Co mnie wkurza w jeździectwie?

blucha a co Ty sie ludzi czepiasz, że posiadają umiejętność myślenia przyczynowo-skutkowego? Konie bywają niebezpiecznie i nic tego nie zmieni. Gdzie unity napisała że się koni boi? Ty ostatnio masz jakis problem ze zrozumieniem ludzi wypowiadającego się na forum.
Mi to wisi co inni mysla. Na treningach wyjazdowych wybrałam sie jednego dnia w teren, tez mnie maz prowadził na lonzy do wyjazdu do lasu, wzdłuż łąki z matkami i zrebakami. Zaden problem w porownaniu z ogierem latajacym po łące i mordujacym zrebaki. Na zawodach to samo, jak widzę ze kon mysli o brojeniu to chodzimy na lonzy miedzy placami a wcześniej sie lonzujemy lub jesli jest możliwość, to biega sobie chwile luzem pod nadzorem. Jakoś wole sie powstydzic niz ryzykowac swoim albo czyims zdrowiem. Zwlaszcza ze juz mi kiedys kon nie trzymany do wsiadania na zawodach wyjechal spod dupy baranami przy wsiadaniu i pobiegl sobie do innych koni.
jagoda forum służy chyba do przedstawiania swojego zdania i dyskusji na ten temat, czy sie mylę ?

dop.
prubujecie mnie przekonać że kon na lonży przed komisja sędziowską na zawodach rangi MP to nie wstyd a ja twierdze ze albo ten kon albo ten jeżdizec nie jest na to gotowy i to jest MOJE zdanie ( oczywisćie nie kazdy musi sie z nim zgadzac) ale idąc takim tokiem myślenia 2/3 koni startujacych w zawodach skokowych powinna na rozpreżalni jak i na parkurze być trzymana przez luzaka na lonży, a jakoś takich obrazków nie widuje , no moze sporadycznie jak Monia jest w zasiegu wzroku  😁 konie skokowe owszem buntują się  , ale są wprowadzone na parkur i potem jeżdziec ogarnia konia sam a nie przez luzaka.
jak sprzedajecie konia ujeżdzeniowego np na C klase to dokładacie luzaka do kompletu ?
i tak - nie ogarniam w jezdziectwie tego ze ktoś jest postrzegany jako super jeżdziec i szkoleniowiec i jest wszystko super dopóki koń ma 4 kończyny przy ziemi.
Blucha
Z Twoich wypowiedzi wnioskuję że nie masz pojęcia o czym mówisz.m 😉 Za to chętnie zobaczę jaki poziom sama reprezentujesz 😉
Dlaczego nadal nigdzie nie ma informacji z jakiego powodu został zamknięty wątek?
KaNie, słaba rekreacja, i nigdy nie mówiłam ze mój poziom jeżdziectwa jest inny, moje obserwacje są z poziomu luzaka, od kilku lat i na zawodach skokowych i ujezdżeniowych.
i tak - nie ogarniam w jezdziectwie tego ze ktoś jest postrzegany jako super jeżdziec i szkoleniowiec i jest wszystko super dopóki koń ma 4 kończyny przy ziemi.


Chyba wiem do kogo pijesz, nie odpowiem Ci za niego ale moge za siebie a mam podobna sytuacje. Poza jazda robię jeszcze wiele innych rzeczy i tym zarabiam, więc nie zaryzykuje ze kon mi zrobi krzywdę i staram sie niebezpieczne sytuacje minimalizowac jak tylko sie da, włącznie z tym ze nie zajeżdżam koni i nie wsiadam na konie problemowe, bo nie moge sobie pozwolic na niezdolnosc do pracy po ewentualnym wypadku. A jak kon broi na zawodach to korzystam z pomocy luzaka i lonzuje
jagoda forum służy chyba do przedstawiania swojego zdania i dyskusji na ten temat, czy sie mylę ?



