naturalna pielęgnacja kopyt

famka   hrabia Monte Kopytko
08 listopada 2013 07:32
dea, brawo  :kwiatek:
ja czytam i nie przewijam, i nie chciałabym przewijać, bo każda wypowiedź w tym temacie uświadamia mnie z każdym dniem bardziej, jako właściciela kopytnego

strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
08 listopada 2013 07:53
Dea, rozumiem zasady 🙂 Nie rozumiem jednak czemu moja wypowiedź jest dla Was taka niewygodna. Dziewczyna zadała pytanie, ja akurat przeglądalam forum i udzieliłam jej odpowiedzi, takiej jaką uważałam za stosowną.
Mniej zachodu by było jakby po przeczytaniu mojej odpowiedzi (lub po przewinieciu 😉) każdy napisałby swoją wersję zdarzeń.
Mój koń je owies od zawsze, właściwie chyba każdy koń jakiego znałam jadł owies. I żył/żyje i ma się dobrze.
Tyle w temacie, wypowiedziałam się, nic więcej nie mam do dodania, więc kończę dyskusję 🙂
Ja całe swoje jeździeckie życie (czyli prawie 18 lat) byłam wychowywana w imię zasady- im więcej owsa tym lepiej.
Mój trener jak mantrę powtarzał mi zasadę- 1 kg owsa na 100 kg masy konia dla konia niepracującego! Dużo co?
Koń chodzący w intensywnym treningu dostawał nawet 8-10 kg owsa dziennie !
Ja swojego konia przez długi czas też karmiłam owsem w sporych ilościach- kiedy pracował raz na 2 tygodnie ( jeśli pracą można nazwać spacer do lasu na stępo- kłusa) to dostawał 5 kg  😡
Ale wtedy łaził min. 12 h po padokach i nic złego się nie działo.
Zmieniłam stajnię, zaczęłam go wdrażać do roboty i zwiększyłam dawkę owsa do 7 kg.
Z tym, że w nowej stajni padokowanie tylko 8-15.
I zaczęły się szopki z koniem- płoszenie, brak koncentracji na robocie, wiecznie gorąca głowa.
Poczytałam re-voltę, kilka artykułów na ten temat i trochę mi się otworzyły oczy.
Teraz koń pracuje intensywnie codziennie- i to naprawdę jeżdżony jest bardzo porządnie.
A owsa dostaje 4 kg w 3 porcjach ( z tym, że zawsze na 30-40 minut przed karmieniem owsem konie dostają siano).
Do tego wysłodki, pasza bezowsowa i 2x w tygodniu mesz.
I głowa się ochłodziła, nogi nie puchną i wcale nie chudnie- a wręcz przeciwnie ładnie się buduje i rozrasta 🙂
Także myślę, że ta stara szkoła powinna odejść do lamusa 🙂

PS. muszę natomiast dodać, że nie wyobrażam sobie zabrania mojemu koniowi owsa całkowicie. Nie widzę tego.
Jednak pracuje codziennie, skacze- potrzebuje energii.
Może za mało wiem na ten temat, ale na całkowitą rezygnację z owsa bym się nie zdecydowała.
dea   primum non nocere
08 listopada 2013 09:53
strzemionko - ciągniesz mnie za język - masz konia z popuchniętymi nogami, wystającym kręgosłupem - i twierdzisz, że to jest OK (bo on tak ma). Nie szukasz przyczyn, tylko łatasz dziury (podkładki pod siodło, a na nogi wcierki). Uważasz, że jesteś też specjalistką od kopyt? Zalecasz nawilżanie kaloszkami? A po co? Potrafisz rozpoznać zmiany ochwatowe, opadnięcie kości? I specjalistka od żywienia (owies rządzi) - znów popuchnięte nogi i nieistniejąca linia grzbietu - to jest zdrowy koń?
Tutaj jest wiele osób, które swoje konie obserwują i zmieniają coś w ich trybie życia tak, żeby były zdrowsze. Nie ma w tym wątku argumentu, że robimy coś, bo wszyscy tak robią. To, że wszyscy (wokół Ciebie) coś robią nie musi oznaczać, że to jest dobre. Jeszcze do niedawna wszyscy weterynarze zalecali na ochwat kucie na WYSOKIE piętki (żeby odciążyć mordercze ścięgno zginacza) - jednym tchem z tym mówiąc, że prognozy są kiepskie. Gdyby nie myślący ludzie, którzy to zakwestionowali, nie byłoby już wyraźnie widocznego przewrotu w tej dziedzinie - z pozytywnym skutkiem dla koni.

