Seksmisja czyli wszystko o ogierach

[quote author=Murat-Gazon link=topic=99319.msg2515071#msg2515071 date=1458309801]
trusia masz rację. Tylko tak z obserwacji wynika mi, że niektóre stajnie bywają niedostosowane do ogierów, bo... właściciel ogiera ma to w nosie. Nie ma osobnego, bezpiecznego padoku, żeby mógł wychodzić, albo męskiego stada, do którego można spróbować go dołączyć? Eeee tam, to ogier jest, nie musi wychodzić. Albo wychodzi, na godzinę rano i na godzinę wieczorem, przed/po innych koniach.
Jak miałam ogiera przez pół roku pod opieką i nie było możliwości wypuszczania go nawet obok innych koni, bo rozwalał wszystkie ogrodzenia, żeby się do nich dostać (mimo że były dwa duże pastwiska i jeden padok przed domem), to z właścicelem stajni rozwiązaliśmy to w taki sposób, że ogier był na dworze w godzinach mniej więcej od 19 do 10 rano, czyli przez całą noc, a dzień spędzał w stajni. Tyle że był to akurat typ totalnie nieprzejmujący się samotnością, zostawał sobie w pustej stajni i drzemał, a na pastwisku również nie zależało mu na towarzystwie. Ale to też nie zawsze jest rozwiązanie, bo nie każdy koń zostanie sam, jak również nie każda stajnia zgodzi się puszczać jednego konia nocą.

... i dyskutowałabym, czy klaczami nie rządzą hormony 😉
[/quote]

Mój ogier kiedyś skakał siatki 180 cm, zdarzyło mu się również przeskoczyć przeze mnie w trakcie zamykania padoku. W rękach uniesionych nad głową miałam drąga służącego za bramkę, więc skoczył prawie 2,5 metra. Wyskakiwał też z boksu na korytarz 🙂 Ale mu przeszło, teraz wystarczy mu sznurek do kolan i brak jakiś prowokujących sytuacji i grzecznie będzie respektował ogrodzenie. Moja znajoma, zresztą użytkowniczka tego forum, miała wałacha skoczka, którego nie mogła wypuszczać nigdzie, bo skakał wszystko co napotkał na drodze, nie wystarczało mu jedno ogrodzenie 😉 Chcę przez to napisać, że to, że koń wyskakuje lub nie nie ma nic wspólnego z jego płcią.
Co do klaczy i hormonów - ja nigdy nie szprycowałam konia na zawody, a konkursy na styl robiłam na 1,5 punkta, mimo, że dzień wcześniej koń krył. Znam kobyły co bez Regumate na zawody nie pojadą, bo broń Boże ruja i wpisowe w plecy...
Naprawdę nie uważacie, że zestaw ogier + grzejąca się klacz w pobliżu to coś innego niż wyskakiwanie bo ten czy inny/ta czy inna wyskakuje? Ja cały czas mowię o tym, co ogierowi dyktuje natura. Jasne, że klaczami też rządzą hormony. Wałachami zresztą też, w końcu nie jest to rzadkość, że wałach włazi na klacz. Tyle, że dzieci z tego nie będzie. Moja miala już kilka seks-przygód z wałachami. 

A propos skoków i jajek. Gdzieś czytałam (może była to zmyślona historia) że ogier podczas skoku miał wzwód, zahaczył o przeszkodę i wyrwał sobie prącie. Możliwe to?
trusia, kilka ogierów rozwiązuje problem bo a) wszyscy się z nimi liczą, wiedzą, że to ogiery b) przy kilku ogierach nie pracują laicy.
Jak zgłaszasz do zawodów kilka ogierów, to większe prawdopodobieństwo, że ktoś to jednak zauważy i np. nie wylądujesz na mikro-rozprężalni z dwoma kobyłami w rui.

Ogiery, jak same zauważacie, mają dużą zaletę: dyscyplinują ludzi do zachowań, dbałości i BHP, jaka powinna obowiązywać wobec Wszystkich koni.