Tak. I dzięki temu dość łatwo można zorientować się kto zacz. Twoje zdanie jest Twoim najwierniejszym świadectwem.
blucha, tak boje się - najczęściej o dzieciaki ze słabej rekreacji, co chcą od ręki jechać w teren. Specjalnie jeżeli mam kogoś, kto nie do końca panuje nad koniem, nie umie konia prowadzić i ma wyobrażenie jakim nie jest jeźdźcem wybitnym po latach jeżdżenia w rekreacji. W takim razie, jeżeli bardzo chce ze mną w teren, jedzie za mną na linie (nastolatki czasami z oburzeniem). Na zawodach też nie tak rzadko widuje się przerost ambicji co do umiejętności.
Widziałam jak Rumba Hit był przez luzaka doprowadzany na czworobok MP w ujeżdżeniu. Zajął wtedy chyba drugie miejsce. Czy jęgo jeżdżca też nazwiecie słabym?. Przypominam, że jeśli koń uszkodzi kogoś na zawodach czy jest to inny koń, jeżdziec czy widz to odpowiada za to prawnie i finansowo jeżdziec lub własciciel. Kon może tez uszkodzić siebie.
Mnie to wygląda, jakby Bluchę ktoś kiedyś upomniał na zawodach, że jak sobie z koniem nie radzi i powoduje zagrożenie dla innych, to niech go weźmie na lonżę. 😀 Bo to takie czepialstwo.
Już kilka razy słyszałam taką opinię. Że jeśli wykazuję zdrowy rozsądek i niechęć do ryzyka, to nie powinnam jeździć, bo się koni boję. To jest dla mnie czysta głupota. Są ludzie bez wyobraźni, wsiadający na wszystko i radzący sobie, ale ciekawe, czy w którymś momencie problem ich nie przerośnie. A jeden pechowy upadek może rzutować na resztę życia.
Nadmierna zapobiegliwość NAPRAWDĘ nikomu nie szkodzi. A już na pewno nie szkodzi obserwatorom z boku, którzy jedyne, co do tego mają, to chęć komentarza.
Ciekawi mnie, ile razy ten koń z luzakiem na dekoracji odpier... coś, zanim wyszedł do tej dekoracji z luzakiem. Bo to, że akurat wtedy był grzeczny o niczym nie świadczy. Może być grzeczny, bo już wiedział, że nie może odpierdzielać, to się bardzo często zdarza.
Ja tam mam jeszcze inne obserwacje - że pierwsze z tekstami typu "jak się boisz/nie radzisz sobie, to nie jeździj" są osoby, które maja albo starsze i już ułożone konie, albo posiadają baaardzo układne i spokojne egzemplarze.
Łatwo się mówi takie rzeczy stojąc z boku. Jak się już siedzi na górze, to o dziwo tym samym osobom fujara mięknie.
A jak już są rzeczywiście tacy, co to się niczego nie boją i wsiądą na wszystko i zawsze, to... z kolei ja się boję jeździć z nimi na jednej hali/placu, bo nie mam bladego pojęcia, kiedy i w jakim kierunku te konie z nimi pójdą.
Dziękuję uprzejmie za takie atrakcje.
A jak już są rzeczywiście tacy, co to się niczego nie boją i wsiądą na wszystko i zawsze, to... z kolei ja się boję jeździć z nimi na jednej hali/placu, bo nie mam bladego pojęcia, kiedy i w jakim kierunku te konie z nimi pójdą.
Dziękuję uprzejmie za takie atrakcje.

Mam to samo! Ja dla odmiany takie osoby zabierałam w teren, na prywatnych koniach, jak chcieli poznać trasy. I to jest masakra, bo takie osoby na boją się zapierdzielać ile, ile maszyna dała, zachrzaniać po korzeniach i ostrych zakrętach, mijać rozpędem rzeczy, których koń ewidentnie ma się prawo przestraszyć. Z tego powodu przestałam ludzi ze sobą zabierać, bo to już było rzeczywiste zagrożenie dla mnie i mojego konia.
Najgorsze co widziałam u takich wszędzie pędzących i niczego nie bojących się ludzi, był koń z rozprutym brzuchem, bo się przy galopie po torach wywrócił, spadł z nich i nieszczęśliwie się spotkał z małym pieńkiem 🙁. Człowieku nic się nie stało. Znów inna osoba, która też lubiła się podśmiewać z drugich, regularnie wracała pobita, albo w druty się z koniem zaplątała albo coś... Też się dawno nauczyłam z takimi osobami w tereny nie jeździć.

prubujecie mnie przekonać że kon na lonży przed komisja sędziowską na zawodach rangi MP to nie wstyd a ja twierdze ze albo ten kon albo ten jeżdizec nie jest na to gotowy


.... spoko oczywiście, jak spotkam Spisaka, to mu powiem, że nie jest gotowy na Olimpiadę bo wprawdzie wyjechał kwalifikacje ale do dekoracji na innym koniu wyjechał (właśnie dokładnie z tego powodu, o którym piszemy), i że wstyd  😂

lillid, dokladnie!

