Dziwny świat bajek

Miyako   聞こえる昨日の叫びが。
23 listopada 2013 10:29
Ja kocham Muminki i Troskliwe Misie (Brzydal i jego seessseeeeee), Gumisie też nie były złe.
Do tych "krwawych" bajek nic nie mam, lubiłam je i nie bałam się ich.  😁
Uwielbiałam "Baśnie czeskich dzieci", "Bajki Ezopa", "Lis Przechera".
Z disneyowskich: Mała Syrenka, Piękna i Bestia oraz Król Lew.  😍


A pamięta ktoś tytuł jednej bajki? Była w niej kocia rodzina i Makaronik, chyba mieszkał w ich domu? 😀 Nie mogę sobie przypomnieć, kiedyś miałam też książkę, ale moja siostrzenica ją zniszczyła. :/
Livia   ...z innego świata
23 listopada 2013 12:50
sandrita, ja ją znałam jako Czerwone trzewiczki, ale widziałam też wersję Czerwone buciki 🙂
a pamiętacie taką bajkę o zającach, które mieszkały pod drzewem? może z 10 lat temu (albo więcej) leciała. pamiętam, że były dobre i złe zające. jak to oglądałam w dzieciństwie, to te złe mnie oczywiście nie przerażały, ale jak sobie o nich przypomniałam kilka lat później, to już było gorzej 😉 tylko nie pamiętam za nic tytułu :/
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
23 listopada 2013 13:27
A bajka o wieśniaku, który miał królowi dać 4 kosze gruszek, ale nie uzbierał tyle i wsadził do jednego najmłodszą córkę? Albo "Strumień i topola"... całkowicie zapomniałam o tych bajkach
o! mam te zające http://www.filmweb.pl/serial/Wodnikowe+wzg%C3%B3rze-1999-158719
nie zapomnę książki z bajkami 'z morałem' dla dzieci z początku XX w. - np. o dziewczynce, która bawiła się zapałkami i spaliła cały dom łącznie z sobą (i to szczegółowo opisane jak to się sukieneczka pali, włosy itp.) czy o chłopcu, który coś tam przeskrobał i za karę urąbano mu paluszki.

andersena nie znosiłam, ale ostatnio wpadała mi w ręce stara książka i jestem zachwycona, te opowieści są świetne 🙂 podobały mi się też baśnie fińskie - dużo koni nie wiadomo dlaczego (jakoś tamte rejony mało końsko mi się kojarzą, a tu proszę bardzo).

calore ta bajka jest na podstawie książki - pamiętam, że w dzieciństwie byłam nią zachwycona, autor świetnie wykreował cały świat tych królików, ich zwyczaje, mitologię, język - żadne tam naiwniactwo, z chęcią przeczytałabym ją jeszcze raz po latach 🙂 był też na jej podstawie film, ale nie puszczany w Polsce. piękna kreska, acz jak na bajkę dosyć krwawa.

albo 'psy, które idą do nieba'? 😉 puszczali nam to na świetlicy (i wtedy raczej mnie nudziła...) - bajka o psie alkoholiku i nałogowym palaczu, który zostaje za długi (?) zamordowany na zlecenie psiej mafii, po czym wraca do świata żywych i przy pomocy małej dziewczynki, kręci lewe interesy na wyścigach? ogólnie klimat jak z ojca chrzestnego, ciekawe czy dzisiaj by coś takiego nakręcili 😂

i dziwne, że na końskim forum nikt jeszcze nie wspomniał o tym 😍


kujka, no właśnie pamiętam że jak byłam w wieku późnopodstawówkowym i mama je zobaczyła u mnie to powiedziała że to książka nie dla mnie więc możliwe że to była ta nieugrzeczniona wersja  😉
Poszukam tej książki i może jak będę mieć więcej wolnego w święta to sobie przeczytam 🙂 Nie wiesz może czy ta "prawdziwa" wersja jest dostępna jako pdf?

vynter oooo! "Srebrny koń" uwielbiałam to! 😍
vynter, o! Tego nie widziałam.
Pamiętam za to jakąś animowaną wersję Czarnego Księcia (chociaz nie jestem pewna, czy to się tak nazywało, bo obecnie nigdzie nie mogę tego filmu znaleźć.

vynter, ja namiętnie oglądałam Srebrnego Konia na TVP, ale uznałam, że średnio pasuje do tego wątku 😉
Alveaner, chyba mam film, o którym mówisz, na kasecie. Czarny Książę pracował tam w jakiejś kopalni w pewnym momencie, tak? bo znalazłam jeszcze inne wersje i nie wiem, czy myślimy o tym samym.
calore, szczerze mówiąc nie pamiętam. 😡
Pamiętam, że się nim jakaś dziewczyna (Jenny(?) opiekowała, wyprowadziła za płonącej stajni i potem po perypetiach go znalazła na końskim targu razem z Ginger).
Wojenka   on the desert you can't remember your name
23 listopada 2013 17:03
Kocham Muminki i ilustracje Tove Jansson! Wspaniałe teksty, szczególnie Małej Mi  😜
kujka   new better life mode: on
23 listopada 2013 17:10
kotlet, a nie wiem, ale z ciekawosci poszukam bo nie mam wlasnego egzemplarza. Jak znajde to Ci podrzuce 😉
Pursat   Абсолют чистой крови
23 listopada 2013 17:11
Znacie? 🙂



