Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

ikarina, ale o przyjaźni poszło do właściwego wątku. A tutaj została dyskusja... o mnie? 😉
I może to są wycieczki osobiste, ale zgadzam się na to. Więc jeśli chcesz wlepić ostrzeżenie to tylko mi, a dziewczynom się nie należy.
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
30 listopada 2015 14:33
Ascia, że tak zapytam, a dlaczego zgadzasz się na wycieczki osobiste? Zasadnicza ich większość nie jest miła, niektóre wręcz obraźliwe. Nie pytam złośliwie, a z czystej ciekawości 😉
Ascaia, teraz to ja nie rozumiem. Tego koloru kremu. Wyobraź sobie, że pisałam o kolorze, który ty opisałaś (dość dokładnie) a moja percepcja odebrała tak a nie inaczej. Nie pisałaś w mierzalnej skali RAL ani CMYK. Kolor jest taki, jak kto widzi. Nie mam pojęcia jak możesz mówić o "szacunku dla rozmówcy" a jednocześnie pisać, że ty o "dobrym" kolorze, a ja o "złym". Ja o tym, który ty opisałaś. Tak jak JA to widzę, jak JA się z tym czuję. Coś cię jednak uwiera? To już twój problem.
Mnie uwiera, że często piszesz "nie masz racji". Do różnych osób. Nikt z nas nie ma szans "mieć Twojej racji", racja w sprawach dość osobistych jest wyłącznie subiektywna. My możemy "strzelać" celniej lub mniej celnie. Dysponując do oceny sytuacji Sobą, nie Tobą.
O racji obiektywnej można by mówić, gdybyś pisała, że kolor 000, a ktoś twierdził, że to niebieski.

Tak, podobnie jak Mozii, wydaje mi się, że jesteś nadmiernie atakowana, i bardzo nie chciałam się w to wpisywać. Ale że np. mnie atakujesz w sposób nieuprawniony, to już nie zauważasz. Nie, nie "zielony krem". RÓŻOWY. Tak jak JA widzę różowy. Wg opisu. Nie zarzucaj mi, że jestem daltonistką. Nie masz do tego "wiedzy o faktach".
Mozii, a w sumie jakie mam inne wyjście? Mogę przestać się odzywać, ale czy to nie będzie równoznaczne ze schowaniem głowy w piasek? A ponad to czy wtedy niektórzy nie uznają, że przyznałam im rację swoim milczeniem?

halo,
ale tu nie chodzi o "zły" i "dobry" kolor. Chodzi o INNY. Proszę bardzo, możemy rozmawiać o wszelkich kolorach, ale skoro zaczynamy debatować o różowym... 
Co mnie ma uwierać? Nie rozumiem. :/

Piszę "nie masz racji"? Wybacz, ale sobie nie przypominam. I aż sprawdziłam - nie wiem na ile można ufać naszej szukajce, ale ona twierdzi, że nigdy takiego zwrotu nie użyłam. Wiem, że nie używam. Mam świadomość co znaczą te słowa i jeśli kiedyś tak do kogoś na żywo powiedziałam, to musiała być bardzo ważna sprawa, a ja musiałam być w 100% przekonana o swojej wiedzy. Jeśli (!) użyłam takiego zwrotu.
Owszem piszę, że się nie zgadzam z jakimś poglądem - poglądem OGÓLNYM. Że ktoś woli cytryny, a ja wolę jabłka. Jego i moje prawo lubić co innego czy chcieć inaczej reagować na jakąś sytuację. Ale ja nie muszę się zgodzić z tym poglądem, nie muszę zmienić swojego dlatego, że ktoś napisał o swoim, odmiennym punkcie widzenia.

