Dzierzawa
Sivrite, no właśnie nie wiedziałam jak to później mam egzekwować w razie potrzeby.
Powiem wam, że nigdy nie dzierżawiłam w żadną stronę i zestresowana jestem jak fix, nie wiem jak wy nerwowo znosicie 🤣 Niby nic nie ustalone, nawet się z nimi nie widziałam, ale już mam same czarne scenariusze lol.
[quote author=budyń link=topic=1887.msg2897514#msg2897514 date=1573663713]
Sivrite, no właśnie nie wiedziałam jak to później mam egzekwować w razie potrzeby.
Powiem wam, że nigdy nie dzierżawiłam w żadną stronę i zestresowana jestem jak fix, nie wiem jak wy nerwowo znosicie 🤣 Niby nic nie ustalone, nawet się z nimi nie widziałam, ale już mam same czarne scenariusze lol.
[/quote]
Nie znosimy, żyjemy w ciągłym stresie, nawet jak jesteśmy szczęśliwe z tej dzierżawy. 😀 To jakbyś dziecko wypożyczała, zawsze są czarne scenariusze. 😀
budyń, też bym pisała jedną. 🙂 Niestety ciężko znaleźć dobrego dzierżawce ale jak się już uda to jest super, naprawdę są dobrzy ludzie, którzy konia traktują jak swojego, także nie ma co od razu czarnych scenariuszy zakładać, ale trzeba być ostrożnym. Warto też dobrze żyć z właścicielem stajni/pensjonatu, który Ci może powiedzieć jak coś jest nie tak.
A, jeszcze jedno - tylko imię, nazwisko, zamieszkanie? Czy jakieś jeszcze dane wydzierżawiających macie na umowach?
Ja się zawsze legitymowałam nr dowodu do takich umów.
Ja ostatnio jestem po drugiej stronie barykady (tzn ja dzierzawie od kogos) i ja mam strasznego stresa, ze cos sie koniowi stanie jak bedzie pod moja opieka. I szczerze mowiac wlasnie rezygnuje z tej dzierzawy, bo na moje uwagi, ze kon potrzebuje, zeby ktos obejrzal jego nogi, bo zdarza mu sie zostac jedna noga w tyle - wlascicielka odpowiada, ze to z lenistwa. Tzn z jednej strony jest wymarzona wlascicielka bo sie nie wtraca zupelnie, nie czepia itd, z drugiej wlasnie chcialabym, zeby sie wiecej zainteresowala. Wyobrazam sobie, ze gdybym ja miala kiedys swojego konia dzierzawic (jak mialam konia to myslalam o tym), ale chyba bym raz na jakis czas wpadla zobaczyc, jak sie parze wspolpracuje.
Rezygnuje z dzierzawy z dwoch powodow tak naprawde: odkad remontuja droge dojazd zajmuje mi dluzej niz godzine (a bylo pol) a drugi: kon nie nadaje sie na samotne wyjazdy w teren, bo po prostu zawraca w strone stajni w pewnym momencie, a jakos nigdy nie udaje mi sie umowic z kims na wspolna przejazdzke.
Na tym koniu bede jezdzic jeszcze do konca listopada (mam miesiac wypowiedzenia umowy). Teraz juz podjelam nowe wyzwanie - znalazlam niedaleko pania, ktora ma trzy konie i szukala kogos, kto za niewielka doplata do kosztow by jezdzil na tych koniach. I nie jestem jedyna osoba, jest nas chyba 4 z doskoku plus ona i jej maz. I jestem zaskoczona, jak dobrze to dziala. Mamy swoje dni i PLAN TRENINGOWY. Za kazdym razem jezdzimy w grupie (co jest dosc mobilizujace) i za kazdym razem ona lub jej maz te jazde prowadzi. Od lat jezdzilam sama na ujezdzalni (sporadycznie z jakims trenerem) i nie wiedzialam chyba co trace. Jezdze teraz na tych trzech roznych koniach (tzn zamieniamy sie). No i staraja sie mnie przekonac do wziecia udzialow w jakichs zawodach (bo ostatnie zawody to ja pojechalam gdzies tak w 98) bo twierdza, ze jest potencjal. 🏇
Co do dokumentow i umow - ja umowy jako papierowego doumentu nie podpisywalam, ale ustalalysmy wszystko z wlascicielka na whatsuppie, Z ta nowa teraz - poprosila mnie o skan paszportu i poprosila mnie, zebym sie ubezpieczyla na wlasna reke dodoatkowo od wypadku.
