Sprawy sercowe...

CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
24 czerwca 2015 10:39
Wendetta nie no wiadomo, że więcej nie zawsze oznacza lepiej. Ale jeśli masz większy wybór- to większe prawdopodobieństwo, że trafi się coś "lepszego" 🙂

Branka o to to, o to chodzi też- o nas. Jeśli ktoś jest nieśmiały i ciężko mu nawiązywać kontakty- to będzie mieć większy problem.

Mnie rozwala moja przyjaciółka, która od 3(!!) miesięcy jest sama i już płacze, że ona nikogo nigdy nie znajdzie i zawsze będzie samotna, ale jednocześnie rzadko kiedy jakiś facet jej odpowiada  😁
Nie kazdy jest taki sam, i nie o kazdym wiemy wszystko. Latwo jest stworzyc sobie wyobrazenie o ludziach mieszkajacych/niemieszkajacych z rodzicami i na tej podstawie wrzucac do odpowiedniego dla siebie wora.
Przyklad: maz ma przyjaciela (aktualnie 31lat), ktory jeszcze 3 lata temu mieszkal z rodzicami. Oczywiscie studiowal, pracowal, a potem gral na komputerze. Myslalam sobie, boze, co za masakra, taki stary kon, a zyje jak dzieciak. Az pewnego dnia kupil 4 pokojowe mieszkanie za gotowke.

Nie mielismy bladego pojecia, ze tak sie jego sytuacja potoczy, i coz, my, mimo tej "samodzielnosci" mozemy sobie poki co pomazyc o mieszkaniu za gotowke, ba, o mieszkaniu w ogole.

Wszystko zalezy, mysle ze lepiej patrzec na osobe przez pryzmat jej samej, a nie jej sytuacji mieszkaniowej czy jakiejkolwiek, bo ta moze sie zmienic z dnia na dzien.
Moj kumpel w ogole uwaza, ze doroslosc na kredyt to nie doroslosc 😁 I jak masz cos na kredyt, to znaczy, ze cie na to fizycznie nie stac. On tez bardzo dlugo wynajmowal z kumplami mieszkanie w Warszawie, w tym roku podpisal akt notarialny na swoje wlasne, kupione za gotowke. Da sie? 😎 Takze tez bym byla ostrozna z takim dogadywaniem, ze jak ktos z rodzicami, to od razu ciamajda zyciowa, leser, egoista, imprezowicz etc.

A co do mlodszych, to odkad poznalam bardzo sensownego mlodszego faceta, to nie mam nic przeciwko 😉 Chlopak jest sto razy bardziej ogarniety zyciowo niz ja.
Jeszcze sa dzieci które maja mieszkania np kupione przez rodziców badz odziedziczone. I kto jest bardziej samodzielny - ten z kredytem czy bez, ale który odziedziczyl? To w sumie kolejne kategorie a tak naprawdę  mogą wcale nie świadczyć o człowieku. NP moi rodzice do dzisiaj maja kredyty a nie mpge powiedziec zeby byli niesamodzielni i nieodpowiedzialni 😉