Z reguly takie madrosci, ze bla bla, twoj kon nie ma do ciebie zaufania, i dlatego sie boisz, jak odwala, i nie pojedziesz z nim patatajac po teczy w spontaniczny teren, wyglaszaja amazonki od jakichs leniwych tinkerow, innych grubasow bez temperamentu i nastoletnich poszkolkowych szkapek, co nawet jak sie juz raz na dekade wystrasza, to przestepuja gora z nogi na noge 😉 i wtedy latwo byc najbardziej nieustraszonym jezdzcem calej wsi i okolic 😂

Tez miewam konie pod tylkiem, na ktorych jestem nieustraszona jak nikt inny :P ale w 100% rozumiem, dlaczego ktos inny na trudnym, hiperreaktywnym koniu potrzebuje lonzy, przytrzymania przy wsiadaniu czy innej pomocy z ziemi. Zwlaszcza, ze to literalnie nikomu nie szkodzi.
Constantia   Adhibe rationem difficultatibus
16 stycznia 2020 18:21
Mnie generalnie nie rzuca się w oczy jak jest potrzebna pomoc z ziemi z lonżą, bo sama jej potrzebuję głównie pracując z młodziakmi. Jednak zdziwiło mnie prowadzanie dzieci i młodzieży na zawodach ujeżdżeniowych. Oczywiście nie chcę powiedzieć, że to jest jakieś bardzo złe, ale akurat kilka koni rzuciło mi się w oczy. Koń był prowadzony od samej stajni na rozprężalnię gdzie dziecko zsiadało z konia i ktoś go lonżował. Koń latał na tej lonży jak szalony jakieś 30 min (nie wspomnę, że na rozprężalni, aż komisarz wyprosił tego konia bo było to mało bezpieczne dla innych). Potem wsiadło dziecko i jeździło jakieś 45-50 min bardzo intensywnie i potem na czworobok. Niestety nie wyglądało to jak rozgrzewka tylko jak totalne zmęczenie tego konia przez przejazdem w L klasie. Niestety dziecko szału nie zrobiło, bo nie było w stanie na tym koniu równo jechać. Zastanowiło mnie po co narażać dzieci na takie coś. Po co dziecku aż tak temperamentny koń. Dodam jeszcze, że ten koń zachowywał się tak przez całe zawody i w dniu poprzedzającym starty na treningu również.
KaNie, słaba rekreacja, i nigdy nie mówiłam ze mój poziom jeżdziectwa jest inny, moje obserwacje są z poziomu luzaka, od kilku lat i na zawodach skokowych i ujezdżeniowych.


Kochany słaby rekreancie, realia życiowe się zmieniły, nikt nie będzie ryzykował kontuzji konia lub swojej. Teraz konie nie kosztują 5-6 tys tylko kilkadziesiąt. Jak zainwestujesz kilka tysięcy w nasienie, kilka tys na za źrebienie, utrzymanie klaczy-szczepienie itd.  i utrzymanie tego źrebaka przez 3 lata, aż zostanie zrobiony pod siodłem to już widzę twój wyjazd na zawody.
Konie na zawodach to już bardzo dobre rodowody i nikt nie pozwoli sobie na ryzyko. Osobiście nie wyobrażam sobie zmarnować 5 lat mojej pracy przez jedną chwilę.