Ja Ciebie bardzo proszę. Odejdź stąd w pokoju do innych wątków. Na dopasowaniu siodeł ugryzłam się w palec i nie napisałam co myślę.
Dla mnie EOT.
Ano właśnie dea takie podejście do koni i jeździectwa- robię tak i tak, w sumie nie wiem dlaczego, ale wszyscy tak robią" wyrządza bardzo wiele złego.
Czytałam wątek o dopasowaniu siodeł- strzemionko ja bym po takim pytaniu (doradźcie mi przez internet jaki rozmiar łęku dobrać na wykłębionego konia?) spaliła się ze wstydu.
To tak jakbyś zapytała na forum- jaki rozmiar buta kupić koleżance, która jest blondynką, pochodzi z południowej Polski i ma odstające uszy.
Zadawanie takiego pytania świadczy o bardzo, bardzo małej wiedzy.
I ta mała wiedza powinna Cię powstrzymać od rzucania tego typu komentarzy-  "każdy koń powinien dostawać owies " (jeszcze wypowiedzianych w tonie prawdy objawionej).

edit- literówka
U mnie idzie około 1-2 kg owsa na posiłek dla trzech koni. Ostatnio się śmiałam że kury i gęsi zjadają trzy razy tyle owsa co konie. Teraz jeszcze zastanawiam się czy kobyle nie obciąć całkowicie owsa ponieważ od jakiegoś czasu zaczęły puchnąć jej tylne nogi 🙁. Padok nie pomaga, dopiero normalny trening jest w stanie przywrócić je do normalnego stanu. Jest jeszcze możliwość że jest to związane z niedoborem selenu, teraz dostaje suplementy z selenem więc za jakiś czas zobaczymy co i jak.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
08 listopada 2013 10:21
Dea - mój koń nie ma popuchniętych nóg, tylko lekko opuchniętą jedną nogę, ponieważ u poprzedniego właściciela uległa wypadkowi. Noga wyleczona, nie przeszkadza jej w treningach i życiu.
Nie kuleje. Wystający kręgosłup ma chwilowo - z powodu debilnej współdzierżawczyni, której oddałam konia na okres czerwiec-wrzesień (musiałam z powodu wyjazdu).
Nie szukam przyczyn bo je znam.
W tej chwili bez podkladki pod siodło nie jeżdżę ponieważ chronię grzbiet 🙂 na nogi wcierki i maść tranową z zalecenia dobrego podkreślam weterynarza.
W żadnym wypadku nie uważam się za specjalistkę od kopyt. W żadnej dziedzinie nie uważam się za specjalistkę, lecz z roku na rok moja wiedza wzrasta.
Specjalistką od żywienia także nie jestem, lecz nie uważam owsa za coś złego. Gdyby z moim koniem coś się działo po owsie (lub w każdym innym przypadku) zauważyłabym to, ponieważ zaliczam się do grona osób, które obserwują swoje konie   🤣
I jeszcze jedno wytłumaczenie - nie zalecam nawilżania kaloszkami - po prostu przeglądając sklep internetowy natrafiłam na takie i najzwyczajniej w świecie zapytałam na forum czy ktoś takowych używał.
Nie ciągnijmy się już więcej za język  🙄

pati - nie jestem ekspertem w każdej dziedzinie, przez całe końskie życie jeździłam w klubach jeździeckich, stajenkach, w których siodła były już dobrane do konia 🙂 i nigdy jakoś nie interesowałam się jak dobiera się siodło do konia.
A ja się nie spalę ze wstydu - bo wolę 100 razy zapytać, niż jeździć w niedopasowanym siodle i szkodzić koniu (koniowi/koniu?  :lol🙂
O wymiarze wiedzy nie dyskutuję - nie uważam się za eksperta jak niektórzy na forum. Nie uważam, że wiem wszystko, lecz wiem coś na pewno dlatego piszę, czytam, odpisuję  😉