Mogłabym odwrócić "zagadnienie", jako że ogiery mają jakiś taki czynnik x, który sprawia, że praca z nimi jest wyjątkowo przyjemna, są przewidywalne w swojej nieprzewidywalności 🙂, jeśli czegoś chcą to chcą Bardzo.:
"Wszystko byłoby ok, gdyby nie te cholerne klacze! Należy kastrować klacze!"
I tak by było, bo klacz potrafi znacznie bardziej dać do wiwatu niż ogier, gdyby nie to, że kastracja ogiera jest w miarę niekłopotliwa, a kastracja (trwała) klaczy - bardzo.
Teoretycznie można sobie wyobrazić świat, w którym nie ma wałachów. Wszyscy mają ogiery. I klacze kastrowane chemicznie, na antykoncepcji. Niemal jak u ludzi 😉

Mnie w ogierach przeszkadzają sytuacje jak opisana przez quantę. Że coś się zadzieje i zonk. Po co narażać siebie i konia, jeśli to nie jest konieczne? I bardzo przeszkadza mi nastawienie: OGIER! Ogier idzie! Gdy rzeczony idzie sobie jak miś, a tu wszyscy bladzi i w popłochu. "Prośby", żeby nie jeździć na placu/w hali "bo kobyły" - czyli problem z grafikiem. Jakieś dziecko uciekające z wrzaskiem, bo ktoś go nastraszył, że "ogier". Itp. Z jednej strony przesadne obawy, z drugiej - skrajna bezmyślność. Jest też coraz mniej osób, które bez kłopotu radzą sobie z ogierami. W sumie z ogierem widzę jeden problem, za to poważny: logistyka. Zacząwszy od drobnej sprawy, jak np. okazjonalny transport na dalszą odległość. Trochę trudno obcego ogiera załadować do koniowozu pełnego "przypadkowych" koni i ruszyć w 1000 km trasę. Ze swoimi końmi można, prawie zawsze. Nie bardzo też odpowiada mi np. czekanie 1/2 h w kolejce do myjki. Tu może miałam specyficzny przypadek: dla mojego samca klacz pod siodłem była "kolegą w trudzie", nie interesowała, ale miło spocona klacz bez siodła pod samym nosem to już co innego. Była też różnica właśnie na korytarzu. Klacze pod siodłem mogły sobie przechodzić bez reakcji. Te bez siodła (a w rui) - nie.

Zapytam właścicielek: Jakieś tipy na współpracę z... ludźmi? Z otoczeniem? Jak sobie radzicie?
Wojenka   on the desert you can't remember your name
18 marca 2016 17:35
Dwa słowa ode mnie.
Pierwsze a propos "waleczności". Bzdura. Ogier z racji swojej natury osobnika, który ma na oku stado i pilnuje go podążając za nim, wcale nie jest wyrywny na rajdzie, żeby się wysforować przed stawkę koni. Dlatego w rajdach jest tak mało ogierów,a nie jak można by przypuszczać, z powodów w obsłudze, czy kłopotów z tętnem. Koń który chodzi rajdy po 120,160 km ma raczej w nosie swoje zachciewajki, wie, że to nie czas i miejsce. Dlaczego w wyścigach płotowych i przeszkodowych, gdzie startują konie starsze nie często można spotkać ogiera? Myślę, że z tego samego powodu.

Jeżeli chodzi o ogiery siejące postrach...Jestem teraz w UAE. Pracuję w stajni rajdowo-wyścigowej. Mamy tutaj też na tym samym terenie szkółkę. Połowa koni w szkółce to ogiery. Ciapciaki rekreacyjne na których jeżdżą małe szkraby w zastępie. Ostatnio, po trzech miesiącach bytności dojrzałam, że największy tuptuś, ulubieniec dzieci ma jajka... I to nie jest wyjątek. One tutaj wszystkie takie. Araby. Gorącokrwiste podobno.
hmmm, prawda z tym, co Wojenka pisze. U nas w stajni ogier zawsze się ociągał na czołowego w terenie, w końcu szedł za klaczami i to mu pasowało. Grzeczniutki.

