Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)

A jak to wygląda ze zwrotem kasy z ubezpieczenia, w sytuacji szkody całkowitej?
[quote author=kokosnuss link=topic=5139.msg2809007#msg2809007 date=1536861330]
Fokusowa, co ty masz za silnik ze ci Swift 8.5 ciagnie? 👀

podejrzewam, że 1.6 😉
[/quote]

Mi tyle moja krowa zarla na swoim 1.8 przed wymiana silnika 😁 od czasu transplantacji :P ten sam typ 1.8 bierze 7.8-7.9, przy 95% autostrady idzie zejsc do 7.5 na upartego. I oleju nie zre nawet. Jeszcze ten kolektor, jakis update komputera/nawigacji i bedzie fura jak nowka sztuka :P

Jak sobie patrze na zuzycia jakie podaje Cricetidae to troche zazdroszcze, ale z drugiej strony jakos nie przemawia do mnie normalna jazda po autostradzie nieduzym, typowo miejskim autkiem. Z punktu widzenia podstawowych praw fizyki to juz wole doplacic za benzyne niz zaklinac rzeczywistosc 😉 a po miescie moge jezdzic komuna
whitemoon071, ojej jaka beznadzieja... nie ma szans na zwrot całkowitych koszów skoro samochód nie miał nawet roku? Smutno, wyobrażam sobie co czujesz...

kokosnuss, ale ja nie jeżdżę po autostradzie Corsą (może kilka razy się zdarzyło, ale bardzo rzadko) 😉 Wszelkie trasy robimy Octavią, właściwie staramy się nią jeździć cały czas, więc bywa, że jest cały dzień gdzieś tam, a Opelek odpoczywa na parkingu.Takie spalanie w Skodzie (4,5 to mój rekord) udawało mi się osiągnąć jadąc przez 50 km na tempomacie 70-80 km/h przez różne wioski jeżdżąc do stajni. Tak to pali 5,5-6, czasem jak duzo po mieście to 6,5. To i tak niewiele jak na tak duży i ciężki samochód (jak pisałam wczesniej ten sam samochód, ale w sedanie wazy 700 kg mniej) w dodatku na kołach 18".
Mój Rapid trzyma się w okolicach 6l/100km a ja dużo po Wawie jeżdżę, trasa też raz czy dwa w miesiącu wpadnie. Tylko ja mam ciężką nogę i na ekspresówkach i autostradach rzadko poniżej 180 latam. Moi koledzy z firmy schodzą do 5,5l, więc naprawdę bardzo miło. Silnik niby żaden, bo 1.0 TSI, ale jak trzeba to leci jak przecinak.
Ja mam 1.4 150 kM, reaguje i zbiera się naprawdę szybko, wyprzedza się fajnie. Bardzo lubię jeździć tym samochodem, w dodatku jest bardzo stabilny i bezpieczny.
Cricetidae, wagowo to tyle co ta moja nieszczesna P12, wiec faktycznie eleganckie spalanie 🙂 zanotuje sobie w pamieci zeby wziac pod uwage przy wymianie auta.

Tylko ja mam ciężką nogę i na ekspresówkach i autostradach rzadko poniżej 180 latam.


Aha. Mowimy o dwupasmowych polskich autostradach i eskach, w dzien, przy normalnym natezeniu ruchu? Podziwiam za kreatywnosc.
kokosnuss, raczej w nocy, więc to nie kreatywność, tylko wykorzystanie infrastruktury. W dzień to na naszych eskach można co najwyżej podziwiać jak się Tiry wyprzedzają.
Facella   Dawna re-volto wróć!
14 września 2018 08:48
Moon teraz już mi się nie zdarza spóźnić na wymianę oleju, dolewam tez na bieżąco. To moje pierwsze auto i z początku nie wiedziałam jak dbać, teraz już się dokształciłam 😉
Co do esek to za dnia tez się da na nich pojechać szybciej, nie są wcale takie tłoczone. A cholerna A4 nawet w nocy jest niejedzenia.
A jak to wygląda ze zwrotem kasy z ubezpieczenia, w sytuacji szkody całkowitej?


