Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 czerwca 2016 15:38
Kot, w rocznice mojego slubu 🙂

Gdzie jest Dzionka? Stesknilam sie...
Mi znowu sen z powiek spędzają wyniki krwi 🙄 bo hemoglobiny mam tylko 10,1... Mimo ciągłego brania zelaza 🤔
Standardowo jakbym mało kłopotów miala sprawdziłam wyniki z pierwszej ciazy i do porodu miałam wyniki 12,2 a po porodzie 7,3... Spadek duży, ledwo żyłam  🙄 a teraz wyniki są gorsze i czarne scenariusze w glowie mam 🤔wirek:
Lotnaaa a widzisz super data znaczy.
Kasiulka teraz to mało zdziałasz z hemo na pyszszlosc dwa razy w tygodniu jajo na miękko przygryzione pomidorem , albo papryka, ja nie biorąc żelaza a zmieniając diete podciagnelam  żelazo z 10 na ponad 12
Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 czerwca 2016 16:01
Kasiulka, a jesz to zelazo z witamina C? Pij sok z burakow, jakies czerwone mieso wcinaj. I nie martw sie, ja mialam cos w okolicy 10,5-11, takie wyniki to przeciez norma w ciazy.
Biorę tardyferon z kwasem foliowym, witaminę C dodatkowo...jajek jem sporo bo mam swoje kury. Piłam ciągle świeży sok z buraka (te jednodniowe) ale ostatnio przestałam kupować bo sam zapach zaczął powodować mdlosci 🙄
Mięsa nie jem wcale, bo meczy mnie pozniej potworna zgaga  🙄
Odechcialo mi się bycia w ciazy, stad te schizy 🤔 boje się o dziecko... Boje się o siebie 😵
Psychika mi siada 🙁
Nie wiem skąd w mojej glowie biorą się same czarne myśli, w nocy też mi snia się koszmary 🤔wirek:

Masaaakraaaa totalna 😵
A ja się trochę obnażę Wam tutaj- bo mocno bawi mnie wieloznaczeniowość moich "okrągłych urodzin"  🤣  🤣  🤣
Mocno kuliste z różnych stron 😉

[Img]https://scontent-waw1-1.xx.fbcdn.net/t31.0-8/fr/cp0/e15/q65/13422263_1392651454094958_3899258943198038456_o.jpg?efg=eyJpIjoidCJ9[/img]

Edit. W ogóle mega zjawiskowe urodziny ever! Moja rodzina przyjechała pociągiem 400km (jeszcze z opóźnieniami, bo potrącenie) dosłownie na niecałe 4h a rodzina mojego R przygotowała tu obiad, ciasta, tort i zrobili mi przyjęcie niespodziankę w moim własnym domu, do końca niezdradzając się na krok.
RaDag wszystkiego najlepszego!  😀
RaDag -kwitniesz :-) sto lat :kwiatek:
Dzięki. Śmieję się,  że już wiem na co Dzidzia czekała- też uczestniczyła w konspiracji  🤣 😁
Lotnaa no i cos Ty narobila ze ta fidelle podrzucilas??? I co teraz?? musze kupic... no ale nie mogeeee... ale muszeeeeee  😜  🤣 Ktora wybralas??

Olesniczanka przede wszystkim sie uspokoj!!! 😉 rozumiem stres itd ale dziecko Twoje nerwy czuje.
Innych teorii snuc nie bede pokis taka rozwalona 🙂

Dzisiaj maz zabral mnie na randke, Iga zostala 5h (!!!!!!!) u tesciowej... przezyla, i to ponoc bez placzu i innych sensacji, ulzylo mi... kurde stresowalam sie ale moze jednak warto odpuscic i dac sobie pomoc choc czasem...
ash   Sukces jest koloru blond....
17 czerwca 2016 20:35
nerechta, warto! Tez miałam opory, a teraz korzystam w każdy weekend. Jeden dzien Tymek spędza u dziadków, a my mamy 6-8h tylko dla siebie. Najcześciej kończy się w stajni, ale i tak fajnie ze mamy czas tylko dla siebie 🙂


Edit: RaDag 100 lat!
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 czerwca 2016 20:49
Jak ja Wam zazdroszczę! My od dwóch lat nigdzie sami nie byliśmy... Jutro porzucam młodą z mężem i moją mamą i idę na panieński... Nie zasnę z wrazenia!

