"Zielone" bez granic?

busch   Mad god's blessing.
16 kwietnia 2015 20:41
TheWunia, góry to co innego bo jednak areału raczej zwykle więcej i nie ma takiego zatłoczenia. Dlaczego nie ma niedźwiedzi w innych częściach Polski? Bo tam nie ma na nie miejsca.

nerechta, problem w tym, że jak każdy tak sobie zmieni "sytuację zawodową" na coś nierolniczego bo mu będzie zwierzyna pola plądrować, to nie wiem skąd my żywność weźmiemy dla ludzi.

Ja nie twierdzę, że przeciwnicy myślistwa wyolbrzymiają, ja twierdzę, że nie można być "przeciwnikiem myślistwa" jeśli tylko się przemyśli ten temat. No chyba że przez "przeciwników myślistwa" rozumiemy ludzi, którzy sprzeciwiają się pijanym myśliwym, myśliwym strzelającym do zdrowych zwierząt zamiast chorych itd. Bo samo myślistwo, w znaczeniu - kontrola populacji zwierząt - jest nam po prostu potrzebne. Z prostej przyczyny, że my jesteśmy JEDNYM Z GATUNKÓW konkurujących o limitowane zasoby i to jest gra o sumie zero. Albo będzie więcej dla nas, a mniej zwierząt, albo będzie więcej dla zwierząt, a mniej dla nas. I to mniej w znaczeniu żywności i podstawowych zasobów.

buyaka, oczywiście, że wyolbrzymiam - każdy scenariusz jest wyolbrzymieniem, bo zakłada rezygnację z myślistwa, a na to się nie zanosi. Ja tylko staram się udowodnić, że nie możemy po prostu zrezygnować z myślistwa - nie bez poważnych konsekwencji. Możemy zrezygnować ze złego uprawiania myślistwa.

Jeśli uważasz, że przeoczyłam jakąś możliwość, to bardzo chętnie posłucham - jak nie limitować pogłowia zwierząt bez konsekwencji, o których piszę?
Teraz wyrazilas sie spokojnie i rzeczowo - i ujelas sens bycia przeciwnym polowaniom i mysliwym. No o to chodzi wlasnie, bo o co innego? Powinien byc rozsadny system kontroli populacji a zajmowac sie tym powinni wyksztalceni lesnicy, a nie kto ma ochote i chce sobie postrzelac.

buyaka to bylo troche z przekasem, tak uwaza wielu revoltowiczow...
busch   Mad god's blessing.
16 kwietnia 2015 21:11
nerechta, odniosłam się do postu TheWuni, która pisała, że nie rozumie dlaczego trzeba mieć jakiś powód do nielubienia myślistwa, bo "chodzi o sam fakt". Zresztą 'zieloni' też zwykle swój sprzeciw ujmują w formie raczej absolutnej - jako sprzeciw wobec śmierci zwierząt, a nie wobec złego planu strzelania do zwierząt.
Obawiam się, że jeśli nie byłoby przeciwników myśliwych to byłoby jeszcze gorzej niż teraz.
Nie jestem przeciwnikiem kontrolowania liczby gatunków, ale myślistwa tak. Juz wyjaśniam. Myśliwskie przepisy jak dla mnie są bardzo mocno niedopracowane i choć próbuje się je zmieniać to żadna ustawa nie przechodzi. Polowanie 100 metrów od budynków, możliwość wchodzenia myśliwych na twój teren bez jakiegokolwiek pytania i tam strzelania, nie wiem jak z karami za odstrzal złego zwierzaka, ale skoro w necie jest mnóstwo zdjęć pokazujących zabite całe lisie nory, albo małe dziki to jednak sie to dzieje, polowania z psami, dzieci na polowaniach - dla mnie te rzeczy są kompletnie nie dopuszczalne, a legalne lub wiążące się z zapłatą grzywny.
A, że drażni mnie niesamowicie chwalenie się co to się nie zabiło to już niestety mój problem i unikam takiego towarzystwa jak ognia, bo wtedy mam ochotę im coś zrobić.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 kwietnia 2015 21:53
TheWunia mylisz pojęcia myślistwa i kłusownictwa.
Być może, ale mam nadzieję, że myśliwi tego nie mylą..
Kurcze, jestem niemal pewna, że minimalna odległość użycia broni palnej od zabudowań to 200 m, a nie wiem czy nawet nie 500.
Kurcze, jestem niemal pewna, że minimalna odległość użycia broni palnej od zabudowań to 200 m, a nie wiem czy nawet nie 500.