Jak się założyło go do dyszla to jakby lat mu przybywało i jakby płeć zmieniał. Lejce rzucone, a on sobie stał pod stajnią. Na co dzień jak usłyszał wędzidło, czy zobaczył lonżę ( miał swoją) to ciężko było go uspokoić. Na wybiegu nie chciał do trawy się nawet schylić, biegał, dreptał, tarzał się.
Tu stał obok wałacha, zachowywał się średnio. Teraz stoi u znajomego w boksie pomiędzy klaczami ( ale ma wysokie zabudowane ściany)  i jest jak ciele.
W sumie jak sobie przypomnę, to "nasze" ogiery podczas wyjazdów w teren szły na końcu - najpierw klacze, potem wałachy i dopiero ogiery. A kryjący zawsze zamykał grupę i było to jedyne miejsce w szeregu, które nie powodowało u niego permanentnej irytacji. Może faktycznie coś jest na rzeczy.
Wrócę na sekundę do tego:
Jak wyczują że się ich boisz, albo masz słabą psychikę to cię bez zastanowienia zadepczą w boksie. Poziom Grand Prix wymusza zarówno na człowieku jak i na koniu odpowiednich cech charakteru.
To nie charakter. To łańcuszek pod broda  😁

Przepraszam ale bawią mnie te teorie o sile charakteru. Konie sportowe na pewno są dużo bardziej reaktywne niż rekreacyjne tluczki, ale kurde... Mamy Internet, coraz większy dostęp do wiedzy, rosnaca świadomość koniarzy. A takie farmazony nadal są powtarzane.
Też w sumie nie wiem po co kolejny ogierzy wątek ale zgadzam się w 100% z halo. Z różnych przyczyn jak już pisałam w poprzednim temacie mamy w stajni sporo jak na stajnię rekrecyjno-sportową ogierów. Już pomijam tłumaczenie czemu nie wykastrowane itd to nie moja decyzja, więc proszę też o nie roztrząsanie tej sprawy. Od zawsze byłam wychowana w stajni z tymi ogierami, w porywach było ich nawet 8-10 w stajni licząćej ponad 30 koni, więc 1/3 to ogiery. Od zawsze przez to miało się wpjone pewne zasady BHP i by tak normalne, że aż oczywiste żeby nie stawać innemu koniowi tuż przed boksem na pogawętki (i tu już nie ważne ogier czy nie ogier po prostu było ustalone tak się nie robi i już), nie podjeżdżało się za blisko innych koni, uważało się przy myjce (zamiast stania można iść na trawę i wrócić za chwilę). Takie niby proste sprawy, ale dla nas - wychowanych w tej stajni dzieci - były normalnością. Nikt nie krzyczał uwaga ogier bo na każdego konia trzebw uważać, każdego strefę komfortu uszanować.

Dopier moje zdziwienie było gdy zaczęłam bywać jako instruktor w różnych stajniach, gdize mój przyjazd z ogierem choćby na kilka dni konsultacji czy treningi był wydarzeniem. Uwaga ogier było baardzo częstym powiedzeniem mimo, że nigdy nic nikomu nie zrobił. Ale też podobnie ja się nie mogłam długo przyzwyczaić się w stajniach bezogiero o takiej swobody idę z koniem nie patrzę kto stoi obok, a stanę sobie tu nie patrząc że to tuż pod boksem innego itd dla mnie od razu takie różne zachowania były nie do pomyślenia, więc fakt dla ludzi przyzwyczajonych do tego potem ogier to problem bo uwżać trzeba.

Pamiętam też sytuację gdy na Unisono przed odznaką jeździła dziewczyna - przyjezdna z innej stajni tylko na trening i potem odznakę. Jakoś tak wyszło, że wsiadła po mnie więc nie czyściła i nie przygotowała go sama i dopiero po chwili jak już siedziała wyszło, że to ogier. Uwierzyc nie mogła;d bo zawsze myślała, że ogiery to takie straszne są.

Co do wyjazdów na zawody to fakt, że w kupie raźniej, często jeździmy na zawody z kilkoma ogierami (bywało, że jechały dwa w przyczepie a potem stały obok siebie całe zawody i miały się dobrze!) zwykle mamy całą stajnię namiotową dla siebie lub jej część, jeśli się da to murowaną - kącik gdzie stoją tylko nasze i nie ma żadnych problemów.

