulicy nie odpowiadal na jego radosne 'hello!", ale mierzyli nas niechetnym spojrzeniem. W koncu przestal sie odzywac. To samo bylo z podziekowaniami po zakupie, my dziekowalismy, kasjerki nic, tylko niechetne spojrzenie i czasem nawet odganianie nas ruchem dloni, bo przeciez inni czekaja w kolejce. Szukalismy transformatora do lapka, bo to co wzial maz, nie pasowalo do polskich gnaizdek, chodzilo nawet o zwykla przejsciowke, od gniazdka do trasformatora, tylko kabelek z wtyczka do gniazdka. Odpowiedzi byly rzucane w przestrzen-nie ma, nie wiem kiedy bedzie, pytac po swietach", w innym sklepie elektronicznym, kiedy maz odezwal sie po angielsku-sprzedawca doslownie uciekl na zaplecze i sie nie pojawil wiecej. Akcja dziala sie w Tomaszowie Lubelskim, nie tak znowu malym miescie.
To byl rok 2009. Wiem, ze wiele sie od tego czasu zmienilo, ale niemile wrazenie jakby zostalo  🙁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 września 2017 14:42
Co do przysłowiowej uprzejmości Amerykanów i tego jak to się przychylnie i milutko się do siebie odnoszą, to opiszę taką sytuację.

Pewnego pięknego, słonecznego o niebieskim jak ultramaryna niebie dnia, jadę ci ja autobusem w kierunku mej stajni. Znaczy się nie mej, ale tam gdzie ma kopytna przebywa.

Jadę, późnoletnie, a nawet wczesnojesienne słońce przygrzewa, ja pogrążona w lekturze Detektywa, czy innej Angory, zaczynam zapadać w leniwy błogostan, oczy zaczynają się lekko zamykać.

Aż tu wtem zaczyna docierać do mnie dialog Pana Kierowcy ze stojącą obok Panią Murzynką w średnim wieku, elegancko ubraną. Nie nadążam, o co im się rozchodzi, ale dialog robi się coraz bardziej energetyczny, by nie powiedzieć lekko agresywny. Dialogowi zaczyna wtórować bardzo Starsza Pani z rzędów środkowych autobusu, która zaczyna coś do Pani Murzynki przygadywać. Od słowa do słowa i zrobiła się z tego jakaś awantura.

Wtem do akcji wkroczył młody dość Pan Murzyn z tyłu autobusu, bardzo elegancko ubrany po biurowemu w nobliwych okularkach , który ni stąd ni z owąd począł wykrzykiwać straszliwe przekleństwa do starszej bardzo Pani z rzędu środkowego. No sklął ją niemożebnie (Shut up, shut the fuck up! Fuck you!) a że Starsza Pani mu nie uległa i też mu w tym stylu zaczęła odpowiadać wykonując przy tym dość chamskie ruchy ręką w jego kierunku, Pan Murzyn zerwał się ze swojego siedzenia i podbiegł przez pół autobusu do Starszej Pani i nachylił się nad nią wykrzykując jeszcze gorsze przekleństwa choć o podobnej treści.

Pani Starsza nieugięta, i nieustraszona mu się odszczekiwała, Panu Murzynowi para uszła a i repertuar przekleństw się zapewne skończył, więc wrócił w końcu na swoje miejsce, nadal krzycząc przez cały autobus, by się zamknęła wreszcie. Do tego Pan kierowca swoje 3 grosze również zaczął wrzucać krzycząc na towarzystwo by się uspokoiło.

Aż tu nagle do awantury postanowił wmieszać się obywatel siedzący za mną o wyglądzie wypisz wymaluj członka rodziny Soprano: niski, korpulentny, o ciemnych, zaczesanych do tyłu włosach, białej koszuli wypuszczonej na spodnie w kancik i sygnetach na palcach, oraz grubym złotym łańcuchu z krzyżykiem na piersi. Teraz on zerwał się ze swojego siedzenia i nawrzeszczał na kierowcę, żeby ten się shut the fuck up i że to jego, kierowcy, wina że ta awantura się rozpętała, bo przecież kierowca ma za zadanie kierować autobusem, a nie wdawać się w utarczki słowne z pasażerami. I tak mu tam wrzeszczał przez cały autobus i nakazywał natychmiast jechać i się zamknąć. Kierowca nie mógł natychmiast odjechać bo akurat stał na światłach. Gdy w końcu ruszył, Soprano się wreszcie wyluzował i w autobusie w końcu zapanował spokój.
Kiedy z mezem przyjechalismy pierwszy raz do Polski, maz przezyl szok kulturowy.