EDIT mój błąd- 200 m to przy okazji psów
http://www.lowiecpolski.pl/index.php?p=Prawnik&nr=201002&o=51
Są też psy zdziczałe, celowo spuszczane, głodne. Atakują zwierzęta domowe. I jakoś wtedy ratowników nie ma, gmina udaje, że sprawa do niej nie należy. Poznałam niedawno poszkodowane zwierzaki i pośrednio byłam świadkiem ich cierpień i konania. W takich przypadkach marzy się o "zielonym panu" z wielką strzelbą.
Problem jest taki, że opisywane są tu wydarzenia skrajne, które wielu myśliwych również by nie zaakceptowało. To tak, jakby przez pryzmat rodzin patologicznych oceniać całe społeczeństwo. To nie jest jednolite środowisko. I myśliwy a kłusownik to dwa odrębne gatunki 😉
Myślistwo jest nam potrzebne, i czego chyba nikt nie zauważył tutaj - to koła łowieckie płacą rolniką odszkodowania za zniszczone plony. To również koła łowieckie walczą z kłusownictwem - jeśli kogoś razi strzelanie do zwierzaków, niech nie próbuje nawet dowiedywać się jak działają wnyki. Koła łowieckie odbudowują populację zajęcy, która jest nikła, m. in. przez lisy, których jest zatrzęsienie. I dziki. Tak, dzik cóż, zeżre wszystko, łącznie z małymi sarny świeżo po wykoceniu czy zajączkami. Szaraki mają lepiej, bo mają norki. Sarny niet i taki dzik potrafi przyfilować matke, która idzie rodzić. Natura sama w sobie bywa okrutna.
Karmiska wg. przeciwników myślistwa tworzone żeby tam ubijać dziki mają na celu m.in. trzymanie chociaż części zwierzyny z dala od pól i terenów zamieszkałych. Każde koło dostaje od nadleśnictwa wytyczne, co do zwierząt do odstrzału - i tą ilość danej zwierzyny musi odstrzelić lub płaci grzywne. Część z upolowanej zwierzyny koło musi oddać do skupu. Zwykle są to najgorsze sztuki (dlatego nie tykam dziczyzny w restauracji/sklepie). Nie ma się też co dziwić, że człowiek, który pakuje kupe kasy i czasu w myślistwo ma czasem ochote upolować jakiś normalny okaz w celu konsumpcji 😉
Jeśli uważacie, że myśliwym zostaje "kto ma ochotę i chce sobie postrzelać" i pewnie jeszcze po prostu sobie idzie do lasu i od tak strzela to gratuluje braku znajomości tematu  🙄 Ja nie twierdze, że jest wszystko super, cacy i poprawnie, ale taką samowolką to zdecydowanie nie jest. Jest pełno procedur, związanych z pozwoleniem na broń, dołączeniem do koła i samym polowaniem.
Że, jak TheWunia zauważyła są zdjęcia to się dzieje - ano dzieje. I jest karane - zakazem polowań, wydaleniem z koła. Zwykle łowczy koła i koło samo osądza część przewinień. Niestety, tu tak trochę opiera się to na przepisach wewnętrzych - ja na polowaniu dzieci nie widziałam i ogólnie nie do pomyślenia była taka opcja z ich obecnością, gdzieś indziej widać ktoś to akceptuje. Na lisy można polować bez ograniczeń i jest to umotywowane. Jeśli chodzi o dziki - to sezonowo i określone katygorie: lochy, odyńce, przelatki; w różnych okresach. Na warchlaki się nie poluje. Zwierzyna płowa - również sezonowo i z dodatkowymi wytycznymi jeśli chodzi o rogacze od leśnictwa z danego terenu. Sezony ustala się odgórnie, ilość sztuk do odstrzału poprzez leśniczych z danego terenu.
Jeśli chodzi o psy - są to psy szkolone do swojej pracy i mają 3 podstawawo zadania: wypłoszyć zwierzyne na polowaniu zbiorowym, dojść rannego postrzałka lub zgłosić martwego (czasem zwierzak przebiegnie jeszcze nieco w szoku po strzale). I nie widze nic złego w takim wykorzystaniu psów. Raczej uważam, ze lepiej z pomocą psa skrócić cierpienie tego rannego stwora, czy znaleźć martwego, niż zostawić. Takiego węchu jak psy nie mamy i one są tutaj niezastąpione. Opieka nad takimi psami to kupa roboty - szkolenie, codzienny ruch, zbilansowana dieta. Taki pies inaczej szczeka na każdego zwierza, inaczej na padłego, inaczej na rannego, przyjmuje określone pozycje w określonych sytuacjach itd.