[quote author=budyń link=topic=1887.msg2897625#msg2897625 date=1573725357]
A, jeszcze jedno - tylko imię, nazwisko, zamieszkanie? Czy jakieś jeszcze dane wydzierżawiających macie na umowach?
[/quote]
U mnie też, numer dowodu.
[quote author=budyń link=topic=1887.msg2897625#msg2897625 date=1573725357]
A, jeszcze jedno - tylko imię, nazwisko, zamieszkanie? Czy jakieś jeszcze dane wydzierżawiających macie na umowach?
[/quote]
Kij z numerem dowodu, numer PESEL to podstawa!
No właśnie nie wiem czego mogę legalnie wymagać, więc nie chciałabym kiedyś zrobić przypału 🤣
Oczywiście, że możesz, a nawet powinnaś.
Umowa dzierżawy powinna precyzyjnie określić strony, a więc imiona, nazwiska, imiona rodziców, adres zamieszkania oraz pesel.
Przedmiot umowy również powinien być opisany: imię konia, datę urodzenia, numer paszportu.
Lepiej, jeśli oddajesz konia w dzierżawę ze sprzętem powinien on być opisany wraz ze stanem w jakim się on znajduje. Protokół ze stanem sprzętu oddanego dzierżawcy to w ogóle bajka i marzenie, tego się nikt nie wyprze.
Zapis o przeznaczeniu konia, a raczej formie jego użytkowania również. Informacja o tym, że osoba dzierżawiąca wie w jakim stanie zdrowia jest koń i odpowiada za zniszczenia jakie koń spowodował podczas znajdowania się pod jego opieką.
Data, miejsce i określenie czasu trwania takiej umowy.
- dramatyzowane -
Teraz wyobraź sobie, że masz konia i siodło za 6 koła 😉 Konia ze sprzętem wydzierżawiłaś Janowi Nowakowi z Wrocławia co mieszka przy Powstańców Śląskich. Janek równy chłop pojechał z koniem w teren i zaorał sąsiadowi pole. Albo zniszczył Twoje siodło albo nie dopilnował konia, ten zwiał i wpadł pod auto. Kogo będziesz szukać lub na kogo ma być wydany nakaz zapłaty skoro Jan Nowak już nie mieszka przy Powstańców Śląskich, a na Jaworowej u swojego ojca Jana Nowaka 😉
Także ten, numer pesel to zawsze dobre zabezpieczenie 😉
Szczerze mówiąc biorąc pod uwagę możliwości wykorzystania numeru pesel do wyłudzeń etc nie zdecydowałabym się go podać w umowie dzierżawy. Uważam, że to zbyt wrażliwa dana i użycie jej w takiej umowie jest nieadekwatne. dodatkowo zwykle nie znamy lub słabo znamy właściciela konia, więc jest podawana w nieznane ręce, bez gwarancji, że ta dana będzie odpowiednio chroniona. Numer dowodu ok (i to wystarczy w mojej ocenie, by zidentyfikować w 100% osobę, nawet jeśli się przeprowadzi). Często nie znamy lub słabo znamy osobę, od której mamy dzierżawić konia więc dla mnie to by było zbyt ryzykowne. No ale wiadomo, jeśli właściciel oczekiwałby podania peselu no to pozostałaby mi rezygnacja z konia
ale przecież umowa dzierżawy w niczym się nie różni od innych cywilnoprawnych umów tego typu: wynajmu mieszkania, adopcji psa ze schroniska itp. Nigdy nie spotkałam się żeby ktoś odmówił w tych przypadkach podania peselu, a teoretycznie, w każdym z nich, obie strony mogłyby bezprawnie wykorzystać dane. Ja osobiście nie podpisałabym umowy, w której nie ma podanych podstawowych danych identyfikacji jak NIP czy Pesel. Nigdy nie wydzierżawiłabym konia osobie, która nie chce podać tych danych w umowie, miałabym podejrzenia, że ma coś za uszami.