O to to! M.in. Polaków miałam na myśli pisząc „w stosunku do innych nacji generalnie patrzących wilkiem”.

Mój przyklad, skoro tak przykladami sypiemy:

Lecieliśmy z synem z dwiema przesiadkami (nie pamiętam, ile miał wtedy lat, ale maly był) – w Amsterdamie i Miami. W Amsterdamie widzimy, że ma gorączkę. Burza mózgów – wracamy czy dalej lecimy. Decyzja dalej, bo on raczej odporny plus powrót by był mocno skomplokowany, musielibyśmy tam nocować. Idę do agentki, żeby na przepuściła, jak już będzie boarding, bo mam chore dziecko. Oczywiście, poprosi nas na początku. Ale gdzie tam, boarding ruszył a ona o nas zapomniała.

Dolecieliśmy do Miami. Jak to w Stanach, kolejka gigantyczna do kontroli paszortowej. Podeszłam do jakiejś osoby dyrygującej ruchem z pytaniem, czy nie da się jej jakoś ominąć, bo mam chore dziecko. Przeprowadziła nas jakimiś bocznymi przejściami, poczekała na koniec naszej odprawy, a potem zapytała, czy chcę, żeby ktoś zbadał dziecko. Zechciałam, chociaż nie sądziłam, że faktycznie to zrobią, bo czasu do odlotu dużo nie było.  Zostawiłam dziecko i męża przy gejcie (ha, ha, piękny termin) i poszłam kupić mu coś do jedzenia, bo w samolocie nic nie jadł. Wracam i nogi się pode mną ugięły - widzę jakiś tłok i rozłożony sprzęt medyczny przy miejscu, gdzie ich zostawiłam.  Myślałam, że coś Jaśkowi się stało. Tymczasem było to nasze obiecane badanie. Nie spodziewałam się aż takiego wyposażenia i trzech facetów obsługi. Osłuchali, porobili jakieś badania (nawet krew pobrali i jakiś wynik natychmiast uzyskali), powiedzieli, że nic poważnego, dali jakieś środki. Faktycznie, jak już dolecieliśmy, był prawie normalny.

Dodam, że nawet nie musiałam podawać, gdzie będziemy czekać na odlot – sami pofatygowali się i znaleźli nasz rozklad lotu. A pani agentka w Amsterdamie nie pofatygowala się, żeby nas przepuścić. Szczere olewactwo pani w Amsterdamie lepsze niż nieszczere, ale miłe podejście Amerykanów? 

W kazdym bardz razie, w obu sklepach od razu sie zainteresowali  moja mina, probowali mi pomoc, na rozne sposoby. I to wlasnie bylo mile. Za to lubie Stany.
Jakbym słyszała mojego męża. On co jakiś czas ma potrzebę, żeby jechać do Stanów właśnie po to, żeby poczuć taką atmosferę.  😀
A jak Babe po pracy z tym trenerem ? bo w międzyczasie byłam na wakacjach bez netu prawie i gdzieś mi przepadło a nie wiem co to był za wątek i nie wiem czy o tym pisałaś?  :kwiatek:
Babe jest bardziej przyjazna, czesciej daj esie podejsc na pastwisku, podrapac i poglaskac,, wczesniej wiala przewidujac, ze bedzie zlapana i bedzie musiala pracowac  🤣
Co do jazdy, na razie bylam na niej kilka razy, zachowywala sie dobrze. Trening byl przerwany zanim doszlo do prob jazdy, choc Robert mowil, ze juz na nia zaczal wsiadac. Przez te 10 dni, kiedy stala u niego, bylo raczej budowanie zaufania.
Ostatnio pare dni temu w czasie zakladania wedzidla chyba przyszcypnelam jezyk. Szla caly czas caplujac, ale nie ponoszac, jak zwykle by zrobila. Stanelam pare razy, podrapalam ja po karku, stanela grzecznie od razu, bez walki, odwrocila leb i widac bylo, ze prosi o pomoc, zawrocilysmy jak najszybciej do domu (wczesniej myslalam ze caplowanie jest jak zwykle-chce biegac zamiac isc stepa), ale na wedzidle po wyjeciu zauwazylam smuzke krwi. Kaciki pyska miala w porzadku, tak wiec na razie daje jej kilka dni, zeby wszystko sie wygoilo. Probowalam jej wyciagnac jezor, ale gdzie tam, sliski i umiesniony, jakbym wegorza usilowala utrzymac  🤣 🙄.
Jadla w kazdym razie normalnie.
Dlatego ostatnio zaczelam jezdzic na Shy.