I powiedzcie mi, ile winy myśliwych w tym że przepisy w naszym kraju są takie, a nie inne? Bo to tak jakby dziedzina polityków bardziej...
1. Mnie dziki "jedynie" niszczą ruń pastwiskową. A że glebę mam (wciąż, choć z roku na rok lepiej...) ubogą, to niszcząc ją, de facto unicestwiają całą pracę jaka przez tych parę lat w dany kawałek włożyłem - trawa na buchtowisku odrośnie dopiero za kilka lat (zakładając, że w międzyczasie nie zbuchtują po raz kolejny - one lubią wracać w te same miejsca, co może i lepiej, bo przynajmniej obszar zniszczeń nie taki wielki...). Mogę z tym żyć. Ale mój sąsiad, któremu jednej nocy wybrały świeżo zasiane nasiona kukurydzy z 3 hektarów..? Pola ogradza się pastuchami, pilnuje w nocy, w ostateczności - prośbą i groźbą przymusza myśliwych, żeby się od czasu do czasu pojawili. Niewiele to pomaga. Straty z roku na rok rosną. Jeśli zatem mam jakieś pretensje do myśliwych to nie o to, że zabijają zwierzęta - a o to, że zabijają ich zdecydowanie za mało. W dodatku padamy wszyscy ofiarami biurokratycznej inercji (nie chcę używać terminu "spisek zielonych" - ale sąsiedzi nie są tak powściągliwi...) przejawiającej się chociażby tym, że od prawie 50 lat wciąż kontynuuje się tzw. "program re-introdukcji bobra", choć doprawdy trudno o rów melioracyjny bez żeremi i tam! To samo dotyczy "programu szczepienia lisów przeciw wściekliźnie". Lisów jest tak wiele, że prawie już nie ma przepiórek, kuropatw i zajęcy. A ze dwa lata temu wyjąłem taką szczepionkę z pyska źrebięciu, bo samolot leci, nie patrzy i zrzuca na ślepo, także na moje pastwiska...

2. Gorsi od dzików są tylko grzybiarze. To tak gwoli sprawiedliwości. Grzybiarze biorą wszystko, co im się pod ręce nawinie. Bieliznę ze sznura. Innemu (niż ten od kukurydzy i dzików) sąsiadowi wybrali do cna 2 hektary marchewki, tylko natka została, powsadzana w ziemię. Tak więc moje hasło brzmi: "dziki na stół - grzybiarze do domów!"