RaDag, sto! Jej, jaka Ty młoda jesteś, Emilka taka duża, to dawałam Ci więcej :p
RaDag, ślicznie wyglądasz!
RaDag wyglądasz super, no i faktycznie jesteś młoda! Super. Ja ciągle się pocieszam, że w takiej Irlandii to laski decydują sie na dziecko często dopiero po 35 r.ż - bo kariera, bo finanse, a potem wszystko jest ok - więc chyba jeszcze mam trochę czasu 🙂
Hiacynta, z własnego doświadczenia tylko napiszę, że styl życia bez dziecka rozleniwia (w sensie, że człowiek wolny i może sobie na więcej pozwolić) więc dla mnie im później tym gorzej.
Dzięki dziewczyny 😉
Dodam, że jestem "najstarszą matką" w rodzinie 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
17 czerwca 2016 21:36
Nieźle. Jestem od Ciebie dwa lata starsza, a wśród moich najbliższych koleżanek jestem jedyną mamą...
Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 czerwca 2016 21:58
RaDag, sto lat!

ner, ale zazdroszczę randki! Należało Ci się! Fajnie! 🙂
Co do nosidła - tak naprawde nic mi się szczególnie nie podobało, w końcu wzięłam klamrowe turkusowo-zielone. Teraz żałuję, że nie to brązowo-beżowe. Ale stracić chyba nie stracę, w DE używki widziałam od 80 ojro, a to było za 60 🙂
Zresztą, podejrzewam, że Hania z niego wyrośnie zanim usiądzie  🤣 Jakoś do przewracania się nie garnie, może na roczek usiądzie  🙄 Mam nadzieję, że będę mogła porzucić chusty, zanim będę musiała kupić coś bardziej nośnego. Jakbym nie motała, po godzinie mam dosyć. A Hania do lekkich nie należy.

Hiacynta, hm, zerkasz zerkasz? Badasz teren? 😉 Psy by pokochały dzidzię 😀

Ja miałam kolejny zajebisty dzień. Naprawdę, po tym tygodniu zastanawiam się, czy pisać pozew o rozwód, czy po prostu kiedyś zapakować Hanię w auto i pojechać do Polski. Wczoraj o 24😲0 mąż miał drugą już w tym tygodniu telekonferencje 🤔wirek: Wychodzi z domu przed 8. Dziś znów wrócił o 19. Ponosił dziecko może przez 15 min, za chwilę się kąpaliśmy i szliśmy spać. Młoda ostatnio ma jakiś kryzys z zasypianiem (pamiętajcie, NIGDY nie chwalcie dzieci na forum, od razu się psują 🙁 ). Po 3 przebudzeniu, kiedy zaczęła gadać, a ja w końcu próbowałam przełknąć kolację, mowię do faceta - idź do niej, pogadajcie sobie. Po 5 minutach ryk. Uparłam się, że nie pójdę do nich. Wytrzymałam z 5 minut, w tym czasie rozkręcilo się do histerii. Już nie pamiętam, kiedy ostatnio tak miała - z 2 miesiące temu? Pół h noszenia na rękach, kolejne pół usypiania. Dziękuję mężu...
Zaczynam już zdrowo dostawać na głowę  😕 Jeszcze ta cholerna pogoda, jak jutro nigdzie nie pojedziemy, to mnie szlag trafi.

Tak więc wiedz, Hiacynta, hau hau i do przodu 😉
Proszenie męża o zajęcie się dzieckiem, jak mama jest obok/nieopodal najczęściej nie działa.
I to niekoniecznie z winy (z niedostatecznego starania się/zaangażowania) męża!
Jak dziecko wie, że mama jest w zasięgu, to będzie i tak wołać ją do zgłaszenia wszelkich skarg i zażaleń.
Najlepiej nie być w zasięgu. Wyjść. Nie być fizycznie, tylko ewentualnie na telefonie w razie tragedii.
Osobiście jestem przeciwna znikaniu w stylu angielskim, pewnie w głównej mierze dlatego, że nam się nigdy nie sprawdziło. Gabryś jeszcze za naleśnika wyraźnie dawał do zrozumienia, iż życzy sobie stawiania spraw jasno i uczciwe... Ale jeśli komuś to działa, to czemu nie. 😉
Nam się nigdy nie zdarzyło, żeby Gabryś zrobił tacie, dziadkom, czy opiekunce jakąś scenę histerii, czy był "niegrzeczny" jak mnie nie ma.
Ale musiał wiedzieć, że mnie nie ma!
Od scen jest mama, trzeba się z tym pogodzić. 😵 😁