honey, w Polsce to wyglada tak, że ubezpieczyciel wystawia wrak na aukcję, wycenia wartość samochodu sprzed szkody i zwraca różnicę. Firma, która wylicytowała wrak, ma obowiązek go odkupić za kwotę nie niższą niż zaoferowała na aukcji, pod warunkiem ze właściciel zgłosi się do niej w ciągu 3 tygodni (lub miesiąca, nie pamietam tych terminów) od dostania informacji od ubezpieczyciela.
Facella, zatłoczone może super nie są, ale masa ludzi wyprzedzając nie patrzy w lusterka. Mnie sama świadomość, że tacy kierowcy jeżdżą lekko spowalnia. Tydzień temu mi dziadek Matizem zajechał drogę na esce, niecały miesiąc temu wyprzedzający TIR. Albo ja trafiam na takich nierozważnych z racji przebiegów albo ich jest naprawdę masa. A ja jednak lubię dojeżdżać do celu w całości mimo zamiłowania do prędkości.
A dajcie spokoj z ta Micra...
Czlowiek madry po szkodzie 😉

No w kazdym razie mam teraz budzet kolo 6k niestety tylko i potrzebuje cos taniego w eksploatacji.
Jezdze tylko ja - wiec malego, pasazerow mam od swieta, naprawde... Jedyne co woze na tylnim siedzeniu to worki z lucerna 😉

Niestety na ten moment wszystko w okolicy z jakimis zawrotnymi przebiegami typu 270tys...
faith, my mamy punto z 2001 i 306 z 2003. Oba małe, tanie w zakupie i użytkowaniu. Zdecydowanie poniżej Twojego budżetu.
Facella   Dawna re-volto wróć!
14 września 2018 21:28
szam to prawda, ludzie w ogóle nie patrzą w lusterka przy wyprzedzaniu. Mi tak na S3 busiarz wyjechał. Jak go wyprzedzałam i strąbiłam to zauważyłam, że pisał SMS...
ewuś, dziękuję 🙂 Trochę to przerażające, ale tu gdzie mieszkam jest szansa, że mi samochód pożyje (o ile składa się lusterka na parkingu...).
faith, o właśnie - może Fiat? Takie Punto na przykład. Ewentualnie nawet i Seicento.
Skodę też można brać pod uwagę.
"Tanie w eksploatacji" to trochę jak szukać igły w stogu siana, bo np. części do Opla Astry G są tanie (w moim odczuciu oczywiście), ale jak Ci się co chwilę coś będzie psuło, to też tak sobie..... Chociaż akurat tą Astrę mogę polecić, u nas w rodzinie się sprawdza jako tanie w eksploatacji auto do codziennej jazdy (tylko połykające olej, więc, niestety, trzeba dolewać...).
Jak chcesz mniejsze auto, to zawsze zostaje np. Peugeot np. jeżdżąca legenda 206 - francuskie samochody mają tak fatalne opinie, że można znaleźć coś niewyeksploatowanego w dobrej cenie 😎 😉 Z tego co pamiętam, spalanie rekordowe.... 4,5-6l/100?
Nasza Kia Picanto jest, póki co (od 1,5 roku) tania w eksploatacji - bo totalnie nic się nie psuje :P Wszystkie części w stanie dobrym i pali bardzo mało (jeśli nie szarżuję - bo jak się gazuje, to nagle spalanie skacze). No - jedyne co jest pożeraczem pieniędzy to skrzynia automatyczna (800 zł za wymianę olejów w skrzyni i silnikowego!) ale to się rozumie samo przez się, no niestety. 
Golfów to bym się trochę bała ze względu na taką hmm.... modę na golfy. Na rynku jest ich pełno, a co jeden do większy wrak - siedli Seba z Januszem i tuningowali światełka....
Jak golfa, to prędzej szukałabym IV z silnikiem benzynowym..... ponoć to całkiem spoko auto, akceptowalne w kategoriach "tanie w eksploatacji".
Dobrze by było, gdyby ktoś Ci doradził nie tyle markę auta, to dany silnik albo konkretny egzemplarz.... Np. Mazda 6 = niby auto nie do zajechania.... a staje się workiem bez dna, jeśli ktoś się połasi na diesla.  🙄

Choć, no, nie wejdziesz.... uważam, że kupno używanego auta to rosyjska ruletka 😎 Nieważne czy się pojedzie po auto za granicę, nieważne czy się kupi od prywatnego, z komisu..... jak masz mieć pecha, to będziesz mieć pecha jak nic.

kokosnuss, raczej w nocy, więc to nie kreatywność, tylko wykorzystanie infrastruktury. (...)

