Sprawy sercowe...

Tak czy siak, ale od k***w wyzywać to przesada
Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
12 kwietnia 2012 09:35
Dodofon Tak, nazywam ją "teściową", bo niemniej jednak jestem z synem tej kobiety już jakiś czas. Mój K. mówi do mojej mamy "mamo". Nikomu to nie przeszkadza. Po za tym na początku matka K. mnie "uwielbiała". Później jej się odwidziało, już po tym jak się wyprowadziłam. A do tego, że tam mieszkałam nie miała zastrzeżeń, wręcz była zachwycona.
Wiek tu nic nie ma do sprawy. Mogę mieć nawet i te 30 lat, a g*wno w głowie. Nie wrzucaj wszystkich nastolatków do jednego worka.
Na razie uciekam z wątku, jeśli ktoś coś jeszcze będzie chciał - PW.
Wrócę jak się trochę uspokoimy, może coś się zmieni. Dziękuję wszystkim za wsparcie :kwiatek:
Dodofon piszesz powaznie? Mlody wiek Dziewczyny  usprawiedliwia Twoim zdaniemw wyzywanie Jej od k**ew i te cale cyrki ktore Mysza opisala ?  😲 😲  Az nie wiem jak to skomentowac  😵
Dodofon piszesz powaznie? Mlody wiek Dziewczyny  usprawiedliwia Twoim zdaniemw wyzywanie Jej od k**ew i te cale cyrki ktore Mysza opisala ?  😲 😲  Az nie wiem jak to skomentowac  😵



nic nie usprawiedliwia wyzywania - ale jestem w stanie zrozumieć taką "matkę", która nie akceptuje związku syna
Wydaje sie, ze sporo matek ma problem z akceptacja zwiazku syna (rzadziej corki  😁 ) chyba czesto wynika to chyba z nieumiejetnosci pogodzenia sie z faktem, ze syn dorosl, ma partnerke co matka moze odbierac jako 'strate' syna - tak wlasnie to ujela moja byla tesciowa na moim slubie - wlasnie stracila syneczka. Chociaz przyznaje, ze czesc matek moze miec usprawiedliwione obawy. Ale IMO chyba dobrze jest pozwolic doroslym dzieciom wiesc ich wlasne zycie, podejmowac decyzje, nawet czasami bledne bo to intergralna czesc naszego zycia, zdobywania doswiadczenia, dojrzewania..
I tak jak napisalas, dla wyzwisk nie ma usprawiedliwienia.
kujka   new better life mode: on
12 kwietnia 2012 11:36
nine a co, chcesz byc rezydentem gdzies? 😉

Mysza- jak dla mnie to kompletna patologia, o przepraszam... rodzina dysfunkcyjna chcialam rzec 😉 Sama uciekam z takich ukladow, jestes mloda, nie skazuj sie na zycie w piekle.
trzynastka   In love with the ordinary
12 kwietnia 2012 11:41
kujka - nie, ja się do opieki nad ludźmi nie nadaję 😉 Ledwo ogarnęłam wasze [wtedy jeszcze jedno] metro :P Już widzę się w roli rezydenta  😜   Bardziej foto zajęcie, ale chyba coraz mniej chce...bo zobaczyć świat, zarobić fajnie ale porzucić chłopa - dałabym radę. Ale po zastanowieniu, rozmowie i zimnej kalkulacji to delikatnie pisząc opcja "zarobić" prawie odpada 😉 A i zdjęcia niekońskie, wiec też średnio mnie to jara.

edit: no zobaczymy, narazie wychodzi, że niepotrzebnie sobię głowę tym zaprzątałam 😉
Dodofon chyba zartujesz 🙂 Normalne jest ze najpierw dziewczyna syna jest super, a za chwile jest zlodziejka itd? Tez rozumiem ze matka moze nie akceptowac zwiazku swych dzieci, ale jesli ma do tego powazne podstawy. Jakie ma prawo zaszczuwac zwiazki swoich dzieci przez wlasne widzimisie?
To chora osoba jest, nie wiem jak mozna ja rozumiec.
zważcie, że znamy tylko JEDNĄ subiektywną stronę!!