Natomiast jeśli ktoś wypowiada się o mnie, lub odnosząc się do mojej wypowiedzi/sytuacji (np. "w przeciwieństwie do Ciebie" "mam inaczej niż Ascaia" "widzę to podobnie jak Ty, ale..."😉 i przekłamuje fakty to jak mam nie reagować? 
Np. teraz w wątku o przyjaźni arivle napisała (podkreślenia moje):
"Ja bym chyba skisła w relacji proponowanej przez Asceię, Ygę czy Rosek0, poważnie. Mam dwie przyjaciółki, z jedną się przyjaźnię od liceum z drugą sporo krócej. Z tą z którą się przyjaźnię dłużej widzę się średnio co drugi tydzień, czasem rzadziej czasem częściej. Między spotkaniami praktycznie nie rozmawiamy, żadna z nas nie czuje takiej potrzeby. Nigdy by mi do głowy nie przyszło żeby zadzwonić do niej ze sklepu i się zapytać czy czegoś jej nie potrzeba (mimo, że mogłabym nawet odwieść od razu, bo mieszkamy koło kilometra od siebie)."
No i teraz jaka to według niej relacja przeze mnie proponowana? Znowu wychodzi, że kontakt codzienny. A ja nigdzie w swoim pierwszym i drugim poście nie napisałam o konieczności codziennych kontaktów. Może za moment odpiszę i spróbuję jednak wyjaśnić, że nie taką relację miałam na myśli, ale to już tam. Tylko, że ja się chyba już trzy razy odżegnywałam od "codziennego kontaktu", a to uparcie wraca. To chodzi o fakty, nie o interpretację. O kolor kremu, a nie konsystencję dwóch kremów różowych.


I to samo było z Twoją wypowiedzią:
Ascaia, coś takiego jak opisujesz wydaje mi się niemożliwe. Bo wychodziłoby mi, że taka osoba/takie osoby musiałyby mieć MNIE w centrum uwagi. Praktycznie stale. Tego nie mogę od nikogo oczekiwać. Może od matki. Jak byłam noworodkiem.
Mnie wystarczy, gdy ktoś jest bliski, szczery(!) i fair (tu ważne są intencje, nie ew. błędy). I żeby "okablowanie mózgu" (świetne!) było najlepiej częściowo zgodne z moim, albo przynajmniej do wzajemnego ogarnięcia. Bliskość może być różna: w czasoprzestrzeni 😉, albo mentalna, to i 20 lat rozłąki nie przeszkadza.

Napisałaś, że to co opisuję oznacza chęć bycia w centrum i stałą uwagę. A tak nie jest. Nie napisałam nigdzie, że przyjaciel to osoba z którą mam kontakt 24h/d i że mam być jego oczkiem w głowie. (tu odnośnie Twojego porównania do matki) Nigdy, od nikogo tego nie oczekiwałam.

Po czym dołożyła Dzionka (znowu podkreślenia moje):
"moje przyjaciółki nie spełniają niektórych Twoich kryteriów. Na pewno nie jest to tak intensywny czy bieżący kontakt dotyczący codziennych spraw. Raczej spotkania raz na tydzień-dwa-trzy i takie ogólnożyciowe rozmowy, gdzie przy okazji najwyżej powiem o jakichś tam ważnych wydarzeniach, nagrodach, sukcesach, wpadkach czy czymś."
Czyli znowu sugestia, że chcę codziennego kontaktu.

I na koniec busch, która zaczęła od:
"Ascaia, ja chyba mam mniejsze wymagania od przyjaciół, może dlatego że sama jestem introwertykiem w ogromnym natężeniu i potrzebuję przestrzeni?"
a następnie napisała:
"Mam ogólnie różne wymagania dla różnych ludzi - np. na pewno bym nie wymagała, żeby bił mi brawo jakbym odbierała nagrodę, no chyba że ma nienormowany czas pracy, nie ma małego dziecka itd. Ale generalnie w ogóle mi nie przeszkadza jak przy takich ważnych uroczystościach nikogo przy mnie nie ma - o ile potem zadzwonią gdy będą mieli czas. Wiem, że każdy ma swoje życie, swoje problemy i nie wymagam, by przyjaciel dostosował się do mnie - jeśli będzie, to super, a jeśli nie, to nie mam do niego o to urazy i liczę na to, że sobie pogadamy na żywo albo przez telefon o tym jak już będziemy oboje mieli czas."
Z czego wynika, że moje wymagania (w ogóle w moim odczuciu słowo nie na miejscu w temacie relacji - nie można nic wymagać, można oczekiwać jak już) są na poziomie kilkulatka, który nie rozumie, że ludzie dorośli to pracują.

Dokładając niedoczytywanie w psim wątku (to już potwierdzają i osoby z boku)... Po prostu się we mnie przelało.