Potrzebuje wzór umowy wspoldzierzawy. Nie jestem właścicielem konia. Na co uważać przy takiej umowie, co trzeba koniecznie w niej zawrzeć?
Facella, Przede wszystkim należy ustalić kto odpowiada finansowo za ewentualne kontuzje i za utrzymanie konia w trakcie leczenia i rehabilitacji, odpowiedzialność za sprzęt, kto ma obowiązek zapewnić odpowiedni sprzęt, kto odpowiada za organizowanie opieki kowala i weterynarza, dozwolony sposób użytkowania konia, z jakim minimalnym wyprzedzeniem właściciel musi Cię poinformować np. o zmianie stajni.
A robocie badania konia przed podpisaniem umowy dzierżawy?
Zastanawiam się nad dzierżawą konia pod juniorkę, ale sama kontrolnie będę wsiadać (z racji wagi nie dłużej niż 20-30min nie częściej niż 2xtyg).
I szczerze to mam obawy, że ktoś powierzy mi konia po kontuzji bo chce się pozbyć kosztów aby mieć nowego, zdrowego konika- niestety znam takie przypadki. Koń okuleje, albo coś innego i zamiast cieszyć się ze współpracy to będę płacić weta.
Juniorka drobna, na poziomie utrzymywabia się w siodle ale bez możliwości jazdy samodzielnej oczywiście. Ja na podstawowym C ujeżdżenie i spokojnie L skoki (kiedyś również C skoki). Więc koniowi krzywda by się nie działa i traktowany byłby lepiej niż mój własny jest traktowany.
Tylko co innego dostać konia do roboty a co innego wydzierżawić- mam spore obawy przed dzierżawą a na razie kupno drugiego nie wchodzi w grę.
Frans jak brałam konie w dzierżawę, to badałam. Nie badałam tylko konia, którego wzięłam z przeniesieniem, ale znałam go kilka lat, podobnie właścicielkę - bardziej po znajomości to był układ, aczkolwiek też nie z każdym bym na to poszła. Z reguły dzieliliśmy się kosztami badań na pół z właścicielem - to przecież zabezpieczenie dla obu stron.
mils dzięki za odp :kwiatek:
Ja dp dzierżawy podchodzę jak do czasowego kupna konia i nie chciałam wyjść na dziwaka, że będę chciała zrobić badania przed umową :P
To jeszcze trochę potrwa bo młoda,musi wykazać się inicjatywą i najpierw musi zapracować na konia bo za 3mies nie chcę zostać sama z takowym bo już mam jednego na utrzymaniu (kosiarkę od urodzenia)
ale przecież umowa dzierżawy w niczym się nie różni od innych cywilnoprawnych umów tego typu: wynajmu mieszkania, adopcji psa ze schroniska itp. Nigdy nie spotkałam się żeby ktoś odmówił w tych przypadkach podania peselu, a teoretycznie, w każdym z nich, obie strony mogłyby bezprawnie wykorzystać dane. Ja osobiście nie podpisałabym umowy, w której nie ma podanych podstawowych danych identyfikacji jak NIP czy Pesel. Nigdy nie wydzierżawiłabym konia osobie, która nie chce podać tych danych w umowie, miałabym podejrzenia, że ma coś za uszami.
Dokładnie, umowa dzierżawy jest zwykłą umową cywilnoprawną, którą również podpisujemy podczas kupna auto (i dla ciekawostki powiem, że jeśli w umowie kupna auta nie będzie numeru PESEL obu stron do wydział komunikacji nie zarejestruje pojazdu), kupna konia, siodła itp.
Nawet w związku z aferą kiedy ukradli laptopa z danymi studentów SGGW (adresy i pesele) wypowiadał się specjalista, że nie są to dane, dzięki którym można dokonać wyłudzenia kredytów.
Potrzebuje porady w sprawie dzierżawy klaczy i jej zazrebienia. Czy mogę się do kogoś odezwać na priv kto by wiedział jaki zapis w umowie zrobić.
Nie chodzi tylko o zazrebienie, ale to już bym wolała na priv.
