kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

BUCK   buttermilk buckskin
17 stycznia 2024 14:08
mam 26-latka od 24 lat 🙂 jeśli będzie krucho finansowo, to będę zęby wbijać w parapet ale będziemy razem do końca
Z moją pierwszą kobyłą przeżyłam więcej niż połowę swojego życia i została u mnie do końca, ostatnie lata swojego 29letniego życia bumelując na łąkach. Nie wyobrażałam sobie żeby ją sprzedać na żadnym etapie. Obecna kobyła trafiła do mnie jako niezsocjalizowana surowa 15latka, więc brałam ja z pełną świadomością, że zostanie u mnie do końca, bo przy jej temperamencie i sile mogłaby trafić conajwyżej na puszki. No ale różowo nie jest i wiem że następnego konia kupię i jeśli nie będzie grało, to sprzedam jak najszybciej. Stara już jestem i wyleczyłam się z naprostowywywania/ratowania i naginania się do potrzeb konia kosztem własnej radości z obcowaniem z nim. Za to z niepokojem patrzę na przyszłość naszego kuca. Syn rośnie, a kuc jest tak cudownym zwierzakiem i tak potrzebującym kontaktu i pracy z człowiekiem, że puszczony na łąki nie byłby szczęśliwy. I chociaż w dość bliskiej perspektywie przenosimy się z końmi na swoje i mogłabym go trzymać jako kosiarkę, to dopuszczam w przyszłości sprzedaż w dobre ręce - ze względu na konia, nie na siebie.
A ja właśnie przekazałam swojego w dobre ręce. Ale takie ręce, które znaja go dłużej niż ja, prawie kupiły go dużo wcześniej niż ja i jestem głęboko przekonana że los tak chciał żeby oni mieli w końcu siebie nawzajem 🙂
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
17 stycznia 2024 14:48
Ja mam 23 latka (w marcu skończy), kopiłam go jak miał 5 lat. Drugiego, który w lutym skończy 17 lat, kupiony w wieku 14 miesięcy. Także takie długoterminowe relacje jednak. Pierwszy już jest za stary na sprzedaże, drugi hmmm koń życia 🙂 więc no nie, mimo że mam w razie W bardzo dobrą opcję by go sprzedać. Myślę, że miałby w Szwajcarii bardo dobrze, no ale nie umiem się z nim rozstać, choć nie jest łatwym koniem. A Gruba, cóż ... Grubą zjeść niż sprzedać to byłby lepszy interes 😉 - żartując oczywiście 😉 .
U mnie serce jednak 🙂 nie umiem, ale gdybym musiała byłoby mi koszmarnie ciężko. Podobnie mam z moimi kozami 😅 .
Moja kobyła ma u mnie dożywocie, o ile będę w stanie zapewnić jej to, czego potrzebuje. Jeśli kiedyś podupadnę finansowo, to stanę na głowie, żeby ona mogła swój standard życia zachować. Jeśli będzie się to wiązało z jej oddaniem zaufanej osobie, to będę cierpieć, ale oddam. Wydałam też jasne dyspozycje rodzinie, co mają zrobić z koniem gdyby coś mi się stało, tzn. oddać kobyłę osobie, której ufam i wiem, że o nią zadba.
BUCK   buttermilk buckskin
17 stycznia 2024 14:51
Aleks piąteczka, mój grubszy też 🤣
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
17 stycznia 2024 14:53
BUCK, 🤣
Aleks, w tej Szwajcarii to wcale nie jest tak kolorowo 😅

Mój kiedyś zawisł w ogłoszeniach, ale nigdy nie byłam przekonana do rozstania się z nim, mój pierwszy (i jedyny) koń i te sprawy :P Wystawiłam go z rozsądku, ale łeee, póki mamy za co żyć, to niech siedzi. To nieco specyficzny koń, kto wie w jakie ręce by trafił :P Poza tym zwyczajnie go bardzo lubię, to jest przemiłym zwierzem. Jak mnie przyciśnie skrajnie to go pewnie oddam komuś znajomemu.