Czy wy czasem nie ujmujecie rzeczy skrajnie? Przykro to się czyta, sporo oburzenia w każdą stronę.
Kiedyś sprawa wyglądała tak: Sztuka jeździecka to sztuka powodowania koniem.
Kto nie umie powodować koniem, tj. pojechać wyznaczoną trasą, tempem i chodem = nie umie jeździć.
Dziś jest inaczej. Profesjonalni sportowcy cenią swoje zdrowie (=pieniądze), szkoleniowcy  (i rodzice  dzieci, jasne) cenią zdrowie (także psychiczne) klientów (= pieniądze).
Zdrowie koni też nie jest bez znaczenia.
Brak zagrożeń jest lepszy od zagrożeń.
Sport też się zmienił. Z takiego wspólnotowego: wszyscy jeździmy jakoś, na heja czy na odstawne, fajno jest, na mocno spolaryzowany i "zawzięty".
Profesjonalny czy amatorski, wyczynowy czy rekreacyjny - najważniejszy jest wynik.
A jaki pożytek z konia, który sekundę przed występem się zbiesił? Wyniku nie będzie.
Także konie całkiem "bomb-proof" rzadko kiedy wykażą się energią i szwungiem potrzebnymi do wygranej.
Bywało,  że bardzo mnie dziwiły, a nawet poruszały zachodzące zmiany, ale przez okres tych zmian nauczyłam się jednego:
niczemu się nie dziwię, wszystko jest ok, każdy ma swoje powody, co nie jest zabronione - jest dozwolone.
Słuszne tutaj zauważacie, że każdy ma wybór: z kim  przestaje, kogo unika, kogo ceni bardziej a kogo mniej.
A jak ktoś mi jeszcze raz puści luzem na trybuny dużego psa, który z ujadaniem będzie się rzucał do końskich gardeł (z wysokości trybuny)
na rozprężalni tuż przed czworobokiem  - to też się będę prowadzać na lonży.
Z jednej strony bezpieczeństwo nabrało znaczenia, z drugiej  - w pogoni za wolnością użytkownicy obiektów sportowych
stali się mocno beztroscy czy wręcz bezmyślni. Zanikła cała etykieta, która nie była taka głupia.
Zanikła pozytywna uwaga zwrócona na innych, gotowość do pomocy, wsparcia.
Bo z wyrozumiałością to zawsze było słabo 😉
Bosz, o ile życie byłoby piękniejsze, gdybyśmy wszyscy byli bardziej wyrozumiali, wspaniałomyślni, życzliwi i pomocni!
Tym bardziej, że nikt szują nie jest.
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
17 stycznia 2020 09:00
halo, fakt pozmieniało się. Tylko to już nie jest sztuka jeździecka w moich oczach. Smutne
Hodowcy hodują konie o dużych możliwościach z ruchem trudnym do wysiedzenia mało przykładając uwagi do głowy, ludzie jeżdżą na koniach ponad ich umiejętności i jest jak jest. Sędziwie oceniają tak, że zabijają chęć poprawnej pracy z koniem. Takie czasy wszyscy chcą wynik szybko tu i teraz.

Gazella, ale schludny ubiór i sprzęt i czysty kon to nie to samo co najnowszy komplecik eskadrona i ciuchy droższe od konia. Akurat w moich obecnych okolicach dosc częstym i bardzo smutnym obrazem jest to, ze ubiór jezdzca i sprzęt przewyzszaja wartość konia i tego co jezdziec wydal na treningi. Nie mam problemu z uzytkowaniem zmeczonych zyciem czaprakow czy starych bluz w stajni, puki służą to ekologicznie byloby ich używać. Wyglądać mozna na zawodach



Chciałam się odnieść do tej wypowiedzi @karolina_
Może źle interpretuję, ale czy to oznacza, że jak mój koń jest niewystarczająco drogi to nie mogę kupować sobie droższego sprzętu?
Moja Kobyłka to typowa rekreacja, tuptamy sobie dla przyjemności bez jakiejś presji treningowej.
Pogodziłam się z naszymi ograniczeniami i zależy mi aby koń był zdrowy, współpracujący i tyle.
To  wcale nie oznacza, że nie lubię kupić sobie czasem droższegi sprzętu, ładnego ciucha. Zresztą zazwyczaj takie rzeczy służą o wiele dłużej i lepiej leżą..
I pewnie jakbym wzięła wartość sprzętu to byłaby ona wyższa od wartość konia, ale nie widzę w tym nic złego...
Chciałam się odnieść do tej wypowiedzi @karolina_
Może źle interpretuję, ale czy to oznacza, że jak mój koń jest niewystarczająco drogi to nie mogę kupować sobie droższego sprzętu?
Moja Kobyłka to typowa rekreacja [...]