Lotnaa   I'm lovin it! :)
17 czerwca 2016 22:29
Julie, tylko ja zawsze jestem obok  🙁 Przestałam już próbować wychodzić, zresztą w tygodniu nie ma kiedy. A w weekend, po tym jak słyszałam ten płacz, zwyczajnie się boję. Błędne koło, bo jest coraz gorzej. Mąż mnie wypycha w niedzielę na konie, ale to oznacza 3h bez mamy. Nie robiliśmy tego od czasów naleśnikowych, kiedy Hani było niemal wszystko jedno, o ile ktoś ją nosił i dał mleczko. Sama nie wiem, co robić. Z moją mamą fajnie się dogadywala, ale ona daleko...
Wizja   Skąd wziąć siłę do dalszej walki...?
17 czerwca 2016 22:38
Lotnaa - uwazam, ze powinnaś sie nauczyc jakos wygospodarować czas na wyjście, bo na łeb dostaniesz biedna ... 

Julie - ja tez uwazam, ze wobec dziecka trzeba byc fair. Zawsze sie żegnam z corka, mowie ze wychodze itp. I najcześciej mowi mi papa, przesyła buziaka i wraca do taty / babci. Ale od czasu do czasu zdarzy jej sie zajeczec. I jesli sie spieszę, to osoba sie nia zajmująca ja czyms zajmuje, a ja czmycham. Czasem sie inaczej nie da.
Lotnaa, Próbuj wychodzić, zwłaszcza jak Cię mąż wypycha. Nie na 3 godziny, tylko gdzieś blisko, żeby w razie "w" szybko wrócić. Usiądź na ławce w parku, poczytaj, whatever.
Mi wyjście na samotne, 20 minutowe zakupy do Biedry potrafiło naładować baterie. Śmialiśmy się, że potrafiłam o różnych dziwnych porach nagle wymyślić, że MUSZĘ wyjść do sklepu, kupić coś niezbędnego do życia, mimo iż byłam wcześniej na zakupach. 😁
Livia ogromnie Ci Dziękuję!  :kwiatek:
Pandurska na wypisie w karcie informacyjnej jest napisane, że hipotrofik. Przykro mi, że tak wyszło, badania USG wskazywały, że dzidzia będzie drobna ale nie 'łapała' się na hipotrofię. Na szczęście przybiera już na wadze, futrujemy się solidnie  😉
RaDag Wszystkiego co najlepsze! A przede wszystkim dużo zdrowia dla Ciebie i zbliżającego się dzidziusia, świetnie wyglądasz  :kwiatek:

Wczoraj mnie wypisali ze szpitala. W końcu w domu  😍 Odpowiadając na pytania związane z planowanym cc i bólem z nim związanym... to kwestia chyba mooocno indywidualna, tak samo jak system panujący w danym szpitalu odnośnie połogu. O tym, że będę mieć cc jednak w poniedziałek a nie we wtorek dowiedziałam się o 9😲0, o 9:33 Zosia ujrzała świat. Szybka akcja. Samo cc wspominam bardzo dobrze, operację robił mi mój lekarz prowadzący wraz z lekarzem u, którego robiłam badania prenatalne - czułam się bezpiecznie. Pani anestezjolog cały czas była przy mnie, bardzo sprawnie zagadując, dodając otuchy, jej szczery, życzliwy uśmiech bardzo mnie uspokajał. W czasie zszywania, Zosię przystawiono mi do twarzy i tego momentu nie zapomnę do końca życia! Rozdarciuch umilkł w jednej sek, tak jakby wiedział, że ja to mama i płacz jest zbędny. Dla równowagi, ja się poryczałam tak, że ledwo się mogłam uspokoić  😡 Zaraz po operacji dano mi malutką na ręce na ok 1h i ją zabrano na położnictwo a mnie na pooperacyjną. Wtedy zaczął się dramat. Obkurczająca się macica dała mi nieźle popalić. Do tego towarzyszył mi kaszel (byłam lekko przeziębiona). Koszmar!!! Dzieci nam nie przynosili - takie procedury szpitala. Leżałam tam 20h nim przenieśli mnie na położnictwo i rozpoczęto pionizację. Również dramat. Ciągnie, rwie, piecze, boli... do końca pobytu w szpitalu unikałam łóżka jak ognia. Wolałam siedzieć, karmić i drzemać na plastykowym krześle niż znosić ból wstawania z łóżka. Dziecko przyniesiono mi zaraz po pionizacji bez limitu. Jednakże, często ją oddawałam do boksu w tym również na noc - nie czułam się na siłach chodzić, zginać a co dopiero opiekować dzieckiem. Stwierdziłam, że tak będzie bezpieczniej. Żarłam paracetamol jak głupia. Dopiero dnia następnego czułam się na tyle przyzwoicie, że zajmowałam się małą 24h. Co do karmienia, to Zosia na początku była na mm, później położne OGROMNIE się zaangażowały aby przestawić na kp. Pierw przystawiałyśmy cyca a później dokarmiana była butlą. W drugiej dobie (na położnictwie) mleko mi się już tak rozkręciło, że butle odstawiliśmy na dobre. Oczywiście nie obyło się bez przeszkód - muszę używać nakładek, sutki nie chcą współpracować. Jest to mocno dla mnie upierdliwe, ale najważniejsze, że laktacja rozkręcona na dobre i dzidzia zadowolona. Przykro mi się czytało Olesniczanke jak pytała tu o rady. Ciężko chyba pomóc w tej kwestii przez forum. U mnie gdyby nie położne, ich upór i szczera chęć pomocy to pewnie bym się bardzo szybko poddała... psychologa na oddziale też mieliśmy, osobiście chodził po salach i pytał czy może ktoś ma potrzebę rozmowy z nim.
ps. świruję! Wczoraj po powrocie do domu cały czas 'słyszałam' płacz dziecka - urojony! Nie wiem czy to efekt uboczny pobytu w szpitalu czy pada mi na mózg i styki się palą...  👀
Pięknota 😍
Tak sobie patrza 🙂
No to też miałaś przygody. Dużo zdrówka i spokoju w domku :kwiatek:
Lotnaa, jestem jestem!
Współczuję gorszego okresu i naprawdę pogoń męża za te telekonferencje! Pracownik roku, kurde. Mam wrażenie, że i ojciec i dziecko świetnie się adaptują do nowych warunków jak mamy "nie ma". Zmogło mnie takie choróbsko, że dosłownie nie mogłam podnieść dziecka i było mi wszystko jedno gdzie i z kim ono jest. I nagle i poszła na spacer z "obcymi" i cały dzień mój W genialnie się nią zajmował, od A do Z, włącznie z usypianiem nocnym - padła mu w 10 minut na rękach.
A co chcesz zrobić z tą piękną chustą jak Hania wyrośnie :>? Nie myśl tylko żeby opychać ją obcym! 🙂
Wpadam z pewnym dzieciowym pytankiem... W lipcu zostaje chrzestna I zostalam oddelegowana do zakupienia pierwszego prawdziwego rowerka dla pewneho rezolutnego 3 latka. Juz wyczytalam ze patrzy sie wielkosc kol I teraz man zagwozdke. Fajnie byloby jakby dal rade od razu sie uczyc jezdzic, ale tez fajnie byloby zeby mu starczyl na jak najdluzej. Jest to typ malego sportowca/tancerza/atlety  wiec da sobie rade. ALE kupowalam mu tez ciuszki I nosil rozmiar 92, co wydawalo mi sie maultkie. Wiec sama juz nie wiem czy moge kupic troszke wiekszy rowerek na najblizsze lata  czy najmniejszy dostepny, tj. Bodajze 12"
Wybrałabym  16", ale na możliwie najlżejszej ramie. U nas na ulicy 3,5 roczniaki na takich uczą się jeździć a jako 4 latki radzą sobie już zupełnie swobodnie.
Jak chłopak z wersji "sports smart" to ogarnie tym bardziej a na większym po prostu łatwiej się jeździ.
Znajomi rowerowcy dla mojej córki (108 polecali od razu 20"😉
Lotnaa   I'm lovin it! :)
18 czerwca 2016 10:15
falletta, ojejka, ale cudna ona jest  😍 Zalewaj nas to zdjęciami tego kurczaczka  💘
Dużo zdrówka dla was. To bardzo trudny, ale i też totalnie magiczny czas.

Ja płaczu nie słyszałam, za to regularnie budząc się w nocy miałam wrażenie, że mam na rękach dziecko. Próbowałam je wtedy delikatnie odłożyć - i nagle panika, bo to tylko kołdra, poduszka albo powietrze  🤣 Wciąż jeszcze mi się to zdarza w nocy, jak po karmieniu Hania jest już w łóźeczku, a ja przebudzona mam wrażenie, zasnęłam z nią przy cycu.

