Odchudzanie - wszystko o ...

łał, Teodora, to robi wrażenie! Dziękuję bardzo!  :kwiatek: Rozumiem, że "wycisnąć sok" oznacza sokowirówkę? Nie wpadłabym na botwinkę w sokowirówce  🤔
Tak, to właśnie znaczy 🙂
Mgła Dukam sobie juz 6 dzień i mam -4kg 💃
vill_18, czyli Dukan?
jutro startuję z Dukanem po raz drugi, ale idzie mi ta dieta nadzwyczaj słabo, bo nie mam nawet nadwagi, choć niewiele mi do niej brakuje... mam zwyczajnie dość mojej talii, a raczej jej braku. ćwiczenia na brzuch nic nie dają, bo pod sadłem mam niezły kaloryfer. po prostu muszę go "odkopać".
Tak tak🙂Mi dieta podpasowała, tylko te obiadki taki średnie.Dzisiaj zrobiłam grilowanego dorsza w przyprawach i było super🙂😉)
Ja na Dukanie 1,5 miesiąca i schudłam 7 kg. Też nie miałam nadwagi na starcie, wcześniej zdołałam ją zgubić metodą MŻ.
Zrobiłam dziś blenderowy sok: banan + z 10 śliwek + kilka liści bazylii + garść jagód + 2 liście sałaty + woda. I usłyszałam, że ma toto smak zawartości kosiarki 🤣 Cóż, koktajl własny, "zdrowie kosiarza". Chyba to bazylia tak uliściowiła kompozycję. Ale i tak polecam 😉 A, starczyło tego dla 3 osób.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
25 lipca 2010 09:43
Poproszę o wskazówkę:
sierpień jest miesiącem wesel, w związku z czym mam dwa weekendy z wieczorami panieńskimi i dwa z weselami. Panieńskie i dieta to żaden problem, ale wesela - już tak. Niestety, oba wesela w układzie "nie zjesz = nie docenisz pracy i wydanych na gości pieniędzy = jesteś niewdzięczna".
Tłumaczenia o ważnej dla mnie diecie nie trafiają, zupełnie inna mentalność, nie do przejścia - jak się okazało.

Niestety, w menu i tłuszczu sporo, i cukru. Wybieranie co niektórych kąsków zostało już oprotestowane, argumenty jak wyżej. Nie chce walczyć z bliskimi mi osobami, nie chcę psuć nastroju tego dnia.
Jak pogodzić dukana (wciąż P2) i weselne menu?
Alvika, wetniesz rosolek, mieso, warzywa, ominiesz ziemniaki, gdzies tam zjesz kawalek tortu ktory szybko spalisz na parkiecie. Btw naprawde beda patrzec Ci w talerz?
Alvika, po prostu, skubnij to co Ci bedzie pasowalo, grzeb w talerzu, gadaj z sasiadami, wierz mi, tam bedzie takie zamieszanie, ze nikt nie bedzie w stnie kontrolowac ile i co zjadlas a zastawy beda zmieniane - prawdopodobnie - z taka czestotliwoscia, ze naprawde umknie to w "tloku" :-)
Alvika,
na weselu o ile pamiętam wciskają każdemu tylko zupę (rosół często)
a resztę sie samemu wybiera z "platerów"
jaki wiec problem??
nie weźmiesz ziemniaków, frytek, pyz...
weźmiesz kawałek mięsa i z 3 rodzaje surówek i już
czy wszyscy bedą patrzeć na Twój talerz??
Alvika- nie rozumiem problemu. Zaliczyłam tylko w zeszłym roku 5 wesel- wszystkie w pierwszysch mscach ciąży i z racji nienajlepszego samopoczucia (mdliło mnie) prawie nic na nich nie jadłam. I nikt ani na mnie krzywo nie patrzył, ani nie komentował, ani nie próbował wciskać jedzenia na talerz (a wtedy ciążą się jeszcze nie pochwaliłam, więc nie byłam "usprawiedliwiona"😉. Na weselu jest wiele ciekawszych rzeczy i w centrum uwagi jest para młoda, a nie to co i ile akurat Ty jesz.

Ja na każdym weselu (także tym na którym byłam miesiąc temu) odmówiłam nawet rosołu, bo po prostu nie znoszę tej zupy.
Alvika, przejdź na ten czas do fazy III, a po weselach znów do II. Tak proponuje Dukan- masz większy wachlarz produktów na co dzień i 2 uczty w tygodniu (wesele), a nie przerywasz diety.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
25 lipca 2010 17:23
Dzięki kochani za odzew.

I spokojnie - ja się tylko pytam jak pogodzić odejście od restrykcji Dukana w P2, a nie o to jak zaszpanować "dietowaniem" na weselu i skupiać w ten sposób wszelką uwagę. Nastu lat i ciągot na dietetyczny szpan już nie mam  😉
Po prostu w obu przypadkach będę pod bystrookim nadzorem - kilka bliskich mi pań zagięło parol na mnie w kwestiach żywieniowych. Tak, będą filowały w talerz i tak, będzie to komentowane. Wtedy dopiero poczuję się młodo, nie jak nasto-, ale jak pięciolatka w przedszkolu pełnym cioć-opiekunek wpychających na siłę kolejną łyżkę kaszki. Niestety, nie mam możliwości zmiany rozsadzenia gości, więc moich kochanych cerberów się nie pozbędę.
I nie mam mojej dukanowej biblii, stąd rozterka i wynikające z niej pytanie.