Czy ktoś może mnie wspomóc wiedzą o dzierżawie z przeniesieniem?
Jak powinny wyglądać koszty?
wistra ja tak oddawałam konia do dzierżawy i dzierżawca ponosił 100% kosztów.
Dzierżawca powinien płacić 100% kosztów, ale dobrze by było wypisać czego wymaga właściciel np.
- szczepienia 2 razy w roku
- odrobaczenie x razy w roku
- zęby robione raz na x miesięcy (np. 9-10 miesięcy jeśli wiemy, że u konia nierówno się ścierają)
- kowal kucie w taki a nie inny sposób jeśli kuty
wistra dzierżawiłam z przeniesieniem i wg umowy miałam ponosić* 100% kosztów takich "codziennych": boks, pasze, suplementy, kowal, szczepienia, odrobaczenia, drobne kontuzje. Tutaj włożę kij w mrowisko, bo kwestie leczenia poważniejszych kontuzji, które nie wynikały z mojej winy (boks, padok), a ich leczenie jest długotrwałe - koszty chyba miały być na pół albo w ogóle po stronie właścicielki w większości (musiałabym zerknąć), zakładając, że koń zostaje pod moją opieką i jak trzeba, to jestem u niego i 10x dziennie zmieniać opatrunki, brać na spacery czy co tam trzeba. Kolki podobnie, z tym, że konia ubezpieczyłyśmy. Miałam w umowie spisane możliwie najdokładniej jak się dało wszelkie takie aspekty. I moim zdaniem, to była bardzo dobra umowa i uczciwy układ.
*Dzierżawa finalnie niestety trwała krótko z powodu zawirowań życiowych, więc w praktyce "nie sprawdziłam".
Dzieki bardzo, wszystko jasne 🙂
mils, ja mialam jakiś czas temu sytuację, ze miałam wziąć w dzierżawę 10letnia prawie surowa kobyle, po źrebaku więc jeszcze kręgosłup trochę sterczał. Ale zwierzę miłe a ja stwierdziłam ze moze I dam radę z dwoma końmi. Wyslalam umowę na wzór, w sumie podobna ktora wcześniej miałam na siwego, i tez było napisane ze kontuzje poważne nie wynikające z winy mojej leczy właściciel. I wiecie co? Właściciele się obrazili xD ze tak to każdy by chciał dzierzawic konia. Nie rozmawiając w ogóle o umowie poczuli sie urazeni....
Nie wiem, macie surowego konia który wymaga kilku miesięcy pracy żeby nadawał sie znowu do pracy, treningu itp. Nie ma kon badań więc równie dobrze może coś się sypnac jak pójdzie do pracy i to dzierzawiacy ma płacić
xxagaxx może to lepiej wyszło dla Ciebie. 👀
Zdaję sobie sprawę z tego, że to kontrowersyjny temat, do tego to drogi sport, ba - droga zabawa. Niemniej, dzierżawy według mnie są dla osób, których na swojego konia nie stać. Myślę tu właśnie głównie o kosztach leczenia poważnych kontuzji + czas, kiedy koń pauzuje, a pensjonat zapłacić trzeba. Ok, osoba, która dzierżawi powinna się koniem zająć, dbać i na pewno nie oddawać "zepsutej zabawki", ale no leczyć...? I nie zrozumiem nigdy właścicieli, dla których taki układ jest nie do przyjęcia. Tak samo nie zrozumiem nigdy osób, które chcą dzierżawić konia, ale nie chcą płacić za leczenie drobnych rzeczy i dbać o konia, gdy ten pauzuje.
Z powodu zawirowań życiowych rozważałam dzierżawę z przeniesieniem moich koni. 2 razy negocjowałam z kimś i ani razu się nie zdecydowałam. Zawsze jak doszło do porządnej dyskusji, wyszło na jaw, że konie byłyby tylko maszynkami do zarabiania kasy. Plus jedni właściciele stajni i rekreacji wg. mnie nie mieli zielonego pojęcia o dobrostanie i treningu koni. Wysłali do mnie filmiki z "pracy" pod siodłem - siodłanie i natychmiastowe heja galopem w teren, gdzie czas od czasu konie wpadali na drogę asfaltową, ponieważ jeźdźcy zawieszeni na wielokrążkach nie byli w stanie sterować końmi, bunty, bryki, dębowanie, wywalone języki - filmik z dronu z romantyczną muzą. Nie piszę już nawet o niedociągnięciach w stajni jak brak dostępu do wody/siana itp. - zrobiłam wpadkę tydzień przed umówionym terminem oglądania stajni.