taka historia z życia:

mam znajomą, znalazła sobie męza, mają dwójkę dzieci - teściowa tępiła i tępi ją bardzo, na szczeście mąż stoi za nią
koleżanka się żaliła, że taściowa taka i owaka...
spytałam ją więc:
= masz syna, fajny, wykształcony, obrotny - przyprowadza do domu dziewczynę bez wykształcenia z patologicznej rodziny(alkoholicy), która nie pracuje, nie ma pomysłu na życie = jak to widzisz? czy byłabyś zadowolona?

bo właśnie to jej przykład
każdy dla swojego dziecka chce jak najlepiej

O fak, Dodo, seriously?  😲

Naprawde pochodzenie i brak wyksztalcenia usprawiedliwia wg Ciebie traktowanie innego czlowieka jak szmate?
Rodziny sie nie wybiera, a wyksztalcenie nie rowna sie inteligencji czy madrosci, szczegolnie w dzisiejszych czasach. A ani jedno, ani drugie nie definiuje czlowieka ani nie jest zadna miara jego wartosci, na boga.
Ciekawa jestem jak znajoma zareagowala na ten tekst - pewnie tylko utwierdzilas ja w przekonaniu, ze sie do niczego nie nadaje i w ogole powinna przepraszac za to, ze zyje...
Ej, bez przesady.... 😲 Jaka by ta dziewczyna nie była, matka syna nie ma prawa do wyzywania jej, oskarżania, oczerniania, jeśli ta dziewczyna nic poważnego nie zrobiła. Już pomijam fakt odbierania jakichkolwiek możliwości spotykania się z "normalnymi" ludźmi, ludziom, którym się w życiu mniej poszczęściło... Jak i również fakt, że to ci z idealnych, wspaniałych i milusich rodzin okazują się czasem zryci i nienormalni.

ale jestem w stanie zrozumieć taką "matkę", która nie akceptuje związku syna
Oczywiście. Tylko, że to nie jest "matka", która nie akceptuje związku syna tylko wredna i złośliwa matrona, która nie akceptuje związku (a nie zdziwiłabym się, gdyby nie akceptowała związków) synusia.

Z resztą, olał "matkę".... mnie przeraża fakt, że ten chłopak nic sobie z tego nie robi i nie staje murem za swoją dziewczyną. To jest największy koszmar sytuacji.

[quote="Hiacynta"]Rodziny sie nie wybiera, a wyksztalcenie nie rowna sie inteligencji czy madrosci, szczegolnie w dzisiejszych czasach. A ani jedno, ani drugie nie definiuje czlowieka ani nie jest zadna miara jego wartosci, na boga.[/quote]
Zgadzam się.
Dla matki najwazniejsze powinno byc szczescie swoich dzieci a nie jakie kto ma wyksztalcenie i prace, bo to chore jest ze matka chce przelac SWOJE ambicje na dziecko. Jesli chlopakowi nie przeszkadza ze dziewczyna "nie ma perspektyw" a po prostu kocha ja za to jakim jest czlowiekiem i chce z nia dzielic zycie i to co ma, to co w tym zlego??? Swoja droga, moze wlasnie dzieki temu ze jest z osoba z innego swiata pomoze jej sie wybic i zmienic swoje zycie??
Ja tez nie mam jakichs swietnych perspektyw, ani moj narzeczony - nasze mamy moze i sie martwia o nasza przyszlosc, ale to wszystko! Zadna z nich nie truje nam, ze nie jestesmy dla siebie dosc dobrzy, nie mowiac juz o akcjach jakie musi znosic Mysza.

Inna sprawa jesli charakter partnerow budzi niepokoj - ale status spoleczny/materialny?? Nie jestesmy w Indiach...

