Sprawy sercowe...

Ja spędziłam bardzo miły weekend 🙂

[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnmute.gif[/img] całkowita edycja posta
kujka   new better life mode: on
30 listopada 2014 21:13
szepcik, przepraszam, mialam juz nic nie pisac ale takiej hipokryzji nie zniese:
A jak nisko Ty upadlas te pare lat temu, kiedy sie bralas za zajetego (i to bardziej niz Twoj ex o ktorym jest mowa) faceta??

Ja rozumiem ze smutno i zal ale nosz k*rwa no... takie glodne kawalki to chyba nie tutaj sprzedasz...
Averis   Czarny charakter
30 listopada 2014 21:20
Nie wiem, czy nazywanie żony swojego faceta "głupią krową" jest aspirowaniem do wyższego poziomu. Szepcik, błagam. Naprawdę wszyscy pamiętamy te opowieści o żonatym facetecie z którym byłaś. I te argumenty, że wtedy ich związek umarł, jakoś do mnie nie przemawiają. Umarł, nie umarł - sypiałaś z żonatym gościem.
kujka, o jak dobrze że pierwsza to napisałaś, bo nie mogę normalnie usiedzieć jak to znów czytam!
Nie dość, że sama się, szepcik, wzięłaś za zajętego ŻONATEGO faceta, to jeszcze ciągle piszesz, jaki to z tego twojego ex tchórz i kłamca a z jego obecnej narzeczonej szuja - a chwilę temu pisałaś, że jak ktoś źle mówi o swoich byłych to jest dnem. Weź ty poczytaj co piszesz, no bo serio...
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
30 listopada 2014 21:24
Szepcik ja Ci poradzę jedno- przestań to roztrząsać. Olej. Zostaw. Po co tak się nad tym rozwodzisz? Było, minęło, pamiętaj fajne momenty, wyrzuć z głowy złe i jedź dalej. Co Ci da "współczucie" dla byłego i jego nowej dziewczyny?
Sorry, ale ja nikogo nie okłamywałam, i potrafiłam się do tego przyznać. Skoro on kłamał, to jest kłamcą. Prosta sprawa, nie mam zamiaru się nad tym rozwodzić.
A To tutaj właśnie było nazywanie byłego męża Brevy idiotą przez zupełnie postronne osoby, co było i jest dla mnie chore. Ja znam sytuację, bo byłam w jej centrum, więc mogę sobie to nazywać jak chcę.
kujka   new better life mode: on
30 listopada 2014 21:50
szepcik, wyedytowalas calego posta. Bhawo ty.

A bylo tak:
[Quote]
Pisałam już na priv do Vegonii, ale tutaj w sumie też mogę się podzielić przemyśleniami. 
Współczuję ogromnie mojemu byłemu, że jest człowiekiem o takiej moralności, braku sumienia, tchórzem i kłamcą. To naprawdę przykre, że on musi z tym żyć.
Jej też współczuję faceta, współczuję jej, że upadła tak nisko, że zabrała się za zajętego faceta, bo nie ma poczucia własnej wartości. 
Współczuję im obojgu, bo ja w życiu zawsze chciałam być o poziom wyżej i chcę być lepsza.
Oni budują swoje szczęście na czyimś nieszczęściu. To naprawdę smutne. Współczuję - szkoda mi ich. Moje życie jest na szczęście wolne od poczucia wyrządzonej innym krzywdy.

I to jedyne, co do nich czuję
Averis   Czarny charakter
30 listopada 2014 21:52
szepcik, no widać nie umiesz się przyznać, skoro zmieniłaś całą treść posta 😉
We mnie tez sie lekko zagotowalo. I ta edycja powyzej tez dosyc slaba.
Az sobie poszperałam, przenieśmy się w czasie - niestety nie ma pierwszego posta, bo tez zostal wyedytowany. Dotyczyl bardzo 'zabawnej' sytuacji! Ex-ex, ten zonaty, lezac z zona w lozku, pisal z szepcikiem smsy, boki zrywac.