Dementek   ,,On zmienił mnie..."
23 listopada 2013 18:57
Przeczytałam cały wątek i stwierdziłam, że odświeżając wątek zmieniono jego temat  😁 Miało być o drugim dnie bajek, a zrobił się wątek o bajkach.
Wspomnienia z dzieciństwa (bajki, filmy, zabawy, słodycze) były opisywane w innym wątku.
Pursat, znam! I jeszcze kojarzy mi się z takich starszych "O dwóch Dorotkach" czy coś w ten deseń. Jak byłam mała, to tata bardzo często czytał nam wieczorem baśnie, ale fakt faktem wiele z nich było po prostu strasznych.
Bajką, która zachwiała mi część dzieciństwa  🤣 był "Wszystkie psy idą do nieba". Byłam na tym z tatą w kinie i płakałam po tej bajce kilka dni, ale koniecznie chciałam ją dostać na kasecie VHS. Dostałam na urodziny i nigdy nie byłam w stanie jej obejrzeć, nawet włączyć. Do tej pory jak pomyślę o tej bajce strasznie chce mi się płakać  😡 🙄
Ziarnko bobu. Uwielbiałam tę książkę (głównie za ilustracje), ale do lekkich nie należy-dzieci porwane przez łabędzie, kogut, który się udławił, brak pomocy ze strony przyjaciół, chlebek, który został pożarty, samotność kogucika i chytra lisica, mroczne lasy, robaki, czarownica... Nie ma aż takiego drugiego dna jak w innych bajkach, konkretne zwierzęta obrazują różne ludzkie zachowania i ułomności.

i na koniec Król Lew...
Obejrzałam wczoraj "Piotrusia Pana". Wersja animowana z 1953 roku.
Nooo... inaczej na to spojrzałam. Piraci mówiący ciągle o obcinaniu głów, rąk, gotowaniu ludzi w oleju... brrr... Ucinanie ręki uznane za dziecięcą igraszkę. Zastrzelenie jednego z piratów na oczach małego widza. Bo śpiewający o wyrzucaniu za burtę pirat zdenerwował Haka (który uznał, że zabijając spełnił tylko życzenie śpiewaka).
Wyraźnie zobrazowana babska zazdrość. Zazdrosny Dzwoneczek, zazdrosna Wanda, zazdrosne syreny... Tylko Tygrysia Lilia była ponad to. A w tym wszystkim Piotruś, który się świetnie bawi, nie robiąc sobie z tych "bab" nic. T. widząc niektóre fragmenty stwierdził "co za zarozumiały ...uj"no i ma rację. Straszny dupek z tego Piotrusia.

Zabawna bajka, ale oglądana "na dorosło" wygląda zupełnie inaczej.
Moja ukochana baśń to cykl Opowieści z Narnii.
Szczególnie Lew, czarownica i stara szafa miało (i ma) w sobie to COŚ.
Wychowałam się na niej ja a potem mój syn, któremu czytałam ją wielokrotnie.
I jeszcze "Koń i jego chłopiec".
Dla mnie była to opowieść o przyjaźni, miłości, dziecięcych marzeniach. Zdradzie, podłości i że miłość pokona wszystko.
Aslan był symbolem świata przyrody, która rządzi naszym życiem. Mógłby być słońcem, lasem, niebem.
Po latach ze zdumieniem przyjmowałam fakt zawłaszczenia Aslana przez chrześcijaństwo.
Moja niezgoda na to tkwi we mnie po dziś dzień   😁

Ale prawdą jest, że z wiekiem znajdujemy nowe treści w dziecięcej literaturze.
Mały książę pokazuje to chyba najbardziej.
W dzieciństwie to bajka o Małym księciu, w dorosłym życiu odnajdziemy w nim swoje tęsknoty.
"Konik Garbusek" -cudowny, bo konik, ale ogólnie taki schematyczny. Bez drugiego dna.
Za to "Muminki"....  😍 Każda z postaci wzięta z życia. Czytam do dziś i za każdym razem inaczej odbieram.
Niezwykłe. Mądre. I w zasadzie smutne. Nie ma nic zdrożnego, ale jest głęboko smutne. Np. kiedy Mała Mi otruła mrówki.
I potem miała wyrzuty sumienia i sypała im cukier. Albo Filifionka. Samotna stara panna. No i Buka. Znam takich ludzi jak ona.
Albo historia o niewidzialnym dziecku. Oj... tam było mnóstwo smutnych historii.
Mój tata będąc małym brzdącem dostał kiedyś zbiór baśni tybetańskich. Właśnie do nich wracam.
To jest zbiór Opowieści Szidikura. Jeśli podobają Wam się baśnie braci Grimm, to polecam.