Zle interpretujesz, ale ja moze powinnam rozwinąć wypowiedź. Nowe siodlo westernowe czy dobra rajdowka do jazdy po lesie tez często przewyższa wartość koni rekreacyjnych ktore w niej chodzą i nie ma w tym nic zdrożnego. Chodzi o zjawisko w malym sporcie, gdzie koń za +/- 10 tys (często bez talentu i/lub z wadami budowy które utrudniaja trening) jest ubierany w najnowsze eskadroniki, a jezdziec ktory sie obciuchal zamiast wziac pare treningow jedzie po prostu slabo i mysli ze wszystko jest super a on jest wielki szportowiec.
Nie uważam tez ze trzeba od razu kupic konia za miliony zeby jechac P, kiedys sie trenowalo na tym co bylo. Ale fajnie byc wobec konia fair i rozpoznać kiedy kończą sie jego możliwości, zwlaszcza w skokach.
Mnie bardziej niż eskadroniki zamiast treningów drażnią eskadroniki zamiast zbilansowanego żywienia, dopasowanego sprzętu, diagnostyki i leczenia.
Tak naprawdę trening jest OSTATNIĄ rzeczą, jakiej te konie potrzebują.
Facella   Dawna re-volto wróć!
19 stycznia 2020 11:02
Nie zgodzę się, jeśli koń jest do jazdy, to trening jest niezbędny. Dobrze rozwinięte mięśnie pozwalają na prace pod siodłem bez boku. Dobrze poprowadzony trening wyznaczy granice możliwości konia. Aby jazda była dla konia komfortowa kusi być w treningu.
Facella jak szwankuje zdrowotnie, chodzi w niedopasowanym siodle i jest w kiepskiej kondycji żywieniowej, to trening przynosi więcej szkody, niż pożytku.
Chodzi mi o priorytety - co jest na początku, a co na końcu listy.
Trening = wymagania. Aby wymagać, trzeba koniowi zapewnić jakiś podstawowy komfort.
Mi chodzi o przypadki, gdy tego komfortu nie ma, ale czapraczki są.
lillid
w takim razie niefortunnie sformułowałaś swoją myśl.

Bo mój koń, rekreant bez predyspozycji, bardzo dużo zyskał na mądrym i dobrze prowadzonym treningu.

I uważam że każdy koń niezależnie od wartości i prezencji, zasługuje na to by ktoś mądry pokazał mu jak prawidłowo używać ciała i jak wygląda prawidłowy kontakt.
Mnie bardziej niż eskadroniki zamiast treningów drażnią eskadroniki zamiast zbilansowanego żywienia, dopasowanego sprzętu, diagnostyki i leczenia.


Niefortunnie? Jak ktoś przeczytał tylko ostatnie zdanie, to może i tak...
Ani słowa o wartości konia, prezencji ani predyspozycjach!
Napisałaś:
Tak naprawdę trening jest OSTATNIĄ rzeczą, jakiej te konie potrzebują.
więc założyłam że odnosisz się do postu karolina_
Chodzi o zjawisko w malym sporcie, gdzie koń za +/- 10 tys (często bez talentu i/lub z wadami budowy które utrudniaja trening) jest ubierany w najnowsze eskadroniki, a jezdziec ktory sie obciuchal zamiast wziac pare treningow jedzie po prostu slabo i mysli ze wszystko jest super a on jest wielki szportowiec.

Bo jeśli nie TE, to znaczy że konie ogólnie, tak?
Nie, napisałam o tym, co mnie bardziej wkurza. Pisząc "te" miałam na myśli konie, które przed trenerem powinien był obejrzeć weterynarz.
Naprawdę nie spotykacie się z trenowaniem (raczej oraniem...) koni, które są po prostu chore i obolałe?
Nie zgodzę się, jeśli koń jest do jazdy, to trening jest niezbędny. Dobrze rozwinięte mięśnie pozwalają na prace pod siodłem bez boku. Dobrze poprowadzony trening wyznaczy granice możliwości konia. Aby jazda była dla konia komfortowa kusi być w treningu.



Nie do końca się zgodzę, że trening zawsze musi być. Zależy czego wymagamy od konia i jakie są nasze umiejętności.
Ja od czasu do czasu mam jazdę z trenerem, ale nie widzę potrzeby stawiania sobie coraz wyżej poprzeczki i przesuwania granicy możliwości konia. Ćwiczymy to co się sprawdza i sprawia przyjemność bo i tak nie idziemy w kierunku sportu.


I zgadzam się z @lillid żywienie u nas to podstawa.
Duża zmiana w jeździe już przez samą zmianę diety...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się