Sprawy sercowe...
Wendetta nie no wiadomo, że więcej nie zawsze oznacza lepiej. Ale jeśli masz większy wybór- to większe prawdopodobieństwo, że trafi się coś "lepszego" 🙂
Branka o to to, o to chodzi też- o nas. Jeśli ktoś jest nieśmiały i ciężko mu nawiązywać kontakty- to będzie mieć większy problem.
Mnie rozwala moja przyjaciółka, która od 3(!!) miesięcy jest sama i już płacze, że ona nikogo nigdy nie znajdzie i zawsze będzie samotna, ale jednocześnie rzadko kiedy jakiś facet jej odpowiada 😁
Nie kazdy jest taki sam, i nie o kazdym wiemy wszystko. Latwo jest stworzyc sobie wyobrazenie o ludziach mieszkajacych/niemieszkajacych z rodzicami i na tej podstawie wrzucac do odpowiedniego dla siebie wora.
Przyklad: maz ma przyjaciela (aktualnie 31lat), ktory jeszcze 3 lata temu mieszkal z rodzicami. Oczywiscie studiowal, pracowal, a potem gral na komputerze. Myslalam sobie, boze, co za masakra, taki stary kon, a zyje jak dzieciak. Az pewnego dnia kupil 4 pokojowe mieszkanie za gotowke.
Nie mielismy bladego pojecia, ze tak sie jego sytuacja potoczy, i coz, my, mimo tej "samodzielnosci" mozemy sobie poki co pomazyc o mieszkaniu za gotowke, ba, o mieszkaniu w ogole.
Wszystko zalezy, mysle ze lepiej patrzec na osobe przez pryzmat jej samej, a nie jej sytuacji mieszkaniowej czy jakiejkolwiek, bo ta moze sie zmienic z dnia na dzien.
Moj kumpel w ogole uwaza, ze doroslosc na kredyt to nie doroslosc 😁 I jak masz cos na kredyt, to znaczy, ze cie na to fizycznie nie stac. On tez bardzo dlugo wynajmowal z kumplami mieszkanie w Warszawie, w tym roku podpisal akt notarialny na swoje wlasne, kupione za gotowke. Da sie? 😎 Takze tez bym byla ostrozna z takim dogadywaniem, ze jak ktos z rodzicami, to od razu ciamajda zyciowa, leser, egoista, imprezowicz etc.
A co do mlodszych, to odkad poznalam bardzo sensownego mlodszego faceta, to nie mam nic przeciwko 😉 Chlopak jest sto razy bardziej ogarniety zyciowo niz ja.
Jeszcze sa dzieci które maja mieszkania np kupione przez rodziców badz odziedziczone. I kto jest bardziej samodzielny - ten z kredytem czy bez, ale który odziedziczyl? To w sumie kolejne kategorie a tak naprawdę mogą wcale nie świadczyć o człowieku. NP moi rodzice do dzisiaj maja kredyty a nie mpge powiedziec zeby byli niesamodzielni i nieodpowiedzialni 😉
Ja zreszta tez mam mieszkanie częściowo ze spadku częściowo na kredyt - i to zaciągnięty przez rodziców choc ja go splacam (nie miałam tyle gotówki i nie mialam zdolności kredytowej przy mojej pracy - i co z tego ze stać mnie na splacanie co uskuteczniam jak bank powiedzial nie 😉 ). Auto tez na kredyt 😎 Tu juz by mnie bylo stac jakbym sie uparła i poczekala 3 miesiące, ale tak bylo zwyczajnie łatwiej w danym momencie i dzieki temu nie odczuwam splaty.
Ano wlasnie. Dlatego w ogole slabe jest ocenianie kogos po pozorach czy po metryczce. Ale widac niektorzy wyzwoleni umyslowo tak maja 😁
Ale też nie da się zaprzeczyć, że wszelkie pociągi do innych potrafią być bardzo "niepoprawne politycznie". Nic nie poradzisz, siebie nie przekonasz, że coś powinno/nie powinno cię ciągnąć i kręcić. Mogę sobie mówić, że młodzi bywają rozsądni, rozgarnięci i samodzielni - a na radarze zainteresowań i tak będą u mnie niewidzialni (to akurat nie o mnie, przynajmniej jeden taki łapał się w radar jak najbardziej).