Jeszcze co do zachowania w stajni 'mój' ogier długo stał na przeciwko klaczy, korytarz wkurat w tej części stajni jest niezbyt szeroki - tak na półtorej konia i nie było najmniejszych problemów., Mogłam go rozbierać gdy stał w korytarzu tuż przy boksie stojącej na przeciwko klaczy, wystarczyło tylko moje słowo i już nawet nie odwracał głowy w jej kierunku więc naprawdę się da. Co nie zmienia faktu, że pewnie swojego bym kastrowała.
Magdzior, uszanować strefę komfortu każdego konia.
Jak to ładnie nazwałaś. Dokładnie o to by chodziło. Gdyby to było, nie byłoby problemów z ogierami.

Wojenka, no właśnie - gdzie jest sporo ogierów, tam wszystko się układa.
I zdecydowanie sporo na rzeczy jest w tym, że ogier woli mieć oko na całość z tyłu. Z tym że nie każdy. Niektóre mają zajawkę na przodownictwo. Nieliczne, ale są takie. Swoją drogą ciekawe od czego to zależy.
Ogier powinien zachować swój stan tylko wtedy, gdy pełni funkcję rozpłodową. Inne sytuacje to wyłącznie "widzimisię" właściciela a najczęściej właścicielki!
Święte słowa  👍
ano widzimisię, i co? 🙂 Takie samo widzimisię jak to czy koń ma długą czy krótką grzywę, czy chodzi skoki, ujeżdżenie czy w tereny, czy jest golony, derkowany czy full natural. I co w związku z tym? 😀
Sivens - Ok! Tyle,że długa grzywa albo zielona derka nie stanowią dla konia i jego otoczenia zagrożenia (co do derki co już mam wątpliwości ale niech będzie). Niestety ogier z samej swojej natury stanowi potencjalnie zagrożenie dla obsługi, dla jeźdźca i dla innych koni. Tak został w drodze ewolucji skonstruowany i do tego żeby sprawiał zagrożenie przeznaczony. To, że poszczególne egzemplarze różnią się temperamentem, charakterem lub libidem niczego nie zmienia. 
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
19 marca 2016 16:02
Przepraszam, że ja laik totalny śmiem zapytać. To w naturze ogiery stwarzają zagrożenie dla każdego członka swojego stada?

Generalnie, nie wiem czy w drodze ewolucji, czy w innej drodze , to osobniki męskie zostały stworzone po to, żeby płodzić potomstwo z przedstawicielkami płci żeńskiej, to raz. Dwa, u wielu gatunków osobniki męskie służą do obrony, ale nie u wszystkich (np. modliszki).