Naboo, a sprawdzisz mi, czy ten wtyk III fazy traktowany jest w książce jako rozwiązanie ratunkowe, ale jednorazowe? Wspomniane śluby co dwa tygodnie lecą, więc to by była tygodniowa przeplatanka II/III/II/III/II.
no a ja... Dukan jednak od jutra  😁. nie podołałam... albo nie. w ogóle, nie mam siły do diet.
narazie nie jem po osiemnastej, podobno to coś daje. zobaczymy.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
26 lipca 2010 11:12
Alvika, jeśli chodzi o jedzeniowe presje otoczenia, to też będąc często gęsto na diecie miałam z nimi do czynienia. Nie bardzo wiedziałam jak się bronić. A już akcje pt. gardzisz, nie smakuje ci, ja się tak starałam, a ty nawet nie spróbujesz po prostu wprawiały mnie w zażenowanie i normalnie odpuszczałam, bo nie wiedziałam jak zareagować.

Aż pewnego dnia moja koleżanka z pracy w jakiejś luźnej rozmowie opowiedziała mi historyjkę:

"Byłam w ciąży i czasami zapach jedzenia, czy nawet sam widok po traw powodował u mnie odruch wymiotny. Byłam u teściowej i ta jak zwykle zaczęła mi wciskać jedzenie (obiad dokładnie, choć ja już w domu jadłam), no bo dobre, no zrobiła, bo w ciąży trzeba się dobrze odżywiać. Skończyło się to tym, że jak tylko postawiła przede mną talerz z rosołem to do niego normalnie centralnie narzygałam. Od tego czasu miałam spokój z nachalnym wciskaniem jedzenia."
Raz skorzystałam z "pomysłu", gdy już tak na siłę i po chamsku wciskano mi jedzenie nie słuchając moich coraz rozpaczliwszych "nie dziękuję", "naprawdę dziękuję" i innych w tym stylu, a do tego wciskano mi kiełbasę na gorąco, gdy byłam na etapie nie jedzenia mięsa przez dobrych kilka lat, że w końcu w desperacji syknęłam przez zęby "weźcie ten talerz, bo zaraz do niego narzygam". Poskutkowało.

Uważam jedzeniowy terror za coś paskudnego, poniżej jakiegokolwiek poziomu i strasznie mnie to wkurza. Choć zazwyczaj zachowuję się bardziej kulturalnie i zasłaniam się problemami zdrowotnymi i nakazami/zakazami lekarza.
ovca   Per aspera donikąd
26 lipca 2010 16:03
Ja lecę na dukanie, zmodyfikowanym- tylko białko i warzywa, bardziej dla oczyszczenia wątroby z leków niż schudnięcia-ale i tak poszło  kolejne 2 kg  😅
Ja już 5,200 kg na minusie.Jutro przechodze na II fazę z mężem ale nie moge sie zdecydować czy wybrac 5/5 czy 1/1.Ja mam do schudniecia jeszcze 15 a Karol 12
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
27 lipca 2010 06:17
Gratuluje postępów w diecie wszystkim babkom  :kwiatek: Oby tak dalej 😉 Mnie długo nie było i mogę się pochwalic,że w czasie kiedy zaczęłam chodzic do pracy ,i tu uwaga w Macu,schudłam 2kg 😀 Waże teraz 54kg do wzrostu 170cm.Żałuje trochę tego,że mam taki mały tyłek i biust przy tej wadzę,ale z drugiej strony cieszę się,że boczków nie ma 😉
W końcu ruszyło kilo i ważę równe -10 ale lecim dalej  😉
No to melduję:
CLA nie działa tak jak obiecywano. 🙁
2 kg w trzy tygodnie .
Mi to się wydaje, że jeśli się ruszamy to stara dobra L-karnityna jest najlepszym wspomagaczem.

Po Bio CLA ja też nie widziałam żadnych efektów, ciekawa jestem Alli
Jak ktoś się dużo rusza to nie ma nic lepszego niż L-karnityna można schudnąć bez większych wyrzeczeń w miesiąc nawet z 5kilo  😉
Poczytałam sobie o Alli - ble, dziękuje nie skorzystam. Mechanizm działania tego leku jest lekko podejrzany - co z dobrymi tłuszczami, które są niezbędne i wręcz wspomagają chudnięcie? Też wylatują w postaci niestrawionej kupki..?
Kiedyś zażywałam coś o nazwie Xenical. Schudłam,owszem. Ale za swoją trzustkę już nie ręczę.
No i efekty działania były co najmniej ...krępujące. Ilości zniszczonych ubrań nie zliczę .
Koleżanka po Xenicalu na porannym spacerku z psem w miejscu publicznym kichnęła ..... No koszmar senny jakiś.
Tańka - Alli to to samo właśnie, tyle że mniejsza dawka - niby bezpieczna bez recepty :]
Jedyna korzyść to taka ,że dowiedziałam się,że człowiek w środku jelit jest jaskrawopomarańczowy.  😂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
29 lipca 2010 18:12
Wykupiłam vitalię, pakiet dieta plus fitness na 3 miesiące. Zaczynam w niedzielę.
Podejście 189790  🙁
Lotnaa, czytuję o Twoich zmaganiach z wagą i różnymi niedziałającymi dietami stąd moje pytanie- korzystałaś już z pomocy dietetyka? Wiem, że to frustrujące walaczyć z kilogramami "nie do ruszenia"- miałam tak przez całe życie. Dopiero niedawno ruszyło- ale jak już ruszyło to z kopyta 😉
Jestem przeszczęśliwa, bo ostatnio kupowałam jeansy, czyli moja zgroza, w dodatku rurki. I co? Uwielbiam się w nich, a najbardziej cieszy mnie fakt, iż noszę o 3 rozmiary mniejsze spodnie, niż ostatniej jesieni 😁
Ja mam 6 kg i zaczyna widać że kiedyś miałam talię🙂Spodnie mi już lecą z pupy🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się