A odnośnie tego co pisała CzarownicaSa - ja właśnie mam ten problem, że wydaje mi się, że nie mam gdzie poznać faceta. Ale... trochę jest też tak, że zawsze byłam nieśmiała, teraz mi to w dużej mierze przeszło i nagle się okazuje, że fajnego faceta można poznać wszędzie - nawet na stacji benzynowej 😁 nie od razu się to przekłada na dłuższą znajomość czy związek, no ale można i mam taką sobie cichą nadzieję, że w końcu ktoś się napatoczy 😉 otwartość jednak pomaga, ja wcześniej to w ogóle potrafiłam nie zauważyć, że ktoś się mną interesuje bo się patrzyłam spłoszona w ziemię 😁
siostro 😁 Ja się powoooli otwieram i staram się nie patrzeć w ziemię. Ale i tak mam wrażenie, że nikogo nie poznam, bo nie mam gdzie. Mimo chodzenia do pracy i klubu fitness. 🤣 A co do młodszych to ja mam większość kumpli młodszych o 2 lata, których znam od podstawówki/gimnazjum mniej więcej. I nie wyobrażam sobie być z którymkolwiek. Przecież to takie dzieciaczki. 😀
Oczywiscie, ze tak, pod warunkiem, ze trafnie ocenisz wiek, po mnie np. absolutnie nie widac, ze mam 31 i mnie podrywaja studenci 😉 Generalnie pol zartem pol serio z tym wiekiem facetow, znam starszych zachowujacych sie jak gimnazjalisci, znam mlodszych zachowujacych sie jak starzy malutcy. Nie ma reguly.
Jest dużo fajnych, ogarniętych, młodych chłopaków.
Mi się wydaje, że gadać można, co się chce, czego nie (oprócz rzeczy typo: żeby nie bił, żeby nie pił, żeby nie znikał na tydzień), to jak ściśnie w żołądku, to obojętnie czy blondyn, czy brunet, gruby czy chudy, ma mieszkanie czy mieszka z mamą i tak się człowiek zakocha.
zen, jeśli to mi odpowiadasz:
Chodziło mi po prostu o to, co w lengłyżu zgrabnie oddaje zwrot "attraction is not a choice". Dziesięć osób może powiedzieć Averis, że młodsi bywają fajni, rozgarnięci, ogarnięci itd. (dopisek: i mieć rację!) - to się pewnie nijak ma do jej radarów.
Podawane przykłady pewnie fajne dla kogoś, kto np. zafiksował się, że młody = nieogarnięty. I chociażby się podobał, należy skreślić. Ale jeśli mięty nie ma, żadne kilometry tekstu nic nie dają.
Strzyga, pierwszy raz od niepamietnych czasow sie z toba zgadzam 🙂 Swiat sie konczy 😁
Teodora, jasne, tylko mnie nie obchodza zyciowe decyzje ludzikow z forum, serio 🙂 Odnioslam sie tylko do tego, ze mozna mylnie ocenic czyjs wiek i tyle. I sie zakochac. Czy cos.
zen, jak widać mają 😉
To mniej więcej jak z deklarowanym byciem singlem, większość moim zdaniem albo ma zrytą banię i nikt na dłuższą metę z nimi nie wytrzyma, albo są szkaradni i nikt ich nie chce.
że tak rzucę na rozluźnienie atmosfery 😉
A, zapomniałabym Teodora, jak zawsze jesteś niezawodna :kwiatek:
Teo, ale to ta osoba musi chodzic z tabliczka z wiekiem wypisana gdzies, ja naprawde teraz sama mam trudnosc z ocena wieku, laski w wieku 25 lat wygladaja starzej ode mnie 😉 Ja nie pytam ludzi o wiek, jakos tak wychodzi, albo mi ktos pasuje albo nie.
Tez sobie mowilam, ze nie chce juz zwiazkow, mam w dupie, nie szukalam i sie samo znalazlo 😉 Takze czasem rozum jedno, serce drugie.
Tak z ciekawości - kto to jest "zdeklarowany singiel"?
Jak dla mnie ktoś o postawie "jestem sam/a, bo chcę i jest mi z tym dobrze".
Osobiście nie znam tak szczerze singla z jego własnego wyboru.
To mniej więcej jak z deklarowanym byciem singlem, większość moim zdaniem albo ma zrytą banię i nikt na dłuższą metę z nimi nie wytrzyma, albo są szkaradni i nikt ich nie chce.
amen.
Dawno nic nie pisałam,ponieważ trwała moja żałoba po ostatnim związku.Minęła i jest cudownie.Życie zaczęło mi się od nowa.
Paradoksalnie nie chcę mieć teraz nikogo a ciągle się ktoś do mnie przykleja.Jeden z exów wyznał mi miłość,padł na kolana i błagał o wybaczenie, inny typ twierdzi,że jestem uprzedzona,że wymyslam sobie powody z kosmosu byle tylko nic z tego nie wyszło 😁
Dekster a choćby ja sobie wesoło singluję z własnego wyboru. Ostatnio znowu delikatnie dałam do zrozumienia chyba-całkiem-fajnemu-facetowi, że przykro mi, ale nie jestem zainteresowana żadnym wchodzeniem w związki. 😉
ufff, to mi ulżyło, że mam aż tak zrypanego charakteru i nie jestem aż tak szkaradna, bo jestem singielką NIE z wyboru 😁
A księża? Siostry? To jest wybór, żeby się z nikim nie wiązać...
A zakwalifikowałybyście jako singielkę z wyboru kobietę, która nie mogła być z ukochanym, więc nigdy nie związała się z nikim innym? Miałam taką historię w rodzinie - siostra babci miała narzeczonego, który zginął tragicznie, nigdy nie chciała nikogo innego i całe życie była sama, mimo że na brak powodzenia ponoć nie narzekała.
