Ktoś mi konia podmienił 😀 Sprawka mikołaja? 😀
Prawie 1,5 roku temu miałam podjeżdżonego tuptaka co nawet na dobrą nogę galopować nie umiał, żeby przez 5 min szła równym kłusem to był cud, z kłuso-tolta musiałam wydobyć czysty kłus i tolt, totalne zero równowagi, problemy z kierownicą, nie akceptowała kontaktu, tuptała okropnie xD
A teraz? Szok 😀 Nie dość,że sama się niesie w kłusie, robimy dodania, żujemy i nie próbuje toltu wrzucać to jeszcze pięknie ustępuje i robi świetne łopatki 😀 W stępie mamy wszystkie chody boczne ogarnięte, łącznie z ciągami (no mistrzostwo świata to nie jest,ale nam wystarczy), w galopie wystarczy lekkie zadziałanie dosiadem i wyciąga tak,że szok 😀 Nawet lotne powoli ogarniamy ^^ Najbardziej jednak się cieszę,że z dnia na dzień jest coraz lepiej-coraz wygodniej i coraz piękniej. Może nie jesteśmy mistrzami,ale czuję,że wreszcie się zgrałyśmy- normalnie czasem mam wrażenie jakby mi w myślach czytała 😀 Kiedyś to po 30 min miałam dosyć i po jeździe wracałam cała wkurzona i załamana, mówiłam Frigg,że ją sprzedam,bo nie chcę takiej chabety. A teraz? Przez całą jazdę mam banana na twarzy, mogłabym jeździć i jeździć,a z hali wracam przeszczęśliwa i jeszcze wyściskam i wycałuję Frigg za to jak się stara. Może i mogłam kupić większego, lepszego konia,ale teraz Frigg za nic bym nie oddała-mimo,że jest mała, potknie się na prostej drodze i nie ma jakiś wybitnych ruchów. Żaden mistrz nie dałby mi tyle miłości co ona- to niesamowite jak biega za mną ,kiedy w teren jedziemy na oklep i kantarku , gdy kładzie mi głowę na ramieniu,albo wtula głowę w moje ramiona i gdy rży kiedy wchodzę do stajni lub chociaż przechodzę koło bramki,gdy jest na padoku. Kiedy galopuje do mnie przez pastwisko i pozwala mi wszystko ze sobą robić. No i na koniec- gdy ją kupiłam to bała się wszystkiego-kamieni, kłębków trawy, aut (stojących- o jadących nie wspomnę), kałuż... teraz jedziemy obok pracującej koparki, galopujemy przez kałuże, mogą latać worki,a ona nic 😀 Nasze pierwsze zawody to było popychanie konia by w ogóle wszedł,a na koniec i tak stanęła i walnęła klocka pod budką sędziowską 😀 Na ostatnich mimo publiczności, głośników, chorągwi i całego zamieszania , była bardzo spokojna, słuchała mnie i ani razu nie spłoszyła 🙂
Może i nie będziemy mistrzami świata,ale kiedy patrzę w oczy tego małego konika to wiem,że do końca życia będę ją kochać i nigdy ,przenigdy nie pozwolę jej skrzywdzić. Po prostu oddałam jej swoje serce...
No i...Wesołych Świąt 😀