"Nie ogarniam jak..."

Oj Piotrek, ty pragmatyku...  😉
Nie wszystko trzeba zważyć, zmierzyć i policzyć, żeby wierzyć i wiedzieć, że istnieje.
To, że czegoś nie można dotknąć, nie znaczy, że tego nie ma.
Piotrek, masz tabliczki informujące, że jest to produkt z głęboko mrożonego ciasta. Opis brzmi niewinnie 😉 ja dziękuję za mrożonkę chleba z Rumunii, czy gdzie oni aktualnie zamawiają ciasto.
Julie, brawo, właśnie ogarnęłaś "wiarę" 😉


Dzieki, nie mialam czasu sklecic posta z sensem, a tez mnie to ciekawilo jak sie Julie zapatruje na "pewnosc, ze nie ma".

Niekoniecznie trzeba mieć swój ogród, wystarczy trochę świadomości konsumenckiej 😉

Jak kupujesz warzywa? Bo przyzwoity chleb (po ktorym nie ma sie kamienia w zoladku, za to uczucie sytosci na pare godzin i ktory sie nie zsycha po 6 godzinach) mam wyczajony w wielu miejscach ale nigdy nie mam pewnosci co do warzyw.
Piotrek Rzecz się działa na początku lat 90-tych(kamery nie były tak powszechnie dostępne, jak są teraz), nie u mnie, tylko u mojego znajomego, mi opowiedział o tym w roku 2007, gdy od dawna nie był już właścicielem tego mieszkania. Nikt Ci nie każe wierzyć w moją opowieść, ja wiem, kto mi to opowiadał i jakie ma podejście do tego typu spraw.
bobek, u małżeństwa na osiedlu. Warzywa mają z giełdy lub swoje. Część biorę od babci- ziemniaki, cukinię, fasolkę, buraki, groszek, dynie etc. Ale to wiozę samochodem aż ze śląska..
zen, dziękujesz za mrożonkę czy za mrożonkę z Rumunii? 😉
Ha... A ja ok 21.30 poszłam do Lidla. Przed chwilą. Celem zakupu hiszpańskiej szynki. Bo lubię a tydzień hiszpański wszak.
Szynkę nabyłam. Ludzi ZERO.
I leżą crocksy, leżą dresy, pani wykłada nowe. Sobie jedzie z kartonami i dokłada.
Wiec se te crocksy dla dziecka i dla starego nabyłam (dla mnie nie bo wiocha), dresy tez leżały i inne atrakcyjne towary  🏇 🏇
Wydaje mi się, że oni te towary co jakiś czas dokładają. Poszłam w zeszłym tygodniu zakupić portugalskie wino i chorizo. Niestety, nie było ani jednego, ani drugiego. Dwa dni później zupełnie przypadkiem znowu byłam w Lidlu - i co? Lodówki zapełnione hiszpańskimi wędlinami, a regały pełne win. W przeciwieństwie do pierwszych dni tych sezonowych towarów, zainteresowanie ludzi praktycznie zerowe.
Ja pieczywo z marketu kupuje w ostatecznej ostateczności 😉 akurat Lidl smakuje dobrze, ale tych z Kauflandu to nie da się zjeść świeżych a na drugi dzień to porażka. Chleb robimy sami, a 300 metrów dalej mamy prywatną "piekarnie" co sobie babcie na emeryturze siedzą i robią chleb i bułki 😀 sporo droższe
, ale przepyszne i zdrowsze.

Ja ikarinie wierze. Najbardziej mnie przerazila/zadziwila sytuacja w wątku arabskim. Jedna z forumowiczek miała sen o koniu drugiej forumowiczki i napisała żeby go pilnowała.  Kilka dni potem koń wpadł w bagno  😲 wszytsko udokumentowane, poprostu szok.