Amen  🙂
w klubach jeździeckich, stajenkach, w których siodła były już dobrane do konia
Dobry oksymoron 😉
Tak się tylko wtrącę odnośnie puchnięcia nóg u koni. Mam konia który jest limfatyczny i ma problem z opojami na tylnych nogach. Raczej miała, bo od kiedy jest 24 na dworze to problemu nie ma. Wczoraj wrzuciłam konie na noc do stajni po prawie roku całodobowego dworu.  Jedna noc wystarczyła żeby nogi znów były opuchnięte i twarde a koń ledwo wyszedł z boksu... Jak łazi cały czas i im więcej łazi z krótkimi pazurami tym jest lepiej  😎
Na jak długo starcza wam tarnik Save Edge Classic? Ja swój mam nie cały rok i muszę go wymienić bo tępy się zrobił.
Myślę, że rok to długo. Zależy ile koni strugasz. Ja strugam raptem 2,5 konia, więc mało, ale uważam, że save edge to i tak najostrzejszy tarnik jaki miałam.
Trochę konisk robię. U siebie mam 7 , robię je przeciętnie raz w tygodniu no i jeżdżę raz w miesiącu do 10 koni .
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
08 listopada 2013 16:54
strzemionko, tak luźno, polecam lekturę artykułów i książek poruszających tematykę związaną z NSC, i wpływu ich nadmiaru na choćby połączenie rogu i tworzywa. To nie chodzi o to by cię atakować. Ale większość osób tutaj nie zaspakaja argument "ja tak uważam i już".

Dea moje konie też nie dostają grama owsa🙂 Poza stałym dostępem do siana, trochę wysłodków z dodatkiem miedzi, cynku, biotyny i magnezu. Do tego czarnuszkę egipską. Energi i zdrowia nie brakuje. Znacznie wartościowszą energię uzyskują bowiem ze stałego dostępu do naturalnego włókna🙂 Są szczęśliwe, ruchliwe,  i niestety pączkowate 🙁
A zasuwają sobie ostatnio tak:
Mój koń też po okresie padokowania 24h na dobę kiepsko znosi noce w boksie. Teraz trochę pomieszam mu w żywieniu i zobaczę czy giry nie będą puchnąć.

dea wracając do mojej wypowiedzi ze str. 681 - link do strony z dzisiejszymi fotkami kopyt --->https://plus.google.com/photos/114704948767704992114/albums/5943984987625972257?partnerid=gplp0

Widząc ile urosło kopyto w sumie od sierpnia do teraz to jak można ocenić ten przyrost? 
Strzemionko witamy w wątku.
No miałaś niezbyt udany start tu ale pewnie wynika to z ograniczenia komuinikacji przez net. Mam nadzieję, że się nie "wypłoszysz" i zostaniesz z nami na dłużej.

Ten wątek, rzeczywiście jest specyficzny, tak jak laski napisały.

Wady: tu nie ma "misiów". Nie funkcjonuje to zasada "wydaje mi się", tu jeśli już coś ktoś mówi autokratywnie (np. każdy koń powinien dostawać owies) to popiera takie stwierdzenie np. linkiem do artykułu naukowego lub linkiem do udokumnentowanej swojej praktyki (np. wiele koni przez niego struganych i żywionych owsem plus zdjęcia ich kopyt). Tego w twojej wypowiedzi zabrakło i dlatego ludzie się trochę wkurzyli.
Chodiz o to, że to nie jest "kącik porad sercowych". Ok, porady są udzielane od serca ale zawsze na zasadzie - co mówi na ten temat nowoczesna nauka a nie jakiś trener (choćby olimpijczyk), jakiś vet (choćby właściciel kliniki), czy jakaś hodowczyni (choćby Anky van grunsven).

Zalety: odpowiedzi, które otrzymasz w tym wątku są prawdziwe. Nie są oparte na "tradycjach" postępowania z końmi, to nie ten adres. Tu się analizuje poszczególne przypadki holistycznie (Kopyta vs. utrzymanie, żywienie itd.) i podaje rady związane ze stanem faktycznym, a nie mieszczące się w "zaleceniach jakiejś szkoły", czy innego "funklubu".

