Od stajni do stajni, czyli przemyślenia i rozterki pensjonariusza-tułacza

Ja też jestem zwolennikiem padoku,  w mojej poprzedniej stajni konie klasy GP chodziły na padoki pojedynczo,  a przed padokiem szły na karuzelę, co uważam za super rozwiązanie, bo występowany koń ma rozgrzane mięśnie i ścięgna.
Maise- koń ci się ślizgał dupą po padoku... to taka prosta droga do urazów miednicy... a te są zdradzieckie. Potrafią dać objawy po dłuższym czasie, kulawizny nieswoiste- w ruchu luzem nie widać, pod siodłem nie widać tylko "czuć".


To zwierzę, nie zapanuję/skontroluję wszystkiego. Wcześniej wychodził się na osobnym padoku, wybiegał i wyskakał na hali. Ale pierwszy raz w życiu był w stadzie i ekscytacji nie szło opanować. Wyszalał się, po czym przyszedł, żeby go zabrać.
Świadomie podjęłam ryzyko, bo jednak ważniejsze jest dla mnie, żeby koń był koniem  😉

No ale każdy ma swoje sumienie i standardy. Ja nie wyobrażam sobie trzymać moich króli w największej nawet klatce, a ludzie trzymają te wspaniałe, społeczne zwierzęta w samotności i mikro klatce latami... aż po cichu odejdą.

LSW, polecam. Kiedyś stałam z koniem w stajni wolnowybiegowej na płaskim ale ze skarpą - źrebaki sobie ranami urządzali zabawę po tej skarpie i myślę, że mimo wszystko to całkiem inny start do rozwoju, wzmocnienia nóg i budowania równowagi. Te różnice tak bardzo nie widać może, zanim konia nie weżnie się gdzieś, gdzie jest pochyło. Nasz młody się wychował pod Warszawą i pierwszy ca. pół rok się na pastwisku wywracał (jako 3 latek) - na własne życzenie, ponieważ próbował nadążać w zabawach na dziki galop za dużo szybszym koniem od niego w kółko przez las i z powrotem na dosyć pochyłej części - i zakręty nie zawsze mu wychodziły (dosyć się o niego bałam, ale stwierdziłam że lepiej sam sobie równowagę ogarnie i się odnajdzie, niż mu potem mają nogi pod siodłem uciekać). Skarp też się bał. Z drugiej strony, może nie każdemu to jest potrzebne i już się wyćwiczył. Kontuzji u siebie pomimo trudnych warunków na razie też nie miałam i nawet starszy koń jest w lepszej kondycji niż jak go kupowałam z 8 lat temu (zaraz po kupnie był mocno kontuzjogenny). Biegać po skarpach lubi do tej pory - czasami na spacerach dostaje całkiem luz i my po drodze i ten koń po najgorszych skarpach galopem pomiędzy drzewami koło nas. Czasami się dziwię, że koń jest w stanie się po takiej stromiźnie wydrapać 🙂.

Bardzo miło czytać, że jest tyle wychodzących koni w dużym sporcie 🙂.
A poza tym "bo się przewróci i kontuzja"... Fajnie, to źrebaków i młodych koni należałoby  w ogóle nie wypuszczać, biorąc pod uwagę, ile razy taki młodziak wyrąbie jak długi, zanim się nauczy ogarniać własną równowagę 😉
Ja mam skarpy u siebie (takie około 4m), ale wybieg całoroczny/nocny jest płaski - znaczy bez skarp, bo nic nie wygładzałam, równiutko mam tylko na ujeżdżalni. Ogólnie popieram wzmacnianie ukladu ruchu, ale trochę się boję, że mi się w nocy rozwalą, a dopiero rano zobacze i tu wolę minimalizować ryzyko.
A ja jak zdarta płyta powtórzę, że wpisy LSW powodują, że siadam sobie cichutko w kąciku i szlocham po kryjomu.  😕