Ogiery (w stadach dzikich na podstawie obserwacji koni przewalskiego) bywają impulsywne podczas godów, rzadko agresywne. Nawet ustalanie dominacji w stadzie rzadko bywa podszyte agresją, ponieważ agresja często prowadzi do uszkodzeń, a uszkodzenie w dzikim stepie = śmierć. Nie o to przecież (powoływanej przez Ciebie) ewolucji chodzi.
U koni przewalskiego ogiery przez większość czasu są bardzo spokojne, bo są zajęte pilnowaniem swojego stada, znaczeniem terenu i takimi tam męskimi zajęciami. Nawet nie "szefują", bo szefuje samica alfa. Rzeczywiście w razie konieczności to ogier odpiera atak drapieżnika. To ogiery, które już posiadają swój harem. Te nieposiadające łączą się w stada kawalerskie. Ciekawe jakby takie stado kawalerskie było w stanie funkcjonować, gdyby ogiery były stworzone do sprawiania zagrożenia.
Jeżeli ogier, który uważa, że pozostałe konie w stajni to jego stado, którego winien bronić, broni tego stada przed człowiekiem, to generalnie problem jest z człowiekiem, który sprawił, że łogr uważa go za zagrożenie dla całego stada. Chyba, że łogr jest chory na głowę, ale to wtedy trzeba go uśpić, a nie wycinać.
a jeszcze taka ciekawa historia mi sie przypomniała, a propos ogierów w stadzie. Opowiadał ją p. Myśliński, który hoduje hucuły w tabunie.
Na samym początku kupił w Gładyszowie kilka klaczy, które puścił na swoje tereny, wówczas jeszcze nieogrodzone. Po jakimś czasie przywiózł ogiera, zdaje się, że już wcześniej kryjącego, ale nie w tabunie. Puścił go do klaczy i....na drugi dzień zjeździł kilometry szukając go, ponieważ klacze ogiera przegoniły 🙂
ElMadziarra: owszem użyłem kilku uproszczeń w swojej opinii. Potwierdziłaś/łeś moją opinię w swoim tekście. Oczywiście jakość zachowania jest adekwatny do adresata. Np zabawa młodych ogierów polega na symulowaniu ataku na kończyny ( ścięgna ) drugiego ogiera. Zwracam uwagę, ze współczesny model utrzymania koni zdecydowanie odbiega od naturalnych warunków. Załóżmy ze w hotelu X stoi sobie, dajmy na to, pięć ogierów dojrzałych. Właściciel chce je wypuścić na jeden padok - dzwoni do ElMadzarra (nowego klienta) i pyta, czy jej/jego ogier tez może dołączyć do tej grupy? ciekaw jestem odpowiedzi?!  Innym razem ElMadziarra doskonali na czworoboku lotne zmiany co jedno tempo na swoim wronym ogierze, a właściciel stajni prowadzi ogiera wzdłuż długiej ściany w kierunku klaczy łyskające  z oddalonego próbnika. Glosujmy czy jeździec rozstał się z koniem w literce X czy też towarzyszy nadal swojemu rumakowi w potyczce z konkurentem?
Mam nadzieję, że obraziłem nieco złośliwymi przykładami. Widziałem już tyle tragicznych przypadków z udziałem ogierów użytkowanych bez potrzeby (rozpłodowej), ze moja opinia nie wypływa z uporu a jest jedynie przestrogą. Każdy jednak ma prawo wyboru, jest ono jednak ograniczone bezpieczeństwem drugiej osoby jej mienia ( w tym konia).
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
19 marca 2016 20:13
Nie jestem właścicielką ogiera, tylko użytkowniczką.
Innym razem ElMadziarra doskonali na czworoboku lotne zmiany co jedno tempo na swoim wronym ogierze, a właściciel stajni prowadzi ogiera wzdłuż długiej ściany w kierunku klaczy łyskające  z oddalonego próbnika. Glosujmy czy jeździec rozstał się z koniem w literce X czy też towarzyszy nadal swojemu rumakowi w potyczce z konkurentem?
Żaden w miarę rozgarnięty właściciel stajni by tego nie zrobił, a przynajmniej ci, których znam, nigdy by czegoś takiego nie zrobili. Ale może ja mam szczęście do kumatych.
Wspomniane podstawy końskiego BHP się kłaniają.

Załóżmy ze w hotelu X stoi sobie, dajmy na to, pięć ogierów dojrzałych. Właściciel chce je wypuścić na jeden padok - dzwoni do ElMadzarra (nowego klienta) i pyta, czy jej/jego ogier tez może dołączyć do tej grupy? ciekaw jestem odpowiedzi?!
A ja się właśnie zastanawiam, czy tworzenie takich kawalerskich stad w stajniach pensjonatowych nie byłoby jako takim wyjściem z sytuacji? Jak tu zostało napisane łogr może z powodzeniem wychodzić w stadzie z wałachami.

Muszę się zapytać znajomej jak u niej jest to rozwiązane. Ma 70 koni  pensjonacie. Wiem, że ma oddzielną stajnię dla ogierów i oddzielną łąkę. Nie wiem, czy wszystkie jajeczne wychodzą razem. Zapytam.
Pewnie właściciel ogiera tego nie zrobi, ale jedno z dwóch będzie musiało zrezygnować w imię jajek. pewnie możliwe jest wypuszczanie ogierów razem ale najpierw musi polać się krew- jacyś właściciele ogrów muszą to wziąć na klatę (również utratę konia) - w imię jajek. Nie znajduje uzasadnienia dla którego można  ograniczyć dobrostan konia ogiera innego jak rozród. Wszelkie hołdowanie upodobaniom w tym zakresie jest brakiem odpowiedzialności.
Klacz się prosi, z ogierem się negocjuje a wałachowi się karze!
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
19 marca 2016 20:48
Źle piszesz. Ogiera się prosi, a z kobyłą się negocjuje.

Dlaczego uważasz, że stada kawalerskie nie mogą istnieć w harmonii, jeśli istnieją w naturze? Chyba to tylko kwestia stworzenia odpowiednich warunków.