Dobre określenie 😀 🙂
Z Fiatów jeszcze Panda. Całkiem pakowna i części zamienne w rozsądnej cenie. Moja zwiedziła kawałek Europy i obyło się bez problemów.
Dorzucę swoje trzy grosze do tego "taniego utrzymania", bo ciekawe rzeczy piszecie.

Części do większości popularnych modeli miejskich/kompaktowych, które mają już naście lat, są łatwo dostępne i stosunkowo niedrogie. Rynek zamienników, a także części regenerowane lub używane dają spore pole manewru w ograniczaniu kosztów napraw (mówię o normalnych praktykach, a nie jakimś klejeniu auta taśmą).

Może warto szukanie auta zacząć od... szukania auta, które jest utrzymane w sensownym jak na swój wiek stanie, były w nim robione konieczne wymiany i nie jest to na dzień dobry tykająca bomba albo skarbonka na kółkach. Od razu wiadomo, że łatwo nie będzie i albo się będzie miało mega fuksa, albo trzeba będzie trochę poszukać. Jeśli ktoś nie ma upatrzonego konkretnego modelu, można sobie wyszukiwanie zawęzić do kwoty, ewentualnie rodzaju paliwa jak ktoś chce i poprzeglądać, co w tej cenie w ogóle pojawia się w ogłoszeniach.

Z ciekawostek, za auto bardzo tanie w utrzymaniu uważam swoją starą Octavie I z 2001 roku. Rutynowe wymiany, czasami jakaś pierdółka się zepsuła, ale części kosztowały naprawdę niewiele. Naprawić ją umiał osiedlowy mechanik. Przez 17 lat "wpadek" nie zaliczyła, kosztownych napraw też nie. Paliła w mieście 5,5-6l diesla (lato-zima), w trasie przy 90-100 km/h dało się zejść poniżej 5l.
Wiele dziewczyn uważało, że to duży samochód, ale szczerze lepiej mi sie nią manewrowało i parkowało niż Yarisem 😉
Lena, zgadzam się. Nie ma się co napalać na konkretny samochód, można sobie odrzucić marki, których się nie chce a potem szukać bez większego napalania się na konkretną markę.
Mój tata Octavią II z 2009 roku jeździł do tego roku (też diesel), właściwie bez żadnych problemów, oprócz rutynowych wymian. Sprzedał ją w super stanie i dużo na wartości nie straciła. Teraz ludzie wolą dołożyć te kilka tysięcy i kupić coś zadbanego, niż ściągać szrota z Niemiec...
Szrota można trafić wszędzie. Małe auta miejskie są popularne np. wśród lokali gastronomicznych z dowozem i na takie egzemplarz osobiście nie chciałabym trafić 😉 Kilku kolegów kiedyś jeździło jako dostawcy, nasłuchałam się historii...

Poszukiwania można zacząć od jakiegoś lokalnego portalu. Osobiście wolałabym auto kupić od osoby prywatnej, a nie handlarza (często udającego osobę prywatną...), a na portalach ogólnopolskich ogłoszeń "komercyjnych" jest większość. Na szczęście starsze osoby regularnie wybierały corsy/pandy/micry itp, więc jest szansa na auto z normalnym przebiegiem, nie dobite wygłupami małolata i w miarę zadbane 🙂
Tak samo jest z samochodami poleasingowymi, którymi jeżdżą przedstawiciele handlowi. Wiadomo, jeden dba jak o swój a inny ma w dupie 😉
Auta poleasingowe to też ciekawy temat, wbrew pozorom nie musieli nimi jeździć przedstawiciele handlowi 😉
W mojej dawnej firmie była flota około 10 aut. Różne marki klasy średniej/kompaktowej. Wszystkie auta były użytkowane jak prywatne, przebiegi różne, zależy jak daleko kto miał do pracy i czy jeździł autem na wakacje.
W zeszłym roku sprzedałam takie auto. Insignia z 2013, poleasingowa, diesel. Fuj? Niekoniecznie. Osobiście ją wyprowadziłam z salonu, nie dałam tknąć nikomu poza własnym Chłopem i Bratem, a i to okazjonalnie. Miała 52 tys. przebiegu, serwisowana w ASO, kochana jak własne, zadbana, bezwypadkowa. Odkupiłam ją od firmy jak odchodziłam, sprzedałam potem Tacie. Rodzice są zachwyceni, nigdy nie mieli tak dobrze wyposażonego, wygodnego i przyjemnego do jazdy auta.
Nikomu nie można wierzyć, wszystko trzeba sprawdzać, ale też nie można się nastawiać na to, że nie da się kupić normalnego auta w naszym kraju 😉