Wizja, Julie, no właśnie zostają mi tylko te weekendy, a wtedy chcemy robić coś razem. Spróbuję jutro wybrać się do stajni, niech sobie jakoś poradzą.

Dzionka, ojej, lepiej Ci już bidulko? Choroby szkoda, ale dobre doświadczenie z niej wynikło  🙂
A o której chuście mówisz? Niebieskie sówki będę chciała sprzedać pewnie. Śliczne są, ale jakieś wąskie. A tęczowe jednorożce wciąż próbujemy łamać, ze skutkiem średnim. Wczoraj dla odmiany zamotałam kangurka z indio i byłam w szoku, jakie to łatwe! Tylko później Hania trochę "usiadła" i plecki miała aż za okrągłe - nie wiem, czy to kwestia dociągnięcia, czy już nam nośności brakuje. Jeśli jeszcze kiedyś kupię chustę, to będę celować w indiacza z lnem lub konopią, chociaż wizualnie mnie nie powalają. A jednorożce pewnie zatrzymam dla wnuków, albo będą robić za hamak lub kocyk  😁 Niestety to tylko 3.7, więc dh się nie zamota, nawet plecak z tybetańskim odpada.  Jeszcze nie odważyłam się wrzucić w niej Hanki na plecy - w ogóle, jakoś do mnie póki co pp nie przemawia. Może i wygodniej, ale odczuwam w nim brak kontaktu z dzieckiem, jakoś tak dziwnie.
falletta slodka kruszynka  💘
Olesniczanka jak tam pierwsza noc w domu? Jak starszy braciszek zareagował na siostrzyczkę?
No i co? No," wiedziałam, że tak będzie " heh,choć pewnie zwolennicy kp.mnie nienawidzą.Mi psycholog ani inny spec nie jest  potrzebny.Od wczoraj w domu, 3 doba za nami,leci 4... Mleko kupione po drodze, bo tak...i co?? Mała nie tyka,tylko cyc,noc ok,pojadlysmy, poszumialysmy suszarka z YouTube i pięknie było.Tak myślałam,że mogę zostać źle odebrana, ale nerwy i pisanie z tel  na szybko..po.prostu wiem czego mi potrzeba.Polozne były tam ok,babki od noworodków tez,wszystkim kupiłam bukiety kwiatów... Na opiekę nie narzekam,tylko na " trochę zrozumienia ", bo wiem co robią.Jak moeilam,ze mam.starszego syna i mc walczyłam o kp,a potem.zeszlo nam.1,5 r robiły wow.Ale nie bd zaczynać każdej prośby o mm moja historia...One doskonale ale wiedzą, że połowa po wyjściu ze szpitala rezygnuje.Podkreslam,zawsze był.cyc,chciałam jedynie potem te kilka ml mm dla mojgo i mojej małej spokojny bo tylko wtedy zasypiala- jakoś ja nie.przekonywalo,że na tym etapie swojego życia.powinien jej  wystarczyć  ten łyk z mojego cyca.
Pisze oczywiście z.przymruzrniem oka...🙂 Peace
A co.to .za przestój?  Dziewczeta,rodzimy!!!

Edit. OLEK OK, zachwycony siostra,odebtalismy go z przedszkola, ja byłam.w aucie,dostał prezent.Glaskal ja,przytulal.Angazuje go w pomoc- podaj coś,popilnuj,posiedz.Dzis rano go poprosiłam aby zerknac.na Oliwke i mnie zawołał, jak jej się uleje,to.siedzial dzielnie i nawet jak go.potem.zawolalam nie chciał.odejec.Oczywiscie mam go na oku bo np.Mala leżała na kanapie a on obok.zaczal skakać...Wczoraj przyszli teściowej,wprowadzili nerwowa atmosferę k mała.narobila rabanu,Zaczęli Olka zabierać,ten się rozplakal i nie wiedziałam kogo uspokajać.Taka byłam nabuzowana, że szok! Dziś karmiłam mała, to Olek.czekal.az.go.pokarmie serkiem,do WC poprosił aby. Z nim.poszla..zaczyna się trochę zazdrość.Mala uwielbia, znosi jej zabawki, włącza melodyjki... Trzeba go mieć jednak na oku bo nieświadomie rzuci jej resoraka czy złapie za rękę...
Nocka tez ok,trochę kiepsko było.z.zasniecem,bo tyle emocji i w sumie tak do 2 nie spalysmy, ale bez płaczu.Potem z kolei spalysmy do 9 z przerwamai na pieluszke / cyca.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się