Ja zreszta tez mam mieszkanie częściowo ze spadku częściowo na kredyt - i to zaciągnięty przez rodziców choc ja go splacam (nie miałam tyle gotówki i nie mialam zdolności kredytowej przy mojej pracy - i co z tego ze stać mnie na splacanie co uskuteczniam jak bank powiedzial nie 😉 ). Auto tez na kredyt  😎 Tu juz by mnie bylo stac jakbym sie uparła i poczekala 3 miesiące, ale tak bylo zwyczajnie łatwiej w danym momencie i dzieki temu nie odczuwam splaty.
Ano wlasnie. Dlatego w ogole slabe jest ocenianie kogos po pozorach czy po metryczce. Ale widac niektorzy wyzwoleni umyslowo tak maja 😁
Ale też nie da się zaprzeczyć, że wszelkie pociągi do innych potrafią być bardzo "niepoprawne politycznie". Nic nie poradzisz, siebie nie przekonasz, że coś powinno/nie powinno cię ciągnąć i kręcić. Mogę sobie mówić, że młodzi bywają rozsądni, rozgarnięci i samodzielni - a na radarze zainteresowań i tak będą u mnie niewidzialni (to akurat nie o mnie, przynajmniej jeden taki łapał się w radar jak najbardziej).
A odnośnie tego co pisała CzarownicaSa - ja właśnie mam ten problem, że wydaje mi się, że nie mam gdzie poznać faceta. Ale... trochę jest też tak, że zawsze byłam nieśmiała, teraz mi to w dużej mierze przeszło i nagle się okazuje, że fajnego faceta można poznać wszędzie - nawet na stacji benzynowej  😁 nie od razu się to przekłada na dłuższą znajomość czy związek, no ale można i mam taką sobie cichą nadzieję, że w końcu ktoś się napatoczy 😉 otwartość jednak pomaga, ja wcześniej to w ogóle potrafiłam nie zauważyć, że ktoś się mną interesuje bo się patrzyłam spłoszona w ziemię  😁

siostro 😁 Ja się powoooli otwieram i staram się nie patrzeć w ziemię. Ale i tak mam wrażenie, że nikogo nie poznam, bo nie mam gdzie. Mimo chodzenia do pracy i klubu fitness. 🤣 A co do młodszych to ja mam większość kumpli młodszych o 2 lata, których znam od podstawówki/gimnazjum mniej więcej. I nie wyobrażam sobie być z którymkolwiek. Przecież to takie dzieciaczki. 😀
Oczywiscie, ze tak, pod warunkiem, ze trafnie ocenisz wiek, po mnie np. absolutnie nie widac, ze mam 31 i mnie podrywaja studenci 😉 Generalnie pol zartem pol serio z tym wiekiem facetow, znam starszych zachowujacych sie jak gimnazjalisci, znam mlodszych zachowujacych sie jak starzy malutcy. Nie ma reguly.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 czerwca 2015 11:51
Jest dużo fajnych, ogarniętych, młodych chłopaków.

Mi się wydaje, że gadać można, co się chce, czego nie (oprócz rzeczy typo: żeby nie bił, żeby nie pił, żeby nie znikał na tydzień), to jak ściśnie w żołądku, to obojętnie czy blondyn, czy brunet, gruby czy chudy, ma mieszkanie czy mieszka z mamą i tak się człowiek zakocha.
zen, jeśli to mi odpowiadasz:

Chodziło mi po prostu o to, co w lengłyżu zgrabnie oddaje zwrot "attraction is not a choice". Dziesięć osób może powiedzieć Averis, że młodsi bywają fajni, rozgarnięci, ogarnięci itd. (dopisek: i mieć rację!) - to się pewnie nijak ma do jej radarów.

Podawane przykłady pewnie fajne dla kogoś, kto np. zafiksował się, że młody = nieogarnięty. I chociażby się podobał, należy skreślić. Ale jeśli mięty nie ma, żadne kilometry tekstu nic nie dają.
Strzyga, pierwszy raz od niepamietnych czasow sie z toba zgadzam 🙂 Swiat sie konczy 😁

Teodora, jasne, tylko mnie nie obchodza zyciowe decyzje ludzikow z forum, serio 🙂 Odnioslam sie tylko do tego, ze mozna mylnie ocenic czyjs wiek i tyle. I sie zakochac. Czy cos.
Averis   Czarny charakter
24 czerwca 2015 12:04
zen, jak widać mają 😉

To mniej więcej jak z deklarowanym byciem singlem, większość moim zdaniem albo ma zrytą banię i nikt na dłuższą metę z nimi nie wytrzyma, albo są szkaradni i nikt ich nie chce.