3. Tzw. "ochrona zwierząt" realizowana jest dokładnie taką samą strategią jak "walka o prawa człowieka" czy o "wyzwolenie kobiet". Czyli - metodą salami. Drobnymi kroczkami demontuje się to, co ledwo pokolenie czy dwa pokolenia temu było rzeczą oczywistą i naturalną i czego nikt by się nie odważył kwestionować w obawie, że zostanie co najmniej wyśmiany. Zabijanie to rzecz najzupełniej naturalna. Nie można żyć nie zabijając. Oczywiście, podobnie jak pewna indyjska kasta, której członkowie nie chcąc mieć nic wspólnego z uprawą roli (pług zabija - zawsze - a ile zabijają środki chemiczne..?), hodowlą czy temu podobnymi krwawymi zajęciami, zostali co do jednego bankierami - można się samooszukiwać i po prostu udawać, że nas to nie dotyczy. Ale to zwykła hipokryzja. KAŻDY weganin czy wegetarianin to podły hipokryta i nikt więcej. Rzekłem!

4. W ramach "metody salami" przebąkuje się tu i ówdzie o wdrożeniu "programu re-introdukcji wilka". Ojciec, który niedawno mnie odwiedził twierdzi, że w Borach Tucholskich już nie ma saren. Re-introdukowane na Pomorzu wilki wszystkie wyjadły, przetrwały tylko te, które trzymają się blisko ludzkich osiedli. Głodne wilki też podchodzą coraz bliżej - bo jakie niby mają inne wyjście? Otóż, jakem człek zgodny i spokojny tak zapowiadam, że jeśli wilki przekroczą Wisłę - będę strzelał. Nie do wilków bynajmniej! Do zielonych! Są granice, których przekraczać już nie można. No pasaran.

5. Nie lubię spokojnych i kulturalnych dyskusji. Prowadzenie dyskusji z ideowym wrogiem, którego jedyne miejsce jest pół metra pod ziemią w sposób spokojny i kulturalny stwarza fałszywe wrażenie jakiejś wspólnoty. Takiej wspólnoty nie ma. "Obrońcy zwierząt", podobnie jak "bojownicy o prawa człowieka" i cała reszta tej zielono - czerwono - tęczowej hołoty zasługują li i jedynie na to, żeby ich pozamykać w psychuszkach - w najłagodniejszym wypadku, rzecz jasna. Jeśli kogoś niniejszym uraziłem albo zszokowałem, to uprzejmie donoszę, że taki właśnie był mój zamiar. Albowiem sensowną odpowiedzią na "metodę salami" jest tylko i wyłącznie szok. Dopiero szok pokazuje, jakeśmy daleko już zaszli w tej całej "drodze postępu"... I może ktoś właśnie zszokowany - pomyśli..?
Oj, mocno przeceniasz siłę rażenia swoich wypocin 😉.
O tym, że nie potrafisz rozmawiać z osobami o przeciwnych do twoich poglądach  wiadomo nie od dziś. Arogancja, agresja i ograniczenie, które biją z twojego wpisu nie szokuje mnie, gdyż jest nieodłączną cechą ludzi, którzy zakładają, że świat powinien wyglądać tak jak oni sobie życzą i żadne rzeczowe argumenty nie pobudzają ich choćby do refleksji.
Nie mam złudzeń. Mentalności "ołowianych głów" nie zmienisz rozmową, konieczne są zmiany przepisów i ich egzekwowanie. Może w kolejnym, albo jeszcze kolejnym pokoleniu coś drgnie.
Na razie to dziki kraj.
dempsey   fiat voluntas Tua
17 kwietnia 2015 13:42

Najchętniej w pobliżu punktów egzekucyjnych potocznie zwanych ambonami.