Dwie kucki mam 16+, już przy zakupie wiadomo było, że to znajomość dożywotnia, bo kto inny by to chciał 😉 Nie wyobrażam sobie podwórka bez nich.
Trzecia to trzylatka, bardzo ją lubię, ale w razie konieczności pójdzie w dobre, znane mi ręce, bo z moim zdrowiem nie jestem w stanie zagwarantować jej opieki do końca (jej) żywota.
W międzyczasie była jeszcze jedna, ale się nie polubiłyśmy, górę wziął rozsądek i sprzedałam. Nie bez żalu, ale to była po prostu dobra decyzja.
Oj to jest temat rzeka chyba, wszystko zależy od człowieka.
Ja swojego pierwszego chociażbym miała tynk jeść to nie sprzedam, ale o kolejnych myślałam już inaczej, od początku przy zakupie mówiłam, że jak coś to wystawie, i zgadza się, że były momenty, że wystawiałam, ale jak się znajdywali kupcy to się wycofywałam 😅 Nie potrafię, nie mogłabym po nocach spać. Obojętne jak mnie wkurzają i drążą portfel.
Mój trzeci nabytek miał być inwestycja, i co? I wkurza mnie niemiłosiernie, jest pasożytem i tyle, ale no obawiam się, że póki mam co im do żłobu dać to niestety siedzą u mnie 😝
Ja dokładnie rok temu pisałam ogłoszenie sprzedaży mojego obecnego 🤣, nie zdążyłam filmów nakręcić - 3 tygodnie później zmieniałem zdanie 🤣🤣🤣
-Alvika-   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
17 stycznia 2024 17:45
Kulek miał u mnie bezdyskusyjnie dożywocie, odszedł w wieku 24 lat - za szybko.

epk, a ciotka wciąż czeka, i obiecuje gniademu szum fal plus wielkie plaże do użytku dowolnego.
Przekaż mu, proszę. Niech przemyśli jeszcze raz waszą relację i przekalkuluje sobie to i owo.
😎
Jestem właścicielem kilkunastu koni( prowadzę szkółkę), ale też się wypowiem. Niestety zawsze serce, konie dla mnie pracujące mają dożywocie. Jak chciałam dorobić i zrobić i sprzedać młode to no cóż.... Zostały 😂
Dlatego nie nadaję się do tego pod kątem biznesowym- przywiązuje się i nie potrafię się z nimi rozstawać 😶.
Miałam konia 10 lat. Na końcu nie było mnie na niego stać( brałam rozwód i miałam cieżką sytuacje ). Ja jie miałam co żreć, ale konia nie sprzedałam. Tylko dlatego że to był koń mojego życia. Gdyby to nie było tak emocjonalne, to bym go sprzedała. Ale nie mogłam. Teraz z biegiem lat uważam że przechorowalabym to hardcorowo, ale koń mógł mieć lepiej i wszystko co trzeba. Ze mną nie miał.
uszatkowa   Insta: kingaielif
18 stycznia 2024 09:17
KaNie, mógł miec lepiej ale mógł go też los tak poprowadzić, że miałby gorzej. Uważam, że lepsze "stabilne" warunki (znając doskonale konia wiemy jak o niego dbać, gdy nas nie stać na super pensjonat i pasze to wybieramy tańsze, ale dobre dla konia opcje) niż ryzykować, że jego życie potoczy się gorzej niż jak my byśmy mogli mu je zorganizować.
uszatkowa, to jest bardzo przykre myślenie. Zobacz ile tutaj na forum mamy ludzi którzy mega dbają o swoje konie. Dlaczego koń ma mieć u nas najlepiej? Kosztem naszego zdrowia, często tego psychicznego? Naprawdę nie każdy kupujący to zło, w końcu skądś mamy nasze zwierzaki.