Nie popisalas sie teraz Dodo....
A kobieta z postow myszy ma bankowo jakies zaburzenia. Od razu skojarzylo mi sie to z reportazem o psychozie ktory przeczytalam jakis czas temu w Wysokich Obcasach
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,11151430,Pobudzenie__agresja__psychoza__Ludzie_na_hustawce.html

może sie nie popisałam,
ale popatrzcie z drugiej strony
macie matkę - jest np. wdową i nagle zaczyna sie spotykać z pijakiem co ją bije, żyje na jej koszt, poniewiera ją, jest kobieciarzem, utrzymankiem
jako dziecko akceptujecie tego gościa?
matka twierdzi, ze go kocha, że on jest najwspanialszy

a mysza jest pijaczką, bije chłopaka, zyje zupełnie na jego koszt, poniewiera go, zdradza go?
a mysza jest pijaczką, bije chłopaka, zyje zupełnie na jego koszt, poniewiera go, zdradza go?


nie sądzę,
ale może tak widzi to jego matka?
jak pisałam - znamy tylko jedną stronę  😉
Dodofon, Ok, ale to troche inna sytuacja ->
macie matkę, która jest wdową i zaczyna spotykać się z pijakiem co ją bije, żyje na jej koszt i poniewiera ją = coś robi, czyni. Nie zgadzacie się oczywiście.
ale teraz sytuacja następująca:
macie matkę, która jest wdową i zaczyna spotykać się ze starym kawalerem, który od urodzenia był pół-sierotą, bo matka zmarła przy porodzie i gościu mieszkał tylko z ojcem, który zaglądał do butelki. Gościu zachowuje się normalnie, stara się, zależy mu, nie wygląda na świra. Nie zasługuje na akceptację?

Mysza przecież nic nie robi. Jasne, że znamy tylko jedną stronę i tylko ją znać będziemy, ale z racji, że tylko jedną stronę znamy to do niej się trzeba ustosunkować. Z resztą, za dobrze znam ten "typ" matki, żeby Myszy nie wierzyć. Podejrzewam, że gdyby Mysza była idealną kobietą, która idealnie gotuje, pierze, sprząta, ma idealną pracę i idealnie wygląda, to i tak ta matka widziała by w niej nie wiadomo co.... 😉
Mysza, jeśli twoja teściowa jest chora psychicznie, to mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że te choroby są często dziedziczne. Nie namawiam na rozstanie, ale dobrze się zastanów, czy w razie czego jestes gotowa wziąć na siebie ryzyko, że twój K. może być chory, podobnie jak jego mama, i wasze dzieci też mogą być chore. Jeśli będziesz chciała, to Ci na PW opowiem o rodzinie, którą znam bardzo dobrze, a w przypadku której choroby psychiczne sieją już na trzecie pokolenie..
Jasne, że znamy tylko jedną stronę i tylko ją znać będziemy, ale z racji, że tylko jedną stronę znamy to do niej się trzeba ustosunkować. Z resztą, za dobrze znam ten "typ" matki, żeby Myszy nie wierzyć. Podejrzewam, że gdyby Mysza była idealną kobietą, która idealnie gotuje, pierze, sprząta, ma idealną pracę i idealnie wygląda, to i tak ta matka widziała by w niej nie wiadomo co...