polecam może sprawdzić PRAWDZIWE znaczenie niektórych słów:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Egzekucja
a tak wygląda egzekucja
http://goo.gl/0hshQz

słowo to nigdy nie oznaczało i jak do tej pory nie oznacza odstrzelenia zwierzęcia, upolowania zwierzęcia, uśmiercenia zwierzęcia, uśpienia zwierzęcia, uboju zwierzęcia ani zabicia zwierzęcia
jest to słowo odnoszące się do działań człowieka wobec człowieka
i wplatanie go w tekst dotyczący zwierząt jest co najmniej zastanawiający

jkobus nie ogarniam jak można nazwać holota osobę, której chodzi tylko o życie innych istot, które w obecnym świecie same sobie rady nie dadzą. W związku z tym nie mam zamiaru w ogóle rozważać tego co piszesz. Mnie interesuje jednak rozmowa jaką może przeprowadzić inteligentny człowiek z  jakąkolwiek inną osobą niezależnie od poglądów. A wyzywanie, bo ma się inne zdanie to żenada.

keirashara odnośnie ostatniego zdania to o ile internet nie kłamie to zieloni się mocno ubiegają o zmianę przepisów a nie politycy, a myśliwi się nie zgadzają. Szczególnie o to polowanie na prywatnym terenie i odległością od zabudowań.

A co do psów. To jednak nie mogę zaakceptować ich szkolenia i zawodów. Przerażony lis lub inne zwierzę scisniete w małej klatce pod ziemią i rozszczekane, podgryzajace je psy to nie jest coś godnego zaakceptowania. To co ty piszesz jest ok. Ich rola jako szukanie martwych, rannych zwierząt to ok, ale jako gryzacych przerażone zwierzę (tu mowie o filmikach z netu, wiec jaki to jest odsetek nie wiem ) , albo oszczekujace je w klatce to nie.
Zwierzęta muszą być zabijane, bo chyba nikomu na rękę nie byłoby masowe ludobójstwo, a to jedyne co by mogło ten proceder na jakiś czas zatrzymać. Ale poprostu nie mogę zrozumieć jak ktoś może się tym chwalić, nazywać pasją i robić to z ochotą, a nie jako obowiązek. To mnie przeraża
Komuniści też początkowo domagali się tylko tolerancji dla swoich poglądów i swobody ich głoszenia, nie bez powodzenia posługując się przy tym charakterystycznym moralnym szantażem: chcemy z całą pewnością dobrze, to i jesteśmy dobrzy!. Otóż to nieprawda. Nie ma niczego gorszego na tym łez padole niż dobre intencje. Moralnym szantażom ze strony takich co to "chcą dobrze" ulegać w żadnym razie nie wolno - kończy się to zawsze w ten sam sposób!
. KAŻDY weganin czy wegetarianin to podły hipokryta i nikt więcej. Rzekłem!
wybieranie mniejszego zła hipokryzją 🤣 ? Pokrętna ta ,,logika".
TheWunia - jakie rozszczekane psy nad lisem w klatce  😲 Może mniej internetów, a zobaczenie jak ktoś szkoli psy na żywo? Nie mówie złośliwie. To jest naprawdę jakiś wyjątkowy odsetek, to co jest na tych filmikach. Ja szkoliłam takie psy. 6 ich mieliśmy. Jedyne co mogło budzić kontrowersje to obroża elektryczna, ale te psy mają instynkt niesamowity i czasem trzeba wstrząsu, żeby ogarniały, że "wróć" to "wróć"... i sam smakołyk za powrót nie zawsze wystarczał, trzeba było na początku mieć jeszcze opcje zabezpieczającą (bo nikt z psem na smyczy całego lasu i polowania nie przebiegnie, muszą na 100% reagować na komendy), szkoliło się na komendy, one nie potrzebują pokazania, że dzika się goni. Tu instynkt wygrywa. Pierwsze psy leciały na czystym instynkcie, potem młodsze biegały ze starszymi, więc i instynkt, no i przewodnictwo. Na lisy to ich nigdy nie goniliśmy, bo to niebezpieczne i bezsensowne (od cholery lisów ma wścieklizne i inne choroby, potrzebne mi, żeby mi psa pogryzło rude draństwo). Wiedze jak te psy wyszkolić zdobywaliśmy przez doświadczenie innych i literature.