Mnie też trochę przed wymianą swojego powstrzymywało zawsze to, że raczej za jego sprzedaż nie kupię nic lepszego, a do tego mógłby różnie skończyć. Tak jak go kocham, tak wiem, że jego wartość handlowa zbyt wysoka nigdy nie była 😅 może to i lepiej, bo większy konflikt rozum i serce też nigdy nie nastąpił. Mimo wszystko to zwierzak dość łatwy w utrzymaniu, bez większych problemów zdrowotnych przez większość życia. Żadnych słabych kopyt, gubionych podków, przesmradzania na żarcie itd itp 😉
uszatkowa, a co jak nas nie stać ani na pensjonat ani na pasze a już tym bardziej nie na veta. Serio los bywa słaby czasem - nigdy nie wiesz w jakiej sytuacji się znajdziesz. Nie wiem jak stabilne warunki miałabym zapewnić koniowi jeśli nie stać by mnie było na jedzenie dla mnie. To są jakieś bajki z mchu i paproci i to na dodatek oceniające w stosunku do ludzi, którzy postąpili inaczej. Sądzę, że niewielu z nas stanęło kiedykolwiek przed wyborem kupić sobie chleb czy zapłacić za pensjonat.
Stanęło, stanęło.
I nie ma czegoś takiego jak stabilne warunki niestety przy koniach, możesz mieć jakoś załatany budżet na styk i wysuplywac na pensjonat a nagle zdarza się kolka...
Albo rozwalone ścięgno.
Albo Bóg wie z czego kulawizna, którą trzeba zdiagnozować, każde zdjęcie RTG Ca 150 zł...
I leżysz i płaczesz, bo skad wziąć?
faith, zgadzam się - tym bardziej w momencie gdy brakuje na podstawy w życiu to pierwsze to co szukałabym nowego domu koniowi, bo mogłoby się okazać, że za chwilę będę usypiać go ze względu na brak możliwości leczenia.
Ja zawsze mówię, że mój koń (pierwszy i jedyny) nie ma u mnie dożywocia, ale będzie u mnie tak długo, jak długo będę w stanie zapewnić mu fajne, godne życie. Chciałabym, żeby to było do końca jego życia, ale ma dopiero niecałe 9 lat, więc przez następne 10, 20 lat naprawdę w moim życiu może wydarzyć się wszystko.
Na pewno nie zostanie sprzedany, by wymienić na lepszego albo się rozwijać, bo na moim rekreanckim poziomie, to nadal mam duuuużo do rozwinięcia u siebie i Januszek w zupełności wystarczy 😜 Ale jeżeli chodzi o sytuacje losowe, to priorytetem będzie dla mnie zapewnienie mu komfortu życia, nawet jeżeli oznaczałoby to sprzedaż czy oddanie go.
uszatkowa   Insta: kingaielif
19 stycznia 2024 19:09
Do pewnego momentu da się te wszystko kwestie finansowe pogodzić. Rezygnujemy z niektórych kosztów, na przykład z wygód dla ludzi w pensjonacie, zamiast drogich pasz można spróbować poszukać równie dobrych ale ekonomiczniejszych itp. Ale rozumiem Was i zgadzam się z tym, gdy dochodzimy do momentu że nie stać nas na leczenie konia czy utrzymanie go w dobrej kondycji, wtedy sprzedaż nie jest wyborem a po prustu koniecznością.