Żeby było "zabawniej" wcale nie napisałam, nie zdążyłam napisać, jak wyglądały / wyglądają moje przyjaźnie i "przyjaźnie".
Ascaia ty tak zupełnie serio... 🤔wirek:
Ascaia, potwierdzam, że pewnie nie użyłaś "nie masz racji". Miałam wielkie wątpliwości czy użyć takiego skrótu, ale bez tego skrótu byłoby to nie do ogarnięcia.

Nie wnikam w to jak jest U CIEBIE - faktycznie. Piszę jak jest U MNIE. Wobec obrazka jaki stworzyłaś. W Moim Mózgu.
Co tu jest niejasne? Ty jesteś autorem słów i ich zestawień. Ja - odbiorcą komunikatu. Nadawcy nie pozostaje nic innego jak pogodzić się, że Nie Ma wpływu na to, jak zostanie odebrany komunikat. Nie tobie wyrokować, że "ja o czym innym". Ani mnie - odwrotnie. Ty masz swój mózg i swoje doświadczenia, ja też. Nikt nie jest w stanie odebrać żadnego komunikatu bez udziału Swojego mózgu. Ten mózg nie jest Twoim - żebyś nie wiem jak "przybliżała fakty".
Nie ma najmniejszego znaczenia jak wyglądają/wyglądały twoje przyjaźnie.
Wypisałaś Oczekiwania (ktoś twierdził, że Wymagania???). Odniosłam się do tych oczekiwań, jak je Sobie wyobraziłam.
Wyobraziłam sobie, że takie coś wymagałoby ode mnie masy, masy uwagi. W żadnym razie nie mogę (doba ma 24, mózg mam jeden) poświęcić komuś tyle uwagi, muszę swoją uwagę rozdzielać na wiele osób i wiele spraw. Ponieważ Dla Mnie jest to niemożliwe, wręcz fizycznie niemożliwe (tuzin telefonów z zakupów i setki możliwych promocji?) nie oczekuję tego od nikogo. Nie ma opcji, abym gratulowała każdemu (bliskiemu) każdego sukcesu (radośnie przybiję piątkę gdy jestem świadkiem), ani dzieliła się każdym moim sukcesem czy klęską. Otacza mnie wiele osób, jestem dla wielu osób. A doba ma 24 h. Stąd słowo "niemożliwe".

Chciałam to mocno skrócić, ale nie dałam rady. Naprawdę nie mam pojęcia czemu Ty się burzysz na to, co Ja uważam.
To ma ze sobą tylko pośredni związek. Gdybym ew. napisała "to cię musi bardzo męczyć", to jeszcze. Tak. Tak sobie cichutko myślę. Ale nie napisałam, nie chcąc się do ciebie wtrącać.

Tak, dobra, ja o zielonym kremie. Bo wg mnie ty napisałaś właśnie o zielonym. Ok, rozumiem, chciałaś napisać o różowym. Ale napisałaś tak, że odebrałam jako opis zielonego. A teraz to widzę... fioletowy? Mam wrażenie, że do ciebie w ogóle nie dociera, że każdy jeden człowiek widzi sprawy (także twoje) zupełnie inaczej niż ty, bo JEST zupełnie kim innym. I żadne "przybliżanie faktów", "naświetlanie spraw", "podawanie szczegółów", "tłumaczenia", "to było zupełnie inaczej" - nic nie pomogą na to zjawisko.
kajpo, yyy... nie wiem do czego pijesz, ale... tak, wszystko co napisałam, piszę świadomie.

halo, zaczynamy dochodzić do porozumienia. 😉
Słowa "wymagania" użyła busch (jest cytat powyżej) i to mnie ruszyło. 
Co do tego jak sobie wyobraziłaś to chyba jednak bardziej by się nadawało w temacie o przyjaźni. Więc tak tylko skrótowo - przyjaciół nie ma się wielu, więc "każdemu", nie "wszystkiego". Tu dla mnie jest jakby... tylko nie obraź się za użyte słowo... błąd tych rozważań, w kontekście mojej wypowiedzi.
Chodzi dokładnie o ten początek "niemożliwe to co Ascaia opisałaś" - a ja nie to opisałam. 😉 Rozumiesz? (rozwinęłam tę myśl w wątku o przyjaźni, jeśli masz ochotę to zajrzyj)