I to mnie wkurza - wrzucania przez zielonych takich filmików, które ukazują patologie, skrajna patologię i podpisywanie ich jakby to było normą. I nie wiem kto głupszy - osoby nagrane, czy wrzucający. Dla mnie jest to jeden z powodów bycia w opozycji fundacją i zielonym - bo to takie oszołomstwo i ściema.

I znowu - nie generalizujmy myśliwych, ze wszyscy są przeciw przepisą. Z resztą - nikt się na większy podatek dobrowolnie nie zgodził, a podnieśli. I jakoś myśliwych z pikietą pod sejmem nie widziałam. Pytanie, jak wygląda ta ustawa, jaką proponują "zieloni" i czy ma sens, czy jest bajdurzeniem panienki z miasta o tym jak polowanie ma wyglądać.
Mała dygresje - zielony jest kolorem myślistwa i strasznie sie czasami z przyzwyczajenia gubie wątek, bo nie wiem, czy zieloni to zieloni czy myśliwi  😂

Rozumiem, że nie akceptujesz myslistwa jako pasji. Uważam, ze jest to ok. Tylko... jest wiele pięknych tradycji w nim - ktoś wspomniał o indianinie przepraszającym ducha. W myślistwie jest coś takiego jak "ostatni posiłek", kiedy układa się do ust zwierzaka gałązkę z liśćmi np. Sam patron myślistwa - św. Hubert. Jego legenda mówi o tym, że bezsensowne zabijanie jest złe. Jasne, są ludzie, którzy lubią strzelać, ale nie wszyscy. Ja sama, jako ktoś, kto był powiązany z tym środowiskiem krzywo na ich działania i nie, nie podobało mi się to. Z drugiej strony, jak polują pasjonaci, to oni większą dbałość przykładają do ćwiczenia celności, sprawienia, zeby jak najwięcej z martwego zwierzęcia uzyskać mięsa itd, więc lepiej wykorzystują jego śmierć, niż ktoś, kto będzie to robił z urzędu i z konieczności 😉 Jak dla mnie, to takie mniejsze zło, ale jest to moja subiektywna ocena.
A jak sprawny jest aparat urzędowy w sprawie dzikich zwierząt pokazuje problem dzików w miastach - bo teren miasta jest miasta i powinien byc wet ze strzelbą z pociskami usypiającymi. I te zwierzaki w myśl ustawy powinno się wywozić. I... weta ani strzelby ni ma, ni było i kij wie kiedy będzie i czy w ogóle. A dziki są i śmiało sobie dreptają po chodniku, grzebią w śmietnikach, podchodzą pod bloki i domy.
kereisha o tych psach to nie wyniosłam z jakiś fanatycznych grup, ale z naszej re-volty odnośnie szkolenia jack rusellów w psim wątku.

Jesteś jedną z bardzo niewielu osób, które mówią tak rzeczowo odnośnie czegoś czemu się sprzeciwiam i kompletnie mnie to nie złości, a czytam z uwagą i nawet rozumiem te argumenty i łagodzą one mój pogląd na sprawę  :kwiatek:


jkobus nie ma nic gorszego niż dobre intencje? O czym Ty w ogóle mówisz? To lepiej mieć złe intencje?  🤔
TheWunia - ja jack rusellów widziałam więcej przy koniach niż na polowaniach  🤣 Nie no, serio. Może z raz czy dwa widziałam jack rusella na polowaniu. Przeważają raczej  wszelkiej maści i narodowości gończaki, posokowce i wyżły. Widzi się ogary, jaggteriery, foksteriery, teriery walijskie, karleskie psy na niedźwiedzie, bloodhoundy, nawet labladory. Jack rusell terrierów nie bardzo, szczególnie, ze zmieniły się tendencje polowania - mało kto idzie w kierunku lisów, więc i psy dobiera się bardziej pod zwierzyne płową i dziki lub wszechstronnie. Zajęcy u nas mało jest, kuropatw to samo. Może gdzieś za granicą, może w innych rejonach Polski polują, ale ja je widze częściej jako domowych pupili - tak jak beagle 😉
Zgodnie z dobrze udokumentowaną i sprawdzoną zasadą, iż ludzkie wysiłki ZWYKLE przynoszą efekty albo całkowicie nieoczekiwane, albo zgoła dokładnie przeciwne zamiarom - tak, zdecydowanie bezpieczniej czuję się w towarzystwie takich ludzi, którzy mają wobec mnie złe intencje. A najlepiej żadnych. A jak ktoś chce dla mnie samego dobra, to od razu ciarki chodzą po plecach...
Mieszkam nie az tak daleko od Białowieży i co raku robimy tam rajdy i tam też są wilki. I to rzekomo całkiem sporo. I choć byłam tam kilkanaście razy to niestety żadnego nie spotkałam. Bo one sa dzikie i się człowieka boją i atak jest dla nich ostatecznością.
One są dzikie tak trochę. Tzn. są na tyle oswojone, żeby bać się ludzi. Plus mają co jeść, bo populacja innych zwierząt jest sztucznie regulowana. Problem to się zaczyna jak drapieżniki co jeść nie mają i wychodzą w poszukiwaniu łatwiejszych (albo jakichkolwiek) łupów.
No i drapieżniki jak już spróbują to szybko się uczą, że krowę z ogrodzonego pastwiska, albo kurę z kurnika łatwiej wyciągnąć niż capnąć np. sarnę, która ucieka.

Polska to nie Kanada gdzie są parki narodowe wielkości naszego kraju i szosą przez las można jechać 3 dni samochodem... BTW, części parków narodowych tam jest zalecenie noszenia broni do obrony przez zwierzyną.

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 kwietnia 2015 18:22
Nie ma się też co dziwić, że człowiek, który pakuje kupe kasy i czasu w myślistwo ma czasem ochote upolować jakiś normalny okaz w celu konsumpcji 😉


Dokarmiam ptaszki w karmnikach zimą, zbieram jedzenie dla zwierząt w schroniskach, mam kota w którego pakuję kuuuuupę kasy, ale jakoś nie mam parcia na mordowanie tych zwierząt.

Poza tym, to nie są OKAZY. To są ZWIERZĘTA.
Zgodnie z dobrze udokumentowaną i sprawdzoną zasadą, iż ludzkie wysiłki ZWYKLE przynoszą efekty albo całkowicie nieoczekiwane, albo zgoła dokładnie przeciwne zamiarom - tak, zdecydowanie bezpieczniej czuję się w towarzystwie takich ludzi, którzy mają wobec mnie złe intencje. A najlepiej żadnych. A jak ktoś chce dla mnie samego dobra, to od razu ciarki chodzą po plecach...

Ja też! Ja też! Zgadzam się z każdą literką!
Averis   Czarny charakter
17 kwietnia 2015 18:36
Kto doczytał więcej, niż trzy zdania z jkobusa ręka w górę.

Nie do końca rozumiem, jak można być przeciwko myślistwu i jeść mięso. To jest dla mnie fenomen. Mięsa nie jem, ale to nie o to nawet chodzi. Jakby tak na to spojrzeć, to jeleń przed śmiercią ma milion razy lepsze życie, niż krowa przed pójściem na rzeź. Że jeleń ładniejszy i  bardziej majestatyczny? Z jednego i drugiego jest kiełbasa. Tylko że po tę z jelenia ktoś musiał się pofatygować do lasu, a ta z krowy leży w markecie na drugiej półce od góry. No i nie ma głowy. Ale i to i to jest zwierzęciem. I oba zostały zabite w mniej lub bardziej okrutny sposób.
Ja mięso staram się jeść tylko podczas miesiączki. W innym wypadku mój organizm nie daje rady i zdarzyło mi się zemdleć. Dlatego narazie ide na takie ustępstwo w jego strone.
Mam o tyle szczęścia, że mieszkam w takim regionie, że mięso mamy "swojskie". Zdaję sobie sprawe, że te świnie które jeżdże i karmie marchewkami kiedyś trafią na talerz, ale nie jest to jakas fabryka przemysłowa, one sobie często wychodzą na dwór, razem z krowami i kurami. I takie mięso jeszcze jest całkiem ok, że tak powiem, ale jakieś wędliny z marketu to nie..