Czy jak włącza się do stada nie-ogierowego nowego konia, to krew się nie może polać. Ba, mało to przypadków, gdy krew się polała i finałem była śmieć kopytnego w wyniku "nieporozumień" w stadzie skompletowanym, stałym i teoretycznie zgodnym?

Zresztą, wątek nie o tym. Wątek o tym, że jest łogr, z powodów takich, czy owakich jajka ma i ma zamiar mieć, więc co to może oznaczać dla właściciela i osób postronnych i jak sobie z tym radzić w różnych sytuacjach stajennych, padokowych i jeździeckich. W tym w stajni pensjonatowej, gdzie i konie i ludzie są różni, w tym ci mało ogarnięci.

Od razu zaznaczam, że opcja wycięcia jajek, czy odstrzału ogra nie będzie tematem naszych dyskusji.
melehowicz ale bzdury pociskasz. Widać, że nigdy nie miałeś do czynienia z ogierami.
melehowicz, gadasz bzdury. Oprócz ewentualnych wypadków, ale nie wiem czy ktoś robił statystyki częstotliwości zależnie od płci. No i jest czynnik ludzkiej głupoty, trudny do zmierzenia.

a) Ogiery jak są w solidnej robocie, to można i na tej samej hali kryć, i będą trzaskać serie lotnych bez zbędnych machnięć ogonem. Chrumkną co najwyżej. Chociaż to (krycie w bliskości pracujących ogierów) mało eleganckie i średnio rozsądne.
Ogiery mogą swobodnie pracować z klaczami. Bywa, że klacz (nie w rui) może być razem w transporcie.
Bardzo fajnie zachowuje się ogier w terenie idąc w towarzystwie zaprzyjaźnionej klaczy. Tak opiekuńczo. Itd.

b)już gdzieś pisałam: był sobie ogier folblut, który był koniem... woltyżerskim FEI.

c) Mój ogier chodził na padok z licznymi wałachami i z młodym fryzem (ogierem). Krew się nie lała. Jeden przypadek obala tezę, że "zawsze", "na pewno".

Nie no, fajnie, że wyraziłeś swoją opinię. Równoważną np. takowej, że w ogóle nie powinno się kastrować samców, żadnego. O antykoncepcję niech się troszczą właściciele klaczy  😀iabeł:

A do klaczy to się pisze podania, proszę państwa.

Nie ma co demonizować ogierów. Owszem, bywają agresywne sztuki - wobec "rywali", ale to jest mały procent. Za to wielce dokuczliwy. Niebezpieczny. Na tyle, że dziś bym powiedziała, że każdego takiego ogiera należy kastrować, jaki by nie był zajefajny, bo cecha wygląda na mocno dziedziczną.

Mit demoniczności ogierów wywodzi się częściowo z SO, gdy stały w boksach/stanowiskach napakowane owsem z wiecznym niedostatkiem ruchu. Dziwnym trafem takie same ogiery w sportowych stajniach w SO były dziwnie spoko.