że tak rzucę na rozluźnienie atmosfery 😉

A, zapomniałabym Teodora, jak zawsze jesteś niezawodna  :kwiatek:
Teo, ale to ta osoba musi chodzic z tabliczka z wiekiem wypisana gdzies, ja naprawde teraz sama mam trudnosc z ocena wieku, laski w wieku 25 lat wygladaja starzej ode mnie 😉 Ja nie pytam ludzi o wiek, jakos tak wychodzi, albo mi ktos pasuje albo nie.

Tez sobie mowilam, ze nie chce juz zwiazkow, mam w dupie, nie szukalam i sie samo znalazlo 😉 Takze czasem rozum jedno, serce drugie.
Tak z ciekawości - kto to jest "zdeklarowany singiel"?
Jak dla mnie ktoś o postawie "jestem sam/a, bo chcę i jest mi z tym dobrze".
Osobiście nie znam tak szczerze singla z jego własnego wyboru.

To mniej więcej jak z deklarowanym byciem singlem, większość moim zdaniem albo ma zrytą banię i nikt na dłuższą metę z nimi nie wytrzyma, albo są szkaradni i nikt ich nie chce.

amen.

Dawno nic nie pisałam,ponieważ trwała moja żałoba po ostatnim związku.Minęła i jest cudownie.Życie zaczęło mi się od nowa.
Paradoksalnie nie chcę mieć teraz nikogo a ciągle się ktoś do mnie przykleja.Jeden z exów wyznał mi miłość,padł na kolana i błagał o wybaczenie, inny typ twierdzi,że jestem uprzedzona,że wymyslam sobie powody z kosmosu byle tylko  nic z tego nie wyszło 😁

Dekster a choćby ja sobie wesoło singluję z własnego wyboru. Ostatnio znowu delikatnie dałam do zrozumienia chyba-całkiem-fajnemu-facetowi, że przykro mi, ale nie jestem zainteresowana żadnym wchodzeniem w związki.  😉
ufff, to mi ulżyło, że mam aż tak zrypanego charakteru i nie jestem aż tak szkaradna, bo jestem singielką NIE z wyboru 😁
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
24 czerwca 2015 13:20
A księża? Siostry? To jest wybór, żeby się z nikim nie wiązać...
A zakwalifikowałybyście jako singielkę z wyboru kobietę, która nie mogła być z ukochanym, więc nigdy nie związała się z nikim innym? Miałam taką historię w rodzinie - siostra babci miała narzeczonego, który zginął tragicznie, nigdy nie chciała nikogo innego i całe życie była sama, mimo że na brak powodzenia ponoć nie narzekała.
A gdzie jest granica "szkaradności". Ktoś z krzywymi zębami to już taki brzydki, że "nikt go nie chce", czy to jeszcze w normie? A może ktoś z zaawansowaną skoliozą czyli potocznie mówiąc garbem to już skazany na samotność?

Murat-Gazon, według powyższego stwierdzenia zapewne miała "zrytą banię"... :/

Hehehehe, ale ja pisalam o osobach, ktore wszem i wobec deklaruja calemu swiatu, ze one oto z wlasnego wyboru beda same, takie usilne na pokaz. Nie mowie o osobach, ktore by chcialy, ale nie wychodzi. Bo to zupelnie inna bajka. Ale owszem, wyrwijcie z konrekstu, doklejcie jakies swoje historie i klepcie w klawiature ile wlezie.