Szepcik - z tego co piszesz to wygląda na to, że między nimi juz krytycznie źle i ma w dupie to czy ona wie z kim pisze leżąc z nią pod jedną kołdrą 😂


« #9056 : Czerwiec 23, 2010, 19:19:17 »
Odpowiedz cytując
Hmm, na jej miejscu to waliłoby mnie to, z kim pisze - ale że w ogóle pisze  cool
Natomiast to pod jedną kołdrą....  wysmiewa o reeeety, jak sobie to wyobraziłam....  😵 😂


i dalej:
Czerwiec 23, 2010, 19:44:18 »

Mnie najbardziej dziwi, że wie, ale nie przeciwdziała temu - bo jeśli myśli, że gdy zrobi mu awanturę, a on przestanie, to.... mocno się myli 😎
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 24, 2010, 11:40:51 wysłane przez szepcik »


karma, panie, karma!
Ja nie mogę, nie macie co robić?  😎 chce wam się przerzucać 113 stron moich postów?

Tak, karma mnie już ukarała. Wcześniej, o wiele wcześniej. Nie możliwe, że o tym nie wiecie, przecież wszystko o mnie wiecie 🙂

W moim poście zostawiłam najważniejszą informację, i jedyną istotną. Super weekend spędziłam, aż musiałam brać tabletki na ból głowy od nadmiaru śmiechu 🙂

Averis, niestety jesteś w błędzie, usunęłam moje przemyślenia, tam nie było żadnego przyznawania się do tego, co ja robiłam wcześniej 😉
xxmalinaxx super, ale się cieszę 😅
o nie nie, napisalas "Moje życie jest na szczęście wolne od poczucia wyrządzonej innym krzywdy."

A to, jak wszyscy tu pamietamy, g prawda.
Nie trzeba przerzucac stron, wystarczy wpisac "szepcik" w wyszukiwarce. Konto stare usunelas, wiec nie wyedytujesz starych postow. A po odnosniku do nicku w odpowiedziach innych dochodzi sie do twoich wypowiedzi sprzed kilku lat w około minute.

Sama sie sobie dziwie z drugiej strony czemu chcialo mi sie to wpisac i wyszukac...chociaz... witaj prokrastynacjo - po prostu mam w cholere pracy a to dobra wymowka 😜
jedyne co do nich czujesz to wspolczucie? Jak dla mnie zlosc, zazdrosc, chec zemsty, chec, zeby zycie mieli do dupy itd... Jak to wszystko czytam, to mysle sobie, w jakim wyparciu zyjesz - walkujesz po 1000 razy to samo mowiac, ze juz masz to za soba, jednoczesnie wyzywajac i zyczac im nie wiadomo co. Masz jakies zaburzenia, nie umiesz sobie z sytuacja poradzic i nie mowie tego w pejoratywnym znaczeniu, ale w takim, ze cos z tym trzeba zrobic... Ja rozumiem, ze jak ktos nas skrzywdzil to mamy do niego zal, czujemy zlosc itd, ale to co Ty piszesz... brzmisz po prostu jak psychopatka opetana rzadza zemsty, bo ubodnieto Twoje ego. Chcialabys, zeby spotkala go kara - on pewnie najzwyczajniej w swiecie ma to gleboko i juz o tym nawet nie mysli a Ty czulabys sie lepiej, gdyby cierpial - to nie jest normalne...
Chcesz byc o poziom wyzej a uwierz, daleko do tego naprawde...

Sorry, ale ja juz tez wymiekam...
Scottie   Cicha obserwatorka
30 listopada 2014 22:43
xxmalinaxx, biorąc uwagę, co się dzieje w tym wątku ostatnio, to chyba nie warto się tu udzielać, brrrr! W każdym razie cieszę się, że się układa.
W sumie trochę lepiej. Zaczęłam jeść przynajmniej  🙂 I trochę spać. Dziś znów słuchałam zażaleń i nie płakałam. Pierwszy dzień w którym nie płakałam. Chyba jestem z siebie dumna trochę. Ale nadal czuję się fatalnie i chyba jeszcze trochę tak będę się niestety czuła  🙁
vegonia trzymaj się i głowa do góry 🙂 Życie czasem potrafi kopnąć w kostkę, ale po dołku w końcu przyjdzie górka  :kwiatek: Dobrego dnia i każdego następnego jeszcze lepszego.
Scottie, flygirl dzięki  :kwiatek: Ja się nie mieszam w takie burze, bo sama jakiś czas temu jedną wywołałam, i nie było to nic miłego  🤣
W każdym razie, mam nadzieję, że u nas na tym dobrym poziomie zostanie już na dłuuugo 🙂