A żeby nie robić off topu to nie ogarniam jak można leczyć konie przez forum. Ileż to tu czy na facebooku zapytań co robić jak koń ma różne chorobowe objawy. No kurde.  Ja o poradę weterynaryjna zapytałam się tu raz, ale PO wizycie weta. Jak koń miał podane leki i wszytsko zrobione to wtedy się spytałam czy ktoś miał podobnie. A nie zastępować weta ludźmi z forum choćby nawet wetami byli.

Ja ikarinie wierze. Najbardziej mnie przerazila/zadziwila sytuacja w wątku arabskim. Jedna z forumowiczek miała sen o koniu drugiej forumowiczki i napisała żeby go pilnowała.  Kilka dni potem koń wpadł w bagno  😲 wszytsko udokumentowane, poprostu szok.


tak pamiętam, to chyba Wojenki koń wpadł pod lód
i to było w ten sam dzień, rano któraś z voltowiczek napisała, by uważała na konia, a popołudniu wojenka napisała, że miała proroczy sen!

galopada_   małoPolskie ;)
30 lipca 2014 01:43
To można powiedzieć, że ja zabiłam Michaela Jacksona, bo akurat w dniu jego śmierci pierwszy raz w życiu włączyłam całą jego płytę i słuchałam całą noc 😉
galopada, znaczy ten doktor, za Ciebie we więźniu kiblował.  😉 
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
30 lipca 2014 08:05
Nie ogarniam i nigdy nie ogarnę : jak mozna probowac taplac sie w cudzym blasku? Ja tego nie kumam serio
. Takie bezkrytyczne podejscie przetraconego przy porodzie debila, ktoremu sloma z butow wystajei przykladowo : sam mysli ze skoro ma 8 klas podstawowki to mozna go nazywac magistrem.. Jak mozna byc tak ograniczonym pytam no jak? Dawno sie z takim prostakiem zyciowym nie spotkalam.
Dodofon, w którym to lidlu taki spokój?
Dworcika   Fantasmagoria
30 lipca 2014 09:02
cavaletti, Toruń-Batorego,Sz.Chelminska,Poznanska,Lubicka...we wszystkich w CT.
Na obornickiej.
galopada - no widzisz, też miałaś wizję 😀
przetraconego przy porodzie debila

Nie ogarniam, jak można używać takich epitetów, nie zastanawiając się kompletnie nad ich rzeczywistym znaczeniem, tylko hołdując zasadzie "im barwniej, tym dosadniej". No nie ogarnę tego i koniec. Obrażać też można inteligentnie i z sensem.  A można i bez  😂
zabeczka17   Lead with Ur Heart and Ur Horse will follow
30 lipca 2014 16:50
zawsze mozesz dac ignora-> nie krepuj się
A tak na boku uwierz mi to jest i tak jest najdelikatniejsze  stwierdzenie jakie w danym momencie przyszło mi do głowy
BASZNIA   mleczna i deserowa
30 lipca 2014 17:28
bobek, u małżeństwa na osiedlu. Warzywa mają z giełdy lub swoje. Część biorę od babci- ziemniaki, cukinię, fasolkę, buraki, groszek, dynie etc. Ale to wiozę samochodem aż ze śląska..

A Ty wiesz, że na giełdzie to też z "Rumunii" 😉?
[quote author=zen link=topic=95120.msg2149116#msg2149116 date=1406621173]
bobek, u małżeństwa na osiedlu. Warzywa mają z giełdy lub swoje. Część biorę od babci- ziemniaki, cukinię, fasolkę, buraki, groszek, dynie etc. Ale to wiozę samochodem aż ze śląska..