Strzyga, akurat ksieza i siostry oddali sie Bogu, miluja Boga, wiec to chybiony przyklad.

zen, a po czym oceniasz, kiedy to jest "deklarowanie usilne i na pokaz", a kiedy po prostu decyzja o niewchodzeniu w związki, za którą nie kryje się "nikt mnie nie chce, więc poudaję, że to ja nikogo nie chcę"?
Murat, bardzo lubie z toba rozmawiac i cenie sobie twoje zdanie, ale tym razem odpadam z tej dyskusji, nie zamierzam pozniej sie z kazdego zdania tlumaczyc, bo komus bedzie pasowalo pod jego teorie za kilka tygodni je tutaj wyciagnac.
zen, wyrwane z kontekstu czy nie... Chociaż raczej nie, patrząc na cały wpis w drugim wątku. Bez względu na kontekst taki tekst przykro się czyta.
W takim razie w każdym człowieku jest jakaś forma "szkaradności" i każdy ma w jakimś zakresie "zrytą banię"... Albo można też widzieć świat i ludzi nie używając takich określeń.
zen spoko, nie ma problemu  :kwiatek:
Scottie   Cicha obserwatorka
24 czerwca 2015 14:19
Mnie to w ogóle bawi wyciąganie wyrwanych z kontekstu wypowiedzi z czeluści forum i wytykanie...

Zgadzam się z ZEN, dla mnie coś nie tak musi być z osobami, które deklarują, że chcą być do końca życia singlami i że związki nie są dla nich, nigdy w życiu itd. Nie mówię o księżach- chociaż jak dla mnie powinni mieć możliwość "posiadania" żony i dzieci, ale to już inny temat. Wykluczam tez osoby, które straciły miłość swojego życia- pewnie sama nie związałabym się z nikim innym, jeśli straciłabym mojego konkubenta 😉  Moim zdaniem ludzie to stworzenia, które łączą się w pary (nawet tej samej płci) i osoby, które do tego nie dążą i tego nie chcą wydają mi się... dziwne. Nie rozumiem tego, pewnie nie będę w stanie zrozumieć, ale ok, akceptuję.

Zgadzam się również z Averis i doskonale rozumiem, co miała na myśli- bo ja myślę bardzo podobnie. Ogólnie mam dobry kontakt z młodszymi facetami (mój Bartek też jest ode mnie młodszy- o niecałe 4 miesiące- ale to się nie liczy  🤣 ), natomiast nie wyobrażam sobie być z kimś, kto jest nawet starszy ode mnie, ale jesteśmy na zupełnie innych etapach życiowych. Między innymi dlatego rozstałam się z moim wcześniejszym chłopakiem. Na obecnym etapie życia nie wyobrażam sobie być nawet z kimś, kto np. dopiero zaczął ścieżkę zawodową i ledwo zarabia "na waciki"(żeby nie było, nie zarabiam kokosów)- chociaż wiem, że w przyszłości może zarabiać miliony. I co z tego. Nie dogadalibyśmy się. Po prostu muszę mieć faceta samodzielnego, ogarniętego, myślącego o przyszłości, który wiem, że w razie moich kłopotów w tej chwili- mnie dźwignie. I dzięki Bogu udało mi się takiego znaleźć  😍
Scottie, nie znam ani jednej dorosłej osoby, która nigdy nie była w związku i deklaruje, że nie chce być - takie raczej chcą i szukają. Natomiast mam kilku znajomych płci obojga, którzy w związkach byli i uznali, że nie o to im w życiu chodzi i mają ciekawsze, bardziej twórcze sposoby "urządzenia" swojego życia, by się w nim realizować.
Scottie   Cicha obserwatorka
24 czerwca 2015 14:27
Murat-Gazon, i dla mnie to jest właśnie dziwne, dla mnie nienaturalne. Jednak to ich życie- niech robią, co chcą- jak im tak pasuje, to ok. Najważniejsze, żeby byli szczęśliwi.
Scottie, uderzył mnie dobór słów, więc kontekst praktycznie nie ma znaczenia. Ty napisałaś podobną myśl, a jednak jak inaczej.
Ale już znikam i nie piszę czego "nie wypada" tutaj pisać. 😉

Ps. Jest jeszcze jedna sprawa, która chyba zasługuje na uwagę. Często Ci "zdeklarowani single", te "zryte banie", to po prostu osoby skrzywdzone.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się