Teraz o owsie.
Po pierwsze skąd się wzięło w Polsce (bo np. w Niemczech już tego pędu aż tak nie widać) wierzenie, że trzeba konie karmić owsem (i to w takich ilościach).
Ma to trochę podłoże historyczne - konie pracujące na froncie spalały dużo energii. Do tego nie zawsze (np. wyprawa w zimie) było skąd wytrzasnąć dla nich inną paszę. Nie zawsze był możliwy transport siana, trawa pod śniegiem itd. Ale uwaga! I wtedy konie nie były karmione owsem tylko obrokiem - mieszanką owsa z sieczką. To zapewne chroniło je przed skokami cukru szczególnie gdy dostęp do paszy objętościowej był ograniczony. Dodatkowo na froncie nie zawsze był możliwy odpowiedni (odpowiednio długi) popas. Stąd skarmianie taką skoncentrowaną paszą w dużych ilościach, które przeszło do tradycji choć warunki użytkowania koni b. się zmieniły. Poza okresami pracy konie jadły głównie trawę i siano. Z tego samego źródła wynika wiara w to, że ochwat to choroba, która dotykała konie kiedyś i działa się głównie na święta. Do dziś się ją często nazywa chorobą świąteczną.
Gdy ja mówię, że mój koń miał w tym roku 3 ochwaty to ludzie na mnie patrzą jak na marsjanina.

Czemu warto karmić owsem jak można? Ano ze względu na jego skład i zdrowszą dla konia przyswajalność i strawność w porównaniu z innymi ziarnami. To porównanie do innych ziaren jest b. ważne. Pasze treściwe porównujemy do innych treściwych.
Czemu często nie można karmić owsem - bo nasze konie często mają w sobie tyle jeszcze konia "naturalnego", że całoroczne karmienie takimi samymi dawkami owsa im szkodzi. Szkodzi po cichu, np. taki ochwat właśnie, którego, jak się nie jest świadomym, co to naprawdę jest ochwat, to niestety nie widać gołym okiem.
Czemu warto zastępować owies innymi paszami (nietreściwymi plus minerały) - bo większość koni wcale go nie potrzebuje w takiej ilości jaką dostaje. Koń to zwierzę z niesamowitą wręcz zdolnością adaptacji.
Przykład - mojego konia zabijało 400 gram owsa dziennie. Teraz stoi wyłącznie na sianie (ponad miesiąc). Stajenne się martwiły jak się zachowa, w czasie gdy inne konie dostają zarcie do żlobu... Bunty, skrobanie kopytem, machanie głową i kwiki były przez 3 dni. Słownie 3. Wczoraj wrzuciłam mu do żłobu mesz (mała szklanka- tylko tyle aby przemycić suplementy)... sporo czasu minęło zanim koń się pofatygował sprawdzić co w żłobie wylądowało. Odzwycaił się od używania go po prostu.
I uwaga - to działa w drugą stronę.
Koń karmiony nadmiarem owsa często (jego organizm) uczy się go "przepalać"... pytanie tylko po co.
To trochę tak jak u ludzi. Możesz uprawiać wyczynowy sport i żreć jak świnia i  mieć wyniki i możesz mieć jadłospis skomponowany przez fachowca, który nie dostarcza ci nadmiarów.
Efekt - w tym drugim przypadku, dłużej będziesz młodszy (czytaj: także zdrowszy) bo twoje ciało nie będzie musiało sobie radzić z "przepalaniem" nadmiaru substancji, których nie potrzebujesz. takie oszczędzanie energii.

dea   primum non nocere
09 listopada 2013 10:51
kotbury  :kwiatek:
Wtracę swoje trzy grosze odnośnie owsa na przykładzie mojego wielkoluda. Z uwagi na jego masę nie wyobrażam sobie nie dawać mu owsa wcale, koń ma 183 cm. Na karmienie pelnoporcjowe pasza mnie nie stać niestety ALE koń owsa dostaje 2,5 kg dziennie na trzy karmienia z sieczka plus wyslodki raz dziennie i biotyne nutri hors. 10 godzin spędza na padoku, po przyjściu do boksu czeka na niego kostka siana w siatce, na padoku w sezonie ma trawę po siano. Pod siodlem chodzi 5 razy w tygodniu, głównie w tereny urozmaicone. Wszystkimi czterema kopytami chodzi z pietki

Do czego zmierzam. Trzeba karmienie dostosować do konia, warunków  utrzymania i możliwości finansowych. I co najważniejsze cały czas obserwować i analizować na co możemy sobie pozwolić a na co nie.