Hmm, co do ostatniego akapitu - no nie do końca zgodzę się. Fakty są faktami. Jeśli coś ma 150cm długości to ma 150cm. Jeśli coś się zdarza co 7 dni, to nie co 3. To, że ktoś zarabia tysiąc złotych oznacza, że tysiąc a nie trzy tysiące. Itp, itd
Dociera do mnie, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. A mówiąc mniej żartobliwie, że każdy przepuszcza informacje przez pryzmat swojej osobowości i doświadczeń. Tylko mi ciągle nie o ocenę sytuacji chodzi, co o operowanie faktami, konkretnymi słowami.
ikarina, no fajnie, że w ramach swojej funkcji poświęciłaś czas i wydzieliłaś nowy wątek, ekstra, że jako jedyna starasz się panować nad forum, ale ja z Ascaią nie rozmawiałam o przyjaźni. Nie atakuję też ascai, tylko daję jej odpowiedź na pytanie, które niejednokrotnie zadała bardziej lub mniej wprost - co jest nie tak, że ludzie nie rozumieją jej postów tak jak ona sama tego oczekuje. Fajnie, że dostałam ostrzeżenie, w sytuacji, kiedy nawet rzekomo atakowana osoba nie rozumie jego słuszności. Inni kontynuowali dyskusję, ale oni już mogą pisać co chcą. Po to mamy forum, żeby rozmawiać, wątek wydaje się do tego odpowiedni. Jak widać nie tylko w mojej interpretacji.
Zakończyłam swój 'związek', prawdopodobnie mnie i Jamnika czeka zmiana stajni 😵 Błagam, niech mnie ktoś kopnie w dupę...
Czas Weryfikacji
albo nie wiem jak to inaczej nazwać.

Jest mi źle.
Nie mam komu tego powiedzieć. Opowiedzieć.
To, że teraz tu piszę to też błąd. Wiem. Bo przecież i tak jestem na cenzurowanym. 😉
Ale gdzieś to wyrzucić z siebie muszę, przynajmniej w takiej formie.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
02 grudnia 2015 05:46
Windziakowa to brzmi.. rozsądnie, dlatego będę Ci kibicować zamiast kopać w d**ę  😅
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
02 grudnia 2015 05:52
Ascaia jeśli chcesz to pisz PW 😉 Co dwie głowy to nie jedna  :kwiatek:
Windziakowa ja też trzymam kciuki  :kwiatek: czasem warto ruszyć od zera, żeby później żyło się lepiej 😉
Ascaia, Ludzie mierzą swoją miarą i bywają totalnie ślepi na punkt widzenia innych. Poza tym - ludzie (a zwłaszcza kobiety) lubią mieć rację ("moja jest tylko racja i to święta racja..." 😉 ) i tą rację manifestować innym kobietom. Zwłaszcza młodszym, o. Albo dalszym koleżankom.
Dawaj na pw :kwiatek:
Mozii, Sankaritarina, i osoby, który napisały PW - dziękuję, dobrze czuć wsparcie.
:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
To sprawy dotyczące dłuższych znajomości, wieloletnich w większości. Takich ze swoją historią, sekrecikami i sekretami. Po pierwsze trzeba by duuuużo pisać, żeby wszystko opowiedzieć. Po drugie nie wypada wciągać w to osób trzecich, postronnych.
Ale dziękuję, bo wasze słowa dają iskierkę ciepła tak potrzebną mi w tym momencie. 
:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:

Pół żartem, pół serio - to wszystko przez sukę. 😉
Jej pojawienie się zmieniło moją sytuację, a przez to i mnie. Dołożyła się praca i zmęczenie. Stałam się chyba jednak trochę bardziej asertywna. Zaczęłam mówić co czuję, co mi się nie podoba, co mnie boli i co chciałabym zmienić w relacjach. Tu na forum przecież też.  😉
No i efekty są jakie są.
Hehe, a nie mowilam 😉? Na szczescie po huraganie mamy w koncu takie relacje jakie chcielismy a nie byle jakie.
Averis   Czarny charakter
02 grudnia 2015 11:47
Moja terapeutka zawsze mówi, że przy dużych zmianach w naszym życiu nie można oczekiwać, że dotychczasowi znajomi (a nawet bliscy bliscy) będą nimi zachwyceni. Człowiek szybko się przyzwyczaja i jeżeli ktoś całe życie dawał sobie wchodzić na głowę (jak ja), to nagły wzrost asertywności może szokować ludzi przyzwyczajonych do naszej potulności i źle rozumianej dobroci. Na szczęście człowiek szybko się dostosowuje i ci, którym na nas zależy zostaną z nami mimo wszystko. A reszta się obrazi i to też trzeba przyjąć na klatę.
Ascaia, może być i tak, że jest czas na Weryfikacje. Dla wielu.
Smarcik, Mozii- dziękuję 🙂 Sądzę, że ta decyzja była odpowiednia dla mnie, i dla Niego-po prostu każde z Nas ułoży sobie życie po swojemu, normalnie. I czuję, że ta decyzja bardzo dużo zmieni w moim życiu :kwiatek:
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 grudnia 2015 07:44
Nie sądziłam, że kiedykolwiek trafię do tego wątku, no ale k****  🙁 Wczoraj moja babcia miała udar, jest w szpitalu. Moja mama ma kupę rzeczy na głowie a i tak siedzi przy niej ile może po pracy. Wystawiłam ofertę na blablacar żeby do nich pojechać i co? Play nagle postanowił zabrać mi 70zł (ważne jeszcze miesiąc) z konta i to konto zablokować, w efekcie nie mogę skomunikować się z osobami, które chcą ze mną jechać.

Powiedziałam rano bratu o babci, a on nic.. za to usłyszałam "przelej mi 50zł za ostatnie zakupy".. No to ja ok, nie ma sprawy, jeśli on opłaci rachunek za energię bo nie stać mnie na jedno i drugie a od września on nie zapłacił ani jednego rachunku (ba, wcześniej też..). No i rozpętała się wielka chryja z wyzywaniem mnie i rzucaniem tekstów, że myślał, że niby jestem uczciwa bla bla bla. Kur** ledwo wiążę koniec z końcem a i tak sama opłacam wszystko w domu, on za to zarabia kupę kasy i nie płaci nic (rachunków, czynszu, NIC). Owszem, robi drogie zakupy, ale ja tych jego zakupów nie ruszam i nie jest moją winą, że musi sobie ciągle kupować najdroższe sery pleśniowe czy paczki pomidorków koktajlowych z których zje 2 a resztę wyrzuci.. W efekcie właśnie sprzątnęłam lodówkę i zamierzam przyczepić na dwóch półkach kartkę z moim imieniem i tyle. Z rachunkami wiem, że jestem na przegranej pozycji, bo jeśli nie zapłacę to nikt tego nie zrobi. Dlaczego przyszło mi żyć z takim człowiekiem pod jednym dachem?  🙁
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 grudnia 2015 09:56
Smarcik, trzymaj się mocno.
a co do Play- mi Orynż ciągle coś ściąga z konta więc do nich piszę/dzwonię i zwracają 😉
smarcik przykra sprawa  🙁 Musisz z nim mieszkać, nie masz innego wyjścia?
Gillian   four letter word
03 grudnia 2015 13:04
A ja się chyba muszę wyprowadzić z mojego mieszkania 🙁 nie wiem jeszcze gdzie pójdę, chyba do babci wrócę 🙁 szukam drugiej pracy na gwałtu rety ale z moim grafikiem szpitalnym ciężko cokolwiek ogarnąć poza McD, w którym nie dałam rady wytrwać 🙁 
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
03 grudnia 2015 13:05
Gillian, czemu tak? Co się dzieje? A co z mieszkaniem u chłopa?  👀
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 grudnia 2015 13:10
No cóż, sytuacja wygląda tak - mieszkanie jest mojego dziadka, chciał mi je przepisać (mam z nim dobry kontakt, za to brata nie lubi, wcale się nie dziwię) ale jako że jest nas w domu 3 to stwierdziłam, że nie może tak być.. no i przepisał je na mojego ojca. Dla mnie to tylko kwestie formalne i mieszkanie nadal jest dziadka, za to mój brat twierdzi, że on nie ma nic do gadania  🤔 No i ta kwestia mieszkaniowa zbiegła się w czasie z moim wyjazdem na rok za granicę, a brat w tym czasie rozstał się z dziewczyną, więc dogadaliśmy się, że skoro mnie nie będzie to on tu pomieszka przez rok, ja wrócę i on poszuka czegoś innego (on tu nigdy nie chciał mieszkać, to stare mieszkanie, do remontu, kiepska dzielnica). Wróciłam po roku a on oczywiście nie zamierzał się wyprowadzić, co więcej oczekiwał, że ja sobie poszukam mieszkania do wynajęcia  🤔 Dla mnie to jest jakaś masakra, to że np nie zapraszam nikogo do domu jakoś przełknę, ale ja dosłownie staram się wyjść rano zanim wstanie i najlepiej wcale nie wracać.. Jestem na ostatnim roku studiów, w dodatku robię 2 kierunki, więc fizycznie nie mam możliwości pracować na pełny etat, a ze "studencką pracą" nie jestem w stanie wynająć mieszkania, bo fizycznie mnie na to nie stać. Ja nie wiem, on chyba oczekuje, że poproszę rodziców żeby mi płacili za mieszkanie, co dla mnie jest w ogóle nie do pojęcia  🤔 Dla porównania on co miesiąc lata gdzieś za granicę dla przyjemności, a tylko w tym miesiącu wydał na ciuchy ze 3 tys  😵 Co wcale nie przeszkadza mu w niepłaceniu rachunków - jak mnie nie było, to ojciec dostawał ciągle listy od komornika i w efekcie sam musiał płacić te jego cholerne rachunki. Moi rodzice są po prostu za dobrzy  🙁