A Ty wiesz, że na giełdzie to też z "Rumunii" 😉?
[/quote]
No wlasnie, tak mnie kiedys oswiecil pan prowadzacy warzywniak, ze to dokladnie te same warzywa co w supermarketach, tzn tak samo hodowane, tylko jeden wytworca wozi na gielde, a drugi ma kontrakt z siecia, a czasami ci sami uplynniaja towar i tu i tu, no i na gieldzie sa warzywa z importu. Oraz kolega jezdzi na gielde z pomidorami ojca i wiem niestety jak one sa dokladnie hodowane, jak widze takie jak on sprzedaje to nigdy nie biore (takie duuuze, regularne i z jasna pomaranczowa skorka) :/ Nie wiem czy to jest regula ale porownujac z tego co mam z wlasnej grzadki, to warzywa male, brzydkie i trwale maja szanse byc mniej sztuczne bo moje bez zadnych nawozow i pestycydow wlasnie takie sa 😀
Facella   Dawna re-volto wróć!
30 lipca 2014 17:55
Ha... A ja ok 21.30 poszłam do Lidla. Przed chwilą. Celem zakupu hiszpańskiej szynki. Bo lubię a tydzień hiszpański wszak.
Szynkę nabyłam. Ludzi ZERO.
I leżą crocksy, leżą dresy, pani wykłada nowe. Sobie jedzie z kartonami i dokłada.
Wiec se te crocksy dla dziecka i dla starego nabyłam (dla mnie nie bo wiocha), dresy tez leżały i inne atrakcyjne towary  🏇 🏇

A weź mnie nie denerwuj nawet  🤬
Chociaż jak u mnie są dwa Lidle na krzyż, to na takie cuda bym nie liczyła.
U mnie też zawsze wszystko jest ale nie kupuję, ja do Lidla tylko po kulki czekoladowe (jestem niestety bardzo wybredna i odkąd zniknęły realowskie jem tylko te w małych opakowaniach z Lidla :/) i po moje kochane Saguaro :P
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
31 lipca 2014 08:10
Toaleta zamykana na klucz, z której korzysta 17 kobiet. Wszystkie wykształcone, mające się za bóg wie co.. poszła, nas%#ła, ale użycie szczotki do wc wymaga chyba posiadania doktoratu.


edit:
Dobrze, że potrafi używać spłuczki.
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
31 lipca 2014 08:12
Oj taaak Jara, oj tak... Znam i również nie ogarniam. Ewentualnie jeszcze osikanie deski klozetowej, bo przecież pocelować ciężko...  😵
[quote author=zen link=topic=95120.msg2149116#msg2149116 date=1406621173]
Warzywa mają z giełdy lub swoje.

A Ty wiesz, że na giełdzie to też z "Rumunii" 😉?
[/quote]

A nawet jak nie, to taka babcia handlująca marchewką może nawozić Bóg wie czym - znałam jeden przypadek, wykorzystania... ekhm... bardzo naturalnego nawozu. W końcu za wywóz szamba trzeba płacić 😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
31 lipca 2014 08:16
JARA, u mnie jest dokładnie tak samo =/ Wszystkie odstawione, makijaż perfekcyjny, ubrania wymyślne, a w kiblu...

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
31 lipca 2014 08:17
Deska jest regularnie olana 😎 papierem też ciężko trafić do wc, a zdaża się i że jak są "rzadkie przypadki" to i w kibel ciężko wcelować i po sobie sprzątnąć.
Obrzydlistwo.

Grunt to po sobie zacierać ślady 😂


A nawet jak nie, to taka babcia handlująca marchewką może nawozić Bóg wie czym - znałam jeden przypadek, wykorzystania... ekhm... bardzo naturalnego nawozu.
Artykuł był w jakiejś gazecie jak to babcie sprzedają "ekologiczne jajka", wsiowe od kury. Kupują w biedronce, zmazują pieczątki i opychają jako wolnowybiegowe 😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
31 lipca 2014 08:20
JARA, u mnie jest dokładnie to samo  😵 Aż chce się zawiesić kartkę  z instrukcją obsługi szczoty.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
31 lipca 2014 08:22
Aha.. i jeszcze mycie rąk jest już chyba passe 😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się