Amen, znam to!
Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
12 kwietnia 2012 15:59
Aż muszę bo mnie lekko zatelepotało.
Dodofon ale ja nie jestem ani alkoholiczką, ani puszczalską. Nie łażę po imprezach bo mnie to nie kręci, nie szukam sobie zastępcy jak K. wyjeżdża za granicę. Znajomych też mam normalnych więc nikt mnie na złą drogę nie sprowadza. Nie ma prawa wyzywać mnie od "kurw, szmat i dziwek" bo jej się tak podoba. Jak już wcześniej wspomniałam czepiała się także szwagra K., który pracował i utrzymywał siostrę K. Więc coś z nią nie halo.
K. jest moim pierwszym facetem na poważnie. Co prawda jako małolata miałam różne odchyły, ale wtedy jeszcze z nim nie byłam, a jego matka nie wiedziała o moim istnieniu. Jestem z rozbitej rodziny, ale porządnej, nigdy u mnie w domu nie było alkoholizmu czy tzw. "leserstwa". Z K. mamy takie same marzenia i te same perspektywy. Nie żyję na koszt mojego faceta bo obydwoje chcemy pracować, nie wyobrażam sobie, że jestem zdolna do pracy i siedzę na tyłku, bo nie usiedzę i nie chcę całego życia spędzić w domu. Jak mieszkałam z K. u teściowej to dorzucałam się normalnie do opłat z pieniędzy z praktyk.
Najfajniejsze w tym wszystkim jest to, że ta kobieta jest patologiczna, a burzy się do mojej matki, z którą zresztą chodziła do jednej klasy.
Rozmawiałam z ciotką K., która jest po mojej stronie, utrzymujemy bardzo dobre kontakty ze sobą, sama powiedziała, że dziwi się mojej teściowej, że tak na mnie reaguje.
macie matkę - jest np. wdową i nagle zaczyna sie spotykać z pijakiem co ją bije, żyje na jej koszt, poniewiera ją, jest kobieciarzem, utrzymankiem
jako dziecko akceptujecie tego gościa?
Co prawda jego matka jest po rozwodzie, ale żyje z konkubinem, on nie pracuje, nie bije jej, ale jest alkoholikiem. Żyją na koszt państwa bo im tak łatwiej chociaż obydwoje mogą iść do pracy. K. się na to mimo wszystko zgadza bo to jest życie jego matki i czasami rzuci jakąś aluzję, że mu się to nie podoba, ale nie wyzywa go, nie każe się rozstać i nie szuka jej nowego partnera tak jak próbowała zrobić moja teściowa próbując wcisnąć mojemu K. jakąś dziewczynę 🤔wirek:
Czasami mam ochotę od tego wszystkiego uciec bo nie twierdzę, że nie, ale ciężko jest się z kimś rozstać tylko ze względu na to, jaką ma matkę/ojca i z jakiej rodziny pochodzi. Zważywszy na to, że kiedy poznałam K. był całkiem inny. Zmieniła go matka i wiem, że dopóki będzie miał z nią kontakt i będzie mieszkał z nią pod jednym dachem - tak będziemy w czarnej du*ie. Człowiek chce walczyć o swoje do końca.
Dodofon, tak, znamy sytuacje z jednej strony. Ale, jaki typ kobiety, widzac jakies - w jej opinii - wady, niedociagniecia czy to u synowej, przyszlej synowej, znajomej, jakiejkolwiek kobiety, uzywa sformulowan jakie zostaly tu zacytowane? Wiec ja nawet nie chcialabym wysluchiwac relacji tej drugiej strony, czyli mamuski - czyli najprawdopodobniej stekow bluzg bo ewentualnych merytorycznych i uzasadnionych zastrzezen ujetych w sposob przyjety przez ludzi z jakas tam klasa, nie spodziewam sie po niej.
O korelacji wyksztalcenia i pochodzenie a wartosci czlowieka juz dziewczyny napisaly.
Troszke zdumiewa mnie Twoj swiatopoglad, taki strasznie, uzyje slowa, zawezony ..
Ale w sumie ciekawy temat się z tego wywiązał. I o ile zgadzam się, że wykształcenie i pochodzenie nie zawsze świadczy o człowieku, ale niestety dość często tak. Tak samo jak (nawet w dzisiejszych czasach, chociaż oczywiście częściej niż 200 lat temu) ludzie rzadko wiążą się 'na poważnie' z kimś kto nie odpowiada ich, że tak się wyrażę, klasie społecznej w sensie majętności i tego osławionego wykształcenia. Zdarzają się oczywiście takie przypadki, ale wcale nie tak często jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.