A co myślicie o wydzierżawieniu konia w takiej sytuacji?
uszatkowa, ciężko wydzierżawić chorego konia
czy takiego w kiepskiej kondycji
uszatkowa, - miałam dość długo swojego konia we współdzierżawie. Mimo, że za kwotę stosunkowo nie wielką, bo nie o hajs chodziło, to jednak było odczuwalne w miesięcznym budżecie. I życia jakby więcej, czasu na nie 😉
Natomiast znaleźć sensownego dzierżawcę to nie jest taka oczywista sprawa, fakap też zdążyłam zaliczyć (konia podbitego po galopach na zamarzniętym kwarcu na dworze, w miejscu, gdzie dostępne były dwie hale 😒 ). Także to wszystko zależy mocno od okoliczności.
uszatkowa, nie mając finansów chyba bym się nie zdecydowała na wydzierżawienie. Z jednej strony - można tak przetrwać ale z drugiej - często przestajemy mieć realny wpływ na użytkowanie konia i może się skończyć tak, że dzierżawa szybko się skończy a dzierżawca odda Ci skontuzjowanego konia do leczenia. Umowy powinny zabezpieczać - ale ... no w naszej rzeczywistości to raczej słabe zabezpieczenie.
Ja pewnie przy jakichś lekkich, początkowych lub przejściowych problemach finansowych czy zdrowotnych ratowałabym się współdzierżawą lub dzierżawą. Wiadomo, nie wrzucałabym konia od razu do ogłoszeń sprzedażowych.
Ale mam z tyłu głowy, że życie jest różne i nie wszystkie kwestie da się rozwiązać tańszą paszą czy dzierżawcą.

Ja to miałam super pomysł, byznes plan cud miód kupię młodego konia bo na andaluzy jest rynek i moda jak ja pierniczę, a na zadbane "po europejsku" to już w ogóle bo takich mało, cyk cyk podjezdze i sprzedam! A potem kolejnego!
A potem jednak oko zobaczyło i już odzobaczyć nie umiało, nie dość że cruzado, to jeszcze format kuc i nie na handel tylko dla siebie. Docelowo chciałabym mieć właśnie jednego swojego forever i drugiego sprzedażowo-rotacyjnego. Tego co mam teraz nie oddam nikomu dopóki będę miała zdrowie siłę i środki żeby go utrzymać.
Nevermind   Tertium non datur
20 stycznia 2024 15:40
uszatkowa, to jest bardzo przykre myślenie. Zobacz ile tutaj na forum mamy ludzi którzy mega dbają o swoje konie. Dlaczego koń ma mieć u nas najlepiej? Kosztem naszego zdrowia, często tego psychicznego? Naprawdę nie każdy kupujący to zło, w końcu skądś mamy nasze zwierzaki.
xxagaxx, Śledzę ostatnio historie różnych koni, fajnych, z dobrym pochodzeniem, ruchem, dobrze zaczętych lub wręcz w treningu sportowym, które poszły dalej i trafiły bardzo źle. Mimo że zazwyczaj były sprzedawane wyłącznie znajomym czy do pozornie ,,bezpiecznych" miejsc, które na spokojnie wykorzystają je sportowo albo jako konia profesora... Nic nie zapewnia nam kontroli nad przyszłością konia po jego sprzedaży, niestety.
Facella   Dawna re-volto wróć!
20 stycznia 2024 18:15
uszatkowa, ciężko wydzierżawić chorego konia
czy takiego w kiepskiej kondycji

Sonika, a sprzedać łatwo? Mało kto kupi konia wiedząc, że pakuje się w dalsze koszta i możliwe, że nawet na nim nie pojeździ.
Nevermind, bo nie ma gwarancji, nigdy. Ale kon może też trafić duzo lepiej 😉 choćby do osoby która mieszka w miejscu gdzie kon może mieć np. Łąki, dostęp do lepszego siana itp. Każdy z nas wie na co nie raz przychodzi się godzić w pensjonacie.
Nie łatwo jest konia sprzedać, ale też każdy z nas posiada te konie w danym celu. Jedni chcą mieć "psa" inni chcą użytkować, rozwijać się. Czasem dany kon nas ogranicza i wcale nie musi chodzic o to że jest za słaby, zbyt chory itp. Może być np. Za trudny. Nie można się katować w obawie że kupi ktoś kto na pewno będzie źle zajmował się koniem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się