w tej pierwszej, najstarszej i w tej chwili najmniejszej chyba - magdy i zbyszka.
przeczytalismy artykuly z linkow +jakis poboczny (
http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20120325/POLICE/120329695)...eh ci dizelni strazacy...szkoda ze opisy mijaja sie z prawda. sami ratowalismy konie, przyjechali jak byly juz na zewnatrz. koni sie bali, nikt do nich nie podszedl
zbyszek wypuscil wiekszosc ze stajni, ja je dalej rozmieszczalam, pomagali goscie...kasia i p. katrin, potem agnieszka...
przez palace sie belki, blachy, przez ploty...
pisani nazwiskami jak to dzielni chlopcy nas budzili i wyprowadzali nam konie... az obrzydliwe robie z siebie bohatera...
tak, każda rzecz się pryzda, nawet deski, farby... musimy szubko zrobić jakąś stajnie...
zeby na to zarobić - nei odwolamy obozu dla dzieci za tydzien...ale potrzebujemy troche sprzetu...
takze toczki itd...
siodla jakieś chyba uda nam sie pozyczyć, plus moje ktore byly w innej stajni, ale nie ma puslisk, popregow,,,
eh jeszcze nie ogarniam ... wlasnie stres schodzi..
mamy sponsora na zakup ok. 2 siodel - mam znalezc jakies niedrogie... mozecie pomoc? bo te pozyczone bedzie trzeba oddac...
lęki raczej standardowe
oraz jedno na konika polskiego - czyli szerokie
jesli sie zgodzi - piszcie do gagi, lub do mnie - tylko ja nei bede przy kompie cale dnie ...a sprawa pilna raczej. podam jej nasz adres - tak chyba bedzi enajszybciej
stan rzecyz bez znaczenia...byleby do uzytku...
te drozsze rzeczy, czy derki (takei z minimalnym wypelniemiem czy bez - tak zeby nie mokly bo u nas wilgoc straszna a nawet przymrozki potem)cyz cos - sa potrzebne teraz dopuki zimno.. odesle je...