.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
01 grudnia 2014 23:23
Ja z moim obecnym chłopakiem poznaliśmy się jak i on był zajęty i ja (choć mój związek już był na wyczerpaniu)- ale widać nie byliśmy w na tyle dojrzałych związkach, bo szybko je rzuciliśmy i spróbowaliśmy ze sobą. I pykło nam 3 lata pare dni temu  😉
Mam nadzieję, że ja nigdy nie doprowadzę do rozpadu niczyjego związku, bo wiem jak to boli i jak ciężko jest się po tym pozbierać. Każdy rozliczy to we własnym sumieniu. Nie chcę nikogo oceniać.  😉
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
02 grudnia 2014 09:09
vegonia, tylko to sie zazwyczaj dzieje obok siebie, rownolegle- zwiazek umiera, dogorywa sobie jeszcze karmiony przyzwyczajeniem, przywiazaniem, wspolnymi sprawami, majatkiem etc. I moze tak trwac latami, choc jedna badz obie strony sa swiadome, ze jest to uklad dysfunkcyjny, ze 'nie o to w zyciu szlo'. I jesli wtedy pojawi sie ktos trzeci, to zadziala jak katalizator nieuniknionych zmian. Czy mozna powiedziec, ze ta osoba doprowadzi do rozpadu zwiazku? Owszem, ale tylko wtedy, kiedy sie jej na to pozwoli, da przestrzen. Niezmiernie zadko ktos trzeci 'wprowadza sie' do szczesliwego i udanego zwiazku, bo w takim nie ma juz miejsca.
Zdarza sie natomiast, ze trafia sie kryzys, kiedy zwiazek z natury udany i szczesliwy chwieje sie w posadach. Wtedy tez niestety jest podatny na 'ataki z zewnatrz'- i to jest juz bardzo smutne.
Generalnie to nie lubię krytykowania osoby "trzeciej". Nigdy tak naprawdę nie wiemy jaki obraz naszego związku ma ta osoba i czy wie o jego istnieniu. Czy którejś z was zdarzyło się, że facet przychodzi i mówi "hej mała, mam żonę/narzeczoną i sumie to bardzo ją kocham, ale jestem burakiem i mam ochotę cię przelecieć" 😉

Dla mnie osoba, która ma zdradzić nie ma jaj. Bo trzeba podjąć decyzję. Jedno zamknąć i zaczynać drugie nawet jeśli to będzie szok dla obecnego partnera, że zrywa "nagle". Prawda jest taka jak napisała szafirowa, . Coś niby jest, ale ledwo zipie i często taka agonia trwa aż pojawi się ktoś trzeci na horyzoncie i nagle jest motywacja by szybko skończyć.
Zgadzam się z wami wszystkimi, ale widzę różnicę między różnie piszacymi się życiowymi scenariuszami, a plecieniem farmazonow o nieskalanym wyrządzeniem innym krzywd zywocie. Na zasadzie 'kiedy ja coś robię, jest ok, kiedy mi robią to samo - chamy najwieksze'.
yga   srają muszki, będzie wiosna.
02 grudnia 2014 10:50
Mam nadzieję, że ja nigdy nie doprowadzę do rozpadu niczyjego związku, bo wiem jak to boli i jak ciężko jest się po tym pozbierać. Każdy rozliczy to we własnym sumieniu. Nie chcę nikogo oceniać.  😉