Dodam, że on chciał kupić mieszkanie i rodzice znając moją sytuację zaproponowali, że nawet mu się do tego dorzucą.. to nie, bo po co robić sobie jakiekolwiek zobowiązania finansowe jak można żyć za darmo  😵

Wymiękam, serio.

Gillian   four letter word
03 grudnia 2015 13:15
Mozii, nie pójdę mieszkać u chłopa skoro teściowa dwukrotnie wywaliła mnie stamtąd. W tym tygodniu ma być pozwolenie na budowę, ale zanim zbudujemy to minie kupa czasu. Niestety kasa, nie stać mnie na opłacanie mieszkania, musiałam pomóc finansowo mamie więc mam już drugi kredyt, suma niewyobrażalna jak dla mnie... Od stycznia nie będzie premii, goła pensja więc albo spłacam ratę albo płacę czynsz, taki wybór. Teoretycznie mogłabym żerować na chłopie ale po prostu nie chcę i chyba bym umarła że wstydu.
smarcik a rozmawiałaś z rodzicami? Przecież w takiej chorej relacji nie da się żyć.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 grudnia 2015 13:30
Rozmawiałam z mamą, dzwoni do niego często i przekonuje, żeby kupił mieszkanie. Wie jak mi ciężko i gdybym bardzo chciała to ona by mi nawet dała pieniądze na wynajem no ale bez przesady, nie wyobrażam sobie w wieku 23 lat być na utrzymaniu rodziców  🙄 Poza tym mój dziadek chyba by zawału dostał jakby dowiedział się o sytuacji.

Dzisiaj jadę do rodziców i jeśli z babcią będzie wszystko ok to poruszę znowu temat mieszkania. Ale też nie chcę ich tak obciążać, w dodatku mama ma urodziny w weekend i chciałabym, żeby był to dla niej miły dzień, a nie zamartwianie się o własną matkę w szpitalu i jeszcze o dzieci, które nie potrafią się dogadać  🙁
Mozii   "Spełnić własną legendę..."
03 grudnia 2015 14:06
Gill, poszło PW  :kwiatek:
smarcik, a co było jak Ciebie nie było? On płacił te rachunki? Czy rodzice? Ja sobie tego nie wyobrażam, jak można być takim egoistą, że siostra (kobieta!) się zarzynała, żeby było na opłaty, a brat siedzi na tyłku i przepuszcza kasę na ciuchy. Jak dla mnie to tutaj w grę wchodzi tylko jakieś radykalne rozwiązanie, np. oficjalny podział, jakaś umowa wynajmu z Twoim ojcem albo wywalenie go z mieszkania. Ile on ma lat?
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 grudnia 2015 21:57
Ojciec płacił jak już listy od komornika do niego przychodziły - wkurzał się, ale płacić musiał. Trudno w to uwierzyć ale ma 29 lat..

Rozmawiałam z rodzicami, ojciec uważa że powinnam się wyprowadzić i dziwi się, że w ogóle zdecydowałam się tam zamieszkać. Mama za to doskonale rozumie mój problem o fakt, że to nie ja powinnam się wyprowadzić tylko on, będzie próbowała z nim rozmawiać..
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się