Mysza, dla mnie zachowanie matki jest dość chore i mam wrażenie, że i tak będzie się to za Twoim partnerem ciągnąc przez lata.
A tak BTW to nie rozumiem nazywania matki swojego chłopaka teściową, zwłaszcza skoro się tak zachowuje.
Mysza, po tym co piszesz tym bardziej nie rozumiem dlaczego sie ladujesz w jakieś układy.
Żryja Ci psyche kompletnie.
Może już czas na to by Ci sie chłop zadeklarował?
Aleanner, bywa duuuzo brzydkich rzeczy  dzieje sie za szczelnie zamknietymi drzwiami rodzin tzw inteligenckich.. Chociaz, przyznaje racje, szuka sie kogos podobnego wiec wyksztalcenie, oglada itd mocno punktuja przy nawiazywaniu znajomosci.. Co z tych wszystkich walorow jest tylko maska skrywajaca mocno mroczne rzeczy, wiedza zazwyczaj tylko same zainteresowane.
Ale, tak jak pisalam, szukamy podobnego, wierzymy, ze dyplom wyzszej uczelni, prezentowane nienaganne maniery sa gwarantem pozniejszego szczesliwego zwiazku, gdzie nikt nigdy nie slyszal o agresji, przemocy i tego wszystkiego co predzej czy pozniej zamienia nam zycie w piekielko.
Oczywiscie, nie zawsze tak jest, sa z cala pewnoscia szczesliwe pary cieszace sie tymi wszystkimi atrybutami o ktorych wspomnialas..
Dobra, dobra... matka-wariatka, ale synuś też niczego sobie. Co z tego, że BYŁ inny i to matka go zmieniła? Teraz? W ciągu dwóch lat go tak zmieniła? 😉 Fajnie, niech będzie, że był cacko z dziurką i faktycznie w ciągu dwóch lat tak się przez nią zmienił. Ale mu to odpowiada. Pasuje mu matka wariatka, której oddaje kasę, nie przeszkadza mu, że mamusia wyzywa jego dziewczynę od k**ew i zlodziejek. To jak mu do jasnej anielki teraz to nie przeszkadza, to kiedyś mu zacznie? Przecież później będzie "zawsze tak bylo, żyjemy z tym, dajemy radę, to co się mam wychylać?". No bo po co on ma się z mamusią kłócić, kiedy jego dziewczyna tylko pogada, pogada, tu popłacze, tam się powkurza a i tak dalej z nim będzie i będzie to wszystko tolerować?
Pójdziecie kiedyś "na swoje" i i tak będzie mamusię finansowo wspomagać, odwiedzać itd. Będą cyrki przy okazji wszelkich świąt i innych. To dupek jest i tyle!
Możesz być najlepsza w mieście, ale zawsze "nie tak się uśmiechniesz", nie tak pomalujesz, źle ugotujesz i będziesz zła i okropna. Ty możesz być święta, ale jak ona ma takie odchyły, on się w tym klimacie wychował i przez tyle czasu, będąc z Tobą nic z tym nie robi, to nic nie zrobi.
To jak facet, który bije swoją dziewczynę, a ona mu wybacza. Uderzył? Wybaczyła? To może następnym razem też się uda? I co? Bo ślubie on się zmieni? A może po urodzeniu dziecka? A może nigdy, bo mu tak wygodnie?
Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
12 kwietnia 2012 17:14
Dodofon wspomniałam już kilka razy, nie pstryknę palcami i nie przestanę go z dnia na dzień kochać. Wolę zastosować wszelkie możliwe sposoby by coś zmienić, niż później żałować i gdybać. Człowiek liczy na to, że coś się zmieni. Nie łatwo dopuścić do siebie myśl - "uciekaj gdzie pieprz rośnie bo Cię zjedzą".
Alveaner Nazywam ją teściową, żeby między innymi nie używać ciągle "matka mojego K.", "ona", "jego matka". Takie powtarzanie czy używanie zwykłego "ona" wprowadza czasami chaos. Chciałam, żeby się lepiej to wszystko czytało.
Dworcika Tylko że ja widzę jak on się zachowuje będąc w Polsce i mieszkając z matką, a jaki jest będąc w Niemczech z dala od tej wariatki. Dlatego liczę, że jednak może coś się zmieni po tym jak wyjedziemy i jednak zerwie, albo ograniczy z matką kontakt do telefonów kiedy jest taka potrzeba. Na razie do ślubu z nim się nie pcham i nie zanosi się, żebym szybko zmieniła zdanie.
Jak można rządać zerwania kontaktu faceta z  jego matką  🤔? Matkę ma się jedną i choćby była wobec Ciebie niewiadomo jaka- to zawsze jest jego matka. IMO jeśli by mu na Tobie zależało, przede wszystkim jeśli by Cię szanował- nie pozwoliłby na to żeby KTOKOLWIEK tak się do Ciebie zwracał- a jemu widocznie to zwisa i powiewa. Jeśli on nie dba o Twój dobry wizerunek- to czy jest to naprawdę dobry i kochany facet z którym chcesz spędzić resztę życia? Czy wyobrażasz sobie życie z tym facetem - na obecnych warunkach- za 5- 10 lat? wspólne dzieci? bo przecież nie zabronisz przyszłej babci kontaktu z nimi....  Jasne że go kochasz...ale jesteś młoda i szkoda marnować życie na takiego dupka 😉
Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
12 kwietnia 2012 18:03
Ale ja nigdzie nie napisałam, że żądam zerwania z nią kontaktu 🤔 Ja stwierdziłam tylko, że najlepszym rozwiązaniem jest albo zerwać z nią kontakt, albo go ograniczyć do minimum. Siostra K. zerwała z matką kontakt, gdyby tego nie zrobiła do dziś miała by mamuśkę na głowie i wieczne wojny, co prawda go odnowiły po jakimś czasie, ale w końcu mamusia zrozumiała, że mogła stracić córkę przez swoje wybuchy. I o to mi chodzi, żeby zrozumiała, że robi źle i albo unieszczęśliwi swoje dziecko, albo zrozumie, że może je stracić. Jeśli będzie chciał utrzymywać z nią kontakt - ja mu tego nie zabronię. Dzieci raczej bym do niej nie puściła, chyba że przy asyście kogoś kogo bardzo dobrze znam i wiem, że nie byłoby później z tego problemów.
Nie zarzucajcie mi, że ja chcę ich ograniczyć bo ciągle powtarzam, że nie chcę mu zabierać rodziny. To jest jednak matka, ale to nie znaczy, że z tego tytułu ma wszystkie przywileje. K. zwraca uwagę na to jak ktoś inny mnie obraża, ale odnoszę wrażenie, że on się po prostu boi matce zwrócić uwagę, żeby jej się nie narazić, żeby się nie obraziła czy cokolwiek innego. Mimo wszystko ja interweniowałam kiedy moja mama sobie za dużo pozwoliła w rozmowie ze mną.
Nie wiem, może K. odnosi wrażenie, że to i tak walka z wiatrakami ? Nie mam tak naprawdę pojęcia co siedzi w głowie matki K. i tym bardziej w jego głowie. Jakimi kategoriami myślą. Często poruszam ten temat rozmawiając z nim. Wiele wad w nim zmieniłam w zalety i po części wierzę w to, że i tym razem mi się uda.
Wiele wad w nim zmieniłam w zalety i po części wierzę w to, że i tym razem mi się uda.