Ale powiedzcie mi szczerze, ile z tych koni chodzących 24h na padoku chodzi coś wyżej? Choćby C klasę? Serio pytam. Bo czasem mam wrażenie że po pierwsze brak przeciążeń na treningach, a po drugie bardzo nieregularne użytkowanie potrafią ukryć kontuzję i koń się z czasem wyleczy z niektórych urazów.
Ja jestem za padokowaniem. Ale właśnie z głową, jak trzeba to samotnie. Sama mam konia który wychodził na padok zawsze. O ile nie było kataklizmu pogodowego dzień w dzień był na padoku. Również przed zawodami. Zdarzały się nam zawsze mniejsze rzeczy, a tu jakieś nakostniak, a tu rana na plecach. I po 3 tyg brak użytkowania. Ostatnio trafiły się nam 2 gorsze kontuzje. Obie na padoku. Ale zapewne obciążenia treningowe w tym "pomogly ". Dalej koń będzie wychodził. Ale zdecydowanie nie na wielkie łąki, nie w dużych stadach. To będzie mógł w spokoju robić na emeryturze
Ja tego nie powiem, bo moje służą do tego, co symbolizuje mój awatar.  😉  Ale co z tego, skoro wolnowybiegowej w moim rejonie nie ma. 
xxagaxx, moim zdaniem żaden. Nie widziałam nawet konia sportowego padokowanego w stadzie, bo to za duże ryzyko.
Po za tym przeciętny rekreant jeździ nie umie najczęściej rozpoznać subtelnych kulawizn, więc jeździ i twierdzi , że jego koń w życiu nie miał kontuzji  🙂
Dodatkowo przy koniach czołówki dochodzi ten problem , że tych koni nie ma w domu praktycznie , bo duże zawody międzynarodowe to wyjazd we wtorek bo środa już przegląd lub mniejsze to wyjazd w środę,  powrot niedziela wieczór,  więc jak ten koń miałby wogole wychodzić? Tylko 2 dni by na to miał.
xxagaxx konie grand prix chodzące 24 h po łąkach w stadzie pewnie faktycznie są trudne do znalezienia.
Natomiast dyskusja zaczęła się od koni sportowych, które nie wychodzą na padok NIGDY i ani w stadzie ani na kwaterkę, nawet w okresach pobytu "w domu" czy w okresach roztrenowania między sezonem. Dla mnie to jednak podchodzi pod znęcanie się nad zwierzętami i tyle - koń nie jest stworzony do chodzenia w kółko po zamkniętej karuzeli ani tym bardziej do spędzania 23 h dziennie w boksie. A tak nota bene ja w życiu widziałam więcej poważnych wypadków w karuzeli niż na padokach.
trusia u mnie też nie ma wolnowybiegówki. Z tym, że przez większą cześć roku można powiedzieć, że konie mieszkają na moich warunkach, z tym, że na lokalizację w mieście jednak, siły sprawczej nie mam. Konie wyjeżdżają na kilka letnich miesięcy i tam marzy mi się wolnowybiegówka, ale raczej nie zanosi się abym taką w okolicy znalazła. To jest mój ideał stajni, dlatego posty LSW i u mnie budzą miłe skojarzenia.
jako przykład podam Darie Kobiernik, jej konie i te chodzące 140 jak i te LL są padokowane, w stadku po 3-4 szt , nawet ogiery przychodzące w trening mają zapewniony padok, oczywiściwe te pojedyńczo,  ona wie ze dobro konia to nie tylko trening 🙂 nawet wyjeżdżając na kilkudniowe zawody konie mają wygrodzony wybieg pastuchem, nie stoją non stop w boksach, da sie ? da, tylko trzeba chcieć.

https://www.facebook.com/daria.kobiernik/videos/pcb.3201633206547602/3201621749882081/?type=3&theater
blucha ale przecież łatwiej jest powiedzieć "nie da się"  😵 I dotyczy to wielu kwestii, nie tylko padokowania.
blucha, mają wygrodzone pastuchem wybiegi na zawodach tam gdzie jest taka możliwość, a nie zawsze , bo właśnie nie zawsze się da, to już zależy od organizatora. Na Cavaliadach przykładowo się nie da, bo nie ma miejsca, nawet na spacer nie bardzo jest gdzie pójść.
xxagaxx, dla mnie bezsensem jest taka argumentacja ad ekstremum - jakby jedyna opcja poza zapuszkowaniem konia w treningu w trybie 24/7 boks/karuzela/hala bylo wypuszczeniu wszystkich koni 24/7 w stado mustangow. Gdzie faktycznie dodatkowy wydatek energetyczny na ruch i ciagle wystawienie na warunki atmosferyczne czy staly "tryb czuwania" bynajmniej nie sprzyjaja postepom treningowym :kwiatek: i tez bym konia do startow nie trzymala wolnowybiegowo.

Ale z tych koni pozamykanych 24/7 w boksach w miejskich pensjonatach zasadnicza wiekszosc tez nie chodzi zadnego sportu - ba, wiekszosc buja sie w okolicach L klasy, albo nie startuje w ogole i sie turla po placu w 3 chodach. Wiec o jakich przeciazeniach mowimy? 😉