A to, że za żadne skarby nie tkne dziczyzny jest tylko w głowie. Wiem, że on miał lepsze życie, przed śmiercią męczył się krótko (oby), ale poprostu nie. Porównam to do koniny, koziny albo królika, wewnetrzne przekonanie wbrew logice i tyle.
Averis   Czarny charakter
17 kwietnia 2015 18:50
TheWunia, trochę mnie zszokowałaś, że własnoręcznie karmiona i znana świnia jest "bardziej ok mięsem", niż anonimowy jeleń z lasu. Fakt, to naprawdę wbrew logice 😉  Cóż, świnie i krowy nigdy nie słynęły z dobrego PR.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 kwietnia 2015 18:52
Averis, pomijając wszystko, jedna prosta różnica. To nie jest zabijanie dla jedzenia. To zabijanie dla samej, czystej radości zabijania.
Jest zabijanie dla jedzenia! Jest!
Ha!Ha! Wyjdę na krynicę cytatów panów myśliwych, bo jakoś ostatnio dużo mam z nimi kontaktów.
I kolejny pan i znów rozmowa na temat krytyki tego środowiska. I pan mnie zaskoczył. Otóż pan i jego rodzina je tylko dziczyznę  (z mięs), bo pan tak protestuje przeciwko przemysłowemu tuczowi zwierząt.  🤔
Powiedział, że zwierzę w lesie sobie żyje, mnoży się, skubie listki i ginie znienacka, nawet tego nie zauważając. A tucz przemysłowy to zło. I pan się nie tyka. I przyrodę wspiera.
No, takie też są postawy.
Averis   Czarny charakter
17 kwietnia 2015 18:59
Strzyga, wszyscy myśliwi, których znam zjadają to, co upolowali. A czy te tysiące świń, które są przemysłowo zabijane są tak naprawdę zabijane dla jedzenia? Biorąc pod uwagę ile jest ton nieprzejedzonej i wyrzucanej żywności? Czy mięso w hamburgerach je się dla jego wartości odżywczych, czy może dla samej przyjemności jedzenia? A skąd wiadomo, że rzeźnik nie został rzeźnikiem, bo lubi zabijać? Przecież ktoś te wszystkie kurczaki, świnie i krowy musiał porazić prądem/ poderżnąć im gardła. Tylko robi to w imieniu kilkuset ludzi. Może gdyby rzeźnik było stać, to byłby myśliwym, ale woli bardziej stacjonarny tryb pracy i jak zwierzęta same podchodzą pod nóż? Szczerze? Przy całym moim wegetarianizmie już wolę tych, którzy sobie mięso upolowali i spojrzeli w oczy zwierzęciu, które zabili. A nie zostawili mokrej roboty anonimowemu panu w anonimowej rzeźni.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
17 kwietnia 2015 19:04
Averis, widzisz, sprowadzasz to do absurdu.
Rzeźnik ma taką pracę, nie zabije 300 świń więcej bo lubi. Nie stwierdza, że dziś idzie, bo ma fajny humor i zabije sobie świnki. Idzie, bo taka jest praca. Czy ją lubi czy nie.

Natomiast dla myśliwych zabijanie jest pasją i hobby. Idą zabijać, bo lubią. Jak nie mają ochoty, to nie idą zabijać.

Oczywiście ubój przemysłowy nie jest cudowny. W ogóle gospodarowanie żywnością jest koszmarne w "cywilizowanych" krajach.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się