Mimo to będę namawiać każdego właściciela ogiera, który nie zarabia/planuje zarabiać (a ma szanse) na kryciu/nasieniu, żeby konia wykastrował. Nie dlatego, że ogier to zło. Ani że koniecznie dzieje się mu krzywda. Ze względu na wygodę jeźdźców/opiekunów. I szacunek do własnej pracy z koniem. Ponieważ nikt z nas nie ma wpływu na ludzką głupotę. A zestawienie ludzkiej głupoty z przeciętnym ogierem może być bardziej spektakularne niż z przeciętnym wałachem. Czyli mam taką opinię, że wałach jest bezpieczniejszy - dla siebie samego(!) niż będąc ogierem. To ogiery są zagrożone, znacznie bardziej niż zagrażają. Ten sam koń jako ogier a jako wałach nie zachowuje się jakoś znacząco inaczej. Większa zmiana wynika z wieku, dojrzałości, postępów edukacyjnych konia.
Nie wiem, co to za głupi mit, że ogier nie może wychodzić z innymi końmi, bo je pozabija...? U nas w stajni ogier stoi z wałachem, a na pastwisko lub na spacery w teren często wychodzi w zestawie ogier + wałach + klacz (jeśli klacz się nie grzeje oczywiście). Ten, którego miałam pod opieką, wychodził przez pewien czas w stadzie ogier + dwa wałachy, a u poprzedniej właścicielki miał do towarzystwa drugiego ogiera. W stajni, gdzie jeździłam za pracę, były cztery ogiery, wychodziły w parach ogier + ogier i każda para bardzo się lubiła. U jednej zaprzyjaźnionej właścicielki przez całe lata stały cztery konie w czteroboksowej stajni - dwa ogiery + dwie klacze. I żyły, nie pozabijały się.
Ogier jest stworzeniem stadnym, jak każdy inny koń. Finito.
A jeśli trafiają się egzemplarze, którym "nie da się" dobrać stada? Ano trafiają się, tak samo jak wśród klaczy i wałachów. Ale... osobiście mam taką teorię, że to nie danemu koniowi się nie da, tylko akurat pechowo nie spotkał konia, którego by polubił. Udomowiony koń nie może sobie powędrować w świat szukać odpowiednich towarzyszy, ma wybór ograniczony do tego, co człowiek mu daje. Moja klacz stoi z hucułką, która zanim my przyszłyśmy do pensjonatu, była "stajennym kilerem" - tolerowała jedynie konie ze stada, w którym się urodziła, każdy inny w sekundę budził agresję. Jak zobaczyła moją, to zareagowała tak  😍 Często zapominamy, że możemy wpuścić konia do innych koni, ale nie możemy go zmusić, żeby je polubił i dobrze się z nimi czuł.
Pamiętam, że kiedyś czytałam o eksperymencie?, gdzie wypuścili na jeden padok kilka/kilkanaście ogierów. Chodziło chyba o chów wolno wybiegowy, bo były tam duże wiaty. Generalnie był też film, gdzie na początku było trochę zamieszania i demonstracji siły, a potem te ogiery pasły się razem i drzemały pod wiatą jakby nigdy nic. ktoś może kojarzy i ma link?
melehowicz, ale przecież jak nagle wypuścisz ze sobą obce sobie wałachy czy klacze to również może się polać krew i wcale do tego jajek nie potrzeba. I taki wałach jeśli ma nie po kolei też może dostać nagle świra na widok konia którego bardzo lubi lub bardzo nie lubi - wiec podane przez ciebie, ponoć złośliwe przykłady, dalej nie wykazują jakiejś specjalnej różnicy między ogierem a nie ogierem. Szczególnie wobec tego co wyżej już pisali inni. W każdej z tych sytuacji zagrożenie stworzyłby brak pomyślunku człowieka a nie płeć sama w sobie.
Bo to nieraz groźnie wygląda. Chłopcy się bawią, dębują, a ludzie myślą, że się biją i pozabijają zaraz.

Tu mój młody ze swoim kumplem


Wbrew pozorom raz jeden prowokuje, raz drugi. Jak młody przesadza, to tamten sprowadza go na ziemię. Ogólnie to się lubią, jedzą siano z jednej kupki, itp. Krew się nie lała. Do tej pory odnotowano dwa nieduże otarcia.

Murat-Gazon I one w takim składzie (ogier, wałach, klacz) wychodzą na pastwisko? I nie ma spięć na linii ogier-wałach bądź, że dwa trzymają się razem, a jeden z boku?

Ja bym chętnie chłopakom wpuściła klacz, ale boję się, że się o nią pokłócą. Ona z wałachem się bardzo lubi. Ogiera kochała jak się grzała, teraz pewnie mniej 😀 Nie wiem czy taki skład ma sens. Czy ktoś praktykował i mógłby się wypowiedzieć?
Siwens gdyby chodziły od początku nie byłoby problemu dopóki młody nie zacząłby odkrywać, co ma między nogami. Znam stada, gdzie 3letnie ogiery zachowują się jeszcze jak źrebięta i nie kryją. Ale robić coś takiego jak młody już jest prawie dorosły to nie jest dobry pomysł. Prawie na pewno skończy się to kłótnią między chłopakami, szczególnie że klacz była "tamtego". Ja miałam problem w jednej stajni z dołączeniem mojego wałacha do stada. Stado składało się z kilku klaczy i jednego starego wałacha folbluta. Mój wielki smok wylatywał ze sztachetami przez dziadka. Musiał chodzić osobno.
Natomiast co do padokowania ogierów razem - póki to się dzieje stale od małego - jest możliwe. Pamiętam jak dyr. Orłoś jeszcze w Kadynach brał na odchów ogierki holenderskie. Konie stały od kwietnia do października na kilkunastu hektarach pastwisk z lasem i rzeką. Bez stajni i bez dokarmiania. 17 3-letnich ogierów - smoków. Zachowywały się jak baranki, przybiegały na gwizd. Nie było wśród nich agresji.
Moja koleżanka tak wypuszczała, swojego chyba wtedy dwuletniego ogiera, dwa wałachy i klacz. I było ok. A potem klacz miała cichą ruję i był źrebak.  😁