Nazachwalałam się Corsy to teraz mam. Skrzynia biegów mi się przełączyła na tryb awaryjny. 😵 Mój podstawowy warsztat nie robi skrzyń automatycznych, więc muszę teraz zaufać na szybko komu innemu. W poniedziałek odstawiam. Niby niekoniecznie padła cała, może to jakaś głupota, ale stresuję się już strasznie. Najbardziej tym, że jeśli padła cała, to możliwe, że naprawa przekroczy wartość samochodu i to będzie bez sensu. A ja nie umiałabym się z tym autem rozstać. 😵 Mimo wszystko dzielnie mi służyła, przeżyła różne dziwne sytuacje, należałby się jej odpoczynek, no ale nie wyobrażam sobie tego. 😕 Nie pomyślałabym nigdy, że się tak przywiążę do samochodu, czy to jest chore? 👀
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
19 września 2018 12:32
Akurat auto służbowe to jest osobna kategoria i ja bym takiego osobiście nie chciała 😉
faith w tej cenie polecam Kia Picanto. Mega tania w utrzymaniu, sama do niedawna jeździłam taką z 2005 roku. W rodzinie od nowości, obecnie jeździ nią jeszcze mój brat świeżak, a ma grubo ponad 250 000 km przejechane.
Nie dzieje się nic! Na bieżąco były wymieniane klocki, amortyzatory i takie tam zużywające się elementy. W środku trochę plastikowa, ale do przeżycia. Zrywna, lekka, silnik 1.0 pali 5,0-6,0 l i mała, wjedzie prawie wszędzie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
19 września 2018 17:22
Jak na taki mały silnik to sporo pali. Ale i tak marzy mi się Kia Rio 😍
Ostatnio mocno doceniłam ich urok Kijanek 🙂😉
Scottie   Cicha obserwatorka
19 września 2018 17:31
Ja też polecam Kię Picanto 🙂 Na jednym baku w lecie robiłam do 500 km, a pełny bak mnie wynosił około 140 zł. Wciśnie się WSZĘDZIE,  jest zwrotna, super do jazdy po mieście. Nawet jak coś się zacznie dziać, to części są śmiesznie tanie.
W mojej minusem była blacha, szybko ją korozja zżerała.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
19 września 2018 17:34
Jakie macie roczniki tych swoich pikaczento? 🙂
Na jednym baku w lecie robiłam do 500 km, a pełny bak mnie wynosił około 140 zł.


Dobrze, ze dodałaś, ile płacisz za tankowanie tego baku 😉 500km to ja robię spokojnie swoim 2,5-litrowym automatem 😀 Iśką robiłam 1100km na baku, tylko one mają "troszkę" większe zbiorniki (czyt. 250zł i 300zł) 😉
Scottie   Cicha obserwatorka
19 września 2018 18:08
Moja rocznik 2004. Odkupiona od wujka (który kupił ją z salonu) w 2008 roku, z przebiegiem chyba 15 tysięcy. Aktualnie na liczniku ma około 150 tysi.

Lena, te 1100 km na baku to diesel? Aktualnie mam Fiestę, tankuje za ok 210 zł pełen bak i przejeżdżam coś około 550 km, ale to benzyna.
madmaddie tak, 1,6 125 KM, fabrycznie zakuty silnik. Jest ekstra, brakuje mi mocy, bo mógłby mieć te 175 i by był odlot, ale nie wiem czy by było czuć te kuce jakbym cysternę ciągnęła za sobą  😁
Za to jest jak gekon na drodze, no o ile droga w dobrym stanie, bo dziury bolą, oj bolą bardzo (felga 17" i opona profil 45 + polskie dziury to killer dla zawieszenia, felg i narządów wewnętrznych osób siedzących w środku).
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się