Miłość, poświęcenie, uczciwość. Są też makabryczne sceny 😉
Przypomnieliście mi pewa bajkę, która oglądałam na VHsie

Szemrana chrześcijaństwo nie zawłaszczyło Aslana.
Lewis był bardzo głęboko wierzącym chrześcijaninem, do tego niesamowicie wykształconym teologicznie. Pisząc Narnię, celowo wprowadzał do niej motywy chrześcijańskie, a wszelkie skojarzenia Aslana z Jezusem, Ostatniej Bitwy z Sądem Ostatecznym, wszystkie fragmenty "religijne" w swojej wymowie itp. są jak najbardziej przez niego zamierzone.

Ja także kocham ten cykl wielką miłością i regularnie do niego wracam. Najbardziej lubię "Podróż Wędrowca do Świtu" oraz "Ostatnią bitwę". Jak dla mnie jest w niej niesamowity, wręcz mistyczny ładunek wiary w istnienie życia po życiu i większego sensu wszystkiego. Jako dziecko oczywiście nie wiedziałam, co to jest takiego, ale przyciągało nawet wtedy. A fragment o czynieniu zła w imię Aslana i dobra w imię Tasza jest jak dla mnie najlepszą odpowiedzią o istotę dobra i zła i zasadność ludzkiej wiary w różnych bogów, jaką gdziekolwiek znalazłam.
Właśnie miałam to samo napisać 🙂
Przecież nawet Aslan ginie zabity przez czarownicę ("daje" jej się zabić) a potem zmartwychwstaje.
Nie da się nie kojarzyć tych opowieści z chrześcijaństwem, mnie to nie przeszkadza 😉
Też uwielbiałam (uwielbiam, bo czasami wracam). "Siostrzeniec Czarodzieja" o tym jak się wszystko zaczęło. Albo "Srebrne Krzesło" zawsze się trochę bałam tej części.
Jak chronologicznie idą Opowieści z Narni i ile ich jest? Bo może coś przeoczyłam? 🙂
Moon   #kulistyzajebisty
25 listopada 2013 09:26
Baśnie Andersena, braci Grimm, Dzieci z Bullerbyn, Czarny Książę - to chyba całe moje dzieciństwo  😍
A z bajek na vhs - Bambi, Król Lew, Zakochany Kundel, 101 Dalmatyńczyków, Ostatni Jednorożec.
Gdzieś miałam taki obrazek z kwejka -  że kiedyś bajki uczyły wrażliwości... Stąd nie było bachorów rzucających kotami o ściany.

edit. znalazłam.
gwash to jest tak:
1. Lew, Czarownica i Stara Szafa
2. Książę Kaspian
3. Podróż "Wędrowca do Świtu"
4. Srebrne Krzesło
5. Koń i jego chłopiec
6. Siostrzeniec Czarodzieja
7. Ostatnia Bitwa

Z tym, że to jest chronologia pisania, bo chronologia czasu powieści jest trochę inna i jakbyś chciała czytać po kolei, co się działo, to musiałabyś tak: 6, 1, 5, 2, 3, 4, 7.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 listopada 2013 10:25
Ja za to bardzo lubiłam taką bajkę "Księżniczka łabędzi", opartą na baśni o Jeziorze Łabędzim. Była jeszcze druga część, ale nie pamiętam tytułu.
Mam chyba z 40 bajek Disneya na płytach, chyba zacznę oglądać bo z perspektywy dorosłego to musi zupełnie inaczej wyglądać.

A pamiętacie taką książkę - "Mała księżniczka"? Chociaż w sumie to już powieść.

"Mała księżniczka" to była jedna z moich ulubionych powieści w szkole podstawowej. Do dziś lubię ją sobie poczytać. I pod jej wpływem moim pierwszym pomysłem na imię dla hipotetycznej córki, którą mogłabym kiedyś mieć, była właśnie Sara.

A czy jest tu może ktoś, kto kojarzy wierszowaną baśń o królewnie zamienionej w kruka? Było to chyba rosyjskie, ale nie jestem pewna. Miałam tę książkę w dzieciństwie, ale nie pamiętam ani tytułu, ani autora, a chętnie bym sobie przypomniała. Pamiętam, że wydawała mi się wtedy okropnie smutna, ale i tak się w niej zaczytywałam.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 listopada 2013 10:39
Niestety, o księżniczce, zamienionej w kruka, nie pamiętam.

Z takich już książek, a nie bajek, pamiętam też ciekawą książkę o Dzieciach z Bullerbyn, bardzo ją lubilam.

Na tv Puls lecą baśnie braci Grimm, nakręcone po niemiecku, ale bardzo ładne. W sumie żałuję, że nie mam jak nagrać.
O matko, co wy z tymi Dziećmi z Bullerbyn? Jak dla mnie był to jeden z najgorszych koszmarów wczesnej podstawówki...  🍴
Do kompletu z Sierotką Marysią i Jackiem, Wackiem i Pankrackiem.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
25 listopada 2013 11:25
Murat-Gazon, a ja te dzieci lubiłam 🙂
Za to "Sierotki" i tych pozostałych kijem nie tknęłam. Ponoć powiedziałam mamie, że to głupie jest i nie będę czytać. Mamie polonistce, dodam 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się