Padokowac tez trzeba umiec, osobiscie np. nie widzi mi sie puszczanie koni "zeby sie wybiegaly" na hurra stadem na skrawek blotnistego placu. A wiele stajni tak padokuje. Dla mnie kon na padoku na moc odpoczac psychicznie, polazic, pojesc i miec czas na kontakt z innymi konmi - a nie robic rozpierduche roku.
Perlica oczywista oczywistosć 🙂
kokosnuss - ale ...,,Dla mnie kon na padoku na moc odpoczac psychicznie, polazic, pojesc i miec czas na kontakt z innymi konmi - a nie robic rozpierduche roku.,, żeby tak było koń musi wychodzic regularnie a nie raz w miesiacu 🙂
I na marginesie nie każdy koń rekreacyjny utrzymywany w trybie 24/7  na zewnątrz pracuje z doskoku oraz ma właściciela, który zauważy kulawiznę dopiero wtedy, gdy koniowi odpadnie noga. Na szczęście świadomość jeździecka jednak rośnie i jest coraz więcej koni rekreacyjnych, które chodzą pod siodłem lub na lonży regularnie kilka razy w tygodniu, właściciele się doszkalają, jeżdżą z trenerami itp. Dlatego extremum "super zadbany koń sportowy w boksie" albo "zaniedbana chabeta na dworze" to też nieprawda, bo na szczęście jest całe mnóstwo opcji pomiędzy. 🙂

kokosnuss ale wolnowybiegowo nie musi oznaczać "20 hektarów krzaczorów i szukaj konia na horyzoncie". Co stoi na przeszkodzie, żeby koń sportowy miał tryb wolnowybiegowy w postaci stale otwartego boksu połączonego z bezpieczną kwaterą na tyle dużą, żeby mógł sobie po niej pobiegać i sam decydować, czy chce być w boksie, czy na zewnątrz? Będzie bezpiecznie dla konia z punktu widzenia człowieka i zgodnie z potrzebami konia. Można i tak  zorganizować koniowi życie.
Murat-Gazon prawda? Też mam takie przemyślenia. Moje rekreacyjne  😂 kobyły, mimo, że niestety nie wolnowybiegowe, nad czym ubolewam, to jednak maksymalnie na nasze możliwości, wiodą losy pastuszków 😉 a jednak da radę je na jazdę wziąć i zapewniam, że mam sokoli wzrok do wszystkich ich niechlubnych przygód padokowych. Czasem wolałabym mieć serio gorszy wzrok. Dodatkowo to, że jestem sama z moimi końmi to powoduje u mnie większą czujność, bo nikt inny raczej tego nie zauważy. Momentami ocieram się o manię prześladowczą. To samo mogłabym napisać o mojej przyjaciółce, rekreantce, a konia padokowanego od rana do nocy ma zadbanego jak cukiereczka. Można mieć konia, po końsku go utrzymywać i z niego korzystać w miarę swoich potrzeb. Także przeciętny rekreant też potrafi o konia zadbać.
blucha, dla mnie to oczywista oczywistosc 🙂 jak jeszcze mialam wlasnego konia to chodzil na padok codziennie (z karuzeli, spoko sprawa na rozstepowanie).

Obecny (nie moj wiec niestety :/ ) jest padokowany z doskoku i IMO wplywa to mocno niekorzystnie na jego psychike i chec wspolpracy z czlowiekiem.

Murat-Gazon, a bo rozmowa zaczela sie od hektarow LSW 😉 i tam raczej jest mowa o chabetach w krzakach, jezdzonych z doskoku po ulansku.