Jak pytałam, dlaczego sobie nie kupią swoje konie do rekreacji - nie mają kasy. Jak chcą utrzymywać konie komuś. Jeżeli nie ma się kasę na utrzymanie i porządną opiekę, trzeba sobie znaleźć inne hobby (lub źródło dochodów) niż jazda konna. Z kontuzjami trzeba się liczyć i nie chciałabym ponosić koszty za takie "wypadki losowe", bo w efekcie i tak nikt nie przyzna się, co dokładnie działo się z koniem... Nie wierzyłabym też, że zawsze będą wzywać weterynarza, kiedy zajdzie taka potrzeba.
Ja osobiście doszłam do wniosku, że moje konie w takim trybie nigdy nie wydzierżawię... może jedynie kiedy ktoś zna miejsce/ludzi, gdzie koń ma iść, ale tak z ogłoszenia, to sobie już nie wyobrażam. Ale ogólnie, jest duże zainteresowanie o zrobione konie do dyspozycji od zaraz i "za darmo", byłam zdziwiona ile chętnych znalazło się w krótkim czasie.
Ja czasami mam wrażenie, że coniektórzy właściciele szukający dzierżawców mają jakąś dziwną wizję jakby z nieba spadli z cudem osobie która chciałaby wydzierżawić. Rozumiem kiedy dany koń faktycznie może coś wnieść. Jest wytrenowany, ma doświadczenie, osiągnięcia itd. i faktycznie osobie która go wydzierżawi może sporo dać. Natomiast zachowywanie się jakby miało się do zaoferowania cud świata i generalnie cieszcie, że z wami rozmawiamy, kiedy ma się konia w którego ktoś kto go wydzierżawi musi włożyć mnóstwo swoich pieniędzy, czasu, pracy itd. żeby cokolwiek z tego konia było, to ..... jest zabawne. vide sytuacja xxagaxx.
mils, też tak uważam. Mi się z siwym bardzo udało jeśli chodzi o dzierżawę, konia i właścicielkę. Mialam konia z przeniesieniem który mimo ze wymagał troche pracy i czasu to dal mi szanse na naprawdę fajny rozwój, zawody, wygrane
Zdarza się też, że koń jest niebezpieczny lub agresywny i właściciel zamiast wysłać go w trening, szuka dzierżawcy, bo może się akurat uda konia wychować bez płacenia za trening... To już wolna wola, jeżeli ktoś się w taki układ wpakuje.
Z drugiej strony jeżeli szuka się dzierżawcy dla swojego wychuchanego misia, do którego włożyło się masę pracy (zazwyczaj długie lata), masę kasy za treningi, to też jest duży problem, ponieważ większość dzierżawcy (przynajmniej w moim osobistym doświadczeniu) konie najzwyczajniej psuje - najczęstszej rozpieszcza i oducza od poprawnych reakcji na pomoce, w gorszym wypadku uczy ponosić, brykać itp. Jeżeli ktoś ma już wystarczające umiejętności, często woli konia sobie po prostu kupić.
Myślę, że mimo wszystko łatwiej o fajnego konia do dzierżawy, niż o fajnego dzierżawcę z umiejętnościami. W większości właściciele godzą się na kompromis - koń chodzi, ale liczą się z tym, że z koniem będzie dużo więcej pracy. Chociaż zdarza się czasami osoba kumata, na początku może nie tyle umiejąca, ale świadoma i pracująca nad sobą, która może zrobić też dużo fajnej pracy z koniem, rozwijać się z nim i bynajmniej go nie psuje. Muszę powiedzieć, że czasami jestem pod ogromnym wrażeniem, zwłaszcza u młodszych jeźdźców, jak się mogą zmieniać wręcz z treningu na trening.