Elu-to ja dam inny przyklad. Lecimy do Polski przez Londyn. Poczekalnia, tylko parenascie krzesel jest zajetych, siedzimy. Nagle miedzy rzedem gdzie siedzimy i mamy nogi zaczyna sie przepychac koboeta w srednim wieku, z waliza na kolkach. Nie przeprasza, z naburmuszona mina bez slowa przejezdza nam waliza po nogach (naprawde nie ma tam miejsca na ten rodzaj bagazu, moglaby zreszta siasc na krzesle z boku rzedu lub na poczatku. Mysle sobie, pewnie Polka.
No i fakt, odezwala sie po polsku do kogos.
Dla odmiany ludzie innych narodowosci przepraszali i dziekowali za wstanie i ustapienie.

Ludzie i taborety zdarzaja sie w kazdej nacji. A w Nowym Jorku szczegolnie, bo jest duzym miastem, mnostwo ludzi, ktorzy czuja sie anonimowi i mysla, ze moga sie wyladowac na kims.
Calkiem jak na forum.

Update: no i po co myc konie?  🙄
ElaPe, genialnie napisany post 😀 A już fragment o jegomościu rodem z rodziny Soprano rozłożył mnie totalnie jako że to temat mojej magisterki był  😉 Nie myślałaś o założeniu swojego odrębnego wątku? Wczytywałabym się pewnie jak w tej Plantowy tutaj.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 września 2017 22:10
ElaPe, genialnie napisany post 😀 A już fragment o jegomościu rodem z rodziny Soprano rozłożył mnie totalnie jako że to temat mojej magisterki był  😉 Nie myślałaś o założeniu swojego odrębnego wątku? Wczytywałabym się pewnie jak w tej Plantowy tutaj.


Kiedyś cała rodzinka takich Sopranów (2 śniadawych grubokarkich facetów z łańcuchami + ich dziunie z natapirowanymi włosami i tipsami) przyjechali pod stajnię o konie rozpytywać się. Akurat na mnie się napatoczyli to im wszystko cierpliwie objaśniałam, bo pytań mieli co niemiara.

Myślę że te wątki co są w zupełności mi wystarczą, nie ma potrzeby ich mnożenia w nieskończoność 😉
Ja tez tak mysle. Ela wprowadza to opozycje i lokalny koloryt  🤣 :kwiatek:

A to posmiania sie. Zwykle widac spocone, spienione quarter horse biegajace wokol beczek. Tu zrobiono to na koniec pokazu koni pociagowych. I wszyscy jezdzcy i publicznosc ma frajde  🤣 (a ja ogladajac gigantycznego siwka pod malym chlopcem, trzeci kon od poczatku filmiku. Siwek porusza sie majestatycznym klusem i nie zamierza przyspieszac dla nikogo i niczego  :lol🙂
Przykro patrzeć..
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
12 września 2017 23:08
Jakoś mnie te beczki  z końmi pociągowymi w ogóle nie śmieszą
Dlaczego? Konie nie sa szarpane jak do wyscigow, zabawny jest kontrast tych koni z AQH uzywanymi do wyscigow.

Mnie sie podoba. Inna forma prezentacji tych miskow 💘.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
13 września 2017 00:34
Szczególnie zabawne jest podziwianie koni którym poucinano rzepy ogonowe 😤 
Aq co to ma wspolnego a wyscigiem wokol beczek? Taki sposob prezentacji koni, jak ucinanie ogona i uszu u niektorych ras psow. Nie znaczy, ze sie z tym zgadzam, ale tak sie robi na ringach.
Bladooka   Imagination is more important than knowledge
13 września 2017 04:53
No właśnie bez sensu, że "tak się robi" i to tylko dla "rozrywki" :/ I następni powielają i powielają, świadomość niby rośnie ale praktyki dalej takie same.
Chociaż chyba u niektórych ras już zaniechano procederu obcinania ogona.