Karmienie kilogramami owsa konia który stoi cały dzień w boksie i czasem wyjdzie na jazdę lub karuzele mu nie pomoże. Jednemu zaszkodzi bardziej innemu mniej. Ale to też nie znaczy że owies każdego konia okaleczy.

Jeśli iloscdostosujemy do warunków jakie zapewnilismy to też sie da.
Oczywiście wolalabym mojego na paszy trzymać (na samym sianie leci z wagi i jak szkielet wygląda) ale na razie udało nam się jakiś równowagę osiągnąć
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
09 listopada 2013 11:30
wiesz ja się zawsze zastanawiam czy u osób które zauważają chudniecie koni w momencie odstawienia treściwej to nie kwestia innych czynników - stan zdrowia (nawet jeśli nie zauważamy problemu, stres itd). Moje doświadczenia pokazują iż konie ze stałym dostępem do siana (zdrowe konie) nie mają problemów z chudnięciem. Czasem wręcz wydają się być za grube.
Nie wykluczam oczywiście twierdzenia, iż cechy osobnicze będą miały tu znaczenie. 

archeo jeszcze pytanie: w jaki sposób podajesz mu to siano? Ma stały dostęp czy taki jak u większości posiadaczy koni - kupka rano, kupka wieczór? Bo to nie zdaje egzaminu. 
Tak jak napisałam ma cały czas w siatce w boksie. Na padoku dostęp non stop. Poprzedniej zimy był wywieziony balot a właściwie trzy i jak sie kończyły to dowozone

Edit
Tylko te nasze tereny to tak średnio 15-20 km w trzech chodach z tempem średnim 9.1 km /h

Z doświadczenia wiem, że przy takiej ilości ruchu na samym sianie i trawie  bym potem pół roku tego konkretnego konia odpasala

Co oczywiście nie znaczy, że każdego konia należy paść bez opamiętania owsem . Uważam tylko że rozsądek z każdej strony jest wskazany. I są sytuację że odpowiednio dobrane ilości owsa w porównaniu z konkretną prac a i warunkami nie są zle
  U mnie tak samo jak u archeo- w zimie w ciagu dnia konie mają dostęp do beli siana non stop, na wieczór do boksów dostają ok 10 kg sianokiszonki. Ponieważ koni na stajni mam 17 mogę obserwować rozbieżności - dwa duże wałachy jeden sp 9 lat, ok 170 cm i drugi wlkp, 15 lat, podobnego wzrostu - na samej objętościówce plus garść treściwego aby przemycić suplementy wyglądają jak piłki, a trzeci wlkp, 10 lat, 170 parę cm na samym objętościowym nie jest chudy, ale żeberka widoczne, zauważalny spadek masy. Tyle, że w jego przypadku maksymalna dawka owsa to pół kilo na dzień - w przeciwnym razie reaguje ochwatowo - macanie na twardym, pogorszenie jakości rogu. Więc w tym roku będę testować na nim, oprócz wysłodków, otręby ryżowe i DDGS kukurydziany.
    Mam jeszcze trzeciego wałacha, gabarytowo wielkiego (175 cm, ale wlkp w starym typie), 16 lat i ni ma bata, jak nie dostanie ok 2 kg owsa (plus wysłodki i łuska słonecznika) to zaraz zjeżdża z wagi, ale on nie reaguje negatywnie na takie karmienie.
    Każdy koń wykazuje inną tolerancję na cukier, to co służy jednemu niekoniecznie będzie służyło innemu.
dea   primum non nocere
09 listopada 2013 12:12
Ale to też nie znaczy że owies każdego konia okaleczy.


Nikt chyba nic takiego nie pisał?