A gdzie jest granica "szkaradności". Ktoś z krzywymi zębami to już taki brzydki, że "nikt go nie chce", czy to jeszcze w normie? A może ktoś z zaawansowaną skoliozą czyli potocznie mówiąc garbem to już skazany na samotność?
Murat-Gazon, według powyższego stwierdzenia zapewne miała "zrytą banię"... :/
Hehehehe, ale ja pisalam o osobach, ktore wszem i wobec deklaruja calemu swiatu, ze one oto z wlasnego wyboru beda same, takie usilne na pokaz. Nie mowie o osobach, ktore by chcialy, ale nie wychodzi. Bo to zupelnie inna bajka. Ale owszem, wyrwijcie z konrekstu, doklejcie jakies swoje historie i klepcie w klawiature ile wlezie.
Strzyga, akurat ksieza i siostry oddali sie Bogu, miluja Boga, wiec to chybiony przyklad.
zen, a po czym oceniasz, kiedy to jest "deklarowanie usilne i na pokaz", a kiedy po prostu decyzja o niewchodzeniu w związki, za którą nie kryje się "nikt mnie nie chce, więc poudaję, że to ja nikogo nie chcę"?
Murat, bardzo lubie z toba rozmawiac i cenie sobie twoje zdanie, ale tym razem odpadam z tej dyskusji, nie zamierzam pozniej sie z kazdego zdania tlumaczyc, bo komus bedzie pasowalo pod jego teorie za kilka tygodni je tutaj wyciagnac.
zen, wyrwane z kontekstu czy nie... Chociaż raczej nie, patrząc na cały wpis w drugim wątku. Bez względu na kontekst taki tekst przykro się czyta.
W takim razie w każdym człowieku jest jakaś forma "szkaradności" i każdy ma w jakimś zakresie "zrytą banię"... Albo można też widzieć świat i ludzi nie używając takich określeń.
zen spoko, nie ma problemu :kwiatek:
Mnie to w ogóle bawi wyciąganie wyrwanych z kontekstu wypowiedzi z czeluści forum i wytykanie...
Zgadzam się z ZEN, dla mnie coś nie tak musi być z osobami, które deklarują, że chcą być do końca życia singlami i że związki nie są dla nich, nigdy w życiu itd. Nie mówię o księżach- chociaż jak dla mnie powinni mieć możliwość "posiadania" żony i dzieci, ale to już inny temat. Wykluczam tez osoby, które straciły miłość swojego życia- pewnie sama nie związałabym się z nikim innym, jeśli straciłabym mojego konkubenta 😉 Moim zdaniem ludzie to stworzenia, które łączą się w pary (nawet tej samej płci) i osoby, które do tego nie dążą i tego nie chcą wydają mi się... dziwne. Nie rozumiem tego, pewnie nie będę w stanie zrozumieć, ale ok, akceptuję.
Zgadzam się również z Averis i doskonale rozumiem, co miała na myśli- bo ja myślę bardzo podobnie. Ogólnie mam dobry kontakt z młodszymi facetami (mój Bartek też jest ode mnie młodszy- o niecałe 4 miesiące- ale to się nie liczy 🤣 ), natomiast nie wyobrażam sobie być z kimś, kto jest nawet starszy ode mnie, ale jesteśmy na zupełnie innych etapach życiowych. Między innymi dlatego rozstałam się z moim wcześniejszym chłopakiem. Na obecnym etapie życia nie wyobrażam sobie być nawet z kimś, kto np. dopiero zaczął ścieżkę zawodową i ledwo zarabia "na waciki"(żeby nie było, nie zarabiam kokosów)- chociaż wiem, że w przyszłości może zarabiać miliony. I co z tego. Nie dogadalibyśmy się. Po prostu muszę mieć faceta samodzielnego, ogarniętego, myślącego o przyszłości, który wiem, że w razie moich kłopotów w tej chwili- mnie dźwignie. I dzięki Bogu udało mi się takiego znaleźć 😍
Scottie, nie znam ani jednej dorosłej osoby, która nigdy nie była w związku i deklaruje, że nie chce być - takie raczej chcą i szukają. Natomiast mam kilku znajomych płci obojga, którzy w związkach byli i uznali, że nie o to im w życiu chodzi i mają ciekawsze, bardziej twórcze sposoby "urządzenia" swojego życia, by się w nim realizować.
Murat-Gazon, i dla mnie to jest właśnie dziwne, dla mnie nienaturalne. Jednak to ich życie- niech robią, co chcą- jak im tak pasuje, to ok. Najważniejsze, żeby byli szczęśliwi.
Scottie, uderzył mnie dobór słów, więc kontekst praktycznie nie ma znaczenia. Ty napisałaś podobną myśl, a jednak jak inaczej.
Ale już znikam i nie piszę czego "nie wypada" tutaj pisać. 😉
Ps. Jest jeszcze jedna sprawa, która chyba zasługuje na uwagę. Często Ci "zdeklarowani single", te "zryte banie", to po prostu osoby skrzywdzone.