Acz stajnie z boksami + kwaterkami + wypasem latem znam jedna. Oferta na rynku to czesto wybor miedzy krzaczorami bez infrastruktury albo infrastruktura i malymi padoczkami na pare h.
Nikt nie poruszył dość ważnego problemu ze stajnią wolnowybiegową- czas na przygotowanie konia do jazdy. No sory, ale nie ogarnęłabym swojego grafiku tak, żeby przy obecnej aurze zgarnąć konia w wilgotnej i pewnie ubłoconej derce gdzieś z wielkiego wybiegu, np tak jak dziś w zapadającym zmierzchu. Potem odgruzowywanie konia z błota. Po treningu czekanie aż wyschnie pakowanie z powrotem w derkę (nieszczególnie czystą, bo tą samą z przed treningu) i odprowadzanie już późną nocą na wybieg. Może być tak, że koń nie stoi w derce, ale to chyba jeszcze gorzej, bo czyszczenie przed jazdą i suszenie po trwa dłużej. Jak koń jest świeżo wytarzany w mokrym błocie to w ogóle umarł w butach i przygotowanie do treningu jeszcze się przedłuża. Nie mówiąc o tym, że w takich stajniach zazwyczaj nie ma hali, więc zimową pora większość ludzi może pojeździć tylko w weekendy. Nie twierdzę, że to źle dla konia, ale ja np. mam konia głównie po to... żeby na nim jeździć, a najlepiej regularnie trenować. Często jest tak, że konia biorę w "okienku" pomiędzy innymi zajęciami danego dnia. Trzy godziny to już luksus, zazwyczaj spokojnie wyrabiam się w 2h, nawet jak muszę się po konia przespacerować na pastwisko. Mam wszystko tak rozplanowane, że jak mam mniej niż 1:15, to będę musiała skracać trening, bo się nie wyrobię. Myślę, że większość ma tak samo. .
Rudziczek - znowu przedstawiasz opcję ekstremalną. Mam konia, na którym jeżdżę regularnie rekreacyjnie, koń chodzi na padok, w derce, jak leje od rana do nocy to nie wychodzi - więc zabranie go na jazdę i wyczyszczenie nie zabiera mi dłużej niż gdyby stał 24 h w boksie czekając aż łaskawie znajdę czas przyjechać go poruszać.  :kwiatek: I tak, też pracuję i mam mało czasu - natomiast pamiętam, że to przede wszystkim żywe, czujące i mające swoje potrzeby zwierzę i staram się mu zapewnić to, czego ono potrzebuje, a w zamian, w ramach przywileju na nim jeździć - nie odwrotnie. Jeśli chciałąbym mieć przyrząd gotowy do ćwiczeń zawsze kiedy mam godzinkę wolnego i ochotę chyba musiałabym przerzucić się na rower.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
23 grudnia 2019 16:18
rudziczek, zaskoczę Cię. Przygotowanie konia trwa krócej niż w stajni. Generalnie są czyste i nie śmierdzą  😁  Sporadycznie wytarzanie w błocie, schodzi bardzo łatwo z sierści, która jest inna. Odporniejsza, bardziej zaimpregnowana może?. Nie ma porównania do stajennych zaklejek z gułano. Mam 5 koni na 3h na stałe - nie toniemy w błocie.
Moje same lecą jak zagwiżdże, więc problemu z szukaniem konia nie mam. Jedyne co to trzeba więcej czasu poświęcić na występowanie po jeździe, ale to i tak zdrowiej. Jak jest jeszcze mokry to wycieram słomą i pakuję na trochę w polarówkę.
to przede wszystkim żywe, czujące i mające swoje potrzeby zwierzę i staram się mu zapewnić to, czego ono potrzebuje, a w zamian, w ramach przywileju na nim jeździć - nie odwrotnie

W punkt.
Przykro mi, ale "nie wyjdzie, bo będzie mokry i brudny" to tylko kolejne zasłanianie się własnymi potrzebami kosztem dobra konia.
rudziczek stek bzdur, teraz mam konia w wolnowybiegówce, wcześniej mieszkał w boksie. Różnica czasowa to jest jakieś 20 min (i to tylko w zimie na rozstępowanie, w lecie wychodzi znacznie krócej). Koń chodzi codziennie i to nie tak, że sobie tupta w kółko. Jeżeli ktoś nie jest w stanie wygospodarować 20 min więcej na zwierza, to można faktycznie powinien się przesiąść na rower.
Dokładnie, różnica w czasie,  jeśli chodzi o czyszczenie, jest niewielka.  Koń przychodzi na wołanie, nigdzie nie trzeba za nim biegać. 
I tak na mokre nogi zakładacie ochraniacze na nogi lub je zawijacie? Jeśli jest taka pogoda jak teraz?

Oczywiście, że czas jest dłuższy, bo koń nawet jak ma derkę z kapturem to może sobie upanierować brzuch lub łeb, jak i nogi całe. Jak stoi wolnowybiegowo to na pewno nie ma golonych nóg, więc nie da się ich doczyścić tak szybko jak konia z boksu, który jest suchy.
Po treningu schnięcie konia to przecież jakieś 30 minut dodatkowo ( choć zależy od futra).

Tylko raz w życiu miałam klacz która nie zarastała i sie nie pociła, ale nigdy więcej taki koń mi się już nie trafił.

Trzeba też pamiętać, że należy dostosować do konia. Ja mojemu chciałam zrobić dobrze i dałam na całodzienny padok/pastwisko i zamiast spokojnego konika miałam wręcz odwrotnie, bo szkapson przywykły do trybu pół dnia pole, pół boks. I do takiego dnia wróciliśmy, bo inaczej ciężko było z tym koniem cokolwiek robić, a jednak mam go by jeździć. Mimo że czysto rekreacyjnie.
Perlica, chyba że zakładamy, że on z tego boksu nie wychodzi jednak. Bo upanierować może się równie dobrze przed powrotem do boksu, a przecież się w nim sam magicznie nie czyści.
Ja bym mogła trzymać konia na wolnym wybiegu, gdyby w Polsce faktycznie takie były. Bo ogrodzenie kawałka błota to nie wolny wybieg. Przynajmniej w moich okolicach większość z nich ma tak tragiczne warunki że dowolny pensjonat boksowy wydaje się być rajem dla konia.
No to racja, trudno o takie stajnie, bo musi być sporo terenu i niewiele koni. Ale na szczęście takie też istnieją.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się