Zdecydowanie trzeba każdy przypadek rozważyć indywidualnie. U mnie akurat wszystkie bez owsa - kuc+arab, hucuł (te dwa to tyją z powietrza), ślązak+sp (ma duuuże zapotrzebowanie kaloryczne, na standardowej kostce siana byłaby wieszakiem), fryz+zimniok (duża, ale dobrze wykorzystuje paszę) i folblut. Na pewno żaden nie jest chudy. Folblut chudł, jak nie miał siana non stop dostępnego (tylko nieduże pastwisko, a trawy nie było po uszy) - włączyłam wysłodki i nie widać ani żeber, ani zarysu mieśni. Powoli myślę o zmniejszeniu mu dawki, bo jak na końskiego "charta" jednak, jest już za gruby moim zdaniem. Tu był według mnie idealny:

Sorki, że posklejany na zadzie trochę, foto przed czyszczeniem, a straszna fleja z niego jest.

Z drugiej strony np. koń koleżanki, który długi czas stał z nami w stajni (poprzedniej) i tam dostawał taką paszę jak nasze+suplementację (ale jeszcze nie opartą na badaniach siana), wyglądał OK, lepiej niż na owsie wczesniej w tej stajni, ale nie było "wow". Zmienił stajnię (przenieśliśmy się do dwóch różnych) - ma tam wyłącznie siano, w lecie trawę oraz owies (bardzo ładny, czysty i "pełny"😉. Kopyta mu się poprawiły (!!) - wiem, bo cały czas go strugam, to już lata. Nigdy nie miał tak fajnych kopyt jak teraz. Poprawił się również folblut znajomej, z którym walka z kopytami jest z serii neverending story. Poprawił się nawet nie na ziarnie owsa... na młodym, zielonym owsie, takim, który zaczyna się kłosić (!!), ALE oprócz tego był na wybiegu 24h na dobę i zajmował się tam rozstawianiem towarzystwa po kątach. Także to nawet nie tylko od konkretnego konia zalezy, ale też od miejsca - jaki jest skład mineralny i kaloryczność siana, tryb życia konia, nawet stosunki w stadzie czy wielkość padoku, wszystko ma znaczenie.

Podsumowując: jest tylko jedno, co absolutnie KAŻDY koń powinien mieć i nie podlega to dyskusji: dobrej jakości siano dostępne najlepiej non stop. Do tego trzeba dążyć i każdemu koniowi zrobi to dobrze. Już nawet to, jak się zdefiniuje tę dobrą jakość (koń wrażliwy metabolicznie czasem musi mieć siano pozbawione cukru - np. moczone) nie jest niezmienne i "dla każdego".
U mnie właśnie po zmianie miejsca konie się posypały, kobyła chuda tak że wszystkie żebra można jej policzyć, jeżeli chodzi o kopyta to  strzałki  ok, ale tutaj błota nie znajdziesz, ale za to biała linia jest średnio biała, bardziej przypomina dalmatyńczyka  🙁. Konie karmione tak jak wcześniej (głównie siano, wysłodki i odrobiona owsa), oczywiście odrobaczone, tylko od weta dowiedzieliśmy się że na tym terenie standardem są niedobory selenu więc teraz dostają suplementy z selenem i zobaczymy co będzie. Jak nie zobaczę poprawy to wyślę kudły kobyły do analizy.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
09 listopada 2013 12:37
tak często jest. Zmiana stajni często wiąże się ze stresem zwierzaka. No i tak jak Dea napisała - układy w stadzie też będą miały znaczenie, a przy zmianie stajni - zmiana miejsca w hierarchii też następuje.
Ja niestety mam konie z ogromną tendencją do tycia, duży bardzo wrażliwy metabolicznie. Do tego skostnieniowiec a więc masa w sumie bardzo mu nie pomaga. Choć odpukać - od kiedy werkuje go naturalnie, jest padokowany 24h i ma określoną dietę nie kuleje i chodzi bardzo ładnie.
Powiem wam jeszcze jedno. Oczywiście to znowu moje doświadczenie. I odnosi się to do wyżej opisywanego konia. Był okres (rok), w którym koń stał w miejscu gdzie nie miał dostępu do trawy, dostawał odrobinkę owsa (wtedy jeszcze nie jadł wysłodków) tyle tylko by podać suplementy i oczywiście siano, i nigdy wcześniej, ani nigdy później nie miał tak pięknej linii białej. Poezja. Ale to znowu ten konkretny przypadek.
Jeszcze w temacie duży koń potrzebuje więcej jeść.
To nie do końca prawda.
To stwierdzenie jest prawdziwe tylko w przypadku treningu/ mocnej pracy/ mocnego użytkowania.

Wielkość konia nie przekłada się wprost proporcjonalnie na energie, która jest mu potrzebna na zaspokojenie potrzeb życiowych.

Chodzi o to, że np. zimą konie zużywają najwięcej energii na termoregulację, która jak wiadomo zależna jest od "powierzchni ciała". Ta z kolei nie jest aż tak skorelowana ze wzrostem. Ta korelacja nie jest wprost proporcjonalna.
Dawki paszy należy zwiększać bardziej koniom małym, a o mniejsze ilości koniom dużym.


Teraz w kwestii puchnących nóg. Bo widzę, że tego roku ten problem pojawił się u wielu koni. U nas to był już stan alarmowy pokazujący przebiegający w tyłach ochwat. Teraz po miesiącu od tego zdarzenia wyłazi ochwat - pazury się wydłużyły, piętki pokładły.... będzie co rzeźbić niestety aby nie dołożyć mechanicznych przeciążeń.
Aktualnie nogi nie puchną - rano po staniu opoje, ale nie ma nalanej, twardej opuchlizny. mam nadzieję, że gdy koń wróci pod siodło to się to zmieni. Wtyedy wrócimy do włączenia wysłodków + suplementacja +owies.
Aktualnie koń na samy sianie dawno nie wyglądał tak dobrze.


I jeszcze o mieszankach na kopyta do p. Podkowy bo ostatnio była tu dyskusja i sama pisałam, że u nas one nie były najskuteczniejsze. Z ciekawości weszłam na stronkę i...  takie mieszanki jak ja kiedyś, kiedyś dawałam już nie są dostępne. Pan Podkowa porobił lepsze - inne składem. Stąd być może zupełnie inne zdanie osób, które pisały ostatnio o super poprawie na mieszankach stamtąd.


milena1013   kopyta i sznurki ^^
09 listopada 2013 14:21
Jeszcze w temacie duży koń potrzebuje więcej jeść.
To nie do końca prawda.
To stwierdzenie jest prawdziwe tylko w przypadku treningu/ mocnej pracy/ mocnego użytkowania.

Wielkość konia nie przekłada się wprost proporcjonalnie na energie, która jest mu potrzebna na zaspokojenie potrzeb życiowych.

Chodzi o to, że np. zimą konie zużywają najwięcej energii na termoregulację, która jak wiadomo zależna jest od "powierzchni ciała". Ta z kolei nie jest aż tak skorelowana ze wzrostem. Ta korelacja nie jest wprost proporcjonalna.



Święta prawda !  👍
I właśnie o to mi w moim poscie chodziło. Wszystko zależy od konia i jego "wrażliwości" , pracy która wykonuje oraz warunków w jakich przebywa.
Mój T zaraz po rozkuciu kiedy ledwo chodził poruszał się jedynie stępem a na spacery dostawał buty owsa przez rok nie widział.
Teraz dostaje te 2,5 dziennie, nie ma problemów z żadna nawierzchnia ale ten owies w robocie spala
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
09 listopada 2013 14:59
Po delikatnej prośbie opuszczenia tego wątku, postanowiłam się Wam nie naprzykrzać i odejść w pokoju  🙂
Nie wchodziłam tu od wczorajszego ostatniego wątku ale jakoś tak znowu weszłam przed chwilą.

Nie chcę się usprawiedliwać, tłumaczyć. Ale po prostu zostałam źle zrozumiana.
To co pisałyście jest dla mnie oczywiste - dawki owsa dostosowane do konia i jego pracy, to, że wszyscy tak robią nie oznacza że jest dobre i że ja tak muszę robić, to że weterynarz tak mówi nie znaczy że muszę się do niego dostosować. Mam swój rozum i wbrew poprzednim wpisom o mojej wiedzy (właściwie niewiedzy  😉) jeździeckiej, którą niektóre osoby niestety oceniły jako nikłą z powodu nieumiejętności dopasowania rozmiaru siodła i nawilżania kopyt konia kaloszkami, potrafię mieć swoje zdanie.
Gdyby mojej klaczy nagle zaczęły puchnąć nogi na pewno bym to zauważyła. I nie poleciałabym do niej z wcierką rozgrzewającą i owijkami, tylko od razu szukałabym przyczyny. Na pewno też zadzwoniłabym do weterynarza.

W sumie to nie uważam owsa za konieczność (nie chcę żeby wyszło, że zaprzeczam sama sobie po wcześniejszych wpisach).  Aczkolwiek chyba nie zdecydowałabym się na całkowite odstawienie owsa. Mój koń je go od zawsze i nic się z tego powodu złego w jej zdrowiu nie dzieje. Napisałam, że każdy koń powinien dostać codziennie trochę owsa bo tak uważam i jak na razie zdania nie zmienię  🙂
Może niezbyt trafne porównanie ale owies i siano jest jak zupa i drugie danie  😀 Zupą zaspokajamy głód zanim kotlety się usmarzą  🤣, jeśli jest to zupa z warzywami to odżywimy organizm, dostarczymy mu trochę witamin i energii. A siano to drugie danie, które ma sprawić uczucie sytości.

W najbliższym czasie postaram się Wam pokazać zdjęcia 5 koni, z którymi aktualnie mam do czynienia i ich nóg  😉
ale dlaczego akurat każdy koń musi dostać owies, obiektywnie? Jak dostanie musli bez owsa to co, już dla Ciebie chyba źle? Wg. Twojej wypowiedzi.
A jak dostanie wysłodki? To też pasza.
Koń mający stały dostęp do siana nie potrzebuje "zupy"😉 Ciągle ma dostępny szwedzki stół i je kiedy chce i potrzebuje.
leosky   im więcej wiem, tym bardziej wiem, że mało wiem.
09 listopada 2013 15:52
strzemionko spokojnie. Nikomu chyba nie zależy aby ktokolwiek z wątku uciekał. Natomiast polecam lekturę wątku od pierwszej strony. Trochę to zajmie, ale z pewnością Cię zaciekawi.  Przypadki i doświadczenia ludzi są bardzo ciekawe. Że nie wspomnę o ciekawych linkach, artykułach i literaturze cytowanej i polecanej tutaj.
Wiesz czasem bywa tak - i znowu mówię to z własnego doświadczenia i nie koniecznie tyczy się twojego zdania - że bardzo duża ilość osób (nie twierdzę że każda - wyjątki zawsze się zdarzają), która stanowczo twierdzi, że "mój koń dostaje tyle a tyle owsa, żre trawy do bólu, tymotka, koniczyna, życica w podstawie, dostaje marchew, jabłuszka itd itd i ma super kopyta" pokazując zdjęcia owych kopyt, pokazując jak koń się rusza, udowadnia, że jednak  nie jest tak idealnie (oczywiście tu wyjątki także się zdarzają). Mądrość polega na wyciąganiu odpowiednich wniosków i dalszym działaniu.

Natomiast porównanie z zupą i 2-gim daniem nie do końca do mnie przemawia 🙂 My tego owego 2-giego nie żremy cały czas, czy przez większą część dnia bo to nie podziałało by z pewnością na nas dobrze 🙂 Natomiast stały dostęp do włókna u konia jest podstawą podstaw.

Z tego samego źródła wynika wiara w to, że ochwat to choroba, która dotykała konie kiedyś i działa się głównie na święta. Do dziś się ją często nazywa chorobą świąteczną.



Być może wyjdzie, że sie czepiam, albo po prostu czegoś nie wiem, nigdy nie doczytałam, ale nie spotkałam sie nigdzie z określaniem ochwatu jako choroby świątecznej.

Mięśniochwat jak najbardziej nie tylko w literaturze jest nazywany chorobą poświąteczną, ale i wielu rolników na wsiach zna właśnie mięśniochwat pod nazwą choroba poświąteczna, poniedzielna, poświąteczne porażenie ( z takimi określeniami ja sie spotkałam).

A ochwat był zawsze ochwatem i nigdy nikt inaczej tej choroby nie nazwał.

No to tyle chciałam. Już mnie nie ma.  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się