Anyway - wątek super i dołączam do grona fanów pisania Planty o Texasie 🙂  :kwiatek:
Dla mnie tez to niestety przykry obrazek. Straszne szarpanie za pyski. Dałam radę dotrwać do 4 tego konia i wszystkie kierowane na zasadzie - chcę w prawo, to jebs za prawa wodze z całej siły, a tam 20cm czanki... Po każdym koniu widac ból lub dyskomfort pyska. Fajny pomysł, mozna zrobic wyścig na grubaskach w klusie, dla śmiechu, ale zawodnicy musieliby choćby odrobine umieć jeździć...
Planta a czy u was jest dużo koni takich ras ciężkich ? do czego zazwyczaj są używane ?
Planta, w Polsce obcinanie uszu i ogonów u psów od dawna jest prawnie zakazane. Jeszcze niektórzy szukają wetów, którzy się na to zgodzą pod pretekstem " wskazań medycznych", na szczęście to jakieś wyjątki. I bardzo dobrze! A konie szarpane są, ogólnie mój facet pewnie by pojechał w podobnym stylu, a on na koniu siedział raz 😉 jak już jest jakiś pokaz to mogliby chociaż nie łapać równowagi na wodzach i jako tako siedzieć, bo te konie raczej miękko noszą. A konie piękne, zwłaszcza ten trzeci siwek niesamowity!
jak juz wyraziliście swoje ,,święte oburzenie,, to idżcie wywewnętrzniać sie do wątku - co mnie wkurza w jeżdziectwie, a nie tutaj, ci co czytają opisy EliPe chyba wiedzą jaki jest poziom jeżdziectwa w USA, jeżdzą tysiące, prawidłowo ( według nas  :lol🙂 jednostki.
To mogłoby być fajne gdyby te konie były w jakikolwiek sposób przygotowane, bo patrząc na to ma się wrażenie, że one zupełnie nie wiedzą o co tym ludziom chodzi.
To to za wynalazki na kopytach? Niektóre z tych koni mają kopyta jak płetwy i widzę jakieś dziwne podkowy.
Konie piękne, tylko idiotycznie wyglądają z tymi łysymi zadami. Gdyby ogony nie były koniom potrzebne, to pewnie rodziłyby się bez nich...
A jaki jest oficjalny powód, dla którego te ogony są podcinane?
Murat-Gazon, kiedyś - żeby nie właziły w uprząż przy pracy, teraz - for show. Bo jest ładnie, tak samo jak dla niektórych ładne jest przycięcie ogona czy uszu psu (Planta coś o tym wie, bo sama tak zrobiła, ale teraz się z tym nie zgadza 🙄 ) bo tak się robi i już.

Miałam się nie przypie*dalac do Planty, wiem! więc resztę zachowam dla siebie 🙂

DeJotka, odnośnie podków - Scotch Bottom Shoes,o takie

sklep

Miały pomagać ciężkim koniom pociągowym przy pracy na grząskim podłożu, jeszcze dawno temu na bagnach Starego Kontynentu. Współcześnie w USA - just for show. Mają być możliwie najcięższe, do tego grube wkładki - w ten sposób uzyskuje się bardziej pożądany model ruchu, z bardziej ekspresyjnym wykrokiem. Takie oderwane ściany często pękają, ale od czego są wszelakie wypełnienia do kopyt. Coś jak kopyta na Big Lick, okaleczanie koni dla pieniędzy i wątpliwej estetyki :/
kokosnuss a to nie wystarczy obciąć krótko samo włosie z ogona? Sam rzep ogonowy nie jest znowu aż tak długi...  👀
Do pracy w zaprzęgu lub na pokaz (skoro taka tradycja) mozna zaplatac "pod spod" tak, jak maja niektóre hiszpańskie rasy. Nie trzeba nic nikomu ucinac😉

Ja mysle, ze Planta jest rozsądna osoba i rozumie, ze przekazując nam te skądinąd mega ciekawe informacje o życiu za wielka woda jedne bedą wywoływały podziw i zachwyt, inne sa raczej godne potępienia (co mozna skomentowac, ale c'mon, bez przesady, nie temu służy ten wątek). Ale przecież nikt nie zamierza kręcić z tego powodu gownoburzy i bić piany, bo ani to Planty wina, ani jej przekonania czy wierzenia - jak rozumiem jest bardziej reporterem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się