melehowicz
Do tego, co już wcześniej pisano, dodam tylko, że u mnie bardziej tłuką się klacze i wałachy niż ogiery.

Z ogierami nie ma problemu, problem jest z ludźmi, którzy się końmi zajmują i to niekoniecznie ogierami, np. z dziewczyną puszczającą sobie klacz luzem przed stajnie, żeby ta sobie trawkę poskubała, prosto pod nos wracającego ogiera.
A argument agresji u ogierów mnie nie przekonuje - klacz w rui potrafi być gorsza. Wałachy zresztą też bywają niebezpieczne. Nie wiem skąd to przekonanie, że wałachy to nieagresywne, spokojne miśki, łatwiejsze w obsłudze i w ogóle och ach.
espana No mój w sezonie pastwiskowym przebywa właśnie w takich warunkach. Bez stajni, dokarmiania, 24h na łąkach z laskami i rzeką/stawem. Ogierki 1 i 2 letnie, w liczbie co najmniej 30, a stawiam nawet na 40 szt. Więc on do towarzystwa jest przyzwyczajony.
Jeśli chodzi o klacze, to stoi obok jednej w boksie. Z tą którą chciałam z nimi puszczać zna się zza płotu, bo jego padok jest przy dużym padoku na które wychodzi stado. Ta klacz się jakiś czas temu grzała i stała cały czas przy chłopakach. Nie wyprawiał się na nią, ani wtedy, ani stojąc obok niej na korytarzu w stajni, pomimo, ze ona rozkraczona. Ponoć nawet jak ta klacz konsumowała siano przy padoku chłopaków to odganiali inne konie od niej (tak, przez płot) :P Wałach jego nie odganiał, tylko oni obaj się szczurzyli na konia który chciał podejść. Dlatego pomyślałam, że może by się udało ich trójkę zaprzyjaźnić. Tylko właśnie nie wiem czy jest jakaś szansa na powodzenie tej akcji.

Akleshia Mój też 2 letni, a klacz już po rui :P No i to by się odbywało tylko pod kontrolą. Chłopcy rano wychodzą na mały padok, za mały na 3 konie. A po obiedzie puszczam ich na duży, gdzie ewentualnie mogłaby z nimi klacz wychodzić.
Sivens na stałe nie, tylko na jakiś czas, jak ktoś jest w stajni i patrzy, co się dzieje. Ale zasadniczo rządzi tam wałach - tak sobie ustawił ogiera, że młody nawet uchem nie machnie. A z klaczą młody się raczej lubi, przyjechały razem z hodowli, z której oboje pochodzą, i stoją na sąsiednich padokach, więc jakiś tam kontakt mają cały czas.
Z tym, że u nas z racji stajni wolnowybiegowej i tego, że większość "życia stajennego" toczy się na przejściu między wybiegami, ciągle tam ktoś chodzi z koniem albo stoją tam jakieś konie luzem, to młody jest przyzwyczajony do tego, że wszędzie wokół ciągle są konie, on sam wychodząc ze swojego wybiegu jest prowadzony między końmi i że konie są prowadzane koło niego. Wiadomo, że wszyscy zachowujemy ostrożność, bo nigdy nic nie wiadomo, ale nikt nie skacze wokół niego specjalnie. Ot koń, tylko ma jajka i dlatego trzeba trochę bardziej uważać.

Zaryzykowałam i puściłam całą trójkę razem. Obyło się bez rozlewu krwi, żadnych strat w koniach. Właściwie to po pierwszym obwąchiwaniu zachowywały się jakby od zawsze wychodziły w takim składzie. Bardzo mnie to cieszy 🙂

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się