przepraszam, ale to zdanie, oczywiście w moim subiektywnym postrzeganiu związku, o waszym mówi wszystko.

Dworcika, mam podobne odczucia
Mysza   "Śmierć jest kolejnym koniem, którego dosiadamy"
12 kwietnia 2012 18:33
Tak, tylko że to nie były wady jakiegoś wielkiego kalibru, to co według mnie było wadą, dla kogoś innego mogło być zaletą. Np. według mojej mamy to dobrze, że K. siedzi w domu i nigdzie nie łazi, ja zaś wolałabym, żeby jednak ruszył tyłek sprzed dajmy na to telewizora i poszedł się przewietrzyć. Mieliśmy okres kiedy bronił się od pracy rękami i nogami bo go mamusia nauczyła, że wcale pracować nie musi, wyperswadowałam mu w pewnym momencie, że ja nie mogę zawsze za niego płacić i nie chodziło tu już o mnie, a o niego samego bo robił sobie wstyd przed znajomymi. Nie działam czymś w stylu 'albo się zmienisz, albo z nami koniec', K. to nie rusza, wręcz go to denerwuje, mnie też telepie jak słyszę od kogoś jakiś warunek czy szantaż. Ja mam swoje wady i on tak samo. Nikt nie jest idealny. Musiałabym sobie idealnego faceta w paint'cie narysować bo inaczej z każdym facetem, który ma jakieś swoje wady nie miałabym przyszłości / nie byłoby związku / związek byłby zły, straszny i okropny.
Nie bronię K. w tym momencie, ale stwierdzenie, że "ktoś ma wady więc związek jest o kant d*py rozbić" są troszkę według mnie dziwne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się