Niestety, takie jest życie. Spotykasz człowieka, który bardziej do Ciebie pasuje= zdajesz sobie relacje, że Twój obecny związek to nie jest to= wybierasz lepsze dla siebie.
Ja rozstalam się w zgodzie, powiedziałam jakie są tego powody. Nikt nic za plecami nie robił, także nie sądzę, abym popełniła takie wielkie zło  😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
02 grudnia 2014 10:56
Jest to też swego rodzaju "zabezpieczenie"- coś się nie układa, pojawia się inny, jakoś się to toczy, więc nic z tym nie robię. Potem albo mój związek się "naprawia" i zostawiam kochanka, albo mój związek się kompletnie rozpada więc odchodzę do kochanka.
To jest podejście dosyć egoistyczne... ale niestety praktyczne. Realne. Najczęściej chyba tak to się odbywa.
Nie piszę, że to jest dobre czy normalne- ale tak chyba najczęściej jest.
Mnie to bardzo fascynuje osobiście. Te doorywania o których mówicie itd. A faceci są w tym Mistrzami.
Niby jest źle, beznadziejnie, daremnie, toksycznie, nijako, itd. itp.
Ale tkwię, bo obiecywałem, bo nie chcę zrobić przykrości, bo to, bo tamto, bo nie ma lepszej w drugiej ręce.
Ja nie rozumiem takiego podejścia.
Jest mi źle, to kończę to i żyję sobie sama- nie godzę się na bylejakość i życie na pół gwizdka.
Sama bym nie umiała, nie wytrzymała, ale też wydaje mi się to nie fair wobec tej drugiej osoby.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
02 grudnia 2014 11:26
Mój Konrad tkwił w poprzednim związku bo sobie stwierdził, że on nie zerwie. Że to ma być jej decyzja 🤔wirek:
Ale fakt, że dopóki byli razem nie wchodził w żadne układy z innymi kobietami, tylko jednak czekał do tego zerwania.
RaDag, z moich obserwacji wynika, że kobiety często tak postępują kiedy są uzależnione od faceta i wydaje im się, że same nie są w stanie sobie poradzić. Finansowo, społecznie lub z pracami fizycznymi (co będzie jak będę potrzebowała wywiercić dziurę w ścianie 😉 ). Kobieta częściej przelatuje z związku w związek, kiedy czuje że ma kolejną bezpieczną przystań.
Facet z kolei jest często wygodny. Liczy się, że jest oprany, ma michę pod nosem i du...ę w łóżku. Będzie dotąd działał na dwa fronty aż zostanie niemal zmuszony do podjęcia decyzji i wyboru.

Kiedyś z dobrym kumplem rozmawialiśmy jak poznał żonę. Powiedział szczerze, że miał dziewczynę, mieszkał z nią. Kiedy zakochał się w żonie wpierw upewnił się, że to wypali (czyt. przespał się z nią i upewnił, że ona jest gotowa zająć miejsce obecnej dziewczyny) kazał się wyprowadzić dziewczynie i następnego dnia wprowadziła się żona.
Czy którejś z was zdarzyło się, że facet przychodzi i mówi "hej mała, mam żonę/narzeczoną i sumie to bardzo ją kocham, ale jestem burakiem i mam ochotę cię przelecieć" 😉

zdarzyło się... Znam wielu takich buraków  😉
a 'hitem' dla mnie są ci, którzy wychodzą z takimi propozycjami, wiedząc że znam ich dziewczyny  😵 litości...
Mam znajomego, który wybrał sobie kobietę na matkę. Kiedyś ją trochę bardziej lubił nawet chciał się w pewnym momencie oświadczyć, była majętna, nie brzydka i nie głupia więc stwierdził, że się nada. Dziecko jest, ma kilka lat, mieszkają razem w domu, który razem wybudowali, nie mają ślubu i kompletnie do siebie nie pasują. A on sobie znajduje jakąś dziewczynę sypia z nią, jeśli mu odpowiada pod kątem łóżka jak nie to znajduje znowu inną. Ona o niczym nie wie bo jego praca sprzyja ciągłym wyjazdom. Ma się z nią rozstać jak syn podrośnie ale nie wierzę w to jakoś. Tego to w ogóle nie jestem w stanie pojąć...
On wiadomo jest nie w porządku, jego kochanki też? Skoro każdej tłumaczy, że przecież z nią tylko mieszka. Eh. Potem te dziewczyny odchodzą zawiedzione bo nie